+5
nenyan 20 listopada 2017 23:54
Image

Yep! “Czystość miasta zaczyna się od Ciebie. Nie bądź [świnią]” ;) :mrgreen:



***

Szah-i-zinda to wielka nekropolia, swoista “ulica grobowych mauzoleów”, gdzie spoczywa cała plejada timurydzkiej arystokracji. Większość pielgrzymów - z drobnymi ofiarami i intencjami - zmierza wprost do mauzoleum arabskiego przywódcy Kussama-ibn-Abbasa, który został ścięty podczas prób nawracania ludności na islam.


Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image



Może przez finezję tutejszych geometrycznych ornamentów i motywów roślinnych, a może przez dominujące barwy - moje ulubione odcienie szafiru, turkusu i błękitu - miałam wrażenie, że to nie w Registanie, a właśnie w tym zabytkowym kompleksie zobaczyć można najpiękniejsze w Samarkandzie fajansowe elewacje…

Jednak do czasu…

Do czasu aż nie przyuważyłam dwóch konserwatorów zabytków, którzy w tumanach kurzu próbowali uzupełnić wykruszony gzyms jednego z mauzoleów płytkami w kolorze niebieskim, chociaż sąsiednie płytki miały niekompatybilny kolor turkusowy. Zauważyli, że przyglądam im się z zainteresowaniem.

Image

Image

Image


Okazało się, że panowie nie byli konserwatorami zabytków, nie mieli nawet żadnego wykształcenia artystycznego, ot - za czasów ZSRR służyli w wojsku, jeden stacjonował przy granicy z Finlandią, drugi bodajże gdzieś w Estonii - ale od 35 lat nie zajmowali się już niczym innym jak tylko naprawianiem, uzupełnianiem i układaniem fajansowych płytek na elewacjach uzbeckich zabytków… Nie trzeba przeprowadzać zaawansowanych matematycznych dowodów, by zauważyć, że coś tu jednak nie gra… No bo koniec końców Uzbekistan nie ma znowuż aż tylu tych zabytków z ceramicznymi elewacjami, by wymagały aż 35-ciu lat nieustannej pracy. Tym bardziej, że panowie bez wątpienia nie byli jedynymi osobami zaangażowanymi w fajansowe przedsięwzięcie. O co więc chodzi?

Nie mogliśmy uwierzyć, gdy nasi rozmówcy z głębokim rozgoryczeniem przyznali, że od 35 lat naprawiają, a w zasadzie wymieniają wciąż te same płytki w tych samych budynkach! Zaprowadzili nas więc do niewielkiego mauzoleum o zupełnie czystych, białych ścianach - przygotowanego do renowacji - i pokazali stos fajansowych płyt imitujących tradycyjną ceramiczną mozaikę.

Made in China! - rzucili z przekąsem

Pojedyncze płyty nie wyglądały już tak dostojnie jak wielkie ściany elewacji, wręcz przeciwnie - sprawiały wrażenie nieco kiczowatych produktów o niskiej jakości. Do tego okazało się, że przez sposób ich wyrabiania, upalny uzbecki klimat i tempo prac narzucone przez władze zwierzchnie, a zupełnie nieprzystosowane do specyfiki materiałów używanych do renowacji - z elewacji nieustannie odpadają całe płytki albo odpryskuje z nich glazura.

- W miejscach gdzie zachowała się oryginalna "majolica", płytki ceramiczne mają nawet 500-800 lat.
- A wiecie jak długo wytrzymują te nowe? Od trzech lat do pięciu...



Image

Image

Image

Image


I ta informacja zmieniła wszystko… Od tej chwili nie byliśmy już w stanie patrzeć spokojnie na żaden kawałek fajansowej ściany. Za każdym razem poddawaliśmy analizie elewację i zastanawialiśmy się, z jakiego okresu pochodzi. Faktycznie, z łatwością można było zauważyć różnice - w charakterystyce spękań, fakturze, jakości pigmentu i szkliwa… Może dobrze, że dopiero teraz napatoczyliśmy się na panów - “zaklinaczy fajansu”.



***

Po powrocie do centrum miasta planowaliśmy jeszcze zwiedzić Mauzoleum Bibi Chanum, ale wcześniej bileterki w obserwatorium Uług Bega pokazały nam stare, sowieckie przewodniki po Samarkandzie, a w nich zdjęcia ruin Bibi Chanum… Okazało się, że współczesne Mauzoleum jest niemal całkowicie nowym budynkiem. Wprawne oko szybko zauważy kępki trawy bezczelnie wyrastające spomiędzy fajansowych płytek na kopule mauzoleum - rzecz nie do pomyślenia w oryginalnej starej zabudowie! A po tym, co usłyszeliśmy w Szah-i-Zinda, tym bardziej straciliśmy ochotę na zwiedzanie...

Postanowiliśmy ponownie przespacerować się na bazar i poszukać pamiątek w sklepikach na pobliskiej ulicy Newskiej. Szybko okazało się jednak, że każdy z kilkudziesięciu sklepików oferuje niemal dokładnie taki sam asortyment, który do tego ma niewiele wspólnego z “handmade”, a zdecydowanie więcej z “made in China”.

Image


Zrezygnowani, postanowiliśmy jeszcze zajrzeć do dwupiętrowego budynku “Artistic Centre”. Na uroczym dziedzińcu nie było nikogo, podobnie w warsztatach rzemieślniczych na parterze. Jednak jedno spojrzenie na pierwsze piętro i… są! SĄ! Ceramiczne dekoracje w moim ukochanym odcieniu turkusu i szafiru <3

Image

Image


Podczas podróży przez cały Uzbekistan, w każdym sklepiku i na każdym targu, wypatrywałam ceramicznych czarek do herbaty w tych właśnie odcieniach - bezskutecznie. Chociaż są to kolory dominujące w elewacjach niemal wszystkich uzbeckich zabytków - w ceramice użytkowej nie występowały - niepodzielnie panował brąz, biel i ciemna, zgniła zieleń.

Sklepik na pierwszym piętrze absolutnie nas oczarował - do tego stopnia, że podczas naszego pobytu w Samarkandzie odwiedzaliśmy go aż 3 razy ;) Na jednej ze ścian wisiały dziesiątki bajecznych, ręcznie malowanych, jedwabnych szali, na wieszakach - tradycyjne uzbeckie ubrania with a modern twist, a każdą horyzontalną powierzchnię zajmowały antyki, starocie, bibeloty i wiekowe przedmioty - często o zupełnie nieodgadnionym przeznaczeniu! Do tego wygodna kanapa, jazz w głośnikach, turecka kawa (jedyna porządna kawa jaką piliśmy podczas całego wyjazdu!) i przeurocza sprzedawczyni Alina, z którą prowadziliśmy długie rozmowy o wszystkim.

Image


Okazało się, że nieobecna właścicielka sklepu jest projektantką ubrań, a do tego wielką miłośniczką pchlich targów i “staroci niewiadomego przeznaczenia” ;) Okoliczni mieszkańcy - znając jej upodobania i profil prowadzonego biznesu - często sami przynoszą jej różne rupiecie, ceramikę i biżuterię - w nadziei, że w ich imieniu je sprzeda.

I dzięki temu dzień później “przemycałam” przez granicę na nadgarstku niemal stuletnią oryginalną bucharską branzoletę... Branzoletę z ciemnego starego srebra, szeroką na trzy palce, wysadzaną maleńkimi paciorkami z koralowca, z wzorem tak subtelnym i misternym, że jej podobne widzieliśmy chyba tylko w Muzeum Sawickiego w Nukusie. Do dziś nie mogę sobie wybaczyć, że pozwoliłam B. podarować ją komuś w prezencie! :cry: <tak, B., mam nadzieję, że to przeczytasz!> ;)

Tymczasem N. i ja z Samarkandy wyjeżdżaliśmy ze sporym zapasem jedwabnych szali na prezenty dla mam i sióstr, jednakże - wciąż <chlip, chlip> - bez lazurowych, ceramicznych czarek. Alina zdradziła nam jednak, gdzie jest jedyne miejsce w całym kraju, gdzie na pewno będę mogła je kupić… Przypadek, że przy granicy z Kirgistanem? Nope, nie sądzę! :mrgreen:


***


Wieczorem przemknęliśmy z Samarkandy do Taszkientu - tym razem ultraszybkim pociągiem “Afrosyab” - dumą Karimowa. Przed naszym hostelem znaleźliśmy się tuż po zmroku i jakież było nasze zdziwienie, kiedy zobaczyliśmy przed sobą opuszczony, osmalony i dziko zarośnięty budynek… Kluczyliśmy dobre pół godziny pomiędzy uliczkami, aż wreszcie jakaś dobra dusza zaprowadziła nas pod właściwy adres. Ot, internety znowu wywiodły nas na manowce ;)

Na załączonym obrazku: Ostatni plov w Uzbekistanie. Wówczas nie mogłam już na niego patrzeć, ale po roku chyba nawet zaczęłam trochę tęsknić ;)

Image

Na załączonym obrazku: B., jego żołądek, jego jelita i inne wnętrzności dziękują opatrzności, że przetrwały te kilkanaście dni w UZ :lol:

Image

Image


Nie wspominałam o tym za często - bo nie jest to temat przyjemny, ani do opisywania, ani do wizualizacji ;) - ale prawda jest taka, że wyprawa do Azji Centralnej, a w szczególności do Uzbekistanu - nieźle sponiewierała nam brzuszki. W trakcie całego miesięcznego wyjazdu mieliśmy może zaledwie ze 3-4 takie dni, kiedy cała nasza piątka - bez wyjątku - czuła się zdrowo. W pozostałe - zawsze ktoś cierpiał. A rozmowy o wypróżnianiu się stały się dla nas tak powszechne i tak naturalne, jakby każdy z nas miał w domu kilkumiesięcznego niemowlaka.

