0
amphi 10 grudnia 2023 14:45
Image

A oto azerskie Porsche

Image

Jest sporo chińskich samochodów i trzeba przyznać, że wyglądały całkiem nieźle. Wielki kontrast w stosunku do tego co widzieliśmy w Chinach raptem 6 lat temu.

Image

Image

Image


Autobusem można dostać się do świątyni ognia. Historia ciekawa, bo do Azerbejdżanu, krainy ognia, pielgrzymowali niegdyś ludzie nawet z Indii. Sama świątynia to parę minut zwiedzania, pozostawiłbym ją jedynie w planach, gdy ktoś ma sporo czasu w Baku.

Image

Image

Ze świątyni szybki Bolt za parę złotych i już byliśmy w twierdzy Ramana. No i znowu, to niewielka budowla, do której dzierży klucze żwawa Azerka i gdy tylko widzi potencjalnych zwiedzających śpieszy, żeby za opłatą kilku azn wpuścić do środka. Nie ma tam za bardzo co zwiedzać, ale można wdrapać się na ściany i podziwiać widok na dawne i nowsze pola naftowe.
Cała okolica zresztą ma taki naftowo-industrialny charakter i już sama przejażdżka Boltem jest ciekawa. Pola noszą przydomek James Bond Fields, z racji tego, że kręcono tutaj “The world is not enough”.

Image

Image

Na wieczorny spacer warto się wybrać w okolice Flame Towers. Najlepiej dojechać autobusem w okolice budynków parlamentu i stamtąd można przejść Martyrs' Lane w kierunku Highland Park, gdzie jest rewelacyjny widok zarówno na Flame Towers jak i na miasto z linią brzegową.

Image

Image

Image

ImageDzien 8,9,10 Nachiczewan

Czy bym tam 15 lat temu pomyślał, że pewnego dnia będziemy siedzieć w samolocie do Nachiczewana, żeby spędzić tam wakacje. No bo gdzie właściwie jest ten Nachiczewan? To najważniejsze miasto enklawy Azerbejdżanu znajdującej się między Armenią, Turcją i Iranem. Można tam polecieć linią Azerbejdżan Airlines za stałą cenę 70 AZN OW, bilety warto kupić trochę wcześniej, zwłaszcza w sezonie wakacyjnym, nie dlatego, żeby obcokrajowcy tam gromadnie latali, natomiast Azerowie jak najbardziej.
Z lotniska jest raptem kilka kilometrów do miasta, taksiarze widząc bambików na wstępie wołali 10 AZN, ale można to szybko i skutecznie zbić, chodząc od jednego do drugiego i przy okazji budząc ich wesołość tym spacerem :lol:
Baza noclegowa mniej więcej odpowiada potrzebom, czyli jest raptem kilka miejsc gdzie można się zatrzymać. Z braku wyboru zarezerwowaliśmy Grand Nakhchivan Hotel, który jest dziwnym połączeniem sowieckiego stylu i pseudonowoczesności lat dziewiędziesiątych.

Image

Image

Za to manager hotelu jest bardzo obrotny, bo od ręki załatwił nam sensowną taksówkę na kolejne dwa dni zwiedzania.

W okolicy hotelu znajduje się mauzoleum Noego (panuje przekonanie, że Noe został pochowany w Nachiczewanu), z zewnątrz to niewielki pawilon na bazie wielokąta, a w środku nic specjalnie nie ma, stąd nie warto się przejmować jeśli będzie zamknięty. Obok robi wrażenie niedawno wybudowany piękny meczet - oczywiście Heydara :D Do meczetu można wejść i wnętrze bardzo nam się podobało.

Image

Image

Image

Image

Image

Mauzoleum Noego:
Image

Image


Niedaleko jest też niedroga restauracja, bardzo smaczne pieczone mięso Kabablar od 5AZN. Znowu bardzo dziwna architektura.

Kolejnego dnia chcieliśmy wyjechać w trasę wcześnie rano, bo upały w Nachiczewanu są znacznie większe niż w Baku, a czekał nas na początek trekking. Śniadanie miało być dopiero od 8:00, ale wcześniejsza rozmowa z managerem zdziałała cuda i było gotowe specjalnie ze względu na nas pół godziny wcześniej. Śniadanie w hotelu to dość standardowy bufet, ale powinienem tutaj napisać o sposobie w jaki przygotowuje się herbatę w hotelach: mianowicie są dwa naczynia, jedno z herbacianą esencją a drugie z gorącą wodą. Oczywiście należy wymieszać jedno z drugim w szklance, nasze pierwsze wrażenie po konsumpcji samej esencji było niemalże piorunujące :) Do tego często mają szklanki z których wydaje się, że herbata smakuje lepiej.

Image




Zanim jednak dojechaliśmy do pierwszego miejsca, kilka razy zatrzymywaliśmy się by zrobić zdjęcia, bo okolica miała swoją magię.

Image


A potem to już setki schodów, żeby dostać się na szczyt twierdzy Alinja. Warto poczytać o historii tego miejsca, bo warownia potrafiła przez 14 lat odpierać oblężenie ze strony Mongołów. Obecnie to współczesna rekonstrukcja, przypominająca z góry nieco takie miasto Inków z Peru którego nazwy zapomniałem ;) Wrażenia niesamowite, świetne widoki 360 stopni i znowu sporo krążących wielkich ptaków drapieżnych. To jedno z tych miejsc, gdzie zdjęcia nie są w stanie oddać w pełni tego co się doświadcza.

