Grupa snowmobili przejeżdżająca po zamarzniętej rzece …
… obok wędkującej rodzinki.
Tutaj natomiast bardzo oryginalny snowmobil o mocy jednego konia nie-mechanicznego
:)
10. ROVANIEMI - big city lights.
Jeżeli chodzi o samo miasto Rovaniemi, to co tu dużo mówić, szału nie ma, dupy nie urywa
:) Największym atutem miasta jest chyba jego okolica, a tą można najlepiej docenić jednak znajdując się poza centrum. My pojechaliśmy do centrum dopiero ostatniego dnia po południu na jakieś 2-3 godzinki. Myślę, że taki czas w zupełności wystarczy na obejście tej metropolii. Miasto zostało w czasie wojny kompletnie zniszczone i cała obecna zabudowa jest praktycznie nowa i w większości raczej średnio ciekawa. Z punktów obowiązkowych należy zaliczyć na pewno centralny deptak (o długości aż 400 m) z pomnikiem Lordi i dojść do rzeki z widokiem na most Lumberjack's Candle Bridge. I to by było na tyle
:) Nie no oczywiście jest coś jeszcze. Warte odwiedzenia są podobno dwa miejsca położone tuż obok siebie: muzeum Arktikum i centrum naukowe Pilke (są dostępne bilety łączone). My umieściliśmy te atrakcje na naszej liście zapasowej na okoliczność brzydkiej pogody ale ponieważ ta cały czas dopisywała, nie skorzystaliśmy jednak z tej opcji. http://www.arktikum.fi/EN/home.html http://www.tiedekeskus-pilke.fi/en/
Główny plac Rovaniemi z centrum handlowym …
… wieżą …
… i pomnikiem ku czci zespołu Lordi, lokalnej chluby, zwycięzcy konkursu piosenki Eurowizji
:)
Ten stateczek jest na stałe zacumowany …
… przy Lumberjack's Candle Bridge, moście z dwoma charakterystycznymi latarniami w kształcie tradycyjnych lapońskich „pochodni drwalskich”. https://www.youtube.com/watch?v=O07XP3BIxNU
Takich sklepików z pamiątkami jest tam bardzo dużo.10. Back to the south.
W niedzielę nadszedł niestety koniec naszej fińskiej przygody. Trochę ogarnęliśmy nasz domek, żeby Tohir nas później nie ścigał i zostawiliśmy lapońskim zwyczajem klucz w drzwiach. Jeszcze tylko stacja benzynowa naprzeciwko wioski Mikołaja i można jechać na lotnisko. Samo lotnisko jest dość małe ale całkiem przyjemne. Nie jest to na pewno jakiś barak typu Lubeki
:). Nie znalazłem żadnych automatów do odprawy, więc pozostaje chyba tylko odprawa przy ladzie. Była jeszcze chwila konsternacji przy poszukiwaniu security. Siłą przyzwyczajenia szukaliśmy jakiegoś taśmociągu, a okazało się, że security to dwa stoliczki z kuwetami, które po zapełnieniu rzeczami trzeba samemu przenosić do skanera. Dopiero przy samym skanerze jest króciutki jednoosobowy taśmociąg. To podobno kolejny lapoński zwyczaj
:)
Jak ktoś ma jeszcze wątpliwości, to na lotnisku rządzi Mikuś …
… i jak widać właśnie z tego miejsca startują jego sanie
:)
W czasie lotu mogliśmy jeszcze popatrzeć na miejsce gdzie kończył się zamarznięty Bałtyk.
11. HELSINKI – city of churches and Russian monuments.
W Helsinkach mieliśmy 4 godziny przerwy na zwiedzanie miasta. Oczywiście w takim czasie można było obejść tylko centralne okolicy i główne atrakcje.
Główne wejście dworca kolejowego.
To musi być ich jakiś symbol narodowy ale nie udało mi się go rozszyfrować.
Boczne wejście dworca od strony zachodniej, tam w podziemiach mieści się przechowalnia bagaży (ceny umiarkowane, od 3 € za szafkę).
Pomnik marszałka Mannerheima, który najpierw bił ruskich ile wlezie, a potem został prezydentem kraju
:)
Muzeum historii naturalnej z łosiem …
… i żyrafami przy kawce
:)
Na ulicach stolicy też można spotkać łosie i renifery
:)
Czy komuś się to podoba, czy nie Helsinki najbardziej słyną z … kościołów. Jak ktoś się teraz mocno skrzywił, że to przecież straszna nuda, to trzeba wyjaśnić, że są tu również kościoły jedyne w swoim rodzaju
:)
Podchodzimy do pierwszego kościoła …
… Temppeliaukio to kościół … wykuty w sakle z wyśmienitą akustyką …
… i miedzianym dachem, przypominającym trochę spodek kosmitów
:)
Na skałę można wejść …
… ale na samą konstrukcję kościoła już raczej nie powinno się wspinać.
Ogromna skała w środku miasta wygląda dosyć intrygująco.
Parking kościelny oczywiście też został wykuty w skale
:)
To kameralna cerkiew Trójcy Świętej ...
… a zaraz obok najbardziej rozpoznawalny obiekt Helsinek – katedra …
… usytuowana na szczycie wzgórza.
Warto wejść do środka, żeby zobaczyć półkoliste organy w centralnej kopule katedry.
Po zejściu ze stromych schodów trafiamy prosto na plac …
… z pomnikiem cara Rosji Aleksandra II, pochodzącym z czasów gdy Finlandia była częścią imperium rosyjskiego (u nas by pewnie taki pomnik się nie ostał).
Schody katedry są przy ładnej pogodzie ulubionym miejscem wypoczynkowym mieszkańców stolicy.
Główna świątynia kościoła prawosławnego, czyli Sobór Uspieński.
Przy rynku, który nazywa się zupełnie tak samo jak w Turku – Kauppatori …
… znajduje się obelisk poświęcony … kolejnemu carowi Rosji Aleksandrowi I …
… który rozpoczął ponad stuletnie rosyjskie panowanie, mianując się Wielkim Księciem Fińskim.
Zwieńczenie pomnika w postaci rosyjskiego dwugłowego orła.
Na samo nabrzeże portowe wyległy gromadnie żółwie
:)
Z jednej strony nabrzeża portowego stoi prom Viking Line …
Ech, pozazdrościć! Mnie niestety przez strajk nie udało się dotrzeć do Rovaniemi (loty 9-12 marca CPH-HEL-RVN, więc prawie byśmy się spotkali
;) ), cała podróż się posypała
:( Czekam niecierpliwie na dalszą część relacji!
He, he, faktycznie jakoś tak wychodzi, że zawsze mnie ciągnie na północ. Za zimnem niby specjalnie nie przepadam, ale jak jest mi za gorąco (znaczy się powyżej 25 stopni) to po prostu nie funkcjonuję w ogóle. Dlatego zamiast rajskich plaż i tropików wybieramy Skandynawię, chociaż według specjalistów Finlandia to już w zasadzie nie jest Skandynawia
:)Następną część postaram się dodać jutro.
He, he, no nie wiem do końca, być może co któregoś turystę ruscy szlachtują w saunie i w ten sposób odbijają sobie niską cenę wynajmu
:)A tak na poważnie to było widać, że pawilon "B" został postawiony niedawno i w saunie jeszcze trochę ciekła żywica z desek. W rzeczywistości nie wyglądało to tak strasznie jak wyszło na zdjęciu
:)
W związku z nadmierną dociekliwością niektórych osób, dalsza relacja ulegnie niestety opóźnieniu. Przy okazji, ktoś może wie gdzie można tanio nabyć photoshopa, czy inny program do zaawansowanej obróbki zdjęć ?
:)
Wbrew pozorom w wielu miejscach zostawia sie klucze do pokoi/domkow w oczekiwaniu na przyjezdnych. Zdarzylo mi sie to nawet na Ibizie, a to nie jest chyba super bezpieczna okolica. Jak napisales dalej, w Laplandzie przestepczosc jest na bardzo niskim poziomie. Skutery na rzece to dobry argument, zeby przekonac kogos, ze lod jest gruby
:-) A miejscowi jezdza wszedzie tymi skuterami. A byli jacys rowerzysci? Jak bylam w Ivalo, to dzieci jezdzily do szkoly na rowerach po osniezonych, ale utwardzonych/zamarznietych sciezkach.
@AgaJeżeli chodzi o domki na uboczu z kluczami w drzwiach, to jeszcze rozumiem i o tym czasami się słyszy ale samochód na otwartym parkingu lotniskowym, spokojnie czekający z zapalonym silnikiem na właściwą osobę, to już mnie zadziwił maksymalnie. Czy naprawdę nikt nigdy im nie podprowadził takiego auta ?Zamrznięte rzęki i poruszanie się po nich snowmobilami i nie tylko, to osobny temat sam w sobie, który mnie na tyle zafascynował, że postaram się opisać go trochę szerzej
:)
Najlepiej chodzi się po zamarzniętym morzu, zwłaszcza nocą. Czuć, że 'lodowe morze' faluje i słychać jak głośno w dali lód pęka. Sport ekstremalny...Aha, zimą po Finlandii jeździ się rowerami, gdyż maja one opony z kolcami lub gwoździami. Najwięcej takich rowerów widać w okolicach kolejowego dworca głównego w Helsinkach.
Specjalnie nie czytałam całej relacji, aż pojawi się ten post, żeby nie cierpieć katuszy oczekiwania na TEN właśnie odcinek
;)Zorza piękna, relacja świetna, znalezione zakwaterowanie idalnie wpasowuj się w klimat. Nie gustuję co prawda w aż tak zimowych temperaturach, ale chyba już wiem, jaki letni kierunek zaproponuję jako kolejny mojemu rodzicielstwu
:D Powinno się im spodobać, nawet i bez zorzy
:)
Temperatury wbrew pozorom nie były złe. W dzień świeciło słońce i było zawsze trochę powyżej zera, w nocy mrozek gdzieś do -5 stopni. Połowa marca to już jednak początek końca zimy, nawet w Laponii
:) Najgorszy był porywisty wiatr, który czasami się pojawiał.Faktycznie domki Tohira wydają się doskonałą bazą wypoczynkową również na lato. Można na miejscu wypożyczyć rower, łódkę, czy kajak, a pomost na rzece jest zaraz za domkami.
Przy dostepnosci internetu najlepiej sprawdzac status zorzy na kamerkach, nie trzeba wtedy wychodzic z domu. Ja zawsze patrze na Abisko i uk.jokkmokk.jp Oczywiscie jak w tamtych rejonach beda chmury to nie bedzie nic widac, ale zawsze to cos. Inna rzecz, ktora robie, to testowe zdjecie w rozne strony nieba, zeby zobaczyc czy cos tam wisi nad horyzontem. Przynajmniej wiadomo czy sa jakies szanse na wieczorny spektakl.
przepraszam za offtopic ale nie mogłem się powstrzymać...jak przeczytałem tytuł pierwsze skojarzenie to jak przewieźć wodę ognistą wiadomej marki w podręcznym 100ml....
:DFajna relacja.
Fajna Twoja relacja. Wiesz, jestem Twoją "sąsiadką" jeśli chodzi o miasto i często wzdychałam że z Wrocławia, czy Katowic to takie super połączenia a od nas prawie tylko Skandynawia.... Może jednak powinnam się przekonać? I takie pytanko: jak Twoja żona -( ukłony dla niej ode mnie
:) )- znosi Twoje małe, sympatyczne, ale jednak- złośliwości pod jej adresem? No święta kobieta...
:)
W hotelu dają do spania specjalny zimowy śpiwór i do tego trzeba się odpowiednio ubrać - bielizna termiczna, skarpety, czapka. Wewnątrz jest utrzymywana stała temperatura około -5 stopni. Ludzie z reguły biorą tylko jedną noc, żeby przeżyć jakąś tam atrakcję. Ja bym na pewno się na to nie zdecydował, a poza tym nocka kosztuje tam 250 - 340 € za dwójkę. Jak już miałbym szastać kasą, to zdecydowanie wolałbym rejs lodołamaczem
:)http://www.visitkemi.fi/en/snowcastle - zakładka snowhotel
Zapraszam na relację z wycieczki do Finlandii w poszukiwaniu zorzy polarnej - do wpisu dołączyłem sporo zdjęć, wskazówek i informacji praktycznych: http://zyczpasja.pl/polowanie-zorze-polarna-finlandii/
Snowmobil w wersji rodzinnej 2 + 2.
Grupa snowmobili przejeżdżająca po zamarzniętej rzece …
… obok wędkującej rodzinki.
Tutaj natomiast bardzo oryginalny snowmobil o mocy jednego konia nie-mechanicznego :)
10. ROVANIEMI - big city lights.
Jeżeli chodzi o samo miasto Rovaniemi, to co tu dużo mówić, szału nie ma, dupy nie urywa :)
Największym atutem miasta jest chyba jego okolica, a tą można najlepiej docenić jednak znajdując się poza centrum. My pojechaliśmy do centrum dopiero ostatniego dnia po południu na jakieś 2-3 godzinki. Myślę, że taki czas w zupełności wystarczy na obejście tej metropolii. Miasto zostało w czasie wojny kompletnie zniszczone i cała obecna zabudowa jest praktycznie nowa i w większości raczej średnio ciekawa. Z punktów obowiązkowych należy zaliczyć na pewno centralny deptak (o długości aż 400 m) z pomnikiem Lordi i dojść do rzeki z widokiem na most Lumberjack's Candle Bridge. I to by było na tyle :)
Nie no oczywiście jest coś jeszcze. Warte odwiedzenia są podobno dwa miejsca położone tuż obok siebie: muzeum Arktikum i centrum naukowe Pilke (są dostępne bilety łączone). My umieściliśmy te atrakcje na naszej liście zapasowej na okoliczność brzydkiej pogody ale ponieważ ta cały czas dopisywała, nie skorzystaliśmy jednak z tej opcji.
http://www.arktikum.fi/EN/home.html
http://www.tiedekeskus-pilke.fi/en/
Główny plac Rovaniemi z centrum handlowym …
… wieżą …
… i pomnikiem ku czci zespołu Lordi, lokalnej chluby, zwycięzcy konkursu piosenki Eurowizji :)
Ten stateczek jest na stałe zacumowany …
… przy Lumberjack's Candle Bridge, moście z dwoma charakterystycznymi latarniami w kształcie tradycyjnych lapońskich „pochodni drwalskich”.
https://www.youtube.com/watch?v=O07XP3BIxNU
Takich sklepików z pamiątkami jest tam bardzo dużo.10. Back to the south.
W niedzielę nadszedł niestety koniec naszej fińskiej przygody. Trochę ogarnęliśmy nasz domek, żeby Tohir nas później nie ścigał i zostawiliśmy lapońskim zwyczajem klucz w drzwiach. Jeszcze tylko stacja benzynowa naprzeciwko wioski Mikołaja i można jechać na lotnisko. Samo lotnisko jest dość małe ale całkiem przyjemne. Nie jest to na pewno jakiś barak typu Lubeki :). Nie znalazłem żadnych automatów do odprawy, więc pozostaje chyba tylko odprawa przy ladzie. Była jeszcze chwila konsternacji przy poszukiwaniu security. Siłą przyzwyczajenia szukaliśmy jakiegoś taśmociągu, a okazało się, że security to dwa stoliczki z kuwetami, które po zapełnieniu rzeczami trzeba samemu przenosić do skanera. Dopiero przy samym skanerze jest króciutki jednoosobowy taśmociąg. To podobno kolejny lapoński zwyczaj :)
Jak ktoś ma jeszcze wątpliwości, to na lotnisku rządzi Mikuś …
… i jak widać właśnie z tego miejsca startują jego sanie :)
W czasie lotu mogliśmy jeszcze popatrzeć na miejsce gdzie kończył się zamarznięty Bałtyk.
11. HELSINKI – city of churches and Russian monuments.
W Helsinkach mieliśmy 4 godziny przerwy na zwiedzanie miasta. Oczywiście w takim czasie można było obejść tylko centralne okolicy i główne atrakcje.
Główne wejście dworca kolejowego.
To musi być ich jakiś symbol narodowy ale nie udało mi się go rozszyfrować.
Boczne wejście dworca od strony zachodniej, tam w podziemiach mieści się przechowalnia bagaży (ceny umiarkowane, od 3 € za szafkę).
Pomnik marszałka Mannerheima, który najpierw bił ruskich ile wlezie, a potem został prezydentem kraju :)
Muzeum historii naturalnej z łosiem …
… i żyrafami przy kawce :)
Na ulicach stolicy też można spotkać łosie i renifery :)
Czy komuś się to podoba, czy nie Helsinki najbardziej słyną z … kościołów. Jak ktoś się teraz mocno skrzywił, że to przecież straszna nuda, to trzeba wyjaśnić, że są tu również kościoły jedyne w swoim rodzaju :)
Podchodzimy do pierwszego kościoła …
… Temppeliaukio to kościół … wykuty w sakle z wyśmienitą akustyką …
… i miedzianym dachem, przypominającym trochę spodek kosmitów :)
Na skałę można wejść …
… ale na samą konstrukcję kościoła już raczej nie powinno się wspinać.
Ogromna skała w środku miasta wygląda dosyć intrygująco.
Parking kościelny oczywiście też został wykuty w skale :)
To kameralna cerkiew Trójcy Świętej ...
… a zaraz obok najbardziej rozpoznawalny obiekt Helsinek – katedra …
… usytuowana na szczycie wzgórza.
Warto wejść do środka, żeby zobaczyć półkoliste organy w centralnej kopule katedry.
Po zejściu ze stromych schodów trafiamy prosto na plac …
… z pomnikiem cara Rosji Aleksandra II, pochodzącym z czasów gdy Finlandia była częścią imperium rosyjskiego (u nas by pewnie taki pomnik się nie ostał).
Schody katedry są przy ładnej pogodzie ulubionym miejscem wypoczynkowym mieszkańców stolicy.
Główna świątynia kościoła prawosławnego, czyli Sobór Uspieński.
Przy rynku, który nazywa się zupełnie tak samo jak w Turku – Kauppatori …
… znajduje się obelisk poświęcony … kolejnemu carowi Rosji Aleksandrowi I …
… który rozpoczął ponad stuletnie rosyjskie panowanie, mianując się Wielkim Księciem Fińskim.
Zwieńczenie pomnika w postaci rosyjskiego dwugłowego orła.
Na samo nabrzeże portowe wyległy gromadnie żółwie :)
Z jednej strony nabrzeża portowego stoi prom Viking Line …