Bywało naprawdę źle i to źle do tego stopnia, że jeszcze kilkanaście dni temu - niemal półtora roku po powrocie z Azji Centralnej! - B. pisał do nas z wakacji w Malezji: “strułem się i mam Uzbekistan...” A co gorsza, my dokładnie wiedzieliśmy o co mu chodzi…

Yep, “Uzbekistan” has officially become a medical term for severe, chronic diarrhea :o :o :?DZIEŃ 16. / RISHTON, UZ & OSZ, KG

Co robić? Od tego pytania rozpoczęliśmy dzień. Zwiedzać Taszkient - a zostało nam tu jeszcze sporo ciekawych miejsc do zobaczenia, z Bazarem Chorsuu i lunaparkiem na czele - czy też wyjechać wcześniej z miasta i wyruszyć na poszukiwanie lazurowych ceramicznych czarek do Kotliny Fergany? Słusznie, czy niesłusznie - tym razem zwyciężyła chęć posiadania ;) Nic nie poradzę, I’m a sucker for teal ceramic tiles :D

Na postoju marszrutek odjeżdżających w stronę Andijanu okrążył nas tłum kierowców shared taxi. Nauczeni doświadczeniem - negocjacje rozpoczęliśmy od zadawania arcyważnych pytań:

- Szukamy kogoś kto pojedzie z nami do samej granicy, a nie tylko do Andijanu… - i już odpadło pierwszych kilka osób.
- A po drodze zrobi z nami kilkugodzinny detour do Rishtonu…. - i kolejnych kilku kierowców zrezygnowało.
- A no i szukamy kogoś z autem, które ma klimatyzację... - i nagle z wielkiego, napierającego na nas tłumu nie został niemal nikt.

Cóż, mając wciąż w pamięci fatalną w skutkach podróż w pierwszą stronę, postanowiliśmy tym razem pozwolić sobie na odrobinę luksusu - w postaci klimatyzowanego białego Daewoo :P Podróż faktycznie minęła nam o wiele szybciej niż za pierwszym razem. Sama nawet nie wiem, kiedy upłynęło te 7 godzin od opuszczenia Taszkientu do wjazdu do Kotliny Fergańskiej… Pomimo pięknego lipcowego popołudnia, Kotlinę spowijał jednak gęsty smog. Z niektórych domostw, porozrzucanych pomiędzy polami bawełny, wydobywał się czarny smolisty dym - znak, że gospodarze najpewniej palą właśnie śmieci :cry: Meh, feels like home...

Kotlina Fergańska to najgęściej zaludniony obszar Azji Centralnej, położony na styku Uzbekistanu, Tadżykistanu i Kirgistanu. Ot, najlepszy przykład sowieckiej polityki “dziel i rządź” i wyznaczania granic tak, by ludziom trudniej się żyło, ale za to władzy - łatwiej kontrolowało krnąbrny lud. To nie w Chinach, ani nie w Europie “narodził się” Jedwabny Szlak, a właśnie tutaj, w Ferganie - to podobno tu po raz pierwszy doszło do spotkania kupców europejskich z kupcami chińskimi i nawiązania wymiany handlowej. Do dzisiejszego dnia w uzbeckiej części Kotliny hoduje się jedwabniki i wyrabia jedwab, w tym - na przykład w fabryce Yodgorlik w Margilanie - tradycyjnymi metodami.

My jednak jedziemy jeszcze kawałek dalej, do małego miasteczka, które przycupnęło na granicy z Kirgistanem - Rishtonu. Rishton to “miasto artystów” z prawdziwego zdarzenia - mieszka tu i tworzy niemal 2000 rzemieślników i malarzy. Chyba dlatego, gdy zaczęliśmy wypytywać o Aliszera Nazirowa, nie wszyscy wiedzieli o kogo może nam chodzić… Tymczasem nazirovska lazurowa ceramika znana jest daleko poza granicami Uzbekistanu, doczekała się nawet ostatnio wystawy w Stanach Zjednoczonych.

Nasz kierowca - z początku sceptycznie nastawiony do tej całej fanaberii z Rishtonem - widząc, jak bardzo mi zależy, za punkt honoru postawił sobie dowiezienie nas na miejsce. Kluczył i kluczył, w końcu zadzwonił na numer z ulotki, którą dostałam od Aliny i dzięki takiej "telefonicznej nawigacji" dotarliśmy wreszcie na miejsce. Dom Nazirovów położony był juz na obrzeżach Rishtonu, przy cichej spokojnej ulicy, którą dosłownie kilka domostw dalej przecinał niepozorny szlaban - ot, granica z Kirgistanem! I niczym się od sąsiednich nie wyróżniał. Ale wystarczyło przejść przez wjazdową bramę, by znaleźć się w zupełnie innym świecie, na czarownym lazurowym dziedzińcu, pełnym ceramicznych talerzy, czarek, wazonów i garnuszków!


Image

Image

Image

Image

Image

Image


Samego Aliszera Nazirowa nie było wprawdzie w domu, ale jego syn zaprosił nas na herbatę, oprowadził po pracowni i pokazał jak sie maluje i przygotowuje czarki do wypalania. Tutaj cała rodzina zaangażowana jest w proces twórczy, każdy od małego uczy sie jak wyrabiać glinę na kole garncarskim i jak wprawnie malować subtelne wzory, z których słynie nazirowska ceramika.

Image

Image

Image

Image

Przed i po wypalaniu. Jest różnica!

Image

Image



Wybranie kilkanastu tradycyjnych czarek na herbatę zajęło nam chyba bite pół godziny - każda piękna, każda inna, każda z zupełnie unikatowym wzorem. Jak tu sie zdecydować!?

Image

Image

Image

Image

Image



Nawet nasz kierowca - który dotychczas nie miał pojęcia o istnieniu Nazirowa i jego turkusowej ceramiki - poczuł w sobie chyba coś na kształt uznania i dumy narodowej - bo rozsiadł sie szeroko na drewnianej ławie i wreszcie zaczął się uśmiechać ;) Próbował nawet wspomóc N. w procesie zbijania ceny za wybrane przez nas czarki, ale szybko pojął z kim ma do czynienia i że co jak co, ale ten oto profesjonalny negocjator żadnego wsparcia nie potrzebuje :lol:

Image


Zresztą nie mieliśmy też za bardzo serca negocjować. Standardowa cena - około 25 zł - za ręcznie wyrabianą i ręcznie malowaną ceramiczna czarkę, kiedy w Chiwie te z masowej produkcji kosztowały niemal tyle samo! - naprawdę nie wydawała się wygórowana.

Mogłabym tu spędzić jeszcze kolejne dwie godziny albo i dwa miesiące, jednak nie mieliśmy pewności czy nie zamkną nam o zmroku przejścia granicznego, wiec trzeba się było zbierać. Przemknięcie do Kirgistanu pod szlabanem na końcu ulicy nie wchodziło niestety w grę.



***

Na przejściu granicznym w Dostyku powitano nas biurokratycznymi formularzami, w których trzeba było zadeklarować wszystkie wywożone przez nas wartościowe sprzęty oraz kwoty każdej posiadanej waluty. Wprawdzie nasze pochodzenie (Polsza! Lewandowski!) pozwoliło nam niezasłużenie przesunąć sie na początek kolejki do kontroli paszportowej i kontroli rejestracji noclegów, ale za to już chwilę później trójka celników skrupulatnie przeczesywała zawartość naszych bagaży, zaglądała do posiadanych książek, weryfikowała skład leków, a nawet ostatnie zrobione przez nas cyfrowe zdjęcia. Wprawdzie bardziej chyba z ciekawości niż obowiązku, ale mimo wszystko - dobrze, że w Rishtonie przezornie zmieniłam kartę pamięci na taką bez ujęć śmieci walających się po Samarkandzie czy cmentarzyska statków w Muynaku ;)



***

Wreszcie Kirgistan i lawirowanie taksówką po Osz w poszukiwaniu naszego hostelu. Wreszcie jesteśmy w ogrodzie TES Guesthouse. Wreszcie zrzucamy manatki na łóżka w naszej obszernej jurcie, witamy się z S&G i z butelkami schłodzonego czeskiego Kozla :o ;) Jeeeju, ileż było radości na widok tych - tak dobrze nam znanych - etykiet mojego ulubionego piwa... A potem równie wielkie rozczarowanie, gdy po pierwszym łyku okazało się, że co jak co, ale to piwo to koło Kozła chyba nawet nie stało... ;)

