+3
Garuda88 1 maja 2015 21:01
DSC_0677.JPG



DSC_0678.JPG



DSC_0679.JPG



DSC_0680.JPG



DSC_0683.JPG



DSC_0695.JPG



DSC_0700.JPG



DSC_0709.JPG



DSC_0713.JPG



DSC_0729.JPG



DSC_0733.JPG



DSC_0743.JPG



DSC_0746.JPG



DSC_0758.JPG

Dzień 11

Trasa: Muktinath (3800 m n.p.m.) - Kagbeni (2800 m n.p.m.).
Długość odcinka: 10 km.
Czas wyjścia: 10:00.
Czas dojścia: 12:40.
Postoje: 10 min.
Pogoda: umiarkowane zachmurzenie, chwilowe opady deszczu, wietrznie.
Nocleg: Hotel Yeti & German Bakery.
Warunki noclegu: małe pokoje dwuosobowe, toaleta (muszla) i prysznic (gorąca woda) poza pokojem, koce do dyspozycji, WiFi i gorąca woda dodatkowo płatne.
Cena noclegu: 0 NPR (cena uzależniona od zamówionego jedzenia).
Cena jedzenia: 800 NPR (kolacja), 500 NPR (śniadanie).
Zakupy na szlaku: damska bransoletka - 350 NPR, butelkowana woda pitna - 85 NPR.
Opłaty dodatkowe: 100 NPR - ciepła woda, 50 NPR/2h - WiFi.
Koszty dnia: 1835 NPR.
Przegląd odcinka: trasa słaba, praktycznie przez 2h obraz otoczenia się nie zmieniał. Zrobiło się naprawdę pustynnie - zero zieleni dookoła. Na odcinku pełno kurzu, bo przez cały czas idzie się po drodze, którą jeżdżą autobusy i samochody. Szaro i ponuro dookoła. Odcinek niewarty zapisania w pamięci. Na dodatek w Kagbeni ceny jedzenia i noclegowni są wyższe niż na większych wysokościach. Dzień 11 okazał się nieszczęśliwym dla Nepalu. Doszło do trzęsienia ziemi, które pochłonęło wiele żyć ludzkich. My w czasie trzęsienia byliśmy na szlaku. Nie odczuliśmy wstrząsów, czemu wszyscy bardzo się dziwili. Doszło jednak do nagłej zmiany warunków atmosferycznych. Momentalnie zaczął wiać bardzo silny wiatr i zaczęły się tworzyć piaskowe trąby powietrzne (nie stanowiły dla nas zagrożenia). O wielkim trzęsieniu dowiedzieliśmy się dopiero wieczorem. Niestety tragiczne wydarzenie rzutowało na nasz dalszy trekking. Nieustępujące wstrząsy wtórne, stres, niepokój o nasze rodziny, brak kontaktu ze światem - to wszystko zadecydowało o zakończeniu trekkingu i jak najszybsze opuszczenie Nepalu.


