0
Zeus 14 listopada 2017 21:19
18.jpg




19.jpg




20.jpg




21.jpg




22.jpg



I do wieczora leżakujemy na tarasie hostelu


23.jpg




24.jpg




25.jpg




Koło 21, rozważamy ze pojedziemy autobusem do dworca. Autobus mamy o północy, więc wolimy mieć więcej czasu, bo jak nie wypali, będziemy łapać taksówkę.

Zong! Po godzinie, okazuje się ze nie ma żadnych autobusów miejskich! No to łapiemy taksę.
Przyjeżdża pierwsza:
- Istgaha otobus Shiraz?
- Yes, come
- How much?
- 10k toman

Ok, 10 zeta, to nie źle. Ale dopytuję go, żeby mieć pewność

- Yes, yes, 10k toman you and 10k toman he.
20 zeta, za 7km, za stary samochód. No chyba jaja robi. Wysiadamy w trakcje jazdy i szukamy innego taksiarza.

Jest postój, pytamy młodego ile na dworzec.

Chwila, chwila, zawołam kolegę

-Mustafa! Mustafa! Istgaha otobus!

Przechodzi, taki grubasek, i opowiada ze 10k i 10k.
No jaja robisz. Kłócimy się, targujemy się (do pomocy wchodzi młody kierowca taksówki, który twierdzi ze przegina) i jedziemy za 10k riali.
Koleś ciut wkurzony, ale po 2 krówkach zmienia nastawienie, i z uśmiechem nas zostawia pod dworcem.

Czekamy na dworcu, jakieś 2h oglądając w jednym telewizorze jakąś Irańską wersję Dżengins Hana i na drugi mecz Ligi Mistrzów.
I tak do 23:55 jedziemy do Szirazu!Krótka lekcja historii od Iron Maiden
Sziraz - شیراز‎
Persepolis - پرسپولیس


O Persji i Persepolis uczono nas od małego w Grecji. Od podbojach Dariusza I w Bitwie pod Maratonem aż po podbojach Aleksandra Wielkiego do Persji. Nie patrząc do konik historyków i nauczycieli historii a podstawowa lektura dla nas od podstawówki aż do liceum.

A do tego mamy też zespół metalowy Iron Maiden

https://www.youtube.com/watch?v=1oTEQf1d9Iw

Więc ciekawość rosła i chciałem zobaczyć to miejsce.

Podróż nocnym busem z Jazdu, do najlepszych nie należał. Niby się spałem niby nie. Można powiedzieć ze wyglądałem jak mały zombie, beż kawy. Dojeżdżamy o czasie na dworcu w Szirazie i na dzień dobry, mamy atak miejscowych Perskich U-Berowców. Wszyscy z tym samym: Dorwać białasa, do hoteli kolegi/szwagra/wujka (nie potrzebne skreślić) i załatwić transfer o oddalonego Persepolis. No ba, nawet w własnym języku do ciebie będą się zwracać! Twardo im mówimy ze mamy nocleg i transfer (no bo mamy) i idziemy do naszej meliny. Bo to była melina.
Znaleziona przez neta, Pardis Hotel, obok dworca autobusowego. Opinie miał spoko, cena tez no i najważniejsze ze blisko do meczetu Nasir al-Mulk.

Była 6 rano, a do meczetu mieliśmy iść na 8. Więc liczymy ze damy radę zostawić plecaki i wziąć prysznic .
Drzwi zamknięte, ze środka na miotłę. Pukamy ponownie. Wystraszony Pers wstaje, patrzy na nas jakby Ufoludki zobaczył, otwiera nam, i pyta co chcemy. Opowiadam po angielsku ze mamy nocleg i chcemy manatki zostawić i pokazuję potwierdzenie. Drapie się po głowie, mówi nam żebyśmy zapłacili z góry i dać paszporty. Robimy co nam mówi, i na koniec nam daje klucze, i życzy nam miłego pobytu. Miłe zaskoczenie bo można się przespać nawet jedną godzinę.

Wchodzimy do pokoju a tu zaskoczenie. Hotel może był hotelem, ale wieki temu. Chyba jeszcze za Szacha. Toaleta także, chyba nie została ogarnięta od czasów Khomejniego. Europejska jest "nieczynna" spowodowana chyba przez turystę który rzucił papier, więc została toaleta a-la Małysz.

Szybki prysznic, i szybkie spanko.

07:40 pobudka i kierujemy się do Nasir al-Mulk. Dość znany ten meczet, bo samo Fly4Free go reklamuje przy każdej ofercie tanich lotów do Iranu. To słynny kolorowy meczet, czyli kolorowych witraż które zależy jak światło zapada, to meczet odbiera inne kolory.

Tłumacząc dosłownie nazwy meczetu, to Różowy, przez kolor marmuru który został zużyty do odbudowy wnętrza.
Meczet jest dość nowy, bo zbudowany pod koniec 19w. za czasach panowania Kadżarów, i stanowi dziś atrakcją nr 1 w Szirazie.

Co do atrakcji nr 1, to jest fakt. Każdy mi polecał żebym był o 0800 ale ja powiem, żebyście byli na 0730, jeżeli chcecie zrobić fajne zdjęcie beż kolesia "Made in China" który jest gotowy spędzić 40 minut na robienie selfie - pozowania (sic!)

