Po zwiedzeniu świątyni poszliśmy jeszcze w kierunku pałacu prezydenckiego...
Następnie zajrzeliśmy do starego, post-japońskiego kwartału, gdzie jednak największym zainteresowaniem cieszył się Brabus, a także miejscowe dziewczyny
Wieczorem dotarliśmy do dzielnicy Ximen, która zwłaszcza po zmroku tętni życiem, ponadto po ciemku wygląda znacznie ładniej niż za dnia, ale to taka specyfika azjatyckich miast, w których pojęcie ładu architektonicznego jest raczej nieznane. W okolicach tzw Red House trafiliśmy na imprezę gejowską, a przy okazji daliśmy zarobić Polakowi, który importuje na Tajwan nasze wyroby alkoholowe
Poniżej filmiki prezentujące atmosferę i harmider tego miejsca. Tak na marginesie, w drugim filmiku wspominam o tajwańskim wynalazku, czyli o bubble tea, czyli słodkim napoju mlekiem i tapioką.
W knajpie u znajomej zaliczamy jeszcze pyszne, lokalne jedzonko
Wracając do hotelu na ulicy spotkaliśmy faceta, który wyszedł na spacer nie z psem, ani nie z kanarkiem, ale z wężem w postaci pytona
Na koniec tego dnia fotka ze stacji benzynowej. Zobaczcie ceny. Około 4 zł za 1 litr
Stay tunedMamy tutaj sporo spotkań biznesowo-technicznych, a w dodatku odbywa się polsko-tajwańska konferencja, więc czasu na zwiedzanie jest niewiele. Jednak wczoraj udało nam się tuż przed zachodem słońca wdrapać na tzw Elephant Mountain. Krótsza droga prowadzi po schodach (ponad 1120 stopni), dluższa jest łagodniejsza. Ta góra to najlepszy punkt widokowy na Taipei, a że pogoda dopisała, to widoki były cudne. Zresztą zobaczcie sami
Zostaliśmy tam aż do momentu gdy zrobiło się całkiem ciemno
Dzisiaj mało zdjęciowo, ale więcej opisowo. Kolega wylatywał z Polski mocno niezdrowy. Kaszlał od dłuższego czasu itp. W czasie pobytu na Tajwanie jego infekcja mocno się rozwinęła, dostał gorączki ponad 39 stopni i kaszlał tak, że ledwo żył. Mieliśmy tylko ibuprofen, po którym co prawda zbijał temperaturę, ale za to był cały mokry, no a kaszel oczywiście bez zmian. Wczoraj wieczorem zapadła decyzja, że jedziemy do szpitala. I tutaj ciekawostka. Po zarejestrowaniu go (pani na recepcji no abla po angielsku) dostał się przed oblicze dwoch panów pielęgniarzy, ktorzy przeprowadzili wywiad zrobili pomiary cisnienia krwi, temperatury itp. Wszystko wprowadzili do komputera. Po chwili kolega został zaproszony do doktora, który płynnie mówił po angielsku, a jak było coś bardziej skomplikowanego to tłumaczył googlem na polski. Osłuchał go, zajrzał do gardła itp, po osłuchaniu zdecydował, że trzeba zrobić RTG. Zaprowadzono go na prześwietlenie, skąd wrócił do doktora, który już miał wyniki na kompie. Zobaczył tam jakby mały obszar zapalenia płuc. Przepisał mu antybiotyki i inne lekarstwa, kazał iść do kasy zapłacić za wizytę (1600TWD, czyli około 200 zł), a następnie odebrać lekarstwa w aptece szpitalnej. Całość trwała 15 minut (łącznie z RTG i oczekiwaniem na doktora, lekarstwami itp). W Polsce to niemożliwe, żeby na izbie przyjęć w szpitalu "z kaszelkiem" obslużyli kogoś w 15 minut.