DSC_0782.JPG



DSC_0774.JPG



DSC_0818.JPG



DSC_0797.JPG



DSC_0812.JPG



DSC_0830.JPG



DSC_0834.JPG



DSC_0856.JPG



DSC_0873.JPG



DSC_0878.JPG



DSC_0890.JPG



DSC_0895.JPG



DSC_0905.JPG



Dzień 12

Trasa: Kagbeni (2800 m n.p.m.) - Marpha (2670 m n.p.m.).
Długość odcinka: 15 km.
Czas wyjścia: 7:30.
Czas dojścia: 11:40.
Postoje: 20 min.
Pogoda: umiarkowane zachmurzenie, wietrznie.
Nocleg: New Thakkhola Hotel & Restaurant.
Warunki noclegu: pokoje dwuosobowe, sporo miejsca wewnątrz, toaleta (muszla) i prysznic (letnia woda) w pokoju, koce do dyspozycji.
Cena noclegu: 200 NPR.
Cena jedzenia: 665 NPR (kolacja), 375 NPR (śniadanie).
Zakupy na szlaku: coca cola - 100 NPR, butelkowana woda pitna (1l) - 85 NPR.
Opłaty dodatkowe: 100 NPR - wysłanie sms-a do Polski (nieudane), 200 NPR - WiFi (jedyne działające na szlaku po trzęsieniu ziemi).
Koszty dnia: 1720 NPR.
Przegląd odcinka: po tragicznych wydarzeniach poprzedniego dnia, trekking przestał być już przyjemnością. Bardziej skupialiśmy się na znalezieniu jakiegoś działającego telefonu, dostępu do internetu, niż na widokach, które i tak na tym odcinku nie były zachwycające. Zależało nam na kontakcie z rodziną, która była wystraszona sytuacją, w której się znaleźliśmy. Postanowiliśmy stopniowo schodzić i sprawdzać w miarę możliwości informacje o tym co się dzieje w Kathmandu. Było ciężko je otrzymać. Telefony nie działały, więc pomimo pomocy Nepalczyków nie mogliśmy nawet zadzwonić do konsulatu. To samo tyczyło się internetu, do którego dostęp choćby na chwilę mógł polepszyć naszą sytuację. Zatrzymaliśmy się w wiosce Marpha jakby nie patrzeć bardzo ładnej. Po godzinie czasu od naszego przyjścia ziemia zaczęła się trząść po raz pierwszy. Nie zwlekając pośpiesznie opuściliśmy guest house. Wstrząs nie okazał się silny, ale sam fakt jego wystąpienia był dla nas czymś zupełnie nowym i nie życzę nikomu takich doświadczeń. Godzinę później siedzieliśmy przez 2-3h na polu z mieszkańcami i czekaliśmy na zapowiadaną drugą falę trzęsienia, które miało być jeszcze silniejsze niż dzień wcześniej. Na szczęście alarm okazał się fałszywy, co nie oznacza, że wstrząsy nie były później odczuwalne. Jakimś cudem w Marphie znaleźliśmy hotel z dostępem do internetu (wolnym, ale to nie miało znaczenia). Wykupiliśmy hasło i mogliśmy skontaktować się z rodziną, przekazując jej informacje, że wszystko z nami w porządku. Korzystając z okazji sprawdziliśmy także ceny biletów lotniczych, bowiem naszym celem stał się jak najszybszy powrót do Polski.


