Wspaniałe żyrafy, spotkaliśmy je blisko kilkakrotnie a raz trzeba było poczekać aż zejdą ze ścieżki
Na antylopy napatrzyliśmy się pierwszego dnia więc stada impali i gazel Thomsona nie robią już takiego wrażenia ale piękny kob śniady czyli waterbuck prezentuje się znakomicie
Zebry w dużych ilościach
A tu bawolec Coke’a
Jest bardzo dużo topi
O niezliczonych guźcach, kryjących się często w trawie nie wspomnę
A co to takiego zielonego lezie przez drogę? A to kameleon!
Gnu też jest sporo, zarówno samotnych jak i w stadach
Mangusty spotkaliśmy tylko raz
Hiena coś upolowała
Dojeżdżamy do końca Masai Mara czyli granicy z Tanzanią
Dalej ten sam park nazywa się już Serengeti. Niestety rzeka graniczna przez powodzie zerwała mostek i plan przeprawy łódką upadł. Jeździmy dalej podziwiając przepiękne krajobrazy i nowe gatunki. Ale nie tylko zwierzęta są atrakcją parku. Dookoła nas jest też przepiękny i kolorowy świat ptaków. Jednymi z najliczniejszych są błyszczaki, zarówno rudobrzuche jak i purpurowosterne
Dzierzby znane również w Europie
Dzioborożce kafryjskie
Czajka szponiasta
Co jakiś czas widzimy stada sępów
A to wielki i przepiękny sekretarz
Kraska liliowopierśna to jeden z najbardziej kolorowych ptaków w parku
A tu perliczka
Frankolin czerwonogardły
Nie mogło zabraknąć strusi - pan i pani strusiowa na spacerze...
No i na końcu moje ulubione żurawie – koronniki szare. Są w godle i na fladze Ugandy oraz na samolotach Uganda Airlines
Robi się dobrze po 15-tej jak niebo zasnuwa się chmurami i zaczyna kropić deszcz. Chyba mamy już dość i wracamy powoli do campu. Ale ale – coś wielkiego chodzi w oddali – to hipopotamy
Chowają się w wodzie ale co chwila się wynurzają.
Koniec tego zwiedzania, było mnóstwo emocji i widzę uśmiechnięte twarze mojej dziatwy ? A to najważniejsze. Zwierzęta są na prawdę na wyciągnięcie ręki to jest także niesamowite! Wracamy do naszych namiotów na odpoczynek, następnego dnia jeszcze parę godzin w Masai Mara i przejazd do Nakuru.
c.d.n.Znowu pobudka o 5.30 ale ponieważ wcześniej poszliśmy spać nie jest to problem, jestem super wyspany. Zbieramy graty i po śniadaniu żegnamy Enchoro Wildlife Camp. Do bramy parku jest około 500m, wieczorem i w nocy znowu padało i droga nam trochę rozmiękła. Przejechanie tego krótkiego odcinka wymaga sporych umiejętności i naprawdę dobrych opon. Przed nami jedzie inny busik:
My oczywiście dobrą terenówką dajemy radę
Ale obok ekipa Masajów już czekała na „dobrowolną” pomoc w wyciąganiu z największego błota ?
Znowu brama Masai Mara.
W parku będziemy jeszcze około 2 godzin.
Zwierzęta te same, już bez ganiania za lwami. W pewnym momencie obserwujemy samotnego słonia zbliżającego się do ścieżki
Ładny widoczek jeszcze z balonami w tle więc się zatrzymaliśmy. To chyba się mu nie spodobało bo wszedł na drogę i ruszył żwawo w naszym kierunku.
Martine jest zaniepokojony, cofamy się trąbiąc. Słoń odpowiada swoim trąbieniem i dalej napiera wachlując mocno uszami.
W końcu odpuszcza i schodzi na bok, jak go mijaliśmy to jeszcze przeraźliwie zatrąbił groźnie w naszą stronę. Taka przygoda na koniec Masai Mary ?
Ruszamy w 6 godzinną trasę do Nakuru. Po relatywnie płaskim odcinku od miejscowości Narok zaczyna się odcinek górzysty. Wyjeżdżamy z rowu tektonicznego w góry. Najwyższy punkt drogi był na 2900m n.p.m. Dookoła żyzne tereny środkowej Kenii.
Tutaj uprawia się pszenicę, kukurydzę ale także i herbatę i kawę. Po drodze mijamy niezliczone wioski i miasteczka. Zabudowa wszędzie jest podobna – króluje blacha falista:
Widzę, że niezależnie jakie plemię afrykańskie, żelazny pkt, czyli rozpalanie ognia przy pomocy drewna i tarcia, musi być:). Wcześniej widzieliśmy to u Masajow, w tym roku w wiosce pokazowej Damara
:)
Niesamowita relacja i przepiękne zdjęcia. Przeżyliście Państwo wspaniałą przygodę. Ja także planuję taką przeżyć na początku lutego 2025 zabierając do Kenii 2 moich dzieciaków i żonę. Czy podzieli się Pan namiarem na kierowcę? Czy Kierowcę załatwiał Pan osobno a osobno w ramach oferty z lokalnego biura noclegi, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałem? Serdecznie pozdrawiam.
Tu namiar do naszego kierowcy Martina +254723442842 kontakt przez Whatsapp oczywiście. Pogadaj z nim i napisz co się konkretnie interesuje. Pisałem w relacji o cenach więc będziesz miał pogląd które opcje są najbardziej opłacalne.
Wspaniałe żyrafy, spotkaliśmy je blisko kilkakrotnie a raz trzeba było poczekać aż zejdą ze ścieżki
Na antylopy napatrzyliśmy się pierwszego dnia więc stada impali i gazel Thomsona nie robią już takiego wrażenia ale piękny kob śniady czyli waterbuck prezentuje się znakomicie
Zebry w dużych ilościach
A tu bawolec Coke’a
Jest bardzo dużo topi
O niezliczonych guźcach, kryjących się często w trawie nie wspomnę
A co to takiego zielonego lezie przez drogę? A to kameleon!
Gnu też jest sporo, zarówno samotnych jak i w stadach
Mangusty spotkaliśmy tylko raz
Hiena coś upolowała
Dojeżdżamy do końca Masai Mara czyli granicy z Tanzanią
Dalej ten sam park nazywa się już Serengeti. Niestety rzeka graniczna przez powodzie zerwała mostek i plan przeprawy łódką upadł. Jeździmy dalej podziwiając przepiękne krajobrazy i nowe gatunki.
Ale nie tylko zwierzęta są atrakcją parku. Dookoła nas jest też przepiękny i kolorowy świat ptaków. Jednymi z najliczniejszych są błyszczaki, zarówno rudobrzuche jak i purpurowosterne
Dzierzby znane również w Europie
Dzioborożce kafryjskie
Czajka szponiasta
Co jakiś czas widzimy stada sępów
A to wielki i przepiękny sekretarz
Kraska liliowopierśna to jeden z najbardziej kolorowych ptaków w parku
A tu perliczka
Frankolin czerwonogardły
Nie mogło zabraknąć strusi - pan i pani strusiowa na spacerze...
No i na końcu moje ulubione żurawie – koronniki szare. Są w godle i na fladze Ugandy oraz na samolotach Uganda Airlines
Robi się dobrze po 15-tej jak niebo zasnuwa się chmurami i zaczyna kropić deszcz. Chyba mamy już dość i wracamy powoli do campu.
Ale ale – coś wielkiego chodzi w oddali – to hipopotamy
Chowają się w wodzie ale co chwila się wynurzają.
Koniec tego zwiedzania, było mnóstwo emocji i widzę uśmiechnięte twarze mojej dziatwy ?
A to najważniejsze. Zwierzęta są na prawdę na wyciągnięcie ręki to jest także niesamowite!
Wracamy do naszych namiotów na odpoczynek, następnego dnia jeszcze parę godzin w Masai Mara i przejazd do Nakuru.
c.d.n.Znowu pobudka o 5.30 ale ponieważ wcześniej poszliśmy spać nie jest to problem, jestem super wyspany. Zbieramy graty i po śniadaniu żegnamy Enchoro Wildlife Camp.
Do bramy parku jest około 500m, wieczorem i w nocy znowu padało i droga nam trochę rozmiękła. Przejechanie tego krótkiego odcinka wymaga sporych umiejętności i naprawdę dobrych opon. Przed nami jedzie inny busik:
My oczywiście dobrą terenówką dajemy radę
Ale obok ekipa Masajów już czekała na „dobrowolną” pomoc w wyciąganiu z największego błota ?
Znowu brama Masai Mara.
W parku będziemy jeszcze około 2 godzin.
Zwierzęta te same, już bez ganiania za lwami. W pewnym momencie obserwujemy samotnego słonia zbliżającego się do ścieżki
Ładny widoczek jeszcze z balonami w tle więc się zatrzymaliśmy. To chyba się mu nie spodobało bo wszedł na drogę i ruszył żwawo w naszym kierunku.
Martine jest zaniepokojony, cofamy się trąbiąc. Słoń odpowiada swoim trąbieniem i dalej napiera wachlując mocno uszami.
W końcu odpuszcza i schodzi na bok, jak go mijaliśmy to jeszcze przeraźliwie zatrąbił groźnie w naszą stronę. Taka przygoda na koniec Masai Mary ?
Ruszamy w 6 godzinną trasę do Nakuru. Po relatywnie płaskim odcinku od miejscowości Narok zaczyna się odcinek górzysty. Wyjeżdżamy z rowu tektonicznego w góry. Najwyższy punkt drogi był na 2900m n.p.m.
Dookoła żyzne tereny środkowej Kenii.
Tutaj uprawia się pszenicę, kukurydzę ale także i herbatę i kawę. Po drodze mijamy niezliczone wioski i miasteczka. Zabudowa wszędzie jest podobna – króluje blacha falista: