Ostatnie kilometry to niekończące się schody, które naprawdę dają w kość. W jednym miejscu też zaufałem niepotrzebnie mapom mapy.cz, które wyprowadziły mnie w złą stronę i dodałem sobie jeszcze pewnie z kilkadziesiąt metrów przewyższeń [emoji28]
Do Ghorepani docieram chwilę po 16. Po wejściu do wioski jestem świadkiem jakby zaślubin i błogosławieństwa pary młodej przez rodziców. Później z kolei zaczyna się festiwal / święto. Lokalni mieszkańcy tańczą, grają i śpiewają. Annapurna Circuit dzień 11 - ostatni
Nadszedł ostatni dzień trekkingu po szlaku Annapurna Circuit. Jak już napisałem wcześniej żałuję, że przedwczoraj nie wysiadłem wcześniej z autobusu, który był wątpliwą przyjemnością. Wtedy miałbym idealne przy moich lotach 12 dni na szlaku. No ale zawsze można coś poprawić, więc nie ma co roztrząsać [emoji846]
W Ghorepani większość osób przyjeżdża tylko na krótki trekking na Poon Hill. Mimo wszystko mają kawałek do przejścia do Ghorepanii i później zejście do Tatopani, bo drogą zajechać się nie da. Zresztą jest to piękny, zielony odcinek trasy z wieloma klimatycznymi wioskami.
W nocy znów zimno jak diabli, ale dwie kołdry załatwiają sprawę. Pobudka 4:50, szybkie ubranie się i ruszam w kierunku Poon Hill. Śniadanie zjem po powrocie. Początkowo znów idę w ciemności w pociągu latarek. Po drodze trzeba jeszcze zapłacić 150 rupii w kasie.
W trakcie trekkingu przejaśnia się i można podziwiać piękne ośnieżone szczyty:
Na szczycie mnóstwo osób, dwie setki to na bank. Spędzam tutaj jakąś godzinę, robiąc dziesiątki fotek:
Po tym jak słońce jest już trochę nad ziemią, zaczynam schodzić do hotelu na śniadanie.
W Ghorepani leniwie spędzam poranek i przed 9:00 ruszam na dół w kierunku Nayapool. Ponownie przechodzę przez obszar z bujną roślinnością, pola uprawne na zboczach gór i wyłaniający się masyw Machapuchare.
Zdecydowana większość osób na szlaku ma przewodników. Mną są zdziwieni, że idę sam
:) Czyli mało kto wie, że jest to możliwe i to może być powód małej liczby osób na szlaku.
W Nayapool melduję się ok. 14:00. Z okazji święta/festiwalu wszędzie są dzieciaki poubierane w stroje ludowe, „znakują” czoła i chcą pieniędzy. Za pierwszym razem rzuciłem na tacę, ale podobne bramki były co kawałek, więc je omijałem (co nie zawsze było łatwe). Pokazywałem, że już jestem „oznaczony” i szedłem dalej.
Na przystanku autobusowym zagaduje mnie taksówkarz, który chce 3500 rupii za przejazd do Pokhary. Mówię, że za drogo i czekam na autobus. Wcześniej widzę wypchany po brzegi autobus, więc skoro przystaje na moje 2000 rupii, to zmęczony się zgadzam i jadę. Nadal drogo, ale zmęczenie zwycięża. Droga jest bardzo dobra, w większości asfaltowa i nawet na jednym odcinku ma po 3 pasy ruchu. Co ciekawe, nawet tutaj na drogach dzieciaki i dorośli zatrzymywali samochody.
Czas na podsumowanie, zestawienie kosztów, plan trekkingu i porady jeszcze przyjdzie. Może w samolocie nad tym popracuję. Lot jest w ciągu dnia, więc spać nie będę.Przepraszam za opóźnienie. Wszystkie noclegi na miejscu. W miastach przez booking w dniu noclegu. Wybór olbrzymi.
