+5
Wojtas_88 27 czerwca 2015 11:36
Image

Image
Okolice hotelu

Image
Prawda, że klimatycznie? :)

Image
Spacer po papierosy za 2 zł. Dziewczynki domagają się zrobienia zdjęcia - Mister, mister photo :)

Image

Image
Wieczorny relaks

Przydatne informacje:
Busy z Tehranu do Kaszan jadą 3,5 h. Są 2 rodzaje busów - zwykłe i VIP. Na tak krótką trasę polecam zwykłe, 50% tańsze. Koszt ok. 15 zł/os. W każdych rozdają poczęstunek i wodę.
Ehsan Guest House - 55$Kaszanu ciąg dalszy

Następny dzień zapowiada się przepięknie - bezchmurne niebo i ponad 30 stopni ciepła. Zwiedzamy do 13-14, a potem udajemy się, podobnie zresztą jak całe miasto, na siestę. Tak, w Iranie też jest siesta, od godziny 14-15 do 17-18 wszystko zamykają, bazary closed i do domu na odpoczynek, albo jak się jest mężczyzną do pobliskiego meczetu na dywanowy leżing. Upały dają się we znaki i naprawdę ciężko wytrzymać w tych najgorszych godzinach - aż strach pomyśleć jak to wygląda w lipcu czy sierpniu. Po sieście obiadek, idziemy załatwić transport do Esfahan i lajtowy spacerek. Także zaczynamy!

Image
Na śniadanko to samo trzeci dzień z rzędu :D Przyzwyczajcie się, że w Iranie jest standardowy zestaw śniadaniowy - ich chlebo-placki, biały ser, jajka, dżemy, miód, pomidor, ogórek i herbata. I tak przez kilkanaście dni :)

Image

Image

Image

Image
Na początek oglądamy pobliski meczet Agha Borzog. Wejście do meczetu bezpłatne, w dziedzińcu prawie żadnych ludzi, cisza, spokój, można spokojnie porobić zdjęcia. Jak takie miejsca różnią się od tych przepełnionych turystami wielkich atrakcji Europy Zachodniej :) Można naprawdę odpocząć. No, może gdyby był trochę mniejszy upał ;)

Image

Image

Image

Image
Siatkówka, siatkówka, wszędzie siatkówka. Boisko się znajdzie nawet w meczecie ;) Wielu irańczyków kojarzy dobrze Polskę właśnie z siatkówką.

Image

Image
Gorąco...

Image
Sami się prosili o zdjęcie z nami :)

Image
Obok meczetu znajduje się szkoła tylko dla dziewczynek. Urocze stroje, prawda? ;)

Image

Image

Image

Image
Czas trochę się pokręcić po wąskich uliczkach starego miasta

Image

Image
Żeby nie było, że Iran taki nieturystyczny - przy najważniejszych zabytkach miasta są do kupienia pamiątki. W okolicy znajdują się tradycyjne irańskie domy bogaczy - przepiękne willo-pałace. Te najbardziej okazałe przeznaczone są do zwiedzania. W innych powstają hotele i pensjonaty. Wszystkich nie chcemy zobaczyć, wiadomo, że musi pozostać niedosyt, żeby chciało się kiedyś wrócić w te rejony. Wybieramy Abbasi House.

Image

Image

Image
Pocztówki też się znajdą ;)

ImageAbbasi House. Nie pamiętam dokładnie ile kosztowało wejście (szkoda, że nie robiłem notatek :) ), pewnie coś około 10 zł.
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
Szafranowe lody. Nie polecam ;) Bardzo dziwny smak

Image

Image
Hmmm a to też jakieś lody chyba ;)

Image
2 rodzaje klamek, żeby było wiadomo, kto ma otworzyć drzwi. Lewa dla pań, prawa dla mężczyzn. Wiele takich klamek widać w starszych domach.

