We wschodniej części Bhaktapur znajduje się XV w. trzypiętrowa świątynia Dattatreya, której ściany zdobią rzeźby erotycznych scen. Przed budynkiem stoją wielkie posągi zapaśników Malla, które strzegą wejścia.
W drodze powrotnej do stolicy zauważyłem, że Nepalczycy chętnie dosiadają się do mnie w autobusie. Wolnych miejsc nigdy nie brakuje ale gdy tylko miejsce obok mnie jest puste ktoś je zajmuje. W większości bywały to dzieci, które cały czas się uśmiechały i przyglądały mi się bez słowa. Idąc z dworca autobusowego do hostelu zaszedłem na chwilę na Tundikhel, będącym największym placem w stolicy, który znajdujący się w jego centrum. Południowa części tego placu służy do grania w krykieta oraz w piłkę nożną. Kiedy dzieciaki widziały mnie z aparatem prosiły o zrobienie zdjęć podczas grania w ich ulubiony sport. Północna cześć placu jest natomiast zamknięta i wykorzystywana głównie w czasie ćwiczeń wojskowych oraz dużych imprez.
Koło południa nad miastem rozeszła się ulewa, która uśpiła stolicę na kilka godzin. Ulicę opustoszały i zamiast miejskiego hałasu słychać był tylko odgłos ciężkich kropel uderzających w okna. Kiedy wieczorem deszcz ustąpił życie wróciło na swój poprzedni tor i znów zapanował gwar na ulicach.
Dzień 15 19.03.17 Świątynia Paśupatinath i Katmandu Durbar Square Ostatni dzień w stolicy pozostawiłem na odwiedzenie we wschodniej części miasta Katmandu Paśupatinath. Jest to hinduistyczna świątynia uważana za najświętszy przybytek Śiwy w Nepalu. W granicach tego sanktuarium przebywają pątnicy ubrani w żółto-pomarańczowe stroje. Są to Sadhu, hinduscy wędrowni asceci, z długimi związanymi włosami i wymalowanymi twarzami. Siedząc na okolicznych murkach chętnie dają się fotografować przez turystów za pieniądze. Świątynia Pashupatinath słynie z ceremonii kremacji, które odbywają się wzdłuż rzeki Bagmati, której nurt niesie prochy zmarłych do świętej dla hindusów rzeki Ganges. Hindusi wierzą, że dzięki temu zmarli odrodzą się w przyszłości w nowym wcieleniu.
W drugiej części dnia zdecydowałem się zobaczyć pałac przy Durbar Square Katmandu. Konkretnie kompleks pałacowo-świątynny, Hanuman Dhoka, który został wybudowany w XVI w., a następnie rozbudowywany przez kolejne dziesiątki lat. Cały kompleks jest podzielony na kilka części. Na jego początku znajduje się brama wjazdowa do pałacu Hanuman. Zaraz za nią dziedziniec Nasal Chok, na którym przez setki lat odbywały się koronacje królewskie. W tym samym miejscu widnieją portrety wszystkich władców z dynastii Malla, a nad dziedzińcem góruje dziewięciokondycyjna wieża Basantapur. Kolejnym dziedzińcem jest Mul Chok z pałacem dedykowanym Taleju Bhawani, opiekuńczej bogini rodziny Malla. Na samym końcu znajduje się mieszkalna rezydencja Mohan Chok dla kolejnych królów Malla.
Kiedy zapadł zmierzch zrobiłem sobie spacer ciasnymi uliczkami Katmandu, by po raz ostatni przyjrzeć się beztroskim twarzom Nepalczyków i pożegnać się z tym głośnym ale naprawdę ciekawym i pięknym krajem.