W Kathmandu dopadło mnie choróbsko i gorączka przez 3 dni. Nadal nie wyzdrowiałem i dodatkowo muszę ogarnąć pracę. Zaraz do kolejnego lekarza jadę :/ Jak się pozbieram, to od razu dokończę.Pokhara
W Pokharze spędziłem dwie noce z uwagi na wyprzedzenie planu po przejściu przez przełęcz Thorong La. Wieczór nad jeziorem jest bardzo przyjemny. Przy promenadzie jest masa knajpek i ludzi zajmujących się drobnym handlem. Zupełnie jakbyśmy się przenieśli w zupełnie inne miejsce.
Jedzenie mega tanie w porównaniu do cen w górach. Pierogi MoMo za 130 rupii, szaszłyk za 120 rupii:
Muszę przyznać, że miasto jest bardzo przyjemne i warte spędzenia kilku dni dla osób chcących odpocząć po trudach wędrówki. Zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu niż Kathmandu.
Drugiego dnia w hotelu zostawiłem niepotrzebne rzeczy i ruszyłem w stronę Pagody Pokoju znajdującej się po drugiej stronie jeziora Phewa.
Szedłem przy jeziorze, w jednym miejscu znajdując przeprawę. Myślałem, że to przeprawa miejska, a okazało się, że ta darmowa przeprawa dotyczyła 5* hotelu Fish Tail Lodge. No cóż pracownik mi w ząb nie mówił po angielsku, więc przepłynąłem się tratwą w jedną stronę, zwiedziłem hotel i przepłynąłem łódką z powrotem [emoji28]
Mnie Turkish serwisem nie powalił na kolana (fotki są w relacji obok), ale było przynajmniej przyzwoicie.Powodzenia w eskapadzie, dawaj liczne fotki z treku
Tutaj dokładnie po godzinie od wyjścia z samolotu miałem już złożony wniosek o pozwolenie Annapurna Conservation Area Project (koszt: 3000 rupii).A jak wygląda sprawa z obowiązkiem wynajęcia przewodnika ?
Nie ma takiego obowiązku. Nadal jest to martwy przepis. Na kontrolach z uśmiechem wpisują i życzą przyjemnej drogi. Trzy spotkane Niemki właśnie myślały, że jest obowiązek i wzięły przewodnika, który wprowadził je w maliny prowadząc zamkniętą / zawaloną części szlaku za Tal… Tyle na temat „przewodników”. Szlak zamknięty od 2021 roku, a on nie wiedział [emoji28].
Darek M. napisał: Wybudowano lepszą drogę i wieloma odcinkami idzie się właśnie taką drogą miejscami betonową, miejscami szutrową, którą przejeżdżają jeepy i motocykle wznosząc tumany kurzu. Muszę przyznać, że ten fakt naprawdę odbiera wiele z uroku szlaku Na pewno już to sam znalazłeś, ale dodam na użytek czytelników tej relacji, którzy wybiorą się tam w przyszłości - na całej długości AC poprowadzono alternatywne szlaki NATT, które pozwalają na ominięcie zdecydowanej większości odcinków drogą. Byłem tam dość dawno, bo równe 10 lat temu, ale z tego, co czytam, to te szlaki są utrzymywane i odnawiane.Główny inicjator ich powstania napisał przewodnik po szlakach NATT, który na naszym treku te 10 lat temu bardzo się sprawdził. Widzę, że teraz ostatnie wydanie jest z 2018, czyli pewnie byłoby przydatne, ale z zastrzeżeniem, że niektóre informacje mogą być nieaktualne.https://www.amazon.com/Trekking-Annapur ... 07HW2WLHS/
Niestety ale nie jest tak fajnie. Na wielu odcinkach nie ma alternatywy po monsunie, który spustoszył ten region. Raz wybrałem taką drogę i po kilometrze musiałem zawrócić. Tam gdzie się dało to oczywiście wybieram szlak poza drogą.Ps. Piszę o rejonie, który przeszedłem. Wiele odcinków prowadziło drogą i na mapach nie było widać żadnej innej drogi.