DSC_0927.JPG



DSC_0939.JPG



DSC_0940.JPG



DSC_0946.JPG



DSC_0956.JPG



GOPR1120.JPG



GOPR1121.JPG



GOPR1125.JPG



GOPR1127.JPG



GOPR1137.JPG



GOPR1140.JPG

Dzień 13

Trasa: Marpha (2670 m n.p.m.) - Ghasa (2010 m n.p.m.) - Beni.
Długość odcinka: 60 - 70 km.
Czas wyjścia: 8:40.
Czas dojścia: 17:30.
Postoje: 2h.
Pogoda: umiarkowane zachmurzenie, wietrznie.
Nocleg: Hotel Muktinath & Thakali Restaurant.
Warunki noclegu: pokoje dwuosobowe, sporo miejsca wewnątrz, toaleta (muszla) i prysznic (letnia woda) w pokoju, koce do dyspozycji.
Cena noclegu: 500 NPR.
Cena jedzenia: 310 NPR (kolacja).
Zakupy na szlaku: coca cola - 60 NPR (Beni), coca cola - 120 NPR (Ghasa), butelkowana woda pitna - 80 NPR (Ghasa), ciastka - 100 NPR (Ghasa), Dal Bhat - 250 NPR, Chowmein - 50 NPR.
Opłaty dodatkowe: autobus Ghasa - Beni - 720 NPR.
Koszty dnia: 2180 NPR.
Przegląd odcinka: dzień przebiegał na wariackich papierach. Rano, nadal bez zasięgu w komórkach i całkowitym braku dostępu do internetu w Marpha (znów wszystko padło), postanowiliśmy pojechać busem do wioski Ghasa. Niestety spóźniliśmy się na poranny autobus, a kolejny był za 4h. Nie zwlekając wzięliśmy plecaki z naszej noclegowni i ruszyliśmy w ostatnią wędrówkę na Annapurna Circuit. Przechodząc przez wioski chodziliśmy po domach szukając aktywnego telefonu. Za każdym razem dostawaliśmy negatywną odpowiedź - nic nie działa. Po przejściu wioski Kokhethanti ustąpiliśmy miejsca nadjeżdżającemu jeepowi. Kiedy nas mijał, zatrzymał się, a ze środka padło pytanie dokąd idziemy. Kiedy kierowca usłyszał, że do Ghasy zaproponował, że nas podrzuci zupełnie za darmo. Mężczyzna okazał się być policjantem, który po służbie pracuje dla armii i przewozi różne przesyłki. Dzięki jego pomocy zyskaliśmy sporo czasu. Z drugiej strony, parę minut po wejściu do auta zaczęły się niesamowite widoki na szlaku (bez wątpienia najlepsze po tej stronie gór - do tej pory było po prostu 'nudno'). Zza szyby niestety nie mogliśmy ich uwiecznić na fotografii. Jednak coś za coś. Zapisaliśmy je sobie w pamięci. Podczas jazdy kierowca powiedział nam, że jedzie aż do Pokhary, ale niestety nie może nas zabrać, bo jeep jest prywatny, a takie nie mogą wozić turystów. Wysiedliśmy w Ghasie przy punkcie strażniczym. Mieliśmy zamiar nocować w tej miejscowości, ale gdy poszliśmy na przystanek autobusowy, okazało się, że za 1,5h mają jechać 3 autobusy do Beni. Bilety nie zostały jeszcze sprzedane, ale było na nie sporo chętnych, więc zapowiadała się walka. Ostatecznie nabyliśmy bilety (360 NPR/os.), ale bez chamstwa się nie obyło. Gdy przyjechał autobus po raz pierwszy zobaczyłem jak Nepalczycy wchodzą do niego. Choć biletów było sprzedanych tyle co miejsce w autobusie, to nie odpuścili sobie przeprowadzenia szturmu na drzwi. W pewnym momencie byłem pewny, że przewrócą autokar. Jeśli ktoś będzie w sytuacji, że nie uda mu się kupić biletu, to warto pozostać do samego odjazdu. Kierowca pomimo braku miejsc wziął jeszcze 7 osób, które podczas jazdy siedziały na podłodze. Przejazd z Ghasy do Beni trwał ok. 3h. Naprawdę nie polecam korzystać z tego środka transportu osobom cierpiącym na chorobę lokomocyjną. Wnętrze autobusu wyglądało jak hala koncertowa, gdzie grała dobra kapela rockowa i ludzie nie przestawali szaleć. W Beni uzyskaliśmy dostęp do internetu. Można było tym samym lepiej opracować plan ewakuacyjny z Nepalu. Zadzwoniliśmy do Honorowego Konsula RP w New Delhi, skontaktowaliśmy się także z ambasadą niemiecką oraz brytyjską. Niestety nikt nie był w stanie zagwarantować nam powrotu do domu. Biorąc wszystkie za i przeciw postanowiliśmy kupić nowe bilety lotnicze i wrócić do kraju na własną rękę. Następnego dnia czekał nas przejazd z Beni do Pokhary (jeep - 400 NPR/os.), a kolejnego z Pokhary do Kathmandu (autobus - 600 NPR/os.). Treking wokół Annapurny dobiegł końca.


DSC_0957.JPG



DSC_0958.JPG



DSC_0960.JPG



DSC_0963.JPG



DSC_0964.JPG



DSC_0966.JPG



DSC_0968.JPG



GOPR1141.JPG



GOPR1144.JPG



GOPR1147.JPG



Podsumowanie:

1. Koszty na szlaku (noclegi/jedzenie/transport): 22655 NPR (ok. 228$) - 13 dni.
2. Pozwolenia na trekking (TIMS): 8400 NPR (ok. 84$).
3. Ilość przebytych km (pieszo): 170 km.

