Zdążyliśmy na wspaniały zachód słońca, a podziwialiśmy go z najbliżej położonej campingu „niewielkiej” wydmy - Elim Dunes.
Czas na odpoczynek. Camping w Sesriem położony jest na samym początku doliny Sossuvlei i jest najlepszym a wręcz obowiązkowym miejscem na to, aby z rana wyruszyć na wschód słońca do Deadvlei. Osoby nocujące na kempingu mogą ruszyć na pustynię godzinę wcześniej niż ci którzy nocują poza bramą campingu (oni wpuszczani są o wschodzie słońca). Do pierwszych wydm jedzie się 30-40 minut… także wybór był oczywisty.
Teraz już będzie tylko piach ? Plan na dzień był taki: wschód słońca Deadvlei, odpoczynek na campingu, canyon Sesriem, zachód słońca Diune 40 („40 km” od bramy parku). Rano, godzinę przed wschodem słońca (ok 6:30) wyruszyliśmy do Deadvlei. To wyglądało jak rajd samochodowy. Jak skończył się asfalt trzeba było przygotować spuścić powietrze w oponach. Nie wszyscy biorą sobie zalecenia do serca i po drodze minęliśmy jeden zakopany samochód (oni już nie zdążyli na wschód słońca).
Deadvlei
Powrót na camping
Seriem Canyon
Zachód słońca – Diune 40
Następnego dnia po śniadaniu wyruszyliśmy do Swakopmund. Po drodze zajechaliśmy zobaczyć Kuiseb Canyon
Oryksy
Namibijskie Fairy Circles (Tajemnicze Kręgi)
cdn…Zdjęcia z drona są wspaniałym dopełnieniem relacji fotograficznej. Ja żałuję, że tak późno zacząłem latać z dronem. Tak naprawdę dopiero dwa ostatnie wyjazdy (NZ 2019 i Namibia 2020) miałem drona(y) ze sobą.
Z pierwszym dronem Yuneec Q500 nie było jak podróżować. Chyba że zamiast plecaka zabierałbym walizkę z tym dronem.
Pisałem już w dedykowanym wątku o dronach, że seria DJI Mavic zmieniła wszystko (w moim przypadku).Etap 3. Swakopmund – Walwis Bay – Spitzkoppe - Opuwo
Swakopmund to miasto, które dziś można określić jako resort, przeważa w nich niemiecka architektura kolonialna. Ogromna część infrastruktury miasta została wybudowana ponad sto lat temu rękami niewolników zamkniętych w obozach koncentracyjnych. Niedaleko słynnego molo, dzisiaj atrakcji turystycznej mieścił się obóz koncentracyjny (Konzentrationslager) Swakopmund, a wzdłuż rzeki Swakop znajduje się cmentarz ofiar, gdzie o miejscach pochówku świadczą tylko bezimienne piaszczyste kopczyki. Pamięć o tamtych wydarzeniach jest praktycznie zupełnie zatarta, nawet trudno dowiedzieć się od miejscowych gdzie ten cmentarz się znajduje. W zasadzie miasta za bardzo nie zwiedzaliśmy, potraktowaliśmy je jako bazę wypadową do zwiedzania okolicy i fundowania sobie atrakcji, jak np.. rajd po wydmach.
Lokalne napoje.
Rejs z Walvis Bay, głównego portu i trzeciego co do wielkości miasta Namibii i dawna posiadłość Korony Brytyjskiej. Podczas rejsu zaobserwować można uchatki i pelikany, czasem delfiny czy rybę zwaną samogłowem (sunfish).
W cenie rejsu mamy „mały” poczęstunek. Ostrygi z tego rejonu mają opinie jednych z najsmaczniejszych na świecie. Są eksportowane na cały świat. Prąd Benguelski sprawia, że wyhodowanie ostrygi do rozmiarów nadających się do konsumpcji zajmuje tu 9 miesięcy, tymczasem np. we Francji aż 3 lata… (Dużo planktonu, tlenu)
Po rejsie czeka już na nas kierowca, z którym wybieramy się na rajd po wydmach.
Następnego dnia kolejna z super atrakcji. Fantastyczna wycieczka na pustynię z przewodnikiem w poszukiwaniu zwierząt i roślin tam żyjących.
