Wracamy na brzeg i płyniemy na statek.Rano wstajemy i od razu widać zmianę pogody. Po raz pierwszy naszej wyprawy niebo jest całkowicie zachmurzone, nie ma więc jak co dzień pięknego wschodu słońca.
Ja niestety czuje się ogólnie kiepsko.. Boli mnie głowa, gardło, czuje że mam gorączkę. Domyślam się ,że to po wczorajszym treku. Po wejściu na górę, rozpięłam się, zdjęłam czapkę, było mi gorąco. Jestem wściekła , bo przed nami ostatni dzień na Grenlandii, przecież nie mogę go odpuścić.
Jesteśmy na wodach fiordu Rømer, fiordu na południowy zachód od wyspy Turnera. Z okien statku widać strome klify w kolorze czerwonym, brązowym, szarym i czarnym .W górnych rejonach można dostrzec trochę świeżego śniegu . Fiord został nazwany na cześć Ole Rømera duńskiego fizyka i astronoma, który zasłynął pierwszym pomiarem prędkości światła.
Przed nami rejs zodiakami po fjordzie w poszukiwaniu miśków.
Liderzy na śniadaniu informują nas ,że jest chłodniej -4C i aby na rejs ubrać się bardzo ciepło. Zakładamy więc na siebie dodatkowe warstwy.
Zaczynamy rejs od gorących źródeł , z których słynie Romer Fjord.
Wkrótce nasz lider otrzymuje info, że trochę dalej są niedźwiedzie polarne . Płyniemy w tym kierunku i wkrótce dostrzegamy naszego pierwszego niedźwiedzia polarnego tego dnia
:D ale to wcale nie ostatni. Dostrzegamy kolejnego, potem dwa pływające w wodzie. Jeden wchodzi na krę lodową , skacze do wody . Ależ mamy szczęscie
Kolejny misiek wędrujący pod górę
Niedzwiedzie polarne nie są jedynymi zwierzętami, które napotykamy . Mamy znowu farta . Na krze lodowej znajdujemy samotnego morsa
:) .To przemiła niespodzianka, bo obszar ten nie jest szczególnie znany z obserwacji morsów. Mors ma chyba w końcu dosyć pozowania , wskakuje do wody i tyle go było widać
Wracamy zodiakami na statek i wtedy dopiero zdaję sobie sprawę jak jest mi przerażliwie zimno. To chyba adrenalina trzymała mnie "przy życiu"
Na statku czuje się znacznie gorzej . Nie idę na lunch, omijam też niestety ostatnie lądowanie jakie mamy w czasie tego rejsu. Nie mam siły wstać. Na wykłady , kolację też strajkuję. Siła wyższaOstatni dzień spędzamy na morzu , płynąc w kierunku Islandii. Czuję się nadal kiepsko, ale przynajmniej nie gorzej. W ciągu dnia są kolejne spotkania. Po śniadaniu Idziemy na wykład o statkach , które pływają w firmie Oceanwide. Każdy z nich ma nazwę pochodzącą od nazwisk różnych znanych osobistości : Plancius, Hondius , Ortelius. Hondius o czym nie wiedziałam okazuje się ,że był znanym holenderskim rytownikiem i kartografem ,związanym zresztą z Polską. Oddajemy do wypozyczalni nasze wysokie , nieprzemakalne buty. Bardzo się przydały na wyprawie. Ostatniego dnia jesteśmy też proszeni o przekazanie napiwków dla całej załogi. Rekomendowane jest 10 E za dzień. Trzeba włożyć kaskę do koperty i w recepcji wrzucić do skrzynki. Nikt nikogo nie sprawdza. Im bliżej lądu tym na morzu widać więcej ptaków. Jest też dużo cieplej, ok 4 C , oczywiście na plus. Przepływamy bardzo blisko wyspy Grimsby. Przed statkiem dostrzegamy grupę skaczących delfinów a potem z daleka kilka wielorybów. Jakie miłe pożegnanie na koniec rejsu. Niestety tego dnia robię fotki tylko aparatem , nic nie zgrałam na telefon, nie zostało więc mi żadne zdjęcie. Wieczorem idziemy na filmowe podsumowanie rejsu. Super ciekawy składak z różnych zdjęć, filmików. Wznosimy toast za kapitana i całą załogę. Niewątpliwie jest to chwila pełna wzruszeń. Przebyliśmy wspólnie 1,124 n mil Następnego dnia dopływamy do Akureyri. Żegnamy się z załogą, dziękujemy za super rejs. Transfer busem jedziemy do stolicy a potem na lotnisko. Nasz lot powrotny niestety jest opóźniony o prawie 3 godziny, ale w końcu docieramy do Wwy. Pozostają wspaniałe wspomnienia. W 100% mogę polecić Oceanwide jak również kierunek -wschodnią Grenlandię. Jak dla mnie jeszcze wciąż totalnie dzika, nieprzewidywalna i to jest w niej najpiękniejsze. To był jeden z najlepszych moich rejsów i bardzo chętnie skorzystałabym z usług tej firmy ponownie . Może się uda ? Dziękuję wszystkim czytającym za kibicowanie
:)
Serdeczne podziękowania za dokończenie relacji! Zapisuję sobie do późniejszego wykorzystania :-) już wypatrzyłam te rejsy, nie są niestety bardzo dostępne cenowo, ale trzeba mieć jakiś cel w życiu :-) Wszystkiego dobrego w dalszych podróżach!
Serdeczne podziękowania za dokończenie relacji! Zapisuję sobie do późniejszego wykorzystania
:-) już wypatrzyłam te rejsy, nie są niestety bardzo dostępne cenowo, ale trzeba mieć jakiś cel w życiu
:-) Wszystkiego dobrego w dalszych podróżach!
Letadełko i tobie życzę pięknych, fascyunujących podróży w Nowym Roku .Spojrzałam dziś na cenę tego rejsu w 2025 i ... aż mnie zatkało. Koszt bardzo wysoki
:o 7.450 E za osobę w kabince porthole ( taką zamawiałam ) albo 8.050 za twin window ( taką otrzymałam w ramach upgrade)Mam jednak podpowiedż.. trzeba śledzić na bieżąco ich promocje a szczególnie jak się zbliża termin wyjazdu. Ja kupiłam ten rejs na trochę ponad 2 miesiące przed wyjazdem. Była promocja - 50% ceny na poszczególne kabiny. W ten sposób upolowałam cenkę 3500 E za osobę + 180 E za transfer ze stolicy do Akureyri i z powrotem.W tym roku też będę próbować coś złapać fajnego , czy się uda ? zobaczymy. W tym roku udało mi się popłynąć wiosną na Svalbard. Testowałam tym razem Quark Expeditions, była też 50% obniżka i tylko dlatego byłam w stanie skorzystać z oferty.Trzeba więc cierpliwie " polować". Trzymam więc kciuki, aby ci sie udało
:)
Wracamy na brzeg i płyniemy na statek.Rano wstajemy i od razu widać zmianę pogody. Po raz pierwszy naszej wyprawy niebo jest całkowicie zachmurzone, nie ma więc jak co dzień pięknego wschodu słońca.
Ja niestety czuje się ogólnie kiepsko.. Boli mnie głowa, gardło, czuje że mam gorączkę. Domyślam się ,że to po wczorajszym treku. Po wejściu na górę, rozpięłam się, zdjęłam czapkę, było mi gorąco.
Jestem wściekła , bo przed nami ostatni dzień na Grenlandii, przecież nie mogę go odpuścić.
Jesteśmy na wodach fiordu Rømer, fiordu na południowy zachód od wyspy Turnera. Z okien statku widać strome klify w kolorze czerwonym, brązowym, szarym i czarnym .W górnych rejonach można dostrzec trochę świeżego śniegu .
Fiord został nazwany na cześć Ole Rømera duńskiego fizyka i astronoma, który zasłynął pierwszym pomiarem prędkości światła.
Przed nami rejs zodiakami po fjordzie w poszukiwaniu miśków.
Liderzy na śniadaniu informują nas ,że jest chłodniej -4C i aby na rejs ubrać się bardzo ciepło. Zakładamy więc na siebie dodatkowe warstwy.
Zaczynamy rejs od gorących źródeł , z których słynie Romer Fjord.
Wkrótce nasz lider otrzymuje info, że trochę dalej są niedźwiedzie polarne .
Płyniemy w tym kierunku i wkrótce dostrzegamy naszego pierwszego niedźwiedzia polarnego tego dnia :D ale to wcale nie ostatni. Dostrzegamy kolejnego, potem dwa pływające w wodzie. Jeden wchodzi na krę lodową , skacze do wody . Ależ mamy szczęscie
Kolejny misiek wędrujący pod górę
Niedzwiedzie polarne nie są jedynymi zwierzętami, które napotykamy .
Mamy znowu farta . Na krze lodowej znajdujemy samotnego morsa :) .To przemiła niespodzianka, bo obszar ten nie jest szczególnie znany z obserwacji morsów. Mors ma chyba w końcu dosyć pozowania , wskakuje do wody i tyle go było widać
Wracamy zodiakami na statek i wtedy dopiero zdaję sobie sprawę jak jest mi przerażliwie zimno. To chyba adrenalina trzymała mnie "przy życiu"
Na statku czuje się znacznie gorzej . Nie idę na lunch, omijam też niestety ostatnie lądowanie jakie mamy w czasie tego rejsu. Nie mam siły wstać. Na wykłady , kolację też strajkuję. Siła wyższaOstatni dzień spędzamy na morzu , płynąc w kierunku Islandii.
Czuję się nadal kiepsko, ale przynajmniej nie gorzej. W ciągu dnia są kolejne spotkania. Po śniadaniu Idziemy na wykład o statkach , które pływają w firmie Oceanwide. Każdy z nich ma nazwę pochodzącą od nazwisk różnych znanych osobistości : Plancius, Hondius , Ortelius.
Hondius o czym nie wiedziałam okazuje się ,że był znanym holenderskim rytownikiem i kartografem ,związanym zresztą z Polską.
Oddajemy do wypozyczalni nasze wysokie , nieprzemakalne buty. Bardzo się przydały na wyprawie.
Ostatniego dnia jesteśmy też proszeni o przekazanie napiwków dla całej załogi. Rekomendowane jest 10 E za dzień. Trzeba włożyć kaskę do koperty i w recepcji wrzucić do skrzynki. Nikt nikogo nie sprawdza.
Im bliżej lądu tym na morzu widać więcej ptaków. Jest też dużo cieplej, ok 4 C , oczywiście na plus.
Przepływamy bardzo blisko wyspy Grimsby. Przed statkiem dostrzegamy grupę skaczących delfinów a potem z daleka kilka wielorybów. Jakie miłe pożegnanie na koniec rejsu.
Niestety tego dnia robię fotki tylko aparatem , nic nie zgrałam na telefon, nie zostało więc mi żadne zdjęcie.
Wieczorem idziemy na filmowe podsumowanie rejsu. Super ciekawy składak z różnych zdjęć, filmików. Wznosimy toast za kapitana i całą załogę. Niewątpliwie jest to chwila pełna wzruszeń.
Przebyliśmy wspólnie 1,124 n mil
Następnego dnia dopływamy do Akureyri. Żegnamy się z załogą, dziękujemy za super rejs.
Transfer busem jedziemy do stolicy a potem na lotnisko. Nasz lot powrotny niestety jest opóźniony o prawie 3 godziny, ale w końcu docieramy do Wwy.
Pozostają wspaniałe wspomnienia.
W 100% mogę polecić Oceanwide jak również kierunek -wschodnią Grenlandię. Jak dla mnie jeszcze wciąż totalnie dzika, nieprzewidywalna i to jest w niej najpiękniejsze.
To był jeden z najlepszych moich rejsów i bardzo chętnie skorzystałabym z usług tej firmy ponownie . Może się uda ?
Dziękuję wszystkim czytającym za kibicowanie :)
Na koniec jeszcze mały kolaż