Kupujemy bilet za 20k (było 15k) i wchodzimy na dziedziniec


1.jpg



Ściągamy buty (nie zapominać to dalej meczet) i wchodzimy do środka.

Ciężko powiedzieć pierwszą reakcje, bo mnie ciut zatkało.


2.jpg



Brak (tylu) ludzi, spokoju i te kolory, tworzyli coś magicznego! Coś pięknego!


3.jpg




4.jpg




5.jpg



A o 9 - 0930 wpadają grupy z hoteli. Wiadomo po śniadaniu można iść. Ale jako tako europejskie są spoko, widzą/rozumieją ze ktoś podstawił aparat, i starają nie popsuć ci kadr, grupy "Made in Asia" mają wszystko w 4 literach. Będę pozować do selfie, wprost na twój kadr, kobiety bez chusty, bo jak zapłacili tyle, to nie będą zdejmować itd. itd.


6.jpg



No dobra, nie będziemy obgadywać turystów. Trzeba się zbierać, bo 0930, mamy umówionego "ubera" do Persepolis. Niestety to jedyna "szybka" opcja dojechania do Persepolis i Necropolis, to autem.
Koleżanka którą kiedyś nocowałem w Krakowie, pomogła mi w znalezieniu transferu. Na początku miało być za free, bo jej mama by nas odwiozła, ale zdarzyło się coś w rodzinie, więc załatwiła znajomego za 40k riali za wszystko. Cena była dla mnie ok (20 zeta za osobę za cały dzień) więc czekamy.

Przychodzi jego żona z dzieckiem, pytając Nastara? Nastara? (to koleżanka z Iranu)

Znajduje nas, i idziemy do samochodu. Oczywiście ze wszystko na migi, albo moim okropnym Irańskim, ale jakoś się dogadujemy przez całą tą podróż 60km.

Droga większość przez pustynie aż docieramy do bramy Persepolis. Gadamy z nimi, ze za jakieś 2h będziemy gotowy do kolejnego pkt, do Necropolis.

20k rialli, kontrola i kolejne zaskoczenie!
Tym razem wielkości miasta założone przez Dariusza I w 518 p.n.e. i dokończone przez Kserksesa aż do 330 p.n.e. kiedy Aleksander Wielki zdobył to miasto, i spalił pałac Dariusza I, jako odwet za spalone greckie świątynie przez Persów.


7.jpg



Zaczynamy spacer między ruinami, turystów i Persów gdzie przyszli na spacer..

Słynny pomnik Gryfa, z skąd pochodzi logo Iran Air i Iran AirTour


8.jpg




9.jpg


Brama Świata


10.jpg


Pałac Dariusza I


11.jpg




12.jpg




13.jpg




14.jpg




15.jpg




16.jpg


Zoroastrowym

Wchodzimy na górkę zobaczyć Persepolis z góry.


17.jpg




18.jpg




19.jpg



Tu, po prawej (niestety z powodu słońca nie mogłem zrobić zdjęcie) możemy zobaczyć pozostałości namiotów, które Szach Mohammad Reza Pahlawi stworzył do świętowania 2500 lecia powstania Persji. Impreza kolosalna jak na warunki Iranu ale nawet światowych! Szach zaprosił monarchów z całego świata żeby brali udział w wydarzeniu, a spać mieli w luksusowych namiotach (w których były toalety wykonane z marmuru... )

I tak po 2h wracamy do wyjścia, i jedziemy do kolejnego punktu, do Necropolis/Naqsh-e Rustam.

Oddalone jest o niecałe 12km, wiec daleko nie musimy jechać. Kolejne 20k rialli, i kolejny szok.

Znowu jakie to wielkie! Petra przy tym to nić!


20.jpg



W ścianach skalnych otaczających doliny, znajdują się sarkofagi królów Persji: z dynastii Achemenidów: Dariusza I Wielkiego, Kserksesa I, Artakserksesa I i Dariusza II
Niestety z sarkofag nić nie zostało, bo wszystko zostało splądrowane przez wojska Aleksandra Wielkiego


21.jpg



Po środku doliny, znajduje się kamienna wieża świątyni ognia z ok. V wiek p.n.e.


22.jpg




23.jpg



Warto zaglądać detale w jakich zostały ozdobione te sarkofagi


24.jpg



Tu dobrą godzinę możemy spędzić. Oczywiście wszędzie są kraniki do wody, więc nie umrzemy z pragnienia.

Wracamy do miasta. Ale nie pod hotel. Rodzina "uberowca" postanowiła nam pokazać co to Perska Gościnność. Zaprosiła mnie i @seba na obiad do parku.
A obiad to nie były to kanapki i chipsy, tylko pełny komplet. Cały kurczak nadziewani daktylami i rodzynkami, sałata, napoje. No i jak to w Iranie, kg ryżu. Na głowę...


30.jpg



Jedzenia było aż tyle, ze ledwo do samochodu mogliśmy poturlać się. I tak sporo zostało...

Zostawiają nas pod hotel, żebyśmy mogli jakoś strawić to wszystko, i tak przez 50-70 minut leżakujemy.

Idziom, trzeba sprawdzić jak to miasto wygląda.

Miasto jakoś piękne to ono nie jest. No są parki i różne atrakcje, ale jak to w Iranie, to od 10k rial i więcej. Więc szukamy deptaku i spacerujemy aż do Cytadeli Karima Khana


29.jpg



Cytadela została zbudowana 1766-7 przez Khana Karima. Sprowadził najlepszych architektów i najlepsze materiały do zbudowania pałacu, jako ze Sziraz był wtedy stolicą Persji.
Do środka już nie chodzimy, bo brak czasu ale robimy kółko i gadamy z ludźmi którzy są ciekawy co my tu robimy. Starsze osoby przypominają ze ostatni raz polaków spotkali po 40, jak grupa ich dotarła jako uchodźcy do Persji.

To co jest w każdym mieście w Iranie, jest i tu. Nie mówimy o meczetach, ale o bazarze.


28.jpg



Bazar Vakil, zbudowany w 11 wieku naszej ery, jest głównym bazarem Sziraz. Liczne karawansaraje, hamamy ale nie dla nas wtedy, jako ze całość pod remontem ;(

Oczywiście jak w całym Iranie, kupimy tam od herbat, ziół, dywany aż do dmuchanych lalek Pikachu i używane telefony.


25.jpg


Herbata


26.jpg


Cukier


Wieczór kończę przy chlebku za 1000 riali


27.jpg



I filmie Persepolis

https://pl.wikipedia.org/wiki/Persepolis_(film)Szedł Zeus do Teherańskiego bazaru, a tu piątek...
Teheran - تهران


Co za łózko. Lepiej byłoby spać na podłodze.
Było ciężko się wyspać w tym hotelu. Łóżko, toaleta ogólnie całokształt. Ale jak pisałem, spoko było pod kątem lokalizacji. Wszystko blisko, i dosłownie na nogach.
Na śniadanie zapraszają nas do restauracji na dole. I było tragicznie, więc liczyliśmy o dobrą szamę w samolocie.

Idziemy łapać busa na lotnisko, jako całe nasze motto tej podróży, to nie brać taksówkę.

Czekamy na słynnego autobusu nr 110, na którym powodują wszystkie strony podróżnicze, ze jedzie na lotnisko. Czasu sporo, bo po sytuacji w Jazdzie, wolimy nudzić się na lotnisku niż martwić się czy zdążymy.

20-30-40 minut, a autobus nicy. Wtedy przychodzi ciekawy Irańczyk (no ba) i pyta co chcemy robić, co robimy w Iranie, jak nam się podoba. Odpowiadamy na jego pytania, i także ze czekamy na autobus na lotnisko. Odpowiada ze lepiej taksę, i biega nam łapać. Stanowczo mówimy mu nie, bo to nie w naszym stylu, ze wolimy komunikację miejską.
-Jedzcie 10, do ronda Shahid Dastgheyb, i potem na nogach do góry.

I tak robimy. Łapiemy 10, i ślimaczym tempie (20km/h) dojeżdżamy do ronda, gdzie piechotą idziemy do terminala. Fajnie było patrzyć na minę taksówkarzy, jak dwóch ludków idą z plecakami do góry.

Na wesoło.

Przechodzimy kontrolę pierwszą, szukamy na które stanowisko będzie check in, i oglądamy starocie za okna


1.jpg



Check in otwiera się, odprawiamy się, dostaniemy piękny papierek


etix.jpg



i spacerujemy po lotnisku, czekając kiedy się opróżnij sala wylotów , zobaczyć co tu ciekawego można zrobić. Jest czyściec butów, jest golibroda, meczet na wzór Różowego i knajpek parę.

Przechodzimy "kontrolę", siedzimy na leżakach oglądając czym będziemy lecieć do THR.
FR24 twierdzi ze MD-82, więc radocha, bo jeszcze takim gratem nie lecieliśmy.

Boarding, jedziemy busem, i okazuje się ze to nie MD-82, lecz, 27 letni F100. Nie ma tragedii, bo też taki nam brakował do kolekcji


4.jpg



Wchodząc do samolotu, czuć tą "starość", nawet widać i przy starcie słychać.

Start o czasie, zarełko nawet - nawet, aż widać Teheran za brudnych okien


thr.jpg




2.jpg



Jakieś tam starocie Iranu


3.jpg



Wpakujemy się do kolejnego busa, żegnając latającego holendra


5.jpg



Na lotnisku małe zamieszanie, jako w jednej taśmie są 2 albo 3 loty, więc się robi wesoło, jak ktoś zaopatrzy jego bagaż, ale po 20 minut odbieramy nasze i jedziemy metrem do mojej noclegowni, jako ze @seba wracał do Europy wtedy, a ja miałem kolejne 2 dni w Iranie i potem podbić Armenię.

Nocleg wybrałem za lonely planet, o ono było Mashhad Hostel. Taka speluna-melina, ale na plus to cena (14$ za pokój 1-os) no i ze w centrum, bo to obok placu Imama Khoimeniego.

Wchodzę do środka, za kompem jakiś nie dorobiony Janusz który ma więcej żelu na włosach, niż same włosy, który twierdzi ze za 14$ to mam łóżko w pokoju. Jednak po 15 minutach "rozmowy" poddaje się i daje mi pokój 2-os, i zaczyna marudzić ze Seba postanowił zostawić bagażu u mnie, ale także poddaje się po 5 minutach, i wraca do kompa.

