+1
cart 28 lutego 2025 18:17
Image

Jak ktoś przyjedzie w sezonie to oczywiście są degustacje i zwiedzanie przeogromnych piwnic. Nam niestety nie było dane, zresztą samochodem i z dziećmi to co to za degustacja...

Image

Jedziemy do średniowiecznego miasteczka Provins. Temperatura podnosi się do 4 stopni i możemy trochę więcej pospacerować. Miasteczko robi wrażenie, a szczególnie jego mury...

Image

Image

Image

Image

Image

Stąd już blisko do Fontainebleau.

Image

Ogrody robią tu przede wszystkim wrażenie, ale w lutym możemy jedynie obejść się smakiem.

Image

Image

Do środka nie chce nam się wchodzić. Jedziemy jeszcze do Wersalu, wiedząc, że tam do środka też nie wejdziemy. W ogóle są tam ogromne kolejki podzielone na co 30 minut wejścia. Cóż, innym razem.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

LOT zabiera nas do domu. Koniec przygody. Do Australii wrócimy przy najbliższej okazji, jak tylko ceny biletów nie przyprawią mnie o bankructwo ;-)

Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

letadelko 17 marca 2025 19:54 Odpowiedz
Fajna relacja, przypomina mi moją z 2019 r., gdzie też do Perth lecieliśmy z przystankami w obie strony na Bali. My pojechaliśmy jeszcze w Australii po Wave Rock niżej na południe, na plażę z kangurami i wracaliśmy wybrzeżem do Perth.
nelciowata 25 marca 2025 23:08 Odpowiedz
Wywołałeś wspomnienia , te fajne i mniej ..Te fajne to zachodnia Australia. Miałam tam też parę dni, nawet mniej niż ty a potem niestety Bali. Trasa w Au trochę podobna , szkoda że Wave Rock nie udało mi się zobaczyć , super wygląda na twoich fotkach.Na Bali jakoś się nie mogłam odnależć, nie moje klimaty Btw, piękne ujęcia
cart 26 marca 2025 12:08 Odpowiedz
@nelciowata no to się zgadzamy - Bali to nie nasze klimaty :)