0
olajaw 13 czerwca 2019 23:37
Image

Image

Image

Uznaliśmy, że oczywiście nie poddajemy się tak łatwo i mimo okrutnego mleka trochę pochodzimy udając się na szczyt wioski, gdzie obecnie stoi antena satelitarna, również znak obecnych czasów;/ Niestety spacer nie poprawił widoczności, na samej górze nadal mgła była gęsta i widoków brak. Przeszliśmy już sporo ścieżek pomiedzy domami i nadal nic. Stojąc na samej górze, doszliśmy do wniosku, że chyba nie ma co, jesteśmy skazani na mgłę, papierosek i do domu. No więc nie uwierzycie ile 5minutowy papieros potrafi zmienić :)
Nagle chmury zaczęły się powoli podnosić, a zza nich pojawiał się powoli zarys wioski..

Image

Image

Image

Image

Aż w końcu..

Image

Image

Image

Nie możemy się napatrzeć, ale w końcu powoli schodzimy w dół miasteczka..

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Może to kwestia pogody, ale spotykamy bardzo mało mieszkańców. Natrafiamy dosłownie na kilka osób w okolicach domostw..

Czas się zbierać, bo czeka nas jeszcze powrót..

Image

Image

Kierowca czeka i wygląda nas, jak się okazało zeszło nam całkiem ponad 2h, a wydawało się, że to chwila.

Oprócz zwiedzania samej wioski można się też wybrać na trekkingi w okolice Xinaliq. Jak czytałam należy mieć wtedy ze sobą zezwolenie uzyskiwane w Baku, a patrole wojskowych są dość częste, więc lepiej nie ryzykować.

Wracamy trochę umęczeni podróżą, ale oczarowani azerskimi krajobrazami. Wtedy wydawało nam się, że ciężko będzie je przebić..

cdn.@jerzy5 bardzo dziękuję! Właśnie też początkowo myśleliśmy o noclegu, ale niestety - ograniczenia czasowe jak zwykle wymusiły co innego..

@pestycyda jeszcze trochę do tego "naj", ale obiecuję, że posty będą częściej niż te ostatnie :oops:Kolejne dni to intensywne zwiedzanie Baku. Postanowiliśmy jednak zacząć dość nietypowo - zanim zobaczymy wszystkie niesamowite budowle azerskiej stolicy pojechaliśmy na pobliskie pola naftowe, czyli miejsce największego źródła dochodów Azerbejdżanu. Wydobycie ropy naftowej stanowi bowiem 70% produkcji tego kraju, a więc nie nad wyrost są określenia Azerbejdżanu jako "kraju ropą płynącego" itp. Gorączka naftowa zaczęła się tutaj pod koniec XIX w., a samo Baku po pewnym czasie zaczęło "pięknieć". W dużej mierze rozwój wydobycia ropy Baku zawdzięcza dwóm polskim inżynierom - Witoldowi Zglenickiemu i Pawłowi Potockiemu, którzy mocno przysłużyli się technice wydobycia ropy z dna Morza Kaspijskiego. Niesamowite, oryginalne i nowoczesne budowle to jeden z obrazów azerskiej stolicy, z drugiej zaś strony mamy zgoła inne krajobrazy, bo Baku to miasto ogromnych kontrastów.

Image

Pola naftowe w Baku można oglądać w różnych miejscach. Największą popularnością cieszą się te, które "zagrały" w 1999 r. w filmie o Jamesie Bondzie "Świat to za mało" - zwane nawet James Bond Oil Field. Zlokalizowane są na południu Baku przy meczecie Bibi Heybat, z którego najlepiej jest je podziwiać. Wiele razy natknęłam się na informację, że dostęp do tych pół jest utrudniony, więc poszperałam na forum i znalazłam inne miejsce warte uwagi. Całkiem ciekawe pola naftowe znajdują się niedaleko twierdzy Ramana, przy trasie na lotnisko. Dojechaliśmy tam wsiadając w czerwoną linię metra (do stacji Koroglu) i stamtąd autobusem nr 204. Przystanek znajduje się niedaleko twierdzy. Pod samą twierdzą nie było nikogo, ale chwilę się szwendając zwróciliśmy uwagę mieszkańców i za chwilę z pobliskiego domu wyszła do nas pani władająca kluczem do twierdzy :) Ochoczo otworzyła nam do niej drzwi i równie ochoczo rzuciła kwotą 2azn/osobę. Nie wiem czy każdy musi płacić za wejście do twierdzy, ale na szczęście 2azn to nie majątek, więc wchodzimy. Aby dotrzeć na samą górę trzeba jednak wejść po połamanych deskach i kamiennych schodach, ale udaje nam siebie nie połamać. Widoki są za to świetne, a naftowy krajobraz robi wrażenie.