Image

Image


Zanim wysączyliśmy wyrób kozlo-niepodobny do ostatniej kropelki, nagadaliśmy się z S&G o naszych doświadczeniach z ostatnich kilkunastu dni, odebraliśmy jeepa przywiezionego nam z Biszkeku, przepraliśmy ciuchy i zrobiliśmy gruntowne przepakowywanie - muzeum na "najświętszej" górze Azji Środkowej - Suleiman-Too - było już zamknięte. Wybraliśmy się więc na spacer po tym specyficznym mieście Osz - podobno jednym z najstarszych w Azji Centralnej, położonym - niegdyś - na skrzyżowaniu południowych i północnych odcinków Jedwabnego Szlaku, a współcześnie - podobno - na splocie głównych dróg przemytu narkotyków z Afganistanu do Rosji... (vide: "W rajskiej dolinie wśród zielska" Hugo-Badera)

Na obiadokolację wszamaliśmy po kilka szaszłyków - kto wie kiedy znów trafi nam się mięso na talerzu (nie żebym za nim tęskniła), a następnie przespacerowaliśmy się do centrum miasta... Czego tu nie było! Karuzele dla dzieci i strzelanie do kolorowych baloników, trzypiętrowa jurta i "Dunkin' Donuts", diabelski młyn i samolocik CCCP...


Przejażdżka diabelskim młynem - finally off the bucket list!

Image

Image

Image


Parkour - level: KYRGYZ :mrgreen:

Image


Image


A jutro? Jutro kierunek: Tadżykistan, Badachszan, Pamir!DZIEŃ 17. / W STRONĘ JEZIORA KARA-KOL. BADACHSZAN, TADŻYKISTAN

Szybko zostawiliśmy za sobą wypłaszczenie Kotliny Fergańskiej i przebijaliśmy się krętą, stromą szosą przez pasmo zielonych Gór Alay.

- 13! 14!

Zakręt. A za zakrętem…

- 15!

Za kolejnym…

- 16, 17, 18, 19, 20, 21!

Gdy na drodze z Osz w stronę granicy z Tadżykistanem pierwsze osły zatarasowały nam przejazd, wymyśliłam sobie, że będę liczyć wszystkie zwierzaki, które wejdą nam na drogę podczas tego dziesięciodniowego roadtripu.

Poddałam się po godzinie. Nie dojechaliśmy jeszcze nawet w pobliże granicy, a ja już doliczyłam się kiludziesięciu sztuk niefrasobliwego bydła.


Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (95)

