+1
marcinsss 4 lutego 2019 14:41
Image

Image

Image

Z naszych leżaków, na wprost widać przystań na Praslin i niestety w końcu nadchodzi ten moment, że trzeba ruszyć cztery litery i iść na przystań. Troszkę smutno, bo spędziliśmy tam świetne kilka dni, a do tego ta świadomość, że właściwie od tego momentu zaczynamy pomału wracać do zimna i codzienności... Ale to jeszcze nie tak zaraz...
Bagaże na przystań zawozi nam pracownik hotelu czymś w rodzaju rikszy. Gdybyśmy skontaktowali się z hotelem przed przyjazdem, to i do hotelu by nam te bagaże zawiózł. Bez dodatkowych kosztów.

Image

Image

Image

Na przystani zachwyca kolor wody. Nieprawdopodobny.
Mamy okazję obserwować jak proces zaokrętowania pasażerów na prom na Mahe, który wypływa przed naszym. Wszystko przebiega sprawnie pomimo pozornego bałaganu, trzech kolejek, które się co chwilę mieszają i obsługi, która momentami zupełnie nie jest zainteresowana całym procesem. Chwilę po wypłynięciu promu na Mahe przypływa nasz - szybki i nowoczesny. Płyniemy (jak i poprzednio) "Cat Rose's" za 14 euro od osoby. Podróż trwa ok. 15 minut a na nabrzeżu już czeka na nas sympatyczny młody człowiek z tabliczką, na której jest napisane moje nazwisko...

Niemal do ostatniej chwili zastanawialiśmy się, jak będziemy się poruszać po Praslin. Czy stopem i busami, czy też zdecydować się na własne autko... Ostatecznie potrzeba komfortu ponownie zwyciężyła nad chęcią zaoszczędzenia i wynajmujemy auto. Pomogła w tym, jak zwykle, nieoceniona Mae - recepcjonistka z hotelu na La Digue. Najtańsze, co ja znalazłem, to było autko za 50 euro dziennie + 10 euro na ubezpieczenie. Wykonała kilka telefonów i znalazła auto za 40 euro dziennie z ubezpieczeniem. A sam proces wynajmu był na tyle niezwykły, że pozwolę sobie go opisać.

Człowiek z tabliczką nas powitał na La Digue, rzucił się do pomocy z bagażami, przy czym trochę się zdziwił, jak zobaczył plecaki, a nie walizki, po czym nas poprowadził... do najbliższego food-trucka. Przy plastikowym stoliku, na plastikowym krzesełku siedział kolejny młody afroafrykanin ze złotym łańcuchem na szyi. Rozmiar łańcucha był na tyle imponujący, że nie powstydziłby się go żaden szanujący się raper. Nie jestem tylko pewien, ile było złota w złocie, ale łańcuch doskonale spełniał swoją rolę - dodawał małolatowi autorytetu. Bo nie jestem przekonany, czy właściciel łańcucha skończył 18 lat.
George, bo tak się nazywał małolat, w wynajmowaniu aut miał dużą wprawę i całość trwała kilka minut, łącznie z przeczytaniem przeze mnie jednostronicowej umowy najmu. Umowa jak umowa, bardzo prosta i nic dziwnego w niej nie było. Wkład własny na wypadek uszkodzeń - 500 Euro. Jako posiadacz polisy http://www.icarhireinsurance.com na rok, za bardzo się tym nie przejąłem, ale przejąłem się sposobem, w jaki George potraktował moją kartę kredytową - zrobił sobie komórką zdjęcia obu stron karty. :shock: No cóż, i tak miałem z niej zamiar niedługo zrezygnować... Ale aż do zastrzeżenia karty (zaraz po powrocie) codziennie sprawdzałem, czy mi się jakieś nowe zakupy nie pojawiły.
George pobrał też ode mnie depozyt na wypadek niezatankowania lub nadmiernego zabrudzenia auta w wysokości 500 rupii. Te 500 rupii zawinął w swoją kopię umowy i zszył zszywaczem, tak by nie zginęło. Uprzedzając fakty, człowiek, który pojawił się po odbiór auta miał ze sobą tę umowę i mi ją wręczył. Banknot nadal tam był. Co do sprawdzania czystości przy odbiorze - żadnych szopek nie było. My ze swojej strony ograniczyliśmy "mycie" przed zwrotem ograniczyliśmy do wytrzepania piasku z dywaników. Nasze wozidełko na Praslin wyglądało tak:

Image

I tu robimy przerwę techniczną - jest zbyt ładna pogoda, żeby siedzieć w domu przy kompie. :)c.d.
Warto wspomnieć, że nasz malutki Hyundai miał automatyczną skrzynię biegów. Najmniejsze auto z automatem, jakim kiedykolwiek jeździłem. Przy tutejszych drogach i ruchu lewostronnym było to całkiem miłe ułatwienie. Ruszamy w drogę, zatem jest okazja, żeby o Praslińskich drogach trochę opowiedzieć. Google było tak uprzejme, że na poniższej mapce pokazało wszystkie najważniejsze punkty charakterystyczne, o których chcę napisać..

Mapa Praslin.JPG


Przy odrobinie wyobraźni układ głównych dróg na Praslin przypomina odwróconą do góry nogami literę "A".
Punkt oznaczony C jest wierzchołkiem tego "A" i znajduje się tam kawałek przystosowanej do zwiedzania dżungli (Fond Ferdinand - podobno piękny i niedrogi), a na dole "A" znajdują się dwie najważniejsze i najpiękniejsze plaże Praslin: Anse Georgette i Anse Lazio. Pośrodku między A i B znajduje się Vallée de Mai - kolejny las, do którego trzeba kupić bilet. Piękny i drogi. Nie mogę osobiście ocenić, bo nie byłem, ale Internety twierdzą, że Fond Ferdinand równie ładny, a kilka razy tańszy.
Na mapce widać też gdzie znajduje się nasz hotel oraz Island Pizzeria, w której kilka razy jedliśmy i którą z czystym sercem polecam.
W okolicy pizzerii jest również stacja benzynowa.
Co do jakości dróg - jest różnie. Na większości z nich obowiązuje ograniczenie do 40 km/h :o i uważam, że jest to rozsądnie wymyślone. Jedynie w okolicy Cote d'Or Beach jest odcinek, gdzie można legalnie rozbujać się do 65 km/h. Oczyma wyobraźni widzę miejscowych playboyów, jak zabierają wybranki swojego serca na przejażdżkę w te okolice, z tekstem "Chodź Maleńka, poszalejemy na hajłeju. Czujesz tę prędkość, tę wolność..." :lol:
Najgorszy odcinek drogi, to końcówka dojazdu do Anse Lazio. Strome górki i strasznie dziurawa nawierzchnia. Jako ciekawostka - najlepsza jakościowo droga jest tuż obok i została wybudowana przy okazji budowy resortu "Raffles Seychelles". Bardzo kiepski odcinek jest również między przystanią promową a naszym hotelem.

Image

Nasz hotel... Jego pełna nazwa, to: Coco de Mer Hotel and Black Parrot Suites
O ile hotel na La Digue był naprawdę OK, tak ten był świetny. Bardzo drogi 1.700-1.900 pln/noc) i wart każdej złotówki. Na zakup w normalnej cenie na pewno bym się nie zdecydował, ale że udało się go kupić o wiele taniej, to zaszaleliśmy.
Hotel zrobił bardzo dobre pierwsze wrażenie. W dodatku to "pierwsze wrażenie" było kolorowe i odpowiednio schłodzone. ;)

Image

Bardzo dziwne było to, że pracownik recepcji, który podbiegł do naszego samochodu na podjeździe, żeby nas przywitać, wprowadzić do lobby i pomóc rozładować bagaże miał amputowaną rękę w okolicy łokcia. Pierwszy raz się spotkałem z tym, że osoba z taką niepełnosprawnością pracuje na takim stanowisku. I gdyby to jeszcze było w Europie, ale w Afryce??? Oczywiście uważam, że to bardzo dobrze, że chłopak dostał taką szansę i świetnie sobie radził, z drugiej strony nie wyobrażam sobie, żeby osoba niepełnosprawna nosiła mi bagaże. No właśnie, ja sobie mogłem te bagaże wziąć sam, ale gdyby przyjechały jakieś np starsze osoby? Dziwne... Ale skoro działa, to widocznie jakoś to ogarniają.
W hotelu było mnóstwo drobiazgów i detali, które robiły klimat. Rzeźby, obrazy, podłoga podzielona na kwadraty, a między tymi kwadratami w kilkucentymetrowych szczelinach płynęła woda, dyskretne podświetlenie mebli i ścian... Ktoś to całkiem nieźle zaprojektował. A, no i nazwa zobowiązuje - nie mogło zabraknąć słynnych olbrzymich kokosów:

Image

Jak kogoś zainteresował hotel, to bez problemu znajdzie w sieci sporo zdjęć i filmów, ja wrzucę tylko kilka fotek z pokoju i z pomostu, który jest najbardziej charakterystycznym elementem hotelu.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na pomoście świetny basen i kilka opcji na siedzenie/leżenie: drewniane krzesła (dobre przy mokrych ciuchach), hamaki, poduchy na ziemi do leżenia i takie sympatyczne "wagoniki". I jak zwykle, tłumów nie było. Jeżeli w zasięgu wzroku pojawiali się jacyś ludzie, to częściej była to obsługa, niż goście. Bardzo mnie rozbawiło, jak zobaczyłem, że goście spod lobby na plażę są dowożeni jakimś wózeczkiem elektrycznym. Całe 100 metrów.

Image

Image

Image

Na terenie hotelu było też sporo zwierząt. Przesympatyczne "czerwone wróble", które czekały w okolicy zaplecza kuchni na drzewach i krzakach. Nie bez powodu. W pewnym momencie wyszedł ktoś z tego zaplecza i sypnął im kilka garści jakichś okruchów. Co to się działo...

Image

Asia wypatrzyła też w krzakach nietypowe gniazdo, a także właściciela tego gniazda.

Image

Image

Były też zielone jaszczurki

Image

Wieczorem nad lasem latały "latające lisy", czyli rudawki wielkie. Rozpiętość skrzydeł do 170 cm... :shock:

Image

A przy pomoście pływało całe mnóstwo całkiem sporych ryb. Na bank musiały też być tam dokarmiane, bo popływałem po okolicy i nigdzie więcej nie było takiego skupiska ryb, jak w tym miejscu. Tak jak już pisałem wcześniej - snurkowanie na Seszelach nas rozczarowało. Nic nawet nie przypominało rafy, jaką znamy z Morza Czerwonego, Koh Tao czy Bali. Może mieliśmy pecha, a może faktycznie ocieplenie wody sprzed kilku lat spustoszyło podwodne życie w tej okolicy. Na filmiku widać Asię w "pełnotwarzowej" masce z Decathlonu - polecam.

https://youtu.be/X0xfvPna1sE

Dzień, jak zwykle, kończy zachód słońca. W takich warunkach. :)

Image

Image

Image

To jeszcze, na zakończenie widok z balkonu o wschodzie słońca. W następnej części jedziemy na Anse Lazio, poznamy polskiego Niemca i dowiemy się, co na wakacjach jedzą Chińczycy. :D

ImageNa kolejny dzień mieliśmy zaplanowane Anse Lazio. Odpalamy naszą czerwoną strzałę i jedziemy niemal przez całą wyspę, czyli jakieś 20 km. Po drodze kilka przystanków w miejscach, które nas jakoś urzekły. Droga prowadzi najpierw przez góry (przez Vallée de Mai) a następnie wzdłuż wybrzeża, gdzie mijamy jedna za drugą kolejne plaże. Wszystkie ładne, wszystkie puste. Najładniejsza chyba Cote D'Or Beach. Huśtawka była chyba przy Anse Possession.

Image

Image

Po drodze widzimy dwójkę białasów w wieku ok. 20 lat. Czekają na autobus. No gdzie mogą jechać? Tam gdzie my. Zatrzymuję się i pytam, czy chcą się zabrać. W pierwszej chwili są mocno zaskoczeni, ale chyba nie wyglądamy na terrorystów-porywaczy, bo dosiadają się. Podobno autobus miał już całkiem niedługo przyjechać, ale od końcowego przystanku do plaży jest jeszcze spory kawałek, więc bardzo się z podwózki cieszą. Oboje są z Niemiec, przy czym chłopak ma na nazwisko Koza. :lol: Jego rodzice przeprowadzili się do Niemiec jeszcze przed jego urodzeniem. Po polsku umie tylko kilka słów. Gadu gadu z Niemcami i dojeżdżamy do plaży. Oferuję Niemcom podwózkę w drugą stronę, ale mają zamiar siedzieć do wieczora, więc chyba nic z tego.

