Kolejny dzień
:) trochę odsypiamy noc na plaży i lecimy zobaczyć Casę Battlo
:) Trzeba przyznać, jest cudowna, i robi olbrzymie wrażenie
:)
Później tak sobie chodziliśmy... La Rambla, Barri Gotic, diszliśmy do portu Vell, mieliśmy okazję spoglądać na pomnik Kolumba o zachodzie słońca
:)
-- 16 Wrz 2014 23:10 --
-- 16 Wrz 2014 23:11 --
Na dzisiaj starczy, jutro kolejna częśc relacji, ze słonecznej Barcelony przeniesiemy się do Andaluzji
:) spalonej słońcem, która dla nas okazała się pechowa ...Kolejny - ostatni dzień
:) Samolot do Sewilli dopiero po 19... z hotelu wymeldowaliśmy się o 10, zostawiliśmy plecaki i odwiedziliśmy mega kolorowe miejsce, znają je pewnie wszyscy entuzjaści smaków, zapachów.... BOQUERIA
:) <3
Można tam kupić owoce, soku, sałatki owocowe, mięsa, dania gotowe (np chińczyka, jakieś dziwne kebaby), słodycze, łakocie, orzechy i dużo dużo innych
:) Soki są od 1-2 euro
:) trzeba się porozglądać, bo po co przepłacać
:)? Sałatki ok 1.5-2 euro , pycha
:) plastikowe pojemniczki stoją w kostkach lodu , są więc przyjemnie chłodne .... bardzo dużą wagę przykłada się do ekspozycji towaru.,.. człowiek je oczami
:)
-- 17 Wrz 2014 12:15 --
Leniwe popołudnie na wzgórzach Montjuic.... wcinamy oliwki, owoce, które kupiliśmy w jednymz mnóstwa kolorowych zieleniaków
:)
Obchodzimy zamek, patrzymy na port z góry i powoli żegnamy Barcelonę
:)
Na wzgórze można pojechać kolejką linową , nie znam cen, ale myślę, że to bardzo fajny pomysł
:) Można popatrzeć na miasto i nie trzeba wspinać się pod górę hahah co przy 37 stopniach jest nielada wyzwaniem
:D
Wieczorem autobus z placu Hiszpańskiego na lotnisko, Ryanair zabiera nas do spalonej słońcem, żółtej i wypalonej Sewilli, gdzie wypożyczamy samochód. Fiat Panda, na 7 dni + ubezpieczenie super cover ok 900zł (cena może nie powala, ale zawsze bierzemy samochód z Hertz... miła obsługa, jeszcze nas nie zawiedli i nie mają jakichś ukrytych opłat)
Już po 30km przejechaliśmy COŚ , co z dużą prędkością wbegło nam pod koła
;) jest godzina 23, zbliżamy się do Rondy , a stamtąd po krótkiej przerwie nad morze... do małej miejscowości.. jeszcze nie wiemy krtórej
:D maszyna losująca wybrała dla nas miejscowość San PEdro Alcantara, w której następnego dnia dostajemy zimny prysznic i nasze wakacje stają się troszkę skomplikowane
;)
-- 17 Wrz 2014 12:37 --
Nic nie zapowiadało, że wszystko się spier....$%^%^//....