Image

Image

Image

Image

Image

A teraz jeszcze mały bonus. Jakie zwierzęta dostrzegacie na tym zdjęciu? :)

Image

Image

Zadowoleni podjechaliśmy kilka kilometrów dalej, do sanktuarium Sheikh Khorasan, głównie dlatego, że było niedaleko, bo sama postać była nam kompletnie nieznana. Mauzoleum okazało się niewielkie i umiarkowanie interesujące dla laików, natomiast warto było, bo spotkało nas coś niespodziewanego. Mianowicie pani kustosz, gdy tylko wypytała nas skąd jesteśmy, to kazała czekać, pobiegła gdzieś i wróciła po kilku minutach w bardzo oficjalnym stroju z dumnie zwisającym identyfikatorem. Musieliśmy sobie zrobić sesję foto, która następnie pewnie trafi do netu lub sprawozdania pod tytułem “Przybliżanie dziedzictwa kulturowego Azerbejdżanu gościom z Polski” :)

Image

I tak to po spełnieniu dobrego uczynku, popędziliśmy do ostatniego już miejsca czyli do jaskini Ashab-ı Kehf Cave. To jedyne miejsce gdzie rzeczywiście było trochę ludzi i infrastruktura w postaci herbaciarni pod gołym niebem. Wynika to z tego, że to ważne miejsce pielgrzymkowe, związane z legendą o siedmiu śpiących w jaskini przez setki lat młodzieńcach. Dużo informacji można znaleźć tutaj: http://ashabikahf.nakhchivan.az/ashabi- ... ultu1.html I znowu schody! :) Rzeczywiście na końcu podejścia jest dość płytka jaskinia, natomiast bardziej interesujący może być duży meteoryt w specyficzny sposób czczony, bo polewany wodą.

Image

Image

Image

Drugiego dnia wybraliśmy się z naszym już nieco zaprzyjaźnionym taksówkarzem na kolejny wyjazd. Tym razem trafiliśmy do mauzoleum w Garabaghlar. Trochę trudno było zrobić zdjęcia ze względu na padające słońce (lepiej pojechać po południu), piękne choć niewielkie miejsce.

Image

Image

Image

I znowu widoki podczas jazdy samochodem robiły na nas wrażenie

Image

Udaliśmy się jeszcze do uzdrowiska Duzdagh, które było taką płytką kopalnią soli. Na koncu długiego podziemnego korytarza znajdowała się sporej wielkości komnata, gdzie z daleka zobaczyliśmy ciasno ustawione obok siebie łóżka. Dalej nie pozwolono nam iść.

Image

Image

Image

Image

Jeszcze okolice kopalni:

Image

Image

Takim to by się jechało

Image

Image

Objazd tych dwóch miejsc poszedł szybko i zdecydowaliśmy, że nie straszne nam południowe upały, więc poszwędaliśmy się jeszcze po centrum Nachiczewana. Jest kilka zabytków, a w każdym z nich mnóstwo pan, które tam chyba pracują, choć nie do końca wiadomo na czym to polega, bo głównie stoją, a zwiedzających brak.


Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (5)

nelson-1974 11 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
@amphi Fajna relacja, córce podobało się w Azerbejdżanie?
amphi 12 grudnia 2023 12:08 Odpowiedz
@nelson 1974 dziękuję! Tak, podobało się i to bardzo, przede wszystkim dlatego, że dużo się działo, jeździliśmy w nowe miejsca i nie było szans się nudzić. Czyli tak jak zawsze podczas naszych wyjazdów. Do tego częste wypady na lody zawsze podnoszą satysfakcję dziecka z wyjazdu :D Obawialiśmy się wysokich temperatur, które mogłyby bardzo zepsuć ten wyjazd, ale okazało się, że w Baku pogoda była ... bardziej znośna niż w tym czasie w Polsce (może to zasługa morza?), w Xinaliq wiadomo góry i od razu dużo mniej stopni. Najgorzej pod tym względem było w Nachiczewanu. Tam rzeczywiście między 12:00 a 16:00 są straszne upały. No, ale w Nachiczewanu załatwiliśmy to tak, że wyjeżdżaliśmy wcześnie rano, żeby zwiedzać, potem 12:00 do 17:00 w hotelu (dobre książki i Nintendo Switch były pomocne), a następnie jakieś zakupy, jedzenie etc.
agnieszka-s11 12 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
@amphi byl snieg na najwyzszych szczytach? Mysle nad wyjazdem w przyszlym roku koncem lata
amphi 13 grudnia 2023 12:08 Odpowiedz
@agnieszka.s11 w samej okolicy Xinaliq szlaki są mniej więcej na wysokości 2200m npm więc było ciepło. Wysokość najwyższych okolicznych szczytów to ok. 4200m npm i też nie było na nich widać śniegu. Zgrubnie przyjmuje się, że każde 100m wysokości to spadek temp. o ok. 0.6 stopnia, więc nawet na najwyższym szczycie temperatura mogła być niższa o jakieś 25 st. niż w dolinie. W przypadku lipca i sierpnia w Azerbejdżanie to ciągle będą dodatnie temperatury, nawet nocą.EDIT: analizuję zdjęcia i widzę nieco śniegu gdzieniegdzie. Postaram się umieścić wkrótce, żeby dało się ocenić sytuację. Gorąco zachęcam do wybrania się w te rejony! Praktycznie nie ma na szlakach nikogo oprócz pasterzy. W następnym odcinku napiszę więcej o kwestiach noclegowych, bo o tym trzeba wiedzieć jako, że to najsłabsza rzecz tam.
bryan11 11 stycznia 2024 17:08 Odpowiedz
Pod koniec lipca spaliśmy w tym samym pokoju.Odczucia co do właściciela potwierdzam, choć akurat prysznic gospodyni sama nam zaproponowała. Chleb trafiliśmy na świeży a herbata przyznam, że bardzo dobra.Młoda Guba męcząca z występami po kilkudziesięciu minutach, ale pies cudowny. Poszedł z nami na całodniowy trekking po górach i cały czas był przy nas.