Po południu czeka nas przelot do Japonii. Bilet Air Busan kosztował 104.000 wonów czyli około 300 złotych z bagażem wliczonym w cenę. Uważam, że za taki lot to całkiem przystępnie.
Do lotniska wiezie nas automatyczna kolejka
Zabiera na A320 Air Busan w dość krótki przelot do Fukuoki na Kiusiu. Na lotnisku jeszcze czas na udon. Air Busan to low-cost więc nic nie dają.
W Fukuoce formalności schodzą błyskawicznie (pamiętam ponad godzinę spędzoną przed różnymi okienkami na Narita rok temu, jeszcze w pandemii) i jesteśmy w Japonii.
Jedziemy metrem z lotniska na dworzec Hakata odebrać nasz Japan Rail Pass. Mamy vouchery załatwione jeszcze w Polsce. Jest dobrze oznaczone okienko, mała kolejka i już po chwili wymieniamy nasz voucher na Japan Rail Pass. Wygląda tak:
Od razu w tym samym okienku uprzejmy urzędnik rezerwuje nam miejscówki na poranny Shinkansen Kodama 540 do Hiroszimy. Super – jutro pierwszy Shinkansen! Japan Rail Pass umożliwia podróżowanie prawie wszystkimi rodzajami Shinkansenów z wyjątkiem Nozomi i Mizuho. Nie jest to według mnie żadna duża niedogodność. Ale od października 2023 będą zmiany w JRP – warto śledzić odpowiedni wątek na forum. Nasz pierwszy nocleg w Japonii jest niedaleko dworca Hakata, trochę spacerujemy wieczorem w okolicy ale generalnie odpuszczam zwiedzanie Fukuoki. Rano na peronie czeka na nas Shinkansen Kodama ?
Obok przemyka inny model
Kodama staje na prawie każdej większej stacji aż do Hiroszimy ale pomiędzy nimi rozpędza się do nawet 270km/h. Shinkanseny mają swoje osobne tory, które są regularnie (tzn codziennie) monitorowane pod kątem zużycia i potencjalnych defektów. W praktyce oznacza to, że Shinkaseny nie jeżdżą w nocy – wtedy trwa inspekcja torów. Skutkuje to niesamowitą niezawodnością, bezpieczeństwem a także punktualnością. O tym, że tak się dzieje przekonałem się kilka lat temu na własnej skórze w Kioto, kiedy chciałem wrócić do Tokio wieczorem, nie sprawdziłem rozkładu i po dotarciu na stację po 22.30 już nie było żadnego połączenia powrotnego. Jak niepyszny musiałem jechać autobusem nocnym przez pół Japonii aby zdążyć na poranny samolot z Tokio.
Dojeżdżamy do Hiroszimy w troszkę ponad godzinę!! Zostawiamy bagaże w przechowalni na dworcu (automatyczne schowki są praktyczne i tanie) i tramwajem jedziemy od razu pod Atomic Bomb Dome. W tramwaju bardzo wygodnie płaci się konduktorowi (!) przy wyjściu ale tylko gotówką. Atomic Bomb Dome – miejsce upadku Litte Boy’a, pierwszej amerykańskiej bomby atomowej. Eksplodowała kilkaset metrów nad ziemią prawie dokładnie nad tym rządowym budynkiem.
Obok jest Hiroshima Peace Memorial Museum w charakterystycznym budynku, otwartym w latach pięćdziesiątych.
Koniecznie chciałem zabrać tam dzieciaki aby dokładnie poznały całą historię zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki. Wpierw robię kwerendę i oczywiście okazuje się, że coś tam słyszały o Hiroszimie i bombie atomowej ze szkoły ale nie są w stanie wydukać żadnych szczegółów – czyli tak naprawdę nic nie wiedzą. Świetnie – będzie lekcja historii na żywo. Muzeum ma bardzo drastyczne zdjęcia ale jest absolutnie warte odwiedzenia i wywołuje duże emocje. Zrobiłem tylko kilka fotek, resztę polecam zobaczyć samemu.
