+6
sevenfiftyseven 11 marca 2018 13:40
Image

Kolejna część w piątek. Jeśli możecie to zostawiajcie like, motywuje to do dalszego pisania :DW busie Luangprabang (Laos)- Hanoi (Wietnam)

Załoga naszego busa była dokładnie tak liczna jak ilość turystów w środku- 8 osób. Z opowieści na różnych stronach wyczytałem, że autobus jedzie do granicy z Wietnamem gdzie dojeżdża ok. 4:00 nad ranem, po czym czeka się do 7-8 rano kiedy posterunek jest otwierany. W naszym przypadku- było inaczej. O 1:00 w nocy nagle staneliśmy niewiadomo gdzie (nie szło nawet się zorientować, bo na zewnątrz zupełnie ciemno a szyby zaparowane), zgasły wszystkie światła i motor. Myślałem wpierw, że znowu się popsuł- nikt nic nam nawet nie próbował powiedzieć co i jak.

Ruszyliśmy o 7:00 rano, okazało się że to była przerwa na spanie. Czyli zaraz granica, tak? Chciałbyś.

O 7:30 pierwsza przerwa na siku (OD ODJAZDU O 18:00 POPRZEDNIEGO DNIA), dosłownie pośrodku pola. Faceci wiadomo nie mają problemu- laski się momentalnie zapoznały idąc razem w krzaki.

I gdzie ta granica??? Jedziemy i jedziemy... dochodzi 12:00... Tak, dokładnie- na granicę z Wietnamem dojechaliśmy o 12:00, zamiast o 4:00 nad ranem. Coś czarno widzę ten przyjazd do Hanoi o czasie.

Na granicy wysiadasz dosłownie ze wszyskim- w środku można było zostawić co najwyżej suchy prowiant. Przechodzimy z jednego do drugiego kraju, gdzie sierp i młot powiewa na ulicach. Dlatego to przejście graniczne nie miało prawa być szybkie. Pomimo, że nasza grupa była jedyna- zajęło nam to 45 minut. Super że nie ryzykowaliśmy i wyrobiliśmy sobie wizy wcześniej, jakaś para z Francji (nie jechali z nami) tkwiła na granicy już od wczoraj, próbując załatwić sobie wjazd (myśleli że dostaną ją na granicy). Wsiadamy spowrotem do naszej karocy. Czekając na nasze paszporty, zapoznajemy się z pozostałymi parami- jedni ze Stanów, drudzy z Argentyny, trzeci z Japonii (oni to prawie lokalsi w porównaniu do reszty ;) ).

Image

Zatem, GOODMORNING VIETNAM nie pasowało bo już było po południu. Ale nic, życie się toczy dalej, nasz autobus jakimś cudem również ;) Kolejne pare godzin to już coraz intensywniejsze wyczekiwanie celu podróży. Stajemy na postój, jest jakieś Wi-Fi, w końcu można ogarnąć gdzie jesteśmy. Okazuje się, że przekroczyliśmy granice w zupełnie innym miejscu niż się spodziewaliśmy, i kierujemy się obecnie do Vinh, czyli miasta 200km na południe od Hanoi. Powiem szczerze, że było mi to już obojętne. Ważne by kiedyś w końcu tam dojechać.


Jakiś kawałek drogi dalej, autobus staje, wchodzi koleś z załogi i nas wszystkich dosłownie zaczyna wyganiać. Po 19 godzinach razem, myślałem że coś nas już łączy i chociaż dostaniemy jakieś kwiaty na pożegnanie ;( Wygania nas na pobocze autostrady. Chwile trwało, nim ogarneliśmy że chodzi mu o to że ten autobus jedzie do Vinh, a my się teraz mamy przesiąść do autobusu do Hanoi, kierowcy przekazał już pieniądze za nas przejazd.


Wchodzimy więc całą, nowopoznaną ekipą do drugiego autobusu. Okazuje się on być wykończony w dużo lepszym komforcie, natomiast pierwsze minuty po wejściu są bardzo nerwowe. Wszyscy zajeliśmy dowolne, wolne miejsca, a kierowca podchodzi do nas i pokazuje że mamy zająć miejsca na samym tyle- z tym że siedzi tam już jakichś dwóch grubych, spoconych kitajców, a my mamy zająć miejsca między nimi. Takiego wała, nie idziemy tam. Ten się wkurza na niesubordynacje pasażerów (tutaj wychodzi różnica kulturowa) i zaczyna szarpać najbliższą niego ze wszystkich "nowych osób"- Argentynke. Silna baba, gestowo mu tłumaczy że jeszcze raz ją dotknie a się to dla niego źle skończy. Ja postanawiam że jeśli ten kurdupel zaraz dotknie Asie to mu walne z barana nie patrząc na konsekwencje. W końcu gość daje sobie spokój i rusza w końcu tym cholernym autobusem.