Wschód słońca spotkał nas na plaży... ten nocleg był krótki, wieczorem kąpiel przy plaży, na szczęście wszędzie śa prysznice, toalety ogólnie świetne warunki sanitarne
:)
Zaczyna się horror, jedziemy do sklepu, kupujemy jedzenie, robimy piknik na plaży. Proszę jeszcze Pawła , żeby skoczył do samochodu po aparat... Boże... jak dobrze, że zachciało mi się robić zdjęcia jedzenia!!!!!!!!!! Po 2 godzinach kąpieli, zjedzeniu śniadania postanowiliśmy ruszyć w dalszą drogę w okolice Sierra Nevada, gdzie czekał na nas nasz gospodarz z airbnb William... otwieramy samochód, PAweł szuka spodenek i koszulki... i mówi, że chyba zapomniał ich zabrać z Barcelony.... niestety, okazuje się, że ze schowka zniknął mój telefon i 80 euro, dokumenty są... adrenalina rośnie.... nie ma telefonu PAwła..... ... szybko biegnę i zaglądam pod siedzenie kierowcy.... obiektyw... nowy obiektyw, który kupiliśmy przed wyjazdem JEST!!!! Powoli dociera do nas, że zostaliśmy okradzeni, a nasz wyjazd stanął pod znakiem zapytania.... w perspektywnie 2 tygodnie bez GPS, bez kontaktu z bliskimi... do oczu cisną się łzy..... na komórce aplikacje z banku, skrzynki mailowe..... przeszliśmy się po plaży popytaliśmy ludzi, wszyscy mówią, że dużo Rumunów, żeby uważać... teraz już wiemy
:( Tak bardzo uważaliśmy w Barcelonie....a przyjechaliśmy do tej dziury i daliśmy się okraść ;O jedziemy na posterunek policji, Pan nie jest w stanie nam pomóc, nawet nie probuje ... za rogiem jest kawiarenka internetowa, na szczescie Paweł wziął zapasowy telefon NA WSZELKI WYPADEK!!!! kupujemy kartę SIM, dzwonię do mamy ..... i płaczę... dopiero wtedy doszło do mnie co się stało....otworzyli sobie drzwi, zabrali kawałek nas...zmieniamy hasła do skrzynek mailowych, do logowania z bankiem... i ruszamy w drogę, troche jeszcze w szoku... ale wieczorem to puści... będzie wino i najważniejsze pytanie, jakie zadano mi w życiu...
-- 17 Wrz 2014 12:50 --
Po drodze piękne widoki, zmierzamy do Barranco Ferrer, gdzie czeka na nas William, i wioska licząca 17 mieszkańców.... wszyscy to Brytyjczycy, którzy są niesamowicie uprzejmi, i którzy z zainteresowaniem pytali o nasze plany
:) Jest już dość późno, bo po drodze zatrzymaliśmy się w kilku sklepach... William przygotował dla nas niespodziankę, lodówka była w połowie pełna, wrzucił nawet wino, piwo, .... byliśmy mega zaskoczeni... przygotowuję kolację, i jemy na tarasie z obłednym widokiem.... około północy dobiega nas śpiew jakiegoś pasterza, a Paweł klęka przede mną , pytając czy chciałabym zostać do końca życia jego kobietą..... uwierzcie mi dziewczyny w takim miejscu trudno powiedzieć nie
;)
Rano, obudziłam się jako narzeczona Pawła
:) Chcąc podziękować mu za miniony wieczór i noc przygotowałam śniadanie na tarasie
:)
Z takim widokiem wszystko smakuje lepiej
:)) a jak coś jest pyszne to w ogóle nie chce się odchodzić od stołu.. idziemy jednak zobaczyć wioseczkę, i trzeba przyznać, że jest przepiękna... w życiu nie byłam w tak zjawiskowym miejscu...
-- 17 Wrz 2014 13:07 --
przedpołudnie i popołudnie moczyliśmy się w basenie , który był tylko dla nas
:) z widokiem na góry... było słonecznie i bardzo gorąco...później śmierdziuchowy obiad i w drogę do Granady, gdzie odwiedzić mieliśmy Alhambrę
:) bilety kupione na popołudniowe wejście.