Anse Lazio.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

No jest ładna, co by nie mówić. W pierwszej części, bliżej parkingu, jest szeroka, piaszczysta i bez seszelskich kamulców. I jak niemal wszystkie seszelskie plaża, niemal pusta. My idziemy prawie na sam koniec plaży, w lewo. Tam między skałami znajdujemy sobie całkiem sporą zatoczkę, chwilowo tylko dla nas. Za jakiś czas w tą samą okolicę przychodzą nasi znajomi Niemcy, ale nie narzucają nam swojego towarzystwa. Uśmiechają się z daleka i siadają na drugim końcu tej "naszej" zatoczki, czyli jakieś 100 m od nas. Tłoku nie ma.

Image

Image

Szklana kulka z Aliexpress. Jakoś o niej wcześniej (na La Digue) zapomniałem. A tu robi robotę. 8-)

Image

Image

Po jakimś czasie, spomiędzy kamieni wychodzi kolejna para. Tym razem Chińczycy, ale nie są to typowe chińskie ciotki i Janusze, tylko młodzież. I nawet po angielsku jako tako mówią. Drugim szokiem było to, że Chińczyk miał identyczny aparat, jak ja. I w dodatku z takim samym obiektywem. :D
Drugim szokiem, bo pierwszym szokiem było to, że oni między tymi kamieniami szukali przekąsek. I znaleźli. I zjedli. :? Byli ewidentnie przygotowani, bo mieli ze sobą łyżki. Chińskie smakołyki wyglądają tak:

Image

Image

Image

Nam też proponowali, ale nie skorzystaliśmy. Poprzestaliśmy na zrobieniu zdjęć.

Image

Za to Chińczykom bardzo spodobała się nasza "czarodziejska kula" i zrobili sobie z nią sesję. Bardzo się zdziwili, jak powiedziałem, że kula też jest z Chin.

Image

Poleżeliśmy, popływaliśmy, porobiliśmy "trochę" zdjęć (żeby było co oglądać w długie jesienno-zimowe wieczory), pogadaliśmy z Chińczykami. Chyba z dwie godziny nam to wszystko zajęło....

Nuda...

Kurde, co ludzie robią na plaży przez 2 tygodnie po 12h dzień w dzień? :?

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (53)

