0
km040711 4 marca 2015 14:28
Image

Tuż obok przepływa rzeka Dźwina, a góruje nad nią efektowny most.

Image

Starówka jest na pewno ciekawa, jednak w moim mniemaniu ustępuje tej w Tallinnie. Brakuje jej wąskich i krętych uliczek, prze co pozbawiona jest aury pewnej tajemniczości, swoistego klimatu...

Koniecznie muszę jeszcze wspomnieć o znajdującym się na Placu Ratuszowym Domu Bractwa Czarnogłowych. To chyba najefektywniejszy dla oka zabytek w Rydze. To właśnie w tym budynku został podpisany tzw. pokój ryski (1921) kończący wojnę polsko-bolszewicką z 1920 roku.

Image

Image

Jeśli chodzi o kulinaria to jeśli wierzyć doniesieniom z internetu prym wiedzie tutaj sieć restauracji Lido. Ceny w niej jednak może nie są znaczne, ale też nie należą do najniższych. Za to wiceliderem można uznać bar Pelmieni XL, w którym podawana jest (naprawdę pyszna) zupa o wschodnich korzeniach – soljanka oraz pelmieni. Pelmieni to nic innego jak małe pierożki, tu nadziewane na kilka różnych sposobów, gotowane i pieczone. Wszystko naprawdę smaczne, a za poniższy zestaw zapłaciłem kilka euro.

Image

Ze Starówki jest może z 2 km do dworca autobusowego. W sam raz na pieszy spacer. O 14:45 odjeżdża mój autobus Simpleexpress do Wilna.

Image

Czym się różni Simpleexpress i Luxexpress. Przestrzenią na nogi. W Simple jest jej nieco mniej niż w Lux, ale na tyle niewiele, że nie wpływa to znacznie na komfort podróży. Siedzenie odchylają się do tyłu w równie dużym stopniu. No i to ta sama grupa kapitałowa :)

WILNO

Do Wilna zajeżdżam po 19. Jest już ciemno. Na zwiedzanie, a raczej jego namiastkę mam ok. 3 godzin. Na Stare Miasto z dworca autobusowego jest, podobnie jak w Rydze ok. 2 km.

Do Starego Miasta wiedzie słynna Ostra Brama. To jedna ze średniowiecznych bram miejskich. Obok znajduje się kaplica, a w niej obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej.

Image

Image

Dalej Ratusz Miejski.

Image

Kościół św. Anny.

Image

Obok kościoła pomnik Adama Mickiewicza.

Image

Katedra Wileńska z wieżą.

Image

Prospekt Gedymina.

Image

Znajdujący się obok katedry pomnik Gedymina tonął w ciemności. Brak podświetlenia to ewidentny błąd odpowiedzialnych za to urzędników.

Image

Pałac Prezydencki.

Image

Ta podróż, to tak jak napisał ktoś z komentujących „kulinarna podróż przez Europę”. Nie ukrywam, że tak miało być :)
W Wilnie mogę z czystym sumieniem polecić restaurację Aline Leiciai przy Stikliu gatve (ulica odchodząca w bok od placu, na którym znajduje się Ratusz Miejski). Super klimat - na podwieszanym ekranie LCD wyświetlana jest rekonstrukcja Bitwy pod Grunwaldem.

Image

Kuchnia R E W E L A C Y J N A ! ! ! Polecam specjalność zakładu bardzo pikantną, ale niesamowicie smaczną Pickle Soup. Do tego równie wyśmienite, nadziewane mięsem cepeliny, a do picia kvas. Jeszcze raz powtórzę: R E W E L A C J A ! Wszystko jakieś 12 euro. Niemało, ale naprawdę warto.

Image

Image

Po kolacji pozostał mi już tylko spokojny spacer powrotny na dworzec autobusowy. O 22:30 odjeżdżam Simpleexpressem do Warszawy. Tam szybka przesiadka na PolskiBus do Pragi.

W następnym odcinku Praga i Monachium.Simpleexpress do Warszawy w stosunku do autobusu tej linii, który przywiózł mnie do Wilna różnił się tym, że w zagłówkach siedzeń miał zamontowane tablety z centrum rozrywki. Były tam gry, muzyka i filmy. Można było wybrać ścieżkę dźwiękową, a wybór wśród tytułów i gatunków był całkiem spory. Niestety swój bagaż oddałem do luku, a w nim zostały słuchawki :( Wprawdzie mogłem podobne kupić za kilka euro od kierowcy (a może tylko wypożyczyć?), ale zrezygnowałem z tego pomysłu, bo po co mi kolejne słuchawki? Poza tym zmęczenie znowu dało znać o sobie i szybko okazało się, że chcąc nie chcąc tablet pozostał poza moim obszarem zainteresowania.

