0
Hamal99 9 czerwca 2021 15:16
050.JPG



Następnie czekamy chwile na otwarcie i jako jedni z pierwszych wchodzimy po Świętych Schodach. Są obłożone drewnem dla ochrony. Wchodzi się na kolanach.


051.JPG



Następnie oceniając zmęczenie dzieci decydujemy się ominąć bazylikę Matki Bożej Śnieżnej i jedziemy do bazyliki św. Pawła za Murami zobaczyć grób św Pawła. I kończymy drugi dzień w Rzymie, pozostałe 2 dni spędzimy inaczej.


052.jpg




053.JPG




054.JPG



Na koniec dnia jeszcze jeden polski akcent na stacji metra


055.jpg



I ciekawostka w temacie klimatu w Rzymie - W naszej kwaterze w drzwiach balkonowych był wycięty otwór. W naszym klimacie - nie do pomyslenia. Ale tym razem mieliśmy już normalne kaloryfery, choć piec gazowy podobnie jak w budynkach pod Wenecją był na zewnątrz.


056.jpg



-- 09 Cze 2021 15:11 --

Kolejnego dnia zaplanowałem jednodniową wycieczkę do Neapolu pociągiem wysokich prędkości w celu zwiedzenia Pompejów. Przygotowałem 2 wersje tej wycieczki, pierwsza to najpierw wjazd na Wezuwiusz a potem krótkie zwiedzanie Pompejów, a druga to dłuższe zwiedzanie, ale tylko Pompejów. Bilety na pociągi wysokich prędkości są bardzo drogie, ale obowiązuje system im wczesniej tym taniej, jak w samolotach, więc bilety kupiłem 3 miesiące przed wyprawą w najtańszej możliwej taryfie. Niestety w przeddzień wycieczki okazało się, że Trenitalia odwołała mailowo nasz pociąg powrotny z Neapolu. Nie mogłem uwierzyć, zakładałem że najszybsza Freciarossa to najwyższy poziom usług kolejowych. Dobrze że zajrzałem do poczty. Mogłem się nieprzyjemnie zdziwić na miejscu. Biorąc jeszcze pod uwagę ten opóźniony pociąg do Wenecji uznajemy że z takim poziomem usług włoskich kolei wycieczki trzeba planować z grubym zapasem czasowym, więc decydujemy się na wariant numer dwa, czyli odpuszczamy Wezuwiusza, w końcu to tylko duża dziura w ziemi i skupimy sie na Pompejach. Trochę szkoda bo to niebezpieczny wulkan i przez ostatnie 2 tygodnie codziennie sprawdzałem w internecie ilość trzęsień ziemi przy Wezuwiuszu badając czy jest bezpiecznie. Rano przed wyjazdem udaliśmy się do biura obsługi pasażera na dworcu Termini aby nam przebookowali bilety na inny powrotny z Neapolu, co robią bez problemu. Inaczej byśmy nie jechali bo nie moglibyśmy wrócić.
Okazało się też że nasz pociąg jadący do Neapolu jest opóźniony 15 min. Włochy... W końcu jednak śmigamy 300 km/h i dojeżdżamy na miejsce. W Neapolu czuć że jest się na południu. Już Rzym nie był czysty, ale tu jest jeszcze gorzej, pociągi podmiejskie bardzo brudne, a im dalej za miasto tym bardziej syfiasto. Jedziemy do Pompejów. Ruiny miasta robią na nas ogromne wrażenie. Jest muzeum, w wielu miejscach stoją gipsowe odlewy ludzi których wulkan wypalił w ułamku sekundy. Warto było tu przyjechać.


057.jpg




058.JPG




059.JPG




060.JPG




061.JPG



Po zwiedzeniu po drodze na stację kolejową zaglądamy do bazyliki pompejańskiej, ale tylko na 2 minuty bo zaraz powinien być pociąg powrotny z Pompejów do Neapolu. I okazuje się że pociąg nie przyjechał. Na szczęście przewidziałem to i mamy w zapasie kolejny za godzinę. Ale to już ostatni którym zdążymy na powrotną Frecciarosę do Rzymu. Jeśli on też nie przyjedzie trzeba będzie łapać taksówkę i dopłacać za prędkość. Czekamy jak na szpilkach. Na stacji dziwni ludzie, jakaś kobieta ogląda na telefonie mecz bez słuchawek, w ogóle to jakaś plaga w pociągach też zdarza się że Włosi oglądają coś na telefonach głośno bez słuchawek nie przejmując się otoczeniem. Na szczęście pociąg do Neapolu przyjeżdża. Ale pociągu w tak kiepskim stanie dawno nie widziałem, do tego cały wymazany sprejem. Ale grunt że jest. Można odetchnąć z ulgą. Przejazd był nawet ciekawy. Drogę umilał dziadek z posągowym rzymskim nosem grający na grzebieniu. Jacyś Murzyni dali mu monetę. Jak to świat się zmienia, 2 tysiące lat temu sytuacja byłaby zupełnie odwrotna.


