Ponieważ deszcz nie ustawał, postanowiliśmy wrócić do Ponta Delgada i spróbować wejść do tunelu lawowego Gruta do Carvão, który znajduje się w mieście. Jadąc udało się zarezerwować bilety wstępu. Tzw. short tour kosztuje 10 euro, trwa ok. 30-40 minut i można w tym czasie zobaczyć dwa krótkie odcinki tunelu lawowego. W cenniku jest też trwający 2-3 godziny long tour, cena 30 euro, ale dostępny tylko po wcześniejszym umówieniu z przewodnikiem.
Po wyjściu z jaskini nadal padało, postanowiliśmy więc zakończyć zwiedzanie na jednej z plantacji ananasów. Pojechaliśmy do zlokalizowanej w Ponta Delgada plantacji Santo Antonio. Można tu oglądnąć krótki film o procesie produkcji, zobaczyć plantację, a także kupić ananasy, dżemy i inne pamiątki z nimi związane. Ananasy rosną tu w szklarniach i są mniejsze niż te dostępne w polskich sklepach.
Dla spróbowania kupiliśmy później w sklepie te lokalne, wybierając, zgodnie z zaleceniami, najbardziej żółte, czy też może raczej żółto-pomarańczowe. Były smaczne, soczyste, chociaż może trochę bardziej kwaskowe niż te dostępne w Polsce. I droższe niż leżące obok ananasy z Kostaryki. Tak czy inaczej warto spróbować.
Pod wieczór zaczęło się wypogadzać, co było dobrym prognostykiem na następny dzień, kiedy to mieliśmy loty do domu. Na São Miguel, mimo niezrealizowania planów, przejechaliśmy około 300 km. Stwierdzam jednak, że dwa dni na tej wyspie to stanowczo za mało żeby spokojnie zobaczyć większość atrakcji. Wydaje mi się, że przy dobrej pogodzie wystarczające byłyby natomiast 4 dni, nie licząc dodatkowego czasu na ewentualne trekkingi. W ostatnim dniu, po śniadaniu, jedziemy na lotnisko, oddajemy auto i już bez przygód wracamy do Krakowa.
Podsumowując ten wyjazd, mogę polecić Azory, a już z pewnością odwiedzone przez nas wyspy: São Miguel, Faial i Flores, jako ciekawe i warte zobaczenia miejsce na mapie Europy. Główną atrakcją wysp jest przyroda. Lecąc tam, trzeba liczyć się jednak ze zmienną pogodą, która może mieć wpływ na nasze plany. Trzeba więc podejść do nich w sposób możliwie elastyczny, szczególnie poza letnim sezonem. Nam nie udało się tym razem zrealizować całego planu. Mam więc nadzieję polecieć tam jeszcze raz, zobaczyć inne wyspy i wrócić w te miejsca, w które na ostatnim wyjeździe nie dotarliśmy.
@Sandakan Dzięki za fajną relację. Bilety SATA mają ceny raczej stabilne czy można liczyć na jakieś obniżki? Teraz pokazuje mi w miarę konsekwentnie 300 zł OW między Terceirą i Pico.
