I na koniec dwa zdjęcia, które mógłbym wrzucić do tematu o bezpieczeństwie w Iranie. Oceńcie sami...
;)
Isfahan
Tym razem pojechałem zwyczajnym autobusem. Kierowca nic nie jadł, nie palił fajki i jechał dość szybko. Trasa jest malownicza, ale przyznam się, że większość czasu przespałem. Kobiety siedzą w autobusach osobno, więc często na przystankach dokonywały się przetasowania i przesadzano mężczyzn na inne miejsca.
Do miasta przyjechałem wieczorem. Wsiadłem do pierwszego z brzegu autobusu, pytając czy jedzie w okolice centrum. Kierowca podwiózł mnie za darmo na jeden z przystanków, z którego można dojechać do turystycznej części miasta. Zjadłem coś, próbowałem kupić bilety na następny dzień na lotnisko w Teheranie, ale okazało się, że z powodu święta nie ma miejsc.
- Przyjdż jutro, może coś się zwolni.
Nie popełniajcie mojego błędu i nie zaczynajcie zwiedzania od Placu Imama. Szczególnie jeśli macie niewiele czasu na miejscu. Ja zatrzymałem się tylko na chwilę, zapaliłem papierosa a plac opuściłem po ponad godzinie, która upłynęła głównie w towarzystwie miłej i ciekawskiej Iranki. Udzieliłem też wywiadu do lokalnej gazety.
Znów nie było sensu nic planować, szedłem więc gdzie mnie nogi poniosły. Odwiedziłem dzielnice ormiańską, trochę posiedziałem przy jednym ze słynnych isfahańskich mostów, a resztę czasu postanowiłem spędzić na Placu Imama. Tu znów chętnych do rozmów było bez liku. Byłem zmęczony i trochę wbrew własnej woli zostałem porwany do samochodu i wywieziony do największego centrum handlowego w mieście. Moi towarzysze chcieli się pochwalić, że też mogą kupować po europejsku. Czasami trudno mi było powstrzymać śmiech np. w momencie, kiedy wyjaśniano mi z duma jak działa skaner kodów kreskowych. Zostałem zaproszony na obiad, składający się z kurczaka z różna, chleba I dough. Zjedliśmy go w samochodzie, tuż pod hostelem, w którym zamówiłem taksówkę na teherańskie lotnisko. Myślałem, że może uda się dojechać autobusem chociaż do Teheranu. Nic z tego, nie było w ogóle miejsc.
Okazało się, że nie pojadę sam a z młodym Irańczykiem, który podobnie jak ja nie miał innej możliwość wydostania się w stronę stolicy. Szczęście w nieszczęściu, ze miał ze sobą sporo zielska, co sprawiło, że kilkugodzinna podróż upłynęła w miłej atmosferze. Dużo rozmawialiśmy o współczesnym Iranie I potwierdziły się słowa innych spotkanych na trasie młodych ludzi. Ten kraj ma dwa oblicza: jedno oficjalne “grzeczne” I alternatywne, w którym młodzież żyje jak wszędzie indziej na świecie.
sko1czek napisał:Najlepsza rzecz, którą można przywieźć z Iranu jako pamiątkę, to dywan...Najlepsze, co można przywieźć z Iranu to kobieta
;)Wysłane z mojego HTC U Ultra przy użyciu Tapatalka
tunczaj napisał:sko1czek napisał:Najlepsza rzecz, którą można przywieźć z Iranu jako pamiątkę, to dywan...Najlepsze, co można przywieźć z Iranu to kobieta
;)Wysłane z mojego HTC U Ultra przy użyciu TapatalkaCzytaj ze zrozumieniem, proszę.Znając Twój casus pisałem- "rzecz".A Ty już swoją przywiozłeś?
Na pustynie warto się wybrać. Niestety, bez taksówki się nie obejdzie, ale w hostelu łatwo znaleźć kogoś do podzielenia kosztów.W Jazd jadłem burgery z wielbłąda. Niezłe.