062.JPG




063.JPG




064.jpg




065.jpg



-- 09 Cze 2021 15:14 --

Na ostatni dzień w Rzymie mieliśmy do wyboru Monte Cassino lub kalderę Manziana. Teoretycznie można zwiedzić oba miejsca jednego dnia, ale nie chciałem przemęczać dzieci przed 2-dniowym powrotem, więc wybraliśmy jedno. Skoro nie udało się wjechać na Wezuwiusza wybraliśmy kalderę Manziana. Jest to kaldera wulkaniczna z której nadal wydostają się gazy, czyli taki nie do końca wygasły wulkan. Kilkaset tysięcy lat temu był wielki jak Wezuwiusz, ale po wybuchu zrobiła się pod nim pustka i się zapadł tworząc lej, który zazwyczaj w takich przypadkach wypełnia się wodą i powstaje jezioro, ale tutaj się nie wypełnił i można sobie po nim spacerować. Śmierdzi okropnie siarkowodorem. Pełno bulgoczących kałuż i siarkowych gejzerów, a pośrodku kaldery duży buchający gejzer. Jednak nie podchodzimy do niego zbyt blisko. Jesteśmy jedynymi turystami, poza nami nikogo tu nie ma, a lepiej żeby nie stało sie nam to co na Campi Flegrei pod Neapolem, gdzie zginął nastolatek z rodzicami. Lepiej uczyć się na cudzych błędach niż własnych.


066.JPG




067.JPG




068.JPG



Po nawdychaniu się siarkowodoru jedziemy odetchnąć świeżym powietrzem na pobliską plażę w Ladispoli. Plaże są tutaj czarne bo to jest głównie popiół wulkaniczny, a nie piasek. Między innymi z wybuchu tego wulkanu po którym spacerowaliśmy. Tego dnia jest bardzo ciepło ok 19 stopni, gdybyśmy mieli kąpielówki wskoczylibyśmy do wody, a tak moczymy tylko nogi. Nie jest to jednak typowa temperatura jak na Rzym, według statystyk średnio jest tu w lutym 8 - 10 stopni


069.JPG



-- 09 Cze 2021 15:16 --

Następnego dnia przejeżdżamy do noclegu pod Wenecją ale inną drogą - przez Asyż. Jest luty, mało turystów, więc bez problemu znajdujemy miejsce na parkingu przy bazylice św. Franciszka. Tam zwiedzamy ją wraz z wykutą w skale salą z grobem św Franciszka, w której jest bardzo ciepło pomimo że nie widac żadnego ogrzewania. Podejrzewam że ta góra również może być wygasłym wulkanem. Chcieliśmy dać na mszę ale jak tu się dogadać, widzę że są stanowiska w których siedzą zakonnicy, podchodzę do jednego i zagaduję "Inglisz? Polisz?", a zakonnik odpowiada: "Nie, nie palę". Ha ! No to jesteśmy w domu. Mimo że franciszkanin, to jednak dowcipny.
Świątynia Minerwy w środku wygląda jak zwykły kościół, a kościół św. Klary był zamknięty. Podjeżdżamy jeszcze do kościoła Porcjunkuli i niestety okazuje sie że będzie otwarty dopiero za godzinę, w sumie mogliśmy poczekać, trochę żałuję, ale decydujemy jednak wracać dalej. Na jednym ze zdjęć widać unoszący sie nad całą okolicą smog.


070.JPG




071.JPG




072.JPG




073.JPG



Ostatniego dnia wyprawy wracamy przez Alpy i trasa ok 1230 km zajmuje równe 14 godzin. Niestety z małym suwenirem za 20 euro od austriackich policjantów, ale widok skaczącego z radości policjanta bezcenny.


074.jpg



Podsumowując warto na zwiedzanie wybrać się poza sezonem, jest taniej, pomimo że zmrok zapada wcześniej to kolejki do atrakcji są mniejsze i więcej można zwiedzić, jednak wadą jest to że niektóre obiekty mają nietypowe godziny otwarcia, a niektóre są całkiem zamknięte. Trzeba mieć na uwadze, że Włochy to kraj południowy, czyli delikatnie mówiąc niezdyscyplinowany i planując wycieczki należy brać pod uwagę duży zapas czasu i mieć przygotowane alternatywy na różne nieprzewidziane sytuacje typu spóźniony lub odwołany pociąg lub autobus.

Dodaj Komentarz