Kręcimy się tutaj trochę czasu, po czym wspinamy po wielu schodach na górę alei Afonso Henriques. Nie jest to proste. Upał jest niemiłosierny, na niebie nie widać niemal żadnej chmurki. Wchodzimy na most Luisa I. Widok jest cudowny. Po tych niemal 3 godzinach w mieście muszę przyznać, że Porto jest wspaniałe. Lizbona nieco blednie przy drugim co do wielkości mieście Portugalii. Chodzimy jeszcze przez 2 godziny po Starym Mieście (odwiedzając m.in. Estacao de Sao Bento) oraz najbliższej okolicy. Gdyby mnie ktoś zapytał, czy warto było przyjeżdżać do Porto na te kilka godzin, odpowiedziałbym że nawet dla pięciu minut zdecydowanie byłoby warto. Przed 14. zmierzamy już pieszo w stronę dworca kolejowego Campanha. Na przedostatniej ulicy (Rua do Bonfim) zauważam małą restauracyjkę (Cafe Academico) w połowie zapełnioną przez gości. Mamy jeszcze pół godziny, więc wchodzimy na obiad. Obsługa nie mówi po angielsku, ale karta ma jakieś drobne tłumaczenie. Na obiad czekaliśmy dość długo, jeszcze minuta i musielibyśmy wyjść bez jedzenia, ale na szczęście otrzymaliśmy je w ostatniej chwili. Było warto czekać. Ja zamówiłem mięsne danie dnia (prato dia carne) i dostałem kotlet cielęcy (prawdopodobnie) z ryżem, frytkami i sałatką warzywną z vinegretem, moja dziewczyna dostała podobny zestaw, tylko z rybą dnia (prato dia peixe) zamiast mięsa. Zapłaciliśmy po 4€ od osoby. Na pociąg musieliśmy już niemal biec. Wpadliśmy do niego na dwie minuty przed odjazdem. Niestety brakło czasu na zobaczenie Stadionu Smoka. Dla mnie, jako zapalonego kibica piłkarskiego, to wielka strata. No cóż... kierunek Coimbra!
Okolice katedry Se Widok z mostu Luisa I na zachód Widok z mostu Luisa I na wschód
Estacao de Sao Bento
Dworzec kolejowy Porto-Campanha
Bilety ze zniżką, kupowane przez internet kosztowały nas po 8€. Podróż to godzina jazdy, jednak pociągi zatrzymują się na stacji Coimbra-B. Stąd do centrum miasta, co ok. 15-20min. kursuje pociąg (obowiązują w nim bilety na których przyjechaliśmy z Porto). Mamy 2,5h na zwiedzanie miasta, które w zupełności nam wystarczają. Nie ma tu za wielu turystów, a jeśli już jacyś są, to tylko Portugalczycy. Jeśli mam krótko podsumować Coimbrę to powiem, że to Porto w miniaturze (oczywiście nie tak piękne). Przed 19. docieramy na dworzec autokarowy (ukryty jest w budynku, podobnie jak ten w Faro), po drodze jeszcze obowiązkowy zakup w Pingo Doce - laranje. W domu nie jestem jakoś bardzo za pomarańczami, ale w Portugalii to co innego. Jadłem je tutaj codziennie. Nieważne gdzie kupione są niesamowicie słodkie i pyszne. Zdecydowanie biją te hiszpańskie.
Dworzec Coimbra-B, po lewej nasz pociąg z Porto Praca 8 de Maio
Tutejsza strefa kibica Parque de Santa Cruz Pomnik Jana Pawła II
Museu Nacional Machado de Castro
Panorama Coimbry
Monument to Joaquim António de Aguiar
Jeden z wielu trolejbusów w Coimbrze Astronomiczne ceny portugalskich win
:) Dworzec Autobusowy w Coimbrze
Nasz autokar - Rede Expressos - przyjechał opóźniony, przez co wyruszyliśmy o 19:15. Podróż do Lizbony trwa ok 2,5h. Po drodze jest tylko jeden przystanek - Fatima. Nie widzimy całego miasta, ale i tak możemy jasno stwierdzić, że na pewno przyjeżdża tam dużo turystów, którzy nie szczędzą grosza
;) Do stolicy, na dworzec Sete Rios docieramy przed 22., stąd na metro i już bezpośrednio na nasz nowy nocleg.
Dlaczego nie nocowaliśmy w Porto, tylko tak usilnie wracaliśmy do Lizbony? Noclegi rezerwowałem kilka miesięcy temu, kiedy Airbnb udostępniał kody zniżkowe, wtedy jeszcze nie było kalendarza lotów Ryanaira na trasie Lis-Por, ani naszych tak ambitnych planów zwiedzania Portugalii
:)
04.07 Lizbona - Estoril - Cascais - Lizbona
05.07 Zwiedzanie Lizbony
06.07 Lizbona - Sintra - Lizbona
07.07 Lizbona - Obidos - Caldas da Rainha - Lizbona
Ponte de D. Luis I
Kręcimy się tutaj trochę czasu, po czym wspinamy po wielu schodach na górę alei Afonso Henriques. Nie jest to proste. Upał jest niemiłosierny, na niebie nie widać niemal żadnej chmurki. Wchodzimy na most Luisa I. Widok jest cudowny. Po tych niemal 3 godzinach w mieście muszę przyznać, że Porto jest wspaniałe. Lizbona nieco blednie przy drugim co do wielkości mieście Portugalii. Chodzimy jeszcze przez 2 godziny po Starym Mieście (odwiedzając m.in. Estacao de Sao Bento) oraz najbliższej okolicy.
