+4
rafgrzeg 19 kwietnia 2015 13:48
Image

W pobliżu kościoła znajduje się w miarę duży supermarket. Jak już wiecie kabanosy miałem swoje :) ale postanowiłem zobaczyć na własne oczy słynne norweskie ceny.
Gdzieś czytałem, że Stavanger to 5 najdroższe miasto świata. Nie wiem czy tak jest, ale... piwo - zwykły sikacz 25 NOK, masło - 50 NOK, serek malutki w stylu Almette 19 NOK, No nic pić i jeść trzeba :)
Następnie wróciłem na miasto - chciałem wejść na wieżę - niestety nieczynna. Przyczyna nieznana.

Image

Dalej Katedra - niestety również zamknięta. Przyczyna remont organów.
A co ciekawe jest to najstarsza norweska katedra. Ma około 900 lat.
Musiałem zadowolić się widokiem z zewnątrz.

Image

Poszedłem więc na Gamla. Jak zwykle pięknie

Image

Image

Image

Wychodząc ze starego miasta oczom ukazuje się na wskroś nowoczesna sala koncertowa. W tym dniu był jakiś koncert tria damskiego. Publika wyłącznie damska :)
Image

Rzut oka na most w świetle zachodzącego słońca.
Image

Wszechobecne fenomenalne place zabaw - ten w pobliżu sali koncertowej.

Image

Rzut oka na zachód słońca.

Image

Tego dnia w Norwegii młodzież kończąca szkołę średnią ubiera spodnie russebukse. Nie wiedziałem o takim zwyczaju wcześniej, ale podpytałem u młodych Polek i okazało się, że licealiści kończący trzecią klasę - ubierają takie właśnie spodnie (niektórzy również kurtki) i paradują na znak manifestacji swojej dojrzałości. Kolory spodni są różne. Niebieskie to szeroko pojęte nauki ścisłe - ekonomiści, finansiści, matematycy - przyszli. Przyszli humaniści - szeroko pojęci noszą czerwone. Zielone noszą przyszli leśnicy. Są jeszcze czarne - tych nie widziałem,

Image

Image

Można też zjeść jedzenie z busa. Gwoli wyjaśńienia. W zasadzie można w Stavanger tanio zjeść.
W takim busie zjemy już coś za 15 koron. Mały kebab około 20-25 koron. W macu - hamburger 10 koron, zestaw około 30-40 koron. U "chińczyka" za zestaw dosyć spory - 70 koron. Kawa i rogalik w barze przy porcie - 25 koron, sam rogalik 10 koron.

Image

Ładnie podświetlona fontanna na sztucznym jeziorku w centrum miasta.
Image

Znakomity dzień.
Fiord na zawsze pozostanie w pamięci.
W mojej ocenie to punkt obowiązkowy na mapie każdego podróżnika.
Pora iść spać...
c.d.n.Kolejny dzień.
Drobne chmury na niebie, ale deszcz raczej nie grozi.
Dziś trochę historii w planach.
Na początek Sverd I Fjell.
Czyli kolebka Norwegii.
Z centrum to trasa blisko 6 km w jedną stronę. Ale ponieważ do śpiochów nie należę, to miałem bardzo dużo czasu, więc wybrałem się na pieszo - aspekt ekonomiczny nie ukrywam też był ważny...
Pomimo wczesnej pory bardzo dużo Norwegów biegało, jeździło na rowerze lub po prostu chodziło - głównie wokół jeziora Mosvatnet.
Image

Po około godzinnym spacerze dotarłem do celu i nie prowadził mnie Krzysztof Hołowczyc :)
Sverd I Fjell.
Czyli po prostu Miecze w skale".
Pomnik dosyć młody bo ma około 33 lat.
Jednakże upamiętnia jakże ważne dla Norwegii wydarzenie, czyli bitwę z 872 roku, w której to bitwie niejaki Harald Pięknowłosy pokonał rywali i zjednoczył ludy norweskie...

Image

Image

Otoczenie, jak na taką rangę tego pomnika, dosyć byle jakie...
Ja wsunąłem śniadanie u stóp mieczy i wyruszyłem w drogę powrotną.

Image

Ciekawostka - przy drodze kilkukrotnie zestawy naprawcze dla rowerów.

Image

Przed halą DNB Arena, taki oto hokeista, był zapowiedzią wieczornego meczu Oilersów.
Co ciekawe w Stavanger jest najlepsza drużyna hokejowa ostatnich lat w Norwegii
Oilersi to zdobywcy mistrzostwa w latach 2012, 2013, 2015

Image

Znowu rzut oka na jezioro.

Image

I już po chwili ukazał się przede mną budynek Stavanger Museum.

Image

Miałem w planach odwiedzenie 3 muzeów: Stavanger Museum, Maritime Muzeum i Muzeum Konserw. Wstęp do każdego muzeum to koszt 80 NOK. Jest też w ofercie Must Pass - kozt 160 NOK i wtedy można wchodzić do wszystkich muzeów w Stavanger - łącznie 10.
Na początek muzeum Stavanger, czyli muzeum przyrodnicze, muzeum ptaków, muzeum dzieci i muzeum miejskie.
Ciekawe, kameralne, warte odwiedzenia żeby poznać choć trochę to miejsce.

