0
km040711 4 marca 2015 14:28
Image

Jedna z najsłynniejszych, jak nie najsłynniejsza ulica świata.
Image

Łuk Triumfalny.
Image

O 21:30 Megabus do Barcelony.
Image

To druga z rzędu noc w autobusie, i zaczynam to odczuwać.
O 11:55 w Barcelonie. Najpierw jednak logowanie w hostelu i szybka kąpiel.

Dalej coś co dla fanów futbolu jest must see. Camp Nou od wewnątrz.
Image

Jedna z najpiękniejszych budowli jakie widziałem. Sagrada Familia.
Image

A teraz spać, spać i spać. Jutro przede mną dalsza droga.

c. d. n.

Wysłane z Tapatalka.Niestety, gdybym w każdym mieście chciał być cały dzień i dodatkowo każdą noc w hotelu, to długość, a co najważniejsze koszt wyprawy wzrósł by znacznie. Juz przy obecnej opcji kasa idzie i tęsknię za rodziną. Uznałem, że obecny scenariusz to właściwy kompromis.

Ale do rzeczy.

Dojechałem na Gibraltar!!!

Image

Właśnie siedzę w McDonald's (free internet) i piszę tego posta. Za chwilę idę na granicę (to kilkadziesiąt metrów stąd) i fizycznie osiągnę cel wyprawy.

Ale po kolei. Ostatnio byłem w Barcelonie. 17.03. rano pobudka i ruszam na dworzec autobusowy Barcelona Estacion Nort.

Po drodze widzę jeszcze jak La Rambla budzi się do życia.
Image

Za to Arc de Triomf juz w pełnym, hiszpańskim słońcu.
Image

9:30 autobusem Alsa wyruszam do Madrytu.
Image

17:05 w hiszpańskiej stolicy. Metrem do centrum i...

Puerto del Sol.
Image

Pałac Królewski.
Image

Gran Via nocą.
Image

Kolacja w lokalnej restauracji typu "all you can eat" - Topolinos. Góry świetnego żarcia za 8,95 EUR. Wybaczcie mi, że nałożyłem sobie od razu taką górę, ale byłem niesamowicie głodny (rano nie zdążyłem zjeść śniadania).
Image

O 23:00 autobus Daibus do Malagi. Przed 6:00 na miejscu. O 7:00 autobus Avanzabus do La Linea de La Concepcion. To hiszpańskie miasteczko leżące na granicy z Gibraltarem. Z dworca autobusowego jest do niej może z kilometr. Granicę najszybciej przekroczyć pieszo, co też zaraz zrobię.

c. d. n.

Wysłane z Tapatalka.Jestem już w Polsce. Do domu dotrę jednak dopiero jutro rano. Jak pozbieram siły i ochłonę - przyjdzie czas na bardziej kompleksową relację z tej podróży.

Tymczasem ostatni odcinek skrótowej relacji z tego co się działo wczoraj.

Granicę przekroczyłem szybko i sprawnie. Witamy na Gibraltarze!
Image

Gibraltarskie klimaty.
Image

Widok na port ze szczytu Skały Gibraltarskiej.
Image

Nie obyło się bez spotkania z mieszkańcami tej skały.
Image

Wieczorem powrót autobusem do Malagi. Starówka nocą
Image

Jest Hiszpania, musi być Tapas.
Image

Nocleg w hostelu. Dzisiaj rano Ryanairem via Charleroi powrót do Modlina. Zimno. A wylatując z Malagi było tak.
Image

Teraz dajcie mi trochę czasu. Wrócę tu. Tymczasem słucham pytań odnośnie tej mojej szalonej :) wyprawy. Z chęcią na nie odpowiem.

c. d. n.


Wysłane z Tapatalka.Jednodniówka w Bergamo? Nykoping, a może jak starczy czasu to jeszcze Sztokholm? Oslo - tam przez Torp, powrót przez Rygge? Nie. To wszystko już było. Powoli zaczyna mi brakować inspiracji. Wprawdzie są jeszcze nieodkryte (przeze mnie) państwa, z pięknymi krainami, jak np. Rumunia, ale... to wszystko mało. Marzy mi się coś szalonego, być może nieco głupiego... oryginalnego. Może jakaś oblotówka? Kilka lotów w krótkim czasie. Nie. To dosyć powszechne... Może pojeżdżę trochę autobusami? W Niemczech jest tak mocno rozwinięta siatka, że jakbym chciał sprawdzić wszystkich przewoźników to zjadę Niemcy wzdłuż i wszerz. Ale... to tylko Niemcy.

Brytyjski Megabus obsługuje linię Monachium – Bruksela. To może tak i dalej do Paryża. Dalej do Barcelony (słoneczna Hiszpania to jest to!) A jak już Barcelona to jeszcze Madryt i na wybrzeże Costa del Sol. To jest dobre! Ale moment. Przecież to jakiś idiotyzm, tyle czasu spędzić w autobusie. Poza tym do Monachium trzeba się jakoś (tanio) dostać. Hm... Jedną z najtańszych opcji będzie PolskiBus do Pragi, a stamtąd kilku przewoźników operuje do Monachium. Chwila, chwila... Mam! A jak do kompletu dorzucę brata PB, fiński Onnibus i grupę Luxexpress przez kraje Bałtyckie? To jest to! Autobusem z Finlandii na Costa del Sol. To jest tak szalone, że... musi się udać!

Tylko, jeżeli tłuc się autobusem z Monachium do Hiszpanii to idiotyzm, to jak nazwać to samo, ale z Finlandi...? :D I chyba właśnie prze ten mega extremum zaczęło mi się to coraz bardziej podobać.

A z Finlandii to skąd? Siatka Onnibusa najdalej na północ sięga do Oulu. Jednak niewiele bliżej jest Kuopio. Do tego w marcu odbędzie się tam Puchar Świata w Skokach Narciarskich. Przyjemnie byłoby zobaczyć naszych skoczków w akcji. OK! Punkt startowy oznaczony. A meta gdzie? Costa del Sol to Malaga. Pięknie. Jednak nie na tyle pięknie, żeby jeszcze nie dołożyć jednego odcinka. A to dzięki książce „Busem przez świat” Karola Lewandowskiego. Gibraltar będzie finałem podróży! Ponad 6 tys. km autobusem!