lukasz-kosowski 21 listopada 2017 00:03 Odpowiedz
Zdjęcia prześliczne i zapowiada się super. Dokończ tą relację dla dobra forumowiczów, bo brakuje tutaj fajnych i praktycznych relacji z Azji Srodkowej
nenyan 21 listopada 2017 00:16 Odpowiedz
Łukasz Kosowski napisał:Zdjęcia prześliczne i zapowiada się super. Dokończ tą relację dla dobra forumowiczów, bo brakuje tutaj fajnych i praktycznych relacji z Azji SrodkowejDzięki za motywację, postaram się dotrwać do końca ;) W ubiegłym roku przed wyjazdem przeczytałam wszystko co tylko było na Forum o Azji Centralnej, w poszukiwaniu wiadomości i inspiracji, także czas się odwdzięczyć. Tym bardziej, że region jest przepiękny <3
lavarsovienne 21 listopada 2017 00:17 Odpowiedz
I dobrze, że kliknęłaś "Wyślij", bo dzięki temu możemy podziwiać te fotograficzne cuda!;-)
gecko 21 listopada 2017 00:19 Odpowiedz
eh... co tu dużo mówić. rewelacyjne kadry!
arturro 21 listopada 2017 01:17 Odpowiedz
Mocne wejście z tą relacją:) Piękne zdjęcia i czyta się miodnie. Czekam na c.d.
ozim 21 listopada 2017 07:38 Odpowiedz
Jako miłośnik fotografii przyznam, że zdjęcia robią wrażenia, bardzo dobre kadry!
antia 21 listopada 2017 08:08 Odpowiedz
hejFajne zdjecia :)
2getthere 21 listopada 2017 08:19 Odpowiedz
Będzie grubo, czekam na dalszą część! :):):)
tunczaj 21 listopada 2017 08:45 Odpowiedz
Dawaj dalej, super zdjecia I bardzo dobry wstep do relacji :) czekam z niecierpliwoscia na Uzbekistan
jasiub 21 listopada 2017 09:13 Odpowiedz
Jedne z najlepszych zdjęć jakie widziałem tu w relacjach - brawo :) No i piszcie dalej ...
baku-baku 21 listopada 2017 09:50 Odpowiedz
NA to czekałem !!!! :) :) :) :)
nenyan 21 listopada 2017 11:37 Odpowiedz
Nic tak nie motywuje jak pozytywny feedback ;) także kolejne posty wieczorem.
antek12 21 listopada 2017 11:43 Odpowiedz
Najlepsze zdjęcia tutaj na forum !Jak już skończysz tą relację, to poprosimy o te 3 wcześniejsze z równie pięknymi zdjęciami !
nenyan 21 listopada 2017 21:22 Odpowiedz
Antek12 napisał:Najlepsze zdjęcia tutaj na forum !Jak już skończysz tą relację, to poprosimy o te 3 wcześniejsze z równie pięknymi zdjęciami !Wow, dziękuję! :o Póki co mam cichą nadzieję, że uda mi się chociaż z jedną relacją dobrnąć do końca ;P
marcinsss 21 listopada 2017 23:15 Odpowiedz
Ja wiem, że się powtarzam (tzn za innymi powtarzam), ale te zdjęcia są naprawdę świetne!Pisz dalej, a jak Ci się nie będzie chciało pisać, to chociaż zdjęcia wrzuć.
nenyan 22 listopada 2017 10:35 Odpowiedz
marcinsss napisał:Ja wiem, że się powtarzam (tzn za innymi powtarzam), ale te zdjęcia są naprawdę świetne!Pisz dalej, a jak Ci się nie będzie chciało pisać, to chociaż zdjęcia wrzuć.dzięki, takich "powtórzeń" nigdy nie za wiele ;) postaram się wieczorem ogarnąć Biszkek i moją ulubioną część wyjazdu - konną wyprawę nad jezioro Song-Kol.
pabien 23 listopada 2017 08:41 Odpowiedz
Jak tak się przyglądam to w tym Biszkeku chyba aż tak beznadziejnie nie jest. Przynajmniej Kino Rosja, Pałac Ślubów Muzeum Narodowe i cyrk wygladają niczego sobie.
nenyan 23 listopada 2017 08:50 Odpowiedz
Zgoda, tylko że to właśnie były pojedyńcze budynki, które same w sobie nie tworzyły interesującej tkanki miasta - moim zdaniem. Ja osobiście wolałam Taszkient, a nawet Osz i Nukus ;) O Samarkandzie i Chiwie nawet nie wspominając ;) Ale tak jak mówię - to wszystko powierzchowne opinie, musiałabym tam pobyć dużo dłużej, czy nawet pomieszkać, żeby ferować bardziej kompetentne oceny.
pabien 23 listopada 2017 08:57 Odpowiedz
Mnie akurat interesują pojedyncze budynki lub budowle - w dużej mierze dla nich od lat wybieram się do tych trzech stanów. Ale tak - obok jest lepiej. W Taszkiencie jest ten odleciany hotel Uzbekistan, a Tadżykistan to już w ogóle raj pod tym względem. Widzieliście te przystanki z wycinka sfery?
nenyan 23 listopada 2017 10:18 Odpowiedz
Hmm, mój ulubiony przystanek też był sferyczny - takie coś między spłaszczonym pomidorem a chińskim czajnikiem na herbatę ;) - ale był w Kirgistanie, wiec nie wiem czy myślimy o tym samym. Możesz podesłać jakiś link do zdjęcia? Przystanki to faktycznie jest osobna (i obłędna!) historia. Można by z dobre pół roku spędzić w sowietstanach tropiąc tylko i wyłącznie co bardziej kosmiczne konstrukcje. Pewnie zresztą widziałeś cykl zdjęć "przystankowych" Chistophera Herwiga?
2getthere 23 listopada 2017 13:22 Odpowiedz
Matulu, najpiękniejsze zdjęcia jakie widziałam! Gratuluję! Kirgistan odwiedziliśmy tego lata, więc z tym większą przyjemnością czytam relację. PS byliśmy w tym samym hostelu w Kochkor :) Pani Gospodynii cud miód :)
edytinha 23 listopada 2017 13:46 Odpowiedz
No cóż, powtórzę za innymi: cudne zdjęcia i bardzo ciekawa relacja!!! Gratuluje!
nenyan 23 listopada 2017 18:05 Odpowiedz
edytinha napisał:No cóż, powtórzę za innymi: cudne zdjęcia i bardzo ciekawa relacja!!! Gratuluje!dziękuję! dzisiaj wjedzie najpiękniejsza część (mam nadzieję ;)), a przynajmniej część najpiękniejszej części ;)
gecko 26 listopada 2017 10:55 Odpowiedz
@nenyanjakim sprzętem robisz zdjęcia? (zwłaszcza interesuje mnie obiektyw)
sko1czek 26 listopada 2017 11:48 Odpowiedz
No i mamy relację miesiąca.
nenyan 26 listopada 2017 12:04 Odpowiedz
@gecko Mam lustrzankę "pełną klatę" - starego Nikona D700 i 3 szkła:-Sigmę 24-135mm f/2.8-4 - obiektyw którym zrobiłam większość wrzuconych tu zdjęć, ale którego nie polecam; jest to bardzo stare i tanie szkło o kiepskiej jakości - szczególnie w rogach obrazu na niskich przysłonach i na pełnej ogniskowej; ale zakres ogniskowych jest świetny i spoko jasność, dlatego miałam go najczęściej podpiętego - w planach była przesiadka na nowego Tamrona 24-70mm f/2.8- Sigmę 35mm f/1.4 - wszystkie kadry z mocno rozmytym tłem są z tego obiektywu; mam świetny model, który błyskawicznie i celnie ostrzy, także jestem bardzo z tego szkła zadowolona- Sigmę 10-20 mm f/4.5-5.6 - jest to szkoło na DX, którego używam do FX, co sprawia, że na ogniskowej 10mm mam 100% czarną winietę w rogach, którą muszę usuwać w postprocesie - dlatego polecam, ale nie do pełnej klatki.To cały mój zestaw, plus filtr ND1000 i filtr polaryzacyjny. Gabarytowo jest to wszystko strasznie wielkie, ciężkie i uciążliwe. Podczas ostatniego wyjazdu na Kaukaz ten sprzęt zajmował pół mojego 28-litrowego plecaka i obiecałam sobie, że nigdy więcej. Dlatego w tym roku planuję przesiadkę na bezlusterkowca, najprawdopodobniej Sony :)
marcino123 26 listopada 2017 12:46 Odpowiedz
@Japonka76 "zdjęcia roku 2017" chyba już nie trzeba nawet zakładać... ;)
marganomad 26 listopada 2017 12:49 Odpowiedz
Kilka razy odwiedziłam te rejony zawsze w drodze do/z Chin. Moje zdjecia sie na blogach na: www.transazja.pl
nenyan 26 listopada 2017 16:08 Odpowiedz
marcino123 napisał:@Japonka76 "zdjęcia roku 2017" chyba już nie trzeba nawet zakładać... ;)@nenyan zgłosiłem relację, do konkursu, więc już nie masz wyjścia: musisz grzecznie dokończyć pisanie :PHahah :P :shock: To się dopiero nazywa motywacja! "zdjęcia roku 2017"? :o No to Was trochę rozczaruję - najbliższe 3 dni wyjazdu to dużo tekstu, mało zdjęć (i to jeszcze tylko z telefonu) :D Nie dość, że byliśmy cały czas w drodze, to sensacje żołądkowe skutecznie zniechęcały mnie do sięgania po aparat :? :oops: Ale mam nadzieję, że wspólnie dojedziemy wreszcie nad to Morze Aralskie, a raczej to co z niego zostało.
marcinsss 4 grudnia 2017 07:43 Odpowiedz
No świetne to jest! Nie mogę się doczekać kolejnych części, a jednocześnie już teraz zaczynam się bać, że niedługo skończysz... :)A czemu mi się tak podoba? Świetne zdjęcia, niewątpliwie... ale również świetne pióro. Fantastycznie przeplatasz opisy osobistych przeżyć z wiadomościami przewodnikowymi o kulturze, historii i przyrodzie.A co do "Stanów", to już wcześniej byłem przekonany, że trzeba tam pojechać. Po przeczytaniu Twoich opisów i zobaczeniu zdjęć chcę tam być jak najszybciej, teraz, zaraz, już! I rezerwuję sobie najbliższy wolny termin (wakacje 2019 :) ).A Ty pisz, pisz, pisz.... A później gdzieś pojedź, zrób dużo zdjęć, wróć i znowu pisz...
nenyan 5 grudnia 2017 08:13 Odpowiedz
