0
pabien 2 listopada 2022 12:10
Image

I to był koniec moich planów na Ałmaty. Poza tym cieszyłem się z zarezerwowania pokoju w hotelu Kazachstan, co chciałem zrobić od kiedy go zobaczyłem lata temu.

Na booking.com można zarezerwować miejsca w hotelu Kazachstsan (drogo) I Kazachstan Express (znacznie taniej, za niecałe 300 zł, co jak na warunki Almaty pi najeździe Rosjan jest ceną bardzo umiarkowaną). Trochę się bałem tego expressa, a okazało się, że dostałem pokój na dwudziestym trzecim piętrze, tyle, że przed remontem (to dobrze) i na północnym szczycie (czyli bez widoku na Tien Szan). Jakiś widok jednak miałem

Image

Image

Image

Okazało się jednak, dzięki pewnej Almatynce otwarcie wspierającej Ukrainę, organizującej imprezy zasilane przez ludzi kręcących pedałami na rowerach- aby zwrócić uwagę na tamtejsze problemy z energią będące efektem rosyjskich bombardowań, odkryłem miejsca dotychczas mi nie znane, a poza tym sporo dowiedziałem się o postawie Rosjan, przede wszystkim z drugiej fali ucieczki.

Jeśli chodzi o obiekty, to było ich wiele. Wygrywają pomnik chwały (monstrualny) i całe jego otoczenie oraz Zielony Bazar ze znajdującymi się obok obiektami przemysłowymi w tym fabryką Wedla.

Z tym Wedlem to trochę inaczej, oczywiście. Koreańskie Lotte okazało się być również właścicielem kazachskiego odpowiednika Wedla.

Image

Image

Image

Image

Image

A jeśli chodzi o Rosjan to w sumie moja rozmówczyni potwierdziła i rozwinęła moje spostrzeżenia.

Rosjanie (ci uciekli) co do zasady nie okazują jakiegokolwiek współczucia dla Ukraińców, choć nie ze względu nawet na wszystkie brednie przekazywane przez propagandę - oni jej nie wierzą. Przyjmują postawę, że to nie ich reżim, to nie ich wojna, oni są apolityczni (bo nic nie mogą zrobic), a wojna nie jest przedmiotem ich refleksji. Tak samo jak losem Ukraińców nie interesują się losem rosyjskich żołnierzy. Zainteresowaliby się, gdyby to ich znajomi czy rodzina zostali wysłani na wojnę, jednak takich nie znają. Nie znają, bo tamci podobnie jak oni uniknęli mobilizacji.

W skrócie wojna jest zła jeśli ja lub moi bliscy zostaną na nią wysłani. A jeśli tak się nie stanie to ona mało mnie obchodzi.Aaaa, zapomniałem o tym monstrum. Dach bazaru dla uspokojenia nerwów
Image


Image

ImageTo nie mój stajlisz, w przeciwieństwie do zielonego bazaru.


A skoro już się odzywam, to jednak w końcu rozmawiałem z Rosjanką będącą najbliżej sytuacji uchodźczyni.

Ona uczestniczyła w protestach, kiedy zaczęła się woja, potem w obawie o konsekwencje wyjechała. Do Almaty pojechała, bo rosyjskojęzyczna, a miała ograniczony wybór ze względu na brak paszportu zagranicznego.

Jest jeszcze wstyd za kraj, niezmiernie przykro z powodu wojny. I powiedziała to sama z siebie bez żadnego wymuszania. Czyli z taką postawą też można się jednak spotkać

Jest moskiewsko - petersburska, a jednak zna jedną osobę, którą zabrali na wojnę. To kolega z roku, szczegółów nie zna.

Żeby nie było bez zdjęć poniżej cyrk i pałac ślubów. Ciekawostką może być to, że podobnie jak w Biszkeku obie instytucje znajdują się rzut beretem od siebie.


Image

Image

Image

Z tymi cyrkami to w ogóle ciekawa sprawa, przypominam, że w Taszkencie znajduje się na osi z palacem przyjaźni między narodami, a w Duszanbe co prawda nic szczego obok nie ma, ale stanowił on miejsce obchodów rocznicy niepodległości.Wczoraj jadąc na lotnisko miałem satysfakcję, że tak ładnie na czas udało mi się zakończyć relację.

Jednak Turkisz postanowił splatać mi figla. Ze względu na mgłę a Almaty postanowili opóźnić przylot samolotu ze Stambułu. O 10 godzin. W międzyczasie samoloty ładowały i startowały z opóźnieniem około godziny.

W efekcie straciłem mój pociąg z Pragi i staram się, aby mi zorganizowali lot do Wawy. Idzie to jakoś, choć opornie.

Ale za to zawieziono mnie z powrotem do Almaty od 8 do 13:30 dostałem pokój w Intercontinentalu, z widokiem na Tien Szan.

W tym hotelu już byłem sporo lat temu, w ramach jakiejś promocji point breaks. I wydawał mi się taki sobie. Może dlatego, że nie jadłem tam śniadania. To jest coś!

Zmieniłem więc zdanie na jego temat po śniadaniu pobycie w saunie i moczeniu się w hotelu.

Trochę też zmieniłem zdanie na widok z drugiego planu: man made lodowce. Poprzednio uznałem je za okropne. Teraz chyba zrozumiem zamysł twórców i moje odczucia zmiany się na ambiwalentne. Zresztą sami zobaczcie i sobie oceńcie.

