0
BetUla 25 stycznia 2017 20:34
Image

Stamtąd jednak na szczęście już bez żadnych przeszkód (po niecałych 4 godzinach – nasza średnia prędkość wzrosła) dojeżdżamy na granicę do Villazón (https://goo.gl/maps/hruWzhNwXjD2)! Drobne, lekko złośliwe podsumowanie: zamiast zapowiedzianych 8 godzin podróż z Uyuni (300 km) wraz z opóźnieniem samego wyjazdu trwała około 36 godzin. :D A przypuszczam, że biorąc pod uwagę jakość dróg, zmienność pogody i stan techniczny autokarów wcale nie poszliśmy na rekord na tym odcinku. :D

Image
Takimi widokami raczy nas na koniec Boliwia.

Image


Bienvenido a Argentina.

Setki, tysiące ludzi czekają na przekroczenie granicy. Poddaje się ich po kolei kontroli ze względu na nagminny przemyt liści koki (na które właściwie strażnicy czasem przymykają oczy gdyż w północnej Argentynie są również popularne) a nawet kokainy. Po blisko godzinie tkwienia w zupełnie nieporuszającej się kolejce argentyńscy strażnicy wyłapują nas i innych turystów, każą odejść na bok, oddać paszporty i czekać. W międzyczasie jesteśmy świadkami wciągnięcia flagi na maszt. Wszyscy zachowują powagę i ciszę, a jednego z Boliwijczyków, który przy tej okazji nie zdjął czapki z głowy, czeka nieprzyjemne tłumaczenie się ze swojego braku szacunku dla sztandaru argentyńskiego i ostre, niemal fizyczne pouczenie. To nie jedyny przejaw traktowania Boliwijczyków z góry. :-/

W autokarze, którym ruszamy po 23:00 od granicy, przeważają Boliwijczycy. Co dwie godziny zatrzymują nas patrole policyjne, każdy pasażer musi wziąć cały swój bagaż i ustawić się nieprzytomny w kolejce do kontroli. My, jako "gringos", jesteśmy puszczani po pierwszym rzucie oka na paszport. Boliwijczycy nierzadko są zmuszeni zbierać swoje przegrzebane rzeczy osobiste i ze stoickim spokojem pakować na nowo. To był bardzo smutny widok. Kilka torebek liści koki wpada w ręce policji, ale po groźnym spojrzeniu mimo zakazów trafia z powrotem do bagażu właściciela i ruszamy dalej. Przed 8:00, po dwóch dobach podróży, dojeżdżamy do argentyńskiej Salty. Czyli nie wypominając nikomu ;) przejeżdżamy 400 km z dwoma postojami na dokładną kontrolę i jedną przesiadką w Jujuy w niecałe 9 godzin. :D


Piękna Boliwio! Będę tęsknić! No... pewnie nie tak od razu, ale na pewno zatęsknię!

C.d.n.n!

8-)

Dodaj Komentarz

Komentarze (6)

almukantarant 25 stycznia 2017 21:13 Odpowiedz
Wspomnienia wracają! Ps. Witaj na forum! :)Wysłane z mojego Redmi 3S przy użyciu Tapatalka
ewaolivka 26 stycznia 2017 20:35 Odpowiedz
Super napisane! Dziękuję za chwile spędzone na czytaniu i oglądaniu :) Czekam na c.d.
betula 27 stycznia 2017 23:42 Odpowiedz
@‌ewaolivka‌ - to ja dziękuję :) miło mi. Zaraz wrzucam relację z salaru!
julk1 28 stycznia 2017 01:36 Odpowiedz
Te piramidki solne to działalność człowieka czy wytwór natury?
betula 28 stycznia 2017 17:00 Odpowiedz
Działalność człowieka. Usypują kopce z zeskrobanej warstwy soli i w ten sposób sól się odsącza. Roztwór rozpływa się dookoła kopców, a sól schnie. Nie wiem, jak tę sól z kopców wykorzystują (kuchenna?). Natomiast ogólnie salar ma bardzo wysoką zawartość cennego litu (Boliwia przoduje w zasobach światowych ale nie w jego produkcji). Na samym salarze praktycznie nic nie żyje, żadne owady, żadne rośliny nie dają rady. Jedynym naturalnym wytworem poza "wielokątami" są niewielkie źródła - wpływające na powierzchnię spod warstw soli podziemne strumienie, tzw. ojos del salar, ale tego akurat niestety nie widziałam.Wysłane z mojego 2014811 przy użyciu Tapatalka
poncz 6 maja 2017 00:54 Odpowiedz
Na poprawę wizerunku Uyuni powiem, że bankomatów obecnie jest sporo (można nawet wyjąć dolary w niektórych) i raczej nie ma problemu z dostępnością gotówki ;).