0
Pabloo 29 stycznia 2023 12:52
image021.jpg



image019.jpg



image018.jpg


Widok z murów na miasto.

image020.jpg


Obok fortu znajdują się resztki starego Wielkiego Meczetu w Bahli. Że stary to widać, że wielki to już tak średnio.

image023.jpg


Niedaleko Bahli w miejscowości Jabreen odwiedzam kolejny fort. Ten pochodzi z 17 wieku i jest zachowany w lepszym stanie niż Fort Bahla. Pamiętam tylko, że wejście do niego było niewspółmiernie drogie.

image026.jpg



image025.jpg



image024.jpg


Ostatnim punktem tego dnia jest Nizwa. Na szczęście fort w Nizwie otwarty jest do 20 (pozostałe do 16/17), stąd nawet przy późnym przybyciu można wejść i zwiedzić. Warto wejść na wielką basztę, a w salach wewnętrznych poczytać o historii tego miejsca oraz całego Omanu. Przez niecałą godzinę byliśmy jedynymi turystami wewnątrz.

image027.jpg



image028.jpg



image029.jpg


Po wyjściu odbywam jeszcze krótki spacer po suku i kupuję pyszną omańską chałwę, która smakuje zupełnie inaczej niż ta nam znana.

image030.jpg



image031.jpg


Późnym wieczorem wracamy do Maskatu i hotelu. Do Nizwy jeszcze wrócę.Hmm. Spróbuję, ale po powrocie zweryfikowałem otrzymane maile i w sumie było nie było tam nic o odprawie na lotnisku, a jedynie informacja, że i tak trzeba się udać do check-inu. Tym bardziej, że przy locie powrotnym już się odprawiłem.@polish_hornet
Cześć!
A przez co wyszukujesz? W sensie, że przez ich stronę internetową? Bo jak teraz sprawdzam przez booking i bezpośrednio przez rentalcars, to przy Dollarze wyświetla się "Cena zawiera nielimitowany przebieg km".
Akurat co do limitu wynikł problem przy oddaniu auta w Maskacie. Rezerwowałem przez booking właśnie z adnotacją o braku limitu, a przy oddaniu gość z obsługi się zszokował ile ja km zrobiłem i powiedział mi, że miałem limit. Dopiero jak mu pokazałem rezerwację, na której wyraźnie było o braku owego limitu, to uwierzył i dał spokój.Kolejny dzień to w planach objechanie wybrzeża na wschód od Muskatu i dojechanie aż do Al-Hadd, tak by w słynnym rezerwacie Ras Al Jinz udać się na nocną wycieczkę i pooglądać żółwie.
Pierwszym przystankiem na trasie jest miejsce oznaczone na mapach Google jako "Bandar Al-Khairan Beach". Droga wiedzie tam ciasnymi serpentynami, ale widoki na koniec są niesamowite. Można popływać samemu w lazurowej wodzie i w pełnej ciszy.

image063.jpg



image035.jpg


Tym razem drogę przeciął osiołek.

image036.jpg


Kierujemy się w stronę miasteczka Kurajjat. Choć stan dróg w Omanie jest bardzo dobry, to w jednym przypadku nawigacja poprowadziła kilkunastokilometrowym szutrem. Inaczej trzeba by nadrabiać jakieś 25 km.
Widoki dookoła są przepiękne.

image037.jpg



image039.jpg



image040.jpg


W Kurajjat wchodzę na miejscowy fort (kolejny), a następnie udaję się nad pobliską rzekę Wadi Majlas, gdzie można oglądać flamingi (obok jest coś na kształt małego rezerwatu?) i namorzyny.
Tutaj też spotyka mnie dość przykra przygoda polegająca na uszkodzeniu tylnego błotnika w aucie. Gdzieś w wąskich uliczkach miasteczka nawigacja nagle nakazał mi zawrócić. Niestety w lusterku nie było widać wysokiej betonowej podbudowy pod lampę uliczną :/

image042.jpg



image041.jpg



image043.jpg



image065.jpg


Wieża Al Seera.

image045.jpg


Dalej kierujemy się w stronę tamy Wadi Dayqah Dam. Droga wiedzie tam ponownie rozmaitymi serpentynami, raz w górę, raz w dół. Jest tu największe słodkowodne jezioro (stworzone przez człowieka) w Omanie, ślicznie otoczone wznoszącymi się na ponad 1 km górami. Na tamę można wejść.
Na miejscu wita nas cisza i spokój, pomimo dużego zaplecza parkingowe nie ma żadnych innych turystów. Widziałem na jakichś zdjęciach w Internecie, że w sezonie turystycznym pływają tu jakieś łódki. Teraz nic takiego nie widać.