Wracamy do centrum, dorwać coś do jedzenia. I tu zong. Piątek, wieczorem, i wszystko na X zamknięte. Szukamy byle co do zjedzenia, znajdujemy falafela (bardzo dobrego) i świezowyciskanego soku z granatu.

Zegnam się z Sebą, gdzie po sporych problemach dociera do lotniska IKA, a ja wracam do hostelu, myślę życzenie


weehee.jpg



odpalam tableta i idę spać, bo rano trzeba wstać.

... i zgubił się nie raz w Tebrizskim Bazarze
Tebriz تبریز


Tebriz. Chyba najbardziej oryginalne Irańskie miasto które odwiedziłem, i do tego gadali w języku który rozumiałem, Azerskim Turskim, w skrócie: "wieśniacki turecki"
Ale o tym później :)

Wstaję rano, kolejne życzenie, biorę plecak, i budzę nie dorobionego Janusza - Bon Jovi, czekając jakieś 10 minut, kiedy znajdzie mój paszport. Mylą mu chińskie, pakistańskie (Polak - Pakistan 2 bratanki) ale dostaję, zegnam go i idę w stronę metra.

Metro, znowu człowiek z plastrem na nosie, i jedziemy do THR. Do starego lotniska Teheranu.

Tam szybki check in, kontrola, i już siorbam herbatę patrząc na samoloty w pasie startowym i przy okazji na Iranki.

Boarding, tym razem jest MD-82, i ciut młodszy od latającego holendra o pół rok!


6.jpg



Już wygodnie siedzę w fotelu, zaglądam za oknem i lecim.

Jakieś tam cmentarzysko, takie samo jak u Króla Lwa


rip.jpg



Znów zarełko, i lądujemy o czasie w Tebrizie (dawnej greckiej Tawridzie)

Odbiór bagażu, odwiedzam Informacje Turystyczną na lotnisku (chyba najlepsze jakie widziałem do tej pory), dostaję multum map, informacji i także info ze jest autobus który łączy miasto z lotniskiem, tylko ze rzadko jeździ i kolejny będzie za 30 minut.

Sprawdzam na komórce, kolejny kawałek to Echoes do Pink Flodydów



https://www.youtube.com/watch?v=53N99Nim6WE

Czyli idealnie!

Dziękuję jej, idę do przystanku.
Oczywiście w trakcje czekania, taksówkarze - Irańskie Ubery nie pozwolili mi posłuchać na spokojnie, Echoes, próbując mnie przekonać ze autobus od dawna nie jeździ, i taksa to jedyna opcja.
Oj nie, nie ze mną takie numery! Ja czekam

Stary Ikarus dojeżdża, wchodzę i pytam się ile za kurs. Koleś mówi ze za darmo. Oczywiście, myślałem ze to taroof, więc 3 razy go pytam, i za 4 razem każe mi usiąść.
Po 30 minutach, już jestem obok bazaru, daję mu 2 krówki które mnie dziękuje bardziej, niż by dostał 5k IRR i szukam mojego ostatniego noclegu w Iranie.

Decyzja, znów wpadła na Mashhad hotel, z takimi samymi argumentami. Bo tanio (40k IRR) i rzut beretem z bazaru. No biorę go. Ale potem się okazuje, ze jak chcę skorzystać z prysznica, to dodatkowo płatne, 5k IRR. No dobra, przeżyjemy to.

Zostawiam plecak, i idę do biura informacji turystycznego, licząc ze spotkam słynnego Nassera Khana. Niestety, wtedy był chory, ale był jego kolega, który mnie zaprasza na herbatkę i opowiada mi o historii bazaru, trzęsieniu ziemi i odpowiada mi na pytaniach jak dojechać do Dzolfy i do dworca.

Dziękuję go, i wchodzę do bazaru.


7.jpg



Bazar, wpisany na Światową Listę Dziedzictwa UNESCO w 2010, jest największym krytym bazarem na świecie i jeden z najstarszych w Bliskim Wschodzie, bo datuje się go z 13 wieku naszej ery.
Widzicie, Tebriz był ważnym węzłem komunikacyjnym wtedy (skrzyżowanie szlaków, takich jak Szlak Jedwabiu) więc powstanie bazaru to był chwila moment.

Wielkość bazaru widać przy wejściu.
Podzielony jest na małe bazary, licznych knajpek, parków, więc Kapalı Çarşı w Stambule może się schować. Widać tu, ze bazar jest dla mieszkańców Tebrizu, a nie pod turystów.
Najważniejsze mini - bazary to:

Bazar Amirr - Złoto
Mozzafarieh - Bazar dywanów z robienie z Węzłem Tebrizu
Przyprawy
Warzywny

Albo po prostu się zagubić. Właściciele sklepów będą was zapraszać byle z nimi porozmawiać, bo jak to Iran, każdy Irańczyk jest ciekawy. I chyba nie wiedzą ze ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

Jako ze znałem Turecki, było mi bardzo łatwo porozmawiać. Przypominało to rozmowa Polaka z Czechem, czyli 2 różne języki, ale jak się uprzeć to można 5-6h porozmawiać i się zrozumieć.
Tak jak pisałem, w Tebrizie mówią po Azersku. Czyli Turecki pisany po farsi. Region się nazywa Azerbejdżan Wschodni, większość mieszkańców do "pozostałości" Turcji, więc dlatego mówią po Azersku.