A tutaj corpus delicti, czyli lekarstwa które dostał w aptece (niestety jakość słaba, bo kolega w pionie sfilmował)
1) Czyli lekarstwa są w cenie już wizyty i w ilości takiej jakiej przepisał lekarz? 2) Próbowaliście załatwić to przez ubezpieczenie czy odrazu na własna rękę? 3) Najważniejsze - czy pomogło i objawy ustąpiły? 4) Można wrzucić nazwę szpitala, który tak dobrze obsłużył
1. Lekarstwa w cenie 2. Od razu na własną rękę, do refundacji po powrocie, zresztą kasa nie jakaś strasznie wielka 3. Pomogło, może objawy jeszcze nie calkiem ustąpiły, ale jest znacznie lepiej. 4. Tutaj tak wszędzie traktują, ale do porządku daje link do google map z oznaczoną pozycją https://maps.app.goo.gl/3PrJK6GgY8C4QAeJ8Jako, że dzisiaj niedziela, to byliśmy na wycieczce (zresztą z wczoraj też mam sporo fotek do pokazania), ale na razie nieco lżejsza relacja, zwłaszcza, że u nas już grubo po siódmej
https://www.youtube.com/watch?si=MwPGk7 ... e=youtu.beZ zupełnie oczywistych względów nie mogę Wam pokazywać zdjęć z fabryk, w których byliśmy, ale widać, że firmy ktore nas gościły starały się pokazać, że im zależy na tym, byśmy byli odpowiednio powitani i ugoszczeni. Zazwyczaj były przygotowane stosowne plakaty, lub slajdy na monitorach. Przykład poniżej:
Gdy szliśmy na produkcję, trzeba było się odpowiednio ubrać, tzn czapka zapogiegająca gubieniu "nośnika DNA", kombinezon, ochraniacze na buty. Tak jak na poniższej fotkce
W jednej z fabryk dostaliśmy bardzo gustownie przygotowany lunch- box, przy okazji bardzo smaczny
:)
Następnie pojechaliśmy szybkim pociągiem na południe Tajwanu, konkretnie do Tainan. Pociąg (taki stary Shinkasen) jedzie ok 300km/godz, przy czym są pociągi, ktore zatrzymują się na wszystkich stacjach, albo na niektórych, co ma wpływ na długość podróży. Tak czy siak, trasę z Taipei do Kaohsiung liczacą ok 330km pokonuje się w około 1.5 godziny, albo nawet mniej. Co ciekawe wszystkie fotele są ustawione przodem do kierunku jazdy
W Tainan, po zostawieniu bagaży w hotelu pojechaliśmy na night market. To taki festiwal street- food, ale też miejsce odpustowych gier zręcznościowych.
Są też dostępne ostrygi z grilla, ale troche drogie. Porcja jak poniżej to ok 26zł, a my niebawem bedziemy je jeść do woli
Oprócz jedzenia są też różnego rodzaju gry zręcznosciowe, na rzutki, gdzie jeśli pierścień którym sie rzuca zawiśnie na szyjce butelki, to tę butelkę alkoholu się wygrywa i dostaje w prezencie
Z ciekawostek na koniec będzie fotka pana, sprzedawcy różności, który dźwigał na sobie całe stoisko, łącznie ze stelażem. Wszystko było zawieszona na sznurku, który spoczywał na jego ramionach. Co ciekawe on stał w miejscu, tylko nieco ruszał nogami. Mój kręgosłup nawet 10 minut bybtego nie wytrzymał
Stay tunedKolejnego dnia oprócz spotkania z Rektorem South Taiwan University of Science and Technology (to najlepszy prywatny univerek na Tajwanie) rozpocząłem wykłady dla studentów. Zorganizowany został tydzień intensywnego kursu, ja jestem jednym z wykładowców, więc w dni robocze przez pół dnia jestem zajęty, więc zwiedzanie tylko popołudniami lub w weekend. Na początek zdjęcie z moimi studentami (na liście są 32 osoby z 15 krajów, ale nie wszyscy załapali się na inauguracyjną fotkę)
Azjatyckie dziewczyny chciały też mieć zdjęcie tylko ze mną, mnie to pasuje
:) Ale zobaczcie jaka jest różnica wysokości
A jako visiting profesor dostałem tzw Teacher Assistant, czyli dwie studentki, które mają mi pomagać w kwestiach organizacyjnych. Muszę przyznać, że są ewidentną ozdobą poniższej fotografii
Sam kampus też robi bardzo dobre wrażenie, jest czysty, schludny i co więcej, jest w nim ład architektoniczny, co nie jest zbyt częste w azjatyckich miastach
JanuszJanuszewski napisał:
Jak się mają ceny na Tajwanie Np. Strett food, czy ceny w supermarkecie?