image046.jpg



image050.jpg



image048.jpg



image047.jpg



image049.jpg


Zajeżdżamy jeszcze do znajdującego się tuż przy nadmorskiej autostradzie Hawiyat Najm Sink Hole, czyli naturalnego zapadliska w ziemi, w części wypełnionego wodą. Można pływać, choć jest napisane, że na własną odpowiedzialność. Otwarte w godz. 8-20.

image051.jpg


Teraz czeka nas jeszcze trasa na wschodnie wybrzeże Omanu, do Al Hadd.Do Al-Hadd dojeżdżamy po 19. Baza hotelowa w tym regionie jest dość uboga, oczywiście jeśli nie liczyć super drogich resortów. Bierzmy więc na jedną noc Al Sqlawi Hotel, w którym noc kosztuje równowartość 180 zł. Szybko dowiaduję się, że do rezerwatu żółwi Ras Al Jinz można wejść w organizowanych wycieczkach o 21 lub o 5 rano. Głęboko zastanawiamy się, którą opcję wybrać, dopytujemy czy przy którejś z tych pór jest większa gwarancja na zobaczenie żółwi. Wybieramy wejście niebawem o 21.

image068.jpg


Całość zaczyna się od dość długiego oczekiwania, w tym czasie w budynku zbiera się co najmniej 200 osób. Nie sprawia to wrażenia, że podziwianie żółwi odbędzie się w ciszy i z jak najmniejszym wpływem na same żółwie.
Przed wyjściem z budynku ludzie dzielą się na kilkunastoosobowe grupy. W takich grupach maszerują z przewodnikiem 15 min nad morze, gdzie następuje "poszukiwanie" żółwi.
Zasady przed wyruszeniem są proste - żadnych świateł, latarek, hałasów i dotykania żółwi.
Ludzie raczej stosują się do zakazów. W promieniu wielu kilometrów nie ma prawie żadnych budynków, tak by ich światła nie myliły żółwi. Stąd jest bardzo ciemno, jedyne co rozświetla drogę to gwiazdy i latarka na podczerwone światło przewodnika.

Nasza grupa była świadkiem tego, jak wielka żółwica składała jaja i zakopywała je piaskiem. Później jeszcze znaleźliśmy dwa małe żółwiki, które dopiero co się wykluły i zmierzały do Oceanu (tu mam małe wątpliwości, czy te małe żółwiki nie były podstawione 8-) ).
Całość mimo wszystko robi niesamowite wrażenie. Co prawda sporo tu chęci zarobienia przez miejscowych, ale jednak dzikość miejsca i obcowanie z żółwiami pozostawiają trochę nawet metafizyczne przeżycia.

image052.jpg



image053.jpg


Następnego dnia udajemy się do miejscowego fortu (Al Hadd Castle, wejście darmowe), gdzie oczywiście nie ma żadnych innych turystów, a księga gości również nie wskazuje, by zjawiali się tu jakoś często. Miejscowi gospodarze częstują nas kawą i daktylami.

image074.jpg



image069.jpg



image072.jpg



image073.jpg


Miejscowy meczet.

image075.jpg


Na koniec pobytu na najdalej na wschód wysuniętej części Półwyspu Arabskiego jedziemy jeszcze zobaczyć plażę oznaczoną jako "pink beach". Piaszczysta, szeroka, z może czworgiem turystów w zasięgu wzroku. Jedyną niedogodnością jest trochę śmieci, w tym ryb wyrzuconych na brzeg.

image077.jpg



Dalej kierujemy się w stronę Maskatu. Zahaczamy o Sur, nadmorskie miasteczko, w którym atrakcjami są (oczywiście) fort oraz muzeum marynistyczne.