marcinsss napisał:No świetne to jest! Nie mogę się doczekać kolejnych części, a jednocześnie już teraz zaczynam się bać, że niedługo skończysz... :)A czemu mi się tak podoba? Świetne zdjęcia, niewątpliwie... ale również świetne pióro. Fantastycznie przeplatasz opisy osobistych przeżyć z wiadomościami przewodnikowymi o kulturze, historii i przyrodzie.A co do "Stanów", to już wcześniej byłem przekonany, że trzeba tam pojechać. Po przeczytaniu Twoich opisów i zobaczeniu zdjęć chcę tam być jak najszybciej, teraz, zaraz, już! I rezerwuję sobie najbliższy wolny termin (wakacje 2019 :) ).A Ty pisz, pisz, pisz.... A później gdzieś pojedź, zrób dużo zdjęć, wróć i znowu pisz...Dziękuję!!!! Bardzo baaardzo cieszy, że ktoś dobrowolnie czyta te moje historyjki :D A tym bardziej, jeżeli zachęcą do kupienia lotu do Biszkeku! Chociaż staram się co rok być w innym państwie (bo przecież "jeszcze tyle do zobaczenia"), to nad szybkim powrotem do Azji Środkowej sama się poważnie zastanawiam - można tam doświadczyć tyle serdeczności, tyle bezinteresownej gościnności - a przecież masowa turystyka z czasem to zmieni. Trzeba więc zdążyć przed nią! ;) Ale na 2018 rok też mam inny plan - póki co marzą mi się Chiny... Może będzie też z tego relacja, choć na razie skupiam się na dokończeniu tej ;) I uspokajam - jesteśmy chyba dopiero w połowie ;)
marcinsss 5 grudnia 2017 09:13 Odpowiedz
Za dużo miejsc, za mało czasu i kasy. :)Chiny uważam, że już przegapiłem, bo kilka lat temu było znaaacznie taniej. A są na liście od dawna.W 2018 w wakacje USA, bo się nam zaraz ważność dziesięcioletniej wizy skończy. Eh, jak sobie przypomnę, że kiedy ją załatwiałem to USD był po ok. 2,00 PLN. Trzeba było wtedy jechać...Ale na 2019 Azja Centralna... no chyba, że Iran :DAle co ja Ci się tu wcinam w relację...
2getthere 5 grudnia 2017 10:06 Odpowiedz
nenyan napisał:Ale przypadek!! :D A dokąd śmigaliście? Nad Song-Kol? Długo byliście w KG? I najważniejsze - będzie ralacja? :)) Chętnie bym poczytała, chyba z tych wszystkich miejsc, w których byłam, KG jest tym, którego mam największy niedosyt <3Śmigaliśmy nad Kel Ukok, na Song-Kol nie starczyło nam już czasu:( Również mam niedosyt na tyle duży, że kombinuję jakby tam wrócić na wiosnę/lato 2018. ;) Postaram się coś niebawem wrzucić z Kirgistanu i Kazachstanu :) Na pewno będzie filmik :)
correos 5 grudnia 2017 10:31 Odpowiedz
Relacja palce lizac :)OT glowa do gory wyskakiwalbys wtedy z 4$ za galon, a dzisiaj pewnie z 2,70 $chociaz co stan to inna cenamarcinsss napisał:W 2018 w wakacje USA, bo się nam zaraz ważność dziesięcioletniej wizy skończy. Eh, jak sobie przypomnę, że kiedy ją załatwiałem to USD był po ok. 2,00 PLN. Trzeba było wtedy jechać...Ale na 2019 Azja Centralna... no chyba, że Iran :D
nenyan 5 grudnia 2017 11:13 Odpowiedz
marcinsss napisał:Za dużo miejsc, za mało czasu i kasy. :)Chiny uważam, że już przegapiłem, bo kilka lat temu było znaaacznie taniej. A są na liście od dawna.W 2018 w wakacje USA, bo się nam zaraz ważność dziesięcioletniej wizy skończy. Eh, jak sobie przypomnę, że kiedy ją załatwiałem to USD był po ok. 2,00 PLN. Trzeba było wtedy jechać...Ale na 2019 Azja Centralna... no chyba, że Iran :DAle co ja Ci się tu wcinam w relację...No patrz, nie ma przypadków! :D Też mi się 10-letnia wiza USA kończy w 2019 /kiedy to minęło :(((/, mój pierwotny plan na przyszły rok zakładał roadtrip Chicago-Alaska, a kolejną relacją z moich dotychczasowych wyjazdów ma być: Route 66 - z Chicago do LA i z powrotem przez najpiękniejsze miasta i parki narodowe US ;) Także pisz kiedy jedziesz i dokąd dokładnie - chętnie się podzielę moimi ukochanymi miejscówkami :))) Głównie przyrodniczymi, bo uwielbiam geografię Ameryki Północnej. Wszystko niby jak u nas, ale tak z 10 razy większe i bardziej ;)
pabien 11 grudnia 2017 17:56 Odpowiedz
Tak sobie czytam i oglądam i zaczynam myśleć, że może na sierpień zamiast do Rosji powinienem jednak pojechać do -stanów.
nenyan 11 grudnia 2017 18:35 Odpowiedz
W Rosji nie byłam (choć Syberia zimą chodzi mi po głowie bardzo...), więc trudno porównywać, ale -stany faktycznie są niesamowicie różnorodne, bardzo pozytywnie do nas nastawione i relatywnie niewielkie (dobra, przy Rosji chyba wszystko jest "relatywnie niewielkie" ;) ) - także przyjemnie się podróżuje :)
aga8-2007 28 grudnia 2017 19:22 Odpowiedz
Cudne foty i zacna relacja :) Mega!
bartoszm 29 grudnia 2017 10:14 Odpowiedz
"Nie mogłam sobie odmówić i jestem teraz szczęśliwą posiadaczką fotki (która jednakże nie nadaje się do publikacji ;)) na tym jakże zjawiskowym tygrysie :mrgreen: "Ja na Waszym miejscu namówiłbym A. do tego żeby jednak zdjęciem się podzieliła. Po pierwsze aby oddać hołd lokalnemu fotografowi. Po drugie... nie pożałujecie :twisted:
ulkacz 29 grudnia 2017 10:32 Odpowiedz
bartoszm napisał:Ja na Waszym miejscu namówiłbym A. do tego żeby jednak zdjęciem się podzieliła. Po pierwsze aby oddać hołd lokalnemu fotografowi. Po drugie... nie pożałujecie :twisted:No to Ania czekamy na fotę... Nie wolno robić takich rzeczy "mam ale nie pokażę" ;)Poza tym relacja fantastyczna, przeglądnęłam poboeżnie, ale czeka mnie piękna lektura :)
aga8-2007 29 grudnia 2017 11:10 Odpowiedz
Dołączam do apelu o fotę :)!
maginiak 29 grudnia 2017 11:22 Odpowiedz
@nenyan Twoje zdjęcia są tak niesamowite że szczęka opada. Bez wątpienia najpiękniejszy zestaw zdjęć jaki kiedykolwiek widziałam. I do tego cudowna wyprawa, gratulacje :)
nenyan 30 grudnia 2017 10:14 Odpowiedz
maginiak napisał:@nenyan Twoje zdjęcia są tak niesamowite że szczęka opada. Bez wątpienia najpiękniejszy zestaw zdjęć jaki kiedykolwiek widziałam. I do tego cudowna wyprawa, gratulacje :)Wow, dziękuję! <3 :) Cieszę się bardzo, jeśli moje zdjęcia i historie chociaż trochę oddają klimat tych miejsc! A w rzeczywistości było tam naprawdę jeszcze fajniej i piękniej :)
przeminelo-z-wiatrem 30 grudnia 2017 10:40 Odpowiedz
Genialne ujęcia! I świetna relacja :) Dzięki Twojej fotorelacji jak widzisz @Wildlife tourist może w końcu przekona się do cieplejszych klimatów i będzie nam dane zmienienie kierunku wakacji z północnego na południowy - cieplejszy :D
nenyan 30 grudnia 2017 11:28 Odpowiedz
Dzięki Kochani! No w Azji Centralnej też można porządnie zmarznąć - i nawet szczególnie nie trzeba się o to starać ;)
booboozb 30 grudnia 2017 11:57 Odpowiedz
Niesamowita wyprawa i fantastyczna, rzetelna relacja okraszona wspaniałymi zdjęciami, począwszy od widoków, przez ujęcia lokalsów, aż po foty nieba.Uszanowanie dla autorki za wyjątkowo lekką klawiaturę i czas poświęcony na napisanie relacji. ;)
nenyan 30 grudnia 2017 14:48 Odpowiedz
BooBooZB napisał:Niesamowita wyprawa i fantastyczna, rzetelna relacja okraszona wspaniałymi zdjęciami, począwszy od widoków, przez ujęcia lokalsów, aż po foty nieba.Uszanowanie dla autorki za wyjątkowo lekką klawiaturę i czas poświęcony na napisanie relacji. ;)@BooBooZB dziękuję :-) naprawdę super takie pozytywne słowa słyszeć od Ciebie, jestem wielką fanką Twoich podróży i relacji! :)
booboozb 30 grudnia 2017 14:56 Odpowiedz
Tym bardziej mi miło i jeszcze raz winszuję ;) Niezła perełka wśród relacji na sam koniec roku :P
firley7 30 grudnia 2017 15:17 Odpowiedz
Gratulacje za niezwykłą relację.Mam nadzieję, że będzie kontynuacja i pojawią się następne :)
pithyless 30 grudnia 2017 16:37 Odpowiedz
Niesamowita foto-relacja, czuję się jakbym sam to przeżył. ;)
nenyan 30 grudnia 2017 19:56 Odpowiedz
firley7 napisał:Gratulacje za niezwykłą relację.Mam nadzieję, że będzie kontynuacja i pojawią się następne :)Dzięki :) Następne są w planach, ale niestety pewnie dopiero po wakacjach ;)
kumkwat-kwiat 31 grudnia 2017 01:15 Odpowiedz
Rewelacyjna relacją, piękne zdjęcia i niesamowita inspiracja do planów na kolejne wyjazdy!
marcinsss 1 stycznia 2018 13:15 Odpowiedz
nenyan napisał:... Także na pewno nie jest to moja ostatnia opowiedziana na Forum podróżnicza historia ;)Pisz, pisz, pisz, pisz, pisz, pisz... i wołaj, jak coś napiszesz!Cudownie było podróżować z Tobą i mam nadzieję na więcej...Może jakąś książkę dałoby się z tego zrobić? Zupełnie się na tym nie znam, ale zorientuj się...Może oprócz przyjemności z pisania miałabyś jeszcze środki na kolejne wyjazdy? Czego Tobie, sobie i pozostałym czytelnikom życzę :)