Image

Jeśli nie uda mi się powrót do Wawy przez Antalię dziś w nocy, czeka mnie dodatkowy nieplanowany nocleg w Stambule. Nawet bym się ucieszył, jeśli nie zrobią się z tego 2 noclegiPrzy transfer desk w IST niezwykle pomocna pani znalazła mi miejsce w rannym bezpośrednim samolocie do Warszawy. Byłem jej niezmiernie wdzięczny, bo w końcu zamiast tłuczenia się po nocy przez głupawy resort czekał mnie spacerek po Stambule.

Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Wariant z Antalią byłby o niebo lepszy od tego co mi zaoferowano.

Ponieważ załatwiałem sprawę transferu udało mi się dotrzeć do desku hotelowego chwilę przed odjazdem autobusu. Pierwsi czekali pewnie godzinę.

Po jakichś 20 minutach w autobusie uznałem, że coś się nie zgadza. Spojrzałem na mapę i faktycznie jechaliśmy na zachód. Pomyślałem sobie trudno, zamiast spaceru po Stambule pochodzę sobie po plaży, a było ciepło.

Okazało się jednak, że autobus dojechał do szkaradnie wyglądającego, położonego pośród niczego hotelu, który świecił pięcioma gwiazdkami i nazwą Diamond..

To co było w środku, wyglądało na złe dwie gwiazdki. Smród, brak jedzenia, a w pokoju dźwięki, jakby ściany obok nie było. I nie, nie żadnych spodziewanych odosów. W zamian kaszel starej kobiety.

Zbiórka na powrót o 4 rano, jakby nie mogła być 1,5h później. I żadnego papu. Na szczęście w salonie w IST jest całkiem przyjemne menu śniadaniowe.

Oczywiście to wszystko to nie jest jakiś wielki dramat. Będę w domu 4h później, niż gdyby samolot się nie spóźnił i gdybym jechał sypialnym z Pragi. Tyle, że tamta podróż byłaby znacznie wygodniejsza. Plus miałbym spacer po Pradze.

Przede wszystkim jednak było to pierwsze poważne rozczarowanie związane z linią, którą dotychczas oceniałem bardzo wysoko.Overbooking

Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (4)

pabien 10 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Już jestem w Kazachstanie. Od poprzedniego razu trochę zmieniło się jeśli chodzi o trasę Biszkek Ałmaty. Nie ma bezpośrednich marszrutek, są autobusy, jeżdżące wg rozkładu. Według kierowcy zrobili to tak jak za Sojuza i autobusy jeżdżą puste. Faktycznie do granicy jechało mniej niż 20 osób. Zobaczę jak teraz będzie?Nie jest to metoda optymalna pod względem tempa. Na pewno szybciej będzie pojechać kirgiską marszrutka do granicy, przejść przez nią a potem wsiąść w kazachską, bo jednak na autobus się czeka. Już przynajmniej pół godziny.Zresztą poprzednio też była to najsprawniejsza metoda.O ile kontrola dla pieszych jest bardzo sprawna i bez drapania bóghonora, to jednak auta czekają długo, nawet autobusy, który omija większość kolejki.Już jest, jadę
elpatafiano 10 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Gość z bykiem na plecach to Kożomkul (tak chyba można przetłumaczyć). W wiosce Kojomkul w dolinie Suusamyr jest jego muzeum. Był człowiekiem-gigantem, mierzącym rzekomo 2,3 metra. Słynął z wielkiej siły, przenosił ogromne kamienie, zwierzęta. Na grobie jego matki leży 160-kilogramowy kamień, który niby przyniósł z rzeki.
elpatafiano 12 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Musiałeś sobie zadać trochę trudno, bo ten fikuśny budynek przy Tole Bi jest daleko od centrum. Ałmaty widziałem w tym roku po raz pierwszy i jestem też zachwycony. Pozwolę sobie dorzucić Akademię Nauk Kazachstanu, bilet za grosze, można szwendać się po całym budynku (przynajmniej w weekend).
pabien 14 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Przy transfer desk w IST niezwykle pomocna pani znalazła mi miejsce w rannym bezpośrednim samolocie do Warszawy. Byłem jej niezmiernie wdzięczny, bo w końcu zamiast tłuczenia się po nocy przez głupawy resort czekał mnie spacerek po Stambule.Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Wariant z Antalią byłby o niebo lepszy od tego co mi zaoferowano.Ponieważ załatwiałem sprawę transferu udało mi się dotrzeć do desku hotelowego chwilę przed odjazdem autobusu. Pierwsi czekali pewnie godzinę.Po jakichś 20 minutach w autobusie uznałem, że coś się nie zgadza. Spojrzałem na mapę i faktycznie jechaliśmy na zachód. Pomyślałem sobie trudno, zamiast spaceru po Stambule pochodzę sobie po plaży, a było ciepło.Okazało się jednak, że autobus dojechał do szkaradnie wyglądającego, położonego pośród niczego hotelu, który świecił pięcioma gwiazdkami i nazwą Diamond..To co było w środku, wyglądało na złe dwie gwiazdki. Smród, brak jedzenia, a w pokoju dźwięki, jakby ściany obok nie było. I nie, nie żadnych spodziewanych odosów. W zamian kaszel starej kobiety.Zbiórka na powrót o 4 rano, jakby nie mogła być 1,5h później. I żadnego papu. Na szczęście w salonie w IST jest całkiem przyjemne menu śniadaniowe.Oczywiście to wszystko to nie jest jakiś wielki dramat. Będę w domu 4h później, niż gdyby samolot się nie spóźnił i gdybym jechał sypialnym z Pragi. Tyle, że tamta podróż byłaby znacznie wygodniejsza. Plus miałbym spacer po Pradze.Przede wszystkim jednak było to pierwsze poważne rozczarowanie związane z linią, którą dotychczas oceniałem bardzo wysoko.