Ceny jedzenia na Tajwanie trochę wyższe niż w Polsce, ale akceptowalne. Droższe są hotele, zwłaszcza na krótko przed przyjazdem. Za to benzyna sporo tańsza, cena poniżej 4 zł/litr. Tajwan ma nieco wyższą wartość produktu krajowego brutto niż Polska (771 mld $ wobec polskiego 688 mld), ale ma mniejszą populację (23 mln wobec 37), zatem PKB per capita na Tajwanie jest prawie o 80% wyższe niż w Polsce. Oczywiście można liczyć różnymi metodami, ale i tak zarobki tutaj wyższe . Poniżej fragment porównania kosztów życia w PL i na Tajwanie, który znalazłem w necie
Kolejnego dnia rankiem musieliśmy jeszcze zobaczyć widowisko związane z promocją bejzbola. Otóż Rektor Uniwersytetu STUST był kiedyś zawodnikiem tego sportu (podczas gdy mieszkał w USA), szkoła chce otworzyć wydział nauk o sporcie, a jako, że w Tainan zawsze wygrywa tzw partia zielonych (obecnie rządząca), więc wiceprezydent kraju (który jest kandydatem w nadchodzących wyborach prezydenckich) oczywiście pojawił się, by pokazać się na wydarzeniu i "zagrać" z Rektorem. Miasto wybudowało stadion na 15 tys widzów, oczywiście krzesełka są zielone, co "zupełnie przypadkiem" koresponduje z kolorem rządzącej partii
Następnie po zrzuceniu z ulgą (były ponad 32 stopnie C) oficjalnych ciuchów udaliśmy sie w kierunku morza, by przepłynąć się poprzez tereny hodowli ostryg, zobaczyć małą wyspę (choć rok temu gdy tu byłem wycieczka była znacznie ciekawsza). Jednak zanim odpłynęliśmy zajrzeliśmy jeszcze do portowej swiatynii, przed którą akurat trwał jakiś festyn. Co ciekawe perkusistka widoczna na filmiku bębniła tak przez co najmniej trzy godziny praktycznie bez przerwy, bowiem gdy przyjechaliśmy była już rozgrzana, gdy odpływaliśmy było ją słychać, tak samo gdy wracliśmy ina nadal była w transie
Po krótkim postoju na wysepce, skąd wreszcie było widać otwarte morze, wracamy do portu, by sobie porządnie pojeść
W porcie (w cenie wycieczki) oferowane są ostrygi z grilla. Je się ile się chce. Pstrygi samemu grilluje się nad rozżarzonymi węglami drzewnymi, gdy ostrygi się otworzą można je wydłubać i spałaszować. Do tego piwko, ale później zamieniliśmy napoje na whisky, które mieliśmy akurat swieżo zakupione i nawet nie zdażyło się zagrzać w samochodzie
Martinuss napisał:Widzę ze tym razem bez cydru na wynos u Pana doktora się odbyło
;)Oj tam, oj tam skoro profesor Melex Karski otwarcie wynosi, to przecież i pomniejszy celebryta doktor może, nie mówiąc już o szarym człowieku
Chętnie się dowiem, czy LO reaguje w ogóle na Twoje wiadomości o jakości usług? A może masz do nich jakiś adres, pod którym siedzi jakiś rozgarnięty pracownik (taki, który przejmuje się chociaż w jakimkolwiek stopniu opinią pasażerów)?Podobnie, jak wszelkie wcześniejsze moje reklamacje, również obecna jest zupełnie zlekceważona. Choć tym razem nie mam zamiaru im odpuścić.