igore 2 stycznia 2018 21:38 Odpowiedz
Chcę tam jechać, chcę tak pisać i chcę robić takie zdjęcia. :) Dawno nie czytałem równie ciekawej relacji.
nenyan 5 stycznia 2018 10:52 Odpowiedz
@marcinsss dziękuję! :shock: i <buraczany rumieniec> Ale trafiłeś... własna książka to moje niespełnione marzenie z dzieciństwa :lol: Tylko, że jeśli już pisać książki podróżnicze, to ja bym chciała takie jak Colin Thubron albo Paul Theroux, a do takiego poziomu, stylu i kontentu to sporo, oj spooooro, mi brakuje ;) Niemniej jednak miałam niesamowitą frajdę z pisania relacji. Do tego stopnia, że już pierwszego dnia po jej zakończeniu włączył mi się "syndrom odstawienia" i już-teraz-natychmiast chciałam zaczynać następną! @igore dzięki! :) Przez ponad połowę naszej wyprawy podróżowaliśmy w międzynarodowym składzie, dlatego też włączyło mi się myślenie dwujęzyczne. Co ciekawe, nie przepadam za anglicyzmami - w literaturze, natomiast w przypadku internetów jestem zdecydowanie bardziej liberalna ;)
marcinsss 5 stycznia 2018 11:14 Odpowiedz
nenyan napisał: ... jeśli już pisać książki podróżnicze, to ja bym chciała takie jak Colin Thubron Code:Jeden z najbardziej znanych i utytułowanych brytyjskich pisarzy podróżników, autor kilkunastu książek o podróżach na Bliski Wschód, do Azji Środkowej i Wschodniej oraz Rosji. W 2008 roku został zaliczony przez magazyn "The Times" do grona pięćdziesięciu największych powojennych pisarzy brytyjskich. Ambitnie... I co, od razu byś tak chciała? Od pierwszej książki?Może zacznij od tego, co już masz. Czytałem książki, które były dużo słabsze niż ta relacja. A jednak ktoś je wydał.Jak pisałem, zupełnie się na tym nie znam, ale wyobrażam sobie, że trzeba się zgłosić do jakiegoś branżowego wydawnictwa z gotowym fragmentem, pokazać kilka zdjęć i może coś z tego wyjdzie.Nie ma chyba lepszego planu na życie, niż utrzymywać się z robienia tego, co kochasz. :DChyba zaczynam brzmieć jak jakiś "koucz"...nenyan napisał: ... już-teraz-natychmiast chciałam zaczynać następną! I co Cię powstrzymało? Z tego, co wiem, materiały masz... :D
nenyan 6 stycznia 2018 13:23 Odpowiedz
@marcinsss tylko brak czasu mnie powstrzymuje ;) niestety wieczory po pracy będę musiała teraz poświęcić mniej przyjemnym sprawom niż zdjęcia, pisanie i postowanie <rozpacz> ale - żeby nie było - ja tu jeszcze wrócę! ;)a taki "kołczing" czasem dobrze człowiekowi robi - przynajmniej mnie tam zawsze trzeba było łopatologicznie tłuc pewne rzeczy do głowy ;)
niebieskooka 10 stycznia 2018 06:15 Odpowiedz
-- 10 Sty 2018 00:15 -- Rewelacyjne zdjecia! Czytam twoje wspomnienia z wyprawy do Azji z prawdziwa przyjemnoscia. -- 10 Sty 2018 00:15 -- Rewelacyjne zdjecia! Czytam twoje wspomnienia z wyprawy do Azji z prawdziwa przyjemnoscia.
niebieskooka 12 stycznia 2018 05:49 Odpowiedz
Jestem oczarowana zdjeciami krajobrazow, przepiekne kolory! Istna bajka!!!
agrafka-geografka 12 stycznia 2018 11:40 Odpowiedz
@nenyan Jestem oczarowana! Tym bardziej, że byłam w tych okolicach i wracam tam w tym roku, tak bardzo się zakochałam! Przeczytałam relację i chciałam zapytać o wyprawę konną z Koczkoru - jak załatwialiście? Jakiś konkretny człowiek/ biuro, cokolwiek? Nie wiem czy było to już na forum, mogło mi gdzieś umknąć ...
adamek 12 stycznia 2018 12:04 Odpowiedz
ale sztos zdjęcia. Mistrzostwo świata <3
nenyan 13 stycznia 2018 13:42 Odpowiedz
@niebieskooka @adamek cieszę się, dziękuję bardzo! :) @Agrafka Geografka trekking robiliśmy z Kyrgyz Nature - www.easttours.kg :) naprawdę polecamy! i zazdroszczę wyprawy w te rejony w tym roku :)
socka 23 stycznia 2018 10:56 Odpowiedz
dwa dni byłam z Wami w podróży...i chcę jeszcze ;) zdjęcia full wypas, rewelacja i nie wiem, co jeszcze!!!no i sama relacja bardzo szczegółowa, ciekawa na maksa :)
nenyan 24 stycznia 2018 19:46 Odpowiedz
rety @socka dzięki!! ale się pozytywnie robi, jak się takie komentarze czyta :) :) 2 dni czytania, 27 dni w podróży, a pisania - aż 40 ;) teraz mi go brakuje i właśnie się przymierzam do kolejnej fotograficznej historii - tym razem jednak bardziej wakacyjnej, niż wyprawowej. także - mam nadzieję - do przeczytania!
k4te 1 lutego 2018 13:10 Odpowiedz
Hej, dzięki za tą relację! Nie tylko świetnie się czyta, ale też jest bardzo przydatna od strony praktycznej - w sierpniu/wrześniu też się wybieram w te rejony i na pewno nie raz skorzystam z Twoich informacji :)Mam trochę głupie pytanie: nie baliście się, że coś Wam się stanie podczas jazdy konnej bez kasku? Też bym chciała namówić swoją ekipę na taki rajdzik, ale trochę się obawiam, bo mam głęboko wpojoną zasadę, że bez kasku/toczka na konia się nie siada, a w dodatku poza mną chyba nikt z uczestników nie ma żadnego doświadczenia w jeździe konnej... Tym bardziej że w razie wypadku nie ma co liczyć na jakąś szybką pomoc medyczną.
nenyan 1 lutego 2018 20:00 Odpowiedz
@k4te może nie tyle się baliśmy, co byliśmy świadomi zagrożeń i związanego z takim rajdem konnym ryzyka. Infrastruktura turystyczna w Kirgistanie jest słabo rozwinięta i niestety nie sądzę, by udało się znaleźć operatora, który umożliwi na czas rajdu wypożyczenie kasku/toczka :( Tym bardziej, że nie spotkaliśmy w KG żadnej poruszającej się konno osoby, która by w kasku/toczku jeździła. Ale może coś się w przeciągu 1,5 roku zmieniło :) W każdym razie np. kajaka w całym państwie nie udało nam się wypożyczyć!Monopolistą w zakresie organizacji konnych rajdów, pieszych trekkingów i wszelkich innych aktywności outdorowych jest w Kirgistanie CBT /coś jak nasze PTTK/, które ma swoje siedziby w niemal wszystkich większych miastach i miasteczkach. Także jeżeli ktoś może mieć dostępne kaski/toczki do wypożyczenia, to chyba tylko oni. Z tym, że my postanowiliśmy zaryzykować i nie zdecydowaliśmy się na CBT, bo naczytaliśmy się w internecie dość nieciekawych opinii o CBT Koczkor, czyli filii organizującej horse treki nad jezioro Song-kol - i to pomimo tego, że trasy rajdów konnych (od 3-dniowych do 9-dniowych) mięli naprawdę bardzo ciekawe! Część naszej ekipy, która nie pojechała z nami do Uzbekistanu, a postanowiła poeksplorować petroglify w kirgiskich górach, korzystała z przewodnika z ramienia CBT Dżalal-Abad i... chłopak był kompletnie nieprzygotowany na panujące warunki - do tego stopnia, że znajomi podzielili się z nim ciepłymi ubraniami i kurtką przeciwdeszczową, bo by chyba zamarzł, do tego kilkakrotnie zgubił szlak - koniec końców to oni nawigowali... podobno niemal w ogóle nie bywał w górach, a na tym szlaku nie był nigdy. Także z CBT może być naprawdę różnie. W 2016 roku Kyrgyz Tours było jedyną alternatywą do CBT jaką udało mi się znaleźć w zakresie organizacji rajdów konnych - ich strona internetowa była wówczas prowadzona wyłącznie po rosyjsku i wyglądała jak z wczesnych lat 90, także też nie wzbudzała szczególnego zaufania, ale byliśmy całkiem zadowoleni. Rajd odbywa się w odległości 3-4 godzin jazdy jeepem od Koczkoru - najbliższego punktu pomocy medycznej.
k4te 2 lutego 2018 21:38 Odpowiedz