Zaznaczyłem sobie wszystkie punkty na mapie i... zacząłem mieć wątpliwości. To co chcę zrobić nie jest chyba normalne... Musiałem kilka dni ochłonąć. Jednak im dłużej się zastanawiałem tym... bardziej się nakręcałem na te podróż.

No to do akcji! Zaczęła się walka z systemami rezerwacyjnymi przewoźników. Trzeba dopasować godziny odjazdów i przyjazdów. Muszę mieć czas, aby choć trochę zwiedzić dane miasto. Postoje nie mogą być jednak zbyt długie, aby podróż nie trwała miesiąc (rodzina i praca). Muszą być też przejazdy nocne, aby zaoszczędzić na noclegach. I co najważniejsze: bilety muszą być tanie. Tanie jak przysłowiowy barszcz.

Ta walka trwała 3-4 miesiące. I wydaje mi się, że wyszedłem z niej (z drobnymi potknięciami) zwycięsko. Bilety na trasie Kuopio – Gibraltar kosztowały mnie ok. 568 PLN.

Kuopio – Helsinki Onnibus 1+1 EUR
Helsinki – Tallinn Eckeroline 24 EUR
Tallinn – Ryga Luxexpress 28 PLN
Ryga – Wilno Simpleexpress 24 PLN
Wilno – Warszawa Simpleexpress 37 PLN
Warszawa – Praga PolskiBus 60+1 PLN
Praga – Monachium Eurolines 9 EUR
Monachium – Bruksela Megabus 1+0,5 GBP
Bruksela – Paryż – Barcelona Megabus 10+0,5 GBP
Barcelona – Madryt Alsa 6,03 EUR
Madryt – Malaga Daibus 25,11 EUR
Malaga Gibraltar Avanzabus 13,17 EUR

Onnibus w Finlandi przez dłuższy czas po uruchomieniu puli biletów utrzymuje te w najatrakcyjniejszych cenach, więc upolowanie takiej ceny jak ja nie jest specjalnie trudne.
Estoński Eckeroline to przewoźnik promowy, który na trasie Helsinki – Tallinn i odwrotnie sprzedaje bilety już od 19 EUR. Ja kupiłem jakieś dwa miesiące przed podróżą za 24 EUR i myslałem, że będzie tylko drożej. Z ciekawości sprawdziłem cenę na kilka dni przed rejsem i okazało się, że te są po... 19 EUR. Widać więc, że przewoźnik operuje nimi co najmniej tak samo sprytnie jak znane nam lowcosty z rynku lotniczego.
Grupa Luxexpress (Luxexpress i Simpleexpress) bilety sprzedaje z 6-miesięcznym wyprzedzeniem. Pierwsze pięć biletów jest po 3 EUR. Pozostałe już znacznie drożej. Na szczęście dosyć często wypuszczają kody promocyjne (o których informuje fly4free), a te pozwalają zbić ceny nawet o 60%. Ja właśnie z takiego noworocznego kodu skorzystałem.
Trasa Warszawa – Praga. Tu ewidentnie „poległem”. Zanim dopasowałem grafik podróży, „złotówkowe” bilety już dawno poszły...
Eurolines na wybranych trasach z co najmniej kilkutygodniowym wyprzedzeniem oferuje promo ceny po 9 EUR. Standardowa cena to kilkadziesiąt euro.
Megabus to osobna historia. Sprzedaje on bilety na zasadzie wrzucania co jakiś czas do systemu nowej puli (podobnie jak PB i Onnibus). Jednak co jakiś czas po „wrzutce” dorzuca codziennie o północy (1:00 czasu polskiego) kolejny dzień. W ten sposób czatowałem na swoje bilety. O ile z trasą Monachium – Bruksela nie było problemu, o tyle z natępnymi odcinkami już tak. Punktualnie w okolicach 1:00 co kilka sekund odświeżałem stronę czekając aż interesująca mnie data się uaktywni. Gdy tylko to nastapiło natychmiast przeszedłem do wyboru trasy Paryż – Barcelona. Niestety, mimo wysiłków ktoś był szybszy. Widniejąca cena to 15 GBP. Narazie rezygnuję. Jeszcze nie wiem co mi to da, ale sprawdzam trasę Bruksela – Paryż. Tu ok., jest 1 GBP. Ale, ale... Jest tez opcja Bruksela – Barcelona i jest ona... o 5 GBP tańsza niż Paryż – Barcelona... Do tego w Paryżu ma 2,5 godzinny stopover. Czyli ta kombinacja pozwala mi zaoszczędzić 6 GBP. Fajnie. Biorę.
Barcelona – Madryt. Hiszpańska Alsa przy niektórych kursach ma opcję Tarifa Minima. Tych kursów przez cały dzień jest bardzo dużo, więc powinno się znaleźć i taki za 5+1,03 EUR. Oczywiście bookować trzeba odpowiednio wcześnie.
Daibus do Malagi ma stałą cenę niezależnie od tego czy kupimy w internecie, czy nawet na Estacion Sur w Madrycie. Dla porównania pociąg Renfe to ponad 80 EUR.
Z kolei Avanzabus do Linea de la Concepcion (hiszpańskie miasteczko położone tuż przy granicy z Gibraltarem) w internecie oferuje cenę 15,67 EUR. Nie kupowałem tego biletu przez internet, ponieważ wyszedłem z założenia, że jest przed sezonem, w ciągu dnia jest kilka kursów, więc nie powinno być problemów z miejscami. Faktycznie tak też było, a cena biletu w kasie była... o 2,5 EUR niższa, a dokładnie 13,17 EUR.