Właśnie spotkałem Ahmeda, w bazarze dywanim


9.jpg





Dodaj Komentarz

Komentarze (37)

igore 14 listopada 2017 21:26 Odpowiedz
@Zeus Ja wszystko rozumiem ale tego Kapucyńskiego mogłbyś poprawić. ;)
zeus 14 listopada 2017 21:30 Odpowiedz
Jak ja kocha, autocorrecta <3
oskiboski 18 listopada 2017 14:04 Odpowiedz
No nie kolejna relacja z Iranu :(((
zeus 18 listopada 2017 14:14 Odpowiedz
Czyli warto kupić bilet i polecieć tam ;)
antares 18 listopada 2017 14:17 Odpowiedz
@Zeus litości, po arabsku piszemy od prawej do lewej... :D
don-bartoss 18 listopada 2017 14:26 Odpowiedz
W ogóle to mam takie przypuszczenie, że Iranki się dobrze sprawdzają w roli żon.Jadłeś @Zeus tego wielbłąda w Jazd?
zeus 18 listopada 2017 14:46 Odpowiedz
Tak tak @Don_Bartoss i mega dziękuję za radę! Fajny lokal, dobre ceny no i ten widok! :D
kalispell 18 listopada 2017 15:00 Odpowiedz
Zeus mam nadzieję, że dzięki niniejszej relacji w końcu uda mi się namówić partnerkę na trip do Iranu i w najbliższych miesiącach będziemy mieli przyjemność osobiście doświadczyć tej ziemi.
seba 27 listopada 2017 23:16 Odpowiedz
Dla mnie osobiście większym szokiem w metrze były sprzedawane...kożuchy. Tak przy 25 stopniach na zewnątrz.
don-bartoss 14 grudnia 2017 12:03 Odpowiedz
Zeus napisał:Załatwiamy szybko bilety na Sziraz - Teheran i ja do tego Teheran - Tabriż, robimy ostatnie zdjęcie mostu za dnia.Napisałbyś coś więcej? Ceny, linie lotnicze, gdzie kupowałeś? Dlaczego taki wybór, a nie Mahan Air wcześniej przez OTA?Bardzo fajna relacja.
zeus 14 grudnia 2017 12:05 Odpowiedz
A no tak, wyleciało mi to z głowy! :) Wieczorem jak wrócę podam namiary do fajnego biura w Esfahanie
qbaqba 14 grudnia 2017 19:49 Odpowiedz
Na miejscu jest sporo "biur podróży" w których można kupić bilety właściwie od ręki, więc nie trzeba się bawić w pośredników etc kupując w Polsce.
don-bartoss 15 grudnia 2017 21:27 Odpowiedz
Zeus napisał:Wieczorem jak wrócę podam namiary do fajnego biura w EsfahanieOk ale jakbyś też odpowiedział na moje pytania to byłoby super :)
kacper451 15 grudnia 2017 21:53 Odpowiedz
Czy to prawda, że jakbym się tam wstawiał z ewentualnymi kraftami znaczy irańskimi koncerniakmi w plenerze, zostałbym tam wybatożony?? ;)
kerund 4 stycznia 2018 19:06 Odpowiedz
Jestem nowy na forum, więc najpierw wypada się przywitać, zatem:Witam serdecznie :D Relacja świetna i bardzo pomocna, zwłaszcza że w marcu lecę ze znajomymi tą samą trasą i liniami, w tym Buta Airways.Wobec tego miałbym krótkie pytanie - czytałem o tej śmiesznej taryfie bez podręcznego, jednak w odpowiedzi na mojego e-maila do Azal uzyskałem informację, iż na odcinku Lwów-Baku, Baku-Teheran (Buta Airways) mam nie dość, że poręczny to jeszcze rejestrowany. Tego drugiego nie chcę brać ze sobą, jednak podręczny się przyda. :) Czy zatem były jakieś problemy w powrotnej drodze? Kazali dopłacać? Można było w Teheranie otrzymać bilety na całą drogę powrotną czy tylko do Baku?Aaaa, bym zapomniał :oops: W powrotnej drodze mamy na przesiadkę 5h więc do miasta już się nie wybieramy. Czy zatem jest możliwe pozostanie w strefie transferowej lotniska, a tym samym uniknięcie zakupu kolejnej wizy (jedną już mamy na dzień przylotu)Trochę dużo pytań, ale chciałbym się poradzić kogoś zdecydowanie bardziej doświadczonego :D .Pozdrawiam i dziękuję za pomocMaciek.
zeus 4 stycznia 2018 19:24 Odpowiedz
Hej, ja wracałem z Erywania, więc nie odpowiem jak było z IKA do Ukrainy :)
seba 4 stycznia 2018 19:30 Odpowiedz
Przebookowali Ci z Azal na Buta czy kupowales od razu Buta?
walerek 4 stycznia 2018 19:31 Odpowiedz
@Kerund Dotyczy Azal.Jeżeli lecisz z podręcznym to tym bardziej nie będziesz miał problemu w IKA.Bilety dostajesz i do Baku i do Lwowa lub Kijowa.Możesz spokojnie spędzić czas pomiędzy "kokonami".Polecam zaopatrzyć się w dobre wino w jednym ze sklepów za 3 euro. :lol:
don-bartoss 4 stycznia 2018 19:33 Odpowiedz