Nigdy nie pisałam... ale jeśli przesadzam to dajcie znać
:D
-- 17 Wrz 2014 13:35 --
W Alhambrze będziemy jakieś 4,5 godziny
:) można trochę odsapnąć, pomarzyć....odchamić się
:) Za bilety zapłaciliśmy jakieś 32 Euro (2szt) kupiliśmy je przez internet, odebraliśmy bezkolejkowo w maszynach , które znajdują się niedaleko wejść
:) szybko sprawnie... parkingi w okolicach Alhambry sa płatne, my zapłacilibyśmy jakieś 10 euro. Paweł podjechał gdzieś za strefę płatnych parkingów (ok1,5km), i tym sposobem zaoszczędziliśmy na wieczorne kawiarenkowanie w akompaniamencie flamenco
;) ale o tym zaraz
:))
Sama Alhambra robi wrażenie, chociaż juz po kilku salach staje się nudna.... ogrady dają możliwośc odpoczynku, relaksu... o to nam najbardziej chodziło
:)
Quote:Uwaga na złodziei~! na naszych oczach buchnęli kochającej się parze spodnie z portfelem i telefonem.Możesz rozwinać? ciężko to sobie wyobrazic
:mrgreen: i kto był bez spodni
:shock: ps fajna relacja , szkoda że zdarzyła się kradzież
Para kochała się na naszych oczach..... przy wszystkich
;) było już grubo po 23.. obydwoje byli bez spodni
:DPAra złodziei - ludzie w wieku ok. 20 lat wyglądających na turystów.. chłopak szedł od strony morza.. uklęknął i zwinnym ruchem zawinął spodnie... usiedli kilkadziesiąt metrów dalej i wyciągali pieniądze z portfela i komórkę
;) Spytałam "Do you think it's OK?" na co on syknął "Fuck you" i zawołał kolegę :> kolega miał jakieś 190cm wzrostu, był dobrze zbudowany i nie wyglądał zbyt przyjaźnie
:PMy mieliśmy 480 Euro w samochodzie
;) Może to głupie
:D na szczęście 400 było w bagażniku
:PGłupki zostawiają telefon w schowku
:P Teraz to wiemy
:))CDN
kasiadookola napisał:Para kochała się na naszych oczach..... przy wszystkich
;) Zamieść zdjęcia z tego eventu, będzie murowany kandydat na relację miesiąca
;)
Takie małe pytanie , czy ktoś to w ogóle ogląda/czyta? Bo nie wiem, czy długie godziny mojego życia nie idą na marne
:D hehehehEDIT: AHA! Czekacie na cyckiiiiiiiiiii
:PPPPPPP jutro wrzucam relację ze stolicy Francji.... i powoli , powooooooli będę kończyć moją opowieść...będzie ciężko, bo wrzucając kolejne posty przenoszę się na chwilę we wszystkie te magiczne miejsca... auu..
JEst moc
:) dla mnie to przede wszystkim wakacje życia
;)a jak się już tak rozkręciłam, to może dodam póxniej Majorkę z zeszłego listopada, albo Norwegię z tego maja... wkręca takie wklejanie
:D
Musze trochę psychicznie odpocząć
:DStrasznie czasochłonne jest takie wrzucanie ;ppozdrawiam znad kieliszka PortoPS W górę serca, POLSKA wygra mecz !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
:)))))))))))))
Tak skrupulatne relacje na ogół mnie nie przekonują. Muszę jednak zmienić zdanie, bo Twoja była bardzo przyjemna:) szkoda że numerów telefonów nie wzięłaś od tych dziewczyn z plaży hehe Pozdrawiam i gratuluje relacji
:)
Taka relacja to świetna okazja, żeby jeszcze raz... chociaż w wyobraźni przenieść się w tamte miejsca...za oknem leje , a ja wrzucam na tapetę zdjęcia z Tarify
;)byle do piątku !PS. dzięki za miłe komentarze , następna relacja będzie mniej dokładna
:D
Same zdjęcia oddają cudowny klimat naszych wakacji
;)ale wszyscy ludzie, których poznaliśmy w drodze, wszystkie te sytuacje, lepsze i gorsze - to jest to
;)
:Dw głowie rodzi się kolejny plan...teraz trochę spokojniejszy
;)
Fajna relacja, super zdjęcia
:D Czytając ją czułam się tak, jakbym tam z Wami była. I to romantyczne klęknięcie
:oops: To mnie bardziej urzekło, niż te gołe cycki. Przykro mi z powodu strat, ale niestety jesteś kolejną osobą okradzioną w tamtym rejonie.Jestem także troszkę zdziwiona, że nie podobało Ci się w Paryżu. Ale może to ten kontrast po wcześniejszej podróży po Hiszpanii i Portugalii. A Paryż, ciemny, brudny, pełen imigrantów.
:roll: Ale też ma swój urok. Za niecałe dwa tygodnie ląduję w Barcelonie, i bardzo się cieszę, że mogłam się troszkę nakręcić Twoimi zdjęciami.
;)
Pisz, dziewczyno pisz!!!! Masz talent
:D Pomyśl może o własnym blogu- będę wierną czytelniczką. I ja akurat lubię takie szczegółowe opisy, bo dzięki nim jest łatwiej kolejnym podróżującym. Gratulacje romantycznych oświadczyn. To Wasz ślub musi być w jeszcze bardziej romantycznym miejscu - wysoko stawiacie sobie poprzeczkę
:D
asiasz - Zazdrościmy Barcelony
:) Ale już w naszych głowach kiełkuje ziarnko z nowym planem
:) jak los da (i konto w banku) wkrótce podzielę się z Wami kolejną relacją
;)Japonka76 - PAryż oczywiście robi wrażenie, zwłaszcza wieża... ale ogólnie.... wrażenia są takie, jak opisałam w relacji
:))
Dziękujemy
:)i złodziejowi, że nie ukradł obiektywu zza fotela kierowcy
;)
:D -- 08 Paź 2014 03:19 -- asiasz napisał:Gratulacje romantycznych oświadczyn. To Wasz ślub musi być w jeszcze bardziej romantycznym miejscu - wysoko stawiacie sobie poprzeczkę
:DAż się boję co to będzie
:D......
Tomek Zien napisał:Czytamy i oglądamy
;) Dajesz dalej - mój kandydat na relację miesiąca
:DNo i masz
:D nominowano mnie do relacji miesiąca
:D hehe co prawda nie liczę na zwycięstwo z egzotyką , ale czuję się zaszczycona
:D
Malawi napisał:Gratulacje! Świetnie się czyta tak dobrą relację. Zazdroszczę szczególnie Hiszpanii
:DDziękuję ślicznie
:)) Nie ma czego zazdrościć, tylko odkładać do skarbony i ruszać w drogę
:))służę pomocą jakby co
;)(oczywiście nie w kwestii skarbonki haha)
:P
Super relacja ! Byliśmy 2 tygodnie temu w Hiszpanii i na Gibie także chętnie wracamy wspomnieniami dzięki Twojej relacji
:) Super wyprawa i super wspomnienia mimo tej niemiłej sytuacji. Fajnie opisałaś no i zdjęcia także pięknie udokumentowały Waszą wyprawę
:) Pozdrawiam !
przez dwa tygodnie jedynie 3-4 dni były niezbyt przyjemne. Padało trochę no i pochmurno było ale poza tym to raj na ziemi, natomiast wypad na Gibraltar odbył się w super pogodzie także wspomnienia nieziemskie
:)Gdyby nie ten "gibraltarski ruch" (naszym zdaniem za dużo skuterów i aut
:P) to rzucam w Polsce wszystko, pakujemy się z Żoną i jedziemy tam za chlebem
:) Natomiast Żona by najchętniej wybrała Malagę i jej okolice do życia
;)
Jak już podejmiecie decyzję, dajcie znać
:D możemy wynając dom na pół
:D słyszałam, ze ceny są porównywalne, z wynajęciem mieszkania w PL
:DheheGibi <3 powiem szczerze, że nie zwróciłam uwagi na natęzony ruch, może dlatego, że byliśmy na skale większość czasu
:) a tam było bardzo mało osób
:) (po 1. 38 stopni, po2. wszyscy wybrali kolejkę) Jedno jest pewne, kierowcy autobusów to istni szaleńcy
:D w tych wąziutkich uliczkach często-gęsto przekraczali dozwoloną prędkośc , podnosząc adrenalinę na długie godziny
:DDD
Dziękuję za miłe słowa
:))Przewodnik kupiliśmy za 8zł w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego
;) Tam jest fajna księgarnia i są mega tanie przewodniki i nie tylko
:) Jest pomocny, ale po przeczytaniu Baedekera i Berlitza wiedzieliśmy już wszystko
:Ppoza tym mam tę przypadłośc, że muszę przeczytać pół internetu , zanim gdzies pojadę, więc książka była tylko takim małym przypominaczem
:)
Bardzo fajna relacja. Gratuluję oświadczyn i szczęscia życzę;-) wyjazdu zazdroszczę i z przyjemnością zagłosuję na relację miesiąca. z ciekawostek - czym robicie zdjęcia? i rzecz druga... - fanta o smaku jerzynowym ?:) dobre Ci to było ?
Grzes830324 napisał:Bardzo fajna relacja. Gratuluję oświadczyn i szczęscia życzę;-) wyjazdu zazdroszczę i z przyjemnością zagłosuję na relację miesiąca. z ciekawostek - czym robicie zdjęcia? i rzecz druga... - fanta o smaku jerzynowym ?:) dobre Ci to było ?Fanta była beznadziejna , jak kompot
:D ale taki słaby kompot
:PDziękujemy za gratulacje
:D Głsowanie już zakończone, mimo wszystko dzięki za chęci jaahahahZdjęcia robimy Nikonem D5100 + Nikkor 18-105 i Nikkor 35mm f/1.8G, czyli nic specjalnego
:) dopiero się uczymy
;) -- 27 Paź 2014 13:50 -- Tomek Zien napisał:Grzes830324 napisał:z przyjemnością zagłosuję na relację miesiąca.No nie za bardzo, bo już po ptokach
;) Relacja zwyciężyła
:)Tak jest !
