A w Nowym Orleanie zamieszkaliśmy w hostelu. Mocno zawyżaliśmy tam średnią wieku, ale na szczęście mieli jeden 'prywatny' pokój z własną łazienką, więc było całkiem przyjemnie. Do tego z plusów: - świetna lokalizacja (tuż obok French Quarter i tylko przecznica od tramwaju), - wzdłuż ulicy można było parkować za darmo! - stosunkowo rozsądna cena noclegu...
Old Pearl River A wycieczka z Honey Island Swamp Tours https://www.honeyislandswamp.com/Po pierwszym dniu w Nowym Orleanie, odnotowaliśmy dwa stany świadomości. W pierwszym jest się mokrym, bo jest tak gorąco i wilgotno, że pot leje się nawet z nosa. W drugim jest się mokrym, bo pada gesty, drobny, przenikliwy deszcz i nadal jest gorąco. Przechodzenie z jednego stanu w drugi jest niemal niezauważalne.... W zasadzie wszystko jedno, w którym stanie człowiek się znajduje, oba nie są przyjemne. W obu przypadkach jedynym ratunkiem jest chowanie się w klimatyzowanych barach, które: a) są wszędzie, b) nikt w nich nie pyta czy ma się 21 lat, żeby kupić alkohol, c) nikt nie pyta czy chce się alkohol, bo to oczywiste
Spędziliśmy w Nowym Orleanie 3 noce. Aż 3 noce. To bardzo dużo jak na nas. To znaczy, że wiązaliśmy z tym miejscem duże nadzieje. Ale bardzo ciężko się je realizowało... Klimat jest tak trudny, że z bólem wychodziliśmy z suchych, klimatyzowanych pomieszczeń. No, ale cóż robić skoro tak długo marzyło się o Nowym Orleanie... W zasadzie są dwa miejsca, które trzeba zobaczyć, żeby powiedzieć, że było się w Nowym Orleanie - dzielnica francuska French Quarter oraz Garden District. Zaczęliśmy od tego drugiego. Garden District to dzielnica, która reprezentuje okres największej świetności miasta. Domy, ogrody i ulice oczarowują stylem
Prawda jest taka, że musieliśmy francuskiej dzielnicy Nowego Orleanu (French Quarter) dać drugą szansę... Pierwszy raz poszliśmy tam wieczorem. Ale jeśli nie należycie do osób, które przyjechały do Nowego Orleanu tylko po to, by udać się na Bourbon Street właśnie po to, by spędzić tam upojną noc, to darujcie sobie tę porę… Zatem zrobiliśmy kolejne podejście, tym razem w dzień i zanim zaczęło znowu padać. French Quarter jest najstarszą częścią miasta, założonego w 1718 roku. Pomimo, że miasto założyli Francuzi i jest to francuska dzielnica, to architekturę zawdzięcza Hiszpanom, w rękach których miasto było po zniszczeniach, jakie poczynił pożar pod koniec XVIII wieku. W dzień dzielnica wygląda lepiej, choć daleko jej do naszych wyobrażeń o mieście jazzu, sztuki i architektury. Zatem nie rozwodząc się nad pięknem i wyjątkowością, powiem tak: - w mieście jazzu ciężko jest o jazz, znaleźliśmy jeden klub jazzowy..., - w dzielnicy francuskiej obrzydliwie śmierdzi, i nie ma to nic wspólnego z zabytkowością miasta, raczej z efektem nocnych zabaw, - turystów jest ogromnie dużo, co w zasadzie nie powinno dziwić, ale "jakość" tych turystów pozostawia duży niesmak, a myślałem że po Las Vegas już nic gorszego nie zobaczę... Tak... To by było tyle o dzielnicy francuskiej. Zdjęcia wybrałem te ładniejsze…
A teraz poświęćcie 3 minuty, żeby poczuć ten 'klimat' https://youtu.be/uRxeQXBIGkIA tak wygląda ta druga strona Nowego Orleanu i French Quarter
„Atrakcją” wycieczki miały być aligatory. Owszem były, ale to lekka ściema pod turystów i moim zdaniem zwykłe męczenie zwierząt. Otóż tak je za każdym razem szprycują cukrem (podczas naszej wycieczki poszły 2 wielkie paczki pianek…), że zwierzęta jak tylko widzą łódź, same podpływają. Amerykanie nie tylko sami się fatalnie żywią, ale też uzależniają od cukru aligatory…Hej, co to za miejsce? wygląda dużo ciekawiej niż Brazoria, do której my trafiliśmy
Czym bardziej oglądam te zdjęcia jak inne relacje z USA tymbardziej jestem napalony jak dzik na żołędzie by w końcu spełnić marzenia i tam polecieć. Czekam na dalszą część relacji z wyprawy, jak i liczę też na chociaż małe podsumowanie kosztów.
Bardzo ciekawy ten Nowy Orlean, takie zupełnie coś innego
:), oczywiście fotki świetne! Zatoka Meksykańska przepiękna, wyspa Amelia cudo! No i moczary w Luizjanie też niczego sobie
;)! Mógłbyś wrzucić czasem jakąś mapkę? Przydałaby się tak poglądowo, które miejsca dokładnie odwiedziłeś
:P. Czekam na kolejne wpisy
:)!
Ale czad
:)! Dzięki, że piszesz relację, bo odwiedzacie same ciekawe miejsca, o których rzadko ktoś pisze - od razu mam ochotę tam jechać
:). No i oczywiście cały czas świetne zdjęcia
;)! Czekam na więcej!
Halo Halo!! Czytam ponownie relację, a tu nagle koniec
:P - gdzie dalsza część? Człowiek by chciał pojechać tymi samymi śladami, ale nie wie gdzie dalej
:P. Wzywam autora do dokończenia relacji
;)
Świetna relacja. Opis zdjęcia wszystko z górnej półki
:)Bardzo lubiłem przebywać w barach bo...ludzie siedzący obok Ciebie zaczynają rozmawiać, konwersować z Tobą. Nie raz postawili alkohol
:)Miło.
A w Nowym Orleanie zamieszkaliśmy w hostelu. Mocno zawyżaliśmy tam średnią wieku, ale na szczęście mieli jeden 'prywatny' pokój z własną łazienką, więc było całkiem przyjemnie. Do tego z plusów:
- świetna lokalizacja (tuż obok French Quarter i tylko przecznica od tramwaju),
- wzdłuż ulicy można było parkować za darmo!
- stosunkowo rozsądna cena noclegu...
Old Pearl River
A wycieczka z Honey Island Swamp Tours
https://www.honeyislandswamp.com/Po pierwszym dniu w Nowym Orleanie, odnotowaliśmy dwa stany świadomości. W pierwszym jest się mokrym, bo jest tak gorąco i wilgotno, że pot leje się nawet z nosa. W drugim jest się mokrym, bo pada gesty, drobny, przenikliwy deszcz i nadal jest gorąco. Przechodzenie z jednego stanu w drugi jest niemal niezauważalne....
W zasadzie wszystko jedno, w którym stanie człowiek się znajduje, oba nie są przyjemne.
W obu przypadkach jedynym ratunkiem jest chowanie się w klimatyzowanych barach, które: a) są wszędzie, b) nikt w nich nie pyta czy ma się 21 lat, żeby kupić alkohol, c) nikt nie pyta czy chce się alkohol, bo to oczywiste
Spędziliśmy w Nowym Orleanie 3 noce. Aż 3 noce. To bardzo dużo jak na nas. To znaczy, że wiązaliśmy z tym miejscem duże nadzieje. Ale bardzo ciężko się je realizowało... Klimat jest tak trudny, że z bólem wychodziliśmy z suchych, klimatyzowanych pomieszczeń.
No, ale cóż robić skoro tak długo marzyło się o Nowym Orleanie...
W zasadzie są dwa miejsca, które trzeba zobaczyć, żeby powiedzieć, że było się w Nowym Orleanie - dzielnica francuska French Quarter oraz Garden District. Zaczęliśmy od tego drugiego.
Garden District to dzielnica, która reprezentuje okres największej świetności miasta. Domy, ogrody i ulice oczarowują stylem
Prawda jest taka, że musieliśmy francuskiej dzielnicy Nowego Orleanu (French Quarter) dać drugą szansę... Pierwszy raz poszliśmy tam wieczorem. Ale jeśli nie należycie do osób, które przyjechały do Nowego Orleanu tylko po to, by udać się na Bourbon Street właśnie po to, by spędzić tam upojną noc, to darujcie sobie tę porę…
Zatem zrobiliśmy kolejne podejście, tym razem w dzień i zanim zaczęło znowu padać.
French Quarter jest najstarszą częścią miasta, założonego w 1718 roku. Pomimo, że miasto założyli Francuzi i jest to francuska dzielnica, to architekturę zawdzięcza Hiszpanom, w rękach których miasto było po zniszczeniach, jakie poczynił pożar pod koniec XVIII wieku. W dzień dzielnica wygląda lepiej, choć daleko jej do naszych wyobrażeń o mieście jazzu, sztuki i architektury.
Zatem nie rozwodząc się nad pięknem i wyjątkowością, powiem tak:
- w mieście jazzu ciężko jest o jazz, znaleźliśmy jeden klub jazzowy...,
- w dzielnicy francuskiej obrzydliwie śmierdzi, i nie ma to nic wspólnego z zabytkowością miasta, raczej z efektem nocnych zabaw,
- turystów jest ogromnie dużo, co w zasadzie nie powinno dziwić, ale "jakość" tych turystów pozostawia duży niesmak, a myślałem że po Las Vegas już nic gorszego nie zobaczę...
Tak... To by było tyle o dzielnicy francuskiej. Zdjęcia wybrałem te ładniejsze…
A teraz poświęćcie 3 minuty, żeby poczuć ten 'klimat'
https://youtu.be/uRxeQXBIGkIA tak wygląda ta druga strona Nowego Orleanu i French Quarter