+3
Sandakan 21 kwietnia 2025 16:45
49.jpg



50.jpg



51.jpg



52.jpg



53.jpg



54.jpg


W drodze do Fajã Grande mijamy kolejne punkty widokowe.

55.jpg



56.jpg



57.jpg


A to właśnie najdalej na zachód wysunięty punkt Europy. Ta mała skała widoczna na oceanie na lewo od wyspy.

58.jpg


Postawiony przy parkingu znak wskazuje, że do Ponta Delgada na São Miguel jest stąd 580 km, do Lizbony 1899 km, a do Nowego Jorku 3607 km.
A tak wyglądał w tym dniu zachód słońca na środku oceanu:

59.jpg


Po smacznej kolacji zjedzonej w lokalnym barze, wracamy do Santa Cruz das Flores na nocleg.

Następny dzień rozpoczynamy od przejazdu do Ponta Delgada na północnym krańcu wyspy.
Po drodze zatrzymujemy się przy oznaczonych, zazwyczaj bardzo niewielkich, punktach widokowych.

60.jpg



61.jpg



62.jpg



63.jpg



64.jpg


Na końcu drogi dojeżdżamy do małego portu, a następnie do latarni morskiej, skąd widać w oddali Corvo.

65.jpg



66.jpg



67.jpg



68.jpg


Kolejnym punktem jest południowe wybrzeże, na które jedziemy drogą przez płaskowyż na środku wyspy. Mijamy widziane poprzedniego dnia jeziora i dojeżdżamy do kolejnych, położonych blisko siebie, ale na różnych wysokościach: Caldera Rasa i Caldera Funda.

69.jpg



70.jpg



71.jpg



72.jpg


Południowe wybrzeże też oferuje ciekawe widoki.

73.jpg



74.jpg



75.jpg



76.jpg



77.jpg



78.jpg


Późnym popołudniem wracamy na lotnisko i oddajemy samochód. Przejechaliśmy tu 140 km. W przypadku tej wyspy mieliśmy dużo szczęścia że trafiliśmy na dobrą pogodę. Zdarza się bowiem, że przez kilka dni z rzędu loty są odwoływane z powodu niekorzystnych warunków. Flores to mała wyspa, ale myślę że i tu warto zaplanować co najmniej 2-3 dniowy pobyt, skorzystać z kilku tras trekkingowych, a także dać sobie szansę na przeprawę niewielkim promem na Corvo.

Powrotny lot do Ponta Delgada jest opóźniony około godziny, a patrząc na mapy pogodowe, można podejrzewać, że to ze względu na przechodzący wówczas przez São Miguel wspomniany już wcześniej front niżowy. W końcu jednak przylatuje taki sam, jak w locie na Flores, Dash 8-400. Start i lot jest spokojny, natomiast przy lądowaniu rzuca nami we wszystkie strony. Ostra jazda bez trzymanki! Udaje się jednak szczęśliwie wylądować, a pilotom i tym razem należą się wielkie brawa!
Jest już wieczór, więc szybko odbieramy zarezerwowany samochód i jedziemy na miejsce gdzie spędzimy ostatnie trzy noce na Azorach. Wybrałem lokalizację w centrum wyspy, żeby było blisko zarówno na wschodnie, jak i zachodnie wybrzeże i zlokalizowane po drodze atrakcje.
São Miguel to największa z azorskich wysp. Ma 65 km długości i 16 km w najszerszym miejscu. Najwyższy punkt na wyspie to Pico da Vara. Zlokalizowany jest we wschodniej części wyspy i wznosi się na wysokość 1099 m n.p.m. Prognoza na kolejne dwa dni jest zróżnicowana. W pierwszym dniu ma być generalnie ładnie, ale z możliwymi przelotnymi opadami, natomiast w drugim ma niestety lać. Cały czas jesteśmy bowiem pod wpływem kręcącego się po Atlantyku niżu i nic nie da się z tym zrobić. Korzystając z pogody postanawiamy najpierw pojechać na zachodnią część wyspy. Jedziemy więc południowym wybrzeżem, omijając Ponta Delgadę, do Ponta de Ferraria. Jest tu naturalne kąpielisko z leczniczymi źródłami wody, z których korzystano podobno już od XV wieku. Ostry zjazd zakosami z wysokiego klifu i jesteśmy na miejscu. W sztucznym basenie moczy się kilkanaście osób, z naturalnych nikt dziś nie korzysta, z uwagi na wysokie fale i wiatr.

80.jpg



81.jpg



82.jpg


Kolejnym celem są Lagoa Azul i Lagoa Verde, dwa, mające różny odcień wody jeziora, zlokalizowane w kalderze wulkanu. To obowiązkowy punkt wycieczek po wyspie i chyba najbardziej znane miejsce ze zdjęć w przewodnikach. Może z uwagi na chmurę, która akurat przesłoniła na chwilę znaczną część nieba, z poziomu wody nie robią one na nas wielkiego wrażenia, ale za to z punktu widokowego Vista de Rei, położonego na wysokości 656 m n.p.m. i po rozpogodzeniu się, sytuacja wygląda zgoła inaczej.

83.jpg



84.jpg


Po nasyceniu oczu takimi widokami jedziemy dalej, zatrzymując się niebawem na przydrożnym parkingu, skąd schodzimy na leżące w pobliżu jezioro Lagoa do Canario.

85.jpg


Następnie idziemy żwirową drogą przez gęsty las i po około 15 minutach wchodzimy na znany również z przewodników punkt widokowy Miradouro da Grota da Inferno. Widok jest fantastyczny.

