+2
przemos74 13 lutego 2017 16:17
Image

Image

Wieczorem udałem się na show, gdzie był pokaz tańca, a następnie wykąpać się i spać. To był długi i intensywny dzień, ale zakończony bardzo udanie.

Image

Image

Od razu możemy przejść do drugiego dnia, który zacząłem standardowo o 6 rano. Wschód słońca jest tutaj bardzo wcześnie, ale słońce nie oświetla tak idealnie plaży, wody etc. przez co trudno zrobić spektakularne zdjęcia. Nie zapomnę swojego pobytu w Conrad Bali, który znajduje się na wschodzie wyspy. Tam właśnie poranki były najcudowniejszą porą dnia.

Image

Image

Image

Po spacerze poszedłem na śniadanie, gdzie jak się okazało w hotelu przebywa bardzo dużo Polaków. Z tego co zagadałem to przyjechali oni tutaj z biura podróży. Kolejną ciekawostką jest to, że śniadanie w tym Intercontinentalu było wliczone w cenę. W każdym razie nikt nie pytał o numer pokoju ani mnie, ani żadnego innego gościa. To bardzo miły dodatek do pobytu, kiedy opłaca się go punktami (bardzo atrakcyjna stawka 30 tys.). Samo śniadanie doskonałe - największą radość sprawiła mi możliwość samodzielnego komponowania soków z wyciskanych owoców. Poza tym bardzo dużo najróżniejszych potraw do wyboru.

Image

Image

Image

Image

Do godziny 14 przebywałem na terenie hotelu korzystając z pięknej pogody. Udało mi się z pomocą konsjerża zarezerwować samochód na jeden dzień z możliwością zwrotu w innym miejscu. To idealna opcja, jeżeli chce się coś zobaczyć, a także nie stracić znowu kilku godzin na transfer. Koszt takiej usługi to 2200 rupii. Uważam to za rozsądną stawkę. Przy okazji otrzymałem za darmo nawigację. Sam samochód został mi dostarczony w przeciągu 15 minut.

Image

Image

Image

Image

Tak też dobiegł końca mój krótki, ale bardzo udany pobyt w hotelu sieci IHG. Spakowałem swoje rzeczy do samochodu i udałem się na objazd zaplanowanej trasy. O tym czemu praktycznie nic nie zwiedziłem opowiem Wam niebawem.Do dyspozycji otrzymałem bardzo przyzwoity samochód Hyundai Accent z automatyczną skrzynią biegów. Przypomnijmy, że na Mauritiusie jest ruch lewostronny, jednak jakoś nigdy nie mam z tym problemu i mój mózg automatycznie przystosowuje się do nowych warunków. Dodajmy, że miałem już przyjemność jeździć np. w RPA czy w Nowej Zelandii. Pierwszym punktem, który obrałem sobie tego dnia była plaża Trou aux Biches, która znajdowała się zaledwie 10 km na północ od hotelu Intercontinental. Dotarłem tam w kilka minut, zapakowałem samochód na darmowym parkingu przy plaży i udałem się na spacer. I od razu mogę powiedzieć, że była to najpiękniejsza plaża jaką miałem okazję zobaczyć na Mauritiusie. Woda ma tutaj niesamowity kolor i jest bardzo ciepła, a także płytka. Zejście jest łagodne, a wzdłuż plaży ciągną się gęste palmy. Gdybym w przyszłości miał wrócić na wyspę to zapewne poświeciłbym pewien czas na odpoczynek tutaj i kąpiele w oceanie. Tym razem jednak po spacerze ruszyłem dalej.

Image

Image

Image

Image

Drugim punktem była polecana plaża Mont Choisy, która już na mnie takiego wrażenie nie zrobiła. Co prawa jest ona bardzo długa i szeroka, a kolor wody nie odbiega od tego z Troux aux Biches, ale jednak nie mamy tutaj palm, które tworzą klimat pewnego raju. Na koniec podjechałem jeszcze na północ wyspy do Grand Baie, ale to już bardzo tłoczne, głośne i turystyczne miejsce. Znajdziemy tam liczne knajpy, sklepy i bary. Jak widzicie wyspa nie jest wielka, a już na niedużym kawałku zaskakuje różnorodnością. Odcienie błękitu i zieleni zrobiły na mnie niesamowite wrażenie i z tym zawsze będę kojarzył Mauritius.