Mimo, że to czwartek to kurs do Warszawy miał większe obłożenie niż wszystkie poprzednie. Zacząłem się zastanawiać dlaczego? Jedyne sensowne tłumaczenie jakie mi przychodzi do głowy to fakt, że Wilno wzbudza szczególne uczucia wśród Polaków, a jest nas jakby nie patrzył ponad 38 milionów, a linii autobusowych operujących na tej trasie tak dużo znowu nie jest. Dla porównania wszystkich mieszkańców Litwy, Łotwy i Estonii razem wziętych jest nieco ponad... 6 milionów.

Co najbardziej zapamiętałem z krajów bałtyckich? Bezapelacyjnie dwie kwestie. Pierwsza to taka, że mimo bytności przez prawie pół wieku w ramach ZSRR to patrząc na estetykę, ogólnie rozumiany porządek, nową architekturę, sklepy, zamożność mieszkańców to można bez obiekcji stwierdzić, że kraje te na poziomie zbliżonym do Polski integrują się z Europą. Widać, że przynależność do EU zrobiła swoje. Mam podstawy tak twierdzić, szczególnie porównując to co widziałem tam, a co widziałem we Lwowie (podczas innego mojego niedawnego tripu). Tu w zasadzie nie ma co porównywać.

Druga kwestia, która zapadła mi w pamięć to wszechobecne porozumiewanie się językiem... rosyjskim. I młodzi i starzy rozmawiając między sobą robią to w tym języku. Nie twierdzę, że wszyscy, ale znaczna część. Nie chciałbym zajmować tutaj stanowiska, czy to dobrze, czy źle. Po prostu stwierdzam fakty.

Wracając do rzeczywistości. O 5:40 rano wysiadam w Warszawie przy Dworcu Centralnym. O 7:00 mam kolejny autobus, tym razem PolskiBus do Pragi. Celowo nie wygospodarowałem czasu na zwiedzanie Warszawy, bo... znam ją doskonale :) Dlatego służyła mi ona tylko i wyłącznie jako miasto przesiadkowe. Ale niewiele brakowało, aby nie była miastem przesiadkowym, ale... końcowym.

Dlaczego? Jako, że nagromadziło mi się już trochę „brudów” (ubrań do prania) postanowiłem zrobić szybką paczkę i wysłać z Poczty Głównej na Świętokrzyskiej do domu. Pomyślałem jeszcze również o szybkiej kąpieli (na centralnym są prysznice). Trochę trwało zanim do nich dotarłem, a tu się okazuje, że są jeszcze zamknięte, Ok, więc podstawowa toaleta w WC publicznym, poczekalnia i remanent w plecaku i paczka spakowana. Patrzę na zegarek i... 6:20. Mam 40 minut, aby dostać się na pocztę (ok. 1,5 km), nadać paczkę, przeskoczyć na metro i dojechać na Młociny skąd startuje PolskiBus. Chyba, a raczej na pewno nierealne. Szybka decyzja. Koszty wzrosną, ale nie pozostaje mi nic innego jak taksówka. Koniec końców wszystko załatwiłem i zdążyłem na styk na autobus...

Ten pełny w 100%, tak że nie da się wcisnąć szpilki. Polacy naprawdę pokochali jeździć autobusami a PolskimBusem to chyba szczególnie. Uprzedzę nieco fakty, ale takiego LF jak PolskiBus i Megabus nie spotkałem nigdzie indziej na trasie całe podróży. Tak jest do samego Wrocławia. Ciężko się ruszyć, a o rozprostowaniu nóg mogę jedynie pomarzyć. O dziwo we Wrocławiu 80% pasażerów wysiada. Dosiada się niewiele i droga do Pragi jest już znacznie wygodniejsza. Na miejscu jestem przed 18. Z dworca autobusowego na Stare Miasto jest jakieś 10-15 minut spacerem.

Do Rynku Starego Miasta docieram jak zapada zmrok. Turystów nie ma już za wielu. Raptem kilka grupek, sądząc po języku w jakim się komunikowali, to Hiszpanie.

Image

Image

Image

W ciasnych i klimatycznych uliczkach Starówki jest już tłoczniej.

Image

Image

Most Karola i znajdujący się przy nim pomnik (Karol IV Luksemburski – król czeski, Elektor Branderburgii, Święty Cesarz Rzymski).

Image

Image

Widoczny z drugiej strony Wełtawy Zamek Królewski na Hradczanach.

