Wyspa z drugiej strony jest bardzo ciekawa.. jest mnostwo pojedynczych , ostro zakonczonych skalek
I tak zrobilismy pelne okrążenie wyspy
Bye bye Cape Horn
;)Pół godziny za Cape Horn łapie nas mega ulewa , potem śnieg a potem znowu słońce i niebieskie niebo Na czas ulewy i śniegu idziemy na jedzonko , bo kalorii juz brakuje
;)
Jak wychodzi słońce czas znowu spędzamy na pokładzie . Robi sie nam trochę nostalgicznie , to już przecież końcówka rejsowania
:cry:
Wieczorem Gala Dinner. To już druga taki dinner na rejsie. Pierwszy był na powitanie, wtedy nie byłam ,bo wolałam cudowne widoki kanału Beagle. Tym razem, na galę pożegnalną juz idziemy. Kapitan i załoga uroczyście żegnają wszystkich pasażerów przy szampanie. Ku mojemu zdziwieniu, jestesmy wyróznieni , bo dziekują i nam Polakom. Jaki miły akcent na koniec , przeciez nie musieli tego robić....
Na kolacji kelnerzy, kucharze i panie sprzątające robią wesoły show . Wszyscy też otrzymują dodatkowo tort, jaby słodyczy było mało he he..
DZIEŃ 13 - USHUAIA
Dziś czeka nas wspaniały dzień na lądzie
:D Statek cumuje cały dzień w porcie , co daje nam możliwość nie tylko spaceru po miasteczku Ushuaia bo to już zrobiliśmy tuż przed rejsem. W planie mamy naturę, przyrodę w ramach całodziennego touru po okolicy. W ofercie statku sa 3 wycieczki, każda z nich po ok 4 godziny czyli krótkie i do tego jak to na statku bywa po prostu drogie. Ofertę statkową poznaliśmy jeszcze przed wyjazdem i uznaliśmy za mało atrakcyjne pod każdym względem...Troche więc było buszowania w necie pod katem lokalnych atrakcji . Przy okazji bardzo dziekuje za wszelkie podpowiedzi na wątku o Ushuaia : CCC, j-a,makdeb,Tony-T,cart,Lon-dynia,mmaratończyk Udało mi sie namierzyć w necie lokalnego gościa, który obwozi po lokalnych must see. Wybrałam 2 miejsca tj Park Tierra del Fuego i Lagune Esmeralda .Ewentualnie jeśli jeszcze starczy sił i czas i pogoda pozwoli lodowiec Martial...
Zaczynamy więc od jednej z największych atrakcji w okolicy a może i największej. To prawie 70 tys ha olbrzymi Park Ziemi Ognistej. Na obejrzenie parku i przejście najciekawszych szlaków czy pokajowanie sobie, trzeba by pewnie kilku dni. My tyle czasu nie mamy, skupiamy się na więc tylko na topowych miejscówkach
Pare słów o Parque Tierra del Fuego Leży tuz przy granicy z Chile, załozony w 1960 r i jest całkiem blisko miasta , tylko ok 10 km. Niestety płatny. Za wstęp trzeba zapłacić zaraz przy wjeżdzie i to w argentyńskich pesetach. Wejsciówka - ok 15 USD za osobę/ na dzień ( lokalesi taniej) Nie mamy ani pesety ,ale ustalilismy z naszym driverem że zapłaci za nas, a my oddamy mu w USD. Jest 8.30 rano i przy wjeżdzie jestesmy jedyni , nie ma żadnego auta. Zaczynamy od Bahia Ensenada
Na pomoście znajduje się budka,która jest jednocześnie sklepikiem i pocztą. Ceny oczywiście wysokie. Poczta nosi zaszczytną nazwę na końcu świata, co już wiem ,że wcale nie jest prawdą. Prawdziwa poczta najbardziej wysunięta na południe to pingwinowa poczta na Antarktydzie ,ale chwyt marketingowy dobry Oczywiście wchodzimy do środka.Dominuje tematyka morska, żeglarska .Są różne pamiątki, sporo magnesów ,ale drogie
:cry: Miejsce zobowiązuje he he Można wysłać kartkę z pamiątkowym stemplem i podobno otrzymać pieczątkę do paszportu.
Bahia Ensenada jest popularnym miejscem wsród turystów a szczególnie wycieczek zorganizowanych. Jest tu duzy parking na busy i łatwo sobie wyobrazić tłumy wylewające się z aut. Jak oni się mieszczą w tej małej budce ???
:lol: Na szczęście jest rano ,więc tłumów nie ma , jakieś tylko pojedyńcze osoby.
Oprócz poczty jest tu kilka treków mniej i bardziej wymagających. My udajemy się wzdłuż kanału Beagle na trasę Senda Costera oczywiście tylko wycinek,bo całość ma ponad 8 km.