W to wszystko musiałem wpleść jeszcze 5 noclegów w hostelach, które nie były jakieś drogie, np. w Barcelonie wyszło ok. 33 PLN, w tym śniadanie.
Całość rozpisałem sobie w pliku excela i wierzcie mi, że dostawałem oczopląsu, analizując daty i godziny linijka po linijce, a wszystko po to, żeby się nie pomylić i żeby nie okazało się, że gdzieś mam dłuższy postój, a gdzie indziej spóźnienie, bo to... mógłby być koniec wyprawy. Dziś już wiem, ze udało się!

W następnym odcinku. Kraina tysiąca jezior i surowej przyrody. Jezior zimą nie widziałem, ale surową przyrodę jak najbardziej. Finlandia, czyli Kuopio i Helsinki.

c. d. n.

edit: poprawki w tekście.

edit: 6.04.2015.

W sumie Pobyt w Finlandii dosyć szczegółowo opisałem w jednym z pierwszych postów, o tutaj: autobusem-z-kuopio-na-gibraltar,1512,67024#p541261 dlatego opis tego fragmentu podróży pominę. Wrzucam nieco więcej zdjęć, tym razem robione typowym aparatem, ale nie jest to lustrzanka, więc cudów nie będzie :)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Autobus do Helsinek odjeżdża o 23:59. Już kilka razy widziałem w rozkładach czy to Onnibusa, czy PolskiegoBusa, czy Megabusa, że niektóre kursy zaczynają się o tej dziwnej godzinie. Dlaczego dziwnej? Z reguły wszystkie inne rozpoczynają się o pełnych godzinach lub w co pięcio minutowych odstępach. Tutaj za minutę północ. Czyżby po to, aby pasażerowie rezerwując bilet na pewno „nie zgubili się” i wybrali właściwą datę...?

To już moja trzecia trasa Onnibusem podczas tej podróży. Trzecia, podczas której obłożenie nie przekracza 20%. Co jest tego powodem? Trudno powiedzieć. Na pewno jednym z nich jest mała populacja ludności w Finlandii. Cały kraj zamieszkuje niespełna 5,5 mln. ludzi. Być może innym powodem jest to, że większość tych ludzi jest po prostu... zamożna. Można by nawet powiedzieć: bogata. PKB przypadające na jednego mieszkańca jest dwukrotnie wyższe niż w Polsce. Myślę sobie, że Finowie mając do wyboru alternatywne linie autobusowe (np. Expressbus), czy w końcu pociągi (kolej VR jest bardzo szybka i nowoczesna, ale też potrafi być wielokrotnie droższa) wcale nie pędzą jak stado reniferów po bilety za 1 lub kilka euro...

Zajmuję strategiczne miejsca z tyłu autobusu. Wybór mam dowolny. Mogę rozłożyć się na „kanapie” w ostatnim rzędzie. Mogę przyjąć zupełnie inną konfigurację. Piętro autobusu zajmuję ja i... jeszcze jeden pasażer. Szybko zasypiam, chociaż przed snem mam pewne obawy, ale o tym za chwilę. Po mniej więcej dwóch godzinach budzę się. Tak jak się obawiałem. Jest zimno. Przeraźliwie zimno. Mimo minusowej temperatury na zewnątrz w autobusie „chodzi” klimatyzacja i „dmucha” zimne powietrze. Niestety to jest jakaś dziwna przypadłość autobusów z grupy PolskiegoBusa, że często w nocy nie działa ogrzewanie. Mam ochotę iść do kierowcy interweniować, ale przypomniałem sobie, że już to kiedyś przerabiałem w Polsce na trasie Warszawa – Gdańsk. Podobna sytuacja. Zimno. Ide do kierowcy, po trasie mijam pasażerów pookrywanych kurtkami, poowijanych szalikami z czapkami na głowach. Pytam się kierowcy: - przepraszam, czy istniałaby możliwość włączenia ogrzewania? Odpowiedź: - niestety nie, bo wszystko jest zaprogramowane w komputerze i ja na to nie mam wpływu. Nie wiem jak jest naprawdę. Wydaje mi się, że ta odpowiedź jest standardowa, a powodem jest oszczędność paliwa. Kierowcy w Onnibusie chyba jednak też zrobiło się zimno, ponieważ kilkadziesiąt kilometrów przed Helsinkami w końcu zaczęło działać ogrzewanie.

O 6:00 jestem w Helsinkach. Miasto budzi się ze snu. Po ulicach jeżdżą śmieciarki. Panie w kioskach rozkładają prasę. Ja spokojnym spacerkiem podążam na terminal Eckeroline.

Kolejny odcinek - Estonia.

P.S. Zdecydowanie łatwiej się pisze i ma się wenę, jak są dodawane uwagi, komentarze... Z góry dziękuję :) !Ja jechałem z Turku do Helsinek 9.03. kursem o 13:00 i nie było więcej niż 20%. Może Ty jechałeś rano lub wieczorem i dlatego wtedy było większe obłożenie?

c. d. Tallinn.

Na morskiej trasie Helsinki - Tallinn i z powrotem operują Tallink Silja, Viking Line i Eckeroline. Podczas planowania podróży po gruntownym sprawdzeniu terminów i godzin rejsów, a w szczególności cen zdecydowałem się na linie Eckeroline. Po pierwsze godziny bardzo mi pasowały, a po drugie ceny były najniższe z tych oferowanych przez wymienione firmy. Zapłaciłem 24 EUR, a ceny zaczynają się od 19 EUR. Spostrzegłem, że podobne ceny oferuje również Viking Line, natomiast chyba najbardziej znany i kojarzony z tą trasą Tallink Silja proponował rejs w cenie od 32 EUR wzwyż.

Mimo, że karta pokładowa przychodzi na maila po opłaceniu podróży, to jednak należy się z nią udać do okienka Eckeroline, gdzie wymieniono mi ją na inną w kształcie kartonowego biletu z paskiem magnetycznym.
Teraz już tylko przez bramki check-in prosto na prom. W przeciwieństwie do podróży samolotem przed wejściem na pokład promu nie widziałem, aby były przeprowadzane jakiekolwiek kontrole bezpieczeństwa...

Prom m/s Finlandia jest duży (6 pokładów) i nowoczesny. Gdzieś w internecie przeczytałem, że w porównaniu do „naszych” promów Polferriesu, czy Stena line bije je na głowę. Pozwolę sobie mieć odmienne zdanie. Według mnie jest, ani lepszy, ani gorszy. Jest bardzo podobny. No, może poza jedną rzeczą. Płynąc swego czasu promem Polferriesu do Nynashamn pod Sztokholmem, zauważyłem, że ludzie, którzy nie mają wykupionej kajuty, mają do swojej dyspozycji jeden z pokładów, wypełniony rzędami foteli, w których legalnie mogą odpocząć, czy nawet spać. Na m/s Finlandia niestety tego zauważyłem, mimo że dwukrotnie obszedłem wszystkie dostępne pokłady. Na moje pytanie o takie miejsce obsługa promu pokierowała mnie na... środkowy pokład, który był jedną wielką salą restauracyjną. Ludzie siedzieli przy stolikach, na kanapach, zamawiali posiłki i picie, a ja nie widząc innego wyjścia znalazłem wolne miejsce i usiadłem. Później zauważyłem więcej podróżnych, którzy tak jak ja chcieli po prostu usiąść i odpocząć, a niekoniecznie przy okazji jeść i pić. Niestety dla nas, po jakimś czasie na środek pokładu wkroczył wodzirej, który przy pomocy mikrofonu i nagłośnienia zaczął przeprowadzać konkurs, coś a'la bingo. Niestety uznał, że skoro prom płynie pomiędzy Finlandią, a Estonią to konkurs przeprowadzi w języku jednego z tych krajów. Komunikatów w języku angielskim się nie doczekałem i mogłem tylko domyślać się o co chodzi. Z grubsza wyglądało to tak, że wodzirej po kolei podawał z komputera jakieś liczby, a ludzie na swoich blankietach je skreślali. Jeśli podane liczby ułożyły się w jakiś wzór wtedy szczęśliwy posiadacz takiego blankietu krzyczał bingo, a wodzirej wypłacał mu kilka, kilkanaście euro nagrody. Podczas tej gry wydarzyła się zabawna historia. Trzy razy z rzędu bingo trafił jakiś starszy pan i skasował za to łącznie ok. 50 euro. Na koniec wszyscy uczestnicy gry (ci co wygrali i ci co nie wygrali) wrzucili do urny swoje kupony, a wodzirej losował nagrodę pocieszenia (jakiś upominek). Zgadnijcie kto wylosował te nagrodę... Tak. Ten sam pan, który wcześniej trzykrotnie trafił bingo. To się nazywa mieć szczęście!
2,5 godziny rejsu szybko minęły. Wprawdzie chciałem nieco odespać trudy nocnej podróży autobusem, ale co tam. To bingo, mimo że w wersji fińskiej / estońskiej - było całkiem fajną zabawą.

Image

Tallinn swoje początki datuje na 1154 r. Wcześniej pod panowaniem szwedzkim i rosyjskim, od 1991 r. jest stolicą niepodległej Estonii.
Z terminalu promowego na stare miasto jest ok. 2 km na pieszo. To niewiele. Idąc w tym kierunku z daleka widzę wieżę kościoła św. Olafa. To według mnie najbardziej charakterystyczny zabytek Tallinna. Niestety w okresie zimowym zamknięty dla odwiedzających.

Image

Co najbardziej zdumiewa na starówce? Ona sama. Jest przepiękna. Wąskie, wybrukowane ulice, architektoniczny styl budynków. To naprawdę urzeka.

Image

Image

Image

Turystów nie widać za wielu. Średnia ilość. Trochę współczuję „naganiaczom” z pobliskich restauracji, którzy przez dłuższy czas wypatrują potencjalnego „gościa”, po czym kierują obec niego sakramentalne
- we invite you to very good dinner
po czym słyszą w odpowiedzi
- no, thank you, maybe another time.

Jest jednak jedna restauracja, która naganiaczy nie ma, a jednak o gości nie musi się martwić. W zasadzie trudno ją nazwać restauracją, ponieważ nie ma tam kelnerów, a posiłki trzeba spożywać bez... użycia sztućców. Najlepiej wychodzi to palcami, a przepyszną zupę z łosia należy... wypić trzymając miskę w dłoniach. Te „niedogodności” wspaniale wpisują się w klimat tej oberży, czy jak ją tam zwać. Wystrój wnętrz (piwnica, drewniane ławy przykryte skórami, płonące świeczki i kaganki) oraz przyodziewek (a niech i mój język nawiązuje do tego miejsca ;) obsługi powodują, że ten klimat jest nie powtarzalny. Wspomniana już znakomita zupa z łosia + naprawdę fenomenalne w smaku kiełbaski w połączeniu z wyciągniętymi prosto z beczki kwaszonymi ogórkami są przysłowiową wisienką na torcie. Naprawdę, to miejsce smakuje się wszystkimi zmysłami. To Draakoon III, który znajduje się w samym centrum starówki, w podziemiach ratusza.

Image

Teraz pewnie mógłbym usłyszeć „to grubo, stolica, stare miasto, lokalne klimaty, stroje ludowe... pewnie zapłacił tam tyle co za powiedzmy ¼ biletów w tej swojej zwariowanej podróży...” Otóż za poniższy zestaw zapłaciłem... 6 euro.

Image

Zamykając temat tej restauracji dodam, że nie jestem jej właścicielem (a szkoda), pracownikiem, ani współpracownikiem. Byłem jedynie mega zadowolonym klientem.

Spacerując po Tallinnie tak naprawdę ciężko wyodrębnić jakieś rzucające się w oczy zabytki. (poza wspomnianym kościołem św. Olafa, Ratuszem Miejskim, czy luterańską Katedrą Najświętszej Marii Panny). Nie są mi one jednak potrzebne. Sam spacer uliczkami starówki niejako przenosi mnie w czasie i powoduje błogą nostalgię.

Image

Image

Image

Image

Image

Na minus zaskakują na pewno ceny pamiątek. A ten temat zgłębiłem dokładnie, jako, że obiecałem swojej 6-letniej córce, że z każdego miasta przywiozę jej jakąś drobnostkę. Wybiegając nieco w przyszłość muszę stwierdzić, że tak drogich gadżetów (skądinąd made in china) jak w Tallinnie, Wilnie, a w szczególności Pradze nie było nigdzie indziej, nawet w Paryżu i Barcelonie. Za niewielką figurkę (kilka centymetrów) lokalnych strojach sprzedawcy żądali 10 i więcej euro. Jednak pozorne snucie się ulicami starego miasta przyniosło m.in. taki efekt.

Image
Wyprzedaż -25% i to co kilkadziesiąt metrów dalej było po 10 euro tu jest po 7,5.

Kilka godzin delektowania się Tallinnem, prawie 8 kilometrów w nogach, ale czas nagli. O 16:00 autobus LuxEkspress do Rygi. Na dworzec autobusowy mam do przejścia ok. 2 kilometrów. Jest słonecznie i dość ciepło. Z przyjemnością będę kontynuował spacer. Po drodze mijam duże i nowoczesne centrum handlowe Viru. Pewne zaskoczenie, gdy okazuje się, że za skorzystanie z toalety trzeba zapłacić. Niedużo, bo 20 eurocentów, ale w Polsce do czegoś takiego nie przywykliśmy. Trzeba jednak przyznać, że toalety były utrzymane naprawdę czysto i higienicznie.
Dworzec autobusowy przy Lastekodu 46 nie jest duży, ale przytulny i nowoczesny. Fotele i kanapy z a'la skórzanymi obiciami. Chciałoby się, żeby i u nas tak było.

W następnym odcinku. Ryga i Wilno.Luxexpress to prawdziwa arystokracja wśród poznanych mi dotychczas linii autobusowych. Wygodne, odchylane prawie (prawie zawsze robi różnicę ;) do poziomu siedzenia, a miejsca na nogi jest tyle, że tak jak już pisałem wcześniej, gdybym się uparł to mógłbym żonglować piłką nie wstając z siedzenia :)
Wierzcie mi lub nie, ale w takich warunkach i przy niepełnej frekwencji (ok. 50%) to mógłbym jechać tak nie tylko przez całą Europę, ale i przez cały świat. Do tego za bilet na tym odcinku zapłaciłem tylko 24 zł. Tanio i ekstremalnie wygodnie.

Image

Mała dygresja w stosunku do PolskiegoBusa i innych marek z tej „stajni”.
Myślę, że wszyscy „tripsterzy” powinni być wam wdzięczni za „rozruszanie” europejskiego rynku przewozowego. Bez was nie było by to chyba możliwe. Ale w momencie gdy trafiacie na konkurencję typu Luxexpress, Simpleexpress, Eurolines itp. to obawiam się, że w dłuższej perspektywie przegracie. Macie autobusy nowoczesne, ale zdecydowanie mniej wygodne niż konkurencja (zbyt duża liczba siedzeń, co powoduje małą przestrzeń na nogi, niski stopien odchylenia siedzeń do tyłu, słaba jakość wifi, niska temperatura wewnątrz autobusu podczas kursów nocnych). Jeżeli autobusy są takie jakie są, to można jeszcze walczyć ceną. W tej sytuacji przydałoby się więcej biletów za 1 zł, a nie tylko jeden na danym kursie i/lub w końcu odpalenie kodów zniżkowych. Myślę, że nagła walka ceną DOPIERO w momencie pojawienia się konkurencji tak jak ma to teraz miejsce w przypadku trasy Warszawa – Kraków może być i będzie zapamiętane przez waszych klientów.

RYGA

Wracając do tematu. Przejazd do Rygi upływa szybko i przyjemnie. Tak jak wspomniałem jest komfortowo i wygodnie, a wifi działa nad wyraz sprawnie. W Rydze jestem już po zmroku. Szybkie zakupy w markecie przy głównym dworcu kolejowym i krótki spacer do Central Hostel. Tu spotkałem się z wyjątkowo miłą obsługą. Miałem zarezerwowany pokój 8-osobowy. Przed przyjazdem poprosiłem mailowo o, jeśli to możliwe przydzielenie mi dolnego posłania w łóżku piętrowym. Niestety dolne miejsca były wszystkie zajęte. W tej sytuacji dostałem darmowy upgrade do pokoju 4-osobowego. Hostel mieści się w nie najmłodszej kamienicy, ale wnętrza są po (chyba) świeżym remoncie, a kanapa i fotele w przedpokoju na piętrze są po prostu super! Świetne miejsce na relaks przed snem. W cenie śniadanie i szybki internet, a wszystko za 6 EUR.

Następnego dnia przed południem (w hostelu było tak miło i relaksująco, że ciężko mi było go opuścić :) wyruszam na zwiedzanie Rygi. Ryga to stolica Łotwy swoje początki datuje na 1201 rok. W latach 1561-1621 znajdowała się pod panowaniem Króla Polskiego.

Mijam dworzec kolejowy i docieram pod Pomnik Wolności. To odpowiednik naszego Grobu Nieznanego Żołnierza. Na cokole pomnika znajduje się „alegoria wolności”, statua utożsamiająca niezależność Łotwy. Pod pomnikiem stale jest pełniona warta honorowa.

Image

Dalej mijam Dome Square i mieszczącą się na nim katedrę protestancką.

Image

W niedalekiej odległości mieści się Zamek Kawalerów Mieczowych, dziś siedziba Prezydenta Łotwy.