Dzieci wyszły ciche i w zadumie, telefony długo siedziały jeszcze w kieszeni… Po powrocie do Polski pobiegły pierwszego dnia na film „Oppenheimer”
Japonia zaskakuje różnymi ciekawostkami, niedaleko muzeum taki mały garaż przy ulicy:
Znowu używamy tramwaju i jedziemy na przystań poszukać promu na Itsukushimę. W budynku portu odnajdujemy malutką knajpkę, gdzie dwie starsze Panie serwują przepyszny ramen ?
Wydawało mi się, ze bilet na prom na Itsukushimę obejmuje Japan Rail Pass. Generalnie tak ale nie z Hiroszimy. Tzn na JRP popłyniemy promem z Miyagimaguchi – tak będziemy wracać właśnie. Z Hiroshimako, gdzie jesteśmy bilet kosztuje 2100 jenów. Przy kasie wielka tablica informująca takich jak ja o tym, że JRP nie pokrywa tego biletu. No cóż – płacimy i wsiadamy na mały prom.
Widoki po drodze
Itsukushima to mała wyspa niedaleko Hiroszimy znana również pod nazwą Miyajima. Itsukushima znana jest najbardziej z chramu o takiej samej nazwie, pagody oraz wielkiej bramie torii, która podczas przypływu zanurzona jest w wodzie. Nam trafia się odpływ i możemy do niej podejść. Przepiękne, pocztówkowe widoczki:
Warto wejść do samego chramu
I zobaczyć pagodę z bliska
Wszędzie spacerują małe jelonki, zupełnie nie boją się ludzi.
Jem jeden z lokalnych przysmaków, bułeczkę z nadzieniem z małżów Oyster Curry Bread – pycha!
To miejsce wycieczek szkolnych, dzieci w mundurkach z wielkimi plecakami
@sudoku - a skąd, czasami to zwykła szynka lub gotowana wołowina/wieprzowina. Ten gimbap smakuje tak... swojsko, bywa marchewka, papryka, majonez ale również pieczona krewetka lub tuńczyk.
Czekam na Japonię bo dzisiaj właśnie wróciłem z rodzinką i miło się Bedzie czytało i oglądało, byliśmy pierwszy raz, plan był napięty, ok. 20 km pieszo dziennie plus zdobycie Fuji
@Martinuss w tej relacji dokładnie połowa fotek pochodzi z Iphona 13 Pro (format raw) a druga część to Sony a7 III z obiektywem Tamron 28-200. Potem obróbka w Lightroomie.
Po południu czeka nas przelot do Japonii. Bilet Air Busan kosztował 104.000 wonów czyli około 300 złotych z bagażem wliczonym w cenę. Uważam, że za taki lot to całkiem przystępnie.
Do lotniska wiezie nas automatyczna kolejka
Zabiera na A320 Air Busan w dość krótki przelot do Fukuoki na Kiusiu. Na lotnisku jeszcze czas na udon. Air Busan to low-cost więc nic nie dają.
W Fukuoce formalności schodzą błyskawicznie (pamiętam ponad godzinę spędzoną przed różnymi okienkami na Narita rok temu, jeszcze w pandemii) i jesteśmy w Japonii.
Jedziemy metrem z lotniska na dworzec Hakata odebrać nasz Japan Rail Pass. Mamy vouchery załatwione jeszcze w Polsce. Jest dobrze oznaczone okienko, mała kolejka i już po chwili wymieniamy nasz voucher na Japan Rail Pass. Wygląda tak:
Od razu w tym samym okienku uprzejmy urzędnik rezerwuje nam miejscówki na poranny Shinkansen Kodama 540 do Hiroszimy. Super – jutro pierwszy Shinkansen!
Japan Rail Pass umożliwia podróżowanie prawie wszystkimi rodzajami Shinkansenów z wyjątkiem Nozomi i Mizuho. Nie jest to według mnie żadna duża niedogodność. Ale od października 2023 będą zmiany w JRP – warto śledzić odpowiedni wątek na forum.
Nasz pierwszy nocleg w Japonii jest niedaleko dworca Hakata, trochę spacerujemy wieczorem w okolicy ale generalnie odpuszczam zwiedzanie Fukuoki.
