0
abelincoln 4 listopada 2022 11:47
Image
Image
Niby mial jeździć co pół godziny, ale czekałem ponad dwa razy dłużej. Trudno. W środku kierowca bardzo misowaty z kubkiem na yerba mate. Wpuścił nas wszystkich, popatrzył na nas i sobie poszedł. Do sklepu po colę... Spoko, mam jeszcze zapas czasu. A pan kierowca, jak tylko wyjechaliśmy z miasta włączył nadświetlną. Przypomniał mi się wtedy mem o kierowcy warszawskiego MZK. My też nie jechaliśmy. My ZA-PIER-DA-LA-LI-ŚMY. przyhamowały go dopiero progi zwalniające niedaleko parku. I dziwna uroczystość.
Image
Jak już prawie dojechaliśmy, zatrzymał nas osobnik kierujący ruchem. Nie wiem czemu, bo uroczystość była na trawniku a droga była wolna. Pozwolił jechać w takim momencie, że wychodziłem z autobusu gdy wszyscy stali na baczność i śpiewali - chyba - hymn. A potem zaczęły się przemówienia. Zaczęła pani mówiąca takim drżącym od bólu i dramatów głosem, coś o obronie, że zacząłem się zastanawiać czy dziś nie jest jakaś rocznica Falklandów czy czegoś w tym stylu. Szczególnie że byli też wojskowi. Ale nastepni mówcy mieli już spokojniej, i o ekologii czy parku, więc może pierwsza ma przeszłość sceniczną... No i sprawdziłem, że dzisiaj bodajże jest dzień bankowca.
Image

Na początek spaceru pani przewodniczka wyjaśnia coś długo i dokładnie. Jako że robi to w narzeczu lokalnym, to nie mam pojęcia co chce nam przekazać. Stawiam, że jakieś zasady bezpieczeństwa. Z jednej strony, skoro są tutaj pumy i jaguary, wypadało by się czegoś dowiedzieć. Z drugiej, nawet wiedząc - co to da, jeśli zostanie się zaszeregowanym do kategorii przekąsek.

Po krótkiej przechadzce zatrzymujemy się na stacji kolejki na krótką, 45 minutową przerwę. Na pewno nie ma to nic wspólnego ze znajdującą się tam kawiarnią i sklepem z pamiątkami...
Image
Potem, o dziwo, jest podział na grupę lokalną i anglojęzyczną (całe 6 osób) I słyszymy mały wykład o geografii Argentyny. Potem wsiadamy w pociąg. Po dojechaniu na miejsce spacer najpierw po szlaku, a potem po kładkach z postojami fotograficznymi na platformach. Wracamy po 2 godzinach.

Miały być akapity przetykane zdjęciami, ale (głos Bogusława Wołoszańskiego) nie uprzedzajmy faktów.

Bardzo fajny jest spacer nocą po ścieżce i po kładkach, poza kilkoma drobnymi szczegółami - świerszcze świergają, ptaki czasem zaśpiewają, puma mlasknie z rzadka. Oświetlone światłem księżyca. Jeleń na rykowisku normalnie. Wodospady są klasą same w sobie.

Ale, to jest duża grupa , spokojnie ponad setka osób i trzeba się pilnować, bo druga podobnie liczna zjawi się o określonej godzinie. Więc czasem idzie się niczym w łączniku na metrze świętokrzyska. Albo w metropolis. A nie po swojemu. Po drugie, światło księżyca jest bardzo romantyczne. Jeśli nie schowa się za chmurami. Wtedy naprawdę słabo widać. A po trzecie, w ciemności średnio widać głębię. I to chyba nie tylko moje zaburzenie percepcji. A bez głębi ciężko docenić ogrom wodospadów Iguazu...

Czy żałuję jego doświadczenia? Nie, było interesująco. Czy warte jest to tej ceny? Też nie. A czy poleciłbym to innym? Hmmm, chyba też nie. I na pewno nie jako pierwsza styczność z wodospadami.

