+2
Mobilek 17 listopada 2025 16:49
Image

Jedziemy czym prędzej na prom, którym przepłyniemy z Queenscliff do Sorrento. Dzięki temu zaoszczędzimy sobie przejazd przez całe Melbourne. Prom kosztuje 134A$ za campervana z kierowcą i jednym pasażerem. Po 40 minutach meldujemy się po drugiej stronie.

Image
Image

Cel naszej podróży - Wilsons Promontory, podobno jest to jedne z najlepszych miejsc do zobaczenia wombatów, oczywiście poza Tasmanią. Nocleg rezerwujemy na tamtejszym polu campingowym - Tidal River. Na miejsce dojeżdżamy około 20, więc już po zachodzie słońca. Wjeżdżamy na nasze miejsce i naszym oczom ukazuje się pierwszy wombat, chyba chciał nas przywitać na campingu. Wombaty to bardzo przyjazne stworzenia, trochę jak świnka morska, nic sobie nie robi z naszej obecności. Udajemy się na krótki spacer na plażę ale chce urwać łeb i szybciutko wracamy.

12.11 - dwunasty dzień

Pierwszy przystanek to Prom Wildlife Walk - krótka, około 2 kilometrowa ścieżka prowadząca przez łąki, na których wygrzewają się kangury, wombaty i inne ;)
Zaraz po wyjściu z samochodu zauważamy pierwsze kangury. Od tego momentu możemy powiedzieć, że widzieliśmy więcej żywych kangurów niż martwych - sukces ;). Kangury wydają się w miarę przyzwyczajone do człowieka, można się do nich zbliżyć na kilka metrów, w porównaniu do tych „dzikich”.

Image
Image
Image
Image
Image

Niestety nie udaje nam się zobaczyć żadnego wombata ale liczyliśmy się z tym bo to raczej nie ich pora. Kangurowo spełnieni ruszamy na Raymond Island - jedne z największych skupisk koali na metr kwadratowy. Na tej małej wyspie żyje około 250 koali. Na wyspę można się dostać promem za 26A$ za samochód z pasażerami lub pieszo/z rowerem za darmo. No chyba, że akurat jest remont promu, wtedy nie można :) Psuje nam to plany bo byliśmy nastawieni na nocleg wśród koali ale niestety nie tym razem :( W ramach zastępstwa pływa mała łódka pomiędzy wyspą, a lądem. „Rejs” trwa 3 minuty. Samochód zaparkowany, płyniemy na wyspę. Na wyspie znajduje się koala trail - około 2 kilometrowy szlak, który podobno gwarantuje zobaczenie koali ;) Idziemy grzecznie wzdłuż znaczników ale jak na razie pusto. Po wejściu do lasu wszystko się zmienia. Na które drzewo nie spojrzymy tam koala. Coś pięknego, udaje nam się również zaobserwować kilka koali na ziemi, które przechodziły z drzewa na drzewo. Podobno to bardzo rzadki widok choć w tamtym miejscu tak nie wyglądało. Po 20 minutach przekonujemy się boleśnie, że w lesie oprócz koali żyją również komary.. Środki na komary zostały oczywiście w busie więc robimy szybką wycieczkę z powrotem i spędzamy z koalami cały wieczór.

Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image

13.11 - Trzynasty dzień

Z rana płyniemy się pożegnać z naszymi nowymi znajomymi. Plan na pozostałą część dnia to albo park Yala Rangers albo wracamy na wieczór do Wilsons Promontory na popołudniowy trek i liczymy, że uda się zobaczyć więcej wombatów. Wygrywa opcja drugą więc bez pośpiechu jedziemy w tamtym kierunku. W trakcie jazdy Chińczykowi coś się dzieje i od czasu do czasu brakuje mu mocy. Ja mu gaz, a on zgasł ;) Po chwilowej przerwie odpala i możemy kontynuować jazdę, ciekawe jak długo [emoji16] Po 4 godzinach jazdy docieramy szczęśliwie na miejsce, bez awarii. Wychodzimy na szlak i naszym oczom ukazują się emu. Nie mieliśmy pojęcia, że również żyją w tej okolicy. Fajna niespodzianka ale nie dla nich tu dzisiaj przyjechaliśmy.

