0
jaww 24 stycznia 2020 22:06
Hiszpańskie ferie - zamieszczam relację małżonki z drobnymi moimi dopiskami.

Image


Poniedziałek

Po udanej wyprawie, w ubiegłym roku do Rzymu, tym razem za nasz cel obraliśmy hiszpańską hiszpańską Walencję. Naszym priorytetem przy wyborze miejsca zimowego urlopu była spodziewana temperatura. Jedziemy tam, gdzie będzie ciepło i słonecznie. I tak oto padło na Hiszpanię, w której jeszcze nie byliśmy.
Ponieważ wersja z bagażem podręcznym sprawdziła się poprzednio, teraz również wybraliśmy taką opcję. Bilety lotnicze zakupione za 1100 PLN na naszą czwórkę w obie strony. Lecimy.... mąż przeanalizował wszystkie dostępne atrakcje, zaplanował wszystko od A do Z... Do mnie należy organizacja bagażu i aprowizacja.
Pobudka, autko i wczesnym rankiem jesteśmy na lotnisk Warszawa Modlin. Pełni radochy i naładowani adrenaliną ruszamy ku naszej hiszpańskiej przygodzie " Hola Espana".

Już przed południem wylądowaliśmy na lotnisku w Walencji. Z lotniska do miasta można dojechać metrem które ma swój końcowy przystanek pod terminalem, także nawet nie trzeba wychodzić na zewnątrz. Jest to kawałek drogi od centrum miasta i najważniejszych atrakcji.

Image
Image

Bilety do metra można kupić na stacjach w specjalnych automatach. Chcąc regularnie korzystać z metra, dobrym pomysłem jest zakup karty TuiN, dzięki której ceny za przejazdy są tańsze niż przy bilecie indywidualnym. Z karty tej może korzystać większa liczba osób, trzeba tylko pamiętać, aby przy wejściu do metra odbić ją odpowiednią ilość razy. Sama karta to koszt 1 €, a minimalne doładowanie wynosi 10€. Trasy metra w walencji podzielone są na strefy od A, B, C, D. W zależności od strefy różna jest też opłata za przejazd, strefa D z lotniska to najbardziej oddalona, za którą przejazd jest najdroższy.

Image

Ceny przejazdów z kartą TuiN:
• 1 strefa - 0,72€
• 2 strefy - 1,04€
• 3 strefy - 1,40€
• 4 strefy - 2€

Image

Natomiast koszt jednorazowego przejazdu na bilet w pierwszej strefie to 1,5€, można też zakupić bilet T-10, wówczas taki przejazd wychodzi trochę taniej. Ale w to już nie wnikaliśmy, na pewno karta TuiN jest najtańszą opcją.

My zakupiliśmy kartę w kiosku przy automatach i dojechaliśmy metrem do centrum. Tu rozpoczęliśmy swoją przygodę z Walencją, a jej uroda zaparła nam dech w piersiach od pierwszej chwili.

Image

Chłonąc uroki Walencji ruszyliśmy w stronę kwatery. Po drodze jednak weszliśmy na pierwszy posiłek w Hiszpanii. Mąż wyczaił miejscówkę dla lokalsów - takie są najlepsze, gdzie zamówiliśmy smaczną tortillę w cenie 10€ za cztery porcje.

Carrer de Calixt III, 8, 46008 València, Valencia, Hiszpania https://pl.tripadvisor.com/Restaurant_Review-g187529-d7716434-Reviews-Alhambra-Valencia_Province_of_Valencia_Valencian_Country.html
Image

Image

Lokal otwarty jest od poniedziałku do piątku w godzinach 7.30 - 16.00.

Jako, że było jeszcze przed południem, a lokum mieliśmy mieć od 13-tej pokręciliśmy się jeszcze z plecakami po mieście i zrobiliśmy zakupy spożywcze. Najtańsza sieć sklepów spożywczych to Marcadona. Jest ich wiele rozrzuconych w całym mieście. Można tam kupić wszystko. Prawdę powiedziawszy nie sprawdzaliśmy cen w innych sklepach z tym zaprzyjaźniliśmy się od pierwszej chwili. Należy tylko pamiętać, że sklep ten jest zamknięty w niedzielę.

Image

Instrukcje dotyczące odbioru kluczy otrzymaliśmy za pomocą wiadomości. Wszystko super i sprawnie. Krótka pauza i odświeżenie i dalej idziemy poznawać Walencję.
Niesamowite wrażanie robi park położony w dawnym korycie rzeki Turii - Jordi del Turia. To miejsce przecudne, ogromne hektary zielonej oazy. Można tam jeździć rowerem, biegać, spacerować. W parku znajduje się boisko na którym młodzi adepci piłki nożnej rozwijali swój talent. Jest także boisko do rugby i stadion lekkoatletyczny. W sobotę można było obserwować całe rodziny, a nawet organizowane przyjęcia urodzinowe dla dzieci. Aż żal było, że do bagażu nie zmieścił się strój do biegania.... Nogi same się rwały :P .

Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image

I jak to leży w naszym zwyczaju już pierwszego dnia nie odpuściliśmy i "z buta" zrobiliśmy około 20 km. Poznając przy tym uroki miasta.

Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image


Nie sposób nie zauroczyć się tym miastem. Każda uliczka odkrywa nowe piękno. Walencja pełna jest uroczych małych kawiarni i kafejek. Pomimo, iż był to styczeń w powietrzu wyczuwało się wakacyjną aurę. Ludzie nie spiesznie wędrowali uliczkami. Dzień rozpoczynali od porannej kawy i croissanta. Spacer tymi cudownymi uliczkami odprężał i relaksował. Każdy zaułek odkrywał nowe atrakcyjne miejsca.

Przy ulicy Carrer d'Alacant 25, mieści się przepiękny dworzec kolejowy Valencia Nord, który sam w sobie jest atrakcja turystyczną. Fasada dworca ozdobiona jest pięknymi, kolorowymi motywami roślinnymi. Wnętrze dworca, natomiast wyłożone jest ceramicznymi kaflami obrazującymi sceny z życia mieszkańców tych terenów.

Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image

W sąsiedztwie z dworcem Valencia Nord znajduje się inna atrakcja turystyczna, a mianowicie arena walk byków - Plaza de Toros de Valencia. Nie chcę zagłębiać się w to czy jest to bestialstwo, czy część kultury Hiszpanii. Fakt jest taki, że jest ona nierozerwalnym elementem krajobrazu hiszpańskiego, tak jak flamenco i filmy Almodovara.

Image
Image
Image

Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy zwiedzania nie połączyli ze smakowaniem Hiszpanii. Nieopodal dworca Valencia Nord jest budka, w której sprzedają churros.

" Są to chrupiące paluchy, o przekroju gwiazdki, z ciasta parzonego. Smażone są w głębokim tłuszczu. Mogą być jedzone jeszcze ciepłe..... mniaaaaaam ??? lub zimne. Można skusić się na wersję oblaną czekoladą lub tylko maczane w płynnej czekoladzie, z cukrem lub z cukrem i cynamonem."

Nie ma co opowiadać to trzeba spróbować. Koszt5euro za 12szt.

Image
Image

Ostatnim punktem naszego zwiedzania miasta był stadion CF Valenci. EstadioMestalla istnieje od 1923 r i początkowo mieścił 17000 widzów. Do dnia dzisiejszego kilkukrotnie rozbudowywany, obecnie może zasiąść 55000 kibiców.
Obiekt ten położony jest w gęstej zabudowie mieszkalnej i wg.najnowszych informacji w sezonie 2022/2023 przestanie istnieć. W jego miejscu powstaną kolejne apartamentowce.

Image
Image
Image
Image
Image

Na tym zakończyliśmy tego dnia zapoznawanie z miastem.
tropikey napisał:
A kiedy Barcelona? Oby przed 8. lutego (gdy tam lecimy ;) ).
Barcelona w czwartek (naszego wyjazdu ;) ) - ale nie będą to same ochy i achy, więc czytasz na swoją odpowiedzialność ;) .Wtorek

Nowy dzień, nowe wyzwania i nowe przygody :) . Tego dnia zaplanowaliśmy pójście do Oceanarium.

Walencja może pochwalić się wspaniałym Miastem Sztuki i Nauki - Ciudad de las Artes y las Ciencias, w którym mieści się Oceanarium. To właśnie ono było naszym celem na ten dzień.

Zanim jednak tam dotarliśmy, pierwsze kroki skierowaliśmy na jeden z dwóch targów w mieście Marcat de Russafa. To lokalny rynek dla miejscowych, w normalnych hiszpańskich cenach, pełen warzyw, owoców, mięsa, ryb i innych morskich stworzeń.

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (12)

tropikey 24 stycznia 2020 22:36 Odpowiedz
A kiedy Barcelona? Oby przed 8. lutego (gdy tam lecimy ;) ).
jaww 24 stycznia 2020 23:00 Odpowiedz
tropikey napisał:A kiedy Barcelona? Oby przed 8. lutego (gdy tam lecimy ;) ). Barcelona w czwartek (naszego wyjazdu ;) ) - ale nie będą to same ochy i achy, więc czytasz na swoją odpowiedzialność.
eskie 27 stycznia 2020 08:07 Odpowiedz
1. Kiepsko mi się zdjęcia wczytują, tylko w tej relacji i być może tylko mi.2. Jakoś mało w tej relacji Was, jest taka poprawna jak wypracowanie w 1 klasie liceum. Albo ja jestem na niewłaściwej ulicy.
kkl1976 27 stycznia 2020 16:58 Odpowiedz
Informacje praktyczno techniczne zapisane. Przydadzą się w lutym.
jaww 