Image
W firmie taksówkarskiej. Czas się trochę potargować. Oczywiście wszystko w bardzo miłej atmosferze, lody, herbata, mnóstwo żartów, rozmowa. Siedziba tej niewielkiej firmy znajduje się na głównej drodze prowadzącej do meczetu Agha Bozorg. Pani widoczna na zdjęciu założyła firmę, w której kierowcami są wyłącznie kobiety :) Pan brat zgarnia ludzi, przedstawia ofertę. Ogólnie wydaje mi się że mają dobre ceny. Na koniec przedstawię parę ich wycieczek z przykładowym cennikiem. My za trasę Kashan-Ogród Perski w Kashan- wioska w górach Abyaneth - meczet w Natanz - Esfahan zapłaciliśmy 42 $. Oczywiście hotelu nie mieliśmy zarezerwowanego więc Pani siostra jechała z nami od hotelu do hotelu, szukaliśmy razem idealnego miejsca :) Bardzo mili ludzie i szczerze polecam skorzystanie z ich oferty.

Image
A tutaj zobacz jak wygląda wesele w Iranie - tak się dziewczyny bawią. Na filmie widać bawiące się kobiety bez hedżabów, tańcują, śpiewają. Mężczyźni bawią się gdzie indziej ;) Pokazujemy parę naszych zdjęć, na jednym mama z kieliszkiem wina. Zapatrują się, myślą, myślą. W Iranie od 79 r panuje zakaz sprzedaży alkoholu, minęło już 36 lat. Widać, że szukają, coś tam pamiętają, ale nie mogą sobie przypomnieć. "Whisky?" :D Prawie strzelili ;)

Image
Następne boisko do siatkówki :)

Image
Obiadek znany również dobrze w Polsce :) Kurczak z rożna. I to było jedno z lepszych dań, jakie jedliśmy w Iranie. Skrzynka w tle - mnóstwo takich skrzynek jest wszędzie w Iranie, na ulicach, dworcach, przy sklepach, na lotnisku. Niektóre widać, że są bardzo stare. W sumie nie zapytaliśmy się nikogo co to za skrzynki, ale to jakaś zbiórka pieniędzy dla potrzebujących - starców, może dla ofiar wojny lub rodzin ofiar.

Image
Wieczorny relaks w guest housie, jutro po standardowym irańskim śniadaniu wyjeżdżamy w stronę Esfahan.

Przydatne informacje:
Abbasi House- wejście ok. 10 zł. W okolicy znajdują się najważniejsze zabytki w Kashan. Można równie dobrze odwiedzić dom Borujerdi lub Tabatabaei
Taxi - znajduje się na głównej ulicy prowadzącej do meczetu Agha Bozorg. Przykładowe wycieczki:
Podziemne miasto, meczet, karawanseraj, wizyta na pustyni, wydmy, słone jezioro - 30-40 $
Ogród Perski w Kashan + Abyaneh - 20-25 $
Nocleg na pustyni z obiado-kolacją, śniadaniem, pokój w karawanseraj - 28-35$
mail: helen_arsenal@yahoo.comFin Garden - Abyaneh

Po śniadaniu zbiórka przed firmą. Taksówka wypucowana aż lśni, można jechać. Pierwszy przystanek - Ogród Perski w Kashan czyli Fin Garden. Wejście sporo kosztuje (chyba 200 tysięcy riali) i z tego co wiem można w Iranie zobaczyć parę takich ogrodów za darmo, no ale akurat przyjechała jakaś wycieczka dziewczyn, więc można było sobie zrobić z nimi fajne zdjęcia ;) Wysokie drzewa dają wytchnienie od ciepła, ogród jest tak zaplanowany że jest tam bardzo dużo cienia.

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (14)

marcino123 28 czerwca 2015 11:50 Odpowiedz
żądam dokończenia tej relacji w dniu dzisiejszym ;)fajnie napisana, akurat na przekonanie lepszej połowy do wyjazdu do Iranu :D
vamamama 28 czerwca 2015 12:17 Odpowiedz
bardzo fajna relacja i zdjecia. zacheciles mnie do wizyty w Iranie;
krasnal 28 czerwca 2015 13:22 Odpowiedz
Super relacja. Planuję się tam wybrać od dłuższego czasu!
chaleanthite 28 czerwca 2015 22:32 Odpowiedz
Bardzo fajna i inspirujaca relacja!
masaperlowa-pl 28 czerwca 2015 22:53 Odpowiedz
super relacja i zdjęcia!
n00 29 czerwca 2015 00:01 Odpowiedz
hahahahaha xD to się uśmiałem ;] Ja też oszczędzam na połączeniu autobusowym. Zapewne to PB był dlatego, trzeba było do nich dopasować resztę biletów ^_^Widzę, że hondę wypożyczyliście ;-) i dzięki za relację, przynajmniej odhaczę następny arabski kraj, którego bym nie chciał zobaczyć.
atx 29 czerwca 2015 02:17 Odpowiedz
Widzę, że hondę wypożyczyliście ;-) i dzięki za relację, przynajmniej odhaczę następny arabski kraj, którego bym nie chciał zobaczyć.[/quote]tylko nie arabski, Irańczycy to Persowie i oburzają się jak tak o nich mówić
wojtas-88 29 czerwca 2015 10:02 Odpowiedz
Samochodu niestety nie wypożyczaliśmy. Nie ma sensu, jak przejazdy są takie tanie, a do miejsc trudno dostępnych zawsze taksówka dowiezie za odpowiednią cenę. Co do wypożyczania auta, to podobno w Iranie nie jest to takie proste. W hotelu spotkaliśmy małżeństwo podróżujące z rocznym dzieckiem. Opowiadali ile się namęczyli, żeby wypożyczyć auto. W końcu się udało, ale zajęło im to kilka dni i skończyło się na podpisaniu umowy potwierdzonej odciskami palców :) Śmiesznie. W ogóle nie myślcie sobie, że jak pojedziecie do Iranu zamiast Gruzji, to nie spotkacie na swojej drodze rodaków. Polacy byli w każdym hotelu w którym nocowaliśmy i mogę powiedzieć, że po japończykach, to właśnie polskich turystów widzieliśmy najczęściej.sranda napisał:Narzekasz na upał, ale Twoje czarne spodnie i ciemno-brązowy t-shirt raczej też nie pomagały. ;)Akurat T-shirt był dobry, oddychający :) Ale spodnie, racja, można było założyć lżejsze i bardziej przewiewne. Chciałem stopniować ubiór - potem coraz bardziej na południe, to myślałem, że będzie jeszcze cieplej heh. Ale to właśnie te 2 dni w Kaszanie były najcieplejszymi. Potem już temperatura nie przekraczała 30 stopni. Co do krótkich spodenek, to w Iranie można o nich zapomnieć. Chodziłem często w klapkach i to można uznać za progresowe, przynajmniej stopa mogła oddychać ;)
xladystarrrdustx 5 lipca 2015 15:07 Odpowiedz
Super relacja!Iran od dawna jest w pierwszej dziesiątce mojej listy krajów do odwiedzenia, a Twoja relacja jeszcze bardziej mnie zachęca.Czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością.
krystoferson112 18 lipca 2015 13:14 Odpowiedz
"Mnóstwo zieleni, całe rodziny piknikują, jest genialna atmosfera. Nie ma alkoholu, żadnych podpitych wyrostków, jest rodzinnie, grają w piłkę, piją herbatę z termosu, wyjmują chlebki, jedzonko, rozmawiają, ludzie nie są wpatrzeni w komórki. Spędzają czas ze sobą a nie obok siebie" -To už se nevrátíti" jak śpiewała Helena Vondráčková :D . Relacja super- Iran oby jak najdłużej taki pozostał (amerykańskie brudne łapska precz od Iranu ;) )
wojtas-88 17 sierpnia 2015 18:03 Odpowiedz