Image

Początkowo planowałem udać się pod zamek po drodze przemierzając Złotą Uliczkę (kto czytał / oglądał Pana Samochodzika i praskie tajemnice w dzieciństwie będzie wiedział o co chodzi :), ale deszcz, który się rozpadał, oraz stosunkowo późna pora zniechęciły mnie do tego. Jutro o 7 rano kolejny etap podróży. Wracam.

Vaclavske Namestii – reprezentacyjny plac stolicy Czech. Miesjce, które było świadkiem historycznych wydarzeń, takich jak m.in. demonstracje z 1968, czy Aksamitna Rewolucja z 1989.

Image

Image

Aby tradycji stało się zadość zacząłem poszukiwania jakiejś klimatycznej knajpki z lokalnym jedzeniem. M.in. na tym forum polecacie bardzo restaurację o charakterystycznej nazwie V Cipu. Poszedłem tam. To kilkadziesiąt metrów od Vaclavske Namesti. Kliemat naprawdę niesamowity. Drewniane ławy, kelnerki w tradycyjnych strojach. Co mnie zaskoczyło to to, że w karcie nie ma knedlików. Jednak na zapytanie są :) Zamówiłem rosół (kelnerka bardzo polecała) i knedliki z pieczoną kaczką w sosie własnym. Nie pamiętam dokładnie kwoty w CZK, ale było to ok. 40 zł. Moim subiektywnym zdaniem rosół był przeciętny, a knedliki jakieś takie wysuszone i gumowe. Natomiast kaczka przepyszna. Ogólnie oceniam na 6/10.

Image

Image

Po kolacji idę do Hostelu. Celowo znalazłem taki blisko dworca autobusowego. A Plus Hostel oceniam jako przeciętny. To kombinat na ileś tam pięter, ileś-dziesiąt pokoi, puste korytarze beż żadnych udogodnień typu sofa etc. Brak kontaktów przy łóżkach, w pokoju, w którym nocowałem był tylko jeden przy oknie na dość dużej wysokości. Dla wyjeżdżających rano autobusem lokalizacja może być decydująca.

Rano pobudka i spacer na dworzec. O 7:00 Eurolines do Pragi.

W kolejnym odcinku Monachium. Postaram się pisać krótsze elementy tej relacji, a częściej.Eurolines to sieć, coś a'la franczyzowa. Skupia przewoźników w wielu krajach Europy, którzy jeżdżą w ich barwach. Bilety w tej sieci nie należą do najtańszych, jednak na niektórych trasach, polując na nie z odpowiednim wyprzedzeniem można trafić super promo za 9 EUR. Mi się właśnie taki udało upolować w relacji Praga – Monachium. Mimo, że na tej trasie operuje jeszcze co najmniej kilku przewoźników (np. Flixbus) to godzina odjazdu Eurolines najbardziej mi odpowiadała.

Warto dodać, że Eurolines oferuje coś takiego jak Eurolines Pass, w którym już za 225 EUR w ciągu 15 dni możemy zwiedzać Europę do woli na 53 kierunkach. Szczegóły na https://www.eurolines-pass.eu/en/pass-prices

Do Monachium jechałem autobusem z serii Business Class. Trzeba przyznać, że zasłużył sobie na takie miano. Wygodne, skórzano-materiałowe siedzenia, odchylane w dużym stopniu. W każdym rzędzie siedzeń gniazdko elektryczne. Przy każdym siedzeniu opcja podłączenia słuchawek i słuchania radia. Możliwość skorzystania z „czytelni” i prześledzenia bieżącej prasy. A na dzień dobry każdy pasażer otrzymuje wafelka + butelkę wody. Miło, schludnie, czysto i wygodnie. Myślę, że nie większe jak 20% obłożenie tylko tę wygodę potęgowało.


P3140309.JPG



Muszę przyznać, że Monachium wzbudzało we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony chciałem to miasto odwiedzić, bo wiadomo – Bayern i Lewandowski, bawarskie jodełki, odniesienia historyczne, pobliskie Alpy itd. Z drugiej strony szukając w internecie miejsc do zwiedzania, niewiele mogłem znaleźć, a to co znalazłem skupiało się głównie na Frauenkirche, ponadto drożyzna w stylu skandynawskim... No nic, zobaczymy.

Do Monachium dojeżdżam w samo południe. Z ZOB (dworzec autobusowy) do Starego Miasta jest niespełna 2 km. Idąc tam po drodze mijam dworzec kolejowy. Niedługo potem widzę coś co mnie prawie powala z nóg. Nie, nie jestem żadnym wielkim fanem architektury, ale to co zobaczyłem naprawdę mnie rozwaliło.


P3140315.JPG



To datujący się na koniec XIX wieku Pałac Sprawiedliwości przy Karlsplatz. Jego monumentalizm, rzeźbienia, sklepienia. Naprawdę jest co oglądać.

Wyobraźcie sobie, że kilkaset metrów dalej moje zachwyty się nieco zdeaktualizowały. Oto na Marienplatz wyrasta przde mną Ratusz Miejski.


P3140326.JPG



Naprawdę zdjęcia (tym bardziej z takiego bezlusterkowca jaki ja posiadam) nie oddają piękna tego gmachu. Jest przeogromny. Powstał w latach 1867-1909. zeby go wybudować musiano najpierw... wyburzyć 24 kamienice. Ratusz posiada 6 dziedzińców, a bogato zdobiona elewacja przedstawia elementy związane z historią Bawarii. Jego efektowność (że tak to nazwę) mogę postawić  w jednym rzędzie z parlamentem w Budapeszcie (byłem, widziałem), Katedrą Duomo w Mediolanie (również byłem i widziałem) oraz świątynią Sagrada Familia w Barcelonie (ten etap podróży jeszcze opiszę).
Marienplatz, przy którym ratusz się znajduje to jednocześnie najpopularniejsze miejsce spotkań w Monachium. Zarówno na nim jak i otaczających ulicach przewijały się ogromne tłumy ludzi.

Pomiędzy Karlsplatz, a Marienplatz znajduje się 3-poziomowy fan-shop Bayernu Monachium. Muszę przyznać, że ceny nawet znośne, spodziewałem się wyższych, np. oryginalny szalik za 15 EUR.


P3140323.JPG



W pobliżu Marienplatz znajduje się wspomniana przeze mnie na początku tego wpisu Frauenkirche (XV wiek). Co odróżnia ja od większości innych świątyń to dwie „cebulaste” kopuły. Niestety była w trakcie remontu i musiałem się zadowolić tylko widokiem z zewnątrz.


P3140355.JPG



Spacerując po Monachium nie można ominąć lokalnego targu – Viktualienmarkt (kilkaset metrów od Marienplatz).


P3140328.JPG



Pełno na nim miodów, warzyw, serów i innych darów bawarskiej natury.


P3140339.JPG



Pomiędzy straganami napotykam na namio Munchner Suppenkuche. Wcześniej coś mi się obiło o uszy na ich temat. Rzekomo karmią świetnymi, lokalnymi zupami. Wchodzę i pytam sprzedawczynię o coś dobrego, lokalnego i niedrogiego. Poleca mi Leberknoddelsuppe. Ok. Poproszę.


P3140335.JPG



Pierwsze skojarzenie... Średnie. Jakaś woda z zieleniną i mięsną kluchą. Natomiast smak rewelacyjny! Bardzo smaczne i pożywne. Po zjedzeniu stwierdziłem, że nawet i wyglądało całkiem dobrze :) Polecam! (Zupa z dwiema kromkami chleba ok. 6 EUR).

I tak spacerując zastał mnie wieczór. Jest jeszcze coś co muszę koniecznie zobaczyć, choćby tylko z zewnątrz. Metro, kilka stacji kolejką, krótki spacer i oto jest.


P3140368.JPG



Allianz Arena. Jeden z najpiękniejszych stadionów świata (na nim wzorowana była nasz PGE Arena w Gdańsku). Na Allianz Arenie swoje mecze rozgrywa jeden z najbardziej utytułowanych klubów świata – Bayern Monachium. Od kilku miesięcy jego kluczowym zawodnikiem jesr reprezentant Polski Robert Lewandowski.

Wracam Metrem do centrum. Wysiadam na Marienplatz i powoli podążam w kierunku ZOB. Po drodze mijam coś co zatrzymuje mnie na kilkadziesiąt minut. Coś co naprawdę, mnie, mężczyznę – urzekło. Nieraz w różnych miejscach w Europie widziałem ulicznych grajków, grających mniej lub bardziej efektownie. Jednak całej mini-orkiestry z fortepianem, kontrabasem, skrzypcami i klarnetem – jeszcze nie. Dopiero teraz. Grali melodie Straussa, Beethovena, Bacha... To było naprawdę coś ekstra! Obiecałem sobie, że po powrocie muszę koniecznie zabrać żonę i wybrać się do filharmonii. Muszę tu jeszcze dodać, że pasjonatem muzyki poważnej nie jestem, a kojarzy mi się ona głównie z Szopenem i znaną chyba wszystkim Dla Elizy Beethovena.

Image

Pokrzepiony duchowo docieram do ZOB. Jak oceniam Monachium. Muszę przyznać, że bardzo, ale to bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Tak jak pisałem wcześniej przyjeżdżając tu miałem mieszane uczucia. Jednak po mogę stwierdzić, że zdecydowanie warto było. Ma w sobie coś, czrgo nie odnalazłem nigdzie indziej. To coś to klimat, który unosi się w powietrzu. Ten występ filharmoników na końcu to przysłowiowa wisienka na torcie. Polecam każdemu.