tropikey napisał:Chętnie się dowiem, czy LO reaguje w ogóle na Twoje wiadomości o jakości usług? A może masz do nich jakiś adres, pod którym siedzi jakiś rozgarnięty pracownik (taki, który przejmuje się chociaż w jakimkolwiek stopniu opinią pasażerów)?Podobnie, jak wszelkie wcześniejsze moje reklamacje, również obecna jest zupełnie zlekceważona. Choć tym razem nie mam zamiaru im odpuścić.Chyba jednak to czytają. Ja nie w kwestii reklamacji, ale raczej potencjału poprawy do nich pisywałem oraz na sąsiednim forum pokazywałem co jest do zmiany.Z jakąż satysfakcją zauważyłem, że po kilku latach (sic!) zwracania uwagi [emoji16] na fakt, że obwoluta na sztućce w biznesklasie była źle sklejona (bo logiem do środka, a nie frontem do klienta), gdy ostatnio wracałem z DEL okazało się, że nie tylko obwoluta dobrze wykonana, ale i logo na górze zestawu sztucców, tak, że przekaz podprogowy działa .To jednak drobnostka, ale grube tematy składają się z wielu małych
Dzisiaj mało zdjęciowo, ale więcej opisowo.Kolega wylatywał z Polski mocno niezdrowy. Kaszlał od dłuższego czasu itp. W czasie pobytu na Tajwanie jego infekcja mocno się rozwinęła, dostał gorączki ponad 39 stopni i kaszlał tak, że ledwo żył. Mieliśmy tylko ibuprofen, po którym co prawda zbijał temperaturę, ale za to był cały mokry, no a kaszel oczywiście bez zmian. Wczoraj wieczorem zapadła decyzja, że jedziemy do szpitala.I tutaj ciekawostka. Po zarejestrowaniu go (pani na recepcji no abla po angielsku) dostał się przed oblicze dwoch panów pielęgniarzy, ktorzy przeprowadzili wywiad zrobili pomiary cisnienia krwi, temperatury itp. Wszystko wprowadzili do komputera. Po chwili kolega został zaproszony do doktora, który płynnie mówił po angielsku, a jak było coś bardziej skomplikowanego to tłumaczył googlem na polski. Osłuchał go, zajrzał do gardła itp, po osłuchaniu zdecydował, że trzeba zrobić RTG. Zaprowadzono go na prześwietlenie, skąd wrócił do doktora, który już miał wyniki na kompie. Zobaczył tam jakby mały obszar zapalenia płuc. Przepisał mu antybiotyki i inne lekarstwa, kazał iść do kasy zapłacić za wizytę (1600TWD, czyli około 200 zł), a następnie odebrać lekarstwa w aptece szpitalnej.Całość trwała 15 minut (łącznie z RTG i oczekiwaniem na doktora, lekarstwami itp).W Polsce to niemożliwe, żeby na izbie przyjęć w szpitalu "z kaszelkiem" obslużyli kogoś w 15 minut.A tutaj corpus delicti, czyli lekarstwa które dostał w aptece (niestety jakość słaba, bo kolega w pionie sfilmował)https://youtu.be/ByU_OPBocQM?feature=shared
@Babuk 1) Czyli lekarstwa są w cenie już wizyty i w ilości takiej jakiej przepisał lekarz? 2) Próbowaliście załatwić to przez ubezpieczenie czy odrazu na własna rękę? 3) Najważniejsze - czy pomogło i objawy ustąpiły?4) Można wrzucić nazwę szpitala, który tak dobrze obsłużył
Martinuss napisał:@Babuk 1) Czyli lekarstwa są w cenie już wizyty i w ilości takiej jakiej przepisał lekarz? 2) Próbowaliście załatwić to przez ubezpieczenie czy odrazu na własna rękę? 3) Najważniejsze - czy pomogło i objawy ustąpiły?4) Można wrzucić nazwę szpitala, który tak dobrze obsłużył1. Lekarstwa w cenie2. Od razu na własną rękę, do refundacji po powrocie, zresztą kasa nie jakaś strasznie wielka3. Pomogło, może objawy jeszcze nie calkiem ustąpiły, ale jest znacznie lepiej.4. Tutaj tak wszędzie traktują, ale do porządku daje link do google map z oznaczoną pozycjąhttps://maps.app.goo.gl/3PrJK6GgY8C4QAeJ8
Jako, że dzisiaj niedziela, to byliśmy na wycieczce (zresztą z wczoraj też mam sporo fotek do pokazania), ale na razie nieco lżejsza relacja, zwłaszcza, że u nas już grubo po siódmejhttps://www.youtube.com/watch?si=MwPGk7 ... e=youtu.be
Znajoma tutaj mieszkająca kiedyś specjalnie pojechała wysoko w góry, bo zapowiadali śnieg. Owszem spadł może z centymetr. Tak czy siak miała ponoć wielką radochę, że go zobaczyła i doświadczyła. Przy tym mówiła, że jest bardzo zimny [emoji16][emoji16]Większość Tajwanczyków (tzn tych którzy nie latają do Europy, ewentualnie Korei czy Japonii) nigdy w życiu nie widziała śniegu. Nawet o tym dzisiaj rozmawiałem z moimi studentkami. Więc albo fluidy do Was doszły, albo mój telefon ma jakiegoś szpiega zainstalowanego. Chyba na noc będę go jednak wyłaczał i chował do walizki, czy tam jakiejś mikrofali [emoji1787]
Kiedyś miałem okazję być na Tajwanie w styczniu. Był to wyjątkowo zimny styczeń i najstarsi miejscowi górale nie pamiętali takiego chłodu. Objawiało się to dla mnie koniecznością założenia wieczorem sweterka na normalnie noszony krótki rękawek. Miejscowi wariowali- czapki, puchowe kurtki, szaliki - istnie szaleństwo. Przy czym całkiem normalnym widokiem był lokales w czapce i kożuszku idący przez Taipei w klapkach. To tyle na temat śniegu w zimie w miastach na Tajwanie.