Image
Image

Po kilkudziesięciu metrach spotykamy nasz cel. Zajada trawę w pobliżu ścieżki. Spędzamy z nim kilkanaście minut i podziwiamy jak wsuwa trawę.

Image

Idziemy dalej naszą pętlę, spotkaliśmy jeszcze sporo kangurów i jednego wombata. Do odhaczenia australijskich zwierząt pozostał nam wąż, więc jest i on. Według chatagpt to jeden z najczęściej spotykanych węży w południowej Australii i jednocześnie jeden z najbardziej jadowitych na świecie ale czy tak jest to tylko AI wie.

Image
Image

Dzień dobiega końca, tak samo jak nasz wyjazd. Przy wyjeździe z parku mijamy jeszcze jedną kolaczatkę.

Image

Ustawiamy nawigację na wypożyczalnię i jedziemy, 4h drogi. Przed Melbourne autostrada z pięcioma pasami i oświetleniem, to pierwsza od dwóch tygodni oświetlona droga, wow. Na nocleg stajemy w jakiejś strefie ekonomicznej, byle blisko wypożyczalni.

14.11 - czternasty dzień

Wypożyczalnia otwiera się o 9, lot mamy o 12:00, transfer pomiędzy trwa 30 minut. Na papierze wygląda dobrze. Szybkie pakowanie i o 8 podjeżdżamy do wypożyczalni. 8:30 udaje się zdać busa, szybki Uber i o 9:15 jesteśmy na lotnisku. O dziwo nie ma żadnych kolejek do check-inu. Wszystko przebiega niezwykle sprawnie, kupujemy ostatnie pamiątki i idziemy na szybkie śniadanie do saloniku. Powrót wygląda identycznie jak dolot - MEL - PVG - XIY - BUD.

Image

W Szanghaju mamy nocną przesiadkę i mieliśmy w planie wyskoczyć na miasto. Niestety przez długie oczekiwanie na bagaże i kontrolę graniczną rezygnujemy z tego pomysłu. Nadajemy bagaże, przechodzimy kontrolę i idziemy spać. W Xian mamy 2,5h na przesiadkę, okazuje się, że w terminalu międzynarodowym jest tylko jedna restauracja. Lotnisko ogromne, ale praktycznie nic tam nie ma :( Na krajowych odlotach jest kilkanaście restauracji z cenami typowo azjatyckimi ( ~10 zł za bulion z mięsem), a tutaj nie dość, że jedna restauracja to ceny trochę wyższe ale nadal akceptowalne. Dolatujemy na czas do Budapesztu, jedziemy do centrum na kurtosza i czekamy na nasz pociąg. 4:20 meldujemy się z półtorej godzinnym opóźnieniem w Ostrawie. Nasza wyprawa dobiegła końca.

Małe podsumowanie:
Liczba przejechanych kilometrów - 5886km
Wynajem busa ~ 6000 zł całość.
Wydatki na miejscu ~ 6700 zł (paliwo, jedzenie, campingi) na dwie osoby.
Przeloty - 2320 zł + 850 zł (MEL-DRW) za osobę.
Chcieliśmy wycisnąć z tego wyjazdu jak najwięcej, zobaczyć ile się da.
Największe zaskoczenie: Australijski outback nie wygląda jak pustynia, jest całkiem gęsto zarośnięty. Myśleliśmy również, że spotkamy na trasie miliony kangurów, tymczasem spotkaliśmy 4 sztuki przez 3,5 tysiąca kilometrów. Oczywiście 4 żywe ;)
Na ogromny plus oznakowanie dróg. Jeździ się świetnie, wszystko jest bardzo dobrze oznaczone, prędkości faktycznie dostosowane do układu drogowego.
Mam nadzieję, że ktoś dotarł do tego miejsca [emoji16]
Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie :)
Mateusz

Dodaj Komentarz

Komentarze (1)

grzalka 22 listopada 2025 17:08 Odpowiedz
Dzięki za relację i zdjęcia Koali ?