Zdejmuje się obuwie i na bosaka wchodzimy w labirynt pomieszczeń, gdzie atakuje nas światło, woda, mechanika i wspaniałe doznania wizualne – tylko kilka fotek, które byłem w stanie zrobić w środku.
Suuuper miejsce, jeszcze raz polecam
Robi się wieczór więc można podejrzeć słynne skrzyżowanie w dzielnicy Shibuya. Wszyscy mamy radochę przechodząc przez nie kilka razy w poprzek:
Niedaleko stoi pomnik psa Hachico. Jest to bardzo znana historia w Japonii o psie, który przywiązał się do swego Pana, profesora Uniwersytetu, codziennie odprowadzał go na stację i po południu grzecznie czekał aby z Panem wrócić do domu. Niestety jego właściciel zmarł a Hachico i tak codziennie przychodził na stację i czekał. Zrobiło się o nim głośno, dokarmiano go i opiekowano nim jeszcze długie lata. Piękna prawdziwa opowieść o przyjaźni psa i człowieka. Pomnik jest mega sławny i aby zrobić zdjęcie trzeba stanąć w kolejce
Na deser jedziemy na Tokio Tower aby popatrzeć na wieczorną panoramę miasta, niestety najwyższy taras jest niedostępny.
Ostatni dzień już na dużym luzie, wieczorem wylot do domu. Wałęsamy się po Ginzie, gdzie zawsze moim żelaznym punktem jest flagowy salon Nissana z najnowszym concept car na wystawie:
Ale dzieciaki mają własne plany – namówiły nas do odwiedzenia flagowego sklepu japońskiej marki Uniqlo. Nie, żebym ich reklamował ale ten wielki sklep jest po prostu super:
Jedno piętro to salon sygnowanych przez japońskich artystów podkoszulków z różnymi motywami. O dziwo ceny jak najbardziej na naszą kieszeń – ja kupiłem sobie t-shirt bardzo dobrej jakości z motywem Fuji za około 35 złotych. Ale znalazłem też perełkę specjalnie dla @2catstrooper :
Stamtąd już rzut kamieniem na market rybny Tsukiji
Wprawdzie handel tuńczykami odbywa się wcześnie rano ale w tym małym kwartale są jedne z najlepszych restauracji w Tokio serwujących świeżutkie owoce morza. Nie możemy się powstrzymać.
Dzieci zgodnie orzekły, że już nigdy więcej polskie sushi nie będzie im smakować. To co nam podano, to po prostu smak z innej planety. A na deser jeszcze jeżowiec, mega przysmak:
Miało być spokojne i bez nadmiernego zwiedzania ale oczywiście atrakcji w Tokio jest mnóstwo i to nie oczywistych. Kolejną jest Cafe Kapibara, czyli miejsce, gdzie można napić się kawy pośród tych największych na świecie gryzoni. Wejście nie jest tanie ale dla dzieciaków to oczywiście najważniejszy punkt dnia!
No to teraz jedziemy, gdzie jeszcze ja nie byłem – zobaczyć szintoistyczną świątynię Meiji. Znajduje się w pięknym parku, w którym spacerujemy.
Nie złapałem o co chodzi z tymi europejskimi winami, które tu leżakują
Kolejne wykorzystanie Japan Rail Passa to przejażdżka linią metra Yamanote, która biegnie dookoła centrum Tokio przecinają wszystkie ważne dworce. Wracamy na Tokio Station na ostatni posiłek przed wylotem. Zamawiam piwo z zieloną herbatą (tak było w menu) i rzeczywiście takie napój dostaję – smakowało…. Hmm
:roll:
Koniec wycieczki, na lotnisko Narita zabiera nas Narita Express, odpowiednio wcześniej zabukowaliśmy miejscówki, oczywiście na Japan Rail Pass:
Na Naricie natykamy się na drużynę Celticu Glasgow, która tu rozgrywała turniej pokazowy
Czeka na nas Airbus 350 Qatar Airways w powrotnej podróży do Warszawy przez Dohę.
W Doha udaje się wbić do saloniku Al-Maha, mamy 4,5godziny przerwy i nie ma tłoku około 2 nad ranem. W godzinach szczytu w Doha wejście do tego saloniku na PP graniczy z cudem.
Ehhhh…. To już koniec tej podróży. Wszyscy mega zadowoleni i pełni wrażeń pomimo baaardzo napiętego grafiku. Chyba udało się zadowolić całą rodzinkę ? a i Was mam nadzieję, nie zanudziłem za bardzo. Liczę, że zachęciłem Was też do podróży do Japonii, jak złapiecie tańsze bilety to przez słabego yena wcale nie jest tak drogo...
@sudoku - a skąd, czasami to zwykła szynka lub gotowana wołowina/wieprzowina. Ten gimbap smakuje tak... swojsko, bywa marchewka, papryka, majonez ale również pieczona krewetka lub tuńczyk.