Mega! Cieszy mnie bardzo informacja, że ten obowiązek wynajęcia przewodnika to wciąż martwy przepis. Lecę do Nepalu w kwietniu i mam nadzieję, że do tego czasu tak zostanie
:D W planach również Annapurna
:)
Trasa marzenie i widoczki po prostu powalają!@Darek M. jak robisz z noclegami? Zabukowałeś je wcześniej czy idziesz na żywioł i szukasz dopiero po dojściu do jakiejś wioski?
Legion1 napisał:Piękna sprawa, Nepal ciągle na liście, ale chyba najpierw trzeba zdecydowanie poprawić kondycję żeby sobie pozwolić na taki trekking
;)Nie do końca z tą mega kondycją
;) Mogę podać przepis dla tych bez kondycji. Z braku czasu i takiej sobie kondycji miałem robić Mardi Himal trek ale bardzo dużo chmur i pogoda słaba więc zmiana decyzji na miejscu i jeep (można autobusem albo somolotem) do Jomsom, na miejscu gdzie nogi poniosą, trek po okolicznych wioskach i świątyniach, później bus do Mukiontah z przystankiem (noclegiem w Kagbeni) i tam też krótkie treki po okolicznych wioskach.Widoki boskie. Nie żałuję zmiany decyzji a kondycja na zasadzie gdzie nogi poniosą. Tak nawiązując do relacji to te wszytkie widoki ( i zapewne wiele więcej po drodze) są jeszcze przed @Darek M no bo AC trek to zejście z do Mukintah z przełęczy.A jeszcze odnośnie kondycji to spotkaliśmy w jednej z wiosek grupę 60-70 latków którzy kończyli właśnie rundkę AC i nie była to mocno wysportowana grupa
;) Także ten
:) Można tek AC zacząć bardzo wysoko bo jeepem dojechać aż do Manang zdaje się. 10-15km to nie jest aż tak strasznie dużo więc zostaje kwestia wysokości. @Darek M piękne widoki, niedawno wróciłem a już bym wrócił
:)
-- 12 Lis 2023 13:21 -- Zjeżdżając z Mutkinath od razu do Tatopani ominąłeś najfajniejsze odcinki AC, klimatyczne stare wioski, dużo wariantów omijających drogę - spokojnie nawet na tydzień i więcej niespiesznego łażenia. Ja wspominam te odcinki w sumie najlepiej z całego treku, a doszliśmy pieszo aż do Beni (ostatni odcinek z Tatopani do Beni z powodu strajku transportu). -- 12 Lis 2023 13:36 -- jar188 napisał:Legion1 napisał:Piękna sprawa, Nepal ciągle na liście, ale chyba najpierw trzeba zdecydowanie poprawić kondycję żeby sobie pozwolić na taki trekking
;)Nie do końca z tą mega kondycją
;) Mogę podać przepis dla tych bez kondycji. ... Jakąś opcją jest też zacząć trek nisko (w Besisahar albo niewiele wyżej) i iść powoli, z założeniem, że nic na siłę, nie mamy czasu zaplanowanego na styk i możemy sobie pozwolić nawet na wiele dni poślizgu albo ewentualne zawrócenie. Trasa na to pozwala, bo lodge są co chwilę. Można prawie w każdej chwili dojść do wniosku, że na dzisiaj dość i się zatrzymać. Zaczynając trek miałem średnią, jeżeli nie kiepską kondycję. Dojście do Braki zajęło nam ponad tydzień i to już przyniosło mocną poprawę. Dolne odcinki są na to idealne, bo nie ma jeszcze problemu z wysokością. W sumie całość treku można zrobić bez dziennych przewyższeń po 1000 m jak te, które robił Darek. Jedynym miejscem, gdzie nie da się uniknąć dłuższego "przebiegu" jest samo przejście przez Thorung La. O ile nocując w Thorung High Camp można podejście ograniczyć tylko do 500 m (co i tak na wysokości 5000+ m nie jest banałem), to potem i tak się nie pominie zejścia 1600-1700 m do Muktinath.
