Gdy nam brakło ostryg, albo węgla drzewnego, to pan uprzejmie nam donosił
Stay tuned, następnego dnia będzie wycieczka do Koahsiung, a niebawem lecę na Peskadory, czyli do Penghu (Magong)Znajoma tutaj mieszkająca kiedyś specjalnie pojechała wysoko w góry, bo zapowiadali śnieg. Owszem spadł może z centymetr. Tak czy siak miała ponoć wielką radochę, że go zobaczyła i doświadczyła. Przy tym mówiła, że jest bardzo zimny [emoji16][emoji16]
Większość Tajwanczyków (tzn tych którzy nie latają do Europy, ewentualnie Korei czy Japonii) nigdy w życiu nie widziała śniegu. Nawet o tym dzisiaj rozmawiałem z moimi studentkami. Więc albo fluidy do Was doszły, albo mój telefon ma jakiegoś szpiega zainstalowanego. Chyba na noc będę go jednak wyłaczał i chował do walizki, czy tam jakiejś mikrofali [emoji1787]Godzinę temu zakończyłem pracę, tzn tygodniowy cykl wykładów w ramach intensywnego kursu dla studentów MBA and PhD w Southern Taiwan University of Science and Technology. Moja grupa liczyła 32 osoby z 15 krajów, więc był to istny tygiel kulturowy. Dla mnie, jako raczej ścisłowca od maszyn i napędów elektrycznych przygotowanie cyklu wykładów niezwiązanych z techniką (jedynie ogólnie o elektromobilności i poszanowaniu energii nieco im opowiedziałem) też było wyzwaniem. No ale się udało, ostatni (dziesiejszy dzień był super, tak żywo dyskutowali nad " case study", że aż miło było patrzeć). Miło też popatrzeć na zdjęcia, o które sami prosili
Skoro koniec pracy, to mogę troszkę nadrobić zaległości w relacji, a co więcej zaczyna sie czas na małe zwiedzanko. Przede mną skok w bok, czyli relax na Penghu (Magong)
;) O tym będzie w kolejnych odcinkach, bo teraz fotorelacja z niedzielnej wycieczki do Kaohsiung.
Z Tainan do Kaohsiung można dojechać szybkim pociągiem (HSR), który ma osobne torowiska i osobne stacje (podróż trwa 12 minut, ale stacja HSR jest daleko od centrum Tainan), ewentualnie pociągiem państwowym (TRA), który w zależności od tego czy jest express czy local jedzie 25-45 minut. To, że mi się Azjatki podobają, to chyba wszyscy wiedzą, ale ta dziewczynka spotkana z jej rodzicami w pociągu to po prostu śliczna była
W Kaohsiung na początku obejrzeliśmy Dome o Light, czyli kopułę światła na stacji Formosa Blvd, a następnie udaliśmy się w kierunku dzielnicy artystów, czyli tzw Pier 2. Dawniej to była dzielnia portowa wraz z magazynami i bocznicą kolejową
Kaohsiung to jedyne znane mi miasto w Azji, w którym kursują tramwaje. Co więcej są one ładowane wyłącznie na przystankach i w zajezdni, więc drutów nad torami nie ma. Ponadto bardzo ładnie wygladają zielone torowiska i należy im oddać szacunek, że potrafią je utrzymać na zielono w tak gorącym klimacie
Artyści właśnie budowali jakąś kolejną instalację, bo to raczej nie rzeźba
My, idąc w kierunku portu, skąd chcieliśmy promem przedostać się na sąsiadującą wysepkę po drodze widzieliśmy m. in. hulajnogę w wersji cargo
A tutaj Shibuya Crossing filia w Kaohsiung
;)
Jest i prom, którym za 30 TWD przepłynieny przez zatokę na wyspę, na której znajduje się m.in. latarnia morska skąd rozposciera się ladny widok na zatokę, port i miasto
Teraz pora na kolka zdjęć z wyspy, która jest nie tylko.miejscem wypoczynku, ale również zwykłą dzielnicą Kaohsiung
Poniżej jest zdjęcie przystani promowej, skąd po krótkim pobycie na wyspie (i zażyciu kąpieli morskiej przez cześć ekipy) wrócimy do głównej części Kaohsiung
Chłopaki chciały jeszcze zrobić zakupy przed odlotem do PL. Na szczęście na Tajwanie wszystkie niedziele są handlowe, nikt nikogo nie zmusza do zamykania sklepów i biznesów w ten dzień. Zatem spenetrowaliśmy centrum handlowe oraz Carrefour. A żeby nie było pożegnania na sucho, to przy stoliczkach przed Carrefourem wypiliśmy strzemiennego, no może dwa, góra czy
;)
O godz 18tej mieliśmy pociąg HSR, którym chłopaki dojechały do Taoyuan (ja tylko do Tainan), stamtąd metrem na lotnisko, bo o godz 22.20 odlecieć w kierunku Europy. Za zostałem na wykłady, o których już pisałem.