BabuK napisał: (kiedyś pisałem relację o tym jak się przelatuje podwójne wydry)Zawsze mnie intrygowalo, o czym była ta piosenka Alibabek:https://youtu.be/W9D1hy8TkZA?si=4AU1Wm2O4HsMVM9U...no i nareszcie wiem! One śpiewają w imieniu podwójnych wydr
:D
@BabuK a spałeś w samolocie? Zasada jak przy lotach do Stanów z Europy. Przemęczyć się do wieczora danej strefy i dopiero iść spać. Ja wróciłem wczoraj z Wietnamu o 16. Przetrzymałem się do 22 czasu PL i dziś wstałem o 7 bez budzenia się w nocy
@oskiboski, tak spałem w samolocie, a wczoraj przetrzymałem do wieczora, więc nie wiem dlaczego tak mnie dziś rano dopadłoA z innej beczki: widzicie film o śmieciarce? Bo mnie na kompie wyświetla się jako niedostępny, a na Tapatalku w komórce wszystko jest OK
widać
8-)Super relacja! Na przełomie kwietnia i maja 2024 będę na Tajwanie pierwszy raz ok 14 dni, może też wrzucę relację okiem osoby, która pierwszy raz leci tak daleko do krajów Azjatyckich i równocześnie na Tajwan.
Żyłem w błogiej nieświadomości i sądziłem, że kl. biznes w TK jest na długich dystansach zawsze na wysokim poziomie, ale ten B777 to faktycznie lekkie nieporozumienie. Dzięki za ostrzeżenie.Z ciekawości zapytam, czy spotkałeś się na miejscu z jakimiś oznakami niepokoju z powodu potencjalnego zagrożenia ze strony kontynentalnych Chin? Gdy byłem w Tajpej kilka lat temu nic takiego nie rzuciło mi się w oczy, ale w międzyczasie sytuacja geopolityczna uległa niestety zmianie.
@tropikey jak się żyje ciągle w jakimś zagrożeniu, to się do niego przyzwyczajamy i nie odczuwamy go jako ciężaru. Myślę, że podobnie jest na Tajwanie. W codziennym życiu nie zauważa się aby sytuacja była jakoś napięta. Co więcej, jak mi mówił jeden z Tajwańczyków, każdy szanujacy się biznesmen tajwański ma dwie żony. Jedną na Tajwanie, drugą w Chinach kontynentalnych
TK na pewno nie bije LO, a przegrywa jeśli chodzi o alkohole. Chyba, że jest jakaś ukryta część. Spędziłem tam wiele godzin na przesiadce i jakiegoś szału nie odczułem. Oczywiście jest dużo większy niż Polonez, natomiast miejsca do pracy przy kompie ciężko uświadczyć. Sa takie fotele mało wygodne do laptopa, ale nie ma tam nigdzie gniazdek. Pojutrze rano ponownie tak wstąpię i zrewiduję może swój pogląd.
