Dodaj Komentarz

Komentarze (17)

vipert 18 lipca 2014 23:36 Odpowiedz
Czekamy na więcej.
elbe 19 lipca 2014 09:18 Odpowiedz
Szczegółowa relacja :D No ale fajnie.
kaviorwiki 23 lipca 2014 09:23 Odpowiedz
Super relacja,czekam na więcej!!!
kkatarzyna21 24 lipca 2014 10:18 Odpowiedz
Bardzo konkretna i dojrzała relacja jak na 14latka. Będą z Ciebie ludzie!:)
korpus 24 lipca 2014 11:06 Odpowiedz
Serniczek napisał:Język angielski:Ponad połowa osób umiała mówić po angielsku! Jednak wszystko zależy od szczęści i dobrze jest mieć jakieś rozmówki francuskie.To nie tylko szczęście, ale dobór rozmówców. Byłeś w ładnych riadach i dość drogich restauracjach. Nie jest dziwne, że spotkałeś dużo osób mówiących po angielsku. Osobiście nie gloryfikowałbym jednak zdolności językowych Marokańczyków. Francuski jak najbardziej, ale angielski to niesamowita rzadkość. Moim zdaniem stwierdzenie, że 10% osób umie cokolwiek po angielsku jest już bardzo na wyrost. A jeśli przerzuciłbyś się na wyjazd budżetowy, śpiąc w tanich miejscach i jedząc w tanich ulicznych knajpkach, to angielski jest już zupełnie bezużyteczny. To nie znaczy oczywiście, że bez francuskiego i arabskiego nie można sobie poradzić. Byłem z partnerką trzy tygodnie i żadne z nas po francusku nie umiało nawet liczyć do dziesięciu. Oczywiście nasze umiejętności lingwistyczne poprawiały się z każdym dniem i zawsze pomocna była gestykulacja.
koncentrator 24 lipca 2014 11:25 Odpowiedz
Szkoda, że dopiero teraz tutaj zajrzałem i nie mogłem wcześniej zwrócić uwagi, ale wyczyść sobie obiektyw, bo prawie na każdym zdjęciu będziesz mieć plamy.Pozdrawiam!
pabloo 24 lipca 2014 11:40 Odpowiedz
Raczej matrycę, aczkolwiek niefajnie to wygląda.
serniczek 24 lipca 2014 14:16 Odpowiedz
korpus napisał:Serniczek napisał:Język angielski:Ponad połowa osób umiała mówić po angielsku! Jednak wszystko zależy od szczęści i dobrze jest mieć jakieś rozmówki francuskie.To nie tylko szczęście, ale dobór rozmówców. Byłeś w ładnych riadach i dość drogich restauracjach. Nie jest dziwne, że spotkałeś dużo osób mówiących po angielsku. Osobiście nie gloryfikowałbym jednak zdolności językowych Marokańczyków. Francuski jak najbardziej, ale angielski to niesamowita rzadkość. Moim zdaniem stwierdzenie, że 10% osób umie cokolwiek po angielsku jest już bardzo na wyrost. A jeśli przerzuciłbyś się na wyjazd budżetowy, śpiąc w tanich miejscach i jedząc w tanich ulicznych knajpkach, to angielski jest już zupełnie bezużyteczny. To nie znaczy oczywiście, że bez francuskiego i arabskiego nie można sobie poradzić. Byłem z partnerką trzy tygodnie i żadne z nas po francusku nie umiało nawet liczyć do dziesięciu. Oczywiście nasze umiejętności lingwistyczne poprawiały się z każdym dniem i zawsze pomocna była gestykulacja.Nie do końca o to mi chodziło. Nie mówię o osobach z hotelów i drogich restauracjach (w takiej byłem raz, zazwyczaj szukaliśmy tańszych). Chodziło mi to, że połowa osób w sklepach na medynie i bazarach mówiło po angielsku na tyle, że można było się dogadać.Myślę, że z takimi osobami najczęściej się rozmawia na wyjeździe. Nie mówię tu o zwyczajnych przechodniach z ulicy.
korpus 24 lipca 2014 15:25 Odpowiedz
Ale te osoby ze sklepów i bazarów, które spotkałeś to ta sama grupa co pracownicy drogich hotelów i restauracji. Są to osoby, które żyją z zagranicznych turystów, więc w ramach rozwoju swojego biznesu uczą się także angielskiego. Nie wiem, czy z takimi osobami najczęściej się rozmawia na wyjeździe. Ja staram się ich unikać, bo to część wielkiego zorganizowanego przemysłu turystycznego, którego celem jest wypompowanie ze mnie pieniędzy i zakłóca naturalny obraz danego kraju. Ale jeśli zawężymy Maroko do centrów popularnych turystycznie miejscowości, to angielski rzeczywiście staje się wystarczający i Twoja statystyka jest wiarygodna.
serniczek 24 lipca 2014 16:58 Odpowiedz
korpus napisał:Ale te osoby ze sklepów i bazarów, które spotkałeś to ta sama grupa co pracownicy drogich hotelów i restauracji. Są to osoby, które żyją z zagranicznych turystów, więc w ramach rozwoju swojego biznesu uczą się także angielskiego. Nie wiem, czy z takimi osobami najczęściej się rozmawia na wyjeździe. Ja staram się ich unikać, bo to część wielkiego zorganizowanego przemysłu turystycznego, którego celem jest wypompowanie ze mnie pieniędzy i zakłóca naturalny obraz danego kraju. Ale jeśli zawężymy Maroko do centrów popularnych turystycznie miejscowości, to angielski rzeczywiście staje się wystarczający i Twoja statystyka jest wiarygodna.Wiem, masz racje, że poza miastem z angielskim już trudno. Ja jednak poza miasta nie wyjeżdżałem (a szkoda), więc pisałem o osobach w mieście. Osobiście chciałem pojechać na pustynię, jednak inni woleli miasto.
korpus 24 lipca 2014 17:26 Odpowiedz
Na pustyni też mówią po angielsku, bo to turystyczne must see :)
serniczek 30 lipca 2014 17:34 Odpowiedz
karol-315 6 sierpnia 2014 23:24 Odpowiedz
super relacja, pozazdrościc :) pozdrawiam
scomin 18 września 2014 09:40 Odpowiedz
Serniczek napisał: Wie ktoś co to za lotnisko?Ale które? Bo ja na zdjęciu widzę trzy, a na jednym z nich wylądowałeś 24 lipca ;) Lotnisko po prawej (największe) to oczywiście Mediolan Malpensa. Po lewej u dołu widać lotnisko wojskowe Cameri. Natomiast po prawej na północ od Malpensy mamy jeszcze lotnisko firmy AgustaWestland - producenta śmigłowców i właściciela PZL-Świdnik.
serniczek 18 września 2014 19:53 Odpowiedz
Dzięki, największe rzeczywiście mi przypominało Mediolan, ale o wojskowym i tym AgustaWestland słyszę pierwszy raz ;)
kriss 18 września 2014 22:19 Odpowiedz
gdzieś wcześniej tej realcji nie widziałem, ale teraz przy konkursie oddałem głos - 2 pkt dla Ciebie :-)
ilikee 19 lutego 2016 11:45 Odpowiedz
Z tymi językami to rożnie bywa, tutaj jest o tym co nieco http://pelnapara.com/podroze/oko-w-oko- ... ace-dusze/