0
krasnal 9 stycznia 2015 19:24
Relacja opisuje wycieczkę w październiku 2014, ale dopiero teraz zebrałem się do napisania kilku słów.

Wycieczkę do Luksemburga planowałem od dawna, również dlatego, że brakowało mi tego kraju na mojej europejskiej check-liście (teraz zostało na niej tylko Monako i Islandia oraz kilka terytoriów zależnych). Rozkład Wizzair do Brukseli Charleroi jest bardzo wygodny na weekendowe wyprawy. Samolot odlatuje z warszawskiego lotniska Chopina w piątek wczesnym wieczorem, a powrót z Belgii jest w niedzielę jeszcze później. Dzięki temu można jechać bez urlopu. Bilety dla mnie i dla siostry zakupiłem z punktów Wizzair, więc praktycznie były darmowe. Naszą bazą noclegową było miasteczko Ettelbruck (luks. Ettelbréck), gdzie mieszka nasz luksemburski znajomy, więc noclegami też nie musieliśmy się przejmować.

Na miejscu w Charleroi wypożyczyłem samochód za pośrednictwem Argus Car Hire – trafiłem na Alamo. Wypożyczenie na dwie doby kosztowało jakieś 80-85€ plus 30€ za pełne ubezpieczenie. Niemało, ale muszę jeździć samochodem z automatyczną skrzynią, które po prostu są o jakieś 20€ droższe. Dostaliśmy nowego VW Polo, 5 tys. km przebiegu – pachniał nowością. W sumie samochód do bezpiecznej jazdy – powyżej 120 km/h na godzinę włączał się jakiś pikacz, którego nie potrafiłem wyłączyć :) Ponadto po zatrzymaniu samochód automatycznie wyłączał silnik, co może było z zamierzenia proekologiczne, ale też równie denerwujące. Na szczęście tę opcję udało się wyłączyć.

Pierwszego dnia (17.10, piątek) sprawnie odebraliśmy auto i po około 130 km byliśmy na miejscu koło północy. Mówiąc prawdę trochę rozczarowały mnie belgijskie autostrady – może i oświetlone, ale nawierzchnia bardzo połatana a miejscami brakowało wymalowanych pasów.

Kolejnego dnia – w sobotę rano – pojechaliśmy pociągiem do stolicy Księstwa – miasta Luksemburg. Znajomy odradzał wyprawę samochodem ze względu na trudności ze znalezieniem miejsca parkingowego i wysokie opłaty za parkowanie. Bilet na pociąg kosztował 2€, więc jest to naprawdę zachęcająca cena, żeby zostawić samochód a do miasta dojechać zbiorkomem. Po pół godzinie dojechaliśmy do stolicy. Miasto jest położone w dolinie i na wysokim brzegu rzeki Alzette. Widać wyraźny podział na starą część miasta na rzeką oraz nową – bankowe zagłębie w okolicach dworca kolejowego. Pogoda była cudowna, ciepły i słoneczny weekend jaki tylko można sobie w październiku wymarzyć. Na pierwszy ogień poszedł Pałac Wielkich Książąt – rezydencja luksemburskich suwerenów. Obecnie Wielkim Księciem jest książę Henryk Albert Guillaume z dynastii Burbonów.


IMG_1914 (kopia).jpg



Następnie powłóczyliśmy się trochę wzdłuż rzeki aż do charakterystycznego kościoła St Jean du Grund. Dla krajobrazu miasta położonego w dolinie charakterystyczne są oczywiście mosty i wiadukty.


IMG_1938.jpg


IMG_1932.jpg



Zwiedzanie miasta trwało około 4-5 godzin, po czym zakończyliśmy je leniwie piwem z chyba najpopularniejszego luksemburskiego browaru Battin. Tutaj mała dygresja - w Luksemburgu dozwolone stężenie alkoholu we krwi dla kierowców wynosi 0,5 promila. Więc jedno piwo przed jazdą jest tu tak normalne jak to że wschodzi słońce - więc ja też nie miałem oporów. Po południu wróciliśmy do Ettelbruck - ponownie kolejami luksemburskimi (CFL).


IMG_1953.jpg



Po obiedzie, tym razem już samochodem, pojechaliśmy do rodzinnej miejscowości naszego znajomego - Vianden (luks. Veianen). Jest to miasto położenie bardzo malowniczo na rzeką Our, tuż obok niemieckiej granicy. Nad Vianden góruje piękny zamek - niestety już był zamknięty, więc pozostało oglądanie go zewnątrz.


IMG_1957.jpg



IMG_1961.jpg



Na kolację wybraliśmy się do pizzerii przy hotelu Petry, o którym pisałem w poniższym wątku: vianden,1338,59623. Na koniec trafiliśmy do pubu Ancien Cinema (http://www.anciencinema.lu/), prowadzonego przez... Polaków, w którym akurat dawał koncert... polski zespół z Brukseli. Do Ettelbruck wróciliśmy po 22.

C.D.N.@Kabanos - Samochód wypożyczyliśmy na 3 dni / 2 doby, od piątku wieczorem do niedzieli wieczorem.

Kolejny, niedzielny poranek, przywitał nas solidną mgłą. Widoczność nie przekraczała 100 metrów. Próbowaliśmy ją przeczekać, ale ponieważ do 10-11 nic się nie zmieniło, trzeba było ruszać. Pierwszym naszym celem była pobliska miejscowość Bourscheid, słynna z zamku o tej samej nazwie. Kiedy jechaliśmy krętą drogą kolega zapewniał o niesamowitych widokach, my jednak widzieliśmy tylko mleko za oknem.