marek2011 napisał:...TK został zdecydowanie w tyle z tym, choć ogólnie nie tak mocno jak LH czy LO. Solidny serwis w C nadrabia trochę te braki, ale znów IMO już też odstaje od wiodących linii - na mojej prywatnej liście zdecydowanie wygrywa w tej chwili QR jeśli chodzi o C tak na marginesie. Absolutnie no 1 na świecie.Możesz bardziej precyzyjnie napisać dlaczego LH czy LO zostali bardziej z tyłu z twardym produktem w C niż TK? Co prawda moja podróż była w Y, ale patrząc na kabinę C w 777 to LO w 787 jest o wiele lepsze i zapewne też wygodniejsze. Natomiast przypominając sobie TK na longhaulu tak ca 10 lat temu i teraz, to wtedy było jakby luksusowo. Teraz jest przeciętnie. Zdecydowanie lepiej na rejsach do TPE wypada Eva Air czy China Airlines. No ale Azjatki zawsze mi się podobały, więc mogę nie być obiektywny
;)
Odcinek in progress, poniżej dodaję kolejne foty
Po zwiedzeniu świątyni poszliśmy jeszcze w kierunku pałacu prezydenckiego...
Następnie zajrzeliśmy do starego, post-japońskiego kwartału, gdzie jednak największym zainteresowaniem cieszył się Brabus, a także miejscowe dziewczyny
Wieczorem dotarliśmy do dzielnicy Ximen, która zwłaszcza po zmroku tętni życiem, ponadto po ciemku wygląda znacznie ładniej niż za dnia, ale to taka specyfika azjatyckich miast, w których pojęcie ładu architektonicznego jest raczej nieznane.
W okolicach tzw Red House trafiliśmy na imprezę gejowską, a przy okazji daliśmy zarobić Polakowi, który importuje na Tajwan nasze wyroby alkoholowe
Poniżej filmiki prezentujące atmosferę i harmider tego miejsca.
Tak na marginesie, w drugim filmiku wspominam o tajwańskim wynalazku, czyli o bubble tea, czyli słodkim napoju mlekiem i tapioką.
https://youtu.be/39199E0Gi8M?feature=shared
https://youtu.be/wMl6HzX0qyg?feature=shared
W knajpie u znajomej zaliczamy jeszcze pyszne, lokalne jedzonko
Wracając do hotelu na ulicy spotkaliśmy faceta, który wyszedł na spacer nie z psem, ani nie z kanarkiem, ale z wężem w postaci pytona
Na koniec tego dnia fotka ze stacji benzynowej. Zobaczcie ceny. Około 4 zł za 1 litr
Stay tunedMamy tutaj sporo spotkań biznesowo-technicznych, a w dodatku odbywa się polsko-tajwańska konferencja, więc czasu na zwiedzanie jest niewiele.
Jednak wczoraj udało nam się tuż przed zachodem słońca wdrapać na tzw Elephant Mountain. Krótsza droga prowadzi po schodach (ponad 1120 stopni), dluższa jest łagodniejsza. Ta góra to najlepszy punkt widokowy na Taipei, a że pogoda dopisała, to widoki były cudne. Zresztą zobaczcie sami
Zostaliśmy tam aż do momentu gdy zrobiło się całkiem ciemno
Dzisiaj mało zdjęciowo, ale więcej opisowo.
Kolega wylatywał z Polski mocno niezdrowy. Kaszlał od dłuższego czasu itp. W czasie pobytu na Tajwanie jego infekcja mocno się rozwinęła, dostał gorączki ponad 39 stopni i kaszlał tak, że ledwo żył. Mieliśmy tylko ibuprofen, po którym co prawda zbijał temperaturę, ale za to był cały mokry, no a kaszel oczywiście bez zmian. Wczoraj wieczorem zapadła decyzja, że jedziemy do szpitala.
I tutaj ciekawostka. Po zarejestrowaniu go (pani na recepcji no abla po angielsku) dostał się przed oblicze dwoch panów pielęgniarzy, ktorzy przeprowadzili wywiad zrobili pomiary cisnienia krwi, temperatury itp. Wszystko wprowadzili do komputera. Po chwili kolega został zaproszony do doktora, który płynnie mówił po angielsku, a jak było coś bardziej skomplikowanego to tłumaczył googlem na polski. Osłuchał go, zajrzał do gardła itp, po osłuchaniu zdecydował, że trzeba zrobić RTG. Zaprowadzono go na prześwietlenie, skąd wrócił do doktora, który już miał wyniki na kompie. Zobaczył tam jakby mały obszar zapalenia płuc. Przepisał mu antybiotyki i inne lekarstwa, kazał iść do kasy zapłacić za wizytę (1600TWD, czyli około 200 zł), a następnie odebrać lekarstwa w aptece szpitalnej.