Dzień 16 i 17 20-21.03.17 Powrót Kiedy ruszyłem na lotnisko większość stolicy jeszcze spała. Gdzieś w połowie drogi minąłem królewski pałac Narayanhiti, skrywający się za wysokim murem. Z tym miejscem wiąże się mroczna historia, która zdarzyła się ponad 15 lat temu. 1 czerwca 2001 roku zginął tu ówczesny król Nepalu wraz z najbliższą rodziną z rąk innego członka rodziny królewskiej pod pretekstem zemsty. Rzekoma zemsta dotyczyła odmówienia królewiczowi wybrania sobie własnej wybranki na żonę. Królewski zabójca rządził przez kolejne 3 dni po czym popełnił samobójstwo. Sytuacja ta wprowadziła chaos na cały kraj przez następne parę lat. Pałac w dalszym ciągu funkcjonuje, a część tego budynku została wydzielona na publiczne muzeum.
Gdy dotarłem na lotnisko potrzebowałem skorzystać z punktu informacyjnego. Na miejscu okazało się, że niestety nikt po angielsku nie potrafił mówić. Odesłano mnie do podobnego miejsca w innej części budynku, gdzie trafiłem na gadatliwego młodego Nepalczyka. Ten chętnie mi pomógł, jednak nim uzyskałem odpowiedź musiałem odbyć krótką rozmowę towarzyską oraz nawiązać kontakt facebook'owy. W momencie kiedy przechodziłem przez nepalską kontrole bezpieczeństwa miałem wrażenie, że procedury działania dalece odbiegają od europejskich. Czasem kiedy turyści przekraczali piszczącą bramkę albo obchodzili ją bokiem nikt nie reagował. Zwyczajnie Nepalczycy pracowali dalej po swojemu.
Po odbyciu lotu z przesiadką w Stambule, doleciałem po wielu godzinach do stolicy Wielkiej Brytanii. W Londynie miałem ponownie parę godzin by przejść się nocą nad Tamizę. Tym razem czasu starczyło by rzucić okiem na pięknie oświetlony London Bridge.
Też mnie zaczepił uczeń tej szkoły. 15 minut musiałem mu tłumaczyć (oraz jego nauczycielowi), że nie jestem zainteresowany kupnem mandali. Następnie na chwilę wpadłem do niego na herbatę, poprosił mnie abym kupił jakiś ryż i mleko dla dziecka - powiedziałem, że nie ma sprawy. Poszliśmy więc do sklepu, a on...Załadował na ladę zakupy za ponad 150$! Najpierw się uśmiechnąłem, a następnie powiedziałem, że chyba zaszło jakieś nieporozumienie. Dałem mu 10$ i odwróciłem się na pięcie. Dziwnym sposobem nagle przestał się uśmiechać i mówić jaką jestem wspaniałą osobą. Chyba się zdenerwował, że zmarnował te 3-4 godziny
@tymeq1 Szczerze Ci powiem, że trafiłem dwukrotnie na uczniów różnych szkół. I z jednymi i drugimi posiedziałem parę godzin. Za pierwszym razem jak byłem w Katmandu to poznałem właśnie ucznia wyżej opisanej nepalskiej szkoły. Chłopak nie był natarczywy, utrzymuję z nim kontakt do dzisiaj. W drodze powrotnej jak odwiedzałem Katmandu po raz kolejny, trafiłem na innego ucznia innej szkoły. Ten był już bardzo namolny i jak opuszczałem go z niczym był mniej przyjazny.
:)A o sytuacjach z mlekiem dla dziecka słyszałem ale nie spotkała mnie. W takim przypadku zawsze trzeba się pytać sprzedawcy przed kupnem ile co kosztuje bo nawet głupie mleko okaże się majątkiem.
:)
Ekstra relacja! Byłem prawie dokładnie w tym samym momencie w Nepalu co ty
;-) Od 1 do 21 marca. byliśmy na Everest base camp trek, ale oczywiście dorwało nas to samo pogorszenie pogody... Prognozy były na tyle złe, że zdecydowaliśmy się zrobić odwrót z Dingboche do Namche, w którym potem padał śnieg przez 2 dni. Poza tym wszechobecne zimno też dało się we znaki, czapki zimowej nie zdjąlem przez 4 dni. Miejscowi mówili że ten marzec jest najzimniejszy jaki kojarzą. Ale wspomnienia i wyprawa przecudowne. Święto Hali spędziliśmy w Kathmandu, coś niesamowitego, tysiące ludzi szło przez całe miasto aby spotkać się i świętować na Durbar Sqare. A w Bhaktapur byliśmy tego samego dnia heh
;-) pozdrawiam
@gecko Dzięki! Za rok musisz się tam wybrać! Przygoda życia!
:)@Wojtas_88 Dzięki również. Coś czuję że gdzieś na pewno minęliśmy w Nepalu. A pogoda w górach była dość nieprzyjemna ale i tak była to bardzo fajnie wyprawa
:) Masz gdzieś swoją relacje? Bo chętnie bym poczytał i obejrzał zdjęcia z tego samego okresu innym okiem
:)
Quote:-- 31 Lip 2017 14:26 -- @Wojtas_88 Dzięki również. Coś czuję że gdzieś na pewno minęliśmy w Nepalu. A pogoda w górach była dość nieprzyjemna ale i tak była to bardzo fajnie wyprawa
:) Masz gdzieś swoją relacje? Bo chętnie bym poczytał i obejrzał zdjęcia z tego samego okresu innym okiem
:) Niestety nie zrobiłem relacji. Ciągle brak czasu, ale może i mnie zainspirujesz i postaram się kiedyś coś napisać
:) Przed wyjazdem bałem się, że będzie potem takie uczucie, że po zobaczeniu Himalajów już żadne góry nie będą mnie kręciły, ale na szczęście tak nie jest. Himalaje są niesamowite, trzeba je zobaczyć na własne oczy. To uczucie kiedy musisz wysoko zadrzeć głowę, widzisz góry, nad górami chmury a potem jeszcze nad tymi chmurami wystają ośnieżone szczyty - bajka. Chyba też trochę uzależniają, bo już na 2018 planuje znowu lecieć do Nepalu z żoną
:DUcieczka z Dingboche przez załamaniem pogody
A tak wygląda ucieczka z Namche Bazaar następnego dnia
;)
Pozdrawiam i masz mój głos na relację miesiąca
;)
We wschodniej części Bhaktapur znajduje się XV w. trzypiętrowa świątynia Dattatreya, której ściany zdobią rzeźby erotycznych scen. Przed budynkiem stoją wielkie posągi zapaśników Malla, które strzegą wejścia.
W drodze powrotnej do stolicy zauważyłem, że Nepalczycy chętnie dosiadają się do mnie w autobusie. Wolnych miejsc nigdy nie brakuje ale gdy tylko miejsce obok mnie jest puste ktoś je zajmuje. W większości bywały to dzieci, które cały czas się uśmiechały i przyglądały mi się bez słowa.
Idąc z dworca autobusowego do hostelu zaszedłem na chwilę na Tundikhel, będącym największym placem w stolicy, który znajdujący się w jego centrum. Południowa części tego placu służy do grania w krykieta oraz w piłkę nożną. Kiedy dzieciaki widziały mnie z aparatem prosiły o zrobienie zdjęć podczas grania w ich ulubiony sport. Północna cześć placu jest natomiast zamknięta i wykorzystywana głównie w czasie ćwiczeń wojskowych oraz dużych imprez.
Koło południa nad miastem rozeszła się ulewa, która uśpiła stolicę na kilka godzin. Ulicę opustoszały i zamiast miejskiego hałasu słychać był tylko odgłos ciężkich kropel uderzających w okna. Kiedy wieczorem deszcz ustąpił życie wróciło na swój poprzedni tor i znów zapanował gwar na ulicach.
Dzień 15 19.03.17 Świątynia Paśupatinath i Katmandu Durbar Square
Ostatni dzień w stolicy pozostawiłem na odwiedzenie we wschodniej części miasta Katmandu Paśupatinath. Jest to hinduistyczna świątynia uważana za najświętszy przybytek Śiwy w Nepalu. W granicach tego sanktuarium przebywają pątnicy ubrani w żółto-pomarańczowe stroje. Są to Sadhu, hinduscy wędrowni asceci, z długimi związanymi włosami i wymalowanymi twarzami. Siedząc na okolicznych murkach chętnie dają się fotografować przez turystów za pieniądze. Świątynia Pashupatinath słynie z ceremonii kremacji, które odbywają się wzdłuż rzeki Bagmati, której nurt niesie prochy zmarłych do świętej dla hindusów rzeki Ganges. Hindusi wierzą, że dzięki temu zmarli odrodzą się w przyszłości w nowym wcieleniu.
W drugiej części dnia zdecydowałem się zobaczyć pałac przy Durbar Square Katmandu. Konkretnie kompleks pałacowo-świątynny, Hanuman Dhoka, który został wybudowany w XVI w., a następnie rozbudowywany przez kolejne dziesiątki lat. Cały kompleks jest podzielony na kilka części. Na jego początku znajduje się brama wjazdowa do pałacu Hanuman. Zaraz za nią dziedziniec Nasal Chok, na którym przez setki lat odbywały się koronacje królewskie. W tym samym miejscu widnieją portrety wszystkich władców z dynastii Malla, a nad dziedzińcem góruje dziewięciokondycyjna wieża Basantapur. Kolejnym dziedzińcem jest Mul Chok z pałacem dedykowanym Taleju Bhawani, opiekuńczej bogini rodziny Malla. Na samym końcu znajduje się mieszkalna rezydencja Mohan Chok dla kolejnych królów Malla.
Kiedy zapadł zmierzch zrobiłem sobie spacer ciasnymi uliczkami Katmandu, by po raz ostatni przyjrzeć się beztroskim twarzom Nepalczyków i pożegnać się z tym głośnym ale naprawdę ciekawym i pięknym krajem.
Dzień 16 i 17 20-21.03.17 Powrót
Kiedy ruszyłem na lotnisko większość stolicy jeszcze spała. Gdzieś w połowie drogi minąłem królewski pałac Narayanhiti, skrywający się za wysokim murem. Z tym miejscem wiąże się mroczna historia, która zdarzyła się ponad 15 lat temu. 1 czerwca 2001 roku zginął tu ówczesny król Nepalu wraz z najbliższą rodziną z rąk innego członka rodziny królewskiej pod pretekstem zemsty. Rzekoma zemsta dotyczyła odmówienia królewiczowi wybrania sobie własnej wybranki na żonę. Królewski zabójca rządził przez kolejne 3 dni po czym popełnił samobójstwo. Sytuacja ta wprowadziła chaos na cały kraj przez następne parę lat. Pałac w dalszym ciągu funkcjonuje, a część tego budynku została wydzielona na publiczne muzeum.
Gdy dotarłem na lotnisko potrzebowałem skorzystać z punktu informacyjnego. Na miejscu okazało się, że niestety nikt po angielsku nie potrafił mówić. Odesłano mnie do podobnego miejsca w innej części budynku, gdzie trafiłem na gadatliwego młodego Nepalczyka. Ten chętnie mi pomógł, jednak nim uzyskałem odpowiedź musiałem odbyć krótką rozmowę towarzyską oraz nawiązać kontakt facebook'owy.
W momencie kiedy przechodziłem przez nepalską kontrole bezpieczeństwa miałem wrażenie, że procedury działania dalece odbiegają od europejskich. Czasem kiedy turyści przekraczali piszczącą bramkę albo obchodzili ją bokiem nikt nie reagował. Zwyczajnie Nepalczycy pracowali dalej po swojemu.
Po odbyciu lotu z przesiadką w Stambule, doleciałem po wielu godzinach do stolicy Wielkiej Brytanii. W Londynie miałem ponownie parę godzin by przejść się nocą nad Tamizę. Tym razem czasu starczyło by rzucić okiem na pięknie oświetlony London Bridge.