Jadąc do Bahia Ensenada mijamy pustą polankę ,ale juz wracając zauważam tam konie. Co robimy ? jedziemy do koni
Nie do końca rozumiem logikę przeglądu przez całość wyprawy a następnie (jak rozumiem), będzie bardziej szczegółowa relacja? niemniej, zdjęcia w pierwszej części z innego świata, genialne
:)
Maginiak,no tak ...w zasadzie po tym początkowym poście mogłabym już zakończyć relację,, bo w dużym skrócie pokazałam całą wyprawę
:roll: Taki expres..Moją ideą było jednak pokazanie na samym początku trasy rejsu , dzień po dniu z drobną zajawką zdjęciową a potem trochę więcej detali z każdego miejsca
A ja się bardzo mad tym zastanawiam.Czy moja obecnosc tam jest koneczna? Czy rejs w te rejony to tylko "zaliczenie" kontynentu? Staram sie zyc w miare ekologicznie, segreguję smieci, gaszę światło itp i naprawdę zastanawiam się czy moja obecnosc tam bardziej zaszkodzi niz podniesie moje ego....
nelciowata napisał:Nasza polska położona jest nad zatoką Admiralicji, gdzie właśnie cumujemy [...] W gazetce statkowej jest informacja o wizycie na stacji. Bardzo się z tego cieszę,bo z pewnością obecność w tak legendarnym miejscu na koncu świata jest przeżyciem dla każdego Polaka
:D Mam tez planach , jeśli tylko będzie czas zajrzeć na grób Włodzimierza Puchalskiego, który właśnie tu zakończył żywot. Niestety do zejścia na ląd nie dochodzi. Czekamy dość długo , wysyłając sygnały do stacji, ale niestety cisza.. i cisza...
:? W końcu kapitan podejmuje decyzję, nie czekamy dłużej [...] Jestem rozczarowana,zła .. a potem przychodzi mi do głowy myśl, że dziś jest 6 stycznia czyli święto. Może więc to jest właśnie przyczyna ,że stacja nie życzy sobie gości ?tylko dlaczego po prostu nie poinforumują o tym kapitana? [...] Tak czy inaczej bardzo, bardzo szkoda..@nelciowata, gratuluję wyjazdu. Ponieważ z racji różnych „takich tam” (
;) ), mam w temacie więcej informacji - chciałem Ci je przekazać.Generalnie, to o czym piszesz, to raczej wyjątek niż reguła - w tym sezonie na przykład nie miała miejsca (ten sam statek, czyli „Hamburg” był z turystami na stacji 3 stycznia i 21 stycznia - w obu przypadkach wcześniej zapowiadał się mailowo).Tutaj mała ciekawostka: kapitan Twojego statku jest Polakiem - i przy tegorocznych zejściach na Stację opowiadał o tym przypadku z ubiegłego roku, mówiąc, że wtedy wizyta się nie udała. Ale Asia Pelnzler (obecna kierownik wyprawy do stacji Arctowskiego) pisze, że rok temu odmowa mogła przyjść mailowo.To generalnie jest temat, który warto mieć na uwadze, planując wizytę na Stacji i generalnie na obszarach Antarktydy / Antarktyki i wydając na to miliony monet: z forumowiczów na rejsie w tamtych rejonach (potwierdzonym realnymi zdjęciami i relacjami, a nie opowieściami dziwnej treści) był m.in. @cart i @BusinessClass. Pomyślałem, że warto przekazać forumowiczom informację z pierwszej ręki, na świeżo ze stacji (przy okazji, relacja została przeczytana przez pracowników Stacji
8-) )-> "Swoją drogą powinni umieszczać informację o wizycie w stacji jako opcjonalną bo uzgadniają ją z nami ok. 2 tygodnie wcześniej, a nie w momencie kiedy sprzedają te rejsy.”Przy okazji, jeszcze jedna informacja, aby temat był w pełni poruszony: stacja nie ma obowiązku przyjmować turystów - to jest "grzeczność" ze strony pracowników placówki, realizowana w zależności od czasu i dostępności naszych rodaków-pracowników
;)
@nelciowata swietne fotki i gratulacje.
:) A masz moze mapke trasy i czy udalo Ci sie zawitac do polskiej stacji antarktycznej?Dla mnie spotkanie z chlopakami ze Stacji Arctowski bylo kultowe.
:)
nelciowata napisał:Dzięki za ciepłe słowa, to motywuje do dalszego pisania
;) CCC wiem .. mogło być super , a wyszło jak wyszło
:cry: niesmak pozostał..De facto fotki powalaja z nog i od razu sie teskni ta takimi klimatami.Niczym sie nie przejmuj, przykladowo na Hornsund potrzebowalem 2 podejsc.Za pierwszym razem sie nie zgodzili, bo mieli akurat wymiane zalogi.Kilka lat pozniej atakowalem po raz drugi i sie udalo, bylem taki szczesliwy i podarowalem butelke dobrego trunku.Na polskie stacje najlepiej udac sie z zalacznikiem.Jednak najlepiej z polskich stacji wspominam spotkania na Arctowskim i Kaffioyra.A to co sie dzialo na Kaffioyra to musze opowiedziec koledze @HandSome przy spotkaniu i oczywiscie pokazac fotki.
:)
To jedno z niewielu miejsc na świecie, które naprawdę powala z nóg nawet na zdjęciach. Pewnie to się dzieje w głowie, ale tę niedostępność gdzieś tam widać, niesamowite miejsce.
nelciowata napisał:Ten kontynent zdecydowanie działa na zmysły
:shock: Potwierdzam to sie w zupelnosci zgadza, wspominalem w mojej Relacji o Antarktydzie o nietypowym zachowaniu jednej mlodej Brytyjki...