Zeus napisał:[...] z IKA do Ukrainy :)@Zeus, ja Ciebie proszę - prosta zasada. Pisałem o niej tutaj:re-mobilne-modemy-wifi,183,56782&view=previousCode:Nie piszemy "wyjazd na Włochy" - zawsze wyjeżdżamy DO, za wyjątkiem dwóch przypadków:- wyspy: na Islandię, na Maltę, na Okinawę itp.- tereny rdzennie polskie: na Litwę, na Ukrainę, na Białoruś, na Łotwę, na Słowację na tej samej zasadzie co "na Kujawy", "na Mazury", "na Śląsk" - ale już nie "na Rosję", "na Francję", "na Uzbekistan". Kwestią dyskusyjną są Węgry, gdyż mówi się "jadę na Węgry" - pewnie związane jest to z historyczną bliskością i przyjaźnią między naszymi krajami.
marcinsss 4 stycznia 2018 19:51 Odpowiedz
@Zeus jak Ty cudownie kaleczysz polszczyznę. Uwielbiam! Poważnie.A relacja super. Muszę przeczytać pozostałe.
kerund 4 stycznia 2018 20:15 Odpowiedz
seba napisał:Przebookowali Ci z Azal na Buta czy kupowales od razu Buta?Hej :D Przede wszystkim dziękuję za szybką pomoc.Co się tyczy pytania, to bilety kupowałem w jeden z promocji na forum bodaj z maja i wtedy loty były Azal. Co ciekawe kupowałem tylko z podręcznym. W październiku dostałem maila, że zmieniają mi godziny lotu Baku-Teheran i jego numer z J2 8005 na J2 9005 . Zacząłem czytać że będę leciał Buta Airways i że w tej linii jest taryfa bez bagażu podręcznego. Wobec tego zadzwoniłem do nich a potem wysłałem e-mail. Z obu źródeł mam informację że na obu odcinkach trasy, tj. Lwów-Baku, Baku-Teheran mam podręczny i rejestrowany. Chociaż patrząc na Wasze przeboje to zastanawiam się na ile mogę im wierzyć :) Gdzieś jeszcze mogę to sprawdzić?Pozdrawiam Maciek
pabloo 4 stycznia 2018 20:35 Odpowiedz
Code:Nie piszemy "wyjazd na Włochy" - zawsze wyjeżdżamy DO, za wyjątkiem dwóch przypadków:[...]- tereny rdzennie polskie: na Litwę, na Ukrainę, na Białoruś, na Łotwę, na Słowację na tej samej zasadzie co "na Kujawy", "na Mazury", "na Śląsk" - ale już nie "na Rosję", "na Francję", "na Uzbekistan". Kwestią dyskusyjną są Węgry, gdyż mówi się "jadę na Węgry" - pewnie związane jest to z historyczną bliskością i przyjaźnią między naszymi krajami.Nie dlatego, że są rdzennie polskie, bo nie są, tylko ze względu na to, że przez większość czasu obszary te były częścią składową różnych innych jednostek(np. część ziem ukraińskich II RP czy Związku Radzieckiego), co przy bliskości terytorialnej dało podstawę przyzwyczajenia ludzi do takiego wyrażania się. Tzw. zwyczaj językowy, którego należy się dopatrywać nie dalej jak od XIX wieku. Tak samo Węgry, które były częścią Cesarstwa Austro-Węgierskiego, a nie przez przyjaźń.
don-bartoss 4 stycznia 2018 21:17 Odpowiedz
@Pabloo, otóż nie. W skład ziem II Rzeczpospolitej wchodziły wyłącznie ziemie Polskie. To jest jak z kradzieżą portfela - jak złodziej ukradnie Ci portfel, to ten portfel znajdzie się w jego posiadaniu. Ale nie będzie można powiedzieć, że portfel należy do złodzieja.Wczoraj obchodziliśmy rocznicę rozejmu w Dywilnie, w rezultacie którego rozmiar naszego pięknego kraju był największy w historii. 395 lat temu mieliśmy rozmiar adekwatny do naszego potencjału.
pabloo 4 stycznia 2018 22:27 Odpowiedz
8-) Znowu daję Ci się trollować i cokolwiek odpisuję.Primo „rdzenny" to nie synonim wyrażenia „należący do"(rdzenny - będący rdzeniem, należący do rdzenia). Secundo co to znaczy dla Ciebie ziemie polskie? Bo myślę, że tu trudno będzie dojść do porozumienia nie wyrzuciwszy w siną dal staranności metodologicznej nauki historii. A wydaje mi się jednak, że już w miarę rzetelne przygotowanie humanistyczne, choćby po szkole średniej, daje podstawy do powątpiewania w to, że jakieś ziemie mogą być tylko polskie, czy czyjekolwiek inne.Tertio 395 lat temu „nasz piękny kraj"(rozważania o tym od kiedy można mówić o jakimś kraju na całym świecie już pominę) był Rzeczpospolitą Obojga Narodów, w jego skład wchodziło Wielkie Księstwo Litewskie, a królem był Szwed Zygmunt III Waza. Czy tak samo adekwatny potencjał miała Litwa, a dzisiaj może toczyć dysputy o należeniu do niej Śląska Cieszyńskiego? Czy dzisiaj nasz potencjał jest taki sam ja wtedy wg Ciebie? 8-) A tak symbolicznie to przedawnienie karalności kradzieży portfela następuje po 10 latach. To też może mieć jakieś znaczenie ;)Quinto żeby nie było, że tylko nie na temat i żeby nie usunęli: Świetna relacja @Zeus, zazdroszczę przygód. Ile płaciłeś za szafran w Tebrizie? 8-)