:D
Na waszych oczach ktoś okradał turystów a waszą jedyną reakcją było zapytanie "czy to jest okej"? Zupełnie nie potrafię czegoś takiego zrozumieć, trochę taka karma wyszła bo jak i Was ktoś okradł to z tego co piszesz też żaden Hiszpan specjalnie się tym nie przejął.
klapio napisał:Na waszych oczach ktoś okradał turystów a waszą jedyną reakcją było zapytanie "czy to jest okej"? Zupełnie nie potrafię czegoś takiego zrozumieć, trochę taka karma wyszła bo jak i Was ktoś okradł to z tego co piszesz też żaden Hiszpan specjalnie się tym nie przejął.Na plaży było jakieś 30 osób, nikt nie zareagował, tylko my.. i prawie dostaliśmy wpie.....dol
:) Musieliśmy uciekać
;)W pobliżu nie było policji, my mieliśmy przy sobie dokumenty, aparat. Nie znasz sytuacji
:)Jeśli kiedyś zznajdziesz się w podobnej - powodzenia
:) Jeżeli sądzisz, że będziesz w stanie pokonać conajmniej 3 osoby (napewno było ich więcej) , z których jedna miała jakieś 190cm wzrostu i około 120kg - możesz bawić się w bohatera.Jeśli uważasz, że zasłużyliśmy na to, by nas okradli - ciekawe jaka będzie Twoja karma
;) ?
Powiedzenie "że to nie jest okej" to żadna reakcja a to że inni nie reagują to nie jest żadne wytłumaczenie. Myślę że nie trzeba by się od razu bić ale np. można zadzwonić pod 112
;-) I nie nazwałbym tego "zabawą w bohatera" tylko zwykłą obywatelską reakcją. I nigdzie nie napisałem że uważam że zasłużyliście żeby was okradli, wręcz przeciwnie, szczerze współczuje bo to na pewno nic przyjemnego. Pozdrawiam
:-)
klapio napisał:Powiedzenie "że to nie jest okej" to żadna reakcja a to że inni nie reagują to nie jest żadne wytłumaczenie. Myślę że nie trzeba by się od razu bić ale np. można zadzwonić pod 112
;-) I nie nazwałbym tego "zabawą w bohatera" tylko zwykłą obywatelską reakcją. I nigdzie nie napisałem że uważam że zasłużyliście żeby was okradli, wręcz przeciwnie, szczerze współczuje bo to na pewno nic przyjemnego. Pozdrawiam
:-)To nie było przyjacielskie "to nie jest OK" - to było zwrócenie uwagi, że robią coś zupełnie nie OK. (Myśleliśmy, że się przestraszą, rzucą spodnie i odejdą) Nie było czasu na telefon na policję !To działo się bardzo szybko. Koleś machnął ręką, i przybiegł jego wielki kolega, który podszedł do nas z miną "zaraz Cię zabiję". Myślę, że na kulturalne rozmowy na temat etyki nie mieliśmy co liczyć
;) Ludzie nie zareagowali na kradzież - myślisz , że ktoś by nas ratował , gdyby rzucili się na nas z pięściami?:) Nie wyglądali na dżentelmenów
;) Musiałam wybić z głowy mojemu chłopakowi jakiekolwiek przepychanki, nie zapominaj, że był ze mną. Też pewnie chciałbyś bronić swoją dziewczynę przed potencjalnym pobiciem.Ogółem - zarówno ta sytuacja, jak i ta - w której nas okradli nie był dla nas przyjemne. Z perspektywy czasu mogę się z tego śmiać, ale w Barcelonie było naprawdę niebezpiecznie. Życze Ci, byś nigdy nie był narażony na taki stres.
startaczerr napisał:Ok, to powiedz lepiej kiedy i gdzie kupujecie następne bilety : DW grudniu prawdopodobnie Belgia , ale samochodem
:) w planach kilka wyjazdów , ale to tylko faza planów , więc nie będę zapeszać
:P
Dopiero teraz przeczytałam Twoja relację (sezon ogórkowy w pracy
;)) i mam niezłego banana na twarzy
:) Po waszych zdjęciach tez najbardziej urzekła mnie Portugalia no i ten tramwaj
:)Powodzenia w kolejnych podróżach i proszę o więcej relacji, czyta się super!