Wracając do zdjęć (tak, te poniższe są robione w nocy). Mam kartofel zamiast aparatu i kiepskie umiejętności - w dodatku mój aparat lubi używać sztuczne inteligencji. Co mu średnio wychodzi. Trochę mi wstyd pokazywać publicznie takie zdjęcia, ale cóż. Wypadałoby pokazać coś, co się reklamowało jako główny punkt programu...
Image Image Image Image Image Image Image ImageDzień zaczął się późno - bo musiałem odespać te kilka poprzednich nocy - i trochę pechowo, jakoś udało mi się zablokować dostęp do maila podczas kupowania biletów do parku Iguazu. Nie jest to krytyczny problem, ale sporo rzeczy mam pod ten adres podpięty - no i jest to mój pierwszy adres email, stworzony jeszcze w 1999 roku. Cóż, straciłem pół godziny i wrócę do tematu wieczorem. Nie mam pojęcia jaką datę urodzenia podałem 23 lata temu. Na pewno nie swoją...

Dojazd do parku bez większej historii ale w mocno przytulnej atmosferze. Najbardziej mnie rozczuliło jak na jednym z przysiadków zaczęła wysiadać połowa z nastoosobowej grupy. Najpierw wysiadła jedna osoba, potem druga - a reszta zaczęła się żegnać, gadać, coś tam uzgadniać. Trwało to i trwało, współpasażerowie patrzyli na to obojętnie - chciałbym być tak zrelaksowany a nie żyć zgodnie z rytmem wskazówek zegara...
A i jeszcze jedna rzecz. Wczoraj bilet RT kosztował 40 reali. Dzisiaj zapłaciłem 30. Nominalnie cena w peso taka sama - aż tak się osłabiło przez noc?
Image

A i dlaczego przez kilka lat(bo na tyle wygląda ten autobus) nie ściągną resztek folii z siedzeń? Widzę to w kolejnym autobusie.
Image
Tyle pytań, tak mało odpowiedzi...... Miesięczne, albo i może dłuższe wakacje daleko od domu - to jeszcze przede mną. Ale niemniej zazdroszczę trochę takiego podejścia.


Wracając do parku, dzisiaj też był łącznik metra świętokrzyska - ale tylko dlatego że wszedłem na szlak tuż po przyjeździe pociągu... No i tym razem łatwo można było pozwolić ludziom sobie pójść, by kontynuować we własnym tempie. Ale zdecydowanie po dzisiejszej wizycie muszę powiedzieć, że nie jest moonwalk warty tych pieniędzy które sobie za niego liczą. Wodospady robią dużo mniejsze wrażenie nocą - również dla osoby która ich wcześniej nie widziała na żywo.
Image
Nawet jeśli nocą ludzie się zachowują trochę spokojniej niż debil na drabince na jednej z platform widokowych. Ja rozumiem że wszystko drożeje i żyć trzeba, pan ma swój interes fotograficzny - ale da prawdę nie musiał cały czas drzeć japę do każdego kolejnego klienta. Niektórzy przyszli tutaj pokontemplować przyrodę a nie jakiegoś krzyczącego gościa na drabince... Ech, wydawało mi się że jak pewien pan przestał każdego 10. wchodzić na drugi szczebelek - będę miał spokój ze starszymi panami z drabinkami...

Image
Skoro już narzekam, to ponarzekam troszkę więcej [emoji16] Chciałem kupić najlepszej z żon jakąś pamiątkę, a jest tutaj miejsce z kilkoma straganami prowadzonymi przez ludzi z lokalnego plemienia. Szkoda tylko, że 90% asortymentu to opaski na nadgarstek, piszczałki oraz drewniane kurzołapy w kształcie zwierząt. I militaria dla dzieci. A ja myślałem o czymś, co kiedyś by użyła. Ostatnia rzecz na którą - troszkę - ponarzekam, to duża ilość zamknięć w parku. O szlaku do Gardzieli Diabła już wspominałem, dolny szlak jest częściowo też zamknięty, szlak Macuce też, no i przeprawa na Isla San Martin też jest niedostępna. Summa summarum wizyta była krótsza niż planowałem. Ale...
Image
Image
...jedyne do mogę dodać, to że reszta jest fantastycznym przeżyciem. Nie będę się rozpisywał, bo robiło to wielu moich relacyjnych poprzedników. Świetne widoki, ten huk mas wody, krople tworzące tęczę - plus ostatni kawałek lasu deszczowego (w Argentynie - według wczorajszej lekcji geografii). Niezapomniane doświadczenie.
Image
Image
Image
Image
Image ImageNa zakończenie dnia odwiedziłem argentyńską stronę styku trzech granic. Troszkę trzeba było się przejść - ale też zobaczyć można było nie tylko centrum. Po drodze Las 7 Esquinas, wyglądające jak główne miejsce dla życia imprezowego. Ale do tego wrócę.
(przypadkowa pani, która jeszcze nie wie, że stanie się popularna w polskim internecie)
Image
Miejsce ładne, nawet jeśli towarzyszy mu mocno odpustowy targ - poziom niżej jest fajna uliczka, gdzie można urządzić sobie mały piknik na ławeczce z widokiem na nowo budowany(tak wygląda przynajmniej) most pomiędzy Paragwajem a Brazylią (zdjęcie małe, ponieważ taptalk odrzuca większe z błędem...)
Image