Image

Image

Image

Image

Image

Makiety wykonane z niezwykła starannościa. Bardzo ładnie i czytelnie opisane.

Na całość trzeba poświęcić przynajmniej 1 godzinę.

W jednej części muzeum poświęconej rozmnażaniu, był licznik ludności na świecie, który rósł bardzo dynamicznie, oraz licznik ludności Norwegii, który nie zmienił się podczas mojego pobytu w muzeum.

Image

Image

Kolejne kroki skierowałem do Muzeum Morskiego położonego tuż przy porcie, przy Starym Mieście.
Wejście na Must Pass.
Dostajemy w gartisie audioprzewodnik i radzę każdemu go wziąć. Znakomita opowieść o morskiej historii miasta. Począwszy od wypraw żaglowcami aż po dzisiejsze czasy wielkich tankowców i platform wiertniczych.

Image

Image

Image

Image

W dalszej części przedstawione jest mieszkanie i biuro właściciela portu i zarządcy.

Image

Image

Wobec tych wszystkich elektrycznych pojazdów, prawdziwy samochód też się trafia...

Image

Bezpośrednim sąsiadem muzeum morskiego jest knajpa "polska"

Image
Image

Następne kroki skierowałem do niesamowitego i jedynego w swoim rodzaju muzeum konserw.

Image

Image

Image

Image

Image


W muzeum możemy dostać krótką informację napisaną w języku polskim, albo skorzystać z usług przewodnika, który oprowadzi nas i opowie po angielsku o historii produkcji konserw rybnych. Od początku tej branży w Stavanger aż po ich kres. Na końcu wycieczki możemy obejrzeć jeszcze film o produkcji konserw.
Pozycja obowiązkowa na mapie każdego podróżnika :)

Dalej postanowiłem pójść do letniej rezydencji królewskiej.
Ledaal.
Bo tak się zwie ten budynek. Wejście na must pass, jednakże otwarte tylko w niedziele.
Budynek otoczony cudnym parkiem ze starodrzewem.
Budynek niezwykle skromny. Ot zwykła willa.

Image

Image

Image

Na tyłach Ledaal znajduje się cmentarz.
Na cmentarzu spoczywają bohaterowie wojenni norwescy i nie tylko.

Image


Image

Image

Image

Cmentarz to kwintesencja norweskości.
Ład.
Porządek.
Cisza.
Prostota.
Szacunek do przyrody i do innych.Ostatnim punktem krótkiej wycieczki do Stavanger była plaża Solastranden.
Pogoda sprzyjała plażowaniu więc już około 16.00 postanowiłem wyjechać ze Stavanger i pojechać autobusem do lotniska by przejść na plażę.

Na przystanku byłem w towarzystwie "Russ". Dziewczyny wymyśliły sobie zabawę - za totnięcie klaksonem - jeden toast (oczywiście toast wznosiły colą).

Dodaj Komentarz

Komentarze (18)