Image

Do tego drugiego autobusu wsiedliśmy o 18, czyli o godzinie o której powinniśmy być już w Hanoi.

Image

Po 21 przechodzi jakiś zwerbowany pasażer i pyta się naszej całej ósemki naraz- gdzie chcemy wysiąść. "City centre" oczywiście odpowiadamy. Po chwili kierowca zatrzymuje autobus na zatoczce przy autostradzie i każe nam wysiadać. Rzeczywiście, to chyba już Hanoi, ale zdecydowanie nie centrum. Nieważne, weźmiemy taxi, byleby zaraz wziąć prysznic i się położyć w nieruchomym łóżku. Nasze plecaki wychodzą z luku śmierdzące uryną oraz oblepione szerszeniami:

Image

Bierzemy się za łapanie taxi. Problem taki, że nikt z nas nie ma ani trochę Wietnamskiej waluty. Amerykańska para udaje się do bankomatu, natomiast my z Argentyńczykami pakujemy się do taksówki i ustalamy że zapłacimy w $$. Jesteśmy w Wietnamie! Przez to jak wyglądała nasza podróż z Laosu, czuje,y się prawie tak jakbyśmy przyjechali tu na stopa.

Image

Jeszcze tylko ponawigować do hotelu, na szczęście pobrałem mapy offline Hanoi jeszcze w Laosie. Udało się znaleźć. Meldunek, prysznic, dobranoc.

2017.09.14: Dzień 9

Dla mnie, nie ma nic lepszego w podróży niż świadomość z rana że masz w cenie hotelu śniadanie, oraz że nie musisz się wynosić przed 12:00 bo spędzasz tu jeszcze (przynajmniej) kolejną noc. Tak właśnie było, a restauracja hotelowa okazała się być na 9 piętrze, odsłaniając szarą panorame miasta.

Image

Image

Image

Po śniadaniu idziemy poczuć klimat Hanoi.

Image

Image

Image

Szczerze, to zanim tu przyjechałem to te słomiane kapelusze uważałem jedynie za stereotypowy archetyp azjaty, i myślałem że w rzeczywistości używane są tylko na polach ryżowych. Jak widać się myliłem!

Image

Wchodzimy do muzeum kobiet.

Image

Socjalistyczne plakaty zachęcające kobiety do wstąpienia w szeregi:

Image

Ohaguro: malowanie zębów na czarno przez zamężne kobiety.

Image

Potem idziemy na jakieś żarcie, a nasz stolik obsługuje dziewięciolatka:

Image

Image

Image

2017.09.15: Dzień 10

Image

Mamy farta i akurat cyklon zbliża się Wietnamu (najciężej było kilkaset kilometrów na południe, tam zginęło kilkadziesiąt osób), my doświadczamy jedynie niekończącego się deszczu. Przez niego, chwilowo nie mamy pomysłu co tu porobić do wieczora, kiedy startujemy w strone Sapy. Idziemy więc znów w miasto- głównie po to by zobaczyć pociąg do Sajgonu.

Image

Brud. Spuchnięte, zdechłe szczury i ryby pływają po powierzchni jeziora, a gościu w tym łowi ryby.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Rano wykupiliśmy w jednym z tysiąca biur podróży przejazd do Sapa, wraz z odbiorem z hotelu. Oszczędzamy w ten sposób na jednym noclegu bo jedziemy nocnym busem. Niestety odległość jest niewystarczająca by podróż zajęła całą noc- wedle moich obliczeń do Sapy zajedziemy już o 3:30 rano, najpierw jedziemy jednym busikiem kilkanaście minut, następnie wsiadamy do takiego sleepera jakim jechaliśmy z Vinh do Hanoi.

Niepotrzebną część bagażu zostawiliśmy w przechowalni naszego hotelu, co nam bardzo ułatwi poruszanie się po Sapa.

Image

2017.09.17: Dzień 13

Obliczenia się sprawdziły i rzeczywiście zajechaliśmy do Sapa o 3:30 rano. Przypomniały mi się mega nieprzyjemne nocne jazdy PolskimBusem kiedy to człowiek rozespany musi w środku nocy wysiąść na pizgawicę. A tu niespodzianka- autobus stanął, zgasił motor i pozwolili wszystkim pospać jeszcze dwie godziny i pół godziny. Dzięki temu mogliśmy się udać od razu na wschód słońca, a nie włóczyć bez celu. Jesteśmy około 20 km od granicy Wietnamsko-Chińskiej.

Image

Image

Pojechałem tam dla jednego widoku. I jest. Dla mnie- kwintesencja Wietnamu.

Image

Image

Image

Śniadanie z takim widokiem...

Image

Obowiązkowo kawa po Wietnamsku: smak mi zapadł w pamięć, ale jednak nie trafiła za bardzo w mój gust...

Image

Nie decydujemy się na trekking z przewodnikiem po przygotowanych pod publikę wioskach (nie można wejść samemu), za to wjeżdżamy na najwyższy szczyt Indochin: Fansipan. Pozwala to nam na oglądanie tych wszystkich pól tarasowych z powietrza, i to tak naprawdę mnie bardziej zajarało niż sama góra... Wjazd był bardzo drogi, bo aż 600 000 VND od osoby. Kolej linowa została uruchomiona w 2013 przez (oczywiście) Dopplemayr. Szczerze- chciałbym kiedyś dla nich pracować. Konstrukcja dzierży dwa rekordy Guinessa: największa różnica między stacjami (1410m) oraz najdłuższy odcinek liny niepodparty masztem (6295m).

Image

Image

Na szczycie ogromny zawód- mimo wzniesienia się o 1,4km w górę, dalej nie wyszliśmy ponad chmury (które zdawały się być nisko) tylko jesteśmy pomiędzy nimi- efekt mimo wszystko bardzo ciekawy. Po raz pierwszy od wylotu z Warszawy zakładamy na siebie wierzchnie okrycie.

Image

Image

Image

Na szczycie również znajduje się kilka świątyń, nie mogę sobie wyobrazić jak one zostały tu postawione.

Image

Jedzenie w kościele? Tak- to są dary od wiernych dla "Matki" którą się czci w Wietnamie- głównie towary mniej lub bardziej luksusowe jak piwo, cola, ciastka, papier toaletowy...

Image

Image

Zjazd w dół

Image

Image

Nocujemy w Sapa, nasz hotel prowadzi matka z córkami i są niesamowicie miłe. Zastanawiało mnie przez cały okres pobytu w Wietnamie, gdzie się podziali wszyscy faceci- większość populacji z którą się spotkaliśmy to były kobiety. Dzieci gospodyni były za małe żeby móc powiedzieć że ich Tata zginął na wojnie, jednak wieczorem ani rano nie było go widać. Pewnie pracuje na jednym z tych wielkich projektów inżynieryjnych...

Gdy wybraliśmy się późnym wieczorem na kolację, podejrzeliśmy trochę miejscowego życia- spodobał mi się sposób w jaki grupa zamawiała posiłek; każdy zamówił po jednej potrawie i misce ryżu, po czym ustawili wszystko na środku i mieli urozmaicone jedzenie.

Image

My z kolei zamówiliśmy "Chicken Soup" licząc na ten boski przysmak do którego już przywykliśmy. Przynieśli nam natomiast miskę ze wszystkim czego się spodziewaliśmy (kawałki kurczaka, kiełki, pac-choi) ale zamiast rosołu był... rozwodniony, rozgotowany ryż. Pierwsza reakcja- nie tkne tego. Było bardzo dobre.

2017.09.18: Dzień 12

Z Sapa wyjeżdżamy o 8 rano. Dzisiaj pogoda dużo lepsza...

Image

Image

Nasz skoncentrowany kierowca busa:

Image

Z powrotem w Hanoi.

Kolejna część w poniedziałek :)Wróciliśmy z Sapa do Hanoi.

Uliczny sklep mięsny:

Image

Uliczny zmywak kuchenny:


Dodaj Komentarz

Komentarze (16)