-- 16 Wrz 2014 23:04 --
Kolejny dzień :) trochę odsypiamy noc na plaży i lecimy zobaczyć Casę Battlo :) Trzeba przyznać, jest cudowna, i robi olbrzymie wrażenie :)
Później tak sobie chodziliśmy... La Rambla, Barri Gotic, diszliśmy do portu Vell, mieliśmy okazję spoglądać na pomnik Kolumba o zachodzie słońca :)
-- 16 Wrz 2014 23:10 --
-- 16 Wrz 2014 23:11 --
Na dzisiaj starczy, jutro kolejna częśc relacji, ze słonecznej Barcelony przeniesiemy się do Andaluzji :) spalonej słońcem, która dla nas okazała się pechowa ...Kolejny - ostatni dzień :) Samolot do Sewilli dopiero po 19... z hotelu wymeldowaliśmy się o 10, zostawiliśmy plecaki i odwiedziliśmy mega kolorowe miejsce, znają je pewnie wszyscy entuzjaści smaków, zapachów.... BOQUERIA :) <3
Można tam kupić owoce, soku, sałatki owocowe, mięsa, dania gotowe (np chińczyka, jakieś dziwne kebaby), słodycze, łakocie, orzechy i dużo dużo innych :) Soki są od 1-2 euro :) trzeba się porozglądać, bo po co przepłacać :)? Sałatki ok 1.5-2 euro , pycha :) plastikowe pojemniczki stoją w kostkach lodu , są więc przyjemnie chłodne .... bardzo dużą wagę przykłada się do ekspozycji towaru.,.. człowiek je oczami :)
-- 17 Wrz 2014 12:15 --
Leniwe popołudnie na wzgórzach Montjuic.... wcinamy oliwki, owoce, które kupiliśmy w jednymz mnóstwa kolorowych zieleniaków :)
Obchodzimy zamek, patrzymy na port z góry i powoli żegnamy Barcelonę :)
Na wzgórze można pojechać kolejką linową , nie znam cen, ale myślę, że to bardzo fajny pomysł :) Można popatrzeć na miasto i nie trzeba wspinać się pod górę hahah co przy 37 stopniach jest nielada wyzwaniem :D
Wieczorem autobus z placu Hiszpańskiego na lotnisko, Ryanair zabiera nas do spalonej słońcem, żółtej i wypalonej Sewilli, gdzie wypożyczamy samochód. Fiat Panda, na 7 dni + ubezpieczenie super cover ok 900zł (cena może nie powala, ale zawsze bierzemy samochód z Hertz... miła obsługa, jeszcze nas nie zawiedli i nie mają jakichś ukrytych opłat)
Już po 30km przejechaliśmy COŚ , co z dużą prędkością wbegło nam pod koła ;) jest godzina 23, zbliżamy się do Rondy , a stamtąd po krótkiej przerwie nad morze... do małej miejscowości.. jeszcze nie wiemy krtórej :D maszyna losująca wybrała dla nas miejscowość San PEdro Alcantara, w której następnego dnia dostajemy zimny prysznic i nasze wakacje stają się troszkę skomplikowane ;)
-- 17 Wrz 2014 12:37 --
Nic nie zapowiadało, że wszystko się spier....$%^%^//....