Image

Image

Image

Image

Postanowiliśmy podejść jak najbliżej pól, a nuż się uda zobaczyć jak pracują szyby naftowe. Na miejscu nie spotykamy prawie nikogo, poza jednym starszym panem, który przechodzi obok nas bez słowa. Nie ma żadnego ogrodzenia, pilnujących strażników ani też znaków zakazujących wstępu, więc idziemy dalej. Miejsce jest niesamowite - głośno pracujące szyby naftowe, plamy i kałuże ropy, zardzewiałe rury - i ten zapach.. Jednak po parunastu minutach spacerowania wśród pól ropy jej ostry zapach zaczyna przeszkadzać.

Image

Image

Image

Image

Image

Wracamy na przystanek, pobliska okolica to zupełnie inne oblicze Baku..

Image

Image

Image

Image

Image

No to teraz jedziemy zobaczyć cóż takiego za pieniądze z czarnego złota (jak nazywana jest ropa) Azerowie sobie pobudowali ;) W pierwszej kolejności udajemy się do centrum Heydara Aliyeva - chyba najbardziej charakterystycznego i niezwykłego budynku w Baku. Jego budowa zajęła Azerom 5 lat, a projekt centrum należy do właścicielki architektonicznego Nobla Zahy Hadid. Trzeba przyznać, że budynek jest jedyny w swoim rodzaju, chociaż po obejrzeniu pól naftowych i okolicznych biedniejszych części Baku centrum budzi we mnie skrajne emocje. Jednak nie sposób nie zgodzić się z tym, że jego kształty na pewno są niepowtarzalne i wyjątkowe. U wielu osób budzą skojarzenia z muszlą czy morskimi falami. Nam natomiast z przodu przypomina... czapkę Gandalfa :D W każdym razie, centrum Heydera Aliyeva to główny ośrodek kultury w kraju, a najbardziej spektakularna jest niesamowita sala koncertowa wykonana z białego dębu amerykańskiego. Podczas budowy centrum nie obyło się bez kontrowersji - najpierw pojawiła się kwestia przymusowych eksmisji i zburzenia aż 250 domów, które miały ustąpić miejsca projektowi Zahy Hadid, a następnie na światło dziennie wyszła sprawa handlu ludźmi, głównie migrantami z Bośni i Serbii, którzy byli zmuszani do pracy w Baku w ciężkich warunkach.
Na osłodę parę zdjęć tego nieziemskiego budynku:

Image

Image

Image

Image

Image

W centrum odbywają się koncerty, wystawy, eventy, a w 2012 r. miał tu swój finał konkurs Eurowizji.

Image

O ile sam budynek może się podobać, jego kształty są na pewno niesamowite, to trzeba powiedzieć, że otoczenie centrum Aliyeva to istny miszmasz. Jest tu wszystko - wystawa fotografii, rzeźby, pływające fontanny, schody; jest też napis " I love Baku" i ... kolorowe ślimaki oraz zające :roll: Czasem wydaje się, że Azerowie w swoim dążeniu do doskonałości nie wiedzą kiedy powiedzieć stop.

Image

Image

Image

Image


My też nie mówimy stop i idziemy zwiedzać dalej ;) Naszym następnym celem są Flame Towers, tym razem chcemy je zobaczyć z bliska. Bezskutecznie szukamy jakichkolwiek połączeń autobusowych, jakoś nic nam nie pasuje, więc idziemy na piechotę co chwilę sprawdzając czy jakoś nie da się dojechać do funicularu, który wwiezie nas na wzgórze ognistych wież. Jakoś po drodze nic nam nie pasowało, więc w końcu okazało się, że doszliśmy piechotą aż do samej stacji. Funicular kosztuje 1azn/ow, a wysiadamy praktycznie pod samymi wieżami, więc warto skorzystać.

Image

Wjeżdzając funicularem znajdujemy się na wzgórzu Şəhidlər Xiyabanı, gdzie natrafiamy na idealne miejsce na zdjęcie panoramy miasta i zatoki Morza Kaspijskiego

Image

Obok możemy podziwiać najładniejszy bakijski meczet
Image

Image

a zaraz obok niego - płonące wieże, które trzeba przyznać, są bardzo fotogeniczne ;)

Image

Image

Image

Na wzgórzu znajduje się również miejsce poświęcone ofiarom tzw. Czarnego Stycznia 1990 r. - cmentarz oraz pomnik.


Dodaj Komentarz

Komentarze (12)

novart 20 czerwca 2019 01:08 Odpowiedz
Daaalej...Daaalej... ;)
jerzy5 20 czerwca 2019 01:14 Odpowiedz
No pięknie, znowu moje klimaty, pisz i pisz bo o tym zawsze i wszędzie
jerzy5 29 czerwca 2019 00:53 Odpowiedz
Dla tych kilkunastu zdjęć i merytorycznego komentarza warto było podjąć próbę mobilizacji, no cóż pięknie piszesz, chyba jednak ja musiałbym tam nocować, ale wiadomo trzeba ....
pestycyda 29 czerwca 2019 10:36 Odpowiedz
Pięknie tam......Dlatego tym bardziej nie mogę się doczekać na :olajaw napisał:Wracamy trochę umęczeni podróżą, ale oczarowani azerskimi krajobrazami. Wtedy wydawało nam się, że ciężko będzie je przebić..
olajaw 30 czerwca 2019 20:37 Odpowiedz
@jerzy5 bardzo dziękuję! Właśnie też początkowo myśleliśmy o noclegu, ale niestety - ograniczenia czasowe jak zwykle wymusiły co innego..@pestycyda jeszcze trochę do tego "naj", ale obiecuję, że posty będą częściej niż te ostatnie :oops:
japonka76 2 sierpnia 2019 22:44 Odpowiedz
@olajaw ja czekam na dalszą część relacji.
olajaw 6 sierpnia 2019 00:02 Odpowiedz
@Japonka76 będzie jak wrócę z Owiec :oops:
pestycyda 11 sierpnia 2019 05:08 Odpowiedz
olajaw napisał: obiecuję, że posty będą częściej niż te ostatnie :oops:Hmmmm...:/ :D Wróciłaś już? Czekamy... :)
marzub 30 października 2019 00:08 Odpowiedz
Do Baku wyruszyliśmy pociągiem z Tbilisi. Bilety kupione na najwyższym poziomie dworca w stolicy Gruzji - pomimo, iż mają terminal nie udało nam się zapłacić kartę, ale wokół pełno bankomatów, więc nie było problemu. Powrotny bilet również zakupiliśmy na dworcu, tym razem w kasach na poziomie -1 - można płacic karta. Na obydwu dworcach automaty kolejkowe, wydające numerek.Poruszanie się po Baku to metro (uwaga zielona linia zdecydowanie bardziej zatłoczona) lub miejskie autobusy. Jeździ się z zakupioną wcześniej i doładowywana kartą (koszt karty 2 manaty, 1 przejazd 30 gapików). Automaty do doładowania praktycznie na każdym przystanku.Jeśli decydujecie się na bardziej komfortowe przejazdy polecam Bolta. Aplikacja Ubera niestety nam nie działała, choć podobno funkcjonuje. Do Yanar Dag skorzystaliśmy, z racji ograniczeń czasowych, z taxi, która kosztowała ze stacji metra Koroghlu 16 manatów, z 40 minutowym oczekiwaniem na zwiedzenie płonącej góry. Koszt biletów wstępu od października to 9 manatów dla obcokrajowców, studenci 1 lub 2 manaty. Na wulkany pojechaliśmy autobusem 125 (przystanek Kukla Teatri) do końca trasy, następnie można marszrutką lub wynajętą taryfą, która "sama Was znajdzie". Ostatni odcinek (ok. 3km) to szutrowa droga, ale spokojnie przejezdna. Dla miłośników fast food polecam knajpki przy wejściu do stacji metra Sahil (przy wyjściu jest też Mc Donald), w których przykładowo koszt kebaba zamyka się w kwocie 1,5 manata, a zupa kosztuje 4 manaty. Z mola przy Park Bulvar Mall (duży sklep z firmowymi sklepami) można wybrać się na 30 minutowy rejs po morzu, koszt dolnych pokładów 3 manaty, górnego tzw. VIP 10 manatów. Rejsy odbywają się w bezwietrzne dni od godz. 17. Tanie zakupy np. ciuchy, buty, zegarki itp. zrobicie w pasażu przy stacji metra Nizami. Artykuły spożywcze można nabyć w Spar lub np. w podziemnej części galerii przy dworcu kolejowym (stacja metra 28 May), a także w Park Bulvar Mall. Internet dostępny w restauracjach i czasem na mieście, koszt karty SIM 4 GB to 15 manatów, analogiczna karta na lotnisku w Kutaisi kosztowała nas 20 lari.
pabien 30 października 2019 09:24 Odpowiedz
@olajaw ktoś postanowił za dokończyć relacje za Ciebie? Tylko chyba nie w tym miejscu zaczął. I bez fotek, a to się nie liczy.Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu Tapatalka
olajaw 30 października 2019 22:05 Odpowiedz
Tak, wiem powinnam dokończyć:pOstatnia część już się kończy pisać, także niedługo dorzucę :roll:
maginiak 30 października 2019 22:29 Odpowiedz
Będę tam dopiero w sierpniu więc jakoś bardzo mi się nie spieszy ale dawaj dziewczyno, nie leń się, bo ładnie jest!