Tak więc jesteśmy w miarę na bieżąco z relacją. Jutro lecę na wyspę do Penghu
Stay tuned
JanuszJanuszewski napisał:
Jak się nazywa tajwańska Biedronka?
Tu są Żabki, Biedry nie widziałemPoleciałem sobie na Peskadory, czyli Penghu. To jest archipelag wysp - w sumie 90 wysp z czego główne 4 są połączone mostami, w tym jednym naprawdę długim, ponadto, jest też kilka pomniejszych, do których można się dostać albo statkiem, albo tylko Twin Otterem (kiedyś pisałem relację o tym jak się przelatuje podwójne wydry). Weekend niezwykle szybko minął, nie było kiedy pisać relacji. Teraz już jestem na lotnisku TPE, za ok 30 minut będzie boarding na Turkish TK 25 do IST, więc ciąg dalszy zamieszczę już z PL.
Stay tunedMelduję się już z PL. Co prawda głowa nadal w azjatyckiej czasoprzestrzeni, ale postaram się trochę podgonić relację
Z lotniska Taipei Shongsham poleciałem do Penghu (Magong). Penghu to nazwa archipelagu wysp, a Magong to największe tam miasto i stolica regionu, ale często nazwy stosowane są zamiennie. Do Magong (MZG) można dolecieć z Songsham, ale również z Tainan i Kaohsiung, a także Taitung. Lata tam Mandarine airlines (spółka córka China Airline), Uni Air, a także na Twin Otterach Daily Air. Daily Air obsługuje też małe wysepki, bardzo lubię z nimi latać, pewnie dlatego, że między kabiną pasażerską a kokpitem nie na drzwi, więc siedząc w pierwszym rzędzie jest się prawie w kokpicie. Wystarczająco blisko, by wszystko widzieć i słyszeć, nawet rękę z telefonem/aparatem się tam sięga. Jednak o lataniu podwójnymi wydrami już była relacja na sąsiednim forum, są też filmiki na YT, więc wracamy do przelotu TSA-MZG. Tym razem w obie strony leciałem Mandarine Airlines (oni latają na ATR-72, ale część rejsów obsługiwana jest przez B737-800 China Airlines). Co chyba niespotykane w Europie B737 ma biznesklasę z prawdziwymi, szerokimi fotelami i nawet na krajówce można się załapać na taki fotel. Mnie się jednak nie udało i siedziałem na zwykłym miesjcu. Co ciekawe miejsca na nogi jest więcej niż w B787 czy B777 Turkisha, o ciasnej Lufthansie już nie ma nawet co wspominać.
Po przylocie do Penghu, jako że był już wieczór i szkoda mi było czasu czekać ponad pół godziny na autobus, taksówką dostalem się do centrum miasta (300TWD), by coś przekąsić, a następnie udać się w kimono. Następnego dnia rankiem wypożyczyłem skuter (dla wersji benzynowej trzeba mieć międzynarodowe prawo jazdy, a także krajowe, oba dokumenty są fotografowane, natomiast skutery elektryczne prawa jazdy nie wymagają). Cana 300 TWD za 24 godziny, a ja biorąc na półtora dnia zapłaciłem 550.