Całość trwała 15 minut (łącznie z RTG i oczekiwaniem na doktora, lekarstwami itp).
W Polsce to niemożliwe, żeby na izbie przyjęć w szpitalu "z kaszelkiem" obslużyli kogoś w 15 minut.
A tutaj corpus delicti, czyli lekarstwa które dostał w aptece (niestety jakość słaba, bo kolega w pionie sfilmował)
https://youtu.be/ByU_OPBocQM?feature=shared
1) Czyli lekarstwa są w cenie już wizyty i w ilości takiej jakiej przepisał lekarz?
2) Próbowaliście załatwić to przez ubezpieczenie czy odrazu na własna rękę?
3) Najważniejsze - czy pomogło i objawy ustąpiły?
4) Można wrzucić nazwę szpitala, który tak dobrze obsłużył
1. Lekarstwa w cenie
2. Od razu na własną rękę, do refundacji po powrocie, zresztą kasa nie jakaś strasznie wielka
3. Pomogło, może objawy jeszcze nie calkiem ustąpiły, ale jest znacznie lepiej.
4. Tutaj tak wszędzie traktują, ale do porządku daje link do google map z oznaczoną pozycją
https://maps.app.goo.gl/3PrJK6GgY8C4QAeJ8Jako, że dzisiaj niedziela, to byliśmy na wycieczce (zresztą z wczoraj też mam sporo fotek do pokazania), ale na razie nieco lżejsza relacja, zwłaszcza, że u nas już grubo po siódmej
https://www.youtube.com/watch?si=MwPGk7 ... e=youtu.beZ zupełnie oczywistych względów nie mogę Wam pokazywać zdjęć z fabryk, w których byliśmy, ale widać, że firmy ktore nas gościły starały się pokazać, że im zależy na tym, byśmy byli odpowiednio powitani i ugoszczeni.
Zazwyczaj były przygotowane stosowne plakaty, lub slajdy na monitorach. Przykład poniżej:
Gdy szliśmy na produkcję, trzeba było się odpowiednio ubrać, tzn czapka zapogiegająca gubieniu "nośnika DNA", kombinezon, ochraniacze na buty. Tak jak na poniższej fotkce
W jednej z fabryk dostaliśmy bardzo gustownie przygotowany lunch- box, przy okazji bardzo smaczny :)
Następnie pojechaliśmy szybkim pociągiem na południe Tajwanu, konkretnie do Tainan. Pociąg (taki stary Shinkasen) jedzie ok 300km/godz, przy czym są pociągi, ktore zatrzymują się na wszystkich stacjach, albo na niektórych, co ma wpływ na długość podróży. Tak czy siak, trasę z Taipei do Kaohsiung liczacą ok 330km pokonuje się w około 1.5 godziny, albo nawet mniej. Co ciekawe wszystkie fotele są ustawione przodem do kierunku jazdy
W Tainan, po zostawieniu bagaży w hotelu pojechaliśmy na night market. To taki festiwal street- food, ale też miejsce odpustowych gier zręcznościowych.
https://youtu.be/dxByA4FPu20?feature=shared
Są też dostępne ostrygi z grilla, ale troche drogie. Porcja jak poniżej to ok 26zł, a my niebawem bedziemy je jeść do woli
Oprócz jedzenia są też różnego rodzaju gry zręcznosciowe, na rzutki, gdzie jeśli pierścień którym sie rzuca zawiśnie na szyjce butelki, to tę butelkę alkoholu się wygrywa i dostaje w prezencie
https://youtu.be/PO1zqutkteE?feature=shared
Z ciekawostek na koniec będzie fotka pana, sprzedawcy różności, który dźwigał na sobie całe stoisko, łącznie ze stelażem. Wszystko było zawieszona na sznurku, który spoczywał na jego ramionach. Co ciekawe on stał w miejscu, tylko nieco ruszał nogami. Mój kręgosłup nawet 10 minut bybtego nie wytrzymał
Stay tunedKolejnego dnia oprócz spotkania z Rektorem South Taiwan University of Science and Technology (to najlepszy prywatny univerek na Tajwanie) rozpocząłem wykłady dla studentów. Zorganizowany został tydzień intensywnego kursu, ja jestem jednym z wykładowców, więc w dni robocze przez pół dnia jestem zajęty, więc zwiedzanie tylko popołudniami lub w weekend.
