Niedziela „Ale, że jak? Stacje drogi krzyżowej poukrywane są między kramami z towarem Chin?!”. Pamiętamy jak z niedowierzaniem oglądaliśmy program W. Cejrowskiego, gdzie bez patosu ukazane zostały uroki Ziemi Świętej. Kilka lat po emisji pamiętnego odcinka „Boso przez Świat” postanowiliśmy odwiedzić stolicę chrześcijaństwa.
Podróż autokarem nr 480 z dworca Tel–Awiw Savidor Center do Jerozolimy zajęła nam około godziny. Dużą część pasażerów stanowiła młodzież w mundurach, która zamiast (jak tu u nas bywa) tel. komórkowego trzymała w rękach inną „zabawkę” - broń.
Z dworca głównego, mijając ortodoksyjną, żydowską dzielnicę - Mea Szearim, przemieściliśmy się autobusem nr 1 na Górę Oliwną, by móc podziwiać panoramę miasta. Wejście na szczyt zajęło nam około 20 minut. Można wybrać wersję „bez wspinaczki” - bezpośrednio na punkt widokowy dojeżdża linia 84. Uwagę przykuwa znajdująca się na Wzgórzu Świątynnym złota Kopuła na Skale.
Schodząc, odwiedziliśmy pobliski cmentarz oraz Ogrójec.
Kościół Grobu Najświętszej Marii Panny.
Mijając Lwią Bramę, weszliśmy na teren starego miasta.
Kuczka – drewniany ganek służący do obchodów święta Sukkot (upamiętnienie 40-letniej wędrówki Żydów przez pustynię z Egiptu do Ziemi Obiecanej).
Niestety tego dnia, odwiedzenie strefy muzułmańskiej nie było dostępne dla turystów. Idąc przed siebie dotarliśmy do Via Dolorosa tj. Drogi Krzyżowej.
Miejsce to jest ogromnym...targiem, gdzie pomiędzy kramami poukrywane są Stacje Drogi Krzyżowej, w tej z nr III odnaleźliśmy rodzime akcenty. Jak się okazuje w połowie ubiegłego wieku została ona przebudowana przez żołnierzy gen. Andersa, widnieją tu tablice z napisami w ojczystym języku.
Najtrudniej było nam zobaczyć ostatnie stacje drogi krzyżowej, umieszczone w Bazylice Grobu Świętego. Wejście niej zamknięto nam tuż przed nosem, a odpowiedzialni za ochronę obiektu mundurowi, enigmatycznie odpowiadali, iż „za chwilę” wrota do Bazyliki zostaną otwarte ponowie. Plac przed kościołem zapełnił się momentalnie. Wyjścia nie mieliśmy, trzeba było czekać. Dramat stania w ukropie, przy naciskającym na barierki tłumie trwał około pół godziny. Kiedy otwarto już bramę, to oniemieliśmy, nie wiedzieliśmy czy jesteśmy w świątyni czy na pierwszym dniu promocji w supermarkecie. Ci co przed chwilą mdleli, czy Ci o kulach nagle…biegli. Cudowne uzdrowienie, dosłownie !!! Celem był Grób Jezusa. By się do niego dostać trzeba było ustawić się w ogromnej kolejce, która poruszała się w żółwim tempie. Przyjrzeliśmy się więc pozostałym stacjom umieszczonym w tej Bazylice.
Po wyjściu z kościoła zaszliśmy pod Ścianę Płaczu. Fragment muru dawnej świątyni jest uważany przez żydów, za najważniejsze miejsce w ich religii. Obowiązuje tu podział na część żeńską i męską, z tym że ta brzydsza płeć może przejść na fragment wygrodzony dla kobiet, ale nie odwrotnie. Żydzi modlą się tu, stojąc twarzą do kamieni, a w szpary muru wkładają fragmenty papieru z napisanymi prośbami do Boga.
Odbijając z trasy w Misgakv Ladakv doszliśmy na taras widokowy.
Plac zabaw z kratami i drutem kolczastym.
W Jerozolimie można znaleźć wypożyczalnie…drewnianych krzyży. Chętnych do ich dźwigania na trasie Drogi Krzyżowej nie brakuje.
Błądząc uliczkami Starego miasta ruszyliśmy w kierunku dworca autobusowego, skąd wróciliśmy do Tel-Awiwu. Z głównego przystanku spacerem, udaliśmy się do pobliskiego centrum handlowego, gdzie znajduje się(Azrieli Observatory), tutaj zobaczyliśmy miasto z góry.
Wieczorem wybraliśmy się na spacer do jednego z najstarszych portów na świecie – Jaffy. Uważana za najbardziej urokliwą dzielnicę Tel-Awiwu, łączy wpływy arabskie z żydowskimi.
Między wąskimi uliczkami można natrafić na wiszące pomarańczowe drzewo. Znajdująca się w kamieniu roślina nawiązuje do usytuowanych dawniej w Jaffie, licznych pomarańczowych gajów. Zawieszona instalacja pokazuje, że może żyć, rosnąc nad ziemią ponad konfliktami.
Z parku podziwiać można nowoczesną część miasta.
Poniedziałek Powrót zaplanowany mieliśmy w południe. Na lotnisku zjawiliśmy się około 2,5 godz. przed odlotem i jak się okazało, byliśmy na styk. Przejazd na drugi terminal i przejście kontroli zajęło nam ponad 1,5 godziny. Pieczątki w paszporcie z państw nieprzyjaznych Izraelowi wydłużają całą procedurę, najwięcej czasu jednak zajmuje czekanie na swoją kolej. Pytania są dość standardowe i dotyczą naszych wrażeń z podróży, spotkanych po drodze osób oraz rzeczy, które nas zaskoczyły. Trzy dni w Izraelu to wystarczający czas by nie zasnąć w głośnym, imprezowym Tel-Awiwie, pomodlić się w Jerozolimie, popływać i „wyjść z depresji” nad Morzem Martwym, podziwiać naturę w Ein-Gedi i „nie zdobyć” Masady”. Trzeba jednak pamiętać, że ceny w Izraelu należą do wysokich. Dziwić może ilość kontroli oraz wojska na dworcach, przy centrach handlowych, ale przez to czujemy się bezpiecznie. Izrael to kulturowy tygiel, gdzie wszystko się miesza - ludzie, wiara, historia, moda, sztuka. Izrael to kraj, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie.@halczyn dziękujemy za miłe słowa, Izrael to jeden z droższych krajów, które dotychczas odwiedziliśmy, ceny średnio są trzy razy wyższe od "naszych". Przejdźmy do konkretów: Bilety lotnicze 2 x 200zł = 400 zł Nocleg Airbnb około 600 zł transfer lotnisko – Tel-Awiw za darmo transfer Te-Awiw – lotnisko 13,50 NIS x 2 = 27 NIS Bilety komunikacji miejskiej 8 szt. 5,90 NIS Punkt widokowy, którego nie polecamy 2 x 22 NIL = 44 NIS Wycieczka fakultatywna 69 dolary x 2 =138 x 3,4 = 470 zł Wejście do Ein-Gedi 28 NIS x 2 = 56 NIS Wejście + wjazd kolejką - Masada 76 NIS x 2 = 152 NIS Bilety autobusowe Jerozolima – Tel-Awiw(powrót) 13 NIS x 4 = 52 NIS 1 NIS = 1 ZŁ Suma: 1848,20 zł na 2 osoby. Doliczyć należy jeszcze jedzenie. Polecamy falafele za 6 NIS w "Falafel Razon" przy King George Street 17 na Carmel Market. Problemy mieliśmy z kartą Revolut, 3 nasze transakcje został odrzucone. Generalnie tanio nie jest, ale warto
:)@Dryblas, dzięki za wskazówkę odnośnie Jerozolimy, plan mieliśmy mocno napięty i zobaczyliśmy zaledwie skrawek Ziemi Świętej. Do Izraela chcielibyśmy wrócić, ale tym razem jadąc na południe kraju.@krystoferson112 Dzięki za miłe słowa, Instytut Yad Vashem wpisujemy na listę "do zobaczenia" przy następnej wizycie w Jerozolimie. Jeden dzień na to miasto to za mało.
@halczyn dziękujemy za miłe słowa, Izrael to jeden z droższych krajów, które dotychczas odwiedziliśmy, ceny średnio śą trzy razy wyższe od "naszych".Przejdźmy do konkretów:Bilety lotnicze 2 x 200zł = 400 złNocleg Airbnb około 600 złtransfer lotnisko – Tel-Awiw za darmo transfer Te-Awiw – lotnisko 13,50 NIS x 2 = 27 NISBilety komunikacji miejskiej 8 szt. 5,90 NISPunkt widokowy, którego nie polecamy 2 x 22 NIL = 44 NIS Wycieczka fakultatywna 69 dolary x 2 =138 x 3,4 = 470 złWejście do Ein-Gedi 28 NIS x 2 = 56 NISWejście + wjazd kolejką - Masada 76 NIS x 2 = 152 NISBilety autobusowe Jerozolima – Tel-Awiw(powrót) 13 NIS x 4 = 52 NIS 1 NIS = 1 ZŁSuma: 1848,20 zł na 2 osoby.Doliczyć należy jeszcze jedzenie. Polecamy falafele za 6 NIS w "Falafel Razon" przy King George Street 17 na Carmel Market.Problemy mieliśmy z kartą Revolut, 3 nasze transakcje został odrzucone.Generalnie tanio nie jest, ale warto
:)
Fajna relacja, my byliśmy dłużej i rozszerzyliśmy o Jezioro galilejskie i Betlejem. W Jerozolimie warto jeszcze zobaczyć sadzawkę Siloe z tunelami Ezechiela.A cóż tanio nie jest
:(
Na mnie oprócz znanych wszystkich atrakcji Jerozolimy, największe wrażenie sprawił instytut Yad Vashem. Relacja przeczytama jednym wdechem, dobrze się czytało, jest talent
;)
@Dryblas, dzięki za wskazówkę odnośnie Jerozolimy, plan mieliśmy mocno napięty i zobaczyliśmy zaledwie skrawek Ziemi Świętej. Do Izraela chcielibyśmy wrócić, ale tym razem jadąc na południe kraju.
@krystoferson112 Dzięki za miłe słowa, Instytut Yad Vashem wpisujemy na listę "do zobaczenia" przy następnej wizycie w Jerozolimie. Jeden dzień na to miasto to za mało.
Niedziela
„Ale, że jak? Stacje drogi krzyżowej poukrywane są między kramami z towarem Chin?!”. Pamiętamy jak z niedowierzaniem oglądaliśmy program W. Cejrowskiego, gdzie bez patosu ukazane zostały uroki Ziemi Świętej. Kilka lat po emisji pamiętnego odcinka „Boso przez Świat” postanowiliśmy odwiedzić stolicę chrześcijaństwa.
Podróż autokarem nr 480 z dworca Tel–Awiw Savidor Center do Jerozolimy zajęła nam około godziny. Dużą część pasażerów stanowiła młodzież w mundurach, która zamiast (jak tu u nas bywa) tel. komórkowego trzymała w rękach inną „zabawkę” - broń.
Z dworca głównego, mijając ortodoksyjną, żydowską dzielnicę - Mea Szearim, przemieściliśmy się autobusem nr 1 na Górę Oliwną, by móc podziwiać panoramę miasta. Wejście na szczyt zajęło nam około 20 minut. Można wybrać wersję „bez wspinaczki” - bezpośrednio na punkt widokowy dojeżdża linia 84.
Uwagę przykuwa znajdująca się na Wzgórzu Świątynnym złota Kopuła na Skale.
Schodząc, odwiedziliśmy pobliski cmentarz oraz Ogrójec.
Kościół Grobu Najświętszej Marii Panny.
Mijając Lwią Bramę, weszliśmy na teren starego miasta.
Kuczka – drewniany ganek służący do obchodów święta Sukkot (upamiętnienie 40-letniej wędrówki Żydów przez pustynię z Egiptu do Ziemi Obiecanej).
Niestety tego dnia, odwiedzenie strefy muzułmańskiej nie było dostępne dla turystów. Idąc przed siebie dotarliśmy do Via Dolorosa tj. Drogi Krzyżowej.
Miejsce to jest ogromnym...targiem, gdzie pomiędzy kramami poukrywane są Stacje Drogi Krzyżowej, w tej z nr III odnaleźliśmy rodzime akcenty. Jak się okazuje w połowie ubiegłego wieku została ona przebudowana przez żołnierzy gen. Andersa, widnieją tu tablice z napisami w ojczystym języku.
Najtrudniej było nam zobaczyć ostatnie stacje drogi krzyżowej, umieszczone w Bazylice Grobu Świętego. Wejście niej zamknięto nam tuż przed nosem, a odpowiedzialni za ochronę obiektu mundurowi, enigmatycznie odpowiadali, iż „za chwilę” wrota do Bazyliki zostaną otwarte ponowie. Plac przed kościołem zapełnił się momentalnie. Wyjścia nie mieliśmy, trzeba było czekać. Dramat stania w ukropie, przy naciskającym na barierki tłumie trwał około pół godziny. Kiedy otwarto już bramę, to oniemieliśmy, nie wiedzieliśmy czy jesteśmy w świątyni czy na pierwszym dniu promocji w supermarkecie. Ci co przed chwilą mdleli, czy Ci o kulach nagle…biegli. Cudowne uzdrowienie, dosłownie !!! Celem był Grób Jezusa. By się do niego dostać trzeba było ustawić się w ogromnej kolejce, która poruszała się w żółwim tempie. Przyjrzeliśmy się więc pozostałym stacjom umieszczonym w tej Bazylice.
Po wyjściu z kościoła zaszliśmy pod Ścianę Płaczu. Fragment muru dawnej świątyni jest uważany przez żydów, za najważniejsze miejsce w ich religii. Obowiązuje tu podział na część żeńską i męską, z tym że ta brzydsza płeć może przejść na fragment wygrodzony dla kobiet, ale nie odwrotnie. Żydzi modlą się tu, stojąc twarzą do kamieni, a w szpary muru wkładają fragmenty papieru z napisanymi prośbami do Boga.
Odbijając z trasy w Misgakv Ladakv doszliśmy na taras widokowy.
Plac zabaw z kratami i drutem kolczastym.
W Jerozolimie można znaleźć wypożyczalnie…drewnianych krzyży. Chętnych do ich dźwigania na trasie Drogi Krzyżowej nie brakuje.
Błądząc uliczkami Starego miasta ruszyliśmy w kierunku dworca autobusowego, skąd wróciliśmy do Tel-Awiwu. Z głównego przystanku spacerem, udaliśmy się do pobliskiego centrum handlowego, gdzie znajduje się(Azrieli Observatory), tutaj zobaczyliśmy miasto z góry.
Wieczorem wybraliśmy się na spacer do jednego z najstarszych portów na świecie – Jaffy. Uważana za najbardziej urokliwą dzielnicę Tel-Awiwu, łączy wpływy arabskie z żydowskimi.
Między wąskimi uliczkami można natrafić na wiszące pomarańczowe drzewo. Znajdująca się w kamieniu roślina nawiązuje do usytuowanych dawniej w Jaffie, licznych pomarańczowych gajów. Zawieszona instalacja pokazuje, że może żyć, rosnąc nad ziemią ponad konfliktami.
Z parku podziwiać można nowoczesną część miasta.
Poniedziałek
Powrót zaplanowany mieliśmy w południe. Na lotnisku zjawiliśmy się około 2,5 godz. przed odlotem i jak się okazało, byliśmy na styk. Przejazd na drugi terminal i przejście kontroli zajęło nam ponad 1,5 godziny. Pieczątki w paszporcie z państw nieprzyjaznych Izraelowi wydłużają całą procedurę, najwięcej czasu jednak zajmuje czekanie na swoją kolej. Pytania są dość standardowe i dotyczą naszych wrażeń z podróży, spotkanych po drodze osób oraz rzeczy, które nas zaskoczyły.
Trzy dni w Izraelu to wystarczający czas by nie zasnąć w głośnym, imprezowym Tel-Awiwie, pomodlić się w Jerozolimie, popływać i „wyjść z depresji” nad Morzem Martwym, podziwiać naturę w Ein-Gedi i „nie zdobyć” Masady”. Trzeba jednak pamiętać, że ceny w Izraelu należą do wysokich. Dziwić może ilość kontroli oraz wojska na dworcach, przy centrach handlowych, ale przez to czujemy się bezpiecznie. Izrael to kulturowy tygiel, gdzie wszystko się miesza - ludzie, wiara, historia, moda, sztuka. Izrael to kraj, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie.@halczyn dziękujemy za miłe słowa, Izrael to jeden z droższych krajów, które dotychczas odwiedziliśmy, ceny średnio są trzy razy wyższe od "naszych".
Przejdźmy do konkretów:
Bilety lotnicze 2 x 200zł = 400 zł
Nocleg Airbnb około 600 zł
transfer lotnisko – Tel-Awiw za darmo
transfer Te-Awiw – lotnisko 13,50 NIS x 2 = 27 NIS
Bilety komunikacji miejskiej 8 szt. 5,90 NIS
Punkt widokowy, którego nie polecamy 2 x 22 NIL = 44 NIS
Wycieczka fakultatywna 69 dolary x 2 =138 x 3,4 = 470 zł
Wejście do Ein-Gedi 28 NIS x 2 = 56 NIS
Wejście + wjazd kolejką - Masada 76 NIS x 2 = 152 NIS
Bilety autobusowe Jerozolima – Tel-Awiw(powrót) 13 NIS x 4 = 52 NIS
1 NIS = 1 ZŁ
Suma: 1848,20 zł na 2 osoby.
Doliczyć należy jeszcze jedzenie. Polecamy falafele za 6 NIS w "Falafel Razon" przy King George Street 17 na Carmel Market.
Problemy mieliśmy z kartą Revolut, 3 nasze transakcje został odrzucone.
Generalnie tanio nie jest, ale warto :)@Dryblas, dzięki za wskazówkę odnośnie Jerozolimy, plan mieliśmy mocno napięty i zobaczyliśmy zaledwie skrawek Ziemi Świętej. Do Izraela chcielibyśmy wrócić, ale tym razem jadąc na południe kraju.@krystoferson112 Dzięki za miłe słowa, Instytut Yad Vashem wpisujemy na listę "do zobaczenia" przy następnej wizycie w Jerozolimie. Jeden dzień na to miasto to za mało.