Jako laicy niczego, poza roślinami, które niespecjalnie się maskują, nie zauważylibyśmy. Owady, gady, ptaki. Żmija karłowata (do 40cm najwięcej, działa błyskawicznie. Jadowita niemalże od wyklucia, jad nie jest zabójczy dla człowieka. Ale podobno po ugryzieniu tak boli, że chciałoby się umrzeć. Potrzeba kilku lat, by organizm się zregenerował.) Mistrzyni kamuflażu. Sposób chodzenia, po wydmach pod górkę. Wabi ofiary ogonkiem.
hiszpan napisał:Przepiękny film! A gdzie Etosha???Będzie na zdjęciach, ale nie z drona. Drony (miałem ze sobą dwa) musiały zostać spakowane i zaplombowane przez straż parku.
Ciekawi mnie dlaczego zakup wizy to randy RPA a nie dolary namibijskie (dostępność waluty namibijskiej poza granicami kraju, niekorzystny przelicznik ceny wizy co do USD lub innej bardziej popularnej waluty).Niesamowite zdjęcia - i bardzo ciekawy kierunek. Czekam na kontynuację.
Płaciliśmy Randami tylko za wizę (doradzono nam, aby zabrać gotówkę, gdyż nie wiadomo czy da się zapłacić kartą). Waluta ta jest akceptowana w Namibii i z tego co pamiętam to przelicznik do NAD był 1:1. W Polsce łatwiej było kupić ZAR, nie wiem jak jest teraz.
@billabong glownie chodzi o to ze w PL dostaniesz tylko randy RPA, namibijskiej waluty niet. Wiza jest platna w ichniejszej walucie przy czym myk jest taki ze wymiennie mozna placic Randami 1:1.Ryzyko ze utkniesz na uroczej pogawedce z pogranicznikiem bo akurat zatnie ci sie Revolut albo im sie zatnie terminal kiedy od kantoru dzieli cie immigration skutecznie zacheca ludzi do wziecia "ubezpieczeniowo" tych pare k Randow w papierkach
:) Ja tez brałam
:DMnie @almukantarant bardziej interesuje Wasz research /przeglad wypozyczalni pod katem wylaczen z ubezpieczenia w kontekscie przyszlych wyjazdow:1. piszecie ze tanio wypozyczyliscie auto ale jakie byly "pierwsze" opony - czy nowe z glebokim bieznikiem? Poza tym w warunkach ktore wkleiliscie wyglada ze mieliscie "w cenie" tylko jedna opone. czyli gdybyscie przebili wiecej niz jedna to musieliscie placic za nowa tak? czy mogliscie naprawiac opony po drodze, w sensie czy wypozyczalnia na to zezwalala?2. czy auto mialo wylaczenia z ubezpieczenia np "sandstorm" spalenie sprzegla (to akurat przy automtach nie obowiazkuje) uszkodzenie podwozia , przejazd przez wode i np wjazd na niektore drogi?3. Czy ta wypozyczalnia pozwala wjechac do Botswany?4. Czy ubezpiecznie obejmowalo np sprzet kampingowy od kradziezy?
dzieki za info. Dla mnie samochod tam to chyba podstawa i po zdoktoryzowaniu sie przed wyjazdem w umowach i zderzeniu tego z praktyka zbieram dodatkowe dane na przyszlosc
;)od siebie moge napisac ze ja pod katem wylaczen i za "standard" w wypozyczalniach uznalam:1. jazde po nocy2. jazde powyzej limitu okreslonego w umowie/nizszy niz na znakach3. spalenie sprzegla4. uszkodzenia podwozia (z tym ze w "mojej" wypozyczalni od razu nadmienili ze chodzi o wlasnie o takie uszkodzenia ktore wynikalyby z "grubej przesady" a nie to ze ci kamien w cos uderzy.)5. przejazdy przez zbiorniki wodneNie bylo tego zapisanego wprost ale jak sie zapytalam juz na miejscu czy ubezpieczenie od kradziezy obejmuje sprzet kampingowy to powiedzeli ze nie. A nie wpadlam na to zeby to ustalic przed wyjazdem.