A tuż obok park integracji latynoamerykańskiej. Mam nadzieję, że integracja ma się lepiej niż ten park. Czy też coś, co chyba było restauracją z całkiem ładnym widokiem po stronie brazylijskiej.
Image
Image

Troszkę dalej punkt z widokiem na granicę argentyńsko-brazylijską. Oraz pomnik kolonialistów wywożących bogactwo z biednego kraju południowoamerykańskiego. A przynajmniej ja to tak interpretuje...
Image
Wiedzieliście że kryzys układów scalonych dotarł i na północ Argentyny?
Image

Na sam koniec dnia trafiłem do Patagonii. Przypomniałem sobie, że od śniadania zjadłem tylko dwa batoniki. A człowiek jednak powinien jeść w miarę regularnie... Image

Piwo smaczne, steków nie polecam. Rozumiem że nie spytali się o poziom wysmażenia że względu na różnice językowe, ale nie znaczy to że musieli go przypalić. Szkoda krowy...@hiszpan już w tytule zapowiadałem że będzie pechowo [emoji16]


I żegnamy Argentynę. Tym razem ten przejazd kosztował 700 peso. A jakie wrażenia? Puerto Iguazu wydało mi się sympatyczniejszym miejscem niż miasto po brazylijskiej stronie. Może nie nazwał bym go ładnym, ale na pewno było bardziej spójne i też w dzielnicy rozrywkowej było kilka miejsc, do których bym wstąpił, gdybym miał czas i lokalną walutę - bo niezbyt wyglądały na miejsca z płatnością bezgotówkową. Po knajpach kręciło się sporo 7-8 letnich dzieci, które próbowały sprzedawać drewniane figurki zwierząt, o których wspominałem przy okazji pamiątek w parku.
Image

I chyba wiem dlaczego zapłaciłem różne kwoty za dojazd do parku. Gringo tax. Lokalne trasy są za 500 peso (15 reali), międzynarodowe za 700 (20 reali). Przynajmniej u przewoźnika Rio Uruguay. A że potraktowali mnie jak turystę nie znającego języka - cóż, mieli rację. Aha, przy stanowisku 8 jest firma Crucero del Norte - tam przejazd przez granicę jest za 500 peso. I chyba można płacić kartą.
Image

Na granicy argentyńskiej wszyscy idą na kontrolę, więc autobus grzecznie czeka, na brazylijskiej z góry mówią, że za 20 min będzie następny. No ale było nas troje, więc pewnie nie miało sensu marnować czasu pozostałych...
ImageWizyta w parku zaczyna się niezbyt zachęcająco. Najpierw duża ilość naganiaczy na usługi dodatkowe (ale kulturalnych), potem można kupić bilet w automacie, jest wyszczególnione co jest w pakiecie - ale jeśli ktoś nie chciałby jechać autobusem (16 reali) to niezbyt można to wyklikać. A przynajmniej mi się nie udało. A potem wsiada się do autobusu i jedzie niczym na wycieczce krajoznawczej. I jedzie, I jedzie. Zalicza się miejsce gdzie można - znowu - kupić dodatkowe atrakcje. I jedzie dalej...
Image
No ale potem. Cóż, o ile wczoraj wodospady zrobiły na mnie spore wrażenie, to dzisiaj jest sponsorowane przez literkę "B" jak bardziej. Fajne jest to przejście od widoku z daleka na argentyńską stronę, i potem powolne zbliżanie się do Gardzieli Diabła. By zakończyć to równie mokrym co satysfakcjonującym zbliżeniem do huczącej wody. Cud miód i orzeszki.
Image
Image
Może to będzie nie aż tak popularna opinia, ale jeśli ktoś miałby wybrać tylko jedną stronę - to ja bym wybrał tą. Ale, taszczyć się przez pół świata i zobaczyć tylko jedną stronę?