Ten fragment zasługuje na osobne wyróżnienie, z małym sprostowaniem: wizyta na Azorach zawsze jest czymś nadzwyczajnym!Quote:Na Azorach byłem wielokrotnie. Dla mieszkańca Krakowa nie jest to jednak nic nadzwyczajnego. Wystarczy wsiąść przy dworcu głównym do autobusu linii 130, przejechać kilka przystanków i już.Gdy wracam do rodzinnego Krakowa, zatrzymuję się na Azorach, kusząc inne osoby perspektywą możliwości spędzenia nieco czasu w tym fantastycznym miejscu. Wcześniej mieszkał tam mój dziadek, więc można powiedzieć, że tradycja "wabienia na Azory" trwa od dekad!Relacja bardzo fajna, a podobne zdjęcia za każdym razem przypominają mi, dlaczego warto byłoby przeprowadzić się tam na stałe
;)
kameander napisał:@Sandakan Dzięki za fajną relację. Bilety SATA mają ceny raczej stabilne czy można liczyć na jakieś obniżki? Teraz pokazuje mi w miarę konsekwentnie 300 zł OW między Terceirą i Pico.Nie jestem pewien, ponieważ było to moje pierwsze doświadczenie z SATA. Nie dostałem też jak dotąd żadnych ofert specjalnych. Wygląda jednak na to, że ceny są raczej stabilne. Nie zauważyłem bowiem ich zmian ani przed ani po zakupie przeze mnie biletów. Z ciekawości wpisałem też dzisiaj taką samą trasę jak nasza na przypadkowy termin majowy i cena była taka sama jak ta którą zapłaciłem w styczniu. Na pewno ceny na loty w danym dniu różnią się od siebie w zależności od godziny wylotu, co jest normalne. Inne są też ceny dla rezydentów Azorów, a inne (wyższe) dla pozostałych, na co trzeba zwrócić uwagę przy rezerwacji. Planując przelot pomiędzy kilkoma wyspami, warto sprawdzić opcję "multi-city" bo, wg mnie, cena jest znacznie korzystniejsza niż kupowanie pojedynczych biletów na poszczególne loty w jedną stronę. I dziękuję za komentarz.
Ponieważ deszcz nie ustawał, postanowiliśmy wrócić do Ponta Delgada i spróbować wejść do tunelu lawowego Gruta do Carvão, który znajduje się w mieście. Jadąc udało się zarezerwować bilety wstępu. Tzw. short tour kosztuje 10 euro, trwa ok. 30-40 minut i można w tym czasie zobaczyć dwa krótkie odcinki tunelu lawowego. W cenniku jest też trwający 2-3 godziny long tour, cena 30 euro, ale dostępny tylko po wcześniejszym umówieniu z przewodnikiem.
Po wyjściu z jaskini nadal padało, postanowiliśmy więc zakończyć zwiedzanie na jednej z plantacji ananasów. Pojechaliśmy do zlokalizowanej w Ponta Delgada plantacji Santo Antonio. Można tu oglądnąć krótki film o procesie produkcji, zobaczyć plantację, a także kupić ananasy, dżemy i inne pamiątki z nimi związane. Ananasy rosną tu w szklarniach i są mniejsze niż te dostępne w polskich sklepach.
Dla spróbowania kupiliśmy później w sklepie te lokalne, wybierając, zgodnie z zaleceniami, najbardziej żółte, czy też może raczej żółto-pomarańczowe. Były smaczne, soczyste, chociaż może trochę bardziej kwaskowe niż te dostępne w Polsce. I droższe niż leżące obok ananasy z Kostaryki. Tak czy inaczej warto spróbować.
Pod wieczór zaczęło się wypogadzać, co było dobrym prognostykiem na następny dzień, kiedy to mieliśmy loty do domu. Na São Miguel, mimo niezrealizowania planów, przejechaliśmy około 300 km. Stwierdzam jednak, że dwa dni na tej wyspie to stanowczo za mało żeby spokojnie zobaczyć większość atrakcji. Wydaje mi się, że przy dobrej pogodzie wystarczające byłyby natomiast 4 dni, nie licząc dodatkowego czasu na ewentualne trekkingi.
W ostatnim dniu, po śniadaniu, jedziemy na lotnisko, oddajemy auto i już bez przygód wracamy do Krakowa.
Podsumowując ten wyjazd, mogę polecić Azory, a już z pewnością odwiedzone przez nas wyspy: São Miguel, Faial i Flores, jako ciekawe i warte zobaczenia miejsce na mapie Europy. Główną atrakcją wysp jest przyroda. Lecąc tam, trzeba liczyć się jednak ze zmienną pogodą, która może mieć wpływ na nasze plany. Trzeba więc podejść do nich w sposób możliwie elastyczny, szczególnie poza letnim sezonem. Nam nie udało się tym razem zrealizować całego planu. Mam więc nadzieję polecieć tam jeszcze raz, zobaczyć inne wyspy i wrócić w te miejsca, w które na ostatnim wyjeździe nie dotarliśmy.