@igoreQuote: Od pewnego czasu pieczątki nie są już wbijane do paszportu, a na osobnej kartce. W trakcie wyjazdu nigdzie nie wymagano ode mnie pokazania wizy.A co jak bardzo chcę mieć taką pamiątkę w Paszporcie?
:( Jak wygląda aktualnie taka wiza lotniskowa i co jest wymagane? Jaki koszt?Jeśli będzie miało się Wize z Ambasady Iranu z Wawy to wbiją pieczątkę?
@Martinuss Myślę, że zawsze możesz poprosić o wbicie pieczątki do paszportu. Czy wbiją, nie wiem. Wiza kosztuje 75 EUR, płatność na miejscu w kasie. Potrzebne jest ubezpieczenie ważne w Iranie, paszport (ważny 180 dni od końca wizy) i trochę cierpliwości. Generalnie urzędnicy nie są mili i trudno się z nimi porozumieć. .
I na koniec dwa zdjęcia, które mógłbym wrzucić do tematu o bezpieczeństwie w Iranie. Oceńcie sami... ;)
Isfahan
Tym razem pojechałem zwyczajnym autobusem. Kierowca nic nie jadł, nie palił fajki i jechał dość szybko. Trasa jest malownicza, ale przyznam się, że większość czasu przespałem. Kobiety siedzą w autobusach osobno, więc często na przystankach dokonywały się przetasowania i przesadzano mężczyzn na inne miejsca.
Do miasta przyjechałem wieczorem. Wsiadłem do pierwszego z brzegu autobusu, pytając czy jedzie w okolice centrum. Kierowca podwiózł mnie za darmo na jeden z przystanków, z którego można dojechać do turystycznej części miasta. Zjadłem coś, próbowałem kupić bilety na następny dzień na lotnisko w Teheranie, ale okazało się, że z powodu święta nie ma miejsc.
- Przyjdż jutro, może coś się zwolni.
Nie popełniajcie mojego błędu i nie zaczynajcie zwiedzania od Placu Imama. Szczególnie jeśli macie niewiele czasu na miejscu. Ja zatrzymałem się tylko na chwilę, zapaliłem papierosa a plac opuściłem po ponad godzinie, która upłynęła głównie w towarzystwie miłej i ciekawskiej Iranki. Udzieliłem też wywiadu do lokalnej gazety.
Znów nie było sensu nic planować, szedłem więc gdzie mnie nogi poniosły. Odwiedziłem dzielnice ormiańską, trochę posiedziałem przy jednym ze słynnych isfahańskich mostów, a resztę czasu postanowiłem spędzić na Placu Imama. Tu znów chętnych do rozmów było bez liku. Byłem zmęczony i trochę wbrew własnej woli zostałem porwany do samochodu i wywieziony do największego centrum handlowego w mieście. Moi towarzysze chcieli się pochwalić, że też mogą kupować po europejsku. Czasami trudno mi było powstrzymać śmiech np. w momencie, kiedy wyjaśniano mi z duma jak działa skaner kodów kreskowych.
Zostałem zaproszony na obiad, składający się z kurczaka z różna, chleba I dough. Zjedliśmy go w samochodzie, tuż pod hostelem, w którym zamówiłem taksówkę na teherańskie lotnisko. Myślałem, że może uda się dojechać autobusem chociaż do Teheranu. Nic z tego, nie było w ogóle miejsc.
Okazało się, że nie pojadę sam a z młodym Irańczykiem, który podobnie jak ja nie miał innej możliwość wydostania się w stronę stolicy. Szczęście w nieszczęściu, ze miał ze sobą sporo zielska, co sprawiło, że kilkugodzinna podróż upłynęła w miłej atmosferze. Dużo rozmawialiśmy o współczesnym Iranie I potwierdziły się słowa innych spotkanych na trasie młodych ludzi. Ten kraj ma dwa oblicza: jedno oficjalne “grzeczne” I alternatywne, w którym młodzież żyje jak wszędzie indziej na świecie.