Oczywiście po drodze zatrzymałem się jeszcze kilka razy – kupić pocztówki, coś do picia, wypłacić pieniądze w bankomacie, kupić znaczek na poczcie itd. A bym zapomniał
:D Nie wziąłem z domu okularów przeciwsłonecznych, co mocno mi utrudniało pobyt. W końcu poszedłem do sklepu i pytam po ile te okulary. Dostaję odpowiedź 550 rupii, mówię sobie hmm, na 2 dni to sporo, więc dzięki. Pani za mną krzyczy: "okey, okey, 400 rupii"... Nadal wydało mi się dużo i wszedłem do sklepu obok. Tutaj historia podobna, cena wyjściowa ta sama, a po chwili już 400 rupii. Postanowiłem ponegocjować, ale Pani twardo przy swoim, to wychodzę. Krzyczy za mną, że okey sprzeda mi za 300 rupii. Mówię, że szukam czegoś w graniach 200 rupii, więc dziękuję. Wybiega za mną ze sklepu i każe mi wybrać model, który chcę
:D Okey, zakup zrobiony, ale ona nadal oferuje kapelusz, torbę, koszulkę itd. Koszulki całkiem ładne, więc pytam o cenę. Znowu 550 rupii, zaczyna się zachwalanie z jakiego to świetnego materiału etc. Mówię, że za 200 rupii to wezmę. Ona prosi o zrozumienie, że to niemożliwe etc. Tłumaczę jej, że spoko i nie mam parcia, więc dziękuję i wychodzę. Wybiega za mną ponownie ze sklepu i 200 rupii jest okey
:D Szybko zapłaciłem i uciekłem z tego sklepu bo by pewnie mi jeszcze nie jedną rzecz sprzedała, eh
;)
W końcu dojechałem do miejsca, gdzie miałem spędzić najbliższą noc. Jak się okazuje to jest to bardzo znany i dobrze rozwinięty region turystyczny z całkiem niezłą plażą.
Kluczyki od samochodu zostawiłem u konsjerża, a sam poszedłem do recepcji się zameldować. Na dzień dobry dostałem od hotelu w prezencie torbę plażową oraz koszulkę od piżamy. To podarek w ramach statusu Diamond w sieci Hilton, ale jest on zamiast jakiejś wstawki do pokoju typu owoce, wino, przekąski etc. Pomimo, że było już po 14, to na pokój musiałem poczekać dobre 30 minut. Obszedłem w tym czasie teren resortu, a barman przygotował mi zielonego drinka powitalnego. Swoją drogą był niesamowicie smaczny.
Upgrade pokoju otrzymałem o zaledwie jedną kategorię. Było to zapewne spowodowane tym, że kolejne pokoje mają w nazwie „Familiy”, a ja byłem sam. Z drugiej strony są one położone przy samej plaży, a mój był w ogrodzie. Nie miałem zamiaru jednak się o to dopytywać, tylko chciałem od razu udać się na plażę i trochę odpocząć. Pogoda tego dnia był piękna, świeciło słońce, a po tym miał miejsce przyjemny dla oka zachód słońca. Nie byłem specjalnie głodny, więc tego wieczoru nie udałem się na kolację, ale usiadłem na fotelu przy plaży, żeby posłuchać muzyki na żywo. Tak też minął mój trzeci już dzień na Mauritiusie.
Muszę powiedzieć, że hotel Hilton przy stawce za noc 40 tysięcy punktów (lub ok. 260 euro) jest wyborem raczej przeciętnym. Czułem się tutaj zdecydowanie gorzej, niż w Intercontinentalu, który kosztuje „tylko” 30 tys. punktów. Oczywiście tych stawek punktowych nie mam zamiaru porównywać bo zdobywa się je trochę w inny sposób. Jedyną rzeczą, która w Hiltonie była zdecydowanie lepsza to WiFi – bardzo szybkie, dostępne dosłownie wszędzie i może trochę większy wybór jedzenia był na śniadaniu (o tym napiszę coś więcej w kolejnym poście). Poza tym klimat miejsca, atmosfera, obsługa, pokój, infrastruktura itd. To wszystko przemawiało na korzyść hotelu z sieci IHG.Moja wycieczka wydawałoby się, że dobiega końca, ale…. o tym przeczytacie w dalszych akapitach
:D
Kolejny dzień wstaję kilka minut po godzinie 6 i idę na spacer po plaży. Słoneczko jeszcze schowane, ale możliwe, że niebawem się pojawi. W końcu jestem po stronie zachodniej i dociera ono tutaj trochę później. Liczę na piękny słoneczny dzień, żeby jeszcze wykorzystać ostatnie chwile w tym rajskim miejscu. Poniżej pokazuję Wam na zdjęciu otrzymane prezenty od obsługi hotelu tj. torbę plażową (bardzo praktyczna i dobrze wykonana!) oraz koszulkę do spania (jeszcze nie testowałem, ale rozmiar jest okey, zresztą pani mówiła, że w razie czego wymienią na inny).