Image
Image
Image
Image
Image

A w Foz po staremu. Wciąż protest. Planowałem pójść do polecanej tutaj Churrascaria Gaucho, ale jak tam dotarłem o 19, to nie było nikogo. A jakoś nie mam zaufania do miejsc w których byłbym jedynym klientem. Więc może następnym razem. Na zakończenie wieczoru wylądowałem w craft beer 277 tuż obok znanego i lubianego Ibisa. Piwa dobre. Ktoś z obsługi nawet znał angielski...
Image
Zadanie na wieczór? Zastanowić się czy jest coś do robienia tutaj, czy może jednak tama...

PS. Ktoś wie jak można dostać taką rejestrację? [emoji16]
Image@nick powinienem mieć - podeślę jak tylko wrócę do zasięgu wifi, póki co siedzę w barze oglądając futbol amerykański (którego fenomen niezbyt rozumiem) w wykonaniu kobiet w bieliźnie. To jest tak idiotyczne, że aż wciągające... ImageWspominałem wczoraj, że z fascynacją śledzę w knajpie żeński futbol amerykański? Coż, jeśli knajpa przyciąga lekko roznegliżowanymi kobietami, to wiedz, że coś się dzieje. O ile mogę zrozumieć obowiązkowy 10% napiwek (chociaż sam sobie Caipirinhę przyniosłem i potem odniosłem pustą szklankę), to jednak końcowa cena o 50% wyższa niż menu, była lekkim zaskoczeniem. Ale cóż, sam tam wlazłem.

Dzisiaj zdecydowałem się na coś, czego przeważnie nie robię - czyli skorzystałem ze zorganizowanej wycieczki do tamy Itaipu. Dlaczego? Ponieważ popołudniu muszę być na lotnisku, więc średnio mogę sobie pozwolić na niepewność czasową po drugiej stronie granicy, a po drugie, Paragwaj jest krajem, w którym mój "najlepszy na świecie" roaming nie działa - a jeszcze nie czuję się na tyle pewnie w Ameryce Południowej by się szlajać bez zasięgu. A to wcześniejsze zdanie pokazuje, jak byłem przygotowany do tej akurat atrakcji. Latam zmienił rozkład kilka tygodni temu, oferując mi kilka dodatkowych godzin w Foz. Pamiętałem co nieco o Itaipu, coś mi się mgliście kojarzyło że to w Paragwaju - uznałem że wystarczy. Cóż, rookie mistake.
Image
Jak pewnie dobrze wiecie, Paragwaj się odwiedza przez chwilkę, w dodatku w busie, więc dodatkowa rozkmina nie jest potrzebna. A w zorganizowanej wycieczce jednak idzie się nie swoim tempem - z tego co wyszukałem wczoraj, to tak na dobrą sprawę miałem możliwość tylko przejazdu po tamie w busie, inne oferty były w niepasujących mi godzinach. Życie to sztuka kompromisów.
Image
Sama tama jest gigantyczna i robi spore wrażenie, ale chyba raczej na miłośnikach wytworów ludzkich - dla innych pewnie będzie to kupa betonu. Szczególnie jak nie ma spustu wody. Na trochę ponad godzinnej wycieczce autokarem są dwa przystanki na zdjęcia, drugi jest 20 minutowy z filmem i kawiarnią. Nie żałuję, ale też nie jest to konieczne do zobaczenia w Foz.
Image
Image
A ja zmierzam już na lotnisko by polecieć do Rio. Chyba tym razem bez upgrade'u.@QbaqBA tak, były nawet na pasie zieleni pomiędzy jezdniami - ale siedziałem nie przy oknie i nie zdążyłem zrobić zdjęcia...