handsome 4 lutego 2019 15:08 Odpowiedz
Go on :P
elwirka 4 lutego 2019 15:17 Odpowiedz
Ja czytam. Pisz! Te 5500 za 8 dni to na was dwoje, czy za osobę?
maxima 4 lutego 2019 15:27 Odpowiedz
obstawiam ze na osobę, biorąc pod uwagę pewne problemy z lotami na powrocie ;))
marcinsss 4 lutego 2019 15:38 Odpowiedz
@elwirka 5500 jest za osobę i BEZ UWZGLĘDNIENIA tych problemów @maxima Liczę na pozytywne zakończenie sprawy...
elwirka 4 lutego 2019 15:39 Odpowiedz
Napisałeś „nam wyszło 5500”. Stąd moje dociekliwe pytanie;-)
miriam 4 lutego 2019 15:40 Odpowiedz
Zaciekawiłeś mnie tym wstępem że ho,ho. ;) Dopisuję się więc do listy czytelników :P
miau-miaukovski 4 lutego 2019 15:46 Odpowiedz
i'm aboard, captain!
tom-k 4 lutego 2019 15:47 Odpowiedz
elwirka napisał:Napisałeś „nam wyszło 5500”. Stąd moje dociekliwe pytanie;-)Gwoli ścisłości to napisał tak: Można tam spędzić fajnie czas za 2500 PLN od osoby (jak to opisał @Washington w swojej świetnej relacji), ale aż tak, to ja nie potrafię. Nam wyszło ok. 5.500 za 8 dni Ale koniec tej matury z języka polskiego. Czekamy na więcej 8-)
marcinsss 4 lutego 2019 16:08 Odpowiedz
miriam napisał:Zaciekawiłeś mnie tym wstępem że ho,ho. ;) Dopisuję się więc do listy czytelników :PTak się właśnie ukręca bat na własne cztery litery :DTeraz już muszę pisać dalej... :lol:
sudoku 4 lutego 2019 16:15 Odpowiedz
Pisz, a my będziemy Cię poganiać, jak się będziesz ociągał.
tarman 4 lutego 2019 16:15 Odpowiedz
Nie masz wyjścia, musisz .... [emoji12]Jak mówią: obecny!!!
pietrucha 4 lutego 2019 22:50 Odpowiedz
Kolejny na liście :)
krzysmoc 4 lutego 2019 23:04 Odpowiedz
Jestem ciekaw Twojej relacji bo własnie 29.01 wróciłem po dwóch tygodniach spędzonych na Seszelach i oszczędzając lecz nie rzeźbiąc wydałem po ok 6300zł na osobę
eskie 5 lutego 2019 06:16 Odpowiedz
marcinsss napisał:Jakiś czas później udało się (no gdzie - na f4f) znaleźć sposób na bardzo znaczne obniżenieFajnie piszesz, ale do pełni szczęścia jakbyś, choć ogólnie, podawał te patenty. Tak jak z Diners Club LOT.Thank you from the mountain.
kamo375 9 lutego 2019 13:30 Odpowiedz
Super relacja :)
marcinsss 10 lutego 2019 12:41 Odpowiedz
To nie jest "następny wpis". :)To tylko filmik z przelotu De Havilland Canada DHC-6 Twin Otter linii Air Seychelles i troszkę relaksującej muzyki na te zimowe dni. 8-) https://youtu.be/gIJ74FlUHf4
lovenz 10 lutego 2019 14:12 Odpowiedz
Sorry ale nie podoba mi się twoja relacja, może bardziej styl w jakim jest napisana. Ale za to muszę zdecydowanie pochwalić fotki które do mnie przemawiają i chce się oglądać dalej. Także będę śledził dalsze relacje z tego wypadu.
marcinsss 10 lutego 2019 15:12 Odpowiedz
Taka szczera opinia w dzisiejszych czasach to coś niezwykłego. :)Gdyby jeszcze Ci się chciało napisać (ale najlepiej na prv :lol: ), co konkretnie Ci się nie podoba, to może byłbym w stanie się poprawić.A co do zdjęć, to bardzo się cieszę, że się podobają. Są dla mnie ważne i staram się, żeby były jak najlepsze. Niestety nie są jeszcze tak dobre, jak bym chciał i można na forum znaleźć dużo lepszych, ale już jest coraz lepiej. :) Przede wszystkim dbam, żeby nie było na nich głupich błędów w kadrowaniu czy kompozycji, żeby kolory były przyjemne dla oka i żeby były o czymś. Troszkę pomaga sprzęt. Mam już całkiem niezły aparat, a przed tym wyjazdem zainwestowałem w filtr polaryzacyjny, który uratował niebo na większości zdjęć z tego wyjazdu. Filtr zdecydowanie polecam.
stasiek-t 10 lutego 2019 15:40 Odpowiedz
A mnie relacja (tekst) się podoba, dobrych zdjęć też nigdy za wiele... Choć ;) : chyba jedno jest zdublowane, w każdym razie nie umiem znaleźć różnicy w pierwszym i trzecim zdjęciu powyżej helikoptera (pani na tle skał).
kieras86 10 lutego 2019 15:49 Odpowiedz