:) Kilka wypozyczalni mialo wylaczenia dot:1. sandstorm (te odrzucalam niezaleznie od ceny bo jak przewidziec burze piaskowa??)2. jazdy na dokladnie wymienionych drogach lub i w parkach/ale mniej znanychZ drugiej strony wydaje mi sie ze waiver dot. wypadku byl raczej standardem, bo to chyba najwiekszy koszt, a u was to byl optional z tego co piszesz. Plus duza rozbieznosc byla w ubezpieczeniu i ilosci opon. Nie wiem jaki jest koszt opony ale zwazyszy ze biezniki w zapasach sa z kazdym nastepnym zapasem coraz ciensze to wychodzi na to ze jak juz raz zlapiesz kapcia to masz wieksza szanse na nastepnego. wiec chyba sie trzeba bedzie w cennikach doksztalcic.Tak tytulem prawa Murphy'ego my oczywiscie z 3 kolami zapasowymi nie zlapalismy zadnej gumy ale za to poszla nam przednia szyba (pierwszy kraj gdzie wykorzystalam ubezpiecznie
:D ) i to dzieki jedynemu samochodowi spotkanemu tego dnia na trasie . Plus urwal nam sie gwint od sruby od kola
:D niby male gowno ale ja tam lubie, zeby sie kola trzymaly na wszystkich srubkach, szczegolnie ze i tak te co trzymaja to i tak sie luzuja na grawelu.
Deadvlei robi niesamowite wrażenie na tych Waszych fotach, podczas mojej podróży do Namibii było to chyba najpiękniejsze miejsce. Ale wydmy z drona to hit! Już wpisuję drona i dobrą kamerkę jako must zakup przed następną podróżą.
Zdjęcia z drona są wspaniałym dopełnieniem relacji fotograficznej. Ja żałuję, że tak późno zacząłem latać z dronem. Tak naprawdę dopiero dwa ostatnie wyjazdy (NZ 2019 i Namibia 2020) miałem drona(y) ze sobą. Z pierwszym dronem Yuneec Q500 nie było jak podróżować. Chyba że zamiast plecaka zabierałbym walizkę z tym dronem.Pisałem już w dedykowanym wątku o dronach, że seria DJI Mavic zmieniła wszystko (w moim przypadku).
Hej. Chciałbym przeprosić za niezamierzoną rozciągłość czasową tej relacji.Planowałem "co piąteczek" wrzucać informacje i zdjęcia z poszczególnych etapów, ale w międzyczasie zmieniły się plany.Nie chcę się usprawiedliwiać, ale od 24.02 pojawiły się inne, ważniejsze sprawy i relację wrzucam wtedy kiedy mam chwilę na przebranie zdjęć, przegląd notatek.Myślę, że jednym wpisem w najbliższych dniach dzisiaj załatwię już resztę (wioska Himba, wodospady Ruacana no i Etosha), aby zamknąć relację.
Ja wiem, że mamy dopiero kwiecień, ale jak dla mnie - relacja roku. Super - oraz dzięki za ukierunkowanie mnie na jeden z moich kolejnych celów podróży.Powodzenia we wszystkim.
Super wyprawa. A jak było z pogodą? Powinno lać, zwłaszcza w Etosha, a tu wszędzie piękne słońce. Planuję wyprawę w lutym, a informacje, opisy pogody znalezione w internecie nie zachęcają...
Cześć,Byliśmy w Namibii na przełomie grudnia 2022 i stycznia 2023.W samej Etoszy na początku stycznia (3 dni, 2 noclegi)Padało tylko raz w nocy. Zwierząt było sporo (z wyjątkiem lwów - niestety nie udało nam się ich zobaczyć).Roślinności bardzo dużo dlatego trzeba mocno wypatrywać ale i tak było fantastycznie.Campingi nie były zatłoczone. Bardzo dobry termin na wyjazd wg nas.
Ekstra relacja, zdjęcia i wideo cudne. Dzisiaj właśnie kupiłem bilety do Namibii, bo już od dawna mam ją na celowniku i tylko się utwierdziłem, że to będzie ekstra wyjazd. Dla mnie relacja kandydująca do relacji roku! Dzięki!
Zdążyliśmy na wspaniały zachód słońca, a podziwialiśmy go z najbliżej położonej campingu „niewielkiej” wydmy - Elim Dunes.
Czas na odpoczynek.
Camping w Sesriem położony jest na samym początku doliny Sossuvlei i jest najlepszym a wręcz obowiązkowym miejscem na to, aby z rana wyruszyć na wschód słońca do Deadvlei.
Osoby nocujące na kempingu mogą ruszyć na pustynię godzinę wcześniej niż ci którzy nocują poza bramą campingu (oni wpuszczani są o wschodzie słońca). Do pierwszych wydm jedzie się 30-40 minut… także wybór był oczywisty.