don-bartoss 4 stycznia 2018 22:50 Odpowiedz
To ja też: Świetna relacja @Zeus, zazdroszczę przygód. Ile płaciłeś za szafran w Tebrizie? ;)@Pabloo, znając chronologię jestem przekonany, że to jednak Ty jesteś inicjatorem aktualnej wymiany zdań, więc o trollowaniu Ciebie przeze mnie nie może być mowy :)Mamy tutaj przykład pewnych rozbieżności. One występują na różnych płaszczyznach, czego dowodem jest to, że próbujesz moje metafory traktować sensu stricto. Żadna łacina ani inne obce języki nie przesłonią tymczasem prawdy obiektywnej, takiej jaką jest np. etymologia słowa "Ukraina".Obal moją regułę, to będzie można dyskutować.PS. Chyba jednak poprawnie użyłem słowa "rdzenny" :)
zeus 4 stycznia 2018 22:53 Odpowiedz
W sumie, to nawet nie pamiętam. Grosze jakieś :P
cccc 4 stycznia 2018 23:06 Odpowiedz
Zeus napisał:Zaczynamy spacer między ruinami, turystów i Persów gdzie przyszli na spacer po ruinach. Fajna relacja i opisy, widze ze kazdy moze postrzegac Iran inaczej.Jak zwiedzalem Persepolis w polowie lat 90-tych to bylem jedynym turysta. :) Uwielbiam takie miejsca, a jak nie ma turystow to dodatkowy plus. Pamietam, ze duzo zaplacilem w twardej walucie za prywatny transport. :D
brunoj 4 stycznia 2018 23:17 Odpowiedz
Tak w temacie Echoes, źeby było podrozniczo - Floydzi nagrali koncert na żywo w Pompejach, za zgodą władz miasta, i niekoniecznie ku uciesze mieszkańców, na kilka dni „wzięli” spora cześć dostępnej elektryczności, żeby wszystkie swoje sprzęty podpiąć i się porządnie nagłośnić. Jak to zwykle bywa, wersja koncertowa różni się od płytowej. Taka ciekawostka, mam sentyment do tego kawałka, i PF w ogóle, z racji epizodu w cover-bandzie kiedyśtam ;-) ale Iron M. też niczego sobie :)
zeus 4 stycznia 2018 23:20 Odpowiedz
Także "nowa wersja" Davida Gilmourahttps://www.youtube.com/watch?v=T-jeXcC0xNwKtóra jest, szczerze, niesamowita :)
pabloo 5 stycznia 2018 00:05 Odpowiedz
@Don_BartossA jaka jest etymologia słowa „Niemcy"? Podpowiem, że to my taką nazwę wymyśliliśmy. I to są też polskie ziemie? 8-) A troszeczkę poważniej. „Ukraina" to chyba coś z pograniczem ;). Tylko warto choć spróbować pomyśleć o tym, że ludność między Dnieprem i Dniestrem przez tyle wieków też miała swój język. Trochę odrębny, trochę podobny do naszego(ówczesnego), i tak jak oni czerpali od nas znaczenie słów, tak my od nich, bo przez tak długi okres to się swobodnie mieszało. Nie da się określić, kto pierwszy i gdzie danego słowa używał, można co najwyżej powołać się na pierwsze użycie w piśmie. A tak w ogóle to etymologia nazwy ziem to nie to samo co przynależność tych ziem. Reguły, że „żadna łacina ani inne obce języki nie przesłonią tymczasem prawdy obiektywnej" nie śmiem obalać, co najwyżej dopowiem, że mogą ją tylko pomóc opisać.Wydawało mi się oczywiste, że nie biorę Twych metafor wprost - napisałem o symboliczności stwierdzenia, a liczyłem również, że uśmiechnięta żółta buzia z okularami przeciwsłonecznymi przeniesie do internetu pewnego rodzaju dystans odczuwany przeze mnie 8-) Dobra z mojej strony to tyle i już nie będę tego ciągnął. ;) A dla nadania postowi cech zgodności z tematem( 8-) ) dopowiem Zeusowi, że jeśli grosze kosztowało 200g szafranu to chyba musiał być to trochę mniej wartościowy jego rodzaj, o którym pamiętam, jak mi mówiono i pokazywano, że to nie jest prawdziwy szafran, rośnie też w innych państwach, a prawdziwy i pełnowartościowy irański, kosztuje jednak prawie 10 zł za gram. Po powrocie sprawdzałem, i rzeczywiście u nas też można dostać różne produkty o nazwie szafranu, choć nie udało mi się do końca ustalić czy to drugie to podróbka(tak jak na przykład piszą tu, czy po prostu inny gatunek. Czekam na resztę, szczególnie przedarcie się do Armenii i przemyślenia z Meghri. Ja z wielką nostalgią wspominam właśnie pobyt w Agarak 8-)
zeus 5 stycznia 2018 00:12 Odpowiedz
Są różne gatunki szafranu. Irański jest około 16 PLN za grama jak się kupuje hurtowo Grecki w Grecji około 3-4 euro za grama Ja w Iranie, bodajże dałem 6-7 zeta za grama, bo spakowałem hurtowo (zamówienia ^^)
don-bartoss 5 stycznia 2018 09:17 Odpowiedz
Pabloo napisał:Bo Ty trollujesz wszystkich forumowiczów, a nie tylko mnie ;)Obstawiam, że trzymanie się tematu rozmowy nie należało do bukietu noworocznych postanowień? :) Napisałeś to z taką mocą, że czekam teraz na publikację w Monitorze Polskim :)Pabloo napisał:[...]uśmiechnięta żółta buzia z okularami przeciwsłonecznymi przeniesie do internetu pewnego rodzaju dystans odczuwany przeze mnie 8-)Mnie tam się kojarzy z Bono z U2 8-) 8-) 8-)Pabloo napisał:A jaka jest etymologia słowa „Niemcy"? Podpowiem, że to my taką nazwę wymyśliliśmy. I to są też polskie ziemie? 8-)Oczywiście, że etymologia słowa "Niemcy" nie ma nic wspólnego z geografią. W tym przypadku chodzi o barierę językową. Co do etymologii słowa "Ukraina" to jest po prostu kompletnie inna i dotyczy krańców - terenów na skraju naszego państwa. W tym przypadku etymologia dotykała przynależności terytorialnej. Przecież to tzw. common knowledge.@Zeus, czekam na dalszą część tej fantastycznej relacji. Miło jest mi wrócić wspomnieniami do mojego pobytu w Iranie.
cccc 5 stycznia 2018 09:29 Odpowiedz
Panowie dajce prosze spokojnie dokonczyc relacje.Pozdr.
p-wl 6 stycznia 2018 03:05 Odpowiedz
Don_Bartoss napisał:Nie piszemy "wyjazd na Włochy" - zawsze wyjeżdżamy DO, za wyjątkiem dwóch przypadków:- wyspy: na Islandię, na Maltę, na Okinawę itp.Taaa, np. "na Irlandie" takze?Quote:- tereny rdzennie polskie: na Litwę, na Ukrainę, na Białoruś, na Łotwę, na Słowację[...]Tak rdzennie polskie jak Inflanty. A Wielkie Ksiestwo Litewskie (terytorialnie dzisiejsza Bialorus, czesc Ukrainy oraz Litwa czyli dawna Zmudz) bylo czescia Rzeczpospolitej Obojga Narodow nieco ponad 200 lat. Cos na ksztalt federacji - ziemie rdzennie polskie to na pewno nigdy nie byly.Zamiast "tereny rdzennie polskie" lepiej chyba w tym kontekscie uzywac "tereny historycznie wchodzace w sklad Rzeczpospolitej (Obojga Narodow)" i spor zazegnany.@Zeus bardzo dobrze mowi po polsku, a lapsusy zdarzaja sie kazdemu.Ludzie wypisuja tu "napewno", "na prawde", "nie stety", "wziasc" i inne potworki, a jakos nikt tego nie pietnuje.Zeusa nie bronie, bo nie ma takiej potrzeby, ale "zna proporcja, mocium panie".No i tyle, takie moje 2 grosze.
cccc 6 stycznia 2018 11:05 Odpowiedz
Tak naprawde, to o czym jest ta relacja?
pabloo 6 stycznia 2018 13:46 Odpowiedz
Podbijamy Zeusowi wątek w nowych postach i zwiększamy liczbę wyświetleń. Na pewno jest zadowolony 8-)
zeus 10 stycznia 2018 13:57 Odpowiedz
Słowo końcoweCiężko mi było opisać o cały wyjeździe. Nie było to łatwo, bo nawet kamerą i nagrywaniem 24h, nie pokaże to co Iran ma do zaoferowania. Po prostu trzeba spakować plecak, kupić bilet i polecieć tam. Samy trzeba tam polecieć i zobaczyć jak to jest. Pogubić się w zakamarkach w bazarze, wypić herbatę w licznych czajowniach, poczuć zapachy kebabów/rożna na każdym zakręcie i podyskutować z ciekawszymi Persami. Persowie, to bym mógł pisać godzinami, bo sami oni są jednym wielkim rozdziałem Iranu. Jak nie największym i najważniejszym Może to jedyny powód, gdzie warto tam pojechać, byleby mieć styczność z tymi ludźmi. Porozmawiać z nimi, albo chociaż spróbować, bo wtedy się otworzą i pokażą co jest najlepsze w Iranie. Ich gościnność. Tak jak Anthony Bourdain powiedział o Iranie: They tend to kill their guests with kindness around here. I tyle by było. Zbieram się i rozpoczynam pisanie o Armenii :)