Na początek zdjęcie z moimi studentami (na liście są 32 osoby z 15 krajów, ale nie wszyscy załapali się na inauguracyjną fotkę)
Azjatyckie dziewczyny chciały też mieć zdjęcie tylko ze mną, mnie to pasuje :) Ale zobaczcie jaka jest różnica wysokości
A jako visiting profesor dostałem tzw Teacher Assistant, czyli dwie studentki, które mają mi pomagać w kwestiach organizacyjnych. Muszę przyznać, że są ewidentną ozdobą poniższej fotografii
Sam kampus też robi bardzo dobre wrażenie, jest czysty, schludny i co więcej, jest w nim ład architektoniczny, co nie jest zbyt częste w azjatyckich miastach
Tajwan ma nieco wyższą wartość produktu krajowego brutto niż Polska (771 mld $ wobec polskiego 688 mld), ale ma mniejszą populację (23 mln wobec 37), zatem PKB per capita na Tajwanie jest prawie o 80% wyższe niż w Polsce.
Oczywiście można liczyć różnymi metodami, ale i tak zarobki tutaj wyższe .
Poniżej fragment porównania kosztów życia w PL i na Tajwanie, który znalazłem w necie
Kolejnego dnia rankiem musieliśmy jeszcze zobaczyć widowisko związane z promocją bejzbola. Otóż Rektor Uniwersytetu STUST był kiedyś zawodnikiem tego sportu (podczas gdy mieszkał w USA), szkoła chce otworzyć wydział nauk o sporcie, a jako, że w Tainan zawsze wygrywa tzw partia zielonych (obecnie rządząca), więc wiceprezydent kraju (który jest kandydatem w nadchodzących wyborach prezydenckich) oczywiście pojawił się, by pokazać się na wydarzeniu i "zagrać" z Rektorem.
Miasto wybudowało stadion na 15 tys widzów, oczywiście krzesełka są zielone, co "zupełnie przypadkiem" koresponduje z kolorem rządzącej partii
Następnie po zrzuceniu z ulgą (były ponad 32 stopnie C) oficjalnych ciuchów udaliśmy sie w kierunku morza, by przepłynąć się poprzez tereny hodowli ostryg, zobaczyć małą wyspę (choć rok temu gdy tu byłem wycieczka była znacznie ciekawsza). Jednak zanim odpłynęliśmy zajrzeliśmy jeszcze do portowej swiatynii, przed którą akurat trwał jakiś festyn. Co ciekawe perkusistka widoczna na filmiku bębniła tak przez co najmniej trzy godziny praktycznie bez przerwy, bowiem gdy przyjechaliśmy była już rozgrzana, gdy odpływaliśmy było ją słychać, tak samo gdy wracliśmy ina nadal była w transie
https://youtu.be/X8NHzfLAMRc?feature=shared
Zaokrętowalismy się na łódkę, by pierw płynąć kanałami (nic ciekawego), a następnie zobaczyć pływające tratwy pod którymi hoduje się ostrygi
Niektórym trochę się przysnęło na łódce ;)
https://youtu.be/r7RHFIHer7M?feature=shared
Po krótkim postoju na wysepce, skąd wreszcie było widać otwarte morze, wracamy do portu, by sobie porządnie pojeść
W porcie (w cenie wycieczki) oferowane są ostrygi z grilla. Je się ile się chce. Pstrygi samemu grilluje się nad rozżarzonymi węglami drzewnymi, gdy ostrygi się otworzą można je wydłubać i spałaszować. Do tego piwko, ale później zamieniliśmy napoje na whisky, które mieliśmy akurat swieżo zakupione i nawet nie zdażyło się zagrzać w samochodzie