@marcinsssZapytam jeszcze o te saloniki, bo pisałeś, że sam pierwszy raz korzystałeś :) No właśnie - jak to z tym jest? Przyznam, że jestem totalnym laikiem w tych kwestiach i zawsze zdawało mi się, że można z nich skorzystać tylko jak się leci w first, ewentualnie C lub jesli ma się jakiś tam status we frequent flyer. Jak to było u was? Można tak po prostu "kupić" wejscie, a jesli tak to ile taka przyjemnosc kosztuje? :)
sranda 10 lutego 2019 15:53 Odpowiedz
@kieras86Poczytaj np. ten wątek:priority-pass-pytania-informacje,15,41799To jedna z możliwości 'zdobycia' wejść do saloników. Inna to posiadanie odpowiedniej karty kredytowej, która PP daje w bonusie z limitowaną, bądź nielimitowaną liczbą bezpłatnych wejść. Odpowiednie wątki też są tu na forum.
booboozb 10 lutego 2019 15:58 Odpowiedz
Zacne zdjęcie żółwia 8-) Świetna wyprawa, kajaki są, to i lajk musi być ;)
lovenz 10 lutego 2019 17:07 Odpowiedz
Zawsze staram się być szczery i nie bede komus słodzìł czy mydił oczu itd. Blog , czy szersza relacja to tak jak z książką- jedni uwielbiają a inni nienawidzą. Tak jak pisałem- styl mi nie przypadł w szerokim pojęciu, a Ty masz nic nie zmieniać, pisz jak piszesz, bądź sobą i nie próbuj się dopasowywać bo właśnie chyba za to inni cię właśnie lubią. A ci do fotek to znów to samo- jak ktoś chce zobaczyć piękne i podrasowane to może to zrobić w googlach, oczywiście jak najbardziej popieram że fajnie jest się uczyć i wyciągać błędy z wcześniejszych prac ale to właśnie to że widać w nich rękę zwykłego podróżnika a nie fotografa profesjonalisty sprawia ta różnicę. Ja zdecydowanie wolę te amatorskie, prawdziwe, nie udawanie, nie podrasowane i robione na zamówienie pod danego klienta. Najważniejsze że gdy ponownie na nie patrzysz to chcesz tam wrócić.....To jest właśnie ta nagroda!
marcinsss 10 lutego 2019 19:15 Odpowiedz
@Stasiek_T Miałeś rację, poprawione.@kieras86 Ja Ci już powiedziałem najważniejsze. Da się i to kompletnie ZA DARMO! Reszta w Twoich rękach. Poczytaj wątek od @sranda albo co daje posiadanie karty Diners Club. Jak już wiesz, że się da, to resztę sobie ogarniesz. :) I to moja wielka satysfakcja, że z tego mojego pisania ktoś będzie miał wymierną korzyść. :D@BooBooZB Troszkę o tych Twoich wyprawach czytałem. To co, następnym razem bierzesz taki kajaczek? :lol:@lovenz "...Najważniejsze że gdy ponownie na nie patrzysz to chcesz tam wrócić....." Dokładnie. Najbardziej o to chodzi. :) To ja mam jeszcze jedną prośbę - napisz, która relacja (ew. nie wiem - blog, książka, reportaż ale lepiej, gdyby to było amatorskie pisanie, a ni jakiś tytan słowa pisanego) Ci się podobają. Tak z ciekawości chciałbym wiedzieć.
ankafly4free 12 lutego 2019 17:51 Odpowiedz
Swietna relacja. Dzieki za dokladne i zabawne opisy. Zdjecia rewelacja, bardzo zazdroszcze; bardzo kojaco dzialaja na oczy podraznione smogiem. Mozna spytac, co to za filtr na aparat zalozyles i jaki aparat w ogole? Ogolnie bardzo mnie inspiruje ta relacja, bo rozwazam wlasnie, gdzie by tu na 6ta rocznice slubu za pol roku. W zyciu nie sadzilam, ze Seszele moga byc dostepne finansowo, a tu prosze.. Z ciekawosci, wasze hotele mialy silownie? (I know, I know, brzmi to dziwnie, ale maz nie relaksuje sie na wyjezdzie, jesli nie moze pocwiczyc, wiec skoro ja zawsze wybieram gdzie, kiedy, co i jak, to on musi miec zawsze silownie.) Pytam, bo bardzo czesto dodatek silowni w hotelu jakos sie mocno spata ze znacznie wyzsza cena, niz hotele o takim samym standardzie, ale bez silowni.
marcinsss 13 lutego 2019 00:02 Odpowiedz
Dziękuję za dobre słowa. :)Filtr polaryzacyjny kołowy, a dokładnie: Marumi Fit + Slim Circular PL 72 mm. Bardzo pomaga robić lepsze zdjęcia. Ja do tej pory często miałem problem z niebem. Niby dla oka ładne, a na zdjęciu wychodziło słabe (zbyt białe, źle było widać chmury itp). Z tym filtrem jest dużo lepiej. Cena ok. 150 PLN.Aparat to Sony A6300.Co do siłowni - na La Digue nie było, na Praslin będzie, ale to nie był tani hotel. ;) Poza tym ja się nie znam, ale to naprawdę musi być siłownia? Jest pływanie, biegi po plaży czy okolicznych górkach, rowery, kajaki i jeszcze parę innych sposobów na aktywność fizyczną. ;) Ostatecznie można się na palmy wspinać. :lol: No ale ja się nie znam. Jak się ma nie zrelaksować, to szukaj z siłką. Coś na pewno znajdziesz.