Gdyby mnie ktoś zapytał, czy warto było przyjeżdżać do Porto na te kilka godzin, odpowiedziałbym że nawet dla pięciu minut zdecydowanie byłoby warto.
Przed 14. zmierzamy już pieszo w stronę dworca kolejowego Campanha. Na przedostatniej ulicy (Rua do Bonfim) zauważam małą restauracyjkę (Cafe Academico) w połowie zapełnioną przez gości. Mamy jeszcze pół godziny, więc wchodzimy na obiad. Obsługa nie mówi po angielsku, ale karta ma jakieś drobne tłumaczenie. Na obiad czekaliśmy dość długo, jeszcze minuta i musielibyśmy wyjść bez jedzenia, ale na szczęście otrzymaliśmy je w ostatniej chwili. Było warto czekać. Ja zamówiłem mięsne danie dnia (prato dia carne) i dostałem kotlet cielęcy (prawdopodobnie) z ryżem, frytkami i sałatką warzywną z vinegretem, moja dziewczyna dostała podobny zestaw, tylko z rybą dnia (prato dia peixe) zamiast mięsa. Zapłaciliśmy po 4€ od osoby. Na pociąg musieliśmy już niemal biec. Wpadliśmy do niego na dwie minuty przed odjazdem. Niestety brakło czasu na zobaczenie Stadionu Smoka. Dla mnie, jako zapalonego kibica piłkarskiego, to wielka strata. No cóż... kierunek Coimbra!
Okolice katedry Se
Widok z mostu Luisa I na zachód
Widok z mostu Luisa I na wschód
Estacao de Sao Bento
Dworzec kolejowy Porto-Campanha
Bilety ze zniżką, kupowane przez internet kosztowały nas po 8€. Podróż to godzina jazdy, jednak pociągi zatrzymują się na stacji Coimbra-B. Stąd do centrum miasta, co ok. 15-20min. kursuje pociąg (obowiązują w nim bilety na których przyjechaliśmy z Porto). Mamy 2,5h na zwiedzanie miasta, które w zupełności nam wystarczają. Nie ma tu za wielu turystów, a jeśli już jacyś są, to tylko Portugalczycy. Jeśli mam krótko podsumować Coimbrę to powiem, że to Porto w miniaturze (oczywiście nie tak piękne). Przed 19. docieramy na dworzec autokarowy (ukryty jest w budynku, podobnie jak ten w Faro), po drodze jeszcze obowiązkowy zakup w Pingo Doce - laranje. W domu nie jestem jakoś bardzo za pomarańczami, ale w Portugalii to co innego. Jadłem je tutaj codziennie. Nieważne gdzie kupione są niesamowicie słodkie i pyszne. Zdecydowanie biją te hiszpańskie.
Dworzec Coimbra-B, po lewej nasz pociąg z Porto
Praca 8 de Maio
Tutejsza strefa kibica
Parque de Santa Cruz
Pomnik Jana Pawła II
Museu Nacional Machado de Castro
Panorama Coimbry
Monument to Joaquim António de Aguiar
Jeden z wielu trolejbusów w Coimbrze
Astronomiczne ceny portugalskich win :)
Dworzec Autobusowy w Coimbrze
Nasz autokar - Rede Expressos - przyjechał opóźniony, przez co wyruszyliśmy o 19:15. Podróż do Lizbony trwa ok 2,5h. Po drodze jest tylko jeden przystanek - Fatima. Nie widzimy całego miasta, ale i tak możemy jasno stwierdzić, że na pewno przyjeżdża tam dużo turystów, którzy nie szczędzą grosza ;) Do stolicy, na dworzec Sete Rios docieramy przed 22., stąd na metro i już bezpośrednio na nasz nowy nocleg.
Dlaczego nie nocowaliśmy w Porto, tylko tak usilnie wracaliśmy do Lizbony?
Noclegi rezerwowałem kilka miesięcy temu, kiedy Airbnb udostępniał kody zniżkowe, wtedy jeszcze nie było kalendarza lotów Ryanaira na trasie Lis-Por, ani naszych tak ambitnych planów zwiedzania Portugalii :)
04.07 Lizbona - Estoril - Cascais - Lizbona
05.07 Zwiedzanie Lizbony
06.07 Lizbona - Sintra - Lizbona
07.07 Lizbona - Obidos - Caldas da Rainha - Lizbona