W następnym odcinku Bruksela.

Dodaj Komentarz

Komentarze (42)

namteh 4 marca 2015 14:34 Odpowiedz
Gibraltar ma zdecydowanie inną flagę :)zanim wyruszysz możesz słowem wstępu opowiedzieć gdzie kupiłeś bilety
don_bartoss 4 marca 2015 14:41 Odpowiedz
Masz rozmach. Zazdroszczę wolnego czasu. Powodzenia!Ten przejazd zaplanowałeś tak by spać w tych autobusach? Czym wracasz do Polski? :)
km040711 4 marca 2015 14:50 Odpowiedz
namteH napisał:Gibraltar ma zdecydowanie inną flagę :)zanim wyruszysz możesz słowem wstępu opowiedzieć gdzie kupiłeś biletyDzięki namteH za szybką reakcję, bo tworzę z tego obrazka koszulki i byłby niezły zonk :oops: Człowiek uczy się całe życie.Autobusy to: Onnibus, LuxExpress, SimpleExpress, PolskiBus, Eurolines, MegaBus, Alsa, Daibus i Avanzabus. Kiedy dokładnie, czym i jak - to już będę pisał na bieżąco.Don Bartoss napisał:Masz rozmach. Zazdroszczę wolnego czasu. Powodzenia!Ten przejazd zaplanowałeś tak by spać w tych autobusach? Czym wracasz do Polski? :)5 noclegów w hostelach: Helsinki, Ryga, Praga, Barcelona i Malaga. Pozostałe w autobusie. Powrót z Malagi FR przez Charleroi do Modlina.
continenttrotter 4 marca 2015 14:52 Odpowiedz
Szalone. Podoba mi się. Trzymam kciuki:)
namteh 4 marca 2015 15:34 Odpowiedz
568zł to same bilety na przejazd tam, a jaki całkowity budżet sobie założyłeś? planujesz sam przejazd czy powiedzmy 50/50 czas jazdy/zwiedzanie? sam czy w grupie?czas napisać coś więcej! :)
km040711 4 marca 2015 15:53 Odpowiedz
Jadę sam. 568zł to bilety autobusowe (+ prom Eckeroline) na trasie Kuopio - Gibraltar. Całkowity budżet z biletem na zawody skoków narciarskich, dolotami, dojazdami i noclegami, ale bez wyżywienia to ~ 1300 PLN.W każdym z tych miejsc będę od kilku do kilkunastu godzin, tak że zwiedzanie jak najbardziej :-)Szczegóły na bieżąca w trakcie prowadzenia relacji.Z ciekawostek. W najbliższych dniach w Kuopio -1stC, w Maladze 22stC :-)
tomo14 4 marca 2015 16:06 Odpowiedz
To i tak masz szczęście z temperaturą, że nie -15C i +25C bo byś musiał mieć 2 komplety zupełnie różnych ciuchów :D Jak masz stopovera w Warszawie to mogę ci przechować trochę ciepłych ciuchów, żebyś się z nimi nie ciągnął na południe.
km040711 4 marca 2015 18:31 Odpowiedz
Temperatura temperaturą, ale mam nadzieję, że w Kuopio będzie mroźno i śnieżnie, a na Gibraltarze ciepło i słonecznie :-)P.S. Dzięki za propozycję, ale chyba w Warszawie zrobię szybką paczkę i wyślę do domu.
tomo14 5 marca 2015 22:03 Odpowiedz
km040711 napisał:Temperatura temperaturą, ale mam nadzieję, że w Kuopio będzie mroźno i śnieżnie, a na Gibraltarze ciepło i słonecznie :-)P.S. Dzięki za propozycję, ale chyba w Warszawie zrobię szybką paczkę i wyślę do domu.Jak chcesz - jakby coś to pisz...
gaszpar 9 marca 2015 09:40 Odpowiedz
Wow. Podziwiam i czekam na dalszą część relacji. Jak dla mnie jesteś niezłym Krejzolem ;) pozdrawiam Gaszpar Wysłane z mojego C6903 przy użyciu Tapatalka
walerek 12 marca 2015 12:48 Odpowiedz
Fajna relacja i ciekawa podróż
irie86 14 marca 2015 21:56 Odpowiedz
Szalony wypad. Jak się podobało w Wilnie? Czekamy na lepsze zdjęcia po powrocie.
sawiet 14 marca 2015 23:07 Odpowiedz
U nas na 'cepeliny' owi sie kartacze :)
greg1291 14 marca 2015 23:12 Odpowiedz
Przerobiłeś już kilku przewoźników, który według Ciebie daje najlepsze warunki do dłuższej podróży?
chris0o 15 marca 2015 00:39 Odpowiedz
