0
Adrian.jg 11 listopada 2014 23:02
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Z ogrodu mamy także świetną panoramę na Brisbane.

Image

Suma summarum w ogrodzie spędzamy dobre kilka godzin, po czym pędzimy do centrum. O dziwo bez problemu znajdujemy parking niemalże w samym centrum za stałą opłatą 10 dolarów bez ograniczeń czasowych.

W centrum oczywiście mnóstwo wieżowców :) Resztę dnia spędzamy na wyluzowanym spacerze wśród miejskiej dżungli. A wieczorem wracamy na ostatni nocleg w Gold Coast.

Image

Image

Image

Image

Z samego rana wyruszamy w nasz dwudniowy powrót na samolot do Melbourne. Za namową pewnych Australijczyków z kempingu wybieramy nieco inną trasę, niż tą którą dostaliśmy się na północ. Doradzili nam, aby nie wraca trasą biegnącą wzdłuż wybrzeża, a nieco dłuższa, ale pozbawioną ciężarówek, i na których panuje generalnie mały ruch. Zapomnieli dodać tylko, o drogowych cmentarzyskach kangurów, które mieliśmy okazję mijać po drodze.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Późnym wieczorem zatrzymujemy się w jednym z moteli w Dubbo - mniej więcej na wysokości Sydney. Tutaj też drukujemy karty pokładowe na Ryanair'a, a recepcjonistka z zaciekawieniem widząc logo irlandzkiego przewoźnika pyta co to za linie i gdzie lecimy, bo to chyba nie australijska linia... ;) Z Dubbo o 6 rano wyruszamy w dalszą trasę. Do Melbourne docieramy jakies 30 minut przed planowaną godziną przyjazdu. Pozwala nam to na spokojnie przepakowanie bagaży, zamówienie pizzy w Dominos i ogarnięcie auta przed oddaniem w punkcie. Nasza toyota była strasznie osyfiona przez owady po długiej trasie i mieliśmy pewne obawy, że przyczepią się o nadmierny brud :D Oddanie auta wyglądało mniej więcej tak: podchodzi pracownik, odbiera kluczyki, sprawdza licznik, obchodzi auto dookola, i dziękuje nam za wybranie ich wypożyczalni życząc miłego lotu :)

Na lotnisku też wszyscy wyluzowani. Facet z security pyta nas dokąd lecimy - Dublin. Wielkie oczy i pytanie - ten Dublin tam daleko w Irlandii? ;) Facet po-współczuł i życzył miłej podróży :) Losowo zostaje także wybrany do papierkowego sprawdzenia bagażu na obecność wybuchowych materiałów, czy też innych środków niedozwolonych.

Tym razem lecimy bezpośrednio do Dubaju, bez żadnych stopów - i pierwszy raz lecimy A380. Jedzenie na pokładzie jak zwykle rewelacyjne - to zdecydowanie jedna z najmocniejszych zalet tej linii.

Image

Image

Po długiej podróży Emirejtsami w Dublinie przesiadamy się tylko na lot do UK, gdzie siadając w tylnych rzędach w Rajanerze czujemy się jakbyśmy wsiedli do jakiegoś walca z limitowanym miejscem na nogi :)

Image

Australia to naprawdę potężny kraj. Odległości, które na mapie wydają się niewielkie w rzeczywistości okazują się odcinkiem w nieskończoność. Podczas naszego dwudniowego powrotu potrafiliśmy przemierzyć odcinek 100km, na którym prócz mijających z naprzeciwka aut nie spotkacie nikogo, ani niczego prócz, łąk i lasów.

Jeśli chodzi o koszty, to łącznie wliczając to loty, wynajęty samochód i wydatki na miejscu na jedzenie, paliwo i noclegi wydaliśmy około 1000 GBP na osobę, czyli jakieś 5800 PLN za osobę. Czy to dużo czy mało - to już kwestia każdego indywidualnie. Zdecydowanie najdroższym elementem wydatków w Australii są noclegi. Jedzenie cenowo przypomina poziom europejski z lekką przewagą na droższe niż w Europie. Natomiast jeśli chodzi o paliwo tutaj sprawa wygląda zupełnie inaczej. Za litr płaciliśmy średnio 70p , czyli około 4 PLN, czyli o dobre 1/3 taniej niż w przypadku UK.

To co urzeka w Australii to ogrom fauny i flory, której po prostu jest mnóstwo na każdym kroku. Ludzie są życzliwi i przyjaźnie nastawieni do otaczającego ich świata. Australia spodobała mi się na tyle, że w tym roku planuje kolejny trip, tym razem w jej północno-wschodnią część. Bo choć zwiedziłem już jej całkiem spory kawałek - to wciąż mam w sobie niedosyt, że tej prawdziwej, pustynnej Australii jeszcze poznać okazji nie miałem.

Dodaj Komentarz

Komentarze (11)

olir1987 12 listopada 2014 22:48 Odpowiedz
ciekawie się zapowiada, mam nadzieję, że dalej będzie równie szczegółowo;)
adrianjg 16 listopada 2014 15:16 Odpowiedz
postaram się :) kolejna część dziś lub jutro wieczorem jeśli nie udało by mi się dziś dokończyc :)
ladyage 16 listopada 2014 15:37 Odpowiedz
Australia jest na mojej liście "must see" kiedyś, więc czekam na dalszą relację :-)
lukste9 23 listopada 2014 13:36 Odpowiedz
w lutym bede w sydney i przydalyby sie jakies porady.Z checia bede czytal twoja relacje:)
glasvegas 5 grudnia 2014 23:41 Odpowiedz
Rzeczywiscie trasa przypomina zielone pola w Szkocji. Zupelnie inna roslinnosc i krajobrazy jak w Queensland no ale nie ma sie co dziwic odleglosc robi swoje ;)
adrianjg 13 grudnia 2014 22:08 Odpowiedz
sorki za mały off w relacji, ale mam urwanie glowy w pracy i totalnie brak czasu na wszystko inne. Za tydzien wszystko wroci do normy i relacja będzie miala swój ciąg dalszy :)
lukste9 16 grudnia 2014 01:10 Odpowiedz
Czekamy z niecierpliwoscia na ciag dalszy.... :D
semizkum 6 lutego 2015 17:24 Odpowiedz
Nie będzie już dalszego ciągu ?? :( :(
glasvegas 10 lutego 2015 23:46 Odpowiedz
Yeeeah juz sie nie moge doczekac mojego ukochanego Sydney :-)
olajaw 26 kwietnia 2015 22:15 Odpowiedz
Piękne zdjęcia, piękne miejsca! Czekam na kolejną część relacji :)
singielka-1976 20 czerwca 2015 20:30 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja z OZ ;) .