Dodaj Komentarz

Komentarze (42)

namteh 4 marca 2015 14:34 Odpowiedz
Gibraltar ma zdecydowanie inną flagę :)zanim wyruszysz możesz słowem wstępu opowiedzieć gdzie kupiłeś bilety
don_bartoss 4 marca 2015 14:41 Odpowiedz
Masz rozmach. Zazdroszczę wolnego czasu. Powodzenia!Ten przejazd zaplanowałeś tak by spać w tych autobusach? Czym wracasz do Polski? :)
km040711 4 marca 2015 14:50 Odpowiedz
namteH napisał:Gibraltar ma zdecydowanie inną flagę :)zanim wyruszysz możesz słowem wstępu opowiedzieć gdzie kupiłeś biletyDzięki namteH za szybką reakcję, bo tworzę z tego obrazka koszulki i byłby niezły zonk :oops: Człowiek uczy się całe życie.Autobusy to: Onnibus, LuxExpress, SimpleExpress, PolskiBus, Eurolines, MegaBus, Alsa, Daibus i Avanzabus. Kiedy dokładnie, czym i jak - to już będę pisał na bieżąco.Don Bartoss napisał:Masz rozmach. Zazdroszczę wolnego czasu. Powodzenia!Ten przejazd zaplanowałeś tak by spać w tych autobusach? Czym wracasz do Polski? :)5 noclegów w hostelach: Helsinki, Ryga, Praga, Barcelona i Malaga. Pozostałe w autobusie. Powrót z Malagi FR przez Charleroi do Modlina.
continenttrotter 4 marca 2015 14:52 Odpowiedz
Szalone. Podoba mi się. Trzymam kciuki:)
namteh 4 marca 2015 15:34 Odpowiedz
568zł to same bilety na przejazd tam, a jaki całkowity budżet sobie założyłeś? planujesz sam przejazd czy powiedzmy 50/50 czas jazdy/zwiedzanie? sam czy w grupie?czas napisać coś więcej! :)
km040711 4 marca 2015 15:53 Odpowiedz
Jadę sam. 568zł to bilety autobusowe (+ prom Eckeroline) na trasie Kuopio - Gibraltar. Całkowity budżet z biletem na zawody skoków narciarskich, dolotami, dojazdami i noclegami, ale bez wyżywienia to ~ 1300 PLN.W każdym z tych miejsc będę od kilku do kilkunastu godzin, tak że zwiedzanie jak najbardziej :-)Szczegóły na bieżąca w trakcie prowadzenia relacji.Z ciekawostek. W najbliższych dniach w Kuopio -1stC, w Maladze 22stC :-)
tomo14 4 marca 2015 16:06 Odpowiedz
To i tak masz szczęście z temperaturą, że nie -15C i +25C bo byś musiał mieć 2 komplety zupełnie różnych ciuchów :D Jak masz stopovera w Warszawie to mogę ci przechować trochę ciepłych ciuchów, żebyś się z nimi nie ciągnął na południe.
km040711 4 marca 2015 18:31 Odpowiedz
Temperatura temperaturą, ale mam nadzieję, że w Kuopio będzie mroźno i śnieżnie, a na Gibraltarze ciepło i słonecznie :-)P.S. Dzięki za propozycję, ale chyba w Warszawie zrobię szybką paczkę i wyślę do domu.
tomo14 5 marca 2015 22:03 Odpowiedz
km040711 napisał:Temperatura temperaturą, ale mam nadzieję, że w Kuopio będzie mroźno i śnieżnie, a na Gibraltarze ciepło i słonecznie :-)P.S. Dzięki za propozycję, ale chyba w Warszawie zrobię szybką paczkę i wyślę do domu.Jak chcesz - jakby coś to pisz...
gaszpar 9 marca 2015 09:40 Odpowiedz
Wow. Podziwiam i czekam na dalszą część relacji. Jak dla mnie jesteś niezłym Krejzolem ;) pozdrawiam Gaszpar Wysłane z mojego C6903 przy użyciu Tapatalka
walerek 12 marca 2015 12:48 Odpowiedz
Fajna relacja i ciekawa podróż
irie86 14 marca 2015 21:56 Odpowiedz
Szalony wypad. Jak się podobało w Wilnie? Czekamy na lepsze zdjęcia po powrocie.
sawiet 14 marca 2015 23:07 Odpowiedz
U nas na 'cepeliny' owi sie kartacze :)
greg1291 14 marca 2015 23:12 Odpowiedz
Przerobiłeś już kilku przewoźników, który według Ciebie daje najlepsze warunki do dłuższej podróży?
chris0o 15 marca 2015 00:39 Odpowiedz
Super, podoba mi sie. Sam nawet mialem ochote na cos podobnego probujac jechac jak najwiecej "nocnymi", ale jechalem 2x w nocy z PL do Berlina i do Pragi + raz Kiepura z Poznania do Dortmundu i nie moglem porzadnie zasnac. Wiec to widocznie nie dla mnie :D
krystoferson112 15 marca 2015 08:02 Odpowiedz
Jestem pod wrażeniem i tyle! Do tego kulinarna podróż przez Europę. Nocki w autobusach to musi by mordęga, podziwiam Cię i kibicuje. Opisz i porównaj na koniec przewoźników autokarowych.
sawiet 16 marca 2015 21:12 Odpowiedz
Super relacja!Faktycznie kartacze robi sie z glownie surowych ziemniakow, choc w mojej rodzinie dodaje sie tez gotowanych :)Za ile i gdzie kupiles bilet na prom Helsinki-Tallin? Strona przewoznika wymienionego w tekscie od kilku dni mi sie nie otwiera.
zbyszko 17 marca 2015 13:24 Odpowiedz
no to siadam z kawą w ręku i zagłębiam się w podróż :) Jak na razie jestem bardzo owocnie nastawiony na tą relację. I powodzenia - super wyczyn. ;)
luck1991 17 marca 2015 17:08 Odpowiedz
Naprawdę super wyprawa,inspiracja dla innych osób,które lubią podróżować autobusami ;) Napisz później ile wydałeś dokładnie na każdy odcinek podróży. Jeśli ktoś powie,że by zobaczyć Europę potrzeba dużo pieniędzy to się myli :)
reporter 17 marca 2015 17:39 Odpowiedz