Teraz już będzie tylko piach ?
Plan na dzień był taki: wschód słońca Deadvlei, odpoczynek na campingu, canyon Sesriem, zachód słońca Diune 40 („40 km” od bramy parku).
Rano, godzinę przed wschodem słońca (ok 6:30) wyruszyliśmy do Deadvlei. To wyglądało jak rajd samochodowy. Jak skończył się asfalt trzeba było przygotować spuścić powietrze w oponach. Nie wszyscy biorą sobie zalecenia do serca i po drodze minęliśmy jeden zakopany samochód (oni już nie zdążyli na wschód słońca).
Deadvlei
Powrót na camping
Seriem Canyon
Zachód słońca – Diune 40
Następnego dnia po śniadaniu wyruszyliśmy do Swakopmund.
Po drodze zajechaliśmy zobaczyć Kuiseb Canyon
Oryksy
Namibijskie Fairy Circles (Tajemnicze Kręgi)
cdn…Zdjęcia z drona są wspaniałym dopełnieniem relacji fotograficznej. Ja żałuję, że tak późno zacząłem latać z dronem. Tak naprawdę dopiero dwa ostatnie wyjazdy (NZ 2019 i Namibia 2020) miałem drona(y) ze sobą.
Z pierwszym dronem Yuneec Q500 nie było jak podróżować. Chyba że zamiast plecaka zabierałbym walizkę z tym dronem.
Pisałem już w dedykowanym wątku o dronach, że seria DJI Mavic zmieniła wszystko (w moim przypadku).Etap 3. Swakopmund – Walwis Bay – Spitzkoppe - Opuwo
Swakopmund to miasto, które dziś można określić jako resort, przeważa w nich niemiecka architektura kolonialna.
Ogromna część infrastruktury miasta została wybudowana ponad sto lat temu rękami niewolników zamkniętych w obozach koncentracyjnych.
Niedaleko słynnego molo, dzisiaj atrakcji turystycznej mieścił się obóz koncentracyjny (Konzentrationslager) Swakopmund, a wzdłuż rzeki Swakop znajduje się cmentarz ofiar, gdzie o miejscach pochówku świadczą tylko bezimienne piaszczyste kopczyki.
Pamięć o tamtych wydarzeniach jest praktycznie zupełnie zatarta, nawet trudno dowiedzieć się od miejscowych gdzie ten cmentarz się znajduje.
W zasadzie miasta za bardzo nie zwiedzaliśmy, potraktowaliśmy je jako bazę wypadową do zwiedzania okolicy i fundowania sobie atrakcji, jak np.. rajd po wydmach.
Lokalne napoje.
Rejs z Walvis Bay, głównego portu i trzeciego co do wielkości miasta Namibii i dawna posiadłość Korony Brytyjskiej. Podczas rejsu zaobserwować można uchatki i pelikany, czasem delfiny czy rybę zwaną samogłowem (sunfish).
W cenie rejsu mamy „mały” poczęstunek. Ostrygi z tego rejonu mają opinie jednych z najsmaczniejszych na świecie. Są eksportowane na cały świat. Prąd Benguelski sprawia, że wyhodowanie ostrygi do rozmiarów nadających się do konsumpcji zajmuje tu 9 miesięcy, tymczasem np. we Francji aż 3 lata… (Dużo planktonu, tlenu)
Po rejsie czeka już na nas kierowca, z którym wybieramy się na rajd po wydmach.
Następnego dnia kolejna z super atrakcji. Fantastyczna wycieczka na pustynię z przewodnikiem w poszukiwaniu zwierząt i roślin tam żyjących.
Jako laicy niczego, poza roślinami, które niespecjalnie się maskują, nie zauważylibyśmy. Owady, gady, ptaki. Żmija karłowata (do 40cm najwięcej, działa błyskawicznie. Jadowita niemalże od wyklucia, jad nie jest zabójczy dla człowieka. Ale podobno po ugryzieniu tak boli, że chciałoby się umrzeć. Potrzeba kilku lat, by organizm się zregenerował.) Mistrzyni kamuflażu. Sposób chodzenia, po wydmach pod górkę. Wabi ofiary ogonkiem.
Gekon palmato, ogromne oczy, półprzezroczyste różowo-żółte ciało, brak powiek – oblizuje oczy.