Wstęp na zamek, a właściwie jego ruiny, kosztuje 5€ i w cenie jest audioguide (angielski, niemiecki, francuski, luksemburki i chyba niderlandzki). Zwiedzenie całości, niespiesznym tempem zajmuje około 1 godziny. Mgła nadal nie ustępowała, ale w tym miejscu to tylko dodawało klimatu. Czułem się jak planie filmowym "Monty Python i Święty Graal" i za chwilę za rogiem spotkam Rycerzy, którzy mówią Ni, albo Potwora z Arrrggghhh.

IMG_1971.jpg



IMG_1981.jpg


Naszym następnym celem była miejscowość Esch-sur-Sûre (luks. Esch-Sauer), położona w zachodniej części Księstwa. Tradycyjnie malownicza, w zakolu rzeki Sûre/Sauer, z ruinami zamku górującymi nad miasteczkiem. Na ruiny można się wspiąć i podziwiać malowniczą panoramę. Po drodze do Esch mgła rozpłynęła się w powietrzu i znów mieliśmy słoneczny dzień i piękne widoki.

IMG_1994.jpg



IMG_2003.jpg


Poprzedniej nocy w Esch miała miejsce impreza w stylu Halloween i na ulicach miasteczka leżało pełno kukieł ucharakteryzowanych za potwory, wampiry, zombie itp. Czas powrotu nieuchronnie się zbliżał ale nie odmówiliśmy sobie pożegnalnego piwa z lokalnego, rzemieślniczego browaru Heischter - piwo było naprawdę wyborne - zdecydowanie numer 1 w Luksemburgu. W restauracji kosztowało około 4,5€.

IMG_1999.jpg



IMG_2009.jpg


Przed powrotem do Charleroi jeszcze raz wróciliśmy do zamku Bourscheid, żeby tym razem zobaczyć go jeszcze raz w pełnej krasie.

IMG_2011.jpg


Co dobre szybko się kończy - trzeba wracać do Belgii. Szkoda, że w Luksemburgu spędziliśmy tylko weekend, ale lubię wyjeżdżać z niedosytem, bo mam argument, żeby tam wrócić. Tuż przed granicą belgijską tankujemy samochód. Ceny paliw w Luksemburgu są niższe niż u sąsiadów - za 1 litr zapłaciliśmy 1,21€, czyli cena identyczna jak wówczas w Polsce. Co prawda trochę się namęczyłem z otworzeniem wlewu paliwa, bo nie było żadnej wajchy ani przycisku wewnątrz. Na szczęście znalazłem w schowku instrukcję obsługi (po francusku i niderlandzku :) - wystarczyło po prostu wcisnąć klapkę do wewnątrz. W okolicach Namur łapie nas wielka burza. Nikt na autostradzie nie przekracza ł70-80 km/h, wycieraczki chodziły na pełnych obrotach. Tuż przed lotniskiem, na stacji Q8, ponownie zatankowałem samochód - tym razem paliwo już kosztowało 1,57€. Tu ciekawostka - trzeba zapłacić z góry, albo zostawić dowód osobisty w zastaw. Na lotnisku zdaliśmy samochód bez problemu, na parkingu otrzymaliśmy kwit "bez uszkodzeń", z którym udaliśmy się do okienka Alamo.

Na koniec dowód, że tam w ogóle byłem :)

IMG_2017.jpg


Posumowanie kosztów:
Bilet Wizzair Warszawa - Charleroi - Warszawa: z punktów Wizzair, cena 148 zł
Wynajęcie samochodu: 86,68€ (z karty pobrano 377 zł)
Dodatkowe ubezpieczenie: 30€ (128 zł)
Paliwo: 28 € (120 zł) - przejechaliśmy 376 km, średnie spalanie 5,7 l (nieźle jak na automat)
Wydatki własne: wstęp na zamek, jedzenie, picie, pocztówki, zakupy na lotnisku - około 50€.

Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

kabanos 10 stycznia 2015 11:55 Odpowiedz
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy relacji, bo samemu odliczam dni do wycieczki do księstwa. Choć w lutym raczej nie mam co liczyć na takie widoki. A pogoda, jak na październik, naprawdę świetna ;)Pytanie - na ile dni wypożyczałeś samochód?
runo-88 13 stycznia 2015 10:21 Odpowiedz
Fajna relacja. Szkoda tylko, że tak mało w niej samego miasta Luksemburg. Wybieram się tam pod koniec marca na 1,5 dnia :-)
olajaw 29 stycznia 2015 22:36 Odpowiedz
Mnie również urzekł Luksemburg :) Ale widzę, że trzeba jechac jeszcze raz i zwiedzić więcej :D Niestety byłam tam na niecały dzień przy okazji wyjazdu do Brukseli, ale i tak miło wspominam. Piękne, bajkowe krajobrazy :) Skorzystaliśmy z autokaru hop on-hop off ze względu na małą ilość czasu, co polecam jak ktoś jedzie na krótko. Co jeszcze pamiętam.. ah pogoda :D Co 15-30 minut ulewa/urwanie chmury :D Słońce z chmurami na zmianę - tak było w lipcu ;)