Zaliczyliśmy też grobowiec Itimad-ud-Daulah zwany również Baby Taj znajdujący się po drugiej stronie rzeki oraz park Mehtab Bagh skąd można zobaczyć Taj Mahal z za rzeki.
Ogólnie są to jedyne miejsca, gdzie w Agrze jest ładnie. Objechaliśmy całe miasto wynajętym tuk-tukiem, zjedliśmy najostrzejsze jedzenie w życiu, ale pod koniec jedynego pełnego dnia w mieście, chcieliśmy jak najszybciej jechac dalej. Na koniec jeszcze kolejka do zdjęcia z "białą o czerwonych włosach"
:)
SAWAI MADHOPUR / RATHAMBORE TIGER RESERVE Dostanie się do kolejnego punktu na naszej mapie atrakcji nie było łatwe. Żaden lokalny transport nie jeździ tam bezpośrednio więc musieliśmy kombinować. Z Agry złapaliśmy autobus do Jaipuru, z nadzieją, że tam uda się szybko ogarnąć kolejny autobus lub pociąg. Nie chcieliśmy zostawać w Jaipur – potrzebowaliśmy odpoczynku od miast, więc z powodu braku alternatyw, zdecydowaliśmy się na taksówkę. Jak się okazało, w cenie mieliśmy niezliczone możliwości poznania zwykłego hinduskiego życia na prowincji
:)
Samo miasteczka wskoczyło u nas w TOP 3 w Indiach. W końcu uwolniliśmy się od zgiełku i mogliśmy spokojnie rozkoszować się lokalnym klimatem – ponieważ byliśmy tam w czerwcu turystów nie było zbyt dużo i mogliśmy chociażby zobaczyć Świętą Krowę po środku dworca kolejowego
:) Po bilety powrotne do Jaipuru, trzeba było chwilę postać w kolejce, ale bez problemu udało je się kupić na pojutrze.
Poza sezonem ogarnęliśmy najlepszy hotel w podróży za śmieszne pieniądze:
Kolejny raz usłyszeliśmy, że czegoś nie jesteśmy w stanie ogarnąć samemu – tym razem wykupienia safari w Rathambore. Praktyka pokazała, że idąc do biura parku, mogliśmy sobie wybierać godziny, typy pojazdów i co tylko chcieliśmy za cenę dużo niższą niż oferowana przez pośredników.
Safari wg mnie jest swojego rodzaju punktem obowiązkowym. W rezerwacie żyje kilkadziesiąt tygrysów i relatywnie często można je zobaczyć. Oczywiście wszystko zależy od szczęścia i ilości wykupionych wycieczek – te odbywają się rano i popołudniu i trwają ok 3 godzin. Oprócz tygrysów w rezerwacie można zobaczyć ogrom innych zwierząt, a wybór wycieczki popołudniowej pozwolił nam zobaczyć cały ich przekrój przy wodopoju.
Jeszcze maluch, który według przewodnika miał kilka tygodni:
Co do samych tygrysów, mieliśmy umiarkowane szczęście. Z auta widzieliśmy tyle:
Ale magia aparatu i dużego zoom’a pozwoliła zrobić takie zdjęcie:JAIPUR i AMBER FORT Jaipur oznaczany jest w przewodnikach jako jedno z miejsc, które trzeba odwiedzić. A w każdym razie jest na kilku wycieczkach w Lonely Planet, czyli miejsce warte zobaczenia. Niestety dla nas, po dłuższym już pobycie w Indiach samo miasto nie zrobiło żadnego wrażenia. Podobnie jak Agra było brudne, tłoczne i mało przyjazne – cieszyliśmy się, że zostawaliśmy tam tylko chwilę.
Zaliczyliśmy spacer po starym mieście (Pink City) z polecanym bazarem, odwiedziliśmy Hawa Mahal (Pałac Wiatrów), z którego roztacza się całkiem fajny widok (w tym na Jantar Mantar – które odpuściliśmy, ponieważ zbudowane jest przez tego samego astronoma, co to które opisywałem w Delhi – to w Jaipurze, jest podobno lepiej zachowane).
W każdym razie do Jaipuru warto wybrać się, żeby komunikacją miejską dojechać do Amber Fort, który robi bardzo dobre wrażenie. Jak to w Indiach, jako atrakcja turystyczna jest super zachowane, czyste i przyjemnie tam spędzić czas. Dla chętnych pod górę, można wjechać na słoniu, a rzesza domorosłych przewodników pomoże chętnym w zwiedzaniu
:)
O samym Amber Fort mogę napisać tylko, że można łazić tam godzinami, podziwiając widoki i budynki. Nie jestem typem fana historii, który chodzi i podziwia każdy szczegół, więc siłą rzeczy nie za dużo mogę je opisać, ale pamiętam że obiekt ten był ważnym elementem w murach i fortyfikacjach ciągnących się po okolicznych wzgórzach.
Super, że pojawia się relacja z Indii, bo na pewno forum nie cierpi na ich nadmiar
:) pamiętasz może jak długo jechałeś z Kochi do Allepey i jak często kursują tam busiki lub pociągi?