Postanowiłem zrobić wycieczkę objazdową po wyspie, a dokładnie wyspach, bowiem 5 z nich jest połączonych mostami. Najdłuższy z mostów ma 2,5 km. Widoczny jest poniżej
Tajwańczycy, chyba szczególnie na Penghu, lubią różne dziwaczne rzeźby, czy też malowania np płotów. Więc przy wjezdzie na most ustawiono też posąg ryby. Ciekawe czy spełni moje marzenia
A tuż obok jest ławeczka, łudząco podobna do tych słynnych polskich "patriotycznych" ławeczek
Kawałeczek w bok od głównej drogi znajduje się świątynia, do której wejście prowadzi poprzez jakby las, w którym konary drzew są fantazyjne splątane nad głowami odwiedzających
Na Penghu strasznie wiało, ale to ponoć norma w tym okresie. Dlatego wstrzymano wycieczki statkami, a większość floty rybackiej też była zacumowana w basenach portowych.
Kolejnym przystankiem była historyczna wioska Erkan, w której trzeba przyznać zabudowa była bardzo przyjemna dla oka
W jednym z domów ściany były wyłożone kolorowymi, ozdobnymi kafelkami, super to wyglądało
To jeszcze ze dwa, trzy widoczki z wioski i można jechać dalej
Martinuss napisał:Widzę ze tym razem bez cydru na wynos u Pana doktora się odbyło
;)Oj tam, oj tam skoro profesor Melex Karski otwarcie wynosi, to przecież i pomniejszy celebryta doktor może, nie mówiąc już o szarym człowieku
Chętnie się dowiem, czy LO reaguje w ogóle na Twoje wiadomości o jakości usług? A może masz do nich jakiś adres, pod którym siedzi jakiś rozgarnięty pracownik (taki, który przejmuje się chociaż w jakimkolwiek stopniu opinią pasażerów)?Podobnie, jak wszelkie wcześniejsze moje reklamacje, również obecna jest zupełnie zlekceważona. Choć tym razem nie mam zamiaru im odpuścić.
tropikey napisał:Chętnie się dowiem, czy LO reaguje w ogóle na Twoje wiadomości o jakości usług? A może masz do nich jakiś adres, pod którym siedzi jakiś rozgarnięty pracownik (taki, który przejmuje się chociaż w jakimkolwiek stopniu opinią pasażerów)?Podobnie, jak wszelkie wcześniejsze moje reklamacje, również obecna jest zupełnie zlekceważona. Choć tym razem nie mam zamiaru im odpuścić.Chyba jednak to czytają. Ja nie w kwestii reklamacji, ale raczej potencjału poprawy do nich pisywałem oraz na sąsiednim forum pokazywałem co jest do zmiany.Z jakąż satysfakcją zauważyłem, że po kilku latach (sic!) zwracania uwagi [emoji16] na fakt, że obwoluta na sztućce w biznesklasie była źle sklejona (bo logiem do środka, a nie frontem do klienta), gdy ostatnio wracałem z DEL okazało się, że nie tylko obwoluta dobrze wykonana, ale i logo na górze zestawu sztucców, tak, że przekaz podprogowy działa .To jednak drobnostka, ale grube tematy składają się z wielu małych
Dzisiaj mało zdjęciowo, ale więcej opisowo.Kolega wylatywał z Polski mocno niezdrowy. Kaszlał od dłuższego czasu itp. W czasie pobytu na Tajwanie jego infekcja mocno się rozwinęła, dostał gorączki ponad 39 stopni i kaszlał tak, że ledwo żył. Mieliśmy tylko ibuprofen, po którym co prawda zbijał temperaturę, ale za to był cały mokry, no a kaszel oczywiście bez zmian. Wczoraj wieczorem zapadła decyzja, że jedziemy do szpitala.I tutaj ciekawostka. Po zarejestrowaniu go (pani na recepcji no abla po angielsku) dostał się przed oblicze dwoch panów pielęgniarzy, ktorzy przeprowadzili wywiad zrobili pomiary cisnienia krwi, temperatury itp. Wszystko wprowadzili do komputera. Po chwili kolega został zaproszony do doktora, który płynnie mówił po angielsku, a jak było coś bardziej skomplikowanego to tłumaczył googlem na polski. Osłuchał go, zajrzał do gardła itp, po osłuchaniu zdecydował, że trzeba zrobić RTG. Zaprowadzono go na prześwietlenie, skąd wrócił do doktora, który już miał wyniki na kompie. Zobaczył tam jakby mały obszar zapalenia płuc. Przepisał mu antybiotyki i inne lekarstwa, kazał iść do kasy zapłacić za wizytę (1600TWD, czyli około 200 zł), a następnie odebrać lekarstwa w aptece szpitalnej.Całość trwała 15 minut (łącznie z RTG i oczekiwaniem na doktora, lekarstwami itp).W Polsce to niemożliwe, żeby na izbie przyjęć w szpitalu "z kaszelkiem" obslużyli kogoś w 15 minut.A tutaj corpus delicti, czyli lekarstwa które dostał w aptece (niestety jakość słaba, bo kolega w pionie sfilmował)https://youtu.be/ByU_OPBocQM?feature=shared
@Babuk 1) Czyli lekarstwa są w cenie już wizyty i w ilości takiej jakiej przepisał lekarz? 2) Próbowaliście załatwić to przez ubezpieczenie czy odrazu na własna rękę? 3) Najważniejsze - czy pomogło i objawy ustąpiły?4) Można wrzucić nazwę szpitala, który tak dobrze obsłużył
Martinuss napisał:@Babuk 1) Czyli lekarstwa są w cenie już wizyty i w ilości takiej jakiej przepisał lekarz? 2) Próbowaliście załatwić to przez ubezpieczenie czy odrazu na własna rękę? 3) Najważniejsze - czy pomogło i objawy ustąpiły?4) Można wrzucić nazwę szpitala, który tak dobrze obsłużył1. Lekarstwa w cenie2. Od razu na własną rękę, do refundacji po powrocie, zresztą kasa nie jakaś strasznie wielka3. Pomogło, może objawy jeszcze nie calkiem ustąpiły, ale jest znacznie lepiej.4. Tutaj tak wszędzie traktują, ale do porządku daje link do google map z oznaczoną pozycjąhttps://maps.app.goo.gl/3PrJK6GgY8C4QAeJ8
Jako, że dzisiaj niedziela, to byliśmy na wycieczce (zresztą z wczoraj też mam sporo fotek do pokazania), ale na razie nieco lżejsza relacja, zwłaszcza, że u nas już grubo po siódmejhttps://www.youtube.com/watch?si=MwPGk7 ... e=youtu.be
Znajoma tutaj mieszkająca kiedyś specjalnie pojechała wysoko w góry, bo zapowiadali śnieg. Owszem spadł może z centymetr. Tak czy siak miała ponoć wielką radochę, że go zobaczyła i doświadczyła. Przy tym mówiła, że jest bardzo zimny [emoji16][emoji16]Większość Tajwanczyków (tzn tych którzy nie latają do Europy, ewentualnie Korei czy Japonii) nigdy w życiu nie widziała śniegu. Nawet o tym dzisiaj rozmawiałem z moimi studentkami. Więc albo fluidy do Was doszły, albo mój telefon ma jakiegoś szpiega zainstalowanego. Chyba na noc będę go jednak wyłaczał i chował do walizki, czy tam jakiejś mikrofali [emoji1787]
Kiedyś miałem okazję być na Tajwanie w styczniu. Był to wyjątkowo zimny styczeń i najstarsi miejscowi górale nie pamiętali takiego chłodu. Objawiało się to dla mnie koniecznością założenia wieczorem sweterka na normalnie noszony krótki rękawek. Miejscowi wariowali- czapki, puchowe kurtki, szaliki - istnie szaleństwo. Przy czym całkiem normalnym widokiem był lokales w czapce i kożuszku idący przez Taipei w klapkach. To tyle na temat śniegu w zimie w miastach na Tajwanie.