Wschód słońca spotkał nas na plaży... ten nocleg był krótki, wieczorem kąpiel przy plaży, na szczęście wszędzie śa prysznice, toalety ogólnie świetne warunki sanitarne :)
Zaczyna się horror, jedziemy do sklepu, kupujemy jedzenie, robimy piknik na plaży. Proszę jeszcze Pawła , żeby skoczył do samochodu po aparat... Boże... jak dobrze, że zachciało mi się robić zdjęcia jedzenia!!!!!!!!!! Po 2 godzinach kąpieli, zjedzeniu śniadania postanowiliśmy ruszyć w dalszą drogę w okolice Sierra Nevada, gdzie czekał na nas nasz gospodarz z airbnb William... otwieramy samochód, PAweł szuka spodenek i koszulki... i mówi, że chyba zapomniał ich zabrać z Barcelony.... niestety, okazuje się, że ze schowka zniknął mój telefon i 80 euro, dokumenty są... adrenalina rośnie.... nie ma telefonu PAwła..... ... szybko biegnę i zaglądam pod siedzenie kierowcy.... obiektyw... nowy obiektyw, który kupiliśmy przed wyjazdem JEST!!!! Powoli dociera do nas, że zostaliśmy okradzeni, a nasz wyjazd stanął pod znakiem zapytania.... w perspektywnie 2 tygodnie bez GPS, bez kontaktu z bliskimi... do oczu cisną się łzy..... na komórce aplikacje z banku, skrzynki mailowe..... przeszliśmy się po plaży popytaliśmy ludzi, wszyscy mówią, że dużo Rumunów, żeby uważać... teraz już wiemy :( Tak bardzo uważaliśmy w Barcelonie....a przyjechaliśmy do tej dziury i daliśmy się okraść ;O jedziemy na posterunek policji, Pan nie jest w stanie nam pomóc, nawet nie probuje ... za rogiem jest kawiarenka internetowa, na szczescie Paweł wziął zapasowy telefon NA WSZELKI WYPADEK!!!! kupujemy kartę SIM, dzwonię do mamy ..... i płaczę... dopiero wtedy doszło do mnie co się stało....otworzyli sobie drzwi, zabrali kawałek nas...zmieniamy hasła do skrzynek mailowych, do logowania z bankiem... i ruszamy w drogę, troche jeszcze w szoku... ale wieczorem to puści... będzie wino i najważniejsze pytanie, jakie zadano mi w życiu...
-- 17 Wrz 2014 12:50 --
Po drodze piękne widoki, zmierzamy do Barranco Ferrer, gdzie czeka na nas William, i wioska licząca 17 mieszkańców.... wszyscy to Brytyjczycy, którzy są niesamowicie uprzejmi, i którzy z zainteresowaniem pytali o nasze plany :) Jest już dość późno, bo po drodze zatrzymaliśmy się w kilku sklepach... William przygotował dla nas niespodziankę, lodówka była w połowie pełna, wrzucił nawet wino, piwo, .... byliśmy mega zaskoczeni... przygotowuję kolację, i jemy na tarasie z obłednym widokiem.... około północy dobiega nas śpiew jakiegoś pasterza, a Paweł klęka przede mną , pytając czy chciałabym zostać do końca życia jego kobietą..... uwierzcie mi dziewczyny w takim miejscu trudno powiedzieć nie ;)
Rano, obudziłam się jako narzeczona Pawła :) Chcąc podziękować mu za miniony wieczór i noc przygotowałam śniadanie na tarasie :)
Z takim widokiem wszystko smakuje lepiej :)) a jak coś jest pyszne to w ogóle nie chce się odchodzić od stołu.. idziemy jednak zobaczyć wioseczkę, i trzeba przyznać, że jest przepiękna... w życiu nie byłam w tak zjawiskowym miejscu...
-- 17 Wrz 2014 13:07 --
przedpołudnie i popołudnie moczyliśmy się w basenie , który był tylko dla nas :) z widokiem na góry... było słonecznie i bardzo gorąco...później śmierdziuchowy obiad i w drogę do Granady, gdzie odwiedzić mieliśmy Alhambrę :) bilety kupione na popołudniowe wejście.
Nigdy nie pisałam... ale jeśli przesadzam to dajcie znać :D
-- 17 Wrz 2014 13:35 --
W Alhambrze będziemy jakieś 4,5 godziny :) można trochę odsapnąć, pomarzyć....odchamić się :) Za bilety zapłaciliśmy jakieś 32 Euro (2szt) kupiliśmy je przez internet, odebraliśmy bezkolejkowo w maszynach , które znajdują się niedaleko wejść :) szybko sprawnie... parkingi w okolicach Alhambry sa płatne, my zapłacilibyśmy jakieś 10 euro. Paweł podjechał gdzieś za strefę płatnych parkingów (ok1,5km), i tym sposobem zaoszczędziliśmy na wieczorne kawiarenkowanie w akompaniamencie flamenco ;) ale o tym zaraz :))
Sama Alhambra robi wrażenie, chociaż juz po kilku salach staje się nudna.... ogrady dają możliwośc odpoczynku, relaksu... o to nam najbardziej chodziło :)