Ciag dalszy napewno nastapi w najblizszym czasie ;)YazdW Yazd obmyslamy dalsze plany podrozy. Zostalo juz tylko pare dni, wiec albo zaglebiamy sie dalej w Iran i jedziemy do Shiraz albo czas zobaczyc troche tej pieknej iranskiej przyrody. Miast juz sie naogladalismy wiec wygrywa druga opcja. W Lonely Planet polecaja Doline Alamut, patrzymy na mape, hmmm troszke daleko, no ale tak czy siak trzeba bedzie jakos wrocic do Tehranu. Decyzja zapadla – jedziemy do Doliny Alamut i caly nastepny dzien przeznaczamy na powrot do Tehranu i jak bedzie jeszcze czas to od razu bierzemy transport do Qazvin, skad ruszaja safaris (to samo co grand taxi w Maroku, samochod osobowy do ktorego zaladowac mozna 6 osob  ) do miejscowosci polozonych w Dolinie Alamut. No wiec jak juz sie zdecydowalismy, to jak tu sie dostac do Tehranu? :D Moze sprobujemy pociagiem? Idziemy na jedna z glownych ulic prowadzacych do meczetu piatkowego, tam jest jakas agencja turystyczna, sa powywieszane informacje ze moga zalatwic bilety na busa, pociagi i zorganizowac jakies fajne tripy. Chlopaki sie nudza caly dzien, znajdzmy im jakas robote. Wchodzimy, mowimy o co nam chodzi – „nie ma problemu, juz zalatwiamy”. Heh jak sobie to zalatwianie przypomne to az mi sie smiac chce, najpierw jakies telefony, sprawdzaja w necie, net sie wiesza, raz jest, raz nie ma, dobra sprawdzili, jest o tej i o tej godzinie, juz bilecik wypisuje, ale zaraz chwila, chwila, mial byc na pociag. „Na pociag??”. No to od nowa sprawdzaja, dzwonia.. Pociagiem nie da rady, startuje jakos pozno w nocy, a my nie chcemy zarywac nocki. No to bus. Jest o 8, ale my nie wspolpracujemy z ta firma, wspolpracujemy z busem, ktory odjezdza o 10... dobra chlopaki, dzieki za poswiecone nam 40 minut, to jednak pojedziemy o 8 i kupimy bilet na dworcu. Ogolnie wszystko w bardzo milej atmosferze :)Pierwszy raz mielismy sprawdzona godzine odjazdu autobusu.... niepotrzebnie :D Zawsze przychodzilismy na dworzec, wchodzilismy do busa, pare minut i odjezdzalismy. A tutaj zbliza sie godzina 8, godzina odjazdu i tylko my jestesmy chetni do Tehranu. Autobus nie odjedzie, czekamy na innych chetnych. No i tak z godzinka spoznienia na samym poczatku. W koncu sie zebralo paru chetnych wiec jedziemy. Nie wierzcie co wam powiedza w kasie, czy wyczytacie w przewodniku LP – taka trasa to spokojnie 8 godzin, nie krocej. Standardowa przerwa w polowie drogi na jedzonko tez musi byc ;) Zejdzie sie troche. Na szczescie do Tehranu docieramy jak jeszcze jest jasno. Do zachodu slonca jakas godzinka. Bus jest niedaleko dworca wschodniego (wtedy jeszcze tego nie wiedzielismy), decydujemy sie na przejazd od razu do Qazvin. Im wiecej drogi pokonamy dzisiaj, tym jutro bedzie lzejszy dzien. Bierzemy takse do dworca wschodniego. I tak jak mowia niektorzy, nie wazne jacy cudowni i goscinni ludzie mieszkaja w danym kraju – taksowkarz pozostanie taksowkarzem. Bierzemy takse do dworca wschodniego, mowimy qazvin qazvin, tak tak zawioze – wyszlo tak ze nie dosc ze wypuscil nas kilometr od miejsca z ktorego odjezdzaja busy do Qazvin, to wypuscil nas przy postoju zwyklych taksowek, ktore biora dalekie parogodzinne kursy...Moze ma zmowe z ktoryms z taksowkarzy czy co. Nie wspominajac juz o tym ze obkrecil nas dookola, a tak naprawde wysiedlismy z busa niedaleko dworca wschodniego i gdybym troche lepiej znal miasto, to po prostu bysmy tam poszli te 5 min z buta :D Do Qazvin docieramy w 2 godzinki. Jest juz ciemno, ale nie przeszkadza nam to ani nie wzbudza zadnego niepokoju – w koncu czujemy sie tutaj bardzo bezpiecznie. Bierzemy taksoweczke za 6 zl do hotelu Iran. Ten hotel moge bardzo polecic ze wzgledu na niska cene, w przewodniku LP jest blad – napewno placilismy duzo taniej. Krotki spacerek po miescie, jakies zakupy, kolacja i od razu idziemy spac wymeczeni dluga podroza (prawie 800 km). Troche zdjec umieszcze wieczorem.
ewaolivka 27 sierpnia 2015 21:12 Odpowiedz
Super! I zdjęcia wspaniałe! :)
olajaw 10 września 2015 21:33 Odpowiedz
Naprawdę nietuzinkowy pomysł - gratuluję :D piękne zdjęcia!
japonka76 20 października 2015 14:18 Odpowiedz
Nie sądziłam, że tam jest aż tak ładnie.I przede wszystkim - bezpiecznie. A ludzie tacy otwarci i mili.Gratuluje pomysłu na podróż, i wszystkiego dobrego na nowej drodze życia :)