Obudziliśmy się wcześnie rano, szybkie śniadanie i herbata i w drogę ! Kolega Narek ma wygodne i szybkie autko
:D Jednak w drodze zatrzymała nas blokada zorganizowana przez miejscowych - sprzeciwiali się oni zmianie biegu rzeki, która przepływa przez ich miejscowość, rzeka miała nawadniać inne miejsca - taki był pomysł władzy. Już się obawiałem że ta blokadą może trwać zbyt długo, lecz do Świątyni było bardzo blisko. Odstawiliśmy samochód na pobocze, i przeszliśmy się
;)
Po krótkim czasie dotarliśmy do Świątynii. Nie przypomina ona reszty świątyń jakie można spotkać w Armenii, przez chwile można się poczuć jak w Grecjii! ale do niej jest spory kawałek drogi. Pochodzi ona z I w n.e. Świątynia jest zbudowana z ciemnego bazaltu, i jest ona poświęcona bogu słońca Mitrze. Robi wrażenie ! Na miejscu spotkaliśmy wycieczkę z Polski
:)
Nasza skromna grupa, od lewej: Narek, Vram, Seto i Grzesiek
:D
Następnie pojechaliśmy bardziej na wschód, w kierunku wąwozu i klasztoru Geghard - jest to zespół klasztory z IV wieku, i według tradycji, został on założony przez Grzegorz Oświeciciela. Trzeba przyznać że drogi w Armenii nie są wysokiej jakości, i każda przejażdżka jest ekscytująca
:D
Ormiański Snickers
:D
Wnętrze Klasztoru
Wieczorem, poszliśmy do lokalnej restauracji na piwo, owoce morza i mięso. Piwo można było nalać sobie samemu, do wyboru były dwa rodzaje piwa. Ilość piwa, jaką sobie nalewasz była pokazana na wyświetlaczu ( jak dla mnie pomysł super, nie trzeba prosić kelnera za każdym razem ) Kiedy skończyliśmy jeść i pić, przenieśliśmy się wszyscy do mieszkania Seto, aby kontynuować biesiade
;)
Dzień wcześniej dyskutowaliśmy co będziemy robić dnia następnego, i padło na Tatew ! Z Erywaniu jest do Tatev ok 250km lecz wczesna pobudka nie wystraszała nikogo, tym bardziej że koledzy opowiadali mi już kilka razy o tym miejscu - należy to miejsce odwiedzić kiedy jest się w Armenii. Przed wyjściem z domu zapytali się mnie czy mam jakieś kąpielówki przy sobie - byłem trochę zdziwiony, bo nie wiedziałem gdzie tam można się wykąpać... No ale zabrałem jedną parę i ręcznik, byłem zdziwiony ale podekscytowany
:D Nie chcieli mi powiedzieć co będziemy robić - cierpliwości
;)
W drodze do Tatev
Ararat nadal zakryty, jedynie mały Ararat jest ledwo widoczny - przez cały wyjazd nie udało mi się zobaczyć go w całej okazałości.
Tuż za tymi górkami znajduje się enklawa Azerbejdżanu - Nachiczewańska Republika Autonomiczna
Bardzo fajna relacja! Będąc w Gruzji, też mnie ciągło, żeby zwiedzić Armenię, ale brakło czasu. Świetnie jest zwiedzać kraj, mając za przewodników miejscowych.
Bardzo fajna relacja i powiem Ci, że pokazałeś dokładnie tak jak i ja mam Erewań i Tbilisi we wspomnieniach. A Kaskady jak mówisz, że nie skończone jeszcze jak byłem tam z 5 lat temu to niewiele różniło się chyba o stanu pokazanego na fotkach :p
Obudziliśmy się wcześnie rano, szybkie śniadanie i herbata i w drogę ! Kolega Narek ma wygodne i szybkie autko :D Jednak w drodze zatrzymała nas blokada zorganizowana przez miejscowych - sprzeciwiali się oni zmianie biegu rzeki, która przepływa przez ich miejscowość, rzeka miała nawadniać inne miejsca - taki był pomysł władzy. Już się obawiałem że ta blokadą może trwać zbyt długo, lecz do Świątyni było bardzo blisko. Odstawiliśmy samochód na pobocze, i przeszliśmy się ;)
Po krótkim czasie dotarliśmy do Świątynii. Nie przypomina ona reszty świątyń jakie można spotkać w Armenii, przez chwile można się poczuć jak w Grecjii! ale do niej jest spory kawałek drogi. Pochodzi ona z I w n.e. Świątynia jest zbudowana z ciemnego bazaltu, i jest ona poświęcona bogu słońca Mitrze. Robi wrażenie ! Na miejscu spotkaliśmy wycieczkę z Polski :)
Nasza skromna grupa, od lewej: Narek, Vram, Seto i Grzesiek :D
Następnie pojechaliśmy bardziej na wschód, w kierunku wąwozu i klasztoru Geghard - jest to zespół klasztory z IV wieku, i według tradycji, został on założony przez Grzegorz Oświeciciela. Trzeba przyznać że drogi w Armenii nie są wysokiej jakości, i każda przejażdżka jest ekscytująca :D
Ormiański Snickers :D
Wnętrze Klasztoru
Wieczorem, poszliśmy do lokalnej restauracji na piwo, owoce morza i mięso. Piwo można było nalać sobie samemu, do wyboru były dwa rodzaje piwa. Ilość piwa, jaką sobie nalewasz była pokazana na wyświetlaczu ( jak dla mnie pomysł super, nie trzeba prosić kelnera za każdym razem ) Kiedy skończyliśmy jeść i pić, przenieśliśmy się wszyscy do mieszkania Seto, aby kontynuować biesiade ;)
Dzień wcześniej dyskutowaliśmy co będziemy robić dnia następnego, i padło na Tatew ! Z Erywaniu jest do Tatev ok 250km lecz wczesna pobudka nie wystraszała nikogo, tym bardziej że koledzy opowiadali mi już kilka razy o tym miejscu - należy to miejsce odwiedzić kiedy jest się w Armenii. Przed wyjściem z domu zapytali się mnie czy mam jakieś kąpielówki przy sobie - byłem trochę zdziwiony, bo nie wiedziałem gdzie tam można się wykąpać... No ale zabrałem jedną parę i ręcznik, byłem zdziwiony ale podekscytowany :D Nie chcieli mi powiedzieć co będziemy robić - cierpliwości ;)
W drodze do Tatev
Ararat nadal zakryty, jedynie mały Ararat jest ledwo widoczny - przez cały wyjazd nie udało mi się zobaczyć go w całej okazałości.
Tuż za tymi górkami znajduje się enklawa Azerbejdżanu - Nachiczewańska Republika Autonomiczna