image079.jpg



image078.jpg


W drodze do Stolicy Omanu w planach są jeszcze Wadi Tiwi oraz Wadi Shab. Znajdują się one niedaleko siebie. To pierwsze zdecydowanie mniej uczęszczane, ale ze zdecydowanie trudniejszym dojazdem. Po zjechaniu z autostrady i przejechaniu około 1/3 trasy podejmuję decyzję, że dalej lepiej autem nie jechać. Przede wszystkim jest bardzo wąsko, i o ile moje auto bez napędu 4x4 nawet radzi sobie na ciągłych stromizmach, to perspektywa spotkania na jakimś kolejnym podjeździe z ostrym zakrętem, mając po obu stronach głęboką przepaść, jadącej z naprzeciwka Toyoty Land Cruiser albo Hilux z szalonym Omańczykiem, którego nie obchodzi czy coś innego chce przejechać, przestraszyła mnie na tyle, że postanawiam zostawić auto i dalej udać się pieszo. Na szczęście długo nie szliśmy, gdyż po chwili złapaliśmy na stopa dwoje Polaków jadących swoim 4x4 w górę.
Podsumowując, pomimo tego, że w przewodnikach piszą, że bez auta 4x4 ani rusz, uważam że patrząc tylko na infrastrukturę da się tam dojechać (o czym zresztą niektóre auta miejscowych) bez auta 4x4 (umiejąc korzystać ze skrzyni biegów), jeśli ma się silne nerwy, ale w konkretnych przypadkach ryzyko bardzo mogą zwiększyć jadące z naprzeciwka auta.
Bez problemu można za to z dołu dojechać łapiąc jako taxi, auto któregoś z miejscowych. Tak wracaliśmy, i o ile oczywiście pierwsza cena była z kosmosu, to w dwie strony myślę, że można utargować do 15/20 OMR.

image080.jpg



image083.jpg


Wadi Tiwi to najpiękniejsze z wadi odwiedzonych przeze mnie w Omanie. Oprócz możliwości popływania w błękitnej wodzie, da się tu "spłynąć" trochę schodząc po linowych drabinach na skałach, a trochę spływając.

image082.jpg



image081.jpg


Wracamy do auta korzystając z podwiezienia miejscowego. Płacimy za to 10 OMR.

image084.jpg


Jedziemy jeszcze do Wadi Shab, ale jest już za późno - by dostać się do właściwego szlaku trzeba przepłynąć łódką, które już o tej porze nie kursują w pożądaną przez nas stronę. Jedziemy więc dalej do Maskatu. Po drodze przejeżdżamy przez wojskowy checkpoint.

image085.jpg


Ile kotów jest na zdjęciu? Nagrodą polubienie i uznanie posta za pomocny 8-)

Dodaj Komentarz

Komentarze (7)

pecel87 29 stycznia 2023 23:08 Odpowiedz
^^^ OT: pisz do linii, na wszystkich lotach z 5W check-in na lotnisku był w aplikacji zaznaczony jako darmowy, też zapomniałem zrobić i w MCT bez problemu darmowo zrobiono przy stanowisku.
polish-hornet 31 stycznia 2023 05:08 Odpowiedz
Cześć! Jak wygląda sprawa limitu kilometrów w firmie, której wypożyczałeś auto? Bo widzę na ich stronie limit 200 km dziennie, a ty z Maskatu zrobiłeś chyba więcej? Jaki był łączny koszt wynajęcia (z ewentualnym ubezpieczeniem)?
pabloo 31 stycznia 2023 23:08 Odpowiedz
@polish_hornetCześć!A przez co wyszukujesz? W sensie, że przez ich stronę internetową? Bo jak teraz sprawdzam przez booking i bezpośrednio przez rentalcars, to przy Dollarze wyświetla się "Cena zawiera nielimitowany przebieg km".Akurat co do limitu wynikł problem przy oddaniu auta w Maskacie. Rezerwowałem przez booking właśnie z adnotacją o braku limitu, a przy oddaniu gość z obsługi się zszokował ile ja km zrobiłem i powiedział mi, że miałem limit. Dopiero jak mu pokazałem rezerwację, na której wyraźnie było o braku owego limitu, to uwierzył i dał spokój.
fux 20 lutego 2023 12:08 Odpowiedz
Piękna relacja. ? Za rok mamy w planach wycieczkę.
kamzikova 9 kwietnia 2023 17:10 Odpowiedz
Miło wrócić wspomnieniami do Omanu, chętnie bym znów tam pojechała ? w XI nie znaleźliśmy wejścia do fortu w Muscat, a ochroniarz gdzieś na tyłach twierdził, że jest nieczynny. Albo był nieczynny, albo się nie zrozumieliśmy ?
elcia0606 23 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
@Pabloo, świetna relacja! Bardzo Ci za nią dziękuję! Wybieram się do Omanu w lutym 2024 i na pewno odwiedzę większość miejsc, o których wspominasz :)
bugaj 27 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
Super trasa. Szkoda, że nie zdążyliście na Wadi Shab bo jest piękne!