Idę trochę po murach i odszukuję małą knajpkę, gdzie za 6 euro mogę zjeść bardzo dobry lunch.
Czas miałem dobry, więc postanowiłem podjechać kawałek do A Coruna by obejrzeć tylko jedną rzecz - Wieżę Herkulesa, największą latarnię morską z rzymskich czasów.
Około 15 dojeżdżam do Santiago de Compostella. Mam hotel przy starówce. Spodziewałem się och i ach, a trochę się rozczarowałem. Tzn. jest ładnie, ale totalnie pusto i główna katedra znowu zamknięta i częściowo w remoncie.
Krążę trochę po starówce i próbuję lokalnego piwa. Wyglądało na szczynowego lagera, ale widać, że było dość gęste i bardzo dobre w smaku.
Ta pani na środku przyszła do mnie zaprosić mnie do nocnego klubu, ale nie skorzystałem
;-)
Duże dźwigi dookoła katedry skutecznie wyplamkowałem
:D
Jako osoba generalnie nie przepadająca za miastami, stwierdziłem, że swoje zobaczyłem. Dziś ostatni nocleg w Hiszpanii i zostały mi jeszcze dwa dni w Portugalii.Dzień 9
Z samego rana wyjeżdżam z Hiszpanii, a przekraczając granicę Portugalii zyskuję jeszcze godzinę. Od razu witają mnie drogie i puste portugalskie autostrady. Plan na następne dwa dni w Portugalii to rajd po miejscach Unesco. Jadę od razu na przedmieścia Bragi do Bom Jesus do Monte. To przeogromny kościół, który jest na liście dopiero od roku. Trzeba przyznać, że robi wrażenie.
Samą Bragę odpuszczam i jadę do niedalekiego Guimaraes. Jest tu piękna starówka i zamek.
To co mi się jednak nie podoba to pełno samochodów wszędzie zaparkowanych i psujących klimat. Ciężko zrobić bez nich zdjęcia.
Zamek jest z XII wieku. Jak większość atrakcji z tego regionu, skrupulatnie odbudowany.
Miałem dobry czas, więc postanowiłem zboczyć ze szlaku i pojechać do doliny Douro zobaczyć winnice. Planowałem tak przejechać właściwie przejazdem, bo nie byłem pewien jaka będzie droga i ile czasu mi zejdzie. Okazało się jednak, że jest autostrada i na niej się awaryjnie zatrzymuję, żeby zrobić zdjęcie tarasów z winnicami.
Dojeżdżam do Regua i siadam w knajpie z takim widokiem.
Za kilka groszy biorę wolno pieczoną wieprzowinę oraz lampkę wina. Niebo w gębie
:D
Dalej, w okolicach Lamego, krajobrazy są jeszcze ładniejsze. Wchodzę tu ma mały zamek i pięknie widać wszystko z góry.
Po południu dojeżdżam do Coimbry. Mam fajny hotelik z widokiem na wzgórze uniwersyteckie. W Coimbrze mieści się najstarszy uniwersytet w kraju (1290 rok).
Idę jednak najpierw w drugą stronę do klasztoru Santa Clara. Niestety nie wpuścili mnie do środka, było jakieś nabożeństwo.
Z mostu, widok na wzgórze robi wrażenie:
Idę stromymi uliczkami i obserwuję nawet spory ruch miejscowych, którzy wyszli do knajpek. W końcu jest sobota.
A tu już jestem na samej górze i widać kilka fakultetów.
A w tej uliczce siadam na degustację wina. Za 13 euro, dostałem 3 kieliszki (z dolewkami), deskę serów, pieczywo i wodę mineralną.
Dzień 10.
Ostatni dzień zwiedzania. Zaczynam od Konwentu Chrystusowego w Tomar. Jak pisałem wcześniej, średnio jestem zainteresowany tego typu zabytkami, ale ten na dzień dobry zrobił na mnie przeogromne wrażenie. Klasztor otoczony jest ogromnymi murami.
Sam klasztor i miejscowość zostały założone już w XII wieku. Jako, że byłem na samym otwarciu o 9:30, to podziwiałem go w samotności.
Najbardziej podobała mi się przepięknie zdobiona część modlitwna (tzw. okrągły kościół), bo całość klasztoru to właściwie gród obronny.
W bliskiej odległości od Tomar są jeszcze inne klasztory i miejsca modlitewne. Na chwilę wpadłem do Fatimy.
Jest tu nowa katedra i przeogromny plac do zgromadzeń. Niektórzy idą na kolanach po wymalowanej linii. Po lewej stronie jest długa kolejka do ognia. Na straganach przed placem można kupić dwumetrowe (!) świece, zapalić je i zostawić.Jako przykładny ateista traktowałem to miejsce jako interesującą ciekawostkę
;-)
Batalha to przede wszystkim Klasztor Matki Boskiej Zwycięskiej i jeden z najwspanialszych przykładów architektury i sztuki gotyku Portugalii.
Jest niedziela, a w środku nabożeństwo, więc nie za bardzo mogłem zwiedzać.
W południe dojechałem do Alcobaca, gdzie jest kolejne wow - Opactwo Cystersów. Podobnie - XII wiek
Siadam na lunch w jednej z knajpek na przeciwko, gdzie mogę degustować wspaniały zestaw lunchowy z ośmiorniczkami (a co!), za 10 euro.
Dobra, dość tych klasztorów, czas na jakieś atrakcje przyrodnicze. Zajeżdżam do Baleal. Jak pisałem wcześniej jest niedziela, więc przyjechały tu małe tłumy. Ta łacha piachu łączy ląd z wyspą i jest naturalnym falochronem. Po północnej stronie są fale i surferzy, a po południowej dla każdego spragnionego kąpieli. Jest słońce, ale spora mgła pomimo wczesnego popołudnia.
Ja idę na koniec półwyspu oglądać urwiste wybrzeże.
Na Tajwanie jak oddawałem samochód to pan poklikał w telefonie, wpisał numery i pobrał gotówką
:lol: Tak się spodziewam, że przyjdzie po czasie, ale dziwne, że wszystkie blokady z karty mi zdjęli.
namteH napisał:3. dzień i dalej siedzisz w Lagos? Coś trochę średni ten roadtrip...Miałem z góry opłacone 3 noclegi w Lagos, więc ich nie odwoływałem. Jak już ruszę poza, to każdy kolejny będzie w innym miejscu.
Toledo jest świetne, dla mnie to dużo ciekawsze miejsce niż Madryt. Byłem w Toledo w niedzielę i faktycznie nadal pustki. W Toledo polecam jeszcze wybrać się na spacer poza mury miejskie dla panoramy:
W drodze do Oviedo uległeś chyba duchowej przemianie, bo wcześniej było:"Stwierdziłem, że miejsca sakralne raczej jednak nie są dla mnie i wolę całe popołudnie spędzić w Toledo"
:DZazdroszczę umiejętności robienia pięknych zdjęć nawet przy gorszej pogodzie
:)
Wahałem się co do Tomar i teraz żałuję, że nie podjechaliśmy tam. Niestety, w ramach tego wyjazdu musiałem kilka razy coś redukować. Tak to jest, jak się nie jedzie solo
;)Balear faktycznie urokliwe, ale przy Twojej wcześniejszej plaży katedr, nie robi już takiego wrażenia.Super relacja!
Świetna relacja, gratuluję wyprawy
:)cart napisał:Za 2 tygodnie wracam do Hiszpanii i tym razem zacznę objazd z BCN. Moja podróż z BCN do Bostonu została odwołana, więc nasz plan B to zobaczyć resztę Hiszpanii.Sam w tym roku mam jeszcze krótki wypad do Walencji i Alicante i dłuży do Andaluzji więc liczę na relacje
:)
W Tomar jest nie tylko świetny klasztor, ale to też bardzo przyjemne miasteczko. Warto tam przenocować, przespacerować się po centrum, coś zjeść i posiedzieć w którymś z barów.
boots napisał:Zawsze każdemu polecam Tomar. Pomimo tego zwykle są tam pustki.
:?:Na 99% wracam do Portugalii w przyszłym roku (tym razem z żoną) i Tomar będzie na liście
:)
klapio napisał:Sam w tym roku mam jeszcze krótki wypad do Walencji i Alicante i dłuży do Andaluzji więc liczę na relacje
:)No ja raczej na północną Hiszpanię się nastawiam. W Andaluzji już byłem, choć nie widziałem kilku miejsc, jak np. Cordoby.A i z Santander do Walencji raczej nie będzie mi się chciało jechać
;)Zostanie mi właśnie tylko okręg Walencji i Murcia na kiedyś.
@cart Twoje zdjęcia dla mnie to mistrzostwo świata (fajnie, ze trafiłeś w taki czas, gdy turyści nie wypełniali szczelnie kadru:), czy móglbyś zdradzić, jaki to sprzęt (oczywiście nie umniejszając oku fotografa;)?
Moja ochota na ten półwysep ciągle rośnie. A dzięki tej relacji nabrałem sporo nowych inspiracji. Do tego super zdjęcia!cart napisał:Za 2 tygodnie wracam do Hiszpanii i tym razem zacznę objazd z BCN. Moja podróż z BCN do Bostonu została odwołana, więc nasz plan B to zobaczyć resztę Hiszpanii.z chęcią zapoznam się z resztą półwyspu, więc kolejna Twoja relacja mile widziana
:)
Super relacja !!! Ja od 12 lat zwiedzam Hiszpanię, głównie wybrzeże Morza Śródziemnego oraz część środkowo-wschodnią. Do odkrycia pozostała Galicja, kraj Basków, Asturia, Kalabria, Kastylia i Leon, Extramadura i Navarra. Życie jest a krótkie, żeby zwiedzić samą Hiszpanię, a co dopiero Europę, czy cały świat :-)
Super relacja !!! Ja od 12 lat zwiedzam Hiszpanię, głównie wybrzeże Morza Śródziemnego oraz część środkowo-wschodnią. Do odkrycia pozostała Galicja, kraj Basków, Asturia, Kalabria, Kastylia i Leon, Extramadura i Navarra. Życie jest a krótkie, żeby zwiedzić samą Hiszpanię, a co dopiero Europę, czy cały świat
:-)
Co do tytułu, to w moim zdaniem jest to "Portugalia i Hiszpania oczywista" - ale fakt, że w tak krótkim czasie nie zmieszczą się miejsca mniej znane obok tych najsłynniejszych.Zdjęcia wspaniałe.Pozdrawiam
Katedra za murami:
Idę trochę po murach i odszukuję małą knajpkę, gdzie za 6 euro mogę zjeść bardzo dobry lunch.
Czas miałem dobry, więc postanowiłem podjechać kawałek do A Coruna by obejrzeć tylko jedną rzecz - Wieżę Herkulesa, największą latarnię morską z rzymskich czasów.
Około 15 dojeżdżam do Santiago de Compostella. Mam hotel przy starówce.
Spodziewałem się och i ach, a trochę się rozczarowałem. Tzn. jest ładnie, ale totalnie pusto i główna katedra znowu zamknięta i częściowo w remoncie.
Krążę trochę po starówce i próbuję lokalnego piwa. Wyglądało na szczynowego lagera, ale widać, że było dość gęste i bardzo dobre w smaku.
Ta pani na środku przyszła do mnie zaprosić mnie do nocnego klubu, ale nie skorzystałem ;-)
Duże dźwigi dookoła katedry skutecznie wyplamkowałem :D
Jako osoba generalnie nie przepadająca za miastami, stwierdziłem, że swoje zobaczyłem. Dziś ostatni nocleg w Hiszpanii i zostały mi jeszcze dwa dni w Portugalii.Dzień 9
Z samego rana wyjeżdżam z Hiszpanii, a przekraczając granicę Portugalii zyskuję jeszcze godzinę. Od razu witają mnie drogie i puste portugalskie autostrady. Plan na następne dwa dni w Portugalii to rajd po miejscach Unesco.
Jadę od razu na przedmieścia Bragi do Bom Jesus do Monte. To przeogromny kościół, który jest na liście dopiero od roku. Trzeba przyznać, że robi wrażenie.
Samą Bragę odpuszczam i jadę do niedalekiego Guimaraes. Jest tu piękna starówka i zamek.
To co mi się jednak nie podoba to pełno samochodów wszędzie zaparkowanych i psujących klimat. Ciężko zrobić bez nich zdjęcia.
Zamek jest z XII wieku. Jak większość atrakcji z tego regionu, skrupulatnie odbudowany.
Miałem dobry czas, więc postanowiłem zboczyć ze szlaku i pojechać do doliny Douro zobaczyć winnice. Planowałem tak przejechać właściwie przejazdem, bo nie byłem pewien jaka będzie droga i ile czasu mi zejdzie.
Okazało się jednak, że jest autostrada i na niej się awaryjnie zatrzymuję, żeby zrobić zdjęcie tarasów z winnicami.
Dojeżdżam do Regua i siadam w knajpie z takim widokiem.
Za kilka groszy biorę wolno pieczoną wieprzowinę oraz lampkę wina. Niebo w gębie :D
Dalej, w okolicach Lamego, krajobrazy są jeszcze ładniejsze. Wchodzę tu ma mały zamek i pięknie widać wszystko z góry.
Po południu dojeżdżam do Coimbry. Mam fajny hotelik z widokiem na wzgórze uniwersyteckie.
W Coimbrze mieści się najstarszy uniwersytet w kraju (1290 rok).
Idę jednak najpierw w drugą stronę do klasztoru Santa Clara. Niestety nie wpuścili mnie do środka, było jakieś nabożeństwo.
Z mostu, widok na wzgórze robi wrażenie:
Idę stromymi uliczkami i obserwuję nawet spory ruch miejscowych, którzy wyszli do knajpek. W końcu jest sobota.
A tu już jestem na samej górze i widać kilka fakultetów.
A w tej uliczce siadam na degustację wina. Za 13 euro, dostałem 3 kieliszki (z dolewkami), deskę serów, pieczywo i wodę mineralną.
Ostatni dzień zwiedzania. Zaczynam od Konwentu Chrystusowego w Tomar. Jak pisałem wcześniej, średnio jestem zainteresowany tego typu zabytkami, ale ten na dzień dobry zrobił na mnie przeogromne wrażenie.
Klasztor otoczony jest ogromnymi murami.
Sam klasztor i miejscowość zostały założone już w XII wieku. Jako, że byłem na samym otwarciu o 9:30, to podziwiałem go w samotności.
Najbardziej podobała mi się przepięknie zdobiona część modlitwna (tzw. okrągły kościół), bo całość klasztoru to właściwie gród obronny.
W bliskiej odległości od Tomar są jeszcze inne klasztory i miejsca modlitewne. Na chwilę wpadłem do Fatimy.
Jest tu nowa katedra i przeogromny plac do zgromadzeń. Niektórzy idą na kolanach po wymalowanej linii. Po lewej stronie jest długa kolejka do ognia. Na straganach przed placem można kupić dwumetrowe (!) świece, zapalić je i zostawić.Jako przykładny ateista traktowałem to miejsce jako interesującą ciekawostkę ;-)
Batalha to przede wszystkim Klasztor Matki Boskiej Zwycięskiej i jeden z najwspanialszych przykładów architektury i sztuki gotyku Portugalii.
Jest niedziela, a w środku nabożeństwo, więc nie za bardzo mogłem zwiedzać.
W południe dojechałem do Alcobaca, gdzie jest kolejne wow - Opactwo Cystersów. Podobnie - XII wiek
Siadam na lunch w jednej z knajpek na przeciwko, gdzie mogę degustować wspaniały zestaw lunchowy z ośmiorniczkami (a co!), za 10 euro.
Dobra, dość tych klasztorów, czas na jakieś atrakcje przyrodnicze. Zajeżdżam do Baleal. Jak pisałem wcześniej jest niedziela, więc przyjechały tu małe tłumy.
Ta łacha piachu łączy ląd z wyspą i jest naturalnym falochronem. Po północnej stronie są fale i surferzy, a po południowej dla każdego spragnionego kąpieli. Jest słońce, ale spora mgła pomimo wczesnego popołudnia.
Ja idę na koniec półwyspu oglądać urwiste wybrzeże.
Skały naleśnikowe robią wrażenie.