wtak 19 kwietnia 2015 16:42 Odpowiedz
Ile płaciłeś za Lille? :D -- 19 Kwi 2015 16:42 -- Ile płaciłeś za Lille? :D
dad 19 kwietnia 2015 16:46 Odpowiedz
To już cała relacja? :roll:
rafgrzeg 19 kwietnia 2015 19:35 Odpowiedz
Rozkręcam się :D Za lille miałem jakąś sekretną ofertę z Booking chyba 50 % ceny i wyszło około 150 zł za dobę.Tak więc wydaje się dobrą ceną.
jekyll 19 kwietnia 2015 20:23 Odpowiedz
Stavanger też mi chodzi po głowie :) czekam na cd ;)
walerek 20 kwietnia 2015 20:34 Odpowiedz
Ile czasu zajęła ci ta wycieczka, od czasu wejścia na prom w Stavanger do powrotu w to samo miejsce?
rafgrzeg 20 kwietnia 2015 21:21 Odpowiedz
Prom odpływa punktualnie o 8.00 Więc przynajmniej o 7.55 trzeba być.Następnie bus - przyjechał na parking ok 9.10Na górę szedłem dosyć ostro - ale i tak szedłem ok 1.40. Więc byłem przed 11 na ambonie.W zasadzie połączenie busem powrotne jest o 14 (boreal jeżdzi o 13.40) więc miałem 3 godziny.Spokojnie zatem posiedziałem i spowrotem szedłem około 2 h. Na dole bez żadnego pośpiechu byłem o 13.30Bus odjeżdża o 14. Prom praktycznie już czeka. I w Stavanger byłem o 15.10.Myślę że to idealna sprawa na jednodniówkę - podkreślam bez żadnego pośpiechu tak naprawdę.
walerek 20 kwietnia 2015 21:36 Odpowiedz
Napisz jeszcze jaki jest pełny koszt promu i autobusu w dwie strony?
rafgrzeg 20 kwietnia 2015 21:53 Odpowiedz
a pisałem :D tide risen 245 NOK a boreal 258 NOK
walerek 20 kwietnia 2015 22:00 Odpowiedz
Nie byłem pewny czy 245NOK to za sam prom czy za prom i autobus.Czy płatność tylko gotówką czy też kartą?
lia 20 kwietnia 2015 22:18 Odpowiedz
Jak już się człowiek wdrapie na Preikestolen, to warto się jeszcze trochę wysilić i powędrować w górę. To właśnie z góry są najczęściej robione ujęcia zdjęć. Prikestolen wygląda stamtąd rewelacyjnie.
topaz102 21 kwietnia 2015 07:02 Odpowiedz
Ciekawa relacja. Popraw sobie tylko fragment: "Droga powrotna zajęła mi dużo więcej roku". :mrgreen:
marcino123 21 kwietnia 2015 08:01 Odpowiedz
mi w zeszłym roku od momentu lądowania w Stavanger przez wejście na Preikestolen i powrót do Stavanger zeszło jakieś 10h. Zupełnie bez pośpiechu, wolnym tempem wejścia/zejścia i z przerwą na szczycie.Ale w tym roku nie ma takiego fajnego porannego połączenia (przynajmniej z GDN), dodatkowo udało się złapać stopa z dostawą pod sam prom, a po zejściu ze szlaku Preikestolen autobus również idealnie się zgrał.Fajna relacja, przywracająca miłe wspomnienia :)
rafgrzeg 21 kwietnia 2015 19:27 Odpowiedz
Na promie można płacić i gotówką i kartą. I to jest koszt za prom i autobus w obie strony.Z tego co zrozumiałem gościa na promie to nie sprzedają biletów na autobus boreal. Tam płatność tylko gotówką u kierowcy autobusu - ale tego nie jestem w 100 % pewny :)Na rozkładzie jazdy Tide była również godzina 7.00 jednak w soboty i niedziele. W tygodniu najwcześniejszy wyjazd o godzinie 8.Próbowałem się wspiąć powyżej ambony żeby zobaczyć ja z góry, jednak moje buty (pomimo że niby trekingowe) strasznie ślizgały się na tych kamieniach, dlatego też zrezygnowałem. I fakt faktem, że nikt w tym czasie nie wchodził wyżej, pomimo słońca mocno oblodzone były momentami kamienie.
aga_podrozniczka 22 kwietnia 2015 09:27 Odpowiedz
Ten zielony statek, to holownik, widzialam dwa z tej serii w Bergen, inne nazwy. Sprawdzalam, ze po angielsku ich funkcja to: Anchor Handling Tug Supply Vessel. Te statki holuja i cumuja platformy wiertnicze. http://en.wikipedia.org/wiki/Anchor_han ... ply_vesselCo do Tesli, to jest ich prawdziwy zalew w Norwegii, w Oslo co chwila jakas smiga. Najwieksze skupisko tych aut w Europie jakie widzialam. Maja ich troche w Niemczech, ale Norwegia bije ich na glowe. Bylam rok temu pod koniec kwietnia w Oslo i mlodziez nosila te kolorowe spednie z okazji zakonczenia roku. Tez nie wiedzielismy o co chodzi i zapytalismy sie ich na ulicy. Myslalam, ze Stavanger jest brzydsze, ale nie wyglada tak zle. Bylam na lotnisku pare razy, ale potem zawsze bralam stamtad auto i jechalam gdzies indziej. Wbrew pozorom, mozna trafic na piekna pogode w Norwegii, zdarzylo mi sie pare razy.
rafgrzeg 22 kwietnia 2015 21:14 Odpowiedz
Aga_podrozniczka napisał:Ten zielony statek, to holownik, widzialam dwa z tej serii w Bergen, inne nazwy. Sprawdzalam, ze po angielsku ich funkcja to: Anchor Handling Tug Supply Vessel. Te statki holuja i cumuja platformy wiertnicze. http://en.wikipedia.org/wiki/Anchor_han ... ply_vesselO widzisz, dzięki za wyjaśnienie :D ilekroć go mijałem albo widziałem z oddali to zastanawiałem się czemu może służyć tak dziwna konstrukcja...A jeszcze odnośnie elektrycznych pojazdów, to o ile Tesla wytwarza jakiś dźwięk bo ma dosyć szerokie opony, tak nissany czy bmw są zupełnie bezszelestne, w zasadzie gdyby nie to, że Norwegowie przepuszczają pieszych to byłbym kilkakrotnie rozjechany :)
booboozb 26 kwietnia 2015 10:32 Odpowiedz
Fajna relacja.Byłem w Stavanger dokładnie rok temu, tylko 2 dni, które przeznaczyłem w całości na Preikestolen i Kjerag.Stavanger jest IMO jedną z atrakcyjniejszych destynacji norweskich dostępnych lotniczo w przystępnych cenach.
higflyer 26 kwietnia 2015 16:48 Odpowiedz
Dobrze się czyta.
rafgrzeg 27 kwietnia 2015 17:10 Odpowiedz
Swoją drogą bardzo ciekawa tradycja z tymi spodniami (ubraniami)Co mnie też poniekąd zdziwiło, ani jednego pijanego, czy nawet podpitego małolata nie widziałem, w przeciwieństwie do naszych absolwentów :shock: