Przy tym punkcie zatrzymam się na chwilę.. Na naszej wyspie najlepsze warunki na snorkling były przy pomoście, gdzie skupiska ryb były ogromne, w okolicach plaży również można było podziwiać podwodny świat, ale tam czasem zdarzały się mocniejsze prądy. Chociaż był to mój pierwszy prawdziwy snorkling (wcześniej tylko kilka chwil z łódki na M. Śródziemnym) i większych problemów mi nie sprawił
:) Jedyny problem, jaki napotkaliśmy to był nasz sprzęt foto, a dokładnie jego podwodna "obudowa". Marzyłam o pięknych zdjęciach z kolorowymi rybami i szukałam czegoś, co nie naraziłoby mnie na wielki koszt (jak aparat wodoodporny), a pozwoliło zrobić parę fajnych zdjęć. Zdecydowałam się na wodoszczelną obudowę do lustrzanki, coś takiego: http://allegro.pl/wodoodporne-etui-dla- ... 22860.html (nie te konkretnie, ale podobne). I powiem jedno - było to beznadziejne rozwiązanie
:P Wcześniej szukałam opinii na temat takiego sprzętu i jakieś tam szczątkowe pozytywne oceny znalazłam, ale nawet nie na polskich forach, jednak nie widziałam wtedy innej alternatywy, więc postanowiłam zakupić taką obudowę. Miałam oczywiście duże wątpliwości co do wodoszczelności tej torby, ale w końcu była gwarancja itd. Okazało się, że wodoszczelność to był najmniejszy problem i sprowadził się jedynie do dużego stresu gdy mieliśmy zejść pod wodę z aparatem. Na szczęście ani kropelka nie dostała się do wnętrza torby, ale żeby być przezornym, snorkling ze zdjęciami zostawiliśmy na ostatni dzień i w razie co użyliśmy innej karty sd
;) Więc w czym był problem? Po pierwsze, torba, mimo wypuszczenia z niej powietrza miała dużą wyporność, mi niestety nie udawało się jej utrzymać w wodzie w ogóle :/ Poza tym, trzeba było ją trzymać mocno na wysokości klatki piersiowej i tak naprawdę robić zdjęcia jak leci, nie było możliwe nawet spojrzenie przez aparat na chwilę, nie mówiąc o ustawieniu ostrości na konkretne miejsce itd. Tym samym zdjęcia wyszły do kitu, najczęściej ruszone, ryby pocięte w połowie itd
;) No to myślę, że gdyby ktoś chciał coś takiego sobie kupić to odwiodłam od tego pomysłu skutecznie
:D Jedyne co się udało to takie ogromne cuda zrobione pod pomostem (ktoś wie jak się nazywa?):
7. po prostu spacerowaliśmy chłonąc widoki..
(już wiadomo skąd mój avatar
:D )
odkryliśmy np. jak fantastyczne może być skakanie z łachy piasku na środku do wody
:P jak dzieci
:P potrafiła ona zmieniać wielkość od malutkiej wysepki przy przypływie do niezłego jęzora przy odpływie
:)
A poza tym - kilka aktywności "jednorazowych", czyli: - "dolphins safari" - wycieczka z naszego resortu, jak dobrze pamiętam koszt był ok.20 $. W odróżnieniu od whale watching w Mirissie tej wyprawy nie pożałowaliśmy
:) Delfinów było mnóstwo, co chwila towarzyszyły nam przy łódce gromadki wesołych butlonosych
:) Poza tym delfiny świetnie się przy nas bawiły, wyskakiwały nad wodę i robiły niezłą pokazówkę
;) Był tylko jeden minus - ciężko było je złapać aparatem
:P
Przy okazji - w resorcie można było skorzystać odpłatnie z kilku rodzajów wycieczek, były to głównie snorklingi, łowienie ryb o zmierzchu/świcie, wycieczki na inne wyspy, romantyczna kolacja na plaży etc
;) Była też możliwość wypożyczenia sprzętu wodnego jak kajaki czy deski..
Ogólnie - nie wiało nudą
:D
- trip to Robinson's island - każdy z gości miał możliwość skorzystać bezpłatnie z wycieczki na "bezludną wyspę" - położoną prawie na przeciwko resortu, niedużą, dziką wysepkę
:) Oczywiście skorzystaliśmy i było całkiem przyjemnie, kilka godzin spędzonych na spacerze wokół wyspy i dalszym snorklingu. Różnorodność ryb była świetna, poza tym dostępność praktycznie przy samym brzegu - już na wysokości kolan - super sprawa!
:)
widok na naszą wyspę z wyspy Robinsona
- najciekawsze i tak naprawdę najbardziej zaskakujące dla nas było spotkanie z mantami - nie wiem w sumie czy dlatego, że wywarły na nas tak niesamowite wrażenie czy może dlatego, że było to nieplanowane. Ale to w sumie nie jest ważne - ważny jest efekt, a ten był naprawdę WOW
:) Ostatniego wieczora poszliśmy na pożegnalny ( ;( ) spacer na pomost, było już dość późno i ciemno. Jeden z pracowników hotelu polecił nam, żebyśmy zostali dłużej i poczekali na manty. Byliśmy mocno zaintrygowani
:) Niebawem pojawiły się - kilka niesamowitych, ogromnych, a jednocześnie najbardziej majestatycznych zwierząt, jakie mieliśmy okazję oglądać na żywo - bez szyb, klatek, siatek i itd. To było coś wspaniałego, manty pływały przy pomoście w jedną i drugą stronę wykonując jakby taniec, raz na grzbiecie, raz białym brzuszkiem do powierzchni wody. Za chwilę zawracały i od nowa, muskając wodę płetwami niczym ogromnymi skrzydłami
:) Czasem zdarzało się, że plusnęły nimi mocno o wodę i ochlapały lekko tłum gapiów - ku ich uciesze oczywiście
:) Nie udało nam się dowiedzieć dlaczego manty przypływają akurat tutaj o tej porze, nie było specjalnie wabione jedzeniem itp. Po prostu przypływały, robiły show a wszyscy byli zadowoleni
:D Kilka zdjęć, które udało mi się zrobić bez lampy, żeby ich nie płoszyć:
Do dziś chyba żadne stworzenia nie wywarły na mnie takiego wrażenia jak manty.
- zwiedzanie Male - to były nasze ostatnie godziny na Malediwach, więc wykorzystaliśmy je na zobaczenie stolicy, która mimo niepochlebnych opinii, jednak coś w sobie ma. Poza tym będąc tak blisko i mając kilka wolnych godzin, szkoda było nie skorzystać i nie zobaczyć kawałka prawdziwych Malediwów bez resortowej otoczki i pięknych plaż. Myślę, że Male nie różni się specjalnie od innych portowych, muzułmańskich miast - jest targ rybny, meczety, stary cmentarz muzułmański, kilka biurowców i urzędów i oczywiście siedziba prezydenta. Pospacerowaliśmy po ulicach stolicy, która już z góry oceniana jest mocno negatywnie - mając wokół siebie tak rajskie wyspy, takie Male jest niczym w porównaniu do takich perełek. Ale zgodnie stwierdziliśmy, że nie były to stracone godziny i dobrze było zobaczyć Malediwy z zupełnie innej strony.
Przystań
Miejscówki prezydenta
Hukuru Miski - najstarszy meczet na Male
Te nagrobki należą do mężczyzn, nagrobki kobiet były na górze zaokrąglone, a należące do sułtanów posiadają złote tabliczki.
Sri Lanka jest cu-do-wna! Spędziliśmy tam 7 dni w lutym jako końcówka po Kambodży i Malezji. Tak nas urzekła, że wracamy tam na 3 tygodnie we wrześniu :) Ludzie cudowni i uśmiechnięci, jedzenie-raj, widoki-cudowne. Aż trudno pojąć, że na tak małym skrawku planety mieści się tak wiele: góry, morze, zieleń, zwierzęta, pola herbaty, puszcze, plaże. Wszystko :) Po prostu pięknie, polecam każdemu.
Sri Lanka jest cu-do-wna! Spędziliśmy tam 7 dni w lutym jako końcówka po Kambodży i Malezji. Tak nas urzekła, że wracamy tam na 3 tygodnie we wrześniu
:) Ludzie cudowni i uśmiechnięci, jedzenie-raj, widoki-cudowne. Aż trudno pojąć, że na tak małym skrawku planety mieści się tak wiele: góry, morze, zieleń, zwierzęta, pola herbaty, puszcze, plaże. Wszystko
:) Po prostu pięknie, polecam każdemu.
Dokładnie! :) Nas też Sri Lanka ogromnie urzekła i mamy w planach tam wrócić, już na dłuższe wakacje, bo te kilka dni to było zdecydowanie za mało :) Ja też polecam bardzo! :)
Dokładnie!
:) Nas też Sri Lanka ogromnie urzekła i mamy w planach tam wrócić, już na dłuższe wakacje, bo te kilka dni to było zdecydowanie za mało
:) Ja też polecam bardzo!
:)
Jest tam ślicznie. Obejrzałam Twoje zdjęcia dziś przy porannej kawie i czułam się tak jakbym siedziała na plaży patrząc na turkus wody. Super. Dzieki.
:)Wysłane z mojego SM-A500FU przy użyciu Tapatalka
przemos74 napisał:@olajaw, również świetnie mi się czytało. Pokusisz się o podsumowanie kosztów?Wprawdzie nie moja relacja ale za 3 tyg wyjezdzam na prawie identyczna podroz, niestety nie poslubna
:) Moge Ci podrzucic pare cen: Bilety lotnicze multicity Do Colombo i powrot z Male Z Turkish Airlines £380 plus lot CMB-MLE ok £100 mozna taniej o polowe ale przylot wieczorem a prom odplywa o 16.00. Na Sri Lance homestay nie hotele 8 nocy ok £210 ze sniadaniem wszystkie homestays exceptional review zgodnie z Trip Advisor. Pociag Kandy Ella pierwsza klasa wlasnie zarezerwowalam z domu bo troche mam stracha, ze nie uda sie kupic na miejscu tym bardziej, ze chcialabym miejsce siedzace i klime
:) cena £24 za dwa. Malediwy Thoddoo island B&B $60 (rowniez exceptional
:)) za noc a prom $25/pp/one way. Odnosnie wynajecia kierowcy na Sri Lance skontaktowalam sie z kilkoma panami, jeden, bardzo polecany przez polskich internautow i ktorego w pierwszym momencie wybralam zaproponowal $120 za dzien wliczajac hotele. Stwierdzilam jednak, ze to za drogo (hotele mialy ponadto bardzo zle opinie) i poza tym codziennie podrozujesz gdzies samochodem. Nie mamy juz 20 lat i moze dlatego porzucilam ten pomysl i bedziemy miez bardziej stacjonarne wakacje w Kandy, Ella i Udawalawe.
Poczekam, az przetestujesz to B&B na tej wyspie na Malediwach. Anulowalam pobyt w Conradzie, bo przesunelam punkty na inny pobyt, ale ciagle mam bilety, ktore moge jeszcze wykorzystac.
olajaw napisał:- małżeństwa Lankijczyków są nadal organizowane przez rodziców, a ważną rzeczą jest zgodność horoskopów
:roll: jak to powiedział nasz przewodnik pokazując projekt domu- muszę szybko wybudować dom, za rok się żenię- pokaż zdjęcie narzeczonej- jeszcze jej nie mam ale mama na pewno coś znajdzie
:D
Aga_podrozniczka napisał:Poczekam, az przetestujesz to B&B na tej wyspie na Malediwach. Anulowalam pobyt w Conradzie, bo przesunelam punkty na inny pobyt, ale ciagle mam bilety, ktore moge jeszcze wykorzystac.Mozna sprawdzic na Trip Advisor Blue Water Thoddoo Inn, zreszta wszyskie bodaj 5 B&Bs na wyspie maja bardzo dobre review. Jeden pan z Rosji tylko troche narzekal bo spodzieal sie resortu jak z pocztowek, za $60
:) Ufam TA, na moje dziesiat podrozy jeszcze sie nie nacielam nigdy aczkolwiek inachej traktuje "znakomite" opinie hosteli, bo ludzie oceniaja atmosfere, to, ze moga wypalic jointa z wspollokatorami, bardziej niz warunki
;)
Ok po małym przegrzebaniu gdzie tylko mogłam, równie małe zestawienie (niestety już trochę czasu upłynęło):Cały koszt za osobę był ok.9 tys, w tym:- bilety lotnicze (wszystkie, czyli szt.6)- wszystkie hotele z pełnym wyżywieniem (oprócz Mirissy, tam były tylko śniadania)- wszystkie wejściówki do atrakcji na Sri Lance, jeep safari w Parku Yala- całkowity transport: objazdówka po Sri Lance, transport na Malediwach (motorówka z/do resortu, prom na Male)- przewodnik/kierowca na Sri Lance- ubezpieczenieMalediwy- hotel 3* Fun Island Resort - standard beach front room ok.170$/noc, upgrade do deluxe beach bungalow mieliśmy za ok.150$ za cały pobyt dla 2osób (5nocy)- ceny w resorcie:*drinki od 10$*upominki (typu magnes itp) od 8-10$*wycieczki fakultatywne od 20$-30$ (bezludna wyspa za free)Sri Lanka (tu gorzej z pamięcią)- hotele ok. 50$/noc za te najlepsze hotele z pełnym wyżywieniem- wiza 20$ (wtedy)- jedzenie & pamiątki - ogólnie tanio jak w Azji
;)- wejściówki - niestety tutaj wszystko mieliśmy opłacone z góry przez przewodnikaTo chyba tyle, za dużo nie pomogłam pewnie, ale zawsze coś
;)
5.wzdychaliśmy przy zachodach słońca :D
6. eksplorowaliśmy świat podwodny
Przy tym punkcie zatrzymam się na chwilę.. Na naszej wyspie najlepsze warunki na snorkling były przy pomoście, gdzie skupiska ryb były ogromne, w okolicach plaży również można było podziwiać podwodny świat, ale tam czasem zdarzały się mocniejsze prądy. Chociaż był to mój pierwszy prawdziwy snorkling (wcześniej tylko kilka chwil z łódki na M. Śródziemnym) i większych problemów mi nie sprawił :)
Jedyny problem, jaki napotkaliśmy to był nasz sprzęt foto, a dokładnie jego podwodna "obudowa". Marzyłam o pięknych zdjęciach z kolorowymi rybami i szukałam czegoś, co nie naraziłoby mnie na wielki koszt (jak aparat wodoodporny), a pozwoliło zrobić parę fajnych zdjęć. Zdecydowałam się na wodoszczelną obudowę do lustrzanki, coś takiego:
http://allegro.pl/wodoodporne-etui-dla- ... 22860.html (nie te konkretnie, ale podobne).
I powiem jedno - było to beznadziejne rozwiązanie :P Wcześniej szukałam opinii na temat takiego sprzętu i jakieś tam szczątkowe pozytywne oceny znalazłam, ale nawet nie na polskich forach, jednak nie widziałam wtedy innej alternatywy, więc postanowiłam zakupić taką obudowę. Miałam oczywiście duże wątpliwości co do wodoszczelności tej torby, ale w końcu była gwarancja itd. Okazało się, że wodoszczelność to był najmniejszy problem i sprowadził się jedynie do dużego stresu gdy mieliśmy zejść pod wodę z aparatem. Na szczęście ani kropelka nie dostała się do wnętrza torby, ale żeby być przezornym, snorkling ze zdjęciami zostawiliśmy na ostatni dzień i w razie co użyliśmy innej karty sd ;) Więc w czym był problem? Po pierwsze, torba, mimo wypuszczenia z niej powietrza miała dużą wyporność, mi niestety nie udawało się jej utrzymać w wodzie w ogóle :/ Poza tym, trzeba było ją trzymać mocno na wysokości klatki piersiowej i tak naprawdę robić zdjęcia jak leci, nie było możliwe nawet spojrzenie przez aparat na chwilę, nie mówiąc o ustawieniu ostrości na konkretne miejsce itd. Tym samym zdjęcia wyszły do kitu, najczęściej ruszone, ryby pocięte w połowie itd ;) No to myślę, że gdyby ktoś chciał coś takiego sobie kupić to odwiodłam od tego pomysłu skutecznie :D Jedyne co się udało to takie ogromne cuda zrobione pod pomostem (ktoś wie jak się nazywa?):
7. po prostu spacerowaliśmy chłonąc widoki..
(już wiadomo skąd mój avatar :D )
odkryliśmy np. jak fantastyczne może być skakanie z łachy piasku na środku do wody :P jak dzieci :P potrafiła ona zmieniać wielkość od malutkiej wysepki przy przypływie do niezłego jęzora przy odpływie :)
A poza tym - kilka aktywności "jednorazowych", czyli:
- "dolphins safari" - wycieczka z naszego resortu, jak dobrze pamiętam koszt był ok.20 $. W odróżnieniu od whale watching w Mirissie tej wyprawy nie pożałowaliśmy :) Delfinów było mnóstwo, co chwila towarzyszyły nam przy łódce gromadki wesołych butlonosych :) Poza tym delfiny świetnie się przy nas bawiły, wyskakiwały nad wodę i robiły niezłą pokazówkę ;) Był tylko jeden minus - ciężko było je złapać aparatem :P
Przy okazji - w resorcie można było skorzystać odpłatnie z kilku rodzajów wycieczek, były to głównie snorklingi, łowienie ryb o zmierzchu/świcie, wycieczki na inne wyspy, romantyczna kolacja na plaży etc ;) Była też możliwość wypożyczenia sprzętu wodnego jak kajaki czy deski..
Ogólnie - nie wiało nudą :D
- trip to Robinson's island - każdy z gości miał możliwość skorzystać bezpłatnie z wycieczki na "bezludną wyspę" - położoną prawie na przeciwko resortu, niedużą, dziką wysepkę :) Oczywiście skorzystaliśmy i było całkiem przyjemnie, kilka godzin spędzonych na spacerze wokół wyspy i dalszym snorklingu. Różnorodność ryb była świetna, poza tym dostępność praktycznie przy samym brzegu - już na wysokości kolan - super sprawa! :)
widok na naszą wyspę z wyspy Robinsona
- najciekawsze i tak naprawdę najbardziej zaskakujące dla nas było spotkanie z mantami - nie wiem w sumie czy dlatego, że wywarły na nas tak niesamowite wrażenie czy może dlatego, że było to nieplanowane. Ale to w sumie nie jest ważne - ważny jest efekt, a ten był naprawdę WOW :) Ostatniego wieczora poszliśmy na pożegnalny ( ;( ) spacer na pomost, było już dość późno i ciemno. Jeden z pracowników hotelu polecił nam, żebyśmy zostali dłużej i poczekali na manty. Byliśmy mocno zaintrygowani :) Niebawem pojawiły się - kilka niesamowitych, ogromnych, a jednocześnie najbardziej majestatycznych zwierząt, jakie mieliśmy okazję oglądać na żywo - bez szyb, klatek, siatek i itd. To było coś wspaniałego, manty pływały przy pomoście w jedną i drugą stronę wykonując jakby taniec, raz na grzbiecie, raz białym brzuszkiem do powierzchni wody. Za chwilę zawracały i od nowa, muskając wodę płetwami niczym ogromnymi skrzydłami :) Czasem zdarzało się, że plusnęły nimi mocno o wodę i ochlapały lekko tłum gapiów - ku ich uciesze oczywiście :) Nie udało nam się dowiedzieć dlaczego manty przypływają akurat tutaj o tej porze, nie było specjalnie wabione jedzeniem itp. Po prostu przypływały, robiły show a wszyscy byli zadowoleni :D Kilka zdjęć, które udało mi się zrobić bez lampy, żeby ich nie płoszyć:
Do dziś chyba żadne stworzenia nie wywarły na mnie takiego wrażenia jak manty.
- zwiedzanie Male - to były nasze ostatnie godziny na Malediwach, więc wykorzystaliśmy je na zobaczenie stolicy, która mimo niepochlebnych opinii, jednak coś w sobie ma. Poza tym będąc tak blisko i mając kilka wolnych godzin, szkoda było nie skorzystać i nie zobaczyć kawałka prawdziwych Malediwów bez resortowej otoczki i pięknych plaż. Myślę, że Male nie różni się specjalnie od innych portowych, muzułmańskich miast - jest targ rybny, meczety, stary cmentarz muzułmański, kilka biurowców i urzędów i oczywiście siedziba prezydenta. Pospacerowaliśmy po ulicach stolicy, która już z góry oceniana jest mocno negatywnie - mając wokół siebie tak rajskie wyspy, takie Male jest niczym w porównaniu do takich perełek. Ale zgodnie stwierdziliśmy, że nie były to stracone godziny i dobrze było zobaczyć Malediwy z zupełnie innej strony.
Przystań
Miejscówki prezydenta
Hukuru Miski - najstarszy meczet na Male
Te nagrobki należą do mężczyzn, nagrobki kobiet były na górze zaokrąglone, a należące do sułtanów posiadają złote tabliczki.