Po godzinie kieruję się do restauracji, żeby zjeść coś na śniadanie. Ludzi nie ma jeszcze dużo, więc mogę zająć dobre miejsce na zewnątrz z „widokiem” na ogród. Idę zamówić omleta ze wszystkimi dodatkami i przygotowuję sobie coś na deser. Są moje ulubione gofry z wiórkami kokosowymi, a także niesłychany wybór owoców (największy jaki widziałem do tej pory na trasie). Korzystam z niego ile tylko mogę i zajadam się mango, papają, winogronem, kiwi, ananasem itd. Szkoda, że zabrakło tutaj soków z wyciskanych owoców, to jest jednak to co lubię najbardziej. Ale niestety nie można mieć wszystkiego (Intercontinentalu, jeszcze wrócę
;)). I co ja mogę Wam powiedzieć o reszcie mojego dnia? Niewiele. Uwaliłem się na leżaku i odpoczywałem. Patrzyłem jak pewien Amerykanin z nadwagą około 60-80 kg, a może i więcej spożywa o poranku piąte piwo, jak dwóch Brytyjczyków przed 9 rano debatuje na tematy polityczne przy basenowym barze ze szklaneczką Whisky oraz jak to moje upragnione słońce wciąż chowa się za chmury. Zmieniłem moje miejsce i poszedłem sprawdzić jak działa jacuzzi i drugi basen w centralnej części hotelu. Tam już miały dostęp rodziny z dziećmi, więc było trochę głośniej.
Przed godziną 12 zawitałem w recepcji z prośbą o późne wykwaterowanie. Poprosiłem o przedłużenie pobytu do 16. Okazało się, że mój pokój jest zarezerwowany i nie będzie takiej możliwości. Ale, mam się nie martwić. Za 15 minut do pokoju dostarczony mi będzie klucz do nowego pokoju i mogę w nim zostać jak tylko długo potrzebuję. Świetne zachowanie obsługi hotelowej. I rzeczywiście miła pani, o europejskich rysach zapukała do mych drzwi 15 minut później wręczając mi kartę i pytając czy pomóc z bagażem.
Zmieniłem pokój i wróciłem na hotelowy leżak. Słońce świeciło już solidnie. Tak też kąpiąc się i opalając przetrwałem kolejne 3 godziny. Niestety mój czas w tym pięknym miejscu dobiegł końca – wszystko co dobre szybko się kończy, więc wziąłem prysznic i udałem się oddać kartę od pokoju.
Teraz pojawiło się pytanie jak dotrę na lotnisko lub w jego okolice, gdzie mam rezerwację ostatniego hotelu. Stwierdziłem, że pójdę na przystanek autobusowy i dalej jakoś się potoczy. Optymista ze mnie, co? Ale, tym razem się udało. 50 metrów od wyjścia z hotelu patrzę stoi bus z napisem Port Louis. Zapytałem kierowcy czy to dobra opcja, żeby jechać na lotnisko. On stwierdził, że tak, bo później przesiadam się w linię ekspresową 198 i dotrę w pobliże lotniska. Nie czekając zająłem swoje miejsce w środku i obserwowałem jak jakieś niewielkie robaki biegają po podłodze. Widok mało przyjemny, ale dalej już skupiałem się na podziwianiu widoków czasie przejazdu. Kiedy dotarliśmy do stolicy to biletowy (zawsze jest osobna osoba od sprzedaży biletów) zawołał mnie od wyjścia i powiedział, że mam iść prosto, na światłach w lewo i tam czekać będzie już autobus na lotnisko. Dokładnie tak było. Teraz bez żadnych pytań, pewnie wszedłem na pokład i czekałem na odjazd.
Linia ekspresowa większość trasy jechała główną drogą, przez co nie trwało to zbyt długo. Koszt biletu to jedyne 37 rupii (ok. 3,5 zł). Kiedy zbliżaliśmy się do lotniska to jeden z miejscowych siedzących za mną zawołał mnie i powiedział, że wychodzi tam gdzie ja i się mną zaopiekuje. Rzeczywiście odprowadził mnie na ścieżkę w stronę lotniska, a poza tym pytał gdzie śpię. Nalegał, żebym odwołał rezerwację w hotelu i przyszedł do niego. Mieszka tylko z żoną i bardzo chętnie mnie przenocują. Pokazał nawet mi, który dom to jego. Ja jednak hotel miałem przedpłacony punktami, więc nie skorzystałem, ale może jeszcze kiedyś wykorzystam gościnność mieszkańców tej pięknej wyspy.
Nie zdążyłem przejść 100 metrów, a tu już zatrzymała się taksówka. Krzyczę, że dziękuję, przejdę się ten kawałeczek. Ale ona nadal nie odjeżdża, więc podchodzą. A tam w środku siedzi poza kierowcą jakiś turysta z Japonii i mówi, żebym wsiadał. Okey, takich propozycji nie odmawiam
;) Podjechaliśmy niecały kilometr, wymieniając kilka zdań po angielsku. Podziękowałem za pomoc i udałem się do shuttle busa z hotelu, który akurat odjeżdżał i zabrał mnie do Holiday Inn Mauritius Mon Trésor.