nenyan napisał:@k4te może nie tyle się baliśmy, co byliśmy świadomi zagrożeń i związanego z takim rajdem konnym ryzyka. Infrastruktura turystyczna w Kirgistanie jest słabo rozwinięta i niestety nie sądzę, by udało się znaleźć operatora, który umożliwi na czas rajdu wypożyczenie kasku/toczka :( Tym bardziej, że nie spotkaliśmy w KG żadnej poruszającej się konno osoby, która by w kasku/toczku jeździła. Ale może coś się w przeciągu 1,5 roku zmieniło :) W każdym razie np. kajaka w całym państwie nie udało nam się wypożyczyć!Monopolistą w zakresie organizacji konnych rajdów, pieszych trekkingów i wszelkich innych aktywności outdorowych jest w Kirgistanie CBT /coś jak nasze PTTK/, które ma swoje siedziby w niemal wszystkich większych miastach i miasteczkach. Także jeżeli ktoś może mieć dostępne kaski/toczki do wypożyczenia, to chyba tylko oni. Z tym, że my postanowiliśmy zaryzykować i nie zdecydowaliśmy się na CBT, bo naczytaliśmy się w internecie dość nieciekawych opinii o CBT Koczkor, czyli filii organizującej horse treki nad jezioro Song-kol - i to pomimo tego, że trasy rajdów konnych (od 3-dniowych do 9-dniowych) mięli naprawdę bardzo ciekawe! Część naszej ekipy, która nie pojechała z nami do Uzbekistanu, a postanowiła poeksplorować petroglify w kirgiskich górach, korzystała z przewodnika z ramienia CBT Dżalal-Abad i... chłopak był kompletnie nieprzygotowany na panujące warunki - do tego stopnia, że znajomi podzielili się z nim ciepłymi ubraniami i kurtką przeciwdeszczową, bo by chyba zamarzł, do tego kilkakrotnie zgubił szlak - koniec końców to oni nawigowali... podobno niemal w ogóle nie bywał w górach, a na tym szlaku nie był nigdy. Także z CBT może być naprawdę różnie. W 2016 roku Kyrgyz Tours było jedyną alternatywą do CBT jaką udało mi się znaleźć w zakresie organizacji rajdów konnych - ich strona internetowa była wówczas prowadzona wyłącznie po rosyjsku i wyglądała jak z wczesnych lat 90, także też nie wzbudzała szczególnego zaufania, ale byliśmy całkiem zadowoleni. Rajd odbywa się w odległości 3-4 godzin jazdy jeepem od Koczkoru - najbliższego punktu pomocy medycznej.Dzięki za wyczerpującą odpowiedź :) Właśnie wyczytałam z Twojej relacji niezbyt pochlebne zdanie o CBT, tymczasem przewodnik Lonely Planet na co drugiej stronie opiewa wspaniałość Community Based Tourism we wszystkich krajach Azji Centralnej :lol: Zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy akurat ten konkretny przewodnik LP będzie dobry, bo odniosłam wrażenie że jakoś strasznie tam namawiają na jakieś zorganizowane wycieczki, zupełnie jak nie LP ;)
nenyan 3 lutego 2018 16:56 Odpowiedz
@k4te Wiem właśnie! :D My korzystaliśmy w Azji Centralnej z trzech przewodników Bradt - wprawdzie do kirgiskiej edycji zaglądaliśmy najrzadziej, bo też nie była nam aż tak bardzo potrzebna, ale w Tadżykistanie i Uzbekistanie byliśmy z nich naprawdę zadowoleni :)A co do CBT... cóż, chyba brak konkurencji sprawia, że różnie jest z tą jakością usług ;) Ale też nie chciałabym generalizować i całkowicie dyskredytować CBT, bo byłoby to na pewno nieuczciwe w stosunku do wielu rzetelnych i zaangażowanych pracowników i przewodników. W 2016 roku w internetach natknęłam się na negatywne opinie w sumie tylko o CBT w Koczkorze. Wydaje mi się też, że jest o wiele większa szansa na trafienie na sensownego przewodnika, gdy zna się w stopniu komunikatywnym rosyjski. Przypuszczam, że kiepskie doświadczenia moich znajomych eksplorujących petroglify wynikały też z tego, że potrzebowali anglojęzycznego przewodnika - i pewnie ten, którego dostali, był jedynym jakiego CBT Jalal Abad dało radę im na szybko zorganizować ;)
p-wl 25 lutego 2018 22:30 Odpowiedz
Super relacja, swietnie napisana i z pieknymi zdjeciami.@nenyan, bardzo ladnie kadrujesz. Uczono mnie tak 30 lat temu. Fajnie, ze sie jeszcze zwraca uwage na kadrowanie, mimo ze dodaje to kilka(nascie) sekund do kazdego ujecia.Ach, te ciagle wymowki "chodz juz, kazde zdjecie robisz 5 minut!" 8-)
nenyan 13 marca 2018 07:03 Odpowiedz
@p.wl dzięki! podróżuję głównie z delikwentami o takich samych fotograficznych zainteresowaniach, więc nawet jeśli ktoś woli zachody słońca, kto inny architekturę, a kto inny street photo - to jesteśmy dla siebie wyrozumiali ;) a mąż... cóż, mąż wiedział na co się pisze zostając mężem, więc niech by spróbował teraz narzekać ;p
mary-glu 15 maja 2018 16:18 Odpowiedz
Świetna relacja!!! Zdjęcia i opis pobudzają wyobraźnie. Zachęciła mnie ona do przeorganizowania wyjazdu do Azji i rozszerzenia o Kirgistan. Mam w głowie mnósto pytan i zastanawiam się czy w jakiś sposób mogłabym je Tobie zadać niekoniecznie pisząc tu na forum :)
nenyan 16 maja 2018 13:40 Odpowiedz
@Mary Glu na wszystkie pytania chętnie odpowiem :) możesz śmiało pytać tu w wątku - a nuż się jeszcze komuś odpowiedź przyda, albo bezpośrednio w wiadomości prywatnej.
alala 21 maja 2018 11:06 Odpowiedz
świetna relacja i piękne, magiczne zdjęcia! Ruszam do Azji Środkowej we wrześniu, po przeczytaniu Twojej relacji tym bardziej nie mogę się doczekać! :)
nenyan 21 maja 2018 20:59 Odpowiedz
@alala dzięki i niezapomnianej wyprawy! :) ja właśnie odpisałam Tobie i @Mary Glu na maile z wyjazdowymi zapytaniami... i - ni stąd, ni zowąd - zaczęłam kombinować, że "a może by tak wrócić do Kirgistanu w przyszłym roku? no na tydzień chociaż. albo chociaż na dwa..." ;)
klapio 18 lipca 2018 22:31 Odpowiedz
Świetna relacja :) Środkowa Azja jest dla mnie fenomenalna. No i rewelacyjne zdjęcia, D700 daje rade :)
k4te 19 lipca 2018 10:27 Odpowiedz
Hej, mam takie pytanko praktyczne: ile dokładnie zajęło Wam to kółko w Tadżykistanie? Nie mogę się doliczyć, na razie wygląda mi to tak:Kara-kul do Bulunkul -> 2 dniBulunkul-Langar -> 1 dzieńLangar – okolica Ishkashim (Garm Chashna) -> 1 dzieńDo miejsca gdzieś między Murgabem a granicą –> kolejne 2 dniDobrze to rozpisałam, czy gdzieś się pogubiłam?I pytanie numer 2: czy da się robić tą trasę szybciej? Oczywiście w granicach rozsądku, wiadomo, że nie chodzi o to, żeby jechać ciurkiem i nigdzie się nie zatrzymywać, ale może coś można bez żalu pominąć, albo efektywniej wykorzystać czas od wschodu do zachodu?Usiłujemy ustalić trasę naszej sierpniowej wycieczki i na razie wychodzi mi, że ni hu-hu :D Za dużo rzeczy, za mało czasu.
nenyan 28 lipca 2018 10:58 Odpowiedz
@k4te wszystko się zgadza, granicę z KG przekraczaliśmy 7-ego dnia. Moim zdaniem nie ma szans, żeby to zrobić szybciej :( Tak jak pisałam w relacji - czasy z Google mają się nijak do rzeczywistości. Być może jeżeli będziecie cisnąć non-stop, bez żadnych postojów, każdego dnia jadąc tak daleko jak tylko się da, wyrzucając z planu Bulunkul i przy założeniu, że nic nie opóźni Waszego przejazdu - ugracie jeden dzień. Ale rzecz jasna szczerze to odradzam. My sami byliśmy wykończeni naszym tempem, wielooooma godzinami dziennie w aucie i czuliśmy, że zrobiliśmy tą trasę co najmniej 3-4 dni za szybko. Chyba niczego z tej podróży nie żałuję tak bardzo, jak tego że tak przemknęliśmy przez ten Badachszan :( A co jeszcze macie w planach? Może co innego warto byłoby wyrzucić na korzyść Pamiru?
k4te 31 lipca 2018 16:28 Odpowiedz
@nenyan właśnie niestety mamy ogólnie mało czasu na tej wycieczce, bo jesteśmy starymi, nudnymi dziadami i musimy wracać do pracy :lol: więc łącznie tylko 2,5 tygodnia. W Kirgistanie chcieliśmy jechać nad Song Kul i zrobić trek do jeziora Ala Kol z Karakol z takich większych atrakcji.Ogólnie póki co, z racji ograniczenia czasowego zdecydowaliśmy zacząć od Tadżykistanu, tzn. prosto z Biszkeku jechać przez Jalalabad i Osz z przystankiem na aklimatyzację w okolicy Piku Lenina, zrobić mniej więcej takie kółko jak Wy, a potem wracając z Tadżykistanu pojechać nad Song Kul (myśleliśmy właśnie o jakimś horse treku, ale widzę, że chyba marna na to szansa), a stamtąd wzdłuż południowego brzegu Issyk-Kul do Karakol na ten trek do Ala Kol i back to Biszkek, no ale szczerze wątpię, że to się wszystko zmieści, więc pewnie w Kirgistanie trzeba będzie z czegoś zrezygnować... No i tak kombinuję jakie mamy opcje optymalizacji czasowej :)
nenyan 2 sierpnia 2018 05:08 Odpowiedz
hahah :D @k4te faktycznie, planujecie niesamowicie intensywną podróż! w takim razie pewnie zrobiłabym tak: jeżeli uda Wam się zorganizować horsetrek nad Song-kol - wybrałabym Song-kol i olała Ala Kol, natomiast jeśli nie uda się zorganizować rajdu konnego nad SK - wybrałabym trekking do Ala Kol :)
tit 4 sierpnia 2018 05:08 Odpowiedz
Chyba najlepsza relacja EVER, gratuluje lekkosci piora.ps. gdybyscie kiedykolwiek szukali towrzyszy podrozy do dzielenia kosztow - PISZ DO MNIE :) :) :)
kaya 5 października 2018 12:52 Odpowiedz
Relacja została przeczytana przeze mnie po raz drugi. Zachwycają zarówno przepiękne zdjęcia, jak i ta lekkość pióra.Dzięki Tobie mam w planach zrobić podobną trasę w przyszłym roku (... najpóźniej za dwa lata :D)Z niecierpliwością czekam na Twoją kolejną relacje.
qbaqba 20 listopada 2018 13:22 Odpowiedz