Cieszę się że pojawia się jakieś zainteresowanie relacją
:)Co do czasu przejazdu, to dokładnie nie pamiętam ile jechaliśmy, ale było to spokojnie 2,5-3 godziny. Tylko, że było to z lotniska, a nie z centrum Kochi. Autobus co chwile się zatrzymywał, a po drodze zaliczyliśmy przynajmniej dwa-trzy "dworce autobusowe". Jeśli mnie pamięć nie myli, to takich bezpośrednich połączeń autobusowych było kilka. Pociąg na pewno jeździł jeden o poranku na trasie Kochi - Trivadrum (oryginalnie jechał chyba z Goa) - my wsiadaliśmy w niego w Allepey. Dokładniejszego rozkładu nie pamiętam, zresztą i tak od tego czasu mogło się sporo pozmieniać
:)
Zaliczyliśmy też grobowiec Itimad-ud-Daulah zwany również Baby Taj znajdujący się po drugiej stronie rzeki oraz park Mehtab Bagh skąd można zobaczyć Taj Mahal z za rzeki.
Ogólnie są to jedyne miejsca, gdzie w Agrze jest ładnie. Objechaliśmy całe miasto wynajętym tuk-tukiem, zjedliśmy najostrzejsze jedzenie w życiu, ale pod koniec jedynego pełnego dnia w mieście, chcieliśmy jak najszybciej jechac dalej. Na koniec jeszcze kolejka do zdjęcia z "białą o czerwonych włosach" :)
SAWAI MADHOPUR / RATHAMBORE TIGER RESERVE
Dostanie się do kolejnego punktu na naszej mapie atrakcji nie było łatwe. Żaden lokalny transport nie jeździ tam bezpośrednio więc musieliśmy kombinować. Z Agry złapaliśmy autobus do Jaipuru, z nadzieją, że tam uda się szybko ogarnąć kolejny autobus lub pociąg. Nie chcieliśmy zostawać w Jaipur – potrzebowaliśmy odpoczynku od miast, więc z powodu braku alternatyw, zdecydowaliśmy się na taksówkę. Jak się okazało, w cenie mieliśmy niezliczone możliwości poznania zwykłego hinduskiego życia na prowincji :)
Samo miasteczka wskoczyło u nas w TOP 3 w Indiach. W końcu uwolniliśmy się od zgiełku i mogliśmy spokojnie rozkoszować się lokalnym klimatem – ponieważ byliśmy tam w czerwcu turystów nie było zbyt dużo i mogliśmy chociażby zobaczyć Świętą Krowę po środku dworca kolejowego :) Po bilety powrotne do Jaipuru, trzeba było chwilę postać w kolejce, ale bez problemu udało je się kupić na pojutrze.
Poza sezonem ogarnęliśmy najlepszy hotel w podróży za śmieszne pieniądze:
Kolejny raz usłyszeliśmy, że czegoś nie jesteśmy w stanie ogarnąć samemu – tym razem wykupienia safari w Rathambore. Praktyka pokazała, że idąc do biura parku, mogliśmy sobie wybierać godziny, typy pojazdów i co tylko chcieliśmy za cenę dużo niższą niż oferowana przez pośredników.
Safari wg mnie jest swojego rodzaju punktem obowiązkowym. W rezerwacie żyje kilkadziesiąt tygrysów i relatywnie często można je zobaczyć. Oczywiście wszystko zależy od szczęścia i ilości wykupionych wycieczek – te odbywają się rano i popołudniu i trwają ok 3 godzin. Oprócz tygrysów w rezerwacie można zobaczyć ogrom innych zwierząt, a wybór wycieczki popołudniowej pozwolił nam zobaczyć cały ich przekrój przy wodopoju.
Jeszcze maluch, który według przewodnika miał kilka tygodni:
Co do samych tygrysów, mieliśmy umiarkowane szczęście. Z auta widzieliśmy tyle:
Ale magia aparatu i dużego zoom’a pozwoliła zrobić takie zdjęcie:JAIPUR i AMBER FORT
Jaipur oznaczany jest w przewodnikach jako jedno z miejsc, które trzeba odwiedzić. A w każdym razie jest na kilku wycieczkach w Lonely Planet, czyli miejsce warte zobaczenia. Niestety dla nas, po dłuższym już pobycie w Indiach samo miasto nie zrobiło żadnego wrażenia. Podobnie jak Agra było brudne, tłoczne i mało przyjazne – cieszyliśmy się, że zostawaliśmy tam tylko chwilę.
Zaliczyliśmy spacer po starym mieście (Pink City) z polecanym bazarem, odwiedziliśmy Hawa Mahal (Pałac Wiatrów), z którego roztacza się całkiem fajny widok (w tym na Jantar Mantar – które odpuściliśmy, ponieważ zbudowane jest przez tego samego astronoma, co to które opisywałem w Delhi – to w Jaipurze, jest podobno lepiej zachowane).
W każdym razie do Jaipuru warto wybrać się, żeby komunikacją miejską dojechać do Amber Fort, który robi bardzo dobre wrażenie. Jak to w Indiach, jako atrakcja turystyczna jest super zachowane, czyste i przyjemnie tam spędzić czas. Dla chętnych pod górę, można wjechać na słoniu, a rzesza domorosłych przewodników pomoże chętnym w zwiedzaniu :)
O samym Amber Fort mogę napisać tylko, że można łazić tam godzinami, podziwiając widoki i budynki. Nie jestem typem fana historii, który chodzi i podziwia każdy szczegół, więc siłą rzeczy nie za dużo mogę je opisać, ale pamiętam że obiekt ten był ważnym elementem w murach i fortyfikacjach ciągnących się po okolicznych wzgórzach.