0
tasiu 27 sierpnia 2018 00:34
Image

Image

Do naszego 777 ładujemy się bez opóźnienia, godzinę po starcie podają jedzenie. W ramach eksperymentu wziąłęm hindu + standardowo dwie kawy.

Image

Image

Pod nami chyba Maskat:

Image

Image

Image


Lecimy z Denpasar do Kataru, gdzie mamy długą przesiadkę- bierzemy trochę pieniędzy z kantoru i zwiedzamy Dohę. Po przylocie z Indonezji doznajemy lekkiego szoku kulturowego. Na ulicach mijają nas Rolls Royce, przy naszym hotelu nie widzimy ani jednej kobiety, są tylko mężczyźni którzy siedzą na trawie na kocach i dyskutują. Dziwny widok ;) Bierzemy taxi i jedziemy do centrum.

Image

Image

Image

Image

Image

Udajemy się na napotkany po drodze nocny targ, mieścił się w centrum w wielkiej hali:

Image

Image

Image

Image

Image

Miałem ochotę na ten dywan po lewej, bo cena była dosyć atrakcyjna, ale niestety lecę tylko z podręcznym:

Image

Image

Image

Image

Image

Powoli ogarnia nas senność, ale musimy jeszcze wpaść na Suk Waqif. Wskakujemy do taksówki i jedziemy. Myślałem że obejdziemy go w jakieś pół godziny, okazało się jednak że jest naprawdę ogromny, i żeby zobaczyć go od A do Z to trzeba byłoby poświęcić kilka dobrych godzin. Sporo rzeczy do kupienia- od miodu i przypraw aż po sokoły.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Dobiła druga w nocy, czas zwijać się do hotelu, wstajemy przecież rano. Niestety poczułem głód ;) Poszedłem z żoną pochodzić po uliczkach naokoło hotelu, okazało się że znajdowaliśmy się w dzielnicy nepalskich imigrantów. Wszedłem do knajpy gdzie nikt nie mówił po angielsku, zawołali więc kucharza z którym dało się dogadać i zamówiłem "beef + rice". Wszyscy na nas patrzyli jakoś tak dziwnie, ale nie czułem jakiegoś niebezpieczeństwa. Jedzenie zamówiliśmy na wynos, więc podali nam go w tych styropianowych opakowaniach. W hotelu zacząłem jeść moją kolację, jednak nie dałem rady. Była to najostrzejsza rzecz jaką jadłem w życiu. Zjadłem tylko ryż, zupę zostawiłem bo po prostu się nie dało. Wypiłem przy tym jakieś 2 litry wody i poszedłem spać.

Image

Image

Image

Image

Image

Rano pobudka i przejazd na lotnisko. Burza piaskowa skutecznie ograniczała widoczność.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Warszawa przywitała nas czterema stopniami Celsjusza i deszczem. Zawsze się dziwię jak to szybko można się przyzwyczaić do innej temperatury ;)

Podsumowując, w Indonezji spędziliśmy prawie 3 tygodnie, odwiedziliśmy Bali i południe Lomboku. 3 lata temu Bali bardzo nam się spodobała, w szczególności Ubud które ma swój specyficzny klimat. To bardzo interesujący, egzotyczny kraj, i choć nie jest tak "prosty" w obsłudze jak Tajlandia, to naprawdę warty odwiedzenia. Są rzeczy które mnie rozczarowały, między innymi wspomniane wcześniej "mikropłatności", sztuczna życzliwość, oszustwa i traktowanie białych jak bankomat ;) Mimo wszystko te minusy da się przeżyć. Polecam zawszę Indonezję każdemu z zaznaczeniem, że podróżowanie tam wymaga trochę więcej wysiłku niż w innych krajach Azji SE. Aktualnie planujemy następną podróż, w planach Laos, Filipiny lub... Indonezja ;) Może tym razem jakieś Moluki, Celebes. Zawsze chce się tam wracać.

Dodaj Komentarz