miriam 13 lutego 2019 00:39 Odpowiedz
ankafly4free napisał:brzmi to dziwnie, ale maz nie relaksuje sie na wyjezdzie, jesli nie moze pocwiczyc, wiec skoro ja zawsze wybieram gdzie, kiedy, co i jak, .Zadbaj o to by dużo ćwiczył, nawet w pokoju ;) Zrelaksowany mąż ,bezcenny w podróży :P
miau-miaukovski 13 lutego 2019 10:17 Odpowiedz
to co z tym następnym wpisem? męczycie kapitana podróży siłowniami i krytyką reportażu, a ja nie mam czego czytać przy porannej kawie w pracy :<
ankafly4free 13 lutego 2019 13:03 Odpowiedz
@marcinsss Dzieki za info o aparacie i filtrze. To ja juz rozumiem, czemu moje zdjecia nigdy nie maja ladnego nieba;) Maz rowniez obejrzal zdjecia i nie trzeba go juz namawiac na ewentualny wyjazd na Seszele:P Tak, silownia musi byc, jesli to maja byc naprawde udane wakacje, bo "biegi, rower, kajaki etc to formy spedzania czasu z zona, a nie cwiczenia" (cytat). Jak co komu pasuje, prawda? :roll: Swoja droga, te magiczne kajaki to naprawde rewelacja!
marcinsss 13 lutego 2019 13:35 Odpowiedz
Czuję się mocno pogoniony i obiecuję, że dzisiaj pojawi się wreszcie ten kolejny wpis.Może nie będzie za długi, ale zdjęć będzie sporo. ;)
eskie 13 lutego 2019 13:36 Odpowiedz
ankafly4free napisał: "biegi, rower, kajaki etc to formy spedzania czasu z zonaJakby to ująć, pszczółki, motylki, kwiatki zapylanie...https://ok.ru/video/40175078107?fromTime=6399
ankafly4free 19 lutego 2019 14:59 Odpowiedz
Zdjecia swietne, skaly swietne, ale juz 5 dni minelo od relacji! Wiecej, prosze!
pietrucha 26 lutego 2019 23:06 Odpowiedz
Może to głupie pytanie patrząc na zdjęcia, do których można sobie przypisać profil turysty, ale... czy są tam jakieś pola kempingowe? Czy da się spać w namiocie?
marcinsss 27 lutego 2019 19:31 Odpowiedz
@Pietrucha Żadnych pól namiotowych ani nic podobnego nie widziałem. Nie widziałem tez nikogo śpiącego na plaży.W 3 minuty znalazłem w internecie sporo wpisów, że namioty są zakazane i żadnego, że dozwolone, ale wszystko bez podania źródła.Nie widziałem też żadnej policji patrolującej plaże w poszukiwaniu nielegalnych namiotów :lol:Sprawdziłem też stronę Ministerstwa Turystyki (http://tourism.gov.sc/) i nic na temat namiotów nie znalazłem. Znalazłem za to ciekawy dokument z wytycznymi na temat zakwaterowania, ale to tylko jako ciekawostka. :) http://tourism.gov.sc/wp-content/upload ... licy-1.pdfPamiętaj, że na przylocie pytają o rezerwację hotelu (musiałem pokazać wydruk z potwierdzeniem).Zapytałem też tą Filipinkę z recepcji. Pisze, że nie wolno, a jak zacząłem drążyć dlaczego nie wolno, to właściwie nie wiadomo. Dla bezpieczeństwa. :lol:Quote:- And about tents on the beach - if you sleep there, police will arrest you?- can't be in tent just to be safe from thieves- I think La Digue is safe place. Maybe not Mahe, but La Digue is OK. It si not?- For sure not Mahe... La digue a little bit but still too risky- OK, understood. Better go to hotel. ?Bardziej wyczerpującej odpowiedzi nie dam rady udzielić. :)
pietrucha 27 lutego 2019 20:34 Odpowiedz
@marcinsss ok, najlepiej będzie to sprawdzić na własnej skórze :D
washington 1 marca 2019 11:55 Odpowiedz
@Pietrucha jest to pośrednio zapisane w warunkach pozwolenia na pobyt http://www.mfa.gov.sc/static.php?content_id=1 Quote:has confirmed accommodationa bezpośrednio (choć to ciężko znaleźć) na stronie ministerstwa środowiskahttp://www.meecc.gov.sc/index.php/ufaqs ... onal-park/Quote:It is against the law to camp anywhere in Seychelles although special permission may be granted by the Seychelles Police after first obtaining the approval from the Seychelles National Parks Authority.