Bardzo fajna relacja. Podzielam zdanie meczki, że na odcinku od Muktinath do Tatopani znajdują się jedne z najpiękniejszych nepalskich wiosek i szkoda je pomijać. Jednak rozumiem, że ograniczenia czasu zmuszają do dokonania trudnych wyborów i skróceniu trasy.Rozwijasz dość duże tempo. Trochę szkoda, że pominąłeś (tak wnioskuję po Twoich zdjęciach?) lokalne klasztory buddyjskie...
hiszpanTrasa marzenie i widoczki po prostu powalają!@Darek M. jak robisz z noclegami? Zabukowałeś je wcześniej czy idziesz na żywioł i szukasz dopiero po dojściu do jakiejś wioski?
Byłem 3 tygodnie wcześniej i zrobiłem cały ACT pieszo. Wyszło 261 km i nigdzie nie było problemów z noclegami. W wielu miejscach byłem jedynym gościem, więc po prostu wchodzisz i pytasz (Fakt wybierałem mniejsze wioski np Bhraga zamiast Manaang, GHUSANG LEDAR zamiast Manaang czy Yak Kharki).
hiszpanTrasa marzenie i widoczki po prostu powalają!@Darek M. jak robisz z noclegami? Zabukowałeś je wcześniej czy idziesz na żywioł i szukasz dopiero po dojściu do jakiejś wioski?
Byłem 3 tygodnie wcześniej i zrobiłem cały ACT pieszo. Wyszło 261 km i nigdzie nie było problemów z noclegami. W wielu miejscach byłem jedynym gościem, więc po prostu wchodzisz i pytasz (Fakt wybierałem mniejsze wioski np Bhraga zamiast Manaang, GHUSANG LEDAR zamiast Manaang czy Yak Kharki).
Darek M. napisał:Czas na podsumowanie, zestawienie kosztów, plan trekkingu i porady jeszcze przyjdzie. Może w samolocie nad tym popracuję. Lot jest w ciągu dnia, więc spać nie będę. hej, udało się podsumować wyprawę?czekamy niecierpliwie na domknięcie relacji
;)
Przepraszam za opóźnienie. Wszystkie noclegi na miejscu. W miastach przez booking w dniu noclegu. Wybór olbrzymi. W Kathmandu dopadło mnie choróbsko i gorączka przez 3 dni. Nadal nie wyzdrowiałem i dodatkowo muszę ogarnąć pracę. Zaraz do kolejnego lekarza jadę :/ Jak się pozbieram, to od razu dokończę.
Darek M. napisał:PokharaTaksówkarz próbował jeszcze sztuczki na terminal [emoji6] Twierdził, że terminal krajowy jest dużo dalej i stawka powinna być wyższa [emoji23] ciekawe, bo to było w tym samym miejscu na innym piętrze. Umówiona stawka to 500 rupii.W Pokharze są dwa działające lotniska, sam lądowałem lecąc z Jomsom na jednym i taksą jechałem na drugie na lot PKR-KTM.To ze zdjęcia opisane jest jako international.
Ile potrzeba tych Rupii na 4 tygodnie wyjazdu przy założeniu ,że nie będę cebulował caly wyjazd? Oczywiście plus minus ,bo zdaję sobię sprawę ,że każdy ma minimalnie inne potrzeby.
Nie napisałeś, gdzie chcesz przebywać przez te 4 tygodnie. Każdy ma inne potrzeby i zachcianki. Domyślam się, że nie wszędzie też obowiązuje zasadadarmowe spanie za zakup posiłków.
Przepraszam, że nie napisałem ,myślałem że w poście Himalaje-Annapurna Circuit wszystkie posty dotyczą tylko tego szlaku ,ale ok.Ruszam 2 kwietnia z Kathmandu do Besisahar a potem cały szlak ACT i o te koszty mi chodzi ,mniej więcej oczywiście, mam cztery tygodnie na miejscu ,żeby się delektować przyrodą i dobrym Nepalskim jedzeniem.
deha napisał:i dobrym Nepalskim jedzeniem.
:DCo do kosztów, to jest osobny dział od tego typu pytań.W każdym razie są one zmienne zależnie od wysokości i obłożenia teahouse'ów. Szykowałbym się mniej więcej na:nocleg: 600-1200 NPR (nie wiem jak na ACT, na EBC często były darmowe jeśli brało się posiłek lub 2)pasza: 600-1200 NPRbutelka wody: 150-500 NPRtermos gorącej herbaty: 150-800 NPRgorący prysznic: 350-800 NPRładowanie urządzeń elektronicznych: 0-600 NPR
Darek M. napisał: Domyślam się, że nie wszędzie też obowiązuje zasadadarmowe spanie za zakup posiłków.Robiłem zarówno AC jak i EBC (plus 1 przełęcz).Na AC nigdzie nie trafiłem na darmowy nocleg, na EBC jeden raz w Gorakshep.
Cześć, Czy spotkałeś się po drodze z możliością wynajmu konia na ThorongLa? gdzie i za ile?wybieram się z partnerką w okolicy kwietnia, dla niej to pierwszy trek i bardzo się boi, ja robiłem już ACT ale w przeciwynym kierunku, tj. od Jomosom, i 20 lat temu miałem problem z aklimatyzacją w Muktinath i podejściem na przełęcz, w efekcie wjechałem na koniu. Boję się czy w tym roku nie będzie konieczności skorzystania z takiego udogodnienia, aczkolwiek zakładam dłuższą aklimatyzację plus wsparcie acetazolamidem.Oczywiście przejście solo, nie planujemy nikogo wynajmować.
yarps napisał: ... ja robiłem już ACT ale w przeciwynym kierunku, tj. od Jomosom, i 20 lat temu miałem problem z aklimatyzacją w Muktinath i podejściem na przełęcz, w efekcie wjechałem na koniu. Od strony Muktinath to potężna wyrypa, 1700 m różnicy wysokości do zrobienia na raz - startuje się z 3700 m, przełęcz jest na 5400. Nieporównywalnie większy wysiłek niż od strony Manang/ Thorung Phedi.Jak idziesz od strony Manang to Thorung Phedi jest na 4500, Thorung High Camp na ok. 4900 czyli podchodząc z tej strony w zależności od opcji robi się na raz 500 albo najwyżej 900 m podejścia na przełęcz. Między Thorung Phedi a Thorung High Camp jest solidnie strome podejście, z High Camp na przełęcz już łagodnie. Co nie znaczy, że wysokość nie zrobi swojego nawet mimo aklimatyzacji. Zarówno w Thorung Phedi jak i w High Camp oprócz koni w sezonie na pewno będą też porterzy, których będzie można zatrudnić na krótki odcinek do niesienia plecaka i przejść ten kawałek całkiem na lekko. My skorzystaliśmy z takiej usługi do przełęczy, od przełęczy w dół do Muktinath już spokojnie daliśmy radę z plecakami.Byliśmy tam już 10 lat temu, ale pamiętam, że wynajęcie konia z "kierowcą" było dość mocno drogie - pamiętam z wtedy stawkę $100, ale nie pamiętam, czy to było z Phedi czy z High Camp na przełęcz. Zatrudnienie portera wychodziło znacznie taniej - wtedy to było chyba (znowu o ile mnie pamięć nie myli) 2000 rupii, czyli wtedy $20 za odcinek (odrębnie Phedi-High Camp i High Camp-przełęcz).Oczywiście ceny sprzed 10 lat nie będą miarodajne, ale może to da jakiś rząd wielkości.
Od strony Muktinath to potężna wyrypa....taaaa, do Muktinath szedłem od Chhusang, czyli z ok 3000 mnpm jakąś paterską ścieżką, przez przełęcz Gnyi La na jakichś 4050 m i też zdychałem potwornie. Za duże przewyższenia na jeden dzień. ale racja, dobra kilkudniowa i nieśpieszna aklimatyzacja w okolicy Manang powinna zrobić robotę, mimo bagażu kolejnych 20 lat na karku
;)Jeszcze jedno pytanko - jak oczyszcałeś wodę? Czytałem rózne opinie o jakości wody z tzw. bezpiecznych ujęć, nie za bardzo chciałbym im ufać. Butelka filtrująca? Tabsy? Steripen?No i wielkie dzięki za poprzednie odpowiedzi, rzecz jasna!
@Darek M. dzięki za podzielenie się z nami Twoim super kompleksowym podejściem do planowania i pakowania. Na pewno skorzystam bo ruszamy na AC już wkrótce....
Cenne informacje. Mam Kilka uwag z własnego doświadczenia (trzech treków, łączni 2 miesiące w górach).Darek M. napisał:EkwipunekGeneralnie, to postarajcie się zabrać tak mało rzeczy, jak to tylko możliwe. Wasz plecak powinien ważyć do 20% Waszej wagi ciała. Im mniej tym lepiej. Plecy Wam podziękują i będziecie mieli większą przyjemność z wędrówki i mniej cierpienia.Absolutna racja - lekki plecak to podstawa. Jednak 20% wagi ciała jest moim zdaniem może być zbyt dużo. Przykładowo przy 80 kg wagi (ja tyle ważę) oznaczałoby to do 16 kg dla plecaka. A to byłoby moim zdaniem już sporym obciążeniem. Ja wyznaczyłem sobie nieprzekraczalne 10 kg i to mi się z powodzeniem udało osiągnąć. Idąc z takim lekkim plecakiem naprawdę bardzo dużo się zyskuje.Quote:Buty x 2 - Ostatecznie zdecydowałem się zabrać dwie pary butówRozumiem problem Darka i konieczność posiadania dodatkowej lekkiej pary butów. Jednak jeśli nie ma takiej bezwzględnej potrzeby to trzeba pozostać przy jednej parze trekkingowego obuwia.Quote:5. Spodnie trekkingowe + ewentualnie drugie krótkie spodenki. [...]Dobrym wyborem byłyby też takie 2 w 1.Używam spodni trekkingowych z odpinanymi nogawkami (tuż nad kolanami). Zdecydowanie się sprawdziły.Co do ubiorów/bielizny, które w trasie trzeba prać oraz ręcznika - jedna praktyczna uwaga - miałem ze sobą kilka klipsów i jeżeli rano wyprane rzeczy były nadal wilgotne (a przeważnie były) to w drodze przypinałem je na zewnątrz do plecaka. Może nie wyglądało to pięknie, ale było skuteczne
:D Quote:11. Śpiwór i/lub liner (wkładka do śpiwora)Podobnie jak Darek M. uważam, że na Annapurna Circuit śpiwór można sobie odpuścić. Wkładka jest jak najbardziej potrzeba.Quote:15. Latarka + zapasowe baterieW miejsc latarki sugeruję zabranie czołówki.Quote:19. Powerbanki, ładowarki, przewody - Miałem jeden 10k mAh i 5k mAh, do tego jedną ładowarkę 3 portową (niestety często napięcie spada dramatycznie i ładowarka praktycznie nie ładuje sprzętu! Dlatego też polecam zabrać dwie różne ładowarki. Prądu może też nie być w Tilicho Base Camp i Thorong Phedi)20. Modem LTE To generalnie największe obciążenie wagowe plecaka. Podszedłbym do tego bardzo selektywnie. My mieliśmy (wędrujemy we dwójkę) jedną ładowarkę do baterii aparatów foto (każde z nas miał swoją lustrzankę) i zapasowe baterie. I w zasadzie