:DPozdr.
nelciowata napisał:CCC taaa, żadne odwiedzone wcześniej miejsce , nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak właśnie Antarktyda... To trochę jak film science fiction he he, aż ciężko uwierzyć ,że istnieje jeszcze tak totalnie odmienny od naszego świat natury .. pytanie tylko, jak długo ?To prawda, chociaz musze przyznac ze Biegun z misiami polarnymi oraz przelot helicopterem nad Wyspami Franciszka Jozefa czy widoki polnocnej Grenladii jeszcze bardziej mnie rozwalily.
:) nelciowata napisał: Z daleka już widać zabudowania stacji . To jest Brown- letnia stacja należąca do Argentyny, malowniczo położona przy brzegu góry . Brown brzmi angielsko ,ale Wiliam Brown ,który był dowódcą świeżo powstałej floty argentyńskiej, nie był Anglikiem był ...Irlandczykiem. Dziwne, ze tak malo sniegu na Base Brown, ja bylem na przelomie listopada i grudnia i snieg byl po pas.
;)
nelciowata napisał:CCC piękne wyprawy za tobą :o gratki . Jakie masz dalsze plany czy "przymiarki" do zimnych kierunków ? Ja planowalam we wrzesniu wschodnią Grenlandię ,ale teraz to pod dużym znakiem zapytania..Wole napisac po fakcie niz przed faktem, miedzy innymi dlatego nie chwalilem sie wczesniej, ze sie wybieram na Socotre.
:DBabcia powtarzala: "Czlowiek planuje, a Pan Bog plany kresli."Spedzilem 2 lata w podrozy, poszlo sporo kasy i na pewno nie zaluje, ale wypada znow troche popracowac.
:) Pozdr. cieplutko.
Cudna podróż w obłędnie pięknie miejsce. I wiesz @nelciowata zdjęć gór lodowych i lodu nigdy nie za dużo
;) Ja w każdym razie już czekam na kolejne!
:)
przepiękne zdjęcia - oglądajac relację z pierwszych dni myślałem że nic nie sprawi że mi szczęka opadnie jeszcze bardziej ale z każdym dniem poprzeczka idzie wyżej !miałem okazję płynąć wzdłuż lodowców na Svalbardzie, Perito Moreno czy chilijskiej patagonii ale to jest zupełnie inna liga:)tak bardzo pozytywnie zazdroszczę i czekam na dalszą relację również z ostatnich dni na Ziemii Ognistej.
Chyba będę musiał się wybrać na tę Antarktydę.Obawiam się tylko, że dopiero na emeryturze znajdę czas, pytanie czy będę miał kasę i czy ewentulanie da się jakoś to zrobić, jak się okaże, że człowiek już na wózku się porusza
;) @nelciowata Czy w tej cenie, którą podałaś, jest tylko kabina, czy też wyżywienie itp.?
Sorvali napisał:przepiękne zdjęcia - oglądajac relację z pierwszych dni myślałem że nic nie sprawi że mi szczęka opadnie jeszcze bardziej ale z każdym dniem poprzeczka idzie wyżej !miałem okazję płynąć wzdłuż lodowców na Svalbardzie, Perito Moreno czy chilijskiej patagonii ale to jest zupełnie inna liga:)tak bardzo pozytywnie zazdroszczę i czekam na dalszą relację również z ostatnich dni na Ziemii Ognistej.Wow, akie miłe słowa , dziekuje
:oops: od razu chce się pisac dalejRaczej nie planowałam, ale ok Ziemię Ognistą na koniec relacji też dorzucę
nelciowata napisał:Przed nami kra a na niej samotny pingwinek
:D Jak pieknie wygląda taki malutki na tle dużej kry lodowej . Mam nadzieję,że się nie zgubiłNo oby! Wygląda biedak jakby mu ostatni autobus uciekł
;)
@Lolo081 bylo wspomniane na poczatku.Do tego mozesz sam sobie polukac i doliczyc koszt lotu do Ushuaia i koszty noclegu.nelciowata napisał: Z mężem kupujemy najtańszą kabinkę na 2 osoby , wychodzi po 4,4 K E na głowę. Jest na najniższym pokładzie i nie ma okna. W sumie to tania opcja, ja placilem wiecej, tak jak wspominalem w mojej relacji, ale zalezalo mi na kabinie o lepszym standardzie z oknem.
:)
Podany koszt obejmował również lot z FRA do Ushuaia i z powrotem, oraz transfery na i ze statku, To jest istotne, bo loty w ten rejon nie są na ogół najtańsze Kabinka pomimo ,że wewnętrzna była całkiem spoko, Oczywiście można wybrac sobie w wyzszym czy dużo wyższym standarcie, za odpowiednio wyższą cenę. Co ciekawe , w lutym tego roku płyneliśmy w kolejny rejs tym statkiem i wpisałam prośbę o tą samą kabinkę wewn, bo mi pasowało je ułożenie na początku holu. Jakie było moje zdziwienie jak sie okazało,że dostaliśmy upgrade
:D Kabinka była nie tylko na wyższym pokładzie,ale dużo większa i z 5 dużymi bulajami. Taka mila niespodzianka za free..
Ta linia i ten statek, trzyma podobną cenę od kilku lat. Widzę,że rejsy na najblizsze 2 lata nie podrożały,ale czy ten styczniowy 2021 się w ogóle odbędzie ? to duży znak zapytania
:?: Widzę jak na ich stronie spadają kolejne rejsy z agendy. Na razie pływają tylko rzeczne, Ms Hamurg jest unieruchomiony
:cry:
Ja mam nadzieje, że do grudnia przyszłego roku będzie już "normalnie" - całkowite zaćmienie Słońca na Antarktydzie czeka <3 Ktoś się wybiera? Jak tak to - jacht, samolot, statek? Antarktyda wzywa
:) ---Krzysiek
ziolox22 napisał:Marzy mi się taka podróż! Petarda i wielki szacun
:)Dziękuję bardzo
;) To marzenie udało mi się spełnić na 200% . W styczniu udało mi się odwiedzić Antarktydę ponownie
:D Za drugim razem było równie cudownie jak za pierwszym
nelciowata napisał:Dziękuję bardzo
;) To marzenie udało mi się spełnić na 200% . W styczniu udało mi się odwiedzić Antarktydę ponownie
:D Za drugim razem było równie cudownie jak za pierwszymZazdraszczam! Marzy mi się taka wyprawa. Pozdrawiam i życzę powodzenia w kolejnych podróżach
:)
nelciowata napisał:W styczniu udało mi się odwiedzić Antarktydę ponownie
:D Za drugim razem było równie cudownie jak za pierwszymSuper, a mogę zapytać jaka trasa, jaki statek i koszty ?
malawita napisał:nelciowata napisał:W styczniu udało mi się odwiedzić Antarktydę ponownie
:D Za drugim razem było równie cudownie jak za pierwszymSuper, a mogę zapytać jaka trasa, który statek i jakie koszty ?MalawitaStatek ten sam czyli Ms Hamburg. Jednak po renowacji więc nieco odmieniony a kabinki dostałam upgrade,, więc też była zupełnie inna Trasa w założeniu podobna do tego rejsu co byłam i opisałam , ale było jednak trochę zmian ze względu na pandemię czy warunki atmosferyczne. Były więc i inne wyspy albo te same ,ale od innej strony..Koszty rejsu , które ja poniosłam były ze względu na specyficzną sytuację nieduże bo "tylko" 3 tys E z lotami Jechałam za koleżankę ,która w ostatniej chwili musiała się wycofać..
malawita napisał:@nelciowataDziękuję za informacje. 3 tys E wraz z lotami to prawie za darmo.Tak, miałam na prawdę farta
:D Koszt rejsu był oczywiście większy, ale koleżance udało się jakąś część kasy " uratować" rezerwując rejs w innym terminie. Widzę ,że na styczeń 2023 ten rejs ma cenę 4.381 w kabinie 4 osobowej a 5.131 w dwójce.
cart napisał:To dalej jakoś strasznie tanio, bo wszystkie inne firmy mają ceny z Ushuaia od 6k.Nie ma żadnej ściemy. Byłam z nimi na 3 rejsach, dwa z nich opisałam.
@nelciowata Relacja świetna i piękne zdjęcia! Przeczytałam z zapartym tchem dopiero niedawno i przez Twoją relację, porzucony kiedyś temat Antarktydy wrócił na tapet
:) Cena jest szałowa, nie ma co ukryć, zwłaszcza, że zawiera loty. Martwi mnie jednak kilka kwestii. 1. Czy dogadam się na statku po angielsku i czy dużo stracę nie umiejąc niemieckiego? Mój level niemieckiego, to może nie kompletne 0, ale niewiele więcej. 2. Czy ubezpieczałaś się na wypadek pozytywnego testu i anulacji z tym związanej? Widzę, że nawet gdy Argentyna/Chile nie będzie wymagać negatywnego testu i tak, żeby wejść na statek trzeba mieć test. Czy tak rzeczywiście jest? 3. Czy jest tylko 1 opcja lotów, czy można np. wrócić innym rzutem parę dni później? 4. I pytanie ostatnie: czy opłaca się brać pakiet napoi.
Iza N. napisał:@nelciowata Relacja świetna i piękne zdjęcia! Przeczytałam z zapartym tchem dopiero niedawno i przez Twoją relację, porzucony kiedyś temat Antarktydy wrócił na tapet
:) Cena jest szałowa, nie ma co ukryć, zwłaszcza, że zawiera loty. Martwi mnie jednak kilka kwestii. 1. Czy dogadam się na statku po angielsku i czy dużo stracę nie umiejąc niemieckiego? Mój level niemieckiego, to może nie kompletne 0, ale niewiele więcej. Iza , mój poziom niemieckiego podobny. Cała osbługa mówi po angielsku, a osoby z Ukrainy po rosyjsku .Niemcy pasażerowie też w większości spikają.Gazetki są jednak po niemiecku i ogłoszenia na statku również. Po paru dniach można już wiele zrozumieć . Jak czegoś nie kumałam, chodziłam do recepcji sie dopytać2. Czy ubezpieczałaś się na wypadek pozytywnego testu i anulacji z tym związanej? Widzę, że nawet gdy Argentyna/Chile nie będzie wymagać negatywnego testu i tak, żeby wejść na statek trzeba mieć test. Czy tak rzeczywiście jest? Tak, za każdym razem się ubezpieczam . Na pewno trzeba być zaszczepionym. Jak ja byłam w styczniu test był obowiązkowy.3. Czy jest tylko 1 opcja lotów, czy można np. wrócić innym rzutem parę dni później? Tylko loty organizowane przez nich4. I pytanie ostatnie: czy opłaca się brać pakiet napoi.Na dwóch rejsach nie brałam pakietu i było ok. Kawa, herbata była dostępna non stop w restauracji samoobsługowej .Na ostatnim rejsie jednak był czas pandemii i było wszystko inaczej. Nie było napojów w rest. samobsługowej bo w ogóle nie można było się samemu obsługiwać. Miałam więc pakiet. Generalnie gorąco polecam i kierunek i tym statkiem. Jak bym mogła to popłynełabym kolejny raz..
nelciowata napisał:malawita napisał:@nelciowataDziękuję za informacje. 3 tys E wraz z lotami to prawie za darmo.Tak, miałam na prawdę farta
:D Koszt rejsu był oczywiście większy, ale koleżance udało się jakąś część kasy " uratować" rezerwując rejs w innym terminie. Widzę ,że na styczeń 2023 ten rejs ma cenę 4.381 w kabinie 4 osobowej a 5.131 w dwójce.Z tego co widze, jest tam info o dodatkowej platnosci za zejscia za lad. Ile sobie za cos takiego mniej wiecej zycza?
pbak napisał:nelciowata napisał:malawita napisał:@nelciowataDziękuję za informacje. 3 tys E wraz z lotami to prawie za darmo.Tak, miałam na prawdę farta
:D Koszt rejsu był oczywiście większy, ale koleżance udało się jakąś część kasy " uratować" rezerwując rejs w innym terminie. Widzę ,że na styczeń 2023 ten rejs ma cenę 4.381 w kabinie 4 osobowej a 5.131 w dwójce.Z tego co widze, jest tam info o dodatkowej platnosci za zejscia za lad. Ile sobie za cos takiego mniej wiecej zycza?Wszystkie zejścia na zodiakach są w cenie. Płatne są tylko wycieczki na lądzie np w Ushuaia etc. Ceny są różne, w zależnosći od wycieczki ale tanio nie jest. Ja raczej organizowalam sobie coś na własną rękę. Taniej i pod moje "dyktando"
Dokładnie o te rejsy mi chodziło
:) @nelciowataNurtuje mnie jeszcze co trzeba koniecznie ze sobą wziąć tzn. jakie ubrania. Test należy wykonać 24 h przed lotem czy przed zaokrętowaniem?
Iza N. napisał:Druga połowa stycznia.Iza, gratki !! czyli decyzja podjęta już na 100%?szkoda ,że nie pierwsza połowa stycznia , bo koleżanka już zabukowała ten termin
@Martin79 hehe powiało pesymizmem. Jest 7 dni na miejscu. Oczywiście jest możliwość, że przez 7 dni pogoda będzie tak podła, że nie da się zejść na ląd, ale wydaje się ona bardzo mało prawdopodobna. Jak myślisz @nelciowata? Jak nie na tą wyspę to na inną, jak nie z tej strony to z tamtej, wierzę w kapitana, że ogarnie temat. Poza tym, tak mi się wydaje, na tym polega podróżowanie. Nigdy nie ma gwarancji, i zawsze coś może nam popsuć plany: strajki, covid, pogoda... ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana
:D @nelciowata wypełniłam formularz rezerwacyjny i czekam na odpowiedź, więc chyba można rzec, że na 100%. Podzielisz się poradami jak się spakować? Szczególnie jakie buty?
Buty powinni dać na pokładzie - na moim statku dawali. Po potwierdzeniu rezerwacji powinnaś dostać listę ekwipunku jaki jest zapewniany oraz co trzeba wziąć.
Iza N. napisał:@Martin79 hehe powiało pesymizmem. Jest 7 dni na miejscu. Oczywiście jest możliwość, że przez 7 dni pogoda będzie tak podła, że nie da się zejść na ląd, ale wydaje się ona bardzo mało prawdopodobna. Jak myślisz @nelciowata? Jak nie na tą wyspę to na inną, jak nie z tej strony to z tamtej, wierzę w kapitana, że ogarnie temat. Poza tym, tak mi się wydaje, na tym polega podróżowanie. Nigdy nie ma gwarancji, i zawsze coś może nam popsuć plany: strajki, covid, pogoda... ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana
:D Nie zrozumiałaś w pełni co chciałem przekazać. Chodziło mi o postawienie stopy na kontynencie , nie na jednej z wysp. Duże statki wycieczkowe mają tylko jedną możliwość postoju w tym celu - Paradise Bay. Jak widać z relacji, nie udało się zejść na ląd.
Stąd też pewnie niższa cena, ponieważ jest to większy statek, a zejść jednorazowo może max 100 osób. Jak nie było zejścia na kontynent to faktycznie lipa, czytałem relację i nie skojarzyłem.
@nelciowata Bardzo dziękuję Ci za cierpliwe odpowiadanie mi na pytania
:) Takie źródło wiedzy jest bezcenne! To co napisałaś o testach niestety moim zdaniem dyskwalifikuje wyjazd. Jestem w stanie wziąć na klatę ryzyko pogodowe, ryzyko, że nie wyjdę na ląd, ryzyko nie najlepszego samopoczucia na statku, ryzyko testu przed wyjazdem i przed wpuszczeniem na statek. Ale ryzyko tego, że np. po 3 dniach, akurat po przepłynięciu cieśniny Drake'a, zrobią mi test, zdążę coś złapać i resztę urlopu spędzę w kabinie bez okna na izolacji, to już jest dla mnie za dużo. Ubezpieczyciel się pewnie wtedy na nas wypnie, no bo przecież uczestniczę w rejsie
:). Byłam zdecydowana, ale te codzienne testy niestety sprawiają, że muszę to ponownie przemyśleć :/Czy testy były spowodowane objawami u kogoś? Czy dużo osób było skierowanych na kwarantannę? Czy wiesz czy ubezpieczenie rekomendowane przez nich w takich przypadkach zwraca choć część kasy? Najczęściej ubezpieczyciel chce wynik testu z oficjalnego laboratorium, czego z wiadomych względów na statku nie da się uzyskać. @Martin79 Czyli jednak nie pesymizm, tylko dyskusja z serii z tlenem się nie liczy
:D Geomorfologicznie kontynent to również morza szelfowe, więc wtedy liczą się też przybrzeżne wyspy. Osobiście nie fiksuje się postawieniem stopy KONIECZNIE na Półwyspie Antarktycznym. I tak odwiedza się tylko strefę przybrzeżną. Choć pozwolę sobie na małą uszczypliwość, że chyba nie aż taka lipa, skoro @cart czytając relacje nawet tego początkowo nie zauważył
:D
Widokami i wycieczką będziesz zachwycona, ale to jednak lipa być tam i nie postawić nogi na kontynencie. Nawet tak dla zaliczenia
;). Ja akurat lądowałem obok w Neko Harbour.
-- 22 Lip 2022 22:21 -- Iza N. napisał:@nelciowata Bardzo dziękuję Ci za cierpliwe odpowiadanie mi na pytania
:) Takie źródło wiedzy jest bezcenne! To co napisałaś o testach niestety moim zdaniem dyskwalifikuje wyjazd. Jestem w stanie wziąć na klatę ryzyko pogodowe, ryzyko, że nie wyjdę na ląd, ryzyko nie najlepszego samopoczucia na statku, ryzyko testu przed wyjazdem i przed wpuszczeniem na statek. Ale ryzyko tego, że np. po 3 dniach, akurat po przepłynięciu cieśniny Drake'a, zrobią mi test, zdążę coś złapać i resztę urlopu spędzę w kabinie bez okna na izolacji, to już jest dla mnie za dużo. Ubezpieczyciel się pewnie wtedy na nas wypnie, no bo przecież uczestniczę w rejsie
:). Byłam zdecydowana, ale te codzienne testy niestety sprawiają, że muszę to ponownie przemyśleć :/Czy testy były spowodowane objawami u kogoś? Czy dużo osób było skierowanych na kwarantannę? Czy wiesz czy ubezpieczenie rekomendowane przez nich w takich przypadkach zwraca choć część kasy? Najczęściej ubezpieczyciel chce wynik testu z oficjalnego laboratorium, czego z wiadomych względów na statku nie da się uzyskać. @Martin79 Czyli jednak nie pesymizm, tylko dyskusja z serii z tlenem się nie liczy
:D Geomorfologicznie kontynent to również morza szelfowe, więc wtedy liczą się też przybrzeżne wyspy. Osobiście nie fiksuje się postawieniem stopy KONIECZNIE na Półwyspie Antarktycznym. I tak odwiedza się tylko strefę przybrzeżną. Choć pozwolę sobie na małą uszczypliwość, że chyba nie aż taka lipa, skoro @cart czytając relacje nawet tego początkowo nie zauważył
:DIza, testy codziennie oczywiście nie były planowane. Miały być wyrywkowo co parę dni. Niestety choroba się rozprzestrzeniała i dyrekcja statku podjęła decyzje o badaniu codziennie wszystkich. Nie sądzę, aby taka sytuacja się powtórzyła...ale oczywiście pewnie bezpieczniej jest poplynąć kiedy wszystko się uspokoi. Ja z pełną premedytacja podjęłam szybką decyzję o popłynięciu w czasie pandemii, bo już TAM byłam i wiedziałam ,że to będzie kolejny wyjazd życiaNa statku dominowali oczywiście Niemcy, ale z rozmów z nimi byli w tyle jeśli chodzi o szczepienia. My byliśmy w czwórkę i chyba jako jedyni na statku mieliśmy 3 szczepienia. Nikt z nas nie zachorował, pomimo że wcale nie izolowaliśmy się. Nie wiem jakie są teraz wymogi, to by trzeba sprawdzić.... -- 22 Lip 2022 22:33 -- cart napisał:Widokami i wycieczką będziesz zachwycona, ale to jednak lipa być tam i nie postawić nogi na kontynencie. Nawet tak dla zaliczenia
;). Ja akurat lądowałem obok w Neko Harbour.Owszem. postawiłam nogę na kontynencie .. w czasie rejsu w styczniu 2022 Tak, tym razem udało się. Ale czy to dyskredytuje pierwszy wyjazd kiedy była "tylko " Antarktyda na wyspach ? dla mnie z pewnością nie było żadnej lipy...Pierwsza wyprawa według mnie była równie wspaniała jak druga.., każda była inna.Ja jednak pewnie jestem tym "dziwolągiem", który nie podrózuje na zasadzie zaliczania krajów czy kontynentów . Jadę dla przyjemności obcowania z lokalną naturą i nie ma to dla mnie znaczenia czy jestem tam pierwszy czy n-ty raz, na wyspie czy nie. Liczą się przeżycia ....
nelciowata napisał:Owszem. postawiłam nogę na kontynencie .. w czasie rejsu w styczniu 2022 Tak, tym razem udało się. Ale czy to dyskredytuje pierwszy wyjazd kiedy była "tylko " Antarktyda na wyspach ? dla mnie z pewnością nie było żadnej lipy...Pierwsza wyprawa według mnie była równie wspaniała jak druga.., każda była inna.Ja jednak pewnie jestem tym "dziwolągiem", który nie podrózuje na zasadzie zaliczania krajów czy kontynentów . Jadę dla przyjemności obcowania z lokalną naturą i nie ma to dla mnie znaczenia czy jestem tam pierwszy czy n-ty raz, na wyspie czy nie. Liczą się przeżycia ....Nie, absolutnie to nie dyskredytuje wyjazdu i mnie tego nie trzeba tłumaczyć bo tam byłem i widziałem. Mimo tylko 3 lądowań, widoków i obcowań z Antarktydą miałem po pachy. Jest to zdecydowanie najpiękniejsze miejsce na Ziemi.Może "lipa" to nieodpowiednie słowo. Powiedzmy, że postawić nogę na kontynencie to taka kropka nad i.
:D
-- 26 Lip 2022 21:14 -- Martin79 napisał:Cos wiecej na temat rejsu w 2022?Martin, co cię konkretnie interesuje ? Relacje może machnę, ale na pewno nie dam rady latem. Raczej jesienią, wtedy mam więcej czasu -- 26 Lip 2022 21:15 -- cart napisał:nelciowata napisał:Owszem. postawiłam nogę na kontynencie .. w czasie rejsu w styczniu 2022 Tak, tym razem udało się. Ale czy to dyskredytuje pierwszy wyjazd kiedy była "tylko " Antarktyda na wyspach ? dla mnie z pewnością nie było żadnej lipy...Pierwsza wyprawa według mnie była równie wspaniała jak druga.., każda była inna.Ja jednak pewnie jestem tym "dziwolągiem", który nie podrózuje na zasadzie zaliczania krajów czy kontynentów . Jadę dla przyjemności obcowania z lokalną naturą i nie ma to dla mnie znaczenia czy jestem tam pierwszy czy n-ty raz, na wyspie czy nie. Liczą się przeżycia ....Nie, absolutnie to nie dyskredytuje wyjazdu i mnie tego nie trzeba tłumaczyć bo tam byłem i widziałem. Mimo tylko 3 lądowań, widoków i obcowań z Antarktydą miałem po pachy. Jest to zdecydowanie najpiękniejsze miejsce na Ziemi.Może "lipa" to nieodpowiednie słowo. Powiedzmy, że postawić nogę na kontynencie to taka kropka nad i.
:DOk, to teraz się z tobą zgadzam
;)
nelciowata napisał:Szok...Czyli bezpieczniej jest na tych wodach płynąć w kabinie wewnętrznej i nie na najniższym pokładzieW kabinach są raczej okna bulajowe. Zapewno było to w częściach wspólnych. Fale były pewnie ogromne, a do tego nieszczęśliwy zbieg okoliczności że ktoś stał w niewłaściwym miejscu podczas uderzenia.
Jak dobrze, że mamy wewnętrzną
:)Mi bardziej działa na wyobraźnię informacja z tego drugiego artykułu, że 2 tygodnie temu wywrócił się zodiak i 2 osób nie odratowano.
Iza N. napisał:Jak dobrze, że mamy wewnętrzną
:)Mi bardziej działa na wyobraźnię informacja z tego drugiego artykułu, że 2 tygodnie temu wywrócił się zodiak i 2 osób nie odratowano.Iza, kiedy płyniesz ? pierwsza czy druga połowa stycznia ?