Siedząc na lotnisku, doznałem dużego deja vu. Postanowiłem zaszaleć i kupić sobie cappuccino, wybrałem do tego porządnie wyglądający bar przy lounge (obie na lotnisku są dostępne dla Priority Pass, którego aktualnie nie mam), z ekspresem kusząco lśniącym chromem. A dostałem słodki ulepek z proszku. Za 18 reali. Ech, zupełnie jak na Mazurach w poprzednim tysiącleciu - drogo i niesmacznie... Ale też dobre przypomnienie, że lecę do wielkiego miasta i powinienem zachować czujność. A jednak znowu upgrade na trasie Fiz-Sao Paulo. Zobaczymy co będzie na drugim locie - tym razem pan z obsługi próbował mnie wywołać, ale ze mam dość polskie imię i nazwisko, to średnio mu to wyszło. Z drugiej strony, jeśli słyszę że ktoś próbuje połknąć swój język - to pewnie ma na myśli moją skromną osobę...

Dodaj Komentarz

Komentarze (27)

boots 4 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Quote:Z możliwością krótkiego, półrocznego, stopoveru w Portugalii. :?:
abelincoln 4 listopada 2022 17:08 Odpowiedz
abelincoln 4 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
Przepraszam, dubel. walczę i przegrywam z taptalkiem...
tropikey 5 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Ważne, że załapałeś się na pasteis de nata :D
tropikey 5 listopada 2022 17:08 Odpowiedz
"będzie fotka przy drogowskazie/napisie z nazwą?" Postaram się :)
benedetti 6 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
abelincoln napisał:Od początku pobytu w Foz mam mieszane uczucia. Już w drodze z lotniska widać sporo brzydoty - jakieś ledwo stojące słupy, zabudowania w stanie agonalnym, droga proszącą się o remont (i chyba coś takiego się dzieje) ale oprócz tego też pasujące jak pięść do nosa ogromne resorty, hotele, centrum handlowe godne Mokotowia, czy odpustowe atrakcje w postaci wystawy o dinozaurach połączonej z motoryzacyjną oraz ice-barem. W centrum jest niewiele lepiej. Jakieś bloki, każdy z innej bajki, dziurawe ulice oraz odpicowane pojedyncze parcele.Mi akurat po pobycie w Sao Paulo, Foz jawiło się jako bardzo przyjemne miejsce.Co do kierowców to tak, oni faktycznie wychodzą, kierują a nawet każą się wpychać przed innych, bo im się generalnie spieszy. No i jak się nie wepchniesz, to może nie poczekać. Powodzenia!
billabong 6 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
abelincoln napisał:Swoją drogą, ktoś wie dlaczego EU serce Foz? Widziałem to w kilku miejscach...'Eu' nie 'EU'.'Eu' to po portugalsku "Ja" - Ja kocham Foz do Iguacu. 8-)
abelincoln 6 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
Nie da się ukryć, że ma to większy sens... Podróże kształcą [emoji16]
benedetti 7 listopada 2022 23:09 Odpowiedz
abelincoln napisał:A i dlaczego przez kilka lat(bo na tyle wygląda ten autobus) nie ściągną resztek folii z siedzeń? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi...Jechałem tym samym, :mrgreen: tyle że byłem już po prawie miesiącu pobytu w Am. Pd. Po takim czasie powoli przestajesz sobie zaprzątać głowę takimi pytaniami wiedząc, że resztki folii, to tak naprawdę nie jest jakiś wielki problem i zaczynasz być wyluzowany. ;)
hiszpan 8 listopada 2022 17:08 Odpowiedz
abelincoln napisał:Piwo smaczne, steków nie polecam. Rozumiem że nie spytali się o poziom wysmażenia że względu na różnice językowe, ale nie znaczy to że musieli go przypalić. Szkoda krowy...Miałeś pecha (sic!) bo ja tam jadłem najlepszego steka w moim życiu. Warto próbować dalej....
nick 9 listopada 2022 05:08 Odpowiedz
@abelincoln Czy masz większe zbliżenie tego zdjęcia? Jestem bardzo zainteresowany.
qbaqba 10 listopada 2022 05:08 Odpowiedz
Dodam, że w okolicach tamy, często nawet przy samej drodze którą jedzie autokar można spotkać tapiry ;)
naimad 12 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
abelincoln napisał:Swoją drogą, nie wiem czy to mój wygląd czy też od razu wiadomo że miewam głupie pomysły (..ale nie uprzedzajmy faktów... ) ale zaskakująco duża ilość osób proponowała mi sprzedaż kokainy. I chyba tylko jedna z nich poza podstawową ofertą (koszulki, miętówki czy inne przydatne gadżety) zanim dotarła do oferty proszkowej, zmiękczyła to jakimś haszyszem czy inną trawą. Zarówno na plaży jak i później w barze. Sam nie wiem co o tym myślec...Hehe mi też ciągle proponowali, ale najpierw, gość że niby jest fizjoterapeutą (chodził z rozkładanym łóżkiem po Copacabanie) i uleczy mój ból kręgosłupa, a jak odmawiałem to na koniec proponował kokę i trawę :) później wieczorem na deptaku też go spotykałem i taka sama gadka :)
wasil10 13 listopada 2022 05:08 Odpowiedz
Cały czas gdzieś się mijaliśmy, nawet chyba dosłownie :)Fajnie się teraz będzie czytać tuż po powrocie.
tropikey 14 listopada 2022 05:09 Odpowiedz
A z tego 3. zdjęcia nikt Ci nie chciał przyłożyć? Bo i z prawej i z lewej jakoś tak dziwnie na Ciebie spozierają :D
abelincoln 14 listopada 2022 05:09 Odpowiedz
@tropikey ulało mi się na to miasteczko, ale jedno trzeba przyznać, można się tu czuć bezpiecznie. Wczoraj wracałem po 23 i na ulicach (3 w sumie) były rodziny z dziećmi czy samotne kobiety. Aczkolwiek jak się ten dżentelmen z prawej dowie, że go umieściłem pod tekstem o leczeniu kompleksów sylwetkowych, to pewnie zrobi mi - tak jak wczoraj inni - głośną imprezę pod oknem do 5 rano, bym przypadkiem się nie wyspał [emoji16]
piotrkr 14 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Świetna relacją, czytam z przyjemnością.A co to za fikuśne buciki? ;)abelincoln napisał: A drugie pytanie, z jakim plecakiem podróżujesz?
abelincoln 14 listopada 2022 17:08 Odpowiedz
@piotrkr kiedyś kupiłem na allegro - najtańszy jaki był w okolicach 35l i miał dolną kieszeń oraz w pasie biodrowym a także możliwość dostępu do głównej komory od dołu https://www.amazon.in/Senterlan-Outdoor ... B00RV35PGIButy to vibram fivefingers - świetne buty do biegania ale też i codziennego chodzenia. I mają ten plus, że nie trzeba do nich używać skarpetek, po wyjeździe lądują w pralce. Te tutaj są na grubszej podeszwie tak by za bardzo się nie ślizgać w terenie...
piotrkr 17 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Strasznie ponure te zdjęcia bez słońca :)
mapa 17 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Super relacja. A z tymi 3 sztukami samochodów na wyspie to może chodziło o 3 rodzaje aut: ambulans, śmieciarka i autobus szkolny, ale po kilka sztuk z każdego:)
jaco027 18 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Nie jestem pewien czy to ostatnie to zdjęcie samochodu... [emoji6]
pajacyk 18 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Byłem 2 x na wyspie i coś czuję że muszę tam wrócić po Twojej relacji
abelincoln 18 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
jaco027 napisał:Nie jestem pewien czy to ostatnie to zdjęcie samochodu... [emoji6]Samo chodzi. Czyż nie? [emoji16]
piotrkr 19 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
W livie brakuje jeszcze jakiegoś orientacyjnego przeliczenia reali na bożą walutę ;)
abelincoln 19 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
@piotrkr spoko, spoko, planowałem coś takiego we wpisie podsumowującym wydatki.
billabong 19 listopada 2022 17:08 Odpowiedz
abelincoln napisał:Jeszcze tylko coś, co mnie bardzo śmieszy w Brazylii, czyli tutejsze kubły na śmieci - przed każdym (prawie) domem.Ale wiesz dlaczego to jest na podniesieniu? Inaczej bezpańskie (i nie tylko) psy rozdzierały by worki i utrudniały pracę lokalnym odpowiednikom MPGK czy innego MPO. Standardowe nie tylko w Brazylii. 8-)
abelincoln 19 listopada 2022 17:08 Odpowiedz
Tyle to wykoncypowałem, napisałem tylko że mnie to śmieszy. W Foz, w przeciwieństwie do pozostałych części Brazylii które odwiedziłem, akurat było pełno bezdomnych kotów - ciekawe czy na nie też to działa, szczególnie jeśli kosz wisi na murze a nie jest wolnostojący jak na moich zdjęciach...