wystarczyło nam to na całe ponad 3 tygodnie (Annapurna Circuit). Zupełnie odpuściliśmy kwestie internetu (i całe szczęście, 3 tygodnie bez sieci w Himalajach jest niezwykle odświeżające).Quote:22. Orzechy, batony, czekolady - te częściowo kupiłem w Polsce, a częściowo w Kathmandu. Najlepiej wziąć ze sobą, ale można też uzupełnić zapasy w dużo wyższej cenie na szlaku.W całości odpuściliśmy wychodząc z założenia, że z sumy bardzo lekkich rzeczy robi się całkiem spory ciężar i wolimy raczej przepłacać w drodze (czasami bardzo sporo) niż nosić na plecach.Lista Darka jest bardzo cenna i na pewno pomoże przy przygotowaniach własnego wyjazdu. Przed wyjazdem zrobiłem jedną rzecz - wszystkie rzeczy, które chciałem zabrać rozłożyłem na podłodze (podobnie jak Darek uwieńczyłem to na zdjęciu) i jeszcze raz przeanalizowałem czego mogę się pozbyć.
Zgadzam się z powyższym w zupełności, ok 8 kg powinno wystarczyć, do tego woda ok 2 l., żeby zejść do tego poziomu zostawiłem niepotrzebne rzeczy w hotelu do którego po treku wróciłem, i tak polecam wszystkim którzy wybierają się na szlak, obojętnie czy w Pokharze czy Katmandu, dodatkowo jest tam masa pralni za grosze, więc nie ma potrzeby zabierania większej ilości rzeczy, buty kupiłem latem z przeceny
;) i na końcu szlaku zostawiłem, pewnie się komuś przydały, a ja nie miałam zbędnego dźwigania, ogólnie proponuję wziąć część rzeczy które już się nie przydadzą i zostawiać po drodze, zmniejszając ciężar plecaka.P.S. Co do zabierania jedzenia czy batonów, mam trochę zawsze na wszelki wypadek, ale najbardziej przydatna była puszka mielonki, mam tak że tracę apetyt ile razy jestem w wyższych górach, a dodatkowo w Nepalu jest mało urozmaicone jedzenie więc puszka z miejscowym chlebem smakowała najbardziej
Ostatnie kilometry to niekończące się schody, które naprawdę dają w kość. W jednym miejscu też zaufałem niepotrzebnie mapom mapy.cz, które wyprowadziły mnie w złą stronę i dodałem sobie jeszcze pewnie z kilkadziesiąt metrów przewyższeń [emoji28]
Do Ghorepani docieram chwilę po 16. Po wejściu do wioski jestem świadkiem jakby zaślubin i błogosławieństwa pary młodej przez rodziców. Później z kolei zaczyna się festiwal / święto. Lokalni mieszkańcy tańczą, grają i śpiewają.
Nadszedł ostatni dzień trekkingu po szlaku Annapurna Circuit. Jak już napisałem wcześniej żałuję, że przedwczoraj nie wysiadłem wcześniej z autobusu, który był wątpliwą przyjemnością. Wtedy miałbym idealne przy moich lotach 12 dni na szlaku. No ale zawsze można coś poprawić, więc nie ma co roztrząsać [emoji846]
W Ghorepani większość osób przyjeżdża tylko na krótki trekking na Poon Hill. Mimo wszystko mają kawałek do przejścia do Ghorepanii i później zejście do Tatopani, bo drogą zajechać się nie da. Zresztą jest to piękny, zielony odcinek trasy z wieloma klimatycznymi wioskami.
W nocy znów zimno jak diabli, ale dwie kołdry załatwiają sprawę. Pobudka 4:50, szybkie ubranie się i ruszam w kierunku Poon Hill. Śniadanie zjem po powrocie. Początkowo znów idę w ciemności w pociągu latarek. Po drodze trzeba jeszcze zapłacić 150 rupii w kasie.