Zarezerwowałem tutaj nocleg za 15000 punktów (normalna stawka to ok. 450 zł/noc). W recepcji szybko dostałem kartę do pokoju i co ciekawe zadzwoniono po menadżera zmiany, żeby mnie oficjalnie powitał. Podobno śpi tutaj tak mało członków z sieci IHG, że są oni wyjątkowo traktowani. To bardzo miły gest. Zresztą cała obsługa była niesamowita, czułem się tutaj bardzo dobrze. Pokoje są czyste, nowoczesne i pięknie urządzone, a w łazience były kosmetyki firmy, której do tej pory nie widziałem w hotelach.
Kiedy już powoli chciałem przepakować się i przygotować na poranny wylot do Europy (planowo o 8:45 dnia kolejnego), to odebrałem maila na telefonie, że… mój rejs jest opóźniony o 23 h! I wylot nastąpi pojutrze o godzinie 7:45. Z jednej strony to świetna wiadomość, bowiem mam dodatkowy dzień na Mauritiusie, ale z drugiej strony krzyżuje mi sporo planów (kupiony miałem lot CGN-SXF, jako powrotny do domu i ten mi przepadł), a także miałem kolejnego dnia lot do pracy na kilka dni na zachód Europy, co przez to też okazało się niewykonalne. Cóż, w związku z tym postanowiłem zadzwonić do Eurowings i dopytać o świadczenia jakie mi zapewniają. Na infolinii dowiedziałem się, że mam prawo do rezerwacji hotelu za ok. 100-120 euro i jedzenia na rozsądną kwotę (bez alkoholu). Te koszty zostaną mi zwrócone. Kiedy zapytałem czemu opóźnienie jest takie duże, to przekazano mi, że jest to problem techniczny.
Trochę zszokowany i zdezorientowany całą tą sytuacją poszedłem spać. Rano czekał mnie nowy, gratisowy dzień na Mauritiusie. W związku z tym znajdzie się tutaj jeszcze jeden post z mojej wycieczki @marek2011, polecam, ale na minimum tydzień, bo wyspa ma sporo do zaoferowania
:) Moje 5 nocy to było jednak za mało. Z drugiej strony jest powód żeby wrócić
;) @Gaszpar, masz rację IC robi robotę i zdecydowanie go polecam. Eurowings, jak możesz przeczytać poniżej też nie odstaje od innych linii lotniczych
:) Dzięki za miłe słowa! @dziabulek, bardzo rzadko bywam w City Center (czy też Avenidzie teraz?), ale dobrze wiedzieć, że już u nas są takie wynalazki
:D @Pan, najtrudniej jest właśnie podnieść się z kanapy, ale dalej jest już z górki
;) @tropikey, w zasadzie zgadłeś - korki były i z ludzi i z samochodów
:)
-- 01 Mar 2017 00:46 --
Dodatkowy dzień pobytu na Mauritiusie zacząłem od śniadania w hotelowej restauracji. Uznałem, że to już będzie na koszt Eurowings
;), więc skorzystałem z tej dodatkowo płatnej w hotelach Holiday Inn opcji. Tutaj niestety dosyć mocno się zawiodłem, ponieważ wybór jedzenia był skromny, a nawet bardzo skromny. Oczywiście piszę to w kontekście innych hoteli, a nie tego co prezentuje moja prywatna lodówka
;) Ale ponownie bardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie obsługa, niezwykle uprzejma i kompetentna.
Po posiłku udałem się do recepcji, poinformować, że zostaję w hotelu na jeszcze jedną noc. Okazało się, że nie muszę zmieniać pokoju i przedłużono mi działanie karty do kolejnego dnia. Dowiedziałem się także, że hotel ten posiada swój klub na plaży, gdzie co godzinę kursuje darmowy shuttle bus. Co więcej na miejscu jest możliwość darmowego korzystania ze sportów wodnych, a nawet rejsu statkiem ze szklanym dnem. Dla mnie to była rewelacyjna opcja na ten dzień, więc od razu pobiegłem do pokoju po swoje rzeczy i byłem gotowy do odjazdu do Blue Bay, czyli nad Niebieską Zatokę.
Położona jest ona około 12 km od hotelu, w południowo-wschodniej części Mauritiusu, niedaleko miasta Mahebourg. Miejsce to słynie z dobrze zachowanego koralu, który jest na niezbyt dużej głębokości. Można tutaj spotkać różnego rodzaju korale: od olbrzymich talerzowych, Brain Corals, Staghorn Corals i Cabbage Coral. Do tego występuje tutaj wiele gatunków tropikalnych ryb. Największe wrażenie od razu po przybyciu tutaj robi woda, która jest jasna, w kolorze turkusu. Znajdziemy tutaj miejsca z przyjemnym dla stóp piaskiem, jak i takie, gdzie są piękne czarne skały. Poza tym dużym plusem jest co jakiś czas lądujący lub przelatujący samolot. Kiedy akurat się kąpałem miałem okazję zobaczyć przelatującego „nad głową” A380-800 linii Emirates (wykonuje dwa loty dziennie z Dubaju). Miejsce to jest naprawdę urokliwe, ale w czasie mojego pobytu było dosyć zatłoczone. Przebywali tutaj turyści z Bułgarii.