grzalka 13 marca 2018 13:22 Odpowiedz
Czekam na dalszą część. Pozdrawiam
trav-diver 22 marca 2018 18:33 Odpowiedz
Też czekam ;-)
trav-diver 22 marca 2018 18:33 Odpowiedz
Też czekam ;-)
luc4s 26 marca 2018 20:12 Odpowiedz
Super relacja
maxima0909 3 kwietnia 2018 12:20 Odpowiedz
Hej. Widzę, że wybieracie ostatnio podobne destynacje, jak nie Bałkany to Azja :D, może niedługo wpadniemy na siebie gdzieś na trasie. ;) Chciałam podpytać o o nocleg w Sapa. Pisaliście, że polecacie. Możecie wrzucić jakiś namiar?
sevenfiftyseven 5 kwietnia 2018 20:09 Odpowiedz
Maxima0909 napisał:Hej. Widzę, że wybieracie ostatnio podobne destynacje, jak nie Bałkany to Azja :D, może niedługo wpadniemy na siebie gdzieś na trasie. ;) Chciałam podpytać o o nocleg w Sapa. Pisaliście, że polecacie. Możecie wrzucić jakiś namiar?A żeby było lepiej- w marcu tego roku zaręczyliśmy się w Maroko :D W Sapa nocowaliśmy tutaj: https://www.booking.com/hotel/vn/sapa-moment.pl.html?aid=304142;label=gen173nr-1FCAEoggJCAlhYSDNYBGi2AYgBAZgBHsIBCndpbmRvd3MgMTDIAQzYAQHoAQH4AQuSAgF5qAID;sid=f6fca1f03d7c4782ee2936acc02347bb
maxima0909 6 kwietnia 2018 12:00 Odpowiedz
no to żeby było jeszcze lepiej :) my w tym roku lecimy do Wietnamu i wracamy do Kambodży :Ddzięki za namiary :)
katka256 8 kwietnia 2018 17:00 Odpowiedz
sevenfiftyseven napisał:Maxima0909 napisał:Hej. Widzę, że wybieracie ostatnio podobne destynacje, jak nie Bałkany to Azja :D, może niedługo wpadniemy na siebie gdzieś na trasie. ;) Chciałam podpytać o o nocleg w Sapa. Pisaliście, że polecacie. Możecie wrzucić jakiś namiar?A żeby było lepiej- w marcu tego roku zaręczyliśmy się w Maroko :D W Sapa nocowaliśmy tutaj: https://www.booking.com/hotel/vn/sapa-moment.pl.html?aid=304142;label=gen173nr-1FCAEoggJCAlhYSDNYBGi2AYgBAZgBHsIBCndpbmRvd3MgMTDIAQzYAQHoAQH4AQuSAgF5qAID;sid=f6fca1f03d7c4782ee2936acc02347bbGratulacje!
dryblas 8 kwietnia 2018 19:41 Odpowiedz
Dzięki za podbudowanie mojej inspiracji na podróż do Azji, fajnie też że podaliście koszty i przekonałem się że moje wyliczenia są na realnym poziomie :)
supekw 3 listopada 2018 18:27 Odpowiedz
Dzięki za relację! Czy mógłbyś się podzielić namiarami na noclegi w Hanoi?
sevenfiftyseven 4 listopada 2018 11:49 Odpowiedz
supekwDzięki za relację! Czy mógłbyś się podzielić namiarami na noclegi w Hanoi?
https://www.booking.com/hotel/vn/may-de-ville-old-quarter-ii.pl.html?label=gen173nr-1FCAEoggI46AdIM1gEaLYBiAEBmAEeuAEXyAEM2AEB6AEB-AELiAIBqAID;sid=ef4bba977f35024aac1777c307c96b46;srpvid=247e4ba0b847019f&
sevenfiftyseven 4 listopada 2018 23:42 Odpowiedz
supekwDzięki za relację! Czy mógłbyś się podzielić namiarami na noclegi w Hanoi?
https://www.booking.com/hotel/vn/may-de ... 0b847019f&
ruda-laur 4 listopada 2018 23:42 Odpowiedz
dlaczego wiza do Wietnamu kosztowała tak dużo? byłam w zeszłym roku i za e-wize płaciłam 25$/os. aż tak poszły w górę?
puhacz 5 listopada 2018 04:01 Odpowiedz
Nie poszły w górę tylko te podane powyżej 350 zł to jest plus minus cena wizy gdy wyrabia się ją osobiście w Ambasadzie Wietnamu w Warszawie (autorzy relacji poprawcie mnie jeśli się mylę). E-wiza nadal 25$ więc żadne zmiany w cenach nie zaszły. Swoją drogą ten pilotażowy program e-wiz planowo miał się zakończyć jakoś w lutym 2019, czyli całkiem niedługo. Ciekawe czy go przedłużą.p.
mariuszewski 26 sierpnia 2019 17:44 Odpowiedz
Cześć a czy mógłbyś napisać coś o noclegu ?namiary? na Cat Ba ? Czy rezerwacja, czy z marszu ? pozdrawiam Mariusz
mariuszewski 27 sierpnia 2019 05:25 Odpowiedz
Cześć a czy mógłbyś napisać coś o noclegu ?namiary? na Cat Ba ? Czy rezerwacja, czy z marszu ? pozdrawiam Mariusz