0
consigliero 8 listopada 2018 08:29
Prolog Dawno dawno temu, około 2008

Śladami Lewara

“Śladem Ryszarda Lwie Serce tudzież Fryderyka I Barbarossy - na Niewiernych !!!
Wszyscy gdzieś wyjeżdżają i się chwalą to my też troszeczkę...

Plan chytry zrodził się był w głowie Czcigodnego Andrzeja z Gdyni gdzieś chyba na promie z Poti do Odessy w tamtym roku.
Szczegółów nie pomnę bom strasznie był upojon koniakiem a i pomysłodawca dobrze w czubie mieć musiał bo wrzeszczał był okrutnie - " Do Ziemi Świętej !!! Niewiernych na kopiach rozniesiem !!! Miasta splądrujem, wioski spalim, dziewki zgwałcim !!!" i takie tam...
Z tym gwałceniem to może lekko przesadził bo i wiek do gwałtów niesposobny a i cel wyprawy w imię Pana przedsięwzięty i bezeceństw wyprawiać się nie godzi.
No, chyba, że troszeczkę...
Czas wyprawy- koniec sierpnia do początku października.
Trasa - Słowacja, Węgry, Serbia, Bułgaria, Turcja, Syria, Jordania aż do M. Czerwonego, Izrael a potem myk rorowcem z Hajfy do Pireusu i do domciu.
Uczestnicy - Piotr z Kobióra człek dostojny i prawy - Jak go Żona puści.
Szlachetny i mężny Andrzej z Gdyni - jak urlop sobie załatwi.
Wielbiciel i tępiciel cnót niewieścich Dr. Spławik - jak pozbędzie się pieczątki Izraelskiej z paszportu.
i wreszcie Lewar Ucki człek postury mocarnej acz serca gołębiego - jak mu kręgosłupu wydobrzeje i schudnie trochę.
Tak to...”

Nie pamiętam już czy to był jeden z powodów aby się zarejestrować się forum AT i z wypiekami na twarzy czytać relację z tego wyjazdu . Od czasu gdy przeczytałem "Znaczy kapitan" było dla mnie jasne, że chciałbym kiedyś zobaczyć Haifę , a gdy zostałem motocyklistą , no bo chyba nim jestem , no dobra , gdy zostałem gieesiarzem to było jasne jak słońce że chcę tam się wybrać motocyklem . W owym czasie gdy natrafiłem na tą relację, usilnie przeczesując internet w poszukiwaniu strzępów informacji na temat warunków i sposobów aby się tam znaleźć , mieliśmy , albo prostując , miałem tyle ambitnych planów że i ten wydawał się bliskim do zrealizowania. Życie pisze jednak własne scenariusze i to bliskie wcale nie było takie bliskie . Od mniej więcej dwóch lat byliśmy już 3 razy w Izraelu , ale do pełni szczęścia brakuje dalej poznania kraju z wysokości siodła motocyklowego. Już podczas przedostatniego wyjazdu próbowałem rozwiązać dylematy z tym związane , ale wypożyczenie motocykla w Izraelu jest po prostu drogie i co to za jazda na nie swoim motocyklu to nie to samo. Dodatkowym minusem jest fakt że musimy się z takim pojazdem liczyć ze wszelkimi obostrzeniami które dotyczą też samochodów . Nie możemy wjeżdżać na teren autonomii za wyjątkiem wyznaczonych dróg , nie jest możliwy wjazd na teren Jordanii , a Petra przecież tak blisko , w rezultacie decyzja mogła być tylko jedna, nasz motocykl też musi jechać z nami. Wprawdzie od czasu wyprawy Lewara , zaszły pewne zmiany i obecnie nawet, gdybyśmy chcieli to nie będziemy mogli towarzyszyć naszemu motocyklowi w podróży , ale nie można mieć wszystkiego . Wydaje mi się że przewidziałem większość czekających nas niespodzianek , ale jak ktoś dysponuje większą wiedzą to niech się nią podzieli.
Plan jest prosty , w poniedziałek 30.10.2017 powinienem pojawić się w porcie aby odstawić motocykl. Jeżeli się uda, najprawdopodobniej nie, to wylatuję tego samego dnia do Tel Aviv, pewnie będzie to dopiero we wtorek. Aby spokojnie dojechać do portu planuję wyjechać tydzień wcześniej , którędy , jeszcze nie wiem, ale duże znaczenie będzie miała pogoda . Małżonka ma już bilety na lot Kraków - Tel Aviv, akurat były tanie, mamy też bilety powrotne na 10.11. Mam nadzieję że Beatkę odbiorę z lotniska, bo ja powinienem być tam kilka godzin wcześniej. Motocykl zostaje w Izraelu na kilka miesięcy . Mamy zamiar go odwiedzić 25.11-5.12 oraz w marcu 2018 . Nie wiem jeszcze jak będzie wyglądał powrót do domu naszego motocykla , mam zamiar wysondować kilka opcji , ale do tego potrzebna jest bezpośrednia rozmowa z agentem w Haifie . Jest plan aby nasz motocykl odwiedził Gruzję , jeżeli uda się nam skonsolidować odpowiednio długi okres czasu aby można dać szansę duszy aby mogła dogonić ciało, do tego najlepszą opcją byłaby możliwość wyokrętowania się na Cyprze . Druga opcja to inny kierunek, nasz motocykl nie był jeszcze na Sycylii a tam też pływa statek tej kompanii , tylko jest to mniej regularna linia niż Pireus Haifa .
Pożyjemy zobaczymy, jak bóg da , hakol meha shamayim , inshallah


Może jest ktoś chętny na wycieczkę śladami Lewara

Pozdrawiam

Izrael po raz pierwszy
https://www.flickr.com/gp/wawrzeniec/47Y38w
Drugi
https://www.flickr.com/gp/wawrzeniec/2461Q3
Trzeci
https://www.flickr.com/gp/wawrzeniec/oA4MM2Statek odpływa z Lavrio w poniedziałek 30.10 i nie mogę się spóźnić, następny za tydzień. Udało się ruszyć około 10 we wtorek 24.10 i najbardziej zmarzłem na odcinku do Bańskiej Bystrzycy . W pewnym miesiącu na Słowacji było nawet 16 stopni
Image
Po zachodzie słońca robi się paskudnie chłodno, skończyłem dzień w Suboticy
Image
Rano śniadanie
Image
Nawet słońce się pokazało, temperatura w granicach 10 stopni i duży wiatr . Zestaw kurtka letnia plus podkoszulek wdzianko i kamizelka , na to wszystko nałożona goreteksowa przeciw deszczówka, powodował że nie wychłodziłem się zbyt szybko. Takie spostrzeżenie obyczajowe , w każdej knajpie w Serbii ludzie fajczą bez skrępowania i nie ma co pytać o salę dla niepalących . Omijam Belgrad bokiem jadąc przez Zrenjanin , może nie był to najlepszy pomysł , drogi proste sporo ciężarówek a od czasu do czasu inwestycja drogowa , trzy pasy w każdą stronę i 50 km/h na całym odcinku. Wszechobecny industrial , głównie w postaci dymiących kominów . Staję na obiad już na autostradzie w kierunku Nis i tam decyduję podłączyć się do prądu z kamizelką . To był bardzo dobry ruch , od tej pory bilans energetyczny mam na plusie . Przez tyle lat jazdy nigdy nie zdarzyło mi się mieć ani zaobserwować tzw wystrzału opony , wczoraj się o niego otarłem . Gdy dojeżdżałem do ciężarówki aby ją wyprzedzić najpierw albo prawie jednocześnie zobaczyłem jak ją ściągnęło na prawo , huk kawałki opony w powietrzu i jednocześnie naczepa odbija się od barierki mostu i leci na mój pas . Na szczęście byłem w miarę bezpiecznej odległości , ale samochody jadące za mną po tym zdarzeniu mocno zostały z tyłu.
Cały czas mam zgryz jak jechać , do wyboru mam ciągnąć na Macedonię lub jechać na Sofię , decyduję że jednak Bułgaria. Po przekroczeniu granicy , dzięki zniesieniu roamingu bookuję miejsce w hotelu . W cenie spa z którego skwapliwie korzystam zwłaszcza z sauny. Dużym błędem było że nie pojechałem w kierunku Grecji tylko wybrałem nocleg w Sofii.
Image

Image

Jutro mam nadzieję dotrzeć do Grecji i liczę na 17 stopni w ciągu dnia , pożyjemy zobaczymy. Spostrzeżenie numer dwa , te super zajebiste rękawiczki już w połowie pierwszego dnia trafiły do kufra. Wyglądają zajebiście , mają zajebiste zabezpieczenia , ocieplenie z zajebistego primaloftu , tylko nie czuć w nich manetek i marzną końcówki palców, a przez to zajebiste ocieplenie nie czuję wcale że posiadam grzane manetki . Po zmianie na stare atlantisy znowu poczułem że mam motocykl w dłoniach. Startuję rano , mając zapas czasowy być może najlepszym rozwiązaniem będzie eksploracja wyspy Enubea . Dlaczego , bo może tam być ciepło , mogą tam być zakręty i jest rzut kamieniem do Lavrio
Image
Ciepło jeszcze nie dostarczone , ale ma być [emoji41]
Image
Z tym słońcem to może być prawda , wychodząc ze śniadania , sala zaiste w bułgarskim stylu
Image

Image

Spojrzenie w dal w kierunku przeciwnym do Sofii ukazuje nam odsłonięte zbocza Witoszy skąpane w słońcu

Image
To to złote tuż pod grubą warstwą chmur.
Cały kompleks oprócz spa i szkółki piłkarskiej to miejsce na śluby
Image
Image
Sama ceremonia może się pewnie dokonać nad stawem
Image
Pod tym sercem w towarzystwie łabędzi
Image

Image

Było nieźle , droga miejscami taka jak powinna być jak się jedzie motocyklem. Trochę Bułgaria za szybko mi się skończyła. Przed Salonikami jadąc na obiad w znane sprawdzone miejsce zadzwonił pan z firmy Salamis , krótka konsternacja na pytanie czy pani Beata będzie bo tylko ona może odebrać motocykl . Na szczęście pan doczytał że ja też jestem wpisany w dowód rejestracyjny. Temperatura w mieście nawet 20 ale chłód czuć w kościach. Po wczorajszej saunie byłem tak rozgrzany że nie korzystałem dziś z grzanej kamizelki
Image

Image
Image
Pan kelner trochę przegiął z winem ale będzie trochę jedzenia
Image

Zaczynają mi się mylić dni i planowanie zawodzi . Nie pamiętam też o czym pisałem , nie wiem czy wspomniałem o odcinku drogi przed Salonikami , to był świetny kawałek , jak dziś rano popatrzyłem na tylną oponę to była ładnie popodwijana na brzegach. Zasadniczo to było wyjście do miasta a w mieście święto , patrona miasta świętego Dimitriego i w sobotę ma być też święto z okazji odzyskania niepodległości. W mieście w rejonie portu widzę tłum ludzi , brama portu otwarta i wszyscy tam zdążają , jak ta owca poszedłem i ja . Stał tam taki stary okręt , na oko pierwsza wojna światowa i można go było zwiedzać
Image
No ale oczywiście było za późno , poszedłem na spacer po nabrzeżu , knajpy tętnią życiem , miejsca nie można znaleźć ,no taki mają klimat, do tego jeszcze ten kryzys
Image
Chciałem zwilżyć gardło i wtedy się zorientowałem że portfel został w hotelu, wracam po niego i długo się zastanawiam czy mam siłę na powrót do miasta, głód przygody zwycięża wracam na coś greckiego z obowiązkową karafką wina, już drugą tego dnia.
Image