Image

Image

Image

Godzina była jeszcze całkiem ludzka, więc postanowiłem ruszyć na południe. W nawigacji wpisałem sobie Park Narodowy Chamarel. Chciałem zobaczyć Ziemię Siedmiu Kolorów, która kiedy oświetlana jest przez słońce podobno wygląda bardzo zjawiskowo. Na początku jechało mi się całkiem dobrze, aż w pewnym momencie, już na południe od Port Louis zacząłem coraz dłużej stać w korku. Pojawiła się policja, a także coraz więcej wyznawców hinduizmu spacerujących po ulicy. Tak, dobrze czytacie po ulicy, a nie po poboczu. W zasadzie to nie miało dla nich znaczenia czy idą środkiem pasa, czy pomiędzy pasami czy w ogóle poruszają się wężykiem. Na początku nie miałem pojęcia co tu się wyprawia. Spoglądałem tylko na zegarek i denerwowałem się, że nic nie uda mi się tego dnia zobaczyć. Nie było najmniejsze szansy żeby zawrócić lub pojechać inną drogą. Wszystkie samochody jeden za drugim poruszały się przez dobre 1,5h ze średnią prędkością 5 km/h, a po tym czasie trochę się uspokoiło i można było delikatnie przyspieszyć. Jedynym plusem tego wydarzenia było rozdawane dosłownie co kilkadziesiąt metrów jedzenie i picie – posmakowałem sporo indyjskich potraw i nie byłem głodny do końca dnia. O co jednak w tym wszystkim chodziło?

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Okazuje się, że pod koniec lutego na Mauritiusie, a dokładniej wokół jeziora Grand Bassin ma miejsce Maha Shivahatree. Właśnie wtedy około 300000 hindusów ubranych na biało udaje się oczyścić w „Ganga-Talao”, którego wody są według tradycji w kontakcie z wodami Gangesu w Indiach. To wynika z tego, że w roku 1898 wlano trochę wody z Gangesu właśnie do tego jeziora. Przypomnijmy, że na wyspie około 70% mieszkańców to właśnie hindusi. Cały proceder trwa cztery dni i w jego trakcie pielgrzymi przemierzają na piechotę cały kraj, aby dotrzeć do świętego jeziora. Niosą oni na swoich ramionach Kanwar, czyli taką lekką konstrukcję wykonaną z bambusa i ozdobioną lustrami, papierem i obrazami Shivy. Jest to najważniejsze święto ortodoksyjnych hindusów na Mauritiusie.
Ogólnie rzecz biorąc święto jest to bardzo radosne i kolorowe. Hindusi zapraszają na nie każdego kto tylko ma ochotę uczestniczyć w roztańczonych korowodach. Mauritius jest otwarty na inne kultury i szczery. Wszystko bardzo fajnie, ale na obserwowanie z okien samochodu tego święta straciłem około 3 godzin, co sprawiło, że po dotarciu na samo południe wyspy nawet nie zdążyłem już na zachód słońca i musiałem wracać do hotelu. Przejeżdżałem przez teren Parku Narodowego Black River Gorges, który oferuje 6500 hektarów dzikiej roślinności i egzotycznych gatunków zwierząt. To podobno idealne miejsce na trekking.

Image

Image

Image

Image

Miałem sporo ponad godzinę drogi po zupełnie nie znanych mi drogach, na których panuje totalna ciemność (nie ma lamp wzdłuż). Nie wiedziałem co mnie otacza i tylko sugerowałem się GPSem. W kolejny dzień dopiero dowiedziałem się przez jak malowniczy region przejeżdżałem. Po drodze spotkał mnie deszcz. Taki typowy, który trwał może kilka minut. Przed wjazdem do stolicy jeszcze GPS skierował mnie na zamkniętą drogę, a później non stop kazał mi zawrócić i właśnie nią jechać. Dobrze, że kojarzyłem tę okolicę z przejazdu autobusem i mogłem skierować się do miasta. Tą noc spędziłem w skromnym przybytku w samym centrum stolicy. Dostałem duży przestronny pokój, przestronną łazienkę i szybki dostęp do Internetu. Rano czekało na mnie śniadanie.Znowu nie pospałem za długo, chociaż wreszcie złamałem barierę 6h i czułem się od razu lepiej. A to wszystko dlatego, że śniadanie w hotelu serwowane było od godziny 7 rano. Punktualnie o tym czasie zaniosłem bagaże do samochodu, oddałem klucze od pokoju w recepcji i poszedłem do restauracji. Wybór jedzenia jak na budżetowy hotel przystało. Mimo wszystko bardzo smaczne były naleśniki, a do nich wypiłem mocną kawę i byłem już w pełni gotowy, żeby ponownie pojechać do Parku Narodowego Chamarel. Tym razem jednak szybko zweryfikowałem ustawienia nawigacji i postanowiłem jechać drogą dłuższą (wzdłuż zachodniego wybrzeża), ale mając pewność, że tutaj nie spotkam hindusów obchodzących swoje święto. Mimo wszystko ich spotkałem, ale w mniejszej liczbie i tylko na krótkim odcinku, więc było to do zaakceptowania. Zwróciłem uwagę na sposób w jaki radzą sobie z nisko zawieszonymi drutami w poprzek drogi. Jedna z osób ma bardzo długi kij, którym podnosi wspomniane przewody i tym samym korowód z wysokim ołtarzem czy świątynią bambusową może przejść nie powodując zniszczeń.

Image

Image

Image

Image

Kiedy dotarłem w końcu do wspomnianego parku narodowego, to na trzy kilometry przed celem musiałem opłacić wjazd w wysokości ok. 20 złotych (cena za osobę). Pojechałem do końca, aż trafiłem do Ziemi Siedmiu Kolorów. W tym miejscu nie czeka nas żaden trekking, ale zwykły spacer dookoła. Poza tym jest tutaj kawiarnia, taras widokowy i sklep z pamiątkami. Miejsce to rzeczywiście robi wrażenie – w zależności od padania światła ziemia pochodzenia wulkanicznego mieni się odcieniami rudego i fioletu. Coś niespotykanego.

Image

Image

Image

Image

Image

Wracając oczywiście zatrzymałem się przy wodospadzie Chamarel, który ma około 90 metrów. Możemy podejść kawałek na punkt widokowy z lepszą panoramą.

Image

Image

Image

Image

Image

Później skierowałem się na półwysep Le Morne, który zrobił na nie niesamowite wrażenie. Znajduje się on na południowo-zachodniej części wyspy i oferuje piękny górzysty krajobraz w tle. Na nim właśnie wznosi się góra Le Morne Brabant o wysokości 556 metrów. Wzdłuż wybrzeża mamy piękne, piaszczyste plaże i liczne, luksusowe hotele. Następnym razem zapewne będę próbował wejść na tą górę, bowiem nie jest to trudne zadanie, a widoki stamtąd są niesamowite. Tutaj zrobiłem sobie trochę przerwy i poplażowałem, pospacerowałem i pokąpałem się w ciepłym Oceanie Indyjskim. Idealne miejsce na relaks. Zegar wybił południe, więc postanowiłem się zbierać. Byłem umówiony na zwrot samochodu do godziny 14 w hotelu Hilton w miejscowości Flic en Flac.

Image

Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (44)

klapio 13 lutego 2017 16:39 Odpowiedz
Like w ciemno :-D Fajna trasa, zapowiada się super trip :-)
adix1982 13 lutego 2017 16:45 Odpowiedz
Extra! Czekam na relacje. Szkoda że nie kręcisz Vlogów ale wtedy niemiałbyś czasu na nic :)Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka
sudoku 13 lutego 2017 17:13 Odpowiedz
To może zacznijmy od podsumowania, ile te wszystkie bilety kosztowały?
przemos74 13 lutego 2017 20:00 Odpowiedz
@‌klapio‌, dzięki!@‌adix1982‌, nie mam w tym doświadczenia, ale może kiedyś spróbuję ;)@‌Sudoku‌, prosisz i masz: 1619 zł :)
dziabulek 15 lutego 2017 08:03 Odpowiedz
Przeczytam jak zawsze, choć bez C i F to jednak bez tej wisienki na torcie :) Ale za to łączna cena za loty sympatyczna:)
beatac 15 lutego 2017 13:32 Odpowiedz
Czy to są wyjazdy służbowe ? Od dawna mnie to nurtowało, bo jeśli chodzi o urlop to co można zobaczyć w tak krótki czasie ? W każdym razie też czekam na relację, sama wybieram się (jak wszystko pójdzie zgodnie z planami) do Hong Kongu i Makao w kwietniu.
aga-podrozniczka 15 lutego 2017 14:00 Odpowiedz
Mozna zobaczyc kawalek swiata :-) Mniejszy i wiekszy (za Chmielewska)
maxima 15 lutego 2017 16:00 Odpowiedz
11 dni to mało :o mi udało się ostatnio w tyle zobaczyć Wodospady Wiktorii z obu stron, pojechać na safari do Botswany i odkryć RPA :D11 dni to kupa czasu!!trip zacny ;) czekam na relację ;) gdzie nocujesz na Mauritiusie? jakie plany na HK? Macau będzie?
samaki9 15 lutego 2017 17:06 Odpowiedz
@BeataC - jakby to był wyjazd służbowy to do kosztów przelotu pewnie 0 na końcu trzebaby było dodać.
brzemia 15 lutego 2017 18:02 Odpowiedz
Ciekawe co by to byla za robota pol swiata za 1 razem zwiedzic?Wiem!! Tester linii lotniczych !!Wyslane z telefonu.
przemos74 15 lutego 2017 19:48 Odpowiedz
Przepraszam, że nic nie piszę, ale cały dzień intensywnie spacerowałem po Dubaju i okolicy. Zaraz mam lot do Manili, a relacja powstanie w trakcie rejsu na Filipiny. Wtedy też odpowiem na wszystkie pytania.Pozdrawiam!
dziabulek 16 lutego 2017 08:39 Odpowiedz
Pozytywne wrażenie z dworca w Katowicach jest jak najbardziej na miejscu, bo jest to nowy dworzec na miejscu czegoś co w cywilizowanym kraju istnieć nie powinno:) No i z tego co czytałem (sam nie miałem okazji korzystać) nie odwalili takiego bubla jak u nas w Poznaniu :)
brzemia 16 lutego 2017 08:40 Odpowiedz
Cale centrum Katowic jest nie do poznania ;)Wyslane z telefonu.
beatac 16 lutego 2017 09:12 Odpowiedz
Ja jednak obstawiam przy swoim - mnie praca związana z lataniem, może tester hoteli lub jakiś kontroler, no na pewno nie pracownik biurowy ? W każdym razie ogląda się i czyta z dużym zainteresowaniem. Przemos74 może byś coś doradził - jak zorganizować sobie choć 1 nocleg góra za 350-400 zł w takim luksusowym hotelu, czy dla zwykłego zjadacza chleba jest to w ogóle możliwe, jakieś kody promocyjne ? Chodzi o Hong Kong 23-26.04.17.
przemos74 16 lutego 2017 09:22 Odpowiedz
@‌dziabulek‌, będzie Y+ właśnie mnie wywołano i wręczono nowy bilet :)@‌maxima‌, na Mauritiusie przetestuje Intercontinentala, Holiday Inna i Hiltona :) muszę spalić gdzieś punkty, które uzyskałem podczas ostatniego tripu. W Hong Kongu planów jeszcze nie mam, ale na pewno nie pojadę do Buddy na Lantau, bo byłem ostatnio. Może pieszo wejdę na wzgórze? Zobaczymy. Do Macau płynę już jutro rano. To dla mnie zupełnie nowe miejsce.
kamil 16 lutego 2017 12:43 Odpowiedz
Gratki za up!
tropikey 16 lutego 2017 13:54 Odpowiedz
przemos74 napisał:W Hong Kongu planów jeszcze nie mam, ale na pewno nie pojadę do Buddy na Lantau, bo byłem ostatnio. Może pieszo wejdę na wzgórze?Polecam :-) Można podpatrzeć mieszkańców z ich pupilami w scenerii tak odmiennej, niż w centrum. Najlepiej chyba zacząć od zbiornika Pak Fu Lam, ale można też w okolicach uniwersytetu, tyle że z tej strony będzie chyba bardziej stromo (tą trasą wracałem). Pogoda teraz będzie na to ok, bo nie jest chyba jakoś przesadnie ciepło...Miłej dalszej podróży!
krasnal 17 lutego 2017 17:18 Odpowiedz
To dają teraz pieczątki w HK? Bo słyszałem, że od jakiś 3 lat tylko te głupie wydruki.
adix198201 17 lutego 2017 17:55 Odpowiedz
krasnal napisał:To dają teraz pieczątki w HK? Bo słyszałem, że od jakiś 3 lat tylko te głupie wydruki.W maju 2015 r dostałem wydruk.Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka
beatac 17 lutego 2017 18:21 Odpowiedz
Zaczęły się przygody, ale dlaczego ten hostel, a nie luksusowy hotel ?
cccc 17 lutego 2017 18:26 Odpowiedz
Czesem jest fajnie sprobowac cos innego. ;)
przemos74 18 lutego 2017 00:06 Odpowiedz
krasnal napisał:To dają teraz pieczątki w HK? Bo słyszałem, że od jakiś 3 lat tylko te głupie wydruki.Racja, z rozpędu napisałem. Poprawiam. Dzięki za czujność :)Quote:Zaczęły się przygody, ale dlaczego ten hostel, a nie luksusowy hotel ?Bo liczba punktów do wykorzystania jest ograniczona ;)
aga-podrozniczka 19 lutego 2017 16:09 Odpowiedz
Lokalizacja hotelu zobowiazuje do luksusu i dobrej obslugi :-) Moze wybiore sie tam jeszcze raz i przy okazji powieksze kolekcje pluszakow.
tom971 19 lutego 2017 17:51 Odpowiedz
Fajnie poczytać i popatrzeć na relacje z kółka, które samo się już prawie 2x kupiło ;) może z innym planem pokręcenia się po Azji SE ale dolot i powrót taki sam.
cccc 20 lutego 2017 01:03 Odpowiedz
Mialem okazje zwiedzic HK i Makao w 1995, jeszcze zanim oddane zostaly do ChinPrzypominam sobie, ze Makao bylo troche brudne i niezadbane, ale widze, ze wiele sie zmienilo. :)
przemos74 21 lutego 2017 02:37 Odpowiedz
@‌cccc‌, teraz jest naprawdę elegancko :)@‌tom971‌, kupuj, warto!@‌Aga_podrozniczka‌, polecam! W Conrad Pekin mają świetne Pandy słyszałem ;)@‌Kamil‌, dziękuję :)
maryjane91 21 lutego 2017 15:24 Odpowiedz
@‌przemos74‌ wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy gdy dziś w pracy zobaczyłam twoją nową relację :) super sprawa, pozdrawiam.
seal 21 lutego 2017 15:40 Odpowiedz
przemos74: widzę że płynąłeś TurboJet do Macao, jest drugi przewoźnik Cotai Water Jet - przez ich aplikację mobilną często można kupić sporo taniej bilety na przepłynięcie, zarówno HongKong<->Macao jak i z Macao na lotnisko HKG (odrazu do AirSide).
tropikey 26 lutego 2017 11:12 Odpowiedz
co do nie zwiedzenia zaplanowanej trasy, stawiam na korki i krowy na drogach. Skoro problemy tego typu były już gdy byliśmy tam w 2006 r., to teraz - wraz z nieuniknionym "rozwojem" - jest pewnie gorzej...
brzemia 26 lutego 2017 12:06 Odpowiedz
ja obstawiam popsute auto ;)Wyslane z telefonu.
pan 26 lutego 2017 12:50 Odpowiedz
A co, pochwalę się: w Warszawie "takie okrągłe urządzenie, które da nam znać, kiedy nasze dania są gotowe do odbioru" są powszechne w większych "kebabowniach" i innych "chińczykach". Zapraszamy do odwiedzin :-) Relacjami jestem zafascynowany, ech, gdyby tylko chciało mi się chcieć, tak jak mi się obecnie nie chce ruszać z kanapy...
dziabulek 26 lutego 2017 13:55 Odpowiedz
@Pan @‌przemos74‌ takie urządzenia są bardzo powszechne. Przemos jesteś z Poznania, tutaj też mamy coś takiego np w City Center knajpy mają.