Gratulacje za pomysł i wytrwałość !! :) Z własnego doświadczenia wiem, że zmeczenie i niedogodności pamięta się tylko w momencie podróży, potem zostają wspomnienia, te miłe :)
krupierkt 18 marca 2015 02:52 Odpowiedz
Nałożyłeś strasznie mordercze tempo. Mogłeś na każde z miast zostawić sobie dobę na odrobinę spania i dłuższe zwiedzanie. Pomysł super. Powiem szczerze nie wpadł bym na taki sposób przemieszczania! Jestem pełen uznania. Planowałem trase z Gdańska na Gibraltar samolotami.
jarekgdynia 18 marca 2015 12:17 Odpowiedz
Pozytywny wariat jesteś :D Gratuluje wyprawy! Jak wrócisz to na spokojnie opisz wszystko bardziej szczegółowo i powrzucaj więcej fotek.
jekyll 18 marca 2015 18:19 Odpowiedz
Szalone tempo :) Świetna choć męcząca wyprawa. Gratuluję realizacji i wytrwałości ;)
chris0o 19 marca 2015 22:16 Odpowiedz
Pierwsze pytanie. Czy planujesz już kolejny wypad? Tylko może jakiś inny kierunek? Np. z Anglii/Szkocji/Irlandii Megabusami itp. gdzieś "niżej" :D
zbyszko 20 marca 2015 00:23 Odpowiedz
Drugie pytanie. Zarys budżetowy tej wyprawy? oraz o ile wcześniej szukałeś połączeń autobusowych tej wyprawy?
malyczak 20 marca 2015 14:46 Odpowiedz
Świetny pomysł i jego realizacja ;) Czekamy na dokładniejsze opisy i podsumowanie . Ciekaw jestem jak oceniasz stan/jakość dróg w poszczególnych krajach
krupierkt 20 marca 2015 16:28 Odpowiedz
Czy autokary w bardziej "cywilizowanej" części Europy są dużo lepsze?
km040711 21 marca 2015 12:01 Odpowiedz
chris0o napisał:Pierwsze pytanie. Czy planujesz już kolejny wypad? Tylko może jakiś inny kierunek? Np. z Anglii/Szkocji/Irlandii Megabusami itp. gdzieś "niżej" :DOczywiście :) Megabus jest jak najbardziej brany pod uwagę, ponieważ u tego przewoźnika jest szansa upolowania biletów za symboliczne kwoty. Opcja, którą podałeś nasuwa się sama przez się :) Ale narazie rysuję sobie w myślach następną podróż. Nadal żyję tą minioną...Zbyszko napisał:Drugie pytanie. Zarys budżetowy tej wyprawy? oraz o ile wcześniej szukałeś połączeń autobusowych tej wyprawy?Tak jak pisałem już w pierwszym poście, bilety na autobusy na trasie Kuopio - Gibraltar wyniosły 568 PLN. Niektóre bilety udało się zarezerwować za symboliczne 1+1 EUR (wszystkie trasy Onnibusem po Finlandii), czy 1+0,5 GBP Monachium - Bruksela. Dzięki promocji noworocznej tanio wyszły też przejazdy autobusami z grupy Luxexpress (24-37 PLN odcinek). Korzystnie zapłaciłem za trasę Barcelona - Madryt - 6,03 EUR uwzględniając opcję mini fare. Niestety spóźniłem się na dobre ceny PolskiBus z Warszawy do Pragi, tu cena wyniosła 60+1 PLN. Osobna historia to trasa Bruksela - Barcelona. Na niej jest chyba codzienne polowanie. O 1 w nocy (północ czasu brytyjskiego) polowałem nową, interesującą mnie datę i mimo ciągłego odświeżania strony, a następnie natychmiastowej reakcji niestety nie byłem pierwszy, a drugi. Cena też już nie była 1+0,5 GBP tylko 15+0,5 GBP.Biletów szukałem i czekałem na dodawanie nowych terminów, ew. jakieś promocje na 4 miesiące przed podróżą.Całość (bilety, noclegi, dojazdy, wyżywienie, pamiątki) wyniosła mnie jakieś 1800 PLN.malyczak napisał:Ciekaw jestem jak oceniasz stan/jakość dróg w poszczególnych krajach.Cała Finlandia i wszystkie kraje od Czech na zachód to autostrady, więc siłą rzeczy warunki do jazdy dobre. Droga łącząca Tallinnz z Rygą również bardzo dobra. Litwa to na trasie Wilno - Kowno - granica też autostrada. W Polsce wiemy jak jest.krupierkt napisał:Czy autokary w bardziej "cywilizowanej" części Europy są dużo lepsze?Najlepsze i najwygodniejsze były Luxexpress i Simpleexpress. Eurolines, Alsa i Daibus były równie wygodne.Ale tak samo komfortowym jechałem kiedyś z Polski do Niemiec firmą Becker Reisen. Autobusy z grupy Megabus, PolskiBus i Onnibus śa również komfortowe jeśli porównamy je do Jelczów i Starów znanych z naszego PKS. Jednak większa ilość siedzeń zamontowana na pokładzie powoduje, że komfort ten, w odniesieniu do pozostałych wymienionych przewoźników - jest nieco ograniczony.Odpoczywam, ale i pracuję nad relacją z wyprawy. Jakbym się spiął, to mógłby wyjść z tego niezły ebook ;)W międzyczasie z przyjemnością odpowiem na dalsze pytania.c. d. n.
rattaman 21 marca 2015 12:32 Odpowiedz
Witam,Bardzo interesujący pomysł i realizacja! Mam pytanie. Dlaczego z Kuopio, a nie np. Nordkapp, albo Hammerfest?
maczala1 7 kwietnia 2015 13:53 Odpowiedz