Image
Zasadniczo jest to obok bazaru gdzie kupiliśmy taki duży żyrandol , niestety po obiedzie i po kawie
Image
Bazar już był zamknięty i wtedy zapadła decyzja aby wrócić tam następnego dnia. Wracając do wydarzeń poprzedniego wieczoru , po owej kolacji wróciłem do miejsca zakwaterowania i w barze nieopatrznie zaserwowałem sobie 2 takie szklaneczki
Image
A motocykl samotny na zewnątrz
Image
Zaciągnąłem zasłony i wstałem o 9 trochę późno jak na mnie. Szybkie śniadanie
Image
I lecę kupić część do żyrandola kontemplując widoki miasta. Zasadniczo pogoda sprzyjała spacerowi
Image

Image
Image
Takich reklam u nas nie ma , mnie kojarzą się ze starym Bondem no i z portowym miastem , zwłaszcza taka reklama
Image

Image

Image

Image

Image
Zastanawia ilość samochodów i sposób parkowania , tyle kasy za mandaty się marnuje .
Po powrocie do hotelu pakowanie i uwiecznienie zaplecza
Image

Image
Ruszam w drogę celem jest wyspa Evia lub Enubea , podobno Grecja w pigułce , może to prawda ale jakoś nie słyszy się o ludziach jeżdżących w tamto miejsce . Podobno jest tam plaża z gorącymi źródłami. Jazda po greckich autostradach to ciągła frustracja bo nie mogę rozgryźć systemu poboru opłat i opłata to tylko gotówką , a tu pieniądze w portfelu , portfel w tankbagu rękawiczki na rękach ogólnie kłopot. Jaśniejszym punktem był widok mount Olimp cały w śniegu ale widoczność tylko od pasa w górę , poniżej chmury, zamglenie albo smog, nie wiem co o tym sądzić. Odcinek po zjechaniu z autostrady do portu Glyfia był całkiem niezły motocyklowo
Image
Poznałem też nowych przyjaciół
Image
Image
Jeden nawet podjął się opieki nad motocyklem
Image

Źródła okazały się istnieć
Image
Zasadniczo cały dzień było ciepło
Image
Dlatego z zaskoczeniem przyjąłem informację że jutro może padać . Plan na jutro to chyba miejscem docelowym będą Ateny , nie żebym był fanem ruin , ale nie mam innego pomysłu , zobaczę jak pójdzie mi z tą drogą , oznaczona jako widokowa a przygodni Francuzi narzekali na straszną ilość zakrętów
Image
Mimo wszystko mam nadzieję że prognoza się nie sprawdziPewien etap zakończony . Przejazd prze Evię był czasem bardzo ciekawy , ale prowadzenie garmina powodowało że czasem było bardziej niż ciekawie . Ateny mnie nie zachwyciły choć z okazji święta w sobotę było darmowe wejście na Akropol i mimo że się nie zamierzałem wybierać to skorzystałem . Osobiście Akropol lepiej wygląda z dalszej perspektywy.
Samo centrum to mieszanka turystyczna pogrążona w smrodzie kocich odchodów , których jest tu mnóstwo , podobnie jak i bezdomnych. W niedzielę skorzystałem z metra aby spróbować rozszerzyć swoją percepcję i niestety poza ścisłym centrum ciężko trafić coś ciekawego . Przeważnie życie toczy się przy stacji metra
Na Enubei można się czasem złapać na myśli , czy na pewno jesteśmy w Grecji
Image

Image

Image

To jedna z propozycji garmina , dobrze że był beton

Image
Parada w jednym z miasteczek

Image
Takich sklepów jest sporo , widać Ateńczycy kochają zwierzęta

Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

brunoj 8 listopada 2018 13:59 Odpowiedz
GS rządzi, może trzeba jakiś pod-klub założyć ride4free czy coś. Plus mapę krajów w których trzymamy motocykle (mój aktualnie w Norwegii jest ;-)
lyny 8 listopada 2018 15:05 Odpowiedz
Podziwiam - świetna relacja!