gaszpar 26 lutego 2017 23:56 Odpowiedz
Opór ten IC na Mauritiusie. Łącząc punkty IHG z lotami EW za mile MM można niezłe i stosunkowo tanie wygrzewanie tyłka tam zaplanować! Super wyprawa i super relacja. Podziwiam za ogarnięcie takiej wycieczki i jeszcze na bieżąco pisanie relacji. SZACUN!
marek2011 28 lutego 2017 21:03 Odpowiedz
Mauritius na twoich zdjęciach aż kusi niemiłosiernie, żeby pojechać :D
przemos74 28 lutego 2017 23:40 Odpowiedz
@‌marek2011‌, polecam, ale na minimum tydzień, bo wyspa ma sporo do zaoferowania :) Moje 5 nocy to było jednak za mało. Z drugiej strony jest powód żeby wrócić ;)@‌Gaszpar‌, masz rację IC robi robotę i zdecydowanie go polecam. Eurowings, jak możesz przeczytać poniżej też nie odstaje od innych linii lotniczych :) Dzięki za miłe słowa!@‌dziabulek‌, bardzo rzadko bywam w City Center (czy też Avenidzie teraz?), ale dobrze wiedzieć, że już u nas są takie wynalazki :D@‌Pan‌, najtrudniej jest właśnie podnieść się z kanapy, ale dalej jest już z górki ;)@‌tropikey‌, w zasadzie zgadłeś - korki były i z ludzi i z samochodów :)
tropikey 1 marca 2017 07:23 Odpowiedz
No to końcówkę miałeś bardzo podobną, jak u mnie w listopadzie, gdy po przylocie z SYD do AUH okazało się, że AB odwołał lot do BER. Owszem, ostatecznie doleciałem tam, ale 10 godzin później i nie zdążyłem na lot do GDN. Tak jak Ty wróciłem autobusem. Mam tylko nadzieję, że byłeś do jazdy przygotowany lepiej niż ja i miałeś ze sobą jakieś ciepłe ubrania :DTeraz pozostaje powalczyć o 600 Euro odszkodowania ;-) Ja za swoje zrobiłem zakupy w czasie festiwalu QR...Fajnie, że podobało Ci się na Mauritiusie. Zachęciłeś mnie trochę do powrotu tam i zweryfikowania nie do końca pozytywnych wrażeń, które mieliśmy po 2 tygodniach pobytu tam ładnych kilka lat temu.
marek2011 1 marca 2017 15:17 Odpowiedz
Dzięki za relację, dodaj w wolnym czasie jakieś "tradycyjne" zestawienie kosztów gotówkowo/punktowych, to zawsze jest inspirujące.
przemos74 1 marca 2017 21:18 Odpowiedz
@‌tropikey‌, Eurowings na moje pismo odpisało w ciągu kilku godzin i poprosili o dane do przelewu + wszelkie rachunki. Mam nadzieję, że się uda ;)@‌marek2011‌, zamieszczę jak tylko wszystko sobie podliczę na spokojnie.@don, czy możesz zobaczyć czemu tu https://spolecznosc.fly4free.pl/blog/28 ... -mauritius nie dodała się ostatnia część relacji?
silazak 2 marca 2017 16:53 Odpowiedz
buuuuu czemu już koniec . Uwielbiam Twoje relacje :) Dzięki Tobie nie jeden plan podróży powstał .....Kiedy nastepny trip i gdzie ?
tropikey 30 marca 2017 15:49 Odpowiedz
Dobrze wiedzieć, że Eurowings podchodzi do sprawy uczciwie, a nie tak jak Air Berlin, którego dopiero pozew złożony w sądzie skłania do wykonania obowiązków zwiazanych z anulowaniem lotu lub jego opóźnieniem. Gratuluję :-)
silazak 30 marca 2017 16:11 Odpowiedz
wychodzi na to , ze głownym sponsorem był eurowings :). extra
102470 18 stycznia 2018 11:17 Odpowiedz
@przemos74 który Marriott w Dubaju umożliwia zobaczenie miasta z 55 piętra?
przemos74 18 stycznia 2018 13:05 Odpowiedz
Ja byłem w JW Marriott Marquis Hotel Dubai.
romiczka 15 marca 2019 20:56 Odpowiedz
Byłam z moją siostrą na Borneo w stanie Sarawak, a najwięcej czasu spędziłyśmy w Bako National Park- Parku Narodowym, na który dopływa się tylko łódką. Byłyśmy w Bako 4 dni, a poniżej filmik przedstawiający piękno tamtejszej natury. Brak samochodów, słaby Internet i piękne widoki i natura, tego nam było trzeba:https://www.youtube.com/watch?v=j7MZ5BvFHUw