BabuK napisał: (kiedyś pisałem relację o tym jak się przelatuje podwójne wydry)Zawsze mnie intrygowalo, o czym była ta piosenka Alibabek:https://youtu.be/W9D1hy8TkZA?si=4AU1Wm2O4HsMVM9U...no i nareszcie wiem! One śpiewają w imieniu podwójnych wydr
:D
@BabuK a spałeś w samolocie? Zasada jak przy lotach do Stanów z Europy. Przemęczyć się do wieczora danej strefy i dopiero iść spać. Ja wróciłem wczoraj z Wietnamu o 16. Przetrzymałem się do 22 czasu PL i dziś wstałem o 7 bez budzenia się w nocy
@oskiboski, tak spałem w samolocie, a wczoraj przetrzymałem do wieczora, więc nie wiem dlaczego tak mnie dziś rano dopadłoA z innej beczki: widzicie film o śmieciarce? Bo mnie na kompie wyświetla się jako niedostępny, a na Tapatalku w komórce wszystko jest OK
widać
8-)Super relacja! Na przełomie kwietnia i maja 2024 będę na Tajwanie pierwszy raz ok 14 dni, może też wrzucę relację okiem osoby, która pierwszy raz leci tak daleko do krajów Azjatyckich i równocześnie na Tajwan.
Żyłem w błogiej nieświadomości i sądziłem, że kl. biznes w TK jest na długich dystansach zawsze na wysokim poziomie, ale ten B777 to faktycznie lekkie nieporozumienie. Dzięki za ostrzeżenie.Z ciekawości zapytam, czy spotkałeś się na miejscu z jakimiś oznakami niepokoju z powodu potencjalnego zagrożenia ze strony kontynentalnych Chin? Gdy byłem w Tajpej kilka lat temu nic takiego nie rzuciło mi się w oczy, ale w międzyczasie sytuacja geopolityczna uległa niestety zmianie.
@tropikey jak się żyje ciągle w jakimś zagrożeniu, to się do niego przyzwyczajamy i nie odczuwamy go jako ciężaru. Myślę, że podobnie jest na Tajwanie. W codziennym życiu nie zauważa się aby sytuacja była jakoś napięta. Co więcej, jak mi mówił jeden z Tajwańczyków, każdy szanujacy się biznesmen tajwański ma dwie żony. Jedną na Tajwanie, drugą w Chinach kontynentalnych
TK na pewno nie bije LO, a przegrywa jeśli chodzi o alkohole. Chyba, że jest jakaś ukryta część. Spędziłem tam wiele godzin na przesiadce i jakiegoś szału nie odczułem. Oczywiście jest dużo większy niż Polonez, natomiast miejsca do pracy przy kompie ciężko uświadczyć. Sa takie fotele mało wygodne do laptopa, ale nie ma tam nigdzie gniazdek. Pojutrze rano ponownie tak wstąpię i zrewiduję może swój pogląd.
marek2011 napisał:...TK został zdecydowanie w tyle z tym, choć ogólnie nie tak mocno jak LH czy LO. Solidny serwis w C nadrabia trochę te braki, ale znów IMO już też odstaje od wiodących linii - na mojej prywatnej liście zdecydowanie wygrywa w tej chwili QR jeśli chodzi o C tak na marginesie. Absolutnie no 1 na świecie.Możesz bardziej precyzyjnie napisać dlaczego LH czy LO zostali bardziej z tyłu z twardym produktem w C niż TK? Co prawda moja podróż była w Y, ale patrząc na kabinę C w 777 to LO w 787 jest o wiele lepsze i zapewne też wygodniejsze. Natomiast przypominając sobie TK na longhaulu tak ca 10 lat temu i teraz, to wtedy było jakby luksusowo. Teraz jest przeciętnie. Zdecydowanie lepiej na rejsach do TPE wypada Eva Air czy China Airlines. No ale Azjatki zawsze mi się podobały, więc mogę nie być obiektywny
;)
Gdy nam brakło ostryg, albo węgla drzewnego, to pan uprzejmie nam donosił
Stay tuned, następnego dnia będzie wycieczka do Koahsiung, a niebawem lecę na Peskadory, czyli do Penghu (Magong)Znajoma tutaj mieszkająca kiedyś specjalnie pojechała wysoko w góry, bo zapowiadali śnieg. Owszem spadł może z centymetr. Tak czy siak miała ponoć wielką radochę, że go zobaczyła i doświadczyła. Przy tym mówiła, że jest bardzo zimny [emoji16][emoji16]
Większość Tajwanczyków (tzn tych którzy nie latają do Europy, ewentualnie Korei czy Japonii) nigdy w życiu nie widziała śniegu. Nawet o tym dzisiaj rozmawiałem z moimi studentkami. Więc albo fluidy do Was doszły, albo mój telefon ma jakiegoś szpiega zainstalowanego. Chyba na noc będę go jednak wyłaczał i chował do walizki, czy tam jakiejś mikrofali [emoji1787]Godzinę temu zakończyłem pracę, tzn tygodniowy cykl wykładów w ramach intensywnego kursu dla studentów MBA and PhD w Southern Taiwan University of Science and Technology. Moja grupa liczyła 32 osoby z 15 krajów, więc był to istny tygiel kulturowy. Dla mnie, jako raczej ścisłowca od maszyn i napędów elektrycznych przygotowanie cyklu wykładów niezwiązanych z techniką (jedynie ogólnie o elektromobilności i poszanowaniu energii nieco im opowiedziałem) też było wyzwaniem. No ale się udało, ostatni (dziesiejszy dzień był super, tak żywo dyskutowali nad " case study", że aż miło było patrzeć).
Miło też popatrzeć na zdjęcia, o które sami prosili
Skoro koniec pracy, to mogę troszkę nadrobić zaległości w relacji, a co więcej zaczyna sie czas na małe zwiedzanko. Przede mną skok w bok, czyli relax na Penghu (Magong) ;) O tym będzie w kolejnych odcinkach, bo teraz fotorelacja z niedzielnej wycieczki do Kaohsiung.
Z Tainan do Kaohsiung można dojechać szybkim pociągiem (HSR), który ma osobne torowiska i osobne stacje (podróż trwa 12 minut, ale stacja HSR jest daleko od centrum Tainan), ewentualnie pociągiem państwowym (TRA), który w zależności od tego czy jest express czy local jedzie 25-45 minut.
To, że mi się Azjatki podobają, to chyba wszyscy wiedzą, ale ta dziewczynka spotkana z jej rodzicami w pociągu to po prostu śliczna była
W Kaohsiung na początku obejrzeliśmy Dome o Light, czyli kopułę światła na stacji Formosa Blvd, a następnie udaliśmy się w kierunku dzielnicy artystów, czyli tzw Pier 2. Dawniej to była dzielnia portowa wraz z magazynami i bocznicą kolejową
https://youtu.be/RCmwB2DVl2I?feature=shared
Kaohsiung to jedyne znane mi miasto w Azji, w którym kursują tramwaje. Co więcej są one ładowane wyłącznie na przystankach i w zajezdni, więc drutów nad torami nie ma. Ponadto bardzo ładnie wygladają zielone torowiska i należy im oddać szacunek, że potrafią je utrzymać na zielono w tak gorącym klimacie
Artyści właśnie budowali jakąś kolejną instalację, bo to raczej nie rzeźba
My, idąc w kierunku portu, skąd chcieliśmy promem przedostać się na sąsiadującą wysepkę po drodze widzieliśmy m. in. hulajnogę w wersji cargo
A tutaj Shibuya Crossing filia w Kaohsiung ;)
Jest i prom, którym za 30 TWD przepłynieny przez zatokę na wyspę, na której znajduje się m.in. latarnia morska skąd rozposciera się ladny widok na zatokę, port i miasto
Teraz pora na kolka zdjęć z wyspy, która jest nie tylko.miejscem wypoczynku, ale również zwykłą dzielnicą Kaohsiung
Poniżej jest zdjęcie przystani promowej, skąd po krótkim pobycie na wyspie (i zażyciu kąpieli morskiej przez cześć ekipy) wrócimy do głównej części Kaohsiung
Chłopaki chciały jeszcze zrobić zakupy przed odlotem do PL. Na szczęście na Tajwanie wszystkie niedziele są handlowe, nikt nikogo nie zmusza do zamykania sklepów i biznesów w ten dzień. Zatem spenetrowaliśmy centrum handlowe oraz Carrefour. A żeby nie było pożegnania na sucho, to przy stoliczkach przed Carrefourem wypiliśmy strzemiennego, no może dwa, góra czy ;)
O godz 18tej mieliśmy pociąg HSR, którym chłopaki dojechały do Taoyuan (ja tylko do Tainan), stamtąd metrem na lotnisko, bo o godz 22.20 odlecieć w kierunku Europy.