k4te napisał:@nenyan właśnie niestety mamy ogólnie mało czasu na tej wycieczce, bo jesteśmy starymi, nudnymi dziadami i musimy wracać do pracy :lol: więc łącznie tylko 2,5 tygodnia. W Kirgistanie chcieliśmy jechać nad Song Kul i zrobić trek do jeziora Ala Kol z Karakol z takich większych atrakcji.Ogólnie póki co, z racji ograniczenia czasowego zdecydowaliśmy zacząć od Tadżykistanu, tzn. prosto z Biszkeku jechać przez Jalalabad i Osz z przystankiem na aklimatyzację w okolicy Piku Lenina, zrobić mniej więcej takie kółko jak Wy, a potem wracając z Tadżykistanu pojechać nad Song Kul (myśleliśmy właśnie o jakimś horse treku, ale widzę, że chyba marna na to szansa), a stamtąd wzdłuż południowego brzegu Issyk-Kul do Karakol na ten trek do Ala Kol i back to Biszkek, no ale szczerze wątpię, że to się wszystko zmieści, więc pewnie w Kirgistanie trzeba będzie z czegoś zrezygnować... No i tak kombinuję jakie mamy opcje optymalizacji czasowej :)Sorry że odgrzebuję temat, ale jestem ciekaw k4te czy udało się spiąć Wasz plan? Też chciałem zrobić ze znajomymi taką trasę i będziemy mieli na to ~17 dni.
nenyan 2 grudnia 2018 20:16 Odpowiedz
@k4te no właśnie! udało się zrealizować plan? jak Wam się podobało?
jakubandrzejczyk 8 stycznia 2019 11:16 Odpowiedz
Specjalnie zarejestrowałem się, żeby dodać komentarz. Bardzo urzekła mnie cała relacja, zdjęcia są niesamowite, a w szczególności portrety, nie tylko Twojego autorstwa. :) Cała ekipa zdaje się być zgranym zespołem, chociaż pewnie o połowie problemów, które was spotkały nie opowiedziałaś. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że jeszcze spotkam się z relacjami z waszych wyjazdów. Uzbekistan, po ogłoszeniu zniesienia wiz od 1 lutego, znalazł się na liście miejsc, które planuję odwiedzić.
jakubandrzejczyk 9 stycznia 2019 05:26 Odpowiedz
Specjalnie zarejestrowałem się, żeby dodać komentarz. Bardzo urzekła mnie cała relacja, zdjęcia są niesamowite, a w szczególności portrety, nie tylko Twojego autorstwa. :) Cała ekipa zdaje się być zgranym zespołem, chociaż pewnie o połowie problemów, które was spotkały nie opowiedziałaś. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że jeszcze spotkam się z relacjami z waszych wyjazdów. Uzbekistan, po ogłoszeniu zniesienia wiz od 1 lutego, znalazł się na liście miejsc, które planuję odwiedzić.
nenyan 10 stycznia 2019 17:12 Odpowiedz
jakubandrzejczyk napisał:Specjalnie zarejestrowałem się, żeby dodać komentarz. Bardzo urzekła mnie cała relacja, zdjęcia są niesamowite, a w szczególności portrety, nie tylko Twojego autorstwa. :) Cała ekipa zdaje się być zgranym zespołem, chociaż pewnie o połowie problemów, które was spotkały nie opowiedziałaś. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że jeszcze spotkam się z relacjami z waszych wyjazdów. Uzbekistan, po ogłoszeniu zniesienia wiz od 1 lutego, znalazł się na liście miejsc, które planuję odwiedzić.dziękuję! :) bardzo to fajne, że po roku od napisania ktoś tu jeszcze wpada, a do tego specjalnie rejestruje się, żeby zostawić po sobie ślad! :) natomiast co do kolejnej relacji, to pewnie powinna się już pisać, bo wróciłam z 2-miesięcznej podróży po Chinach w październiku, ale... chociaż z wyjazdu przywiozłam 1TB zdjęć i dwa grube dzienniki zapisywane drobnym maczkiem, na bieżąco notatkami, to jakoś nie mogę się zebrać. chyba jeszcze za świeże są te wspomnienia, a i wrażenia z Chin mam raczej mieszane ;)a Uzbekistan polecam. wprawdzie Kirgistan i Tadżykistan bardziej przypadły mi do gustu, a uzbeckie "zabytki" niewiele mają wspólnego z autentycznością - jednak jak się podejdzie do tego z dystansem, to jest to naprawdę bardzo ciekawe miejsce :)
marcinsss 10 stycznia 2019 21:03 Odpowiedz
nenyan napisał:... natomiast co do kolejnej relacji, ...Fanklub cierpliwie czeka ;)
rmk 20 lutego 2019 15:30 Odpowiedz
Ciekawa relacja, dobrze skadrowane zdjęcia i przepiękne kolory. Aż chciałoby się wsiąść w samolot i zobaczyć to na własne oczy.Łyżką dziegciu w tej beczce miodu są dla mnie Twoje wstawki w języku angielskim. Nie rozumiem co to ma na celu. Wspominasz o reportażach, o swoich ulubionych autorach. Czy Oni też tak robią? Czy o co chodzi? Chcesz pochwalić się swoją znajomością języka obcego? Z chęcią poznam odpowiedź na te pytania.Pozdrawiam i czekam na inną relację, z równie świetnymi zdjęciami.
nenyan 20 lutego 2019 18:33 Odpowiedz
@marcinsss dzięki! póki co wczytuję się w Twoją amerykańską relację, bo już planuję kolejny wyjazd - w kwietniu! :))@rmk nie nie robią i nie nie chcę się pochwalić (bo i nie ma czym) :) wstawki anglojęzyczne wynikały z tego, że podróżowaliśmy w anglojęzycznym towarzystwie i po prostu zostawały mi w głowie i czasem pasowały bardziej niż polskie odpowiedniki. a co do kolejnej relacji - zdjęcia się dopiero edytują, jeszcze trochę to potrwa ;)
monika-mas 9 lutego 2023 12:10 Odpowiedz
zarejestrowałam się po to, żeby podziękować za relację. Fotografie niesamowite. Bardzo ciągnie mnie w tamte rejony, dlatego z wielką chęcią przeczytałam całą relację.
nenyan 10 lutego 2023 17:09 Odpowiedz
@Monika MaS?? wow, dziękuję! <3 to bardzo miłe, szczególnie że minęło już tyle lat od tamtego wyjazdu i tej relacji... a niestety czasu brak na dokończenie / pisanie kolejnych :( w każdym razie, rozumiem dobrze fascynację Azją Środkową i życzę, by udało się tam pojechać i wrócić z wspaniałymi doświadczeniami i wspomnieniami!
klemensii 26 stycznia 2024 17:09 Odpowiedz
nenyan napisał:@Monika MaS?? wow, dziękuję! <3 to bardzo miłe, szczególnie że minęło już tyle lat od tamtego wyjazdu i tej relacji... a niestety czasu brak na dokończenie / pisanie kolejnych :( w każdym razie, rozumiem dobrze fascynację Azją Środkową i życzę, by udało się tam pojechać i wrócić z wspaniałymi doświadczeniami i wspomnieniami!Czerpię z forum pełnymi garściami, czytam dużo relacji - ale to co tutaj przeczytałem i zobaczyłem bije wszystko na głowę :O Tym bardziej że w marcu wybieram się do Kirgistanu - niestety na tydzień.Podróżuj, ciesz się życiem i dziel się wiedzą dalej!!! pozdrawiam
danionasniadanio 14 maja 2025 11:35 Odpowiedz
nenyan@Monika MaS?? wow, dziękuję! <3 to bardzo miłe, szczególnie że minęło już tyle lat od tamtego wyjazdu i tej relacji... a niestety czasu brak na dokończenie / pisanie kolejnych :( w każdym razie, rozumiem dobrze fascynację Azją Środkową i życzę, by udało się tam pojechać i wrócić z wspaniałymi doświadczeniami i wspomnieniami!
@nenyan rewelacyjna relacja, dziękuję nawet teraz po latach! A tak z innej beczki, może relacjonujesz inne wyprawy w innych miejscach? Jeśli tak i jest to gdzieś ogólnodostępne, to będę bardzo wdzięczny za namiary. Pozostaje mi życzyć kontynuowania takich eskapad!
danionasniadanio 14 maja 2025 12:11 Odpowiedz
nenyan@Monika MaS?? wow, dziękuję! <3 to bardzo miłe, szczególnie że minęło już tyle lat od tamtego wyjazdu i tej relacji... a niestety czasu brak na dokończenie / pisanie kolejnych :( w każdym razie, rozumiem dobrze fascynację Azją Środkową i życzę, by udało się tam pojechać i wrócić z wspaniałymi doświadczeniami i wspomnieniami!
@nenyan rewelacyjna relacja, dziękuję nawet teraz po latach! A tak z innej beczki, może relacjonujesz inne wyprawy w innych miejscach? Jeśli tak i jest to gdzieś ogólnodostępne, to będę bardzo wdzięczny za namiary. Pozostaje mi życzyć kontynuowania takich eskapad!
nenyan 21 maja 2025 23:11 Odpowiedz
DanioNaSniadanio napisał:nenyan@Monika MaS?? wow, dziękuję! <3 to bardzo miłe, szczególnie że minęło już tyle lat od tamtego wyjazdu i tej relacji... a niestety czasu brak na dokończenie / pisanie kolejnych :( w każdym razie, rozumiem dobrze fascynację Azją Środkową i życzę, by udało się tam pojechać i wrócić z wspaniałymi doświadczeniami i wspomnieniami!@nenyan rewelacyjna relacja, dziękuję nawet teraz po latach! A tak z innej beczki, może relacjonujesz inne wyprawy w innych miejscach? Jeśli tak i jest to gdzieś ogólnodostępne, to będę bardzo wdzięczny za namiary. Pozostaje mi życzyć kontynuowania takich eskapad!@DanioNaSniadanio Dziękuję pięknie! Bardzo mi miło! :)Na chwilę obecną jedyna moja obecność w internetach to zamieszczanie zdjęć z moich bliższych i dalszych wyjazdów o tu :arrow: https://www.instagram.com/ania_wojtowicz_photostories/ :) Czasem, jak mnie natchnie, to takie mini-relacje dotyczące danego zdjęcia zamieszczam w jego opisie. I póki co na tym się niestety kończy moja twórczość pamiętnikarska ;)