Czekam na Japonię bo dzisiaj właśnie wróciłem z rodzinką i miło się Bedzie czytało i oglądało, byliśmy pierwszy raz, plan był napięty, ok. 20 km pieszo dziennie plus zdobycie Fuji
@Martinuss w tej relacji dokładnie połowa fotek pochodzi z Iphona 13 Pro (format raw) a druga część to Sony a7 III z obiektywem Tamron 28-200. Potem obróbka w Lightroomie.
Zdejmuje się obuwie i na bosaka wchodzimy w labirynt pomieszczeń, gdzie atakuje nas światło, woda, mechanika i wspaniałe doznania wizualne – tylko kilka fotek, które byłem w stanie zrobić w środku.
Suuuper miejsce, jeszcze raz polecam
Robi się wieczór więc można podejrzeć słynne skrzyżowanie w dzielnicy Shibuya. Wszyscy mamy radochę przechodząc przez nie kilka razy w poprzek:
Niedaleko stoi pomnik psa Hachico. Jest to bardzo znana historia w Japonii o psie, który przywiązał się do swego Pana, profesora Uniwersytetu, codziennie odprowadzał go na stację i po południu grzecznie czekał aby z Panem wrócić do domu. Niestety jego właściciel zmarł a Hachico i tak codziennie przychodził na stację i czekał. Zrobiło się o nim głośno, dokarmiano go i opiekowano nim jeszcze długie lata. Piękna prawdziwa opowieść o przyjaźni psa i człowieka. Pomnik jest mega sławny i aby zrobić zdjęcie trzeba stanąć w kolejce
Na deser jedziemy na Tokio Tower aby popatrzeć na wieczorną panoramę miasta, niestety najwyższy taras jest niedostępny.
Ostatni dzień już na dużym luzie, wieczorem wylot do domu. Wałęsamy się po Ginzie, gdzie zawsze moim żelaznym punktem jest flagowy salon Nissana z najnowszym concept car na wystawie:
Ale dzieciaki mają własne plany – namówiły nas do odwiedzenia flagowego sklepu japońskiej marki Uniqlo. Nie, żebym ich reklamował ale ten wielki sklep jest po prostu super:
Jedno piętro to salon sygnowanych przez japońskich artystów podkoszulków z różnymi motywami. O dziwo ceny jak najbardziej na naszą kieszeń – ja kupiłem sobie t-shirt bardzo dobrej jakości z motywem Fuji za około 35 złotych. Ale znalazłem też perełkę specjalnie dla @2catstrooper :
Stamtąd już rzut kamieniem na market rybny Tsukiji
Wprawdzie handel tuńczykami odbywa się wcześnie rano ale w tym małym kwartale są jedne z najlepszych restauracji w Tokio serwujących świeżutkie owoce morza. Nie możemy się powstrzymać.
Dzieci zgodnie orzekły, że już nigdy więcej polskie sushi nie będzie im smakować. To co nam podano, to po prostu smak z innej planety. A na deser jeszcze jeżowiec, mega przysmak:
Miało być spokojne i bez nadmiernego zwiedzania ale oczywiście atrakcji w Tokio jest mnóstwo i to nie oczywistych. Kolejną jest Cafe Kapibara, czyli miejsce, gdzie można napić się kawy pośród tych największych na świecie gryzoni. Wejście nie jest tanie ale dla dzieciaków to oczywiście najważniejszy punkt dnia!
No to teraz jedziemy, gdzie jeszcze ja nie byłem – zobaczyć szintoistyczną świątynię Meiji. Znajduje się w pięknym parku, w którym spacerujemy.
Nie złapałem o co chodzi z tymi europejskimi winami, które tu leżakują
Kolejne wykorzystanie Japan Rail Passa to przejażdżka linią metra Yamanote, która biegnie dookoła centrum Tokio przecinają wszystkie ważne dworce. Wracamy na Tokio Station na ostatni posiłek przed wylotem. Zamawiam piwo z zieloną herbatą (tak było w menu) i rzeczywiście takie napój dostaję – smakowało…. Hmm :roll:
Koniec wycieczki, na lotnisko Narita zabiera nas Narita Express, odpowiednio wcześniej zabukowaliśmy miejscówki, oczywiście na Japan Rail Pass:
Na Naricie natykamy się na drużynę Celticu Glasgow, która tu rozgrywała turniej pokazowy
Czeka na nas Airbus 350 Qatar Airways w powrotnej podróży do Warszawy przez Dohę.
W Doha udaje się wbić do saloniku Al-Maha, mamy 4,5godziny przerwy i nie ma tłoku około 2 nad ranem. W godzinach szczytu w Doha wejście do tego saloniku na PP graniczy z cudem.
Ehhhh…. To już koniec tej podróży. Wszyscy mega zadowoleni i pełni wrażeń pomimo baaardzo napiętego grafiku. Chyba udało się zadowolić całą rodzinkę ? a i Was mam nadzieję, nie zanudziłem za bardzo. Liczę, że zachęciłem Was też do podróży do Japonii, jak złapiecie tańsze bilety to przez słabego yena wcale nie jest tak drogo...