86.jpg



87.jpg



88.jpg


To eksponowane miejsce, wieje więc dość mocno. Wracamy do samochodu i jedziemy dalej. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się przy ciekawym akwedukcie.

89.jpg


Kolejnym jest punkt widokowy na najwęższą część wyspy. Widać tu ocean po obu jej stronach.

90.jpg


Ponieważ korzystna prognoza pogody się sprawdza, postanawiamy pojechać jeszcze zobaczyć położone w kraterze wulkanu Água de Pau, już w centralnej części wyspy, jezioro Lagoa do Fogo. Z punktu widokowego na szczycie niewiele widać, dlatego jedziemy dalej, zjeżdżając niżej. Tu sytuacja wygląda znacznie lepiej, chociaż niestety nie ma słońca. Na tym obszarze jest rezerwat przyrody Reserva Natural da Lagoa do Fogo. Nad lustro wody prowadzi ścieżka, kąpiel nie jest jednak dozwolona, o czym informują znaki. Co ciekawe, słabo widoczna na zdjęciu, zapewne z powodu wysokiego stanu wody, plaża znad tego jeziora znalazła się w zestawieniu siedmiu plaż-cudów Portugalii, w kategorii dzika plaża.

91.jpg



92.jpg



93.jpg


W ten sposób zrobiło się późne popołudnie, czas jechać coś zjeść.

Drugi dzień na São Miguel przywitał nas zgodnie z prognozą, czyli deszczem. I nie było widoków na znaczącą poprawę pogody w ciągu dnia. Dopiero późnym popołudniem miało się zacząć przejaśniać. Postanowiliśmy więc zmienić pierwotne plany objazdu wschodniej części wyspy. W pierwszej kolejności pojechaliśmy do plantacji herbaty Chá Gorreana. Jest to założona w 1883 roku, najstarsza i wciąż działająca „fabryka” herbaty w Europie. Produkuje się tu wysokiej jakości zieloną i czarną herbatę. Można swobodnie zwiedzać plantację, obserwować w sezonie proces wytwarzania herbaty, a także zobaczyć pochodzące z końca XIX i początku XX wieku maszyny służące do tego celu. Wstęp wolny. Na miejscu można też skosztować herbaty, a także kupić ją w różnych smakach, w cenach nieco niższych niż widzieliśmy w supermarkecie.

94.jpg



95.jpg



96.jpg



97.jpg


Kolejnym punktem jest wulkaniczne jezioro Lagoa das Furnas położone w kalderze wulkanu we wschodniej części wyspy. Znajduje się tu czynny obszar geotermalny, na nim gorące źródła, dymiące fumarole, a w pobliskim Furnas także baseny termalne, niestety w tym dniu nieczynne. Przy brzegu jeziora znajdują się też specjalne otwory do gotowania przy wykorzystaniu naturalnego ciepła, gorącej wody i pary, tradycyjnego gulaszu Cozido, który jest potem serwowany w restauracjach w Furnas.

98.jpg



99.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (4)

kameander 22 kwietnia 2025 12:08 Odpowiedz
@Sandakan Dzięki za fajną relację. Bilety SATA mają ceny raczej stabilne czy można liczyć na jakieś obniżki? Teraz pokazuje mi w miarę konsekwentnie 300 zł OW między Terceirą i Pico.
ciacho-majonez 22 kwietnia 2025 12:08 Odpowiedz
Ten fragment zasługuje na osobne wyróżnienie, z małym sprostowaniem: wizyta na Azorach zawsze jest czymś nadzwyczajnym!Quote:Na Azorach byłem wielokrotnie. Dla mieszkańca Krakowa nie jest to jednak nic nadzwyczajnego. Wystarczy wsiąść przy dworcu głównym do autobusu linii 130, przejechać kilka przystanków i już.Gdy wracam do rodzinnego Krakowa, zatrzymuję się na Azorach, kusząc inne osoby perspektywą możliwości spędzenia nieco czasu w tym fantastycznym miejscu. Wcześniej mieszkał tam mój dziadek, więc można powiedzieć, że tradycja "wabienia na Azory" trwa od dekad!Relacja bardzo fajna, a podobne zdjęcia za każdym razem przypominają mi, dlaczego warto byłoby przeprowadzić się tam na stałe ;)
ztrzeciak 22 kwietnia 2025 14:41 Odpowiedz
Nic dodać nic ująć ! Doskonała relacja BRAWO !!!
sandakan 23 kwietnia 2025 17:08 Odpowiedz
kameander napisał:@Sandakan Dzięki za fajną relację. Bilety SATA mają ceny raczej stabilne czy można liczyć na jakieś obniżki? Teraz pokazuje mi w miarę konsekwentnie 300 zł OW między Terceirą i Pico.Nie jestem pewien, ponieważ było to moje pierwsze doświadczenie z SATA. Nie dostałem też jak dotąd żadnych ofert specjalnych. Wygląda jednak na to, że ceny są raczej stabilne. Nie zauważyłem bowiem ich zmian ani przed ani po zakupie przeze mnie biletów. Z ciekawości wpisałem też dzisiaj taką samą trasę jak nasza na przypadkowy termin majowy i cena była taka sama jak ta którą zapłaciłem w styczniu. Na pewno ceny na loty w danym dniu różnią się od siebie w zależności od godziny wylotu, co jest normalne. Inne są też ceny dla rezydentów Azorów, a inne (wyższe) dla pozostałych, na co trzeba zwrócić uwagę przy rezerwacji. Planując przelot pomiędzy kilkoma wyspami, warto sprawdzić opcję "multi-city" bo, wg mnie, cena jest znacznie korzystniejsza niż kupowanie pojedynczych biletów na poszczególne loty w jedną stronę. I dziękuję za komentarz.