Super, podoba mi sie. Sam nawet mialem ochote na cos podobnego probujac jechac jak najwiecej "nocnymi", ale jechalem 2x w nocy z PL do Berlina i do Pragi + raz Kiepura z Poznania do Dortmundu i nie moglem porzadnie zasnac. Wiec to widocznie nie dla mnie :D
krystoferson112 15 marca 2015 08:02 Odpowiedz
Jestem pod wrażeniem i tyle! Do tego kulinarna podróż przez Europę. Nocki w autobusach to musi by mordęga, podziwiam Cię i kibicuje. Opisz i porównaj na koniec przewoźników autokarowych.
sawiet 16 marca 2015 21:12 Odpowiedz
Super relacja!Faktycznie kartacze robi sie z glownie surowych ziemniakow, choc w mojej rodzinie dodaje sie tez gotowanych :)Za ile i gdzie kupiles bilet na prom Helsinki-Tallin? Strona przewoznika wymienionego w tekscie od kilku dni mi sie nie otwiera.
zbyszko 17 marca 2015 13:24 Odpowiedz
no to siadam z kawą w ręku i zagłębiam się w podróż :) Jak na razie jestem bardzo owocnie nastawiony na tą relację. I powodzenia - super wyczyn. ;)
luck1991 17 marca 2015 17:08 Odpowiedz
Naprawdę super wyprawa,inspiracja dla innych osób,które lubią podróżować autobusami ;) Napisz później ile wydałeś dokładnie na każdy odcinek podróży. Jeśli ktoś powie,że by zobaczyć Europę potrzeba dużo pieniędzy to się myli :)
reporter 17 marca 2015 17:39 Odpowiedz
Gratulacje za pomysł i wytrwałość !! :) Z własnego doświadczenia wiem, że zmeczenie i niedogodności pamięta się tylko w momencie podróży, potem zostają wspomnienia, te miłe :)
krupierkt 18 marca 2015 02:52 Odpowiedz
Nałożyłeś strasznie mordercze tempo. Mogłeś na każde z miast zostawić sobie dobę na odrobinę spania i dłuższe zwiedzanie. Pomysł super. Powiem szczerze nie wpadł bym na taki sposób przemieszczania! Jestem pełen uznania. Planowałem trase z Gdańska na Gibraltar samolotami.
jarekgdynia 18 marca 2015 12:17 Odpowiedz
Pozytywny wariat jesteś :D Gratuluje wyprawy! Jak wrócisz to na spokojnie opisz wszystko bardziej szczegółowo i powrzucaj więcej fotek.
jekyll 18 marca 2015 18:19 Odpowiedz
Szalone tempo :) Świetna choć męcząca wyprawa. Gratuluję realizacji i wytrwałości ;)
chris0o 19 marca 2015 22:16 Odpowiedz
Pierwsze pytanie. Czy planujesz już kolejny wypad? Tylko może jakiś inny kierunek? Np. z Anglii/Szkocji/Irlandii Megabusami itp. gdzieś "niżej" :D
zbyszko 20 marca 2015 00:23 Odpowiedz
Drugie pytanie. Zarys budżetowy tej wyprawy? oraz o ile wcześniej szukałeś połączeń autobusowych tej wyprawy?
malyczak 20 marca 2015 14:46 Odpowiedz
Świetny pomysł i jego realizacja ;) Czekamy na dokładniejsze opisy i podsumowanie . Ciekaw jestem jak oceniasz stan/jakość dróg w poszczególnych krajach
krupierkt 20 marca 2015 16:28 Odpowiedz
Czy autokary w bardziej "cywilizowanej" części Europy są dużo lepsze?
km040711 21 marca 2015 12:01 Odpowiedz
chris0o napisał:Pierwsze pytanie. Czy planujesz już kolejny wypad? Tylko może jakiś inny kierunek? Np. z Anglii/Szkocji/Irlandii Megabusami itp. gdzieś "niżej" :DOczywiście :) Megabus jest jak najbardziej brany pod uwagę, ponieważ u tego przewoźnika jest szansa upolowania biletów za symboliczne kwoty. Opcja, którą podałeś nasuwa się sama przez się :) Ale narazie rysuję sobie w myślach następną podróż. Nadal żyję tą minioną...Zbyszko napisał:Drugie pytanie. Zarys budżetowy tej wyprawy? oraz o ile wcześniej szukałeś połączeń autobusowych tej wyprawy?Tak jak pisałem już w pierwszym poście, bilety na autobusy na trasie Kuopio - Gibraltar wyniosły 568 PLN. Niektóre bilety udało się zarezerwować za symboliczne 1+1 EUR (wszystkie trasy Onnibusem po Finlandii), czy 1+0,5 GBP Monachium - Bruksela. Dzięki