W trakcie trekkingu przejaśnia się i można podziwiać piękne ośnieżone szczyty:
Na szczycie mnóstwo osób, dwie setki to na bank. Spędzam tutaj jakąś godzinę, robiąc dziesiątki fotek:
Po tym jak słońce jest już trochę nad ziemią, zaczynam schodzić do hotelu na śniadanie.
W Ghorepani leniwie spędzam poranek i przed 9:00 ruszam na dół w kierunku Nayapool. Ponownie przechodzę przez obszar z bujną roślinnością, pola uprawne na zboczach gór i wyłaniający się masyw Machapuchare.
Zdecydowana większość osób na szlaku ma przewodników. Mną są zdziwieni, że idę sam :) Czyli mało kto wie, że jest to możliwe i to może być powód małej liczby osób na szlaku.
W Nayapool melduję się ok. 14:00. Z okazji święta/festiwalu wszędzie są dzieciaki poubierane w stroje ludowe, „znakują” czoła i chcą pieniędzy. Za pierwszym razem rzuciłem na tacę, ale podobne bramki były co kawałek, więc je omijałem (co nie zawsze było łatwe). Pokazywałem, że już jestem „oznaczony” i szedłem dalej.
Na przystanku autobusowym zagaduje mnie taksówkarz, który chce 3500 rupii za przejazd do Pokhary. Mówię, że za drogo i czekam na autobus. Wcześniej widzę wypchany po brzegi autobus, więc skoro przystaje na moje 2000 rupii, to zmęczony się zgadzam i jadę. Nadal drogo, ale zmęczenie zwycięża. Droga jest bardzo dobra, w większości asfaltowa i nawet na jednym
odcinku ma po 3 pasy ruchu. Co ciekawe, nawet tutaj na drogach dzieciaki i dorośli zatrzymywali samochody.
Czas na podsumowanie, zestawienie kosztów, plan trekkingu i porady jeszcze przyjdzie. Może w samolocie nad tym popracuję. Lot jest w ciągu dnia, więc spać nie będę.Przepraszam za opóźnienie. Wszystkie noclegi na miejscu. W miastach przez booking w dniu noclegu. Wybór olbrzymi.
W Kathmandu dopadło mnie choróbsko i gorączka przez 3 dni. Nadal nie wyzdrowiałem i dodatkowo muszę ogarnąć pracę. Zaraz do kolejnego lekarza jadę :/ Jak się pozbieram, to od razu dokończę.Pokhara
W Pokharze spędziłem dwie noce z uwagi na wyprzedzenie planu po przejściu przez przełęcz Thorong La. Wieczór nad jeziorem jest bardzo przyjemny. Przy promenadzie jest masa knajpek i ludzi zajmujących się drobnym handlem. Zupełnie jakbyśmy się przenieśli w zupełnie inne miejsce.
Jedzenie mega tanie w porównaniu do cen w górach. Pierogi MoMo za 130 rupii, szaszłyk za 120 rupii:
Muszę przyznać, że miasto jest bardzo przyjemne i warte spędzenia kilku dni dla osób chcących odpocząć po trudach wędrówki. Zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu niż Kathmandu.
Drugiego dnia w hotelu zostawiłem niepotrzebne rzeczy i ruszyłem w stronę Pagody Pokoju znajdującej się po drugiej stronie jeziora Phewa.
Szedłem przy jeziorze, w jednym miejscu znajdując przeprawę. Myślałem, że to przeprawa miejska, a okazało się, że ta darmowa przeprawa dotyczyła 5* hotelu Fish Tail Lodge. No cóż pracownik mi w ząb nie mówił po angielsku, więc przepłynąłem się tratwą w jedną stronę, zwiedziłem hotel i przepłynąłem łódką z powrotem [emoji28]