Na plaży spędziłem 4 godziny. Słońce operowało mocno, więc czułem, że wieczorem mogę być lekko zarumieniony. Do hotelu wróciłem ponownie shuttle busem i od razu udałem się do hotelowej restauracji zjeść obiad. Po zamówieniu przystawki (sałatka z krewetkami) i dania głównego (ryba z bakłażanem) obserwowałem ile to małych ptaków o bardzo ciekawych kolorach zamieszkuje wyspę. Takie widziałem wcześniej tylko na Seszelach. Inną ciekawostką niech będzie deszcz, który rozpadał się na około 30 sekund. Był intensywny. Takie ulewy zdarzają się głównie na wybrzeżach. Średnia opadów to 900 mm rocznie, ale są miejsca, gdzie wynosi 1500 mm. To sprawia właśnie, że wyspa jest taka zielona.
Czy to są wyjazdy służbowe ? Od dawna mnie to nurtowało, bo jeśli chodzi o urlop to co można zobaczyć w tak krótki czasie ? W każdym razie też czekam na relację, sama wybieram się (jak wszystko pójdzie zgodnie z planami) do Hong Kongu i Makao w kwietniu.
11 dni to mało
:o mi udało się ostatnio w tyle zobaczyć Wodospady Wiktorii z obu stron, pojechać na safari do Botswany i odkryć RPA
:D11 dni to kupa czasu!!trip zacny
;) czekam na relację
;) gdzie nocujesz na Mauritiusie? jakie plany na HK? Macau będzie?
Przepraszam, że nic nie piszę, ale cały dzień intensywnie spacerowałem po Dubaju i okolicy. Zaraz mam lot do Manili, a relacja powstanie w trakcie rejsu na Filipiny. Wtedy też odpowiem na wszystkie pytania.Pozdrawiam!
Pozytywne wrażenie z dworca w Katowicach jest jak najbardziej na miejscu, bo jest to nowy dworzec na miejscu czegoś co w cywilizowanym kraju istnieć nie powinno:) No i z tego co czytałem (sam nie miałem okazji korzystać) nie odwalili takiego bubla jak u nas w Poznaniu
:)
Ja jednak obstawiam przy swoim - mnie praca związana z lataniem, może tester hoteli lub jakiś kontroler, no na pewno nie pracownik biurowy ? W każdym razie ogląda się i czyta z dużym zainteresowaniem. Przemos74 może byś coś doradził - jak zorganizować sobie choć 1 nocleg góra za 350-400 zł w takim luksusowym hotelu, czy dla zwykłego zjadacza chleba jest to w ogóle możliwe, jakieś kody promocyjne ? Chodzi o Hong Kong 23-26.04.17.
@dziabulek, będzie Y+ właśnie mnie wywołano i wręczono nowy bilet
:)@maxima, na Mauritiusie przetestuje Intercontinentala, Holiday Inna i Hiltona
:) muszę spalić gdzieś punkty, które uzyskałem podczas ostatniego tripu. W Hong Kongu planów jeszcze nie mam, ale na pewno nie pojadę do Buddy na Lantau, bo byłem ostatnio. Może pieszo wejdę na wzgórze? Zobaczymy. Do Macau płynę już jutro rano. To dla mnie zupełnie nowe miejsce.
przemos74 napisał:W Hong Kongu planów jeszcze nie mam, ale na pewno nie pojadę do Buddy na Lantau, bo byłem ostatnio. Może pieszo wejdę na wzgórze?Polecam
:-) Można podpatrzeć mieszkańców z ich pupilami w scenerii tak odmiennej, niż w centrum. Najlepiej chyba zacząć od zbiornika Pak Fu Lam, ale można też w okolicach uniwersytetu, tyle że z tej strony będzie chyba bardziej stromo (tą trasą wracałem). Pogoda teraz będzie na to ok, bo nie jest chyba jakoś przesadnie ciepło...Miłej dalszej podróży!
krasnal napisał:To dają teraz pieczątki w HK? Bo słyszałem, że od jakiś 3 lat tylko te głupie wydruki.W maju 2015 r dostałem wydruk.Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka
krasnal napisał:To dają teraz pieczątki w HK? Bo słyszałem, że od jakiś 3 lat tylko te głupie wydruki.Racja, z rozpędu napisałem. Poprawiam. Dzięki za czujność
:)Quote:Zaczęły się przygody, ale dlaczego ten hostel, a nie luksusowy hotel ?Bo liczba punktów do wykorzystania jest ograniczona
;)
Fajnie poczytać i popatrzeć na relacje z kółka, które samo się już prawie 2x kupiło
;) może z innym planem pokręcenia się po Azji SE ale dolot i powrót taki sam.
Mialem okazje zwiedzic HK i Makao w 1995, jeszcze zanim oddane zostaly do ChinPrzypominam sobie, ze Makao bylo troche brudne i niezadbane, ale widze, ze wiele sie zmienilo.
:)
@cccc, teraz jest naprawdę elegancko
:)@tom971, kupuj, warto!@Aga_podrozniczka, polecam! W Conrad Pekin mają świetne Pandy słyszałem
;)@Kamil, dziękuję
:)
przemos74: widzę że płynąłeś TurboJet do Macao, jest drugi przewoźnik Cotai Water Jet - przez ich aplikację mobilną często można kupić sporo taniej bilety na przepłynięcie, zarówno HongKong<->Macao jak i z Macao na lotnisko HKG (odrazu do AirSide).
co do nie zwiedzenia zaplanowanej trasy, stawiam na korki i krowy na drogach. Skoro problemy tego typu były już gdy byliśmy tam w 2006 r., to teraz - wraz z nieuniknionym "rozwojem" - jest pewnie gorzej...
A co, pochwalę się: w Warszawie "takie okrągłe urządzenie, które da nam znać, kiedy nasze dania są gotowe do odbioru" są powszechne w większych "kebabowniach" i innych "chińczykach". Zapraszamy do odwiedzin
:-) Relacjami jestem zafascynowany, ech, gdyby tylko chciało mi się chcieć, tak jak mi się obecnie nie chce ruszać z kanapy...
Opór ten IC na Mauritiusie. Łącząc punkty IHG z lotami EW za mile MM można niezłe i stosunkowo tanie wygrzewanie tyłka tam zaplanować! Super wyprawa i super relacja. Podziwiam za ogarnięcie takiej wycieczki i jeszcze na bieżąco pisanie relacji. SZACUN!
@marek2011, polecam, ale na minimum tydzień, bo wyspa ma sporo do zaoferowania
:) Moje 5 nocy to było jednak za mało. Z drugiej strony jest powód żeby wrócić
;)@Gaszpar, masz rację IC robi robotę i zdecydowanie go polecam. Eurowings, jak możesz przeczytać poniżej też nie odstaje od innych linii lotniczych
:) Dzięki za miłe słowa!@dziabulek, bardzo rzadko bywam w City Center (czy też Avenidzie teraz?), ale dobrze wiedzieć, że już u nas są takie wynalazki
:D@Pan, najtrudniej jest właśnie podnieść się z kanapy, ale dalej jest już z górki
;)@tropikey, w zasadzie zgadłeś - korki były i z ludzi i z samochodów
:)
No to końcówkę miałeś bardzo podobną, jak u mnie w listopadzie, gdy po przylocie z SYD do AUH okazało się, że AB odwołał lot do BER. Owszem, ostatecznie doleciałem tam, ale 10 godzin później i nie zdążyłem na lot do GDN. Tak jak Ty wróciłem autobusem. Mam tylko nadzieję, że byłeś do jazdy przygotowany lepiej niż ja i miałeś ze sobą jakieś ciepłe ubrania
:DTeraz pozostaje powalczyć o 600 Euro odszkodowania
;-) Ja za swoje zrobiłem zakupy w czasie festiwalu QR...Fajnie, że podobało Ci się na Mauritiusie. Zachęciłeś mnie trochę do powrotu tam i zweryfikowania nie do końca pozytywnych wrażeń, które mieliśmy po 2 tygodniach pobytu tam ładnych kilka lat temu.
@tropikey, Eurowings na moje pismo odpisało w ciągu kilku godzin i poprosili o dane do przelewu + wszelkie rachunki. Mam nadzieję, że się uda
;)@marek2011, zamieszczę jak tylko wszystko sobie podliczę na spokojnie.@don, czy możesz zobaczyć czemu tu https://spolecznosc.fly4free.pl/blog/28 ... -mauritius nie dodała się ostatnia część relacji?
Dobrze wiedzieć, że Eurowings podchodzi do sprawy uczciwie, a nie tak jak Air Berlin, którego dopiero pozew złożony w sądzie skłania do wykonania obowiązków zwiazanych z anulowaniem lotu lub jego opóźnieniem. Gratuluję
:-)
Byłam z moją siostrą na Borneo w stanie Sarawak, a najwięcej czasu spędziłyśmy w Bako National Park- Parku Narodowym, na który dopływa się tylko łódką. Byłyśmy w Bako 4 dni, a poniżej filmik przedstawiający piękno tamtejszej natury. Brak samochodów, słaby Internet i piękne widoki i natura, tego nam było trzeba:https://www.youtube.com/watch?v=j7MZ5BvFHUw
Oczywiście po drodze zatrzymałem się jeszcze kilka razy – kupić pocztówki, coś do picia, wypłacić pieniądze w bankomacie, kupić znaczek na poczcie itd. A bym zapomniał :D Nie wziąłem z domu okularów przeciwsłonecznych, co mocno mi utrudniało pobyt. W końcu poszedłem do sklepu i pytam po ile te okulary. Dostaję odpowiedź 550 rupii, mówię sobie hmm, na 2 dni to sporo, więc dzięki. Pani za mną krzyczy: "okey, okey, 400 rupii"... Nadal wydało mi się dużo i wszedłem do sklepu obok. Tutaj historia podobna, cena wyjściowa ta sama, a po chwili już 400 rupii. Postanowiłem ponegocjować, ale Pani twardo przy swoim, to wychodzę. Krzyczy za mną, że okey sprzeda mi za 300 rupii. Mówię, że szukam czegoś w graniach 200 rupii, więc dziękuję. Wybiega za mną ze sklepu i każe mi wybrać model, który chcę :D Okey, zakup zrobiony, ale ona nadal oferuje kapelusz, torbę, koszulkę itd. Koszulki całkiem ładne, więc pytam o cenę. Znowu 550 rupii, zaczyna się zachwalanie z jakiego to świetnego materiału etc. Mówię, że za 200 rupii to wezmę. Ona prosi o zrozumienie, że to niemożliwe etc. Tłumaczę jej, że spoko i nie mam parcia, więc dziękuję i wychodzę. Wybiega za mną ponownie ze sklepu i 200 rupii jest okey :D Szybko zapłaciłem i uciekłem z tego sklepu bo by pewnie mi jeszcze nie jedną rzecz sprzedała, eh ;)
W końcu dojechałem do miejsca, gdzie miałem spędzić najbliższą noc. Jak się okazuje to jest to bardzo znany i dobrze rozwinięty region turystyczny z całkiem niezłą plażą.
Kluczyki od samochodu zostawiłem u konsjerża, a sam poszedłem do recepcji się zameldować. Na dzień dobry dostałem od hotelu w prezencie torbę plażową oraz koszulkę od piżamy. To podarek w ramach statusu Diamond w sieci Hilton, ale jest on zamiast jakiejś wstawki do pokoju typu owoce, wino, przekąski etc. Pomimo, że było już po 14, to na pokój musiałem poczekać dobre 30 minut. Obszedłem w tym czasie teren resortu, a barman przygotował mi zielonego drinka powitalnego. Swoją drogą był niesamowicie smaczny.
Upgrade pokoju otrzymałem o zaledwie jedną kategorię. Było to zapewne spowodowane tym, że kolejne pokoje mają w nazwie „Familiy”, a ja byłem sam. Z drugiej strony są one położone przy samej plaży, a mój był w ogrodzie. Nie miałem zamiaru jednak się o to dopytywać, tylko chciałem od razu udać się na plażę i trochę odpocząć. Pogoda tego dnia był piękna, świeciło słońce, a po tym miał miejsce przyjemny dla oka zachód słońca. Nie byłem specjalnie głodny, więc tego wieczoru nie udałem się na kolację, ale usiadłem na fotelu przy plaży, żeby posłuchać muzyki na żywo. Tak też minął mój trzeci już dzień na Mauritiusie.
Muszę powiedzieć, że hotel Hilton przy stawce za noc 40 tysięcy punktów (lub ok. 260 euro) jest wyborem raczej przeciętnym. Czułem się tutaj zdecydowanie gorzej, niż w Intercontinentalu, który kosztuje „tylko” 30 tys. punktów. Oczywiście tych stawek punktowych nie mam zamiaru porównywać bo zdobywa się je trochę w inny sposób. Jedyną rzeczą, która w Hiltonie była zdecydowanie lepsza to WiFi – bardzo szybkie, dostępne dosłownie wszędzie i może trochę większy wybór jedzenia był na śniadaniu (o tym napiszę coś więcej w kolejnym poście). Poza tym klimat miejsca, atmosfera, obsługa, pokój, infrastruktura itd. To wszystko przemawiało na korzyść hotelu z sieci IHG.Moja wycieczka wydawałoby się, że dobiega końca, ale…. o tym przeczytacie w dalszych akapitach :D
Kolejny dzień wstaję kilka minut po godzinie 6 i idę na spacer po plaży. Słoneczko jeszcze schowane, ale możliwe, że niebawem się pojawi. W końcu jestem po stronie zachodniej i dociera ono tutaj trochę później. Liczę na piękny słoneczny dzień, żeby jeszcze wykorzystać ostatnie chwile w tym rajskim miejscu. Poniżej pokazuję Wam na zdjęciu otrzymane prezenty od obsługi hotelu tj. torbę plażową (bardzo praktyczna i dobrze wykonana!) oraz koszulkę do spania (jeszcze nie testowałem, ale rozmiar jest okey, zresztą pani mówiła, że w razie czego wymienią na inny).
Po godzinie kieruję się do restauracji, żeby zjeść coś na śniadanie. Ludzi nie ma jeszcze dużo, więc mogę zająć dobre miejsce na zewnątrz z „widokiem” na ogród. Idę zamówić omleta ze wszystkimi dodatkami i przygotowuję sobie coś na deser. Są moje ulubione gofry z wiórkami kokosowymi, a także niesłychany wybór owoców (największy jaki widziałem do tej pory na trasie). Korzystam z niego ile tylko mogę i zajadam się mango, papają, winogronem, kiwi, ananasem itd. Szkoda, że zabrakło tutaj soków z wyciskanych owoców, to jest jednak to co lubię najbardziej. Ale niestety nie można mieć wszystkiego (Intercontinentalu, jeszcze wrócę ;)).
I co ja mogę Wam powiedzieć o reszcie mojego dnia? Niewiele. Uwaliłem się na leżaku i odpoczywałem. Patrzyłem jak pewien Amerykanin z nadwagą około 60-80 kg, a może i więcej spożywa o poranku piąte piwo, jak dwóch Brytyjczyków przed 9 rano debatuje na tematy polityczne przy basenowym barze ze szklaneczką Whisky oraz jak to moje upragnione słońce wciąż chowa się za chmury. Zmieniłem moje miejsce i poszedłem sprawdzić jak działa jacuzzi i drugi basen w centralnej części hotelu. Tam już miały dostęp rodziny z dziećmi, więc było trochę głośniej.
Przed godziną 12 zawitałem w recepcji z prośbą o późne wykwaterowanie. Poprosiłem o przedłużenie pobytu do 16. Okazało się, że mój pokój jest zarezerwowany i nie będzie takiej możliwości. Ale, mam się nie martwić. Za 15 minut do pokoju dostarczony mi będzie klucz do nowego pokoju i mogę w nim zostać jak tylko długo potrzebuję. Świetne zachowanie obsługi hotelowej. I rzeczywiście miła pani, o europejskich rysach zapukała do mych drzwi 15 minut później wręczając mi kartę i pytając czy pomóc z bagażem.
Zmieniłem pokój i wróciłem na hotelowy leżak. Słońce świeciło już solidnie. Tak też kąpiąc się i opalając przetrwałem kolejne 3 godziny. Niestety mój czas w tym pięknym miejscu dobiegł końca – wszystko co dobre szybko się kończy, więc wziąłem prysznic i udałem się oddać kartę od pokoju.
Teraz pojawiło się pytanie jak dotrę na lotnisko lub w jego okolice, gdzie mam rezerwację ostatniego hotelu. Stwierdziłem, że pójdę na przystanek autobusowy i dalej jakoś się potoczy. Optymista ze mnie, co? Ale, tym razem się udało. 50 metrów od wyjścia z hotelu patrzę stoi bus z napisem Port Louis. Zapytałem kierowcy czy to dobra opcja, żeby jechać na lotnisko. On stwierdził, że tak, bo później przesiadam się w linię ekspresową 198 i dotrę w pobliże lotniska. Nie czekając zająłem swoje miejsce w środku i obserwowałem jak jakieś niewielkie robaki biegają po podłodze. Widok mało przyjemny, ale dalej już skupiałem się na podziwianiu widoków czasie przejazdu. Kiedy dotarliśmy do stolicy to biletowy (zawsze jest osobna osoba od sprzedaży biletów) zawołał mnie od wyjścia i powiedział, że mam iść prosto, na światłach w lewo i tam czekać będzie już autobus na lotnisko. Dokładnie tak było. Teraz bez żadnych pytań, pewnie wszedłem na pokład i czekałem na odjazd.
Linia ekspresowa większość trasy jechała główną drogą, przez co nie trwało to zbyt długo. Koszt biletu to jedyne 37 rupii (ok. 3,5 zł). Kiedy zbliżaliśmy się do lotniska to jeden z miejscowych siedzących za mną zawołał mnie i powiedział, że wychodzi tam gdzie ja i się mną zaopiekuje. Rzeczywiście odprowadził mnie na ścieżkę w stronę lotniska, a poza tym pytał gdzie śpię. Nalegał, żebym odwołał rezerwację w hotelu i przyszedł do niego. Mieszka tylko z żoną i bardzo chętnie mnie przenocują. Pokazał nawet mi, który dom to jego. Ja jednak hotel miałem przedpłacony punktami, więc nie skorzystałem, ale może jeszcze kiedyś wykorzystam gościnność mieszkańców tej pięknej wyspy.
Nie zdążyłem przejść 100 metrów, a tu już zatrzymała się taksówka. Krzyczę, że dziękuję, przejdę się ten kawałeczek. Ale ona nadal nie odjeżdża, więc podchodzą. A tam w środku siedzi poza kierowcą jakiś turysta z Japonii i mówi, żebym wsiadał. Okey, takich propozycji nie odmawiam ;) Podjechaliśmy niecały kilometr, wymieniając kilka zdań po angielsku. Podziękowałem za pomoc i udałem się do shuttle busa z hotelu, który akurat odjeżdżał i zabrał mnie do Holiday Inn Mauritius Mon Trésor.
Zarezerwowałem tutaj nocleg za 15000 punktów (normalna stawka to ok. 450 zł/noc). W recepcji szybko dostałem kartę do pokoju i co ciekawe zadzwoniono po menadżera zmiany, żeby mnie oficjalnie powitał. Podobno śpi tutaj tak mało członków z sieci IHG, że są oni wyjątkowo traktowani. To bardzo miły gest. Zresztą cała obsługa była niesamowita, czułem się tutaj bardzo dobrze. Pokoje są czyste, nowoczesne i pięknie urządzone, a w łazience były kosmetyki firmy, której do tej pory nie widziałem w hotelach.
Kiedy już powoli chciałem przepakować się i przygotować na poranny wylot do Europy (planowo o 8:45 dnia kolejnego), to odebrałem maila na telefonie, że… mój rejs jest opóźniony o 23 h! I wylot nastąpi pojutrze o godzinie 7:45. Z jednej strony to świetna wiadomość, bowiem mam dodatkowy dzień na Mauritiusie, ale z drugiej strony krzyżuje mi sporo planów (kupiony miałem lot CGN-SXF, jako powrotny do domu i ten mi przepadł), a także miałem kolejnego dnia lot do pracy na kilka dni na zachód Europy, co przez to też okazało się niewykonalne. Cóż, w związku z tym postanowiłem zadzwonić do Eurowings i dopytać o świadczenia jakie mi zapewniają. Na infolinii dowiedziałem się, że mam prawo do rezerwacji hotelu za ok. 100-120 euro i jedzenia na rozsądną kwotę (bez alkoholu). Te koszty zostaną mi zwrócone. Kiedy zapytałem czemu opóźnienie jest takie duże, to przekazano mi, że jest to problem techniczny.
Trochę zszokowany i zdezorientowany całą tą sytuacją poszedłem spać. Rano czekał mnie nowy, gratisowy dzień na Mauritiusie. W związku z tym znajdzie się tutaj jeszcze jeden post z mojej wycieczki @marek2011, polecam, ale na minimum tydzień, bo wyspa ma sporo do zaoferowania :) Moje 5 nocy to było jednak za mało. Z drugiej strony jest powód żeby wrócić ;)
@Gaszpar, masz rację IC robi robotę i zdecydowanie go polecam. Eurowings, jak możesz przeczytać poniżej też nie odstaje od innych linii lotniczych :) Dzięki za miłe słowa!
@dziabulek, bardzo rzadko bywam w City Center (czy też Avenidzie teraz?), ale dobrze wiedzieć, że już u nas są takie wynalazki :D
@Pan, najtrudniej jest właśnie podnieść się z kanapy, ale dalej jest już z górki ;)
@tropikey, w zasadzie zgadłeś - korki były i z ludzi i z samochodów :)
-- 01 Mar 2017 00:46 --
Dodatkowy dzień pobytu na Mauritiusie zacząłem od śniadania w hotelowej restauracji. Uznałem, że to już będzie na koszt Eurowings ;), więc skorzystałem z tej dodatkowo płatnej w hotelach Holiday Inn opcji. Tutaj niestety dosyć mocno się zawiodłem, ponieważ wybór jedzenia był skromny, a nawet bardzo skromny. Oczywiście piszę to w kontekście innych hoteli, a nie tego co prezentuje moja prywatna lodówka ;) Ale ponownie bardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie obsługa, niezwykle uprzejma i kompetentna.
Po posiłku udałem się do recepcji, poinformować, że zostaję w hotelu na jeszcze jedną noc. Okazało się, że nie muszę zmieniać pokoju i przedłużono mi działanie karty do kolejnego dnia. Dowiedziałem się także, że hotel ten posiada swój klub na plaży, gdzie co godzinę kursuje darmowy shuttle bus. Co więcej na miejscu jest możliwość darmowego korzystania ze sportów wodnych, a nawet rejsu statkiem ze szklanym dnem. Dla mnie to była rewelacyjna opcja na ten dzień, więc od razu pobiegłem do pokoju po swoje rzeczy i byłem gotowy do odjazdu do Blue Bay, czyli nad Niebieską Zatokę.
Położona jest ona około 12 km od hotelu, w południowo-wschodniej części Mauritiusu, niedaleko miasta Mahebourg. Miejsce to słynie z dobrze zachowanego koralu, który jest na niezbyt dużej głębokości. Można tutaj spotkać różnego rodzaju korale: od olbrzymich talerzowych, Brain Corals, Staghorn Corals i Cabbage Coral. Do tego występuje tutaj wiele gatunków tropikalnych ryb. Największe wrażenie od razu po przybyciu tutaj robi woda, która jest jasna, w kolorze turkusu. Znajdziemy tutaj miejsca z przyjemnym dla stóp piaskiem, jak i takie, gdzie są piękne czarne skały. Poza tym dużym plusem jest co jakiś czas lądujący lub przelatujący samolot. Kiedy akurat się kąpałem miałem okazję zobaczyć przelatującego „nad głową” A380-800 linii Emirates (wykonuje dwa loty dziennie z Dubaju). Miejsce to jest naprawdę urokliwe, ale w czasie mojego pobytu było dosyć zatłoczone. Przebywali tutaj turyści z Bułgarii.
Na plaży spędziłem 4 godziny. Słońce operowało mocno, więc czułem, że wieczorem mogę być lekko zarumieniony. Do hotelu wróciłem ponownie shuttle busem i od razu udałem się do hotelowej restauracji zjeść obiad. Po zamówieniu przystawki (sałatka z krewetkami) i dania głównego (ryba z bakłażanem) obserwowałem ile to małych ptaków o bardzo ciekawych kolorach zamieszkuje wyspę. Takie widziałem wcześniej tylko na Seszelach. Inną ciekawostką niech będzie deszcz, który rozpadał się na około 30 sekund. Był intensywny. Takie ulewy zdarzają się głównie na wybrzeżach. Średnia opadów to 900 mm rocznie, ale są miejsca, gdzie wynosi 1500 mm. To sprawia właśnie, że wyspa jest taka zielona.