promocji noworocznej tanio wyszły też przejazdy autobusami z grupy Luxexpress (24-37 PLN odcinek). Korzystnie zapłaciłem za trasę Barcelona - Madryt - 6,03 EUR uwzględniając opcję mini fare. Niestety spóźniłem się na dobre ceny PolskiBus z Warszawy do Pragi, tu cena wyniosła 60+1 PLN. Osobna historia to trasa Bruksela - Barcelona. Na niej jest chyba codzienne polowanie. O 1 w nocy (północ czasu brytyjskiego) polowałem nową, interesującą mnie datę i mimo ciągłego odświeżania strony, a następnie natychmiastowej reakcji niestety nie byłem pierwszy, a drugi. Cena też już nie była 1+0,5 GBP tylko 15+0,5 GBP.Biletów szukałem i czekałem na dodawanie nowych terminów, ew. jakieś promocje na 4 miesiące przed podróżą.Całość (bilety, noclegi, dojazdy, wyżywienie, pamiątki) wyniosła mnie jakieś 1800 PLN.malyczak napisał:Ciekaw jestem jak oceniasz stan/jakość dróg w poszczególnych krajach.Cała Finlandia i wszystkie kraje od Czech na zachód to autostrady, więc siłą rzeczy warunki do jazdy dobre. Droga łącząca Tallinnz z Rygą również bardzo dobra. Litwa to na trasie Wilno - Kowno - granica też autostrada. W Polsce wiemy jak jest.krupierkt napisał:Czy autokary w bardziej "cywilizowanej" części Europy są dużo lepsze?Najlepsze i najwygodniejsze były Luxexpress i Simpleexpress. Eurolines, Alsa i Daibus były równie wygodne.Ale tak samo komfortowym jechałem kiedyś z Polski do Niemiec firmą Becker Reisen. Autobusy z grupy Megabus, PolskiBus i Onnibus śa również komfortowe jeśli porównamy je do Jelczów i Starów znanych z naszego PKS. Jednak większa ilość siedzeń zamontowana na pokładzie powoduje, że komfort ten, w odniesieniu do pozostałych wymienionych przewoźników - jest nieco ograniczony.Odpoczywam, ale i pracuję nad relacją z wyprawy. Jakbym się spiął, to mógłby wyjść z tego niezły ebook ;)W międzyczasie z przyjemnością odpowiem na dalsze pytania.c. d. n.
rattaman 21 marca 2015 12:32 Odpowiedz
Witam,Bardzo interesujący pomysł i realizacja! Mam pytanie. Dlaczego z Kuopio, a nie np. Nordkapp, albo Hammerfest?
maczala1 7 kwietnia 2015 13:53 Odpowiedz
km040711 napisał:To już moja trzecia trasa Onnibusem podczas tej podróży. Trzecia, podczas której obłożenie nie przekracza 20%. Co jest tego powodem? Trudno powiedzieć. Na pewno jednym z nich jest mała populacja ludności w Finlandii. Cały kraj zamieszkuje niespełna 5,5 mln. ludzi. Być może innym powodem jest to, że większość tych ludzi jest po prostu... zamożna. Można by nawet powiedzieć: bogata. PKB przypadające na jednego mieszkańca jest dwukrotnie wyższe niż w Polsce. Myślę sobie, że Finowie mając do wyboru alternatywne linie autobusowe (np. Expressbus), czy w końcu pociągi (kolej VR jest bardzo szybka i nowoczesna, ale też potrafi być wielokrotnie droższa) wcale nie pędzą jak stado reniferów po bilety za 1 lub kilka euro...Na większości tras Onnibusa podobno faktycznie są pustki ale jechałem akurat w marcu z Turku do Helsinek i w obie strony piętrowe autobusy były wypełnione prawie do ostatniego miejsca, a kursów jest sporo (co 1-2 godziny).
krupierkt 14 kwietnia 2015 16:22 Odpowiedz
Zmotywowany Twoją wyprwą, w tym roku postaram się zrealizować moje stare plany. W Europie mamy dwa "niebiezpiecznie" czytaj ciekawe lotniska. Jedno na Maderze, drugie na Gibraltarze. I to drugie chciabym na moje 38 urodzimy zobaczyć.Zaplanowałem następujacą trasę , która powina potrwać 7 dni. W Gibraltarze - 1,5 dnia , Madryt i Tangier 2 dni.Gdańsk - Londyn Luton (Wizzair)Londyn Luton - Gibraltar (Monarch)Gibraltar - Tangier (Royal Air Maroc)Tangier → Madryt T1 (Ryanair)Madryt T1 → Warszawa (Modlin) (Ryanair)Warszawa -Gdańsk (Ryanair)Jeżeli ktoś jest "mocny" w tanich lotach, prosze o pomoc/eweutalną sugestię.
chaleanthite 19 kwietnia 2015 01:40 Odpowiedz
Swietna wyprawa i super relacja, gratuluje i zycze wiecej takich! :)
krzychfra 22 kwietnia 2015 08:39 Odpowiedz
Niezły trip :) . Ja w ferie z córką w 9 dni z Simple Express zrobiłem zaledwie 5 stolic, wliczając Warszawę: Szczecin - Warszawa - Wilno - Tallin - Helsinki - Ryga - Wilno - Warszawa - Szczecin. Oczywiście obowiązkowe zwiedzanie tamtejszych zoo (Tallin, Helsinki, Ryga). W Warszawie załapałem się na zwiedzanie Belwederu, zaciągnąłem córkę pokazać jej ulicę Alternatywy 4 i kolejny raz nasz Zamek.
theds 22 kwietnia 2015 12:58 Odpowiedz
Super relacja, czekam na więcej :)
raphael 22 kwietnia 2015 23:28 Odpowiedz
I pomyśleć, że najdłuższa autobusowa "eskapada", jaka chodziła mi po głowie to 3 kraje bałtyckie zestawem PB/LuxEx/Simple... co dość szybko uznałem za mocno męczące i cały plan zamieniłem na samochód... a tu takie kwiatki: cała Europa autobusem :o
iwanoof 2 czerwca 2015 12:23 Odpowiedz
Gratuluję pomysłu jak i wykonania. Może ze 2 lata temu odważyłbym się spędzić tyle czasu w autobusie, w tym momencie jestem wykończony po kilku godzinach jazdy.
japonka76 5 czerwca 2015 16:44 Odpowiedz
Szalona podróż :D Zazdroszczę i podziwiam.Ale ja mam takie pytanie bardzo przyziemne. Jak sobie radziłeś spędzając tyle godzin w pozycji siedzącej? Czy nie puchły Ci nogi? Wiadomo także, że z potrzebami fizjologicznymi jest troszkę kłopotu.
chris0o 5 czerwca 2015 22:52 Odpowiedz
Nie dla każdego są takie podróże. Ja niestety ostatnio jechałem z Berlina do Kolonii od 22:00 do 06:00 i ledwie pospałem mimo że rozłożyłem w miarę siedzenie, a obok mnie nikt nie siedział. Cóż :P Tyle dobrego, że dałem 5 ojro. :)
km040711 6 czerwca 2015 21:36 Odpowiedz
Zaginąłem "w akcji" :) Muszę teraz w pracy "odrabiać" moje podróżowanie.Relacja "de facto" oficjalnie jeszcze nie skończona, a została nominowana do relacji miesiąca. Moja pierwsza relacja i taka niespodzianka. Dziękuję!Co do zakończenia to... wszystko opiszę :) (chociaż w skrótowej wersji relacja jest opisana w pierwszej części postów). Odpowiadając na pytanie Japonki76:Jak dawałem radę tak długo w pozycji siedzącej? Motywacja. Założyłem sobie, że "zrobię to" (czytaj przejadę Europę od początku do końca) w autobusie i tak musi być. Trochę żartuję, chociaż motywacja dużo znaczy. Co jeszcze mi pomagało spędzać czas w autobusie? Zmęczenie. Tak. Po całym dniu zwiedzania zasypiałem na stojąco i siedzenie w autobusie było dość komfortowe w stosunku do zapotrzebowania.A ponadto, jak już pisałem wcześniej Eurolines, czy LuxExpress są naprawdę wygodnymi autobusami.
maczala1 10 czerwca 2015 08:25 Odpowiedz
Stara prawda filozoficzna mówi, że młody organizm zniesie wszystko i jeszcze będzie miał z tego frajdę :)
radzio666 11 lipca 2015 02:47 Odpowiedz
zwlaszcza z bulu dupska :mrgreen:
krupierkt 9 maja 2019 00:19 Odpowiedz
Sporo czasu minęło od Twoje podróży. Kibicowałem i cały czas mam w pamięci. Przygotowując kolejne podróże pojawił się w mojej głowie pomysł odwiedzenia skrajnych przylądków Europy. Niekoniecznie w jednej podróży. Ale prawdziwym hardcorem była by podróż autobusami z Przylądku Nordkapp na Przylądek Marroquí.Samochodem google maps pokazuje 60 godzin i prawie 5600 km