Za zostałem na wykłady, o których już pisałem.
Tak więc jesteśmy w miarę na bieżąco z relacją. Jutro lecę na wyspę do Penghu
Stay tuned
Stay tunedMelduję się już z PL. Co prawda głowa nadal w azjatyckiej czasoprzestrzeni, ale postaram się trochę podgonić relację
Z lotniska Taipei Shongsham poleciałem do Penghu (Magong). Penghu to nazwa archipelagu wysp, a Magong to największe tam miasto i stolica regionu, ale często nazwy stosowane są zamiennie.
Do Magong (MZG) można dolecieć z Songsham, ale również z Tainan i Kaohsiung, a także Taitung. Lata tam Mandarine airlines (spółka córka China Airline), Uni Air, a także na Twin Otterach Daily Air. Daily Air obsługuje też małe wysepki, bardzo lubię z nimi latać, pewnie dlatego, że między kabiną pasażerską a kokpitem nie na drzwi, więc siedząc w pierwszym rzędzie jest się prawie w kokpicie. Wystarczająco blisko, by wszystko widzieć i słyszeć, nawet rękę z telefonem/aparatem się tam sięga. Jednak o lataniu podwójnymi wydrami już była relacja na sąsiednim forum, są też filmiki na YT, więc wracamy do przelotu TSA-MZG. Tym razem w obie strony leciałem Mandarine Airlines (oni latają na ATR-72, ale część rejsów obsługiwana jest przez B737-800 China Airlines). Co chyba niespotykane w Europie B737 ma biznesklasę z prawdziwymi, szerokimi fotelami i nawet na krajówce można się załapać na taki fotel. Mnie się jednak nie udało i siedziałem na zwykłym miesjcu. Co ciekawe miejsca na nogi jest więcej niż w B787 czy B777 Turkisha, o ciasnej Lufthansie już nie ma nawet co wspominać.
Po przylocie do Penghu, jako że był już wieczór i szkoda mi było czasu czekać ponad pół godziny na autobus, taksówką dostalem się do centrum miasta (300TWD), by coś przekąsić, a następnie udać się w kimono.
Następnego dnia rankiem wypożyczyłem skuter (dla wersji benzynowej trzeba mieć międzynarodowe prawo jazdy, a także krajowe, oba dokumenty są fotografowane, natomiast skutery elektryczne prawa jazdy nie wymagają). Cana 300 TWD za 24 godziny, a ja biorąc na półtora dnia zapłaciłem 550.
Postanowiłem zrobić wycieczkę objazdową po wyspie, a dokładnie wyspach, bowiem 5 z nich jest połączonych mostami. Najdłuższy z mostów ma 2,5 km. Widoczny jest poniżej
Tajwańczycy, chyba szczególnie na Penghu, lubią różne dziwaczne rzeźby, czy też malowania np płotów. Więc przy wjezdzie na most ustawiono też posąg ryby. Ciekawe czy spełni moje marzenia
A tuż obok jest ławeczka, łudząco podobna do tych słynnych polskich "patriotycznych" ławeczek
Kawałeczek w bok od głównej drogi znajduje się świątynia, do której wejście prowadzi poprzez jakby las, w którym konary drzew są fantazyjne splątane nad głowami odwiedzających
Na Penghu strasznie wiało, ale to ponoć norma w tym okresie. Dlatego wstrzymano wycieczki statkami, a większość floty rybackiej też była zacumowana w basenach portowych.
Kolejnym przystankiem była historyczna wioska Erkan, w której trzeba przyznać zabudowa była bardzo przyjemna dla oka
W jednym z domów ściany były wyłożone kolorowymi, ozdobnymi kafelkami, super to wyglądało
To jeszcze ze dwa, trzy widoczki z wioski i można jechać dalej