Amatorskie rady po odbyciu trekkingu:

1. Każdy na szlaku podaje inny czas dojścia z punktu A do punktu B. Chodzi mi przede wszystkim o miejscowych. Radzę nie sugerować się ich uwagami, bo w 90% okazały się fałszywe. Gdzieniegdzie pojawiają się tablice z podanymi czasami, lecz też należy podchodzić do nich z przymrużeniem oka. Często czas podany jest jakby ktoś jechał samochodem, a nie poruszał się pieszo. Oznaczenia na szlaku to czerwone strzałki na kamieniach. Dobrą mapkę można dostać w Chame w biurze informacji turystycznej.

2. Dobrze rozplanuj poszczególne odcinki - nie wierzę w to, że dla kogoś przejście Annapurna Circuit to bułka z masłem (nie wliczam w to profesjonalistów i ludzi, którzy poruszają się samochodami). Przeciętnego Kowalskiego, takiego jak my, na pewno czeka ciężka przeprawa. Mieliśmy z góry ustalony plan i go realizowaliśmy. Często posiadane przez nas informacje nie miały jednak odbicia w rzeczywistości. Na niektórych odcinkach ledwo poruszaliśmy już nogami, a końca nie było widać. Jeśli masz zapas czasu, to przechodź krótsze odległości. My go mieliśmy, ale zawsze ciągnęło nas do określonego wcześniej miejsca. Nie raz toczyliśmy walkę z własnym organizmem. Nam się udawało, ale nie ryzykuj, jeśli nie jesteś pewny swoich sił. Grunt to dobre rozplanowanie, żeby później nie cierpieć i mieć siły na dalszą wędrówkę.

3. Zabierz ze sobą najważniejsze rzeczy. To była nasza największa bolączka - ciężkie plecaki. Na pewno miały ponad 10 kg (nosiliśmy ze sobą śpiwory), a do tego dochodziła jeszcze lustrzanka cyfrowa. Wiele osób wynajmowało sobie tragarzy. Dla mnie to chory pomysł płacić ludziom za noszenie swoich rzeczy (plecaka). Najśmieszniejsze jest to, że z takich usług korzystało sporo młodych ludzi. Nie powiem, że nie raz chciałem, żeby ktoś zabrał mój plecak i oddał mi go na górze. No, ale bez jaj, jestem zbyt młody, żeby korzystać z takich usług. Z drugiej strony Ci ludzie nawet bez plecaków byli wolniejsi, niż my z plecakami. Przy czym szliśmy naprawdę normalnym tempem z przerwami na robienie zdjęć i odpoczynek. Kluczem do lżejszego trekkingu są ciuchy nowej generacji. Lekkie i z dobrymi właściwościami, które w plecaku nie zajmują zbyt dużo miejsca. Nie warto brać ze sobą dużej ilości słodyczy/przekąsek. My się nie dostosowaliśmy i nosiliśmy dodatkowy ciężar. Na szlaku ceny są oczywiście większe, dlatego parę sztuk batoników zakupionych wcześniej na pewno się przyda.

4. Noclegi - najczęściej panująca zasada: jesz u nas, śpisz za darmo. Czasami właściciele sami z siebie proponują zniżkę, zwłaszcza gdy widzą, że nie jesteśmy do końca przekonani, żeby zostać w ich guest housie. Za nim zdecydujesz się na pozostanie w jakimś miejscu, to sprawdź czy faktycznie do dyspozycji jest gorąca woda - często mówione jest to na wyrost, a ciepła woda okazuje się w najlepszym przypadku letnią. Niektórzy też doliczają dodatkową opłatę za ciepłą wodę, a na wyższych wysokościach za pobór prądu. Najlepiej na samym początku ustalić za co konkretnie płacimy, żeby uniknąć niespodzianek.

Ekwipunek:

1. Plecak - 50l.
2. Śpiwór - najzwyklejszy w świecie (bez specjalnych właściwości). Oferowane koce w każdej noclegowni mogą okazać się niewystarczające. Poza tym ich stan i świeżość pozostawia wiele do życzenia.
3. Lekka kurtka - w moim przypadku polarowa z właściwościami przeciwdeszczowymi.
4. Płaszcz przeciwdeszczowy - przydał nam się tylko jednego dnia i swoją rolę spełnił rewelacyjnie.
5. Spodnie:
a) trekkingowe - bez specjalnych właściwości, przewiewne,
b) dresowe - do chodzenia po guest housie.
6. Koszulka i getry termiczne (polarowe) - nieocenione podczas zimnych nocy.
7. Skarpety trekkingowe - 3 pary (praktycznie codziennie mogliśmy prać swoje rzeczy); zwykłe skarpetki bawełniane - 2 pary.
8. Bandama, czapka zimowa (polarowa), opaska (polarowa), rękawiczki.
9. Buty:
a) trekkingowe - używane praktycznie przez cały czas,
b) lekkie adidasy - używane przez pierwsze dwa dni trekkingu,
c) japonki - do kąpieli.
10. T-shirty - 4 koszulki.
11. Krótkie spodenki - 2 pary. Do wysokości 3800 m n.p.m. chodziłem w krótkich spodenkach i koszulce z krótkim rękawem.

W razie wszelkich pytań służę pomocą. Zachęcam także do przeczytania moich innych relacji z Nepalu pod adresem:
Kathmandu - http://latambolubie.blogspot.com/2015/05/w-ostatniej-chwili-kathmandu-nepal-2015.html
Patan - http://latambolubie.blogspot.com/2015/05/byo-sobie-miasto-patan-nepal-2015.html

Dodaj Komentarz

Komentarze (12)

olir1987 5 maja 2015 00:00 Odpowiedz
czekam na więcej;) i więcej i więcej zdjęć;) bajka;)
inka1209 5 maja 2015 13:50 Odpowiedz
Czesc! :) super relacja, bardzo pomocny jest Twoj opis! Jak dlugo zajelo Wam przejscie calej trasy? Mamy bilety na koniec wrzesnia, mam nadzieje, ze nam tez uda sie pokonac cala trase.
inka1209 5 maja 2015 13:50 Odpowiedz
Czesc! :) super relacja, bardzo pomocny jest Twoj opis! Jak dlugo zajelo Wam przejscie calej trasy? Mamy bilety na koniec wrzesnia, mam nadzieje, ze nam tez uda sie pokonac cala trase.
nkozi 5 maja 2015 15:39 Odpowiedz
Szkoda, że zginął dzień 3 :)
nkozi 5 maja 2015 15:39 Odpowiedz
Szkoda, że zginął dzień 3 :)
garuda88 5 maja 2015 16:15 Odpowiedz
nkoziSzkoda, że zginął dzień 3 :)
UWAGA! Dla wszystkich zainteresowanych relacją - czytajcie ją na forum, a nie w "społeczności". Mam informację od jednego z moderatorów, że jest problem z prawidłowym przeniesieniem relacji z forum do "społeczności" - zdjęcia się podmieniają (u mnie 1 i 2 dzień ma te same zdjęcia), relacja nie jest w pełni przeniesiona (3 dzień został w ogóle skasowany). Tego problemu nie ma na forum, gdzie wszystko dodane jest prawidłowo.
olir1987 5 maja 2015 21:51 Odpowiedz
zdjęcia są mega! czekam na kolejne dni
garuda88 17 maja 2015 20:01 Odpowiedz
Dla zainteresowanych podsyłam jeszcze link do mojego amatorskiego filmu z trekkingu. Miłego oglądania (oczywiście po włączeniu "HD") ;) -> https://vimeo.com/128067111
dewuska 5 grudnia 2015 19:20 Odpowiedz
super relacja i zdjęcia :)miło powspominać :mrgreen: widzę, że tabliczka na przełęczy się zmieniła :) w 2012 r. była taka:
booboozb 5 grudnia 2015 22:05 Odpowiedz
Gratuluję wyprawy oraz fantastycznych widoków.Dużo ludzi na szlaku?
kostek966 14 stycznia 2017 18:36 Odpowiedz
Garuda88,Chciałbym spytać o koszty na szlaku czy są za dwie osoby czy za jedną np. posiłki ?, wybieramy się w pierwszej połowie marca i zastanawiam się czy warunki na szlaku będą podobne czy dużo trudniejsze ?.
bask 21 lutego 2017 13:43 Odpowiedz
jedna z lepszych relacji jakie ostatnio czytalem. swietna wyprawa. gratuluje