krisg1 26 maja 2019 21:30 Odpowiedz
@marcinsssSuper relacja! Będziesz jeszcze końcówkę dopisywał?Zupełnym zbiegiem okoliczności booknęłem (prawie) te same bilety w podobnym terminie (w przyszłym roku) tyle, że z wylotem z PRG.Szukam pomysłów jak zorganizować ten ostatni dzień i trafić na lotnisko o tej pogańskiej porze... :roll:
marcinsss 26 maja 2019 23:31 Odpowiedz
Mam zamiar, dokończyć tylko jakoś ciągle mam coś ciekawszego do zrobienia. :)Co do powrotu, to nie idź moją drogą...odszkodowanie-za-spozniony-lot,1498,2646?start=6180#p1179470Sytuacja jeszcze nie wyjaśniona - czekam na odpowiedź od Rzecznika Ubezpieczonych, czy jest szansa wywalczyć zwrot za bilety powrotne od ubezpieczalni.Zatem jak widać, jeżeli kiedyś dokończę relację, to będą momenty dramatyczne... Nie wiem tylko, czy będzie happy end.
frach582 2 lipca 2019 21:47 Odpowiedz
Super relacja!
maczala1 12 lipca 2019 13:53 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja z pięknej wycieczki wypoczynkowej. Dla mnie o tyle atrakcyjniejsza, że z różnych przyczyn w takowych nie uczestniczę. Ktoś na początku miał jakieś uwagi do stylu pisania. Zupełenie się z tą opinią nie zgadzam :)
calaira 19 września 2019 12:37 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja. Powinnam podziękować za nią wcześniej, bo czerpałam z niej wiele inspiracji i informacji na naszą własną podróż na Seszele :) Pozdrawiam
marcinsss 19 września 2019 13:24 Odpowiedz
Dzięki! Jak zwykle cieszę się, że się podobało i w dodatku jeszcze pomogło. :)Już lecę czytać Twoją relację i szukać w niej swoich śladów. :lol:Na razie rzuciłem tak na szybko okiem i wygląda, że będzie ładnie i ciekawie.
calaira 19 września 2019 14:41 Odpowiedz
A jak w ogóle zakończyła się sprawa ze zwrotem kasy za dodatkowe bilety?
marcinsss 19 września 2019 16:01 Odpowiedz
Jeszcze się nie zakończyła. Rzecznik Ubezpieczonych działa. Powoli, ale mam nadzieję, że skutecznie. W ostatnim piśmie, którego kopię otrzymałem, poprosił o udostępnienie nagrań z infolinii.
marcinsss 7 października 2019 19:28 Odpowiedz
@CalairaI mamy happy end!!!Dziś wpłynęła kasa za bilety - 5.837,33 PLN :)Trwało to prawie rok i oparło się o Rzecznika Ubezpieczonych, ale najważniejsze, że zakończyło szczęśliwie. 8-)
calaira 7 października 2019 20:50 Odpowiedz
marcinsss napisał:@CalairaI mamy happy end!!!Dziś wpłynęła kasa za bilety - 5.837,33 PLN :)Trwało to prawie rok i oparło się o Rzecznika Ubezpieczonych, ale najważniejsze, że zakończyło szczęśliwie. 8-)Wow! Gratuluję! Po takim czasie już pewnie straciłeś nadzieję, a tu proszę :D To jest zwrot za nowe bilety SEZ-WAW, czy jeszcze za hotel?
marcinsss 7 października 2019 21:20 Odpowiedz
Hotel (na tą jedną dodatkowa nockę) + kolację i śniadanie zapewniły nam Air Seychelles.Ja wnioskowałem o koszt biletów SEZ-WAW, jedzenie w Mahe (lot był bodajże ok 18:00), koszt Blablacar z WAW do domu i koszt rozmów telefonicznych z centrum alarmowym.Na razie mam tylko (tylko :lol:) kasę, i jest k. 100 PLN mniej, niż wnioskowałem, ale nie będę dochodził dlaczego. Może limit polisy, może nie uznali blablacar albo rozmów tel. Nieistotne. :)
calaira 7 października 2019 21:33 Odpowiedz
I tak nie jest źle, jednak lwią część kosztów oddali :D
marcinsss 8 października 2019 13:11 Odpowiedz
Calaira napisał:I tak nie jest źle, ..."Nie jest źle"? Jest zarąbiście! 8-) :D
misiakrp 28 września 2022 02:02 Odpowiedz
jakiej wielkości jest ta kula bo są różne od 3 cm w górę ;)
misiakrp 28 września 2022 05:08 Odpowiedz
jakiej wielkości jest ta kula bo są różne od 3 cm w górę ;)
marcinsss 28 września 2022 17:52 Odpowiedz
misiakrpjakiej wielkości jest ta kula bo są różne od 3 cm w górę ;)
6 cm
marcinsss 28 września 2022 23:09 Odpowiedz
6 cm