Rano na peronie czeka na nas Shinkansen Kodama ?
Obok przemyka inny model
Kodama staje na prawie każdej większej stacji aż do Hiroszimy ale pomiędzy nimi rozpędza się do nawet 270km/h. Shinkanseny mają swoje osobne tory, które są regularnie (tzn codziennie) monitorowane pod kątem zużycia i potencjalnych defektów. W praktyce oznacza to, że Shinkaseny nie jeżdżą w nocy – wtedy trwa inspekcja torów. Skutkuje to niesamowitą niezawodnością, bezpieczeństwem a także punktualnością. O tym, że tak się dzieje przekonałem się kilka lat temu na własnej skórze w Kioto, kiedy chciałem wrócić do Tokio wieczorem, nie sprawdziłem rozkładu i po dotarciu na stację po 22.30 już nie było żadnego połączenia powrotnego. Jak niepyszny musiałem jechać autobusem nocnym przez pół Japonii aby zdążyć na poranny samolot z Tokio.
Dojeżdżamy do Hiroszimy w troszkę ponad godzinę!! Zostawiamy bagaże w przechowalni na dworcu (automatyczne schowki są praktyczne i tanie) i tramwajem jedziemy od razu pod Atomic Bomb Dome. W tramwaju bardzo wygodnie płaci się konduktorowi (!) przy wyjściu ale tylko gotówką.
Atomic Bomb Dome – miejsce upadku Litte Boy’a, pierwszej amerykańskiej bomby atomowej. Eksplodowała kilkaset metrów nad ziemią prawie dokładnie nad tym rządowym budynkiem.
Obok jest Hiroshima Peace Memorial Museum w charakterystycznym budynku, otwartym w latach pięćdziesiątych.
Koniecznie chciałem zabrać tam dzieciaki aby dokładnie poznały całą historię zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki. Wpierw robię kwerendę i oczywiście okazuje się, że coś tam słyszały o Hiroszimie i bombie atomowej ze szkoły ale nie są w stanie wydukać żadnych szczegółów – czyli tak naprawdę nic nie wiedzą. Świetnie – będzie lekcja historii na żywo.
Muzeum ma bardzo drastyczne zdjęcia ale jest absolutnie warte odwiedzenia i wywołuje duże emocje. Zrobiłem tylko kilka fotek, resztę polecam zobaczyć samemu.
Dzieci wyszły ciche i w zadumie, telefony długo siedziały jeszcze w kieszeni… Po powrocie do Polski pobiegły pierwszego dnia na film „Oppenheimer”
Japonia zaskakuje różnymi ciekawostkami, niedaleko muzeum taki mały garaż przy ulicy:
Znowu używamy tramwaju i jedziemy na przystań poszukać promu na Itsukushimę. W budynku portu odnajdujemy malutką knajpkę, gdzie dwie starsze Panie serwują przepyszny ramen ?
Wydawało mi się, ze bilet na prom na Itsukushimę obejmuje Japan Rail Pass. Generalnie tak ale nie z Hiroszimy. Tzn na JRP popłyniemy promem z Miyagimaguchi – tak będziemy wracać właśnie. Z Hiroshimako, gdzie jesteśmy bilet kosztuje 2100 jenów. Przy kasie wielka tablica informująca takich jak ja o tym, że JRP nie pokrywa tego biletu. No cóż – płacimy i wsiadamy na mały prom.
Widoki po drodze
Itsukushima to mała wyspa niedaleko Hiroszimy znana również pod nazwą Miyajima. Itsukushima znana jest najbardziej z chramu o takiej samej nazwie, pagody oraz wielkiej bramie torii, która podczas przypływu zanurzona jest w wodzie.
Nam trafia się odpływ i możemy do niej podejść. Przepiękne, pocztówkowe widoczki:
Warto wejść do samego chramu
I zobaczyć pagodę z bliska
Wszędzie spacerują małe jelonki, zupełnie nie boją się ludzi.
Jem jeden z lokalnych przysmaków, bułeczkę z nadzieniem z małżów Oyster Curry Bread – pycha!
To miejsce wycieczek szkolnych, dzieci w mundurkach z wielkimi plecakami