16 maja Turcja. Rano o 6-tej wyjazd z Achalciche. Na granicy byliśmy przed 7-mą, więc Gruzini byli na posterunku świeżo po zmianie i przepuścili nas szybko, ale biorąc pod uwagę przesunięcie czasu zbudziliśmy wkur**onych tureckich celników przed ich 6-tą.
:evil: Oczywiście zanim się pozbierali, spacerek od Annasza do Kajfasza, sprawdzanie wydrukowanych wiz, paszportów, trzepanie bagaży, a zapas czaczy był na prawdę duży, ale celnik niefartownie zaczął od kobiecego plecaka i otworzył przednią kieszeń. Jak wyciągnął paczkę Always, rzucił z powrotem jak poparzony (dobrze, że nie uciekł z krzykiem) i kazał nam się zbierać i jechać , i chociaż nie znam tureckiego wydawało mi się, że zaprzmiało to raczej jak nasze spier...
:twisted:
:twisted: Pobyt na tureckiej granicy ograniczył się tylko do jednej godziny co uważam za sukces. Następnie udaliśmy się w stronę Dogubayazit, gdzie naszym celem był pałac Ishaka Paszy. Po 5-ciu godzina jazdy po górach, gdzie nasze auto wjechało 56 m powyżej naszego najwyższego szczytu, Rysów.
marcino123 napisał:niezły trip. więcej opisu do fotek wrzuć
:PTrochę z czasem krucho, najpierw fotki wrzuciłem, teraz powoli zabieram się za opisywanie. Niestety idzie jak krew z nosa. Ale koniec końców będzie i opis.
:D
Myślę, że wobec aktualnej sytuacji w tamtych rejonach relacja staje się mało przydatna.Poza tym jest tylyyyye materiału do przejrzenia i obrobienia i do tego brak czasu. Może jeszcze mnie coś natchnie.
16 maja Turcja.
Rano o 6-tej wyjazd z Achalciche. Na granicy byliśmy przed 7-mą, więc Gruzini byli na posterunku świeżo po zmianie i przepuścili nas szybko, ale biorąc pod uwagę przesunięcie czasu zbudziliśmy wkur**onych tureckich celników przed ich 6-tą. :evil:
Oczywiście zanim się pozbierali, spacerek od Annasza do Kajfasza, sprawdzanie wydrukowanych wiz, paszportów, trzepanie bagaży, a zapas czaczy był na prawdę duży, ale celnik niefartownie zaczął od kobiecego plecaka i otworzył przednią kieszeń. Jak wyciągnął paczkę Always, rzucił z powrotem jak poparzony (dobrze, że nie uciekł z krzykiem) i kazał nam się zbierać i jechać , i chociaż nie znam tureckiego wydawało mi się, że zaprzmiało to raczej jak nasze spier... :twisted: :twisted:
Pobyt na tureckiej granicy ograniczył się tylko do jednej godziny co uważam za sukces.
Następnie udaliśmy się w stronę Dogubayazit, gdzie naszym celem był pałac Ishaka Paszy.
Po 5-ciu godzina jazdy po górach, gdzie nasze auto wjechało 56 m powyżej naszego najwyższego szczytu, Rysów.
-- 28 Lip 2015 21:26 --