+2
BarneyGF 20 listopada 2023 22:44
IMG20231029133303.jpg



Elektryki nie wydały mi się bardziej popularne, niż w Europie, natomiast w przeciwieństwie do Europejczyków, kochających Teslę, Koreańczycy stawiają na przede wszystkim na swoje marki, natomiast pojedyncze auta od Elona Muska się trafiają, a Tesla Model Y była najpopularniejszym autem importowanym w listopadzie 2023. O ile prywatne samochody spalinowe mają białe tablice rejestracyjne, to na elektryczne montuje się niebieskie.


20231023_111745.jpg



IMG20231028194026.jpg



Oprócz elektryków, zaskakująco popularny wydał mi się wodorowy Hyundai Nexo. W ciągu całego wyjazdu naliczyłem kilkanaście egzemplarzy.


IMG20231025170121.jpg



Samochody służące do zarobkowania – dostawczaki, czy taksówki mają tablice żółte. A przed 2006 rokiem obowiązującym kolorem dla prywatnych aut był zielony. Trudno spotkać takie auta na drodze, ale pojedyncze egzemplarze się trafiają.


IMG20231024222314.jpg



IMG20231025125908_01.jpg



Aute znane nam jako Renault, jeszcze do 2022 roku, w Korei sprzedawane były pod marką Samsung. Mam do nich pewien sentyment, bo pierwszy samochód, którym jeździłem po zdobyciu prawa jazdy, to Renault Koleos, czyli produkowany w Korei Samsung QM5.


IMG20231024222234.jpg



IMG20231025144727.jpg



IMG20231024101014.jpg

Dzień 12-13, poniedziałek-wtorek (30-31.10.2023)

Dzień rozpoczynamy tostami w sieciówce Isaac Toast (https://maps.app.goo.gl/f7m1T57YiSWRWBKY9) oraz kawą w Tom N Toms Coffee (https://maps.app.goo.gl/SXq4ynfEViYprpdy5). Obydwie są koreańskie i mają kilkaset lokali w kraju. Następnie odwiedzamy 12-piętrowe Daiso (https://maps.app.goo.gl/3P5CuuhLmqQxYVkg8). Marka ta pochodzi z Japonii, gdzie została założona w latach 70-tych. W 2014 oddział koreański ogłosił, że nie są oni już częścią japońskiego Daiso i nie sprzedają tych samych produktów. Powodem były próby promowania przez firmę-matkę, że archipelag Dokdo należy do kraju kwitnącej wiśni. Wyspy te zajmują łącznie zaledwie 18 hektarów i położone są na Morzu Japońskim. Faktyczną kontrolę sprawuje nad nimi Korea Południowa, utrzymująca tam posterunek policji, ale Japonia również rości sobie do nich prawo. Wracając natomiast do wspomnianego sklepu – niecały miesiąc temu, w grudniu 2023 roku, udziałowcy Daiso Korea, odkupili 34% udziałów w swojej firmie od japońskiego Daiso, a więc obecnie przedsiębiorstwo jest całkowicie koreańskie. Większość odwiedzających ich największy sklep, znajdujący się w dzielnicy Myeongdong, wjeżdża windą na dwunaste piętro, a następnie schodzi schodami na dół, odwiedzając kolejne działy.

Kolejnym obowiązkowym miejscem, w kategorii zakupy, dla turysty odwiedzającego Koreę, będą, zwłaszcza dla płci pięknej, sklepy z kosmetykami Olive Young. Znajdują się one na każdym kroku, nawet bardzo nie trzeba szukać. Niestety podczas naszej wizyty w Seulu, ich największa placówka była zamknięta (https://maps.app.goo.gl/JHbyB278Bvi4Y4PZ6). Natomiast teraz widzę na Google Maps opinie, że znów można robić w niej zakupy. Jeśli w sklepie tej marki wydamy więcej niż 30 tysięcy wonów (równowartość ok. 90 zł) i jesteśmy obcokrajowcami, to przysługuje nam zwrot podatku. Nie musimy się o niego ubiegać na lotnisku – pokazując paszport po prostu zapłacimy za zakupy mniej, niż Koreańczyk. Być może tak samo działa to w innych sklepach, ale nie robiliśmy gdzie indziej zakupów za taką kwotę.


IMG20231030111229.jpg



Następnie wsiadamy w metro i docieramy spowrotem do naszego hotelu, przechodząc, przechodząc po raz kolejny przez Gwangjang Market. Odbieramy walizki, zostawione wcześniej w recepcji, pijemy kawę i znów idziemy do metra, aby dotrzeć na główną stację kolejową. Tym razem przez internet kupiliśmy bilety na pociąg ekspresowy, który zatrzymuje się dopiero na lotnisku ICN. Oprócz tego, że jest szybszy, to podróżuje się dużo wygodniej, niż zwykłym pociągiem, który zatrzymuje się na każdej stacji, i którym jechaliśmy z lotniska. Każdy ma swoje miejsce, a walizki można wygodnie ułożyć w przeznaczonym do tego miejscu. Są nawet ekrany z informacjami na temat odlotów. Jest też Wi-Fi, które mi się przydało, bo pakiet na koreańskiej karcie wygasał właśnie kilkadziesiąt minut przed odjazdem. Co prawa jestem użytkownikiem również eSIM-a MTX Connect, który działa w większości krajów świata, ale w najtańszym pakiecie płaci się za każdy megabajt, więc nie omieszkałem skorzystać z darmowego Wi-Fi.


IMG20231030155735.jpg



Po około 50 minutach docieramy na terminal 1 i kierujemy się do stanowisk odprawy linii Asiana Airlines. Jest z tym trochę zamieszania, bo najpierw wszyscy kierują nas do dotykowych ekranów, żeby samodzielnie wydrukować kartę pokładową. Ja niestety jestem prawie pewien, że w naszym przypadku to nie zadziała i mam rację. Kolejne zdziwienie osób, kierujących kolejką, to nasza informacja, że lecimy do Europy – w sumie nie wiem dlaczego, bo sprawdziłem, że Asiana lata do Europy, w tym do Niemiec. Tym razem polecimy wąskokadłubowym samolotem na Szanghaj-Pudong, gdzie czeka nas przesiadka na maszynę Lufthansy do Monachium, a tam zmiana na samolot do Krakowa.

Niestety pani przy odprawie mówi nam, że będziemy musieli odebrać bagaże w Chinach i znów je nadać. Nie sprawdziliśmy tego wcześniej (ale na nasze usprawiedliwienie powiem, że nie bardzo było gdzie – większość informacji w internecie dotyczy lotów Air China z przesiadką w Pekinie, gdzie trzeba przejść jedynie kontrolę bezpieczeństwa, a Chiny dopiero otwierają się na turystykę, wiadomo po czym). Pytamy jeszcze o to przy bramce, oraz stewardesy w samolocie, ale wszyscy powtarzają, żeby się nie martwić, ale my się trochę martwimy, gdyż rozkładowo mamy tylko 3 godziny na tę skomplikowaną przesiadkę, a do tego samolot ląduje w Szanghaju kilkanaście minut po czasie rozkładowym.

Na lotnisku okazuje się, że musimy mieć jakiś specjalny QR kod, związany ze zdrowiem. Na szczęście można go uzyskać na uzyskać na ekranie dotykowym na samym lotnisku, gdzie dodatkowo pracownica lotniska pomaga nam to zrobić i klika z taką szybkością, że większości informacji nie zdążymy nawet przeczytać. Należy tylko koniecznie pamiętać, żeby nie zgubić tego niepozornego świstka, gdyż Chińczycy będą chcieli go znów skanować przy opuszczaniu przez nas kraju. Po zeskanowaniu kodu idziemy do oficerów straży granicznej, ale oczywiście trafiamy do złego okienka i dopiero strażnik graniczny informuje nas, że dla pasażerów transferowych jest inne stanowisko. Idziemy tam i okazuje się, że aby zostać wpuszczonym do Chin na 24h (a można próbować i na 144h), należy wypełnić specjalny formularz, a ten który dano nam w samolocie jest tylko dla osób posiadających wizę (stewardesa twierdziła inaczej, no ale cóż). Po raz kolejny okazuje się, że długopis jest bardzo ważnym sprzętem, który należy brać w każdą podróż (najlepiej jeden na każdą osobę). Przed nami taki sam manewr z przesiadką wykonuje kilka osób z Niemiec, które leciały (i zaraz też polecą) tym samym samolotem.

Pani w okienku na granicy na szczęście przepuszcza nas bez problemu. Na bagaże też nie musimy długo czekać, dostajemy je w ciągu kilku minut. Teraz musimy znaleźć stanowisko odprawy Lufthansy. Biegliśmy tak szybko, że nie jestem w stanie wytłumaczyć drogi z detalami, ale z pewnością po wyjściu do hali przylotów i minięciu mnóstwa taksówkarzy, którzy chcą zabrać turystów do miasta, trzeba wyjechać schodami ruchomymi na górę. Przy stanowisku nadawania bagażu jesteśmy obsłużeni błyskawicznie i możemy iść przekroczyć granicę po raz kolejny. Niestety nie pamiętam już czy zmienialiśmy piętro, ale tutaj już kolejka do kontroli paszportowej była większa, z pewnością spędziliśmy tam kilkanaście minut, lub więcej. Dodatkowo przed samą kontrolą paszportową, trzeba było zeskanować wspomniany wyżej QR kod.

Na szczęście nam się udało – nasz samolot do Monachium odlatuje 10 minut po północy, a o godzinie 22.55 udaje nam się wejść jeszcze do saloniku ( First Class Lounge (No.69) ). Jest on otwarty do 23, więc pytamy, czy możemy skorzystać, ale obsługa nie robi problemu. Wychodzimy z własnej woli po 15 minutach, ale bardzo wiele osób, które weszły przed nami, nie zbiera się do wejścia, więc nie mam pojęcia, do której godziny pracownicy musieli tam siedzieć. Po tak krótkim pobycie nie jestem w stanie ocenić czy warto odwiedzić to miejsce. Z pewnością polecić mogę natomiast Asiana Business Lounge na lotnisku Incheon. Co prawda wśród Koreańczyków furorę robią tam dania instant, ale można zjeść naprawdę sporo normalnych potraw.

W Szanghaju musiały odbywać się jakieś międzynarodowe zawody sportowe, gdyż razem z nami, do Monachium leci, reprezentacja Surinamu, a na lotnisku widzieliśmy też sportowców z Iranu. Po prawie 13 godzinach lądujemy w mieście BMW. Darmowego Wi-Fi w samolocie nie udało mi się uruchomić (działało tylko na lotach między Krakowem, a Monachium), więc dopiero w Niemczech dowiaduje się, że aplikacja Lufthansy wysłała mi powiadomienie, że prawdopodobnie nie zdążę na lot LH727. No cóż, na szczęście nie miała racji.


Screenshot_2023-10-31-06-32-04-78_b822d8790b0f43543873b0d0626bd0e6.jpg



W Monachium niestety musimy przejść kontrolę bezpieczeństwa, więc cola zero z chińskimi napisami, którą wziąłem z saloniku w Szanghaju, nie doleci do Polski. Wypijam ile dam radę, żeby nie marnować, a resztę niestety trzeba wyrzucić. Lufthansa w Monachium przylatuje na terminal 2 i podobnie jak w terminalu we Frankfurcie, którego używają te niemieckie linie, nie da się znaleźć saloniku Priority Pass. Na szczęście w mieście BMW można skorzystać z autobusu, który zawiezie nas na terminal 1, bez konieczności przechodzenia ponownej kontroli bezpieczeństwa. Strona Priority Pass mówi, że na podstawie karty można odwiedzić Air France Lounge, ale niestety obsługa mówi, ze wpuszczają tylko pasażerów Air France i kieruje nas do Airport Lounge Europe, który znajduje się zaraz obok. Byłem tam w 2019 i nic się raczej nie zmieniło. Mimo że do naszego odlotu było ponad 3 godziny, to nie robiono problemów i wpuszczono nas (ale jestem pewien, że recepcjonistka patrzyła na zegar, więc może przy większym obłożeniu, byłby z tym problem). Potem już tylko półtorej godziny do Krakowa i jesteśmy w domu.

Będzie jeszcze ostatni post z podsumowaniem.Podsumowanie

Na miejscu spędziliśmy około dziesięć dób. Jeśli chodzi o koszty, to pomijając bilety lotnicze (których ceny się różnią):
  • noclegi 3620 zł. Średnio wychodzi więc 362 zł za noc – drogo, ale jakby odliczyć hotele w Seulu, to wychodzi 1325 zł, czyli 220 zł za noc. Zdjęcia wszystkich noclegów możecie znaleźć powyżej i wydaje mi się, że były na bardzo dobrym poziomie, w porównaniu do Europy
  • wynajem auta – 1340 zł za około sześć i pół dnia. Trochę ponad 200 zł za dobę za samochód wyprodukowany 2023 roku
  • paliwo – 375 zł
  • parkingi – 75 zł
  • płatne drogi – 160 zł
  • komunikacja miejska – 315 zł (jedynie Seul i Busan)
  • kawiarnie i śniadania – 570 zł
  • street food – 400 zł
  • restauracje – 530 zł
  • bilety wstępu – 310 zł
  • internet – 220 zł
  • prowizja za dwie wypłaty z bankomatu – 22 zł
Powyższe kategorie mieszczą się w 8000 zł. Natomiast do tego dochodzą zakupy, zarówno przekąski na wieczór, czy na drogę, w sklepach typu GS25, zakupy w supermarketach, by jakieś ciastka przywieźć na prezent do Polski oraz pamiątki, czy bzdury z Daiso. Podsumowując, wycieczka kosztowała nas około 9200 zł plus bilety lotnicze.

Czy jestem zadowolony z plan podróży?
Tak. Już po powrocie znalazłem w internecie bardzo podobny plan, z tym że autor przylatywał do i wylatywał z Busan: https://architectureontheroad.com/10-days-first-time-south-korea-travel-itinerary. Może przyda się komuś, skoro LOT ma w planach uruchomienie rejsów do największego portu morskiego w Korei.

Czy z czegoś bym zrezygnował?
Garden of Morning Calm nie był jakiś zachwycający, ale jeśli rano wypożyczyliśmy samochód w Seulu, to raczej nie byłoby szans, żeby dotrzeć w okolice Andong o sensownej godzinie i odwiedzić Hahoe Folk Village tego samego dnia. Więc coś na pierwsze popołudnie i tak trzeba byłoby znaleźć.

Gdybym wiedział, że można oddać auto wcześniej i dostać za to częściowy zwrot kosztów, to może odpuściłbym Suwon i spędzilibyśmy dodatkowy dzień w Seulu. Z tego samego powodu uważam, że dobrą decyzją była trasa zgodnie z ruchem wskazówek zegara, bo najpierw zaliczyliśmy Andong, Gyeongju i Busan, a potem już bez stresu można było zastanawiać się co dalej.

O wiele więcej atrakcji, niż widzieliśmy, jest do zobaczenia w Gyeongju i okolicach, natomiast byliśmy tam dwie noce i nie jestem przekonany, aby przedłużać pobyt tam. Natomiast z pewnością jest jeszcze wiele rzeczy do zobaczenia w Busan, chociażby Sky Capsule opisane np. tutaj: https://thesoulofseoul.net/sky-capsule-busan/.

Czy warto było lecieć z dwoma przesiadkami, i przez Chiny?
Na tym forum, chyba nie muszę tłumaczyć, że była to dużo tańsza opcja. Z pewnością była to też dodatkowa przygoda. Z tym, że jeśli przesiadka w Pekinie jest całkiem w porządku, to w Shanghaj-Pudong nie jest tak kolorowo. Jeśli miałbym szukać dobrych stron tego lotniska, to może dzięki temu, że trzeba tam odebrać bagaż i jeszcze raz przejść obydwie kontrole, to przy dłuższych przesiadkach nie musimy się martwić czy Chińczycy dadzą nam wizę tranzytową i wpuszczą do swojego kraju. W Pekinie teoretycznie mogą powiedzieć, że mamy kiblować na terminalu.

Natomiast trzeba pamiętać, że nam udało się załatwić wszystkie formalności w mniej niż dwie godziny dlatego, że po pierwsze był późny wieczór, po godzinie dwudziestej pierwszej, a po drugie Chiny dopiero starają się, by zagraniczni turyści do nich wrócili. W innych okolicznościach może się okazać, że trzy godziny to będzie za mało i będziemy musieli liczyć na to, że linia lotnicza znajdzie nam miejsce w innym samolocie.

Czy jest drogo?
Zależy do czego porównujemy. Jeśli do Europy, to nie, w Korei ceny są naprawdę przyzwoite. Często bywa taniej, niż w Polsce. Pyra w Korei wrzuciła na YouTube miesiąc temu film o kotlecie za mniej niż 10 zł w Seulu i narzekała, że ceny w tym kraju mocno wzrosły. Natomiast dla mnie i tak jedzenie na mieście, czy ceny noclegów poza Seulem, wydają się atrakcyjne, biorąc pod uwagę, że to jeden z najbogatszych krajów świata.

W jaki sposób płacić?
Gotówka będzie Wam potrzebna jedynie w celu doładowania karty T-money (komunikacja miejska i autostrady) oraz na street foodzie (no i jeśli zdecydujecie się na ten kotlet za 10 zł, o którym wcześniej nie wiedziałem, to tam też podobno nie akceptują płatności bezgotówkowych). My wypłaciliśmy dwa razy po 130 tysięcy wonów i jeszcze trochę pieniędzy nam zostało. Pamiętajcie, że każda wypłata wiąże się z prowizją, trochę ponad 10 zł.

Płatności zbliżeniowe telefonem przez Google Pay w niektórych miejscach działają, a w wielu nie, więc zawsze trzeba mieć ze sobą fizyczną kartę. Ani razu nie musiałem wpisywać PINu, w pojedynczych przypadkach proszono mnie o podpis. Wszystkie transakcje, oprócz jednej, wykonywane kredytówką. W restauracjach często daje się kartę kelnerowi (po amerykańsku), ale na szczęście w większości przypadków albo przyniosą oni terminal do stolika, albo poproszą was o podejście z nimi do kasy, albo sama kasa będzie gdzieś na widoku, więc siedząc przy stoliku, mniej więcej widzicie co się dzieje z waszą kartą.

Czy Koreańczycy znają angielski?
W każdej knajpie znajdzie się ktoś, kto dogada się z Wami w tym języku. Podobnie na street foodzie, sprzedawcy znają podstawowe słowa, by się dogadać. Natomiast aplikacje do tłumaczenia, od Google, DeepL, czy Papago koniecznie zainstalujcie, bo niestety wiele urządzeń do zamawiania jedzenia, płacenia za parking, czy na stacjach benzynowych, ma oprogramowanie tylko po koreańsku.

Czy jakieś inne aplikacje oprócz wyżej wymienionych do tłumaczenia są konieczne?
Tak, w Korei Google Maps przydaje się tylko do sprawdzania recenzji nt. restauracji. Do poruszania się korzystajcie z KakaoMap albo Naver Map. Ja polecam tę pierwszą, po założeniu konta można było przed wyjazdem pozaznaczać sobie lokalizacje atrakcji, czy noclegów i taką mapę udostępnić. Być może Naver też ma taką funkcjonalność, ale nie wiem, bo mało go używałem.

Czy warto wypożyczyć samochód?
Zdecydowanie tak. Nie jesteśmy zależni od rozkładu jazdy, a prowadzenie auta w Korei nie sprawia większych trudności. Wyzwaniem była jedynie jazda po Busan, ale chociażby w Seulu jeździło się całkiem przyjemnie. Największą wadą auta jest natomiast problem z parkowaniem pod największymi atrakcjami w weekendy.

Dziękuję wszystkim nza uwagę i na koniec pokażę Wam jeszcze automat z lodami, znajdujący się w centrum handlowym, gdzie jest również biblioteka opisana w jednym z pierwszym postów wyżej. Automat z kwiatami gdzieś już powyżej się przewinął i w Krakowie taki też ostatnio postawiono, więc może tym razem też się uda :D


IMG20231022112847.jpg



IMG20231022112841.jpg


Dodaj Komentarz

Komentarze (9)

grzalka 30 listopada 2023 16:37 Odpowiedz
Interesująca relacja, czekam na ciąg dalszy.
barneygf 30 listopada 2023 17:08 Odpowiedz
Będzie na pewno dokończona, tylko chyba jestem zbytnim perfekcjonistą, albo zbyt wolno idzie mi pisanie :D
tropikey 2 grudnia 2023 12:08 Odpowiedz
Coś się w tym odcinku technicznie posypało (przynajmniej u mnie), bo inaczej wygląda ona w tapatalku, a inaczej na www.Na tapatalku są symbole, jakby były tam zdjęcia, które się nie wyświetlają, np.: a na www okazuje się, że w tych brakujących miejscach są linki (które nie pokazują się w tapatalku).
barneygf 3 grudnia 2023 23:25 Odpowiedz
Dzięki za informacje, to miały być linki do archiwalnch zdjęć z Wikipedii, czy Wikimedia Commons (nie jestem pewien na ile mozna wykorzystać zdjęcia stamtąd i na ile regulamin forum, czy konkursu na relację na to pozwala). W każdym razie postaram się coś zedytować i potestowac na Tapatalku.EDIT: @tropikey - teraz powinno być w porządku, zarówno na www, jak i w Tapatalku. Na www 4 linki, a w Tapatalku 3 zdjęcia i 1 link.
zjadacz 7 grudnia 2023 12:08 Odpowiedz
Czekam na cd relacji, dobrze się czyta :)Jak w ogóle pogoda w październiku na zwiedzanie, wszystko bylo ok czy coś może doskwierać w tym czasie?
barneygf 7 grudnia 2023 12:08 Odpowiedz
Postaram się coś wspomnieć o pogodzie, ale odpowiadając na szybko - mieliśmy wielkie szczęście, pogoda była super. Pierwsze dwa dni w Seulu trochę wietrznie i niewiele ponad 10 stopni, ale za to potem prawie lato. Maksymalnie 24 stopnie - jednego dnia chodziliśmy w koszulkach z krótkim rękawem i próbowaliśmy używać wentylowanych foteli w Hyundaiu :D Natomiast moja znajoma z pracy była w Korei od 10 do 17 listopada i trafili na pierwszy śnieg w Seulu oraz temperatury około zera. Uważałbym też z podróżą w letnich miesiącach - według Wikipedii, średnia suma opadów w Krakowie w lipcu i sierpniu, to 70-100 mm. Natomiast w Seulu 350-400 mm.
tropikey 16 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
Co tego fragmentu:"Jest natomiast coś, czym hotele z naszego kontynentu biją Koreę na głowę, a mianowicie śniadania", zgłaszam zdanie odrębne :)Co prawda nocowałem tylko w Seulu, ale w trzech różnych hotelach i w dwóch śniadania były albo bardzo dobre (Four Points Seoul Station), albo wręcz rewelacyjne (Hilton - być może już nieczynny), a w Moxy było powiedzmy OK, choć tylko w weekend, gdy był bufet (bo w dni robocze niestety serwowano zestaw).Ale tak generalnie, relacja pierwsza klasa :)
kumkwat-kwiat 6 stycznia 2024 17:08 Odpowiedz
@BarneyGFWiesz może czemu służy ten dziwny podwyższany dach?
live2004 3 listopada 2024 12:08 Odpowiedz
-- 03 Lis 2024 07:33 -- Hej, chciałam się spytać jak wygląda przesiadka z Japanese do Chin jeśli masz zakupy z dutyfree? Czy jeśli musisz wyjść z lotniska (tak jak wyglądało to w twoim przypadku wyjście na zmianę lotu) to zakupy dalej są akceptowane jako bezpieczne (chodzi mi o płynny powyżej 100ml)? Z góry dziękuję za odp Tokio-Szanghai-London-Vienna -- 03 Lis 2024 07:34 -- Live2004 napisał:Hej, chciałam się spytać jak wygląda przesiadka z Japan do Chin jeśli masz zakupy z dutyfree? Czy jeśli musisz wyjść z lotniska (tak jak wyglądało to w twoim przypadku wyjście na zmianę lotu) to zakupy dalej są akceptowane jako bezpieczne (chodzi mi o płynny powyżej 100ml)? Z góry dziękuję za odp Tokio-Szanghai-London-Vienna