Hej nelciowata ? nie wiem czy jeszcze wchodzisz na komentarze do swojej relacji, ale jeśli Ci się zdarzy to przesyłam w imieniu swojej narzeczonej i moim WIELKIE PODZIĘKOWANIA. Właśnie wróciliśmy z niemal identycznej wycieczki z Plantours i mieliśmy przeżycia nie do opisania
:)Będziemy już zawsze Ci za to wdzięczni
:)
Wyspa z drugiej strony jest bardzo ciekawa.. jest mnostwo pojedynczych , ostro zakonczonych skalek
I tak zrobilismy pelne okrążenie wyspy
Bye bye Cape Horn ;)Pół godziny za Cape Horn łapie nas mega ulewa , potem śnieg a potem znowu słońce i niebieskie niebo
Na czas ulewy i śniegu idziemy na jedzonko , bo kalorii juz brakuje ;)
Jak wychodzi słońce czas znowu spędzamy na pokładzie .
Robi sie nam trochę nostalgicznie , to już przecież końcówka rejsowania :cry:
Wieczorem Gala Dinner. To już druga taki dinner na rejsie. Pierwszy był na powitanie, wtedy nie byłam ,bo wolałam cudowne widoki kanału Beagle. Tym razem, na galę pożegnalną juz idziemy.
Kapitan i załoga uroczyście żegnają wszystkich pasażerów przy szampanie. Ku mojemu zdziwieniu, jestesmy wyróznieni , bo dziekują i nam Polakom. Jaki miły akcent na koniec , przeciez nie musieli tego robić....
Na kolacji kelnerzy, kucharze i panie sprzątające robią wesoły show .
Wszyscy też otrzymują dodatkowo tort, jaby słodyczy było mało he he..
Dziś czeka nas wspaniały dzień na lądzie :D
Statek cumuje cały dzień w porcie , co daje nam możliwość nie tylko spaceru po miasteczku Ushuaia bo to już zrobiliśmy tuż przed rejsem. W planie mamy naturę, przyrodę w ramach całodziennego touru po okolicy.
W ofercie statku sa 3 wycieczki, każda z nich po ok 4 godziny czyli krótkie i do tego jak to na statku bywa po prostu drogie. Ofertę statkową poznaliśmy jeszcze przed wyjazdem i uznaliśmy za mało atrakcyjne pod każdym względem...Troche więc było buszowania w necie pod katem lokalnych atrakcji .
Przy okazji bardzo dziekuje za wszelkie podpowiedzi na wątku o Ushuaia : CCC, j-a,makdeb,Tony-T,cart,Lon-dynia,mmaratończyk
Udało mi sie namierzyć w necie lokalnego gościa, który obwozi po lokalnych must see. Wybrałam 2 miejsca tj Park Tierra del Fuego i Lagune Esmeralda .Ewentualnie jeśli jeszcze starczy sił i czas i pogoda pozwoli lodowiec Martial...
Zaczynamy więc od jednej z największych atrakcji w okolicy a może i największej. To prawie 70 tys ha olbrzymi Park Ziemi Ognistej. Na obejrzenie parku i przejście najciekawszych szlaków czy pokajowanie sobie, trzeba by pewnie kilku dni. My tyle czasu nie mamy, skupiamy się na więc tylko na topowych miejscówkach
Pare słów o Parque Tierra del Fuego
Leży tuz przy granicy z Chile, załozony w 1960 r i jest całkiem blisko miasta , tylko ok 10 km. Niestety płatny. Za wstęp trzeba zapłacić zaraz przy wjeżdzie i to w argentyńskich pesetach. Wejsciówka - ok 15 USD za osobę/ na dzień ( lokalesi taniej) Nie mamy ani pesety ,ale ustalilismy z naszym driverem że zapłaci za nas, a my oddamy mu w USD. Jest 8.30 rano i przy wjeżdzie jestesmy jedyni , nie ma żadnego auta.
Zaczynamy od Bahia Ensenada
Na pomoście znajduje się budka,która jest jednocześnie sklepikiem i pocztą. Ceny oczywiście wysokie. Poczta nosi zaszczytną nazwę na końcu świata, co już wiem ,że wcale nie jest prawdą. Prawdziwa poczta najbardziej wysunięta na południe to pingwinowa poczta na Antarktydzie ,ale chwyt marketingowy dobry
Oczywiście wchodzimy do środka.Dominuje tematyka morska, żeglarska .Są różne pamiątki, sporo magnesów ,ale drogie :cry: Miejsce zobowiązuje he he Można wysłać kartkę z pamiątkowym stemplem i podobno otrzymać pieczątkę do paszportu.
Bahia Ensenada jest popularnym miejscem wsród turystów a szczególnie wycieczek zorganizowanych. Jest tu duzy parking na busy i łatwo sobie wyobrazić tłumy wylewające się z aut. Jak oni się mieszczą w tej małej budce ??? :lol: Na szczęście jest rano ,więc tłumów nie ma , jakieś tylko pojedyńcze osoby.
Oprócz poczty jest tu kilka treków mniej i bardziej wymagających. My udajemy się wzdłuż kanału Beagle na trasę Senda Costera oczywiście tylko wycinek,bo całość ma ponad 8 km.
Jadąc do Bahia Ensenada mijamy pustą polankę ,ale juz wracając zauważam tam konie.
Co robimy ? jedziemy do koni