km040711 napisał:To już moja trzecia trasa Onnibusem podczas tej podróży. Trzecia, podczas której obłożenie nie przekracza 20%. Co jest tego powodem? Trudno powiedzieć. Na pewno jednym z nich jest mała populacja ludności w Finlandii. Cały kraj zamieszkuje niespełna 5,5 mln. ludzi. Być może innym powodem jest to, że większość tych ludzi jest po prostu... zamożna. Można by nawet powiedzieć: bogata. PKB przypadające na jednego mieszkańca jest dwukrotnie wyższe niż w Polsce. Myślę sobie, że Finowie mając do wyboru alternatywne linie autobusowe (np. Expressbus), czy w końcu pociągi (kolej VR jest bardzo szybka i nowoczesna, ale też potrafi być wielokrotnie droższa) wcale nie pędzą jak stado reniferów po bilety za 1 lub kilka euro...Na większości tras Onnibusa podobno faktycznie są pustki ale jechałem akurat w marcu z Turku do Helsinek i w obie strony piętrowe autobusy były wypełnione prawie do ostatniego miejsca, a kursów jest sporo (co 1-2 godziny).
krupierkt 14 kwietnia 2015 16:22 Odpowiedz
Zmotywowany Twoją wyprwą, w tym roku postaram się zrealizować moje stare plany. W Europie mamy dwa "niebiezpiecznie" czytaj ciekawe lotniska. Jedno na Maderze, drugie na Gibraltarze. I to drugie chciabym na moje 38 urodzimy zobaczyć.Zaplanowałem następujacą trasę , która powina potrwać 7 dni. W Gibraltarze - 1,5 dnia , Madryt i Tangier 2 dni.Gdańsk - Londyn Luton (Wizzair)Londyn Luton - Gibraltar (Monarch)Gibraltar - Tangier (Royal Air Maroc)Tangier → Madryt T1 (Ryanair)Madryt T1 → Warszawa (Modlin) (Ryanair)Warszawa -Gdańsk (Ryanair)Jeżeli ktoś jest "mocny" w tanich lotach, prosze o pomoc/eweutalną sugestię.
chaleanthite 19 kwietnia 2015 01:40 Odpowiedz
Swietna wyprawa i super relacja, gratuluje i zycze wiecej takich! :)
krzychfra 22 kwietnia 2015 08:39 Odpowiedz
Niezły trip :) . Ja w ferie z córką w 9 dni z Simple Express zrobiłem zaledwie 5 stolic, wliczając Warszawę: Szczecin - Warszawa - Wilno - Tallin - Helsinki - Ryga - Wilno - Warszawa - Szczecin. Oczywiście obowiązkowe zwiedzanie tamtejszych zoo (Tallin, Helsinki, Ryga). W Warszawie załapałem się na zwiedzanie Belwederu, zaciągnąłem córkę pokazać jej ulicę Alternatywy 4 i kolejny raz nasz Zamek.
theds 22 kwietnia 2015 12:58 Odpowiedz
Super relacja, czekam na więcej :)
raphael 22 kwietnia 2015 23:28 Odpowiedz
I pomyśleć, że najdłuższa autobusowa "eskapada", jaka chodziła mi po głowie to 3 kraje bałtyckie zestawem PB/LuxEx/Simple... co dość szybko uznałem za mocno męczące i cały plan zamieniłem na samochód... a tu takie kwiatki: cała Europa autobusem :o
iwanoof 2 czerwca 2015 12:23 Odpowiedz
Gratuluję pomysłu jak i wykonania. Może ze 2 lata temu odważyłbym się spędzić tyle czasu w autobusie, w tym momencie jestem wykończony po kilku godzinach jazdy.
japonka76 5 czerwca 2015 16:44 Odpowiedz
Szalona podróż :D Zazdroszczę i podziwiam.Ale ja mam takie pytanie bardzo przyziemne. Jak sobie radziłeś spędzając tyle godzin w pozycji siedzącej? Czy nie puchły Ci nogi? Wiadomo także, że z potrzebami fizjologicznymi jest troszkę kłopotu.
chris0o 5 czerwca 2015 22:52 Odpowiedz
Nie dla każdego są takie podróże. Ja niestety ostatnio jechałem z Berlina do Kolonii od 22:00 do 06:00 i ledwie pospałem mimo że rozłożyłem w miarę siedzenie, a obok mnie nikt nie siedział. Cóż :P Tyle dobrego, że dałem 5 ojro. :)
km040711 6 czerwca 2015 21:36 Odpowiedz
Zaginąłem "w akcji" :) Muszę teraz w pracy "odrabiać" moje podróżowanie.Relacja "de facto" oficjalnie jeszcze nie skończona, a została nominowana do relacji miesiąca. Moja pierwsza relacja i taka niespodzianka. Dziękuję!Co do zakończenia to... wszystko opiszę :) (chociaż w skrótowej wersji relacja jest opisana w pierwszej części postów). Odpowiadając na pytanie Japonki76:Jak dawałem radę tak długo w pozycji siedzącej? Motywacja. Założyłem sobie, że "zrobię to" (czytaj przejadę Europę od początku do końca) w autobusie i tak musi być. Trochę żartuję, chociaż motywacja dużo znaczy. Co jeszcze mi pomagało spędzać czas w autobusie? Zmęczenie. Tak. Po całym dniu zwiedzania zasypiałem na stojąco i siedzenie w autobusie było dość komfortowe w stosunku do zapotrzebowania.A ponadto, jak już pisałem wcześniej Eurolines, czy LuxExpress są naprawdę wygodnymi autobusami.
maczala1 10 czerwca 2015 08:25 Odpowiedz
Stara prawda filozoficzna mówi, że młody organizm zniesie wszystko i jeszcze będzie miał z tego frajdę :)
radzio666 11 lipca 2015 02:47 Odpowiedz
zwlaszcza z bulu dupska :mrgreen:
krupierkt 9 maja 2019 00:19 Odpowiedz
Sporo czasu minęło od Twoje podróży. Kibicowałem i cały czas mam w pamięci. Przygotowując kolejne podróże pojawił się w mojej głowie pomysł odwiedzenia skrajnych przylądków Europy. Niekoniecznie w jednej podróży. Ale prawdziwym hardcorem była by podróż autobusami z Przylądku Nordkapp na Przylądek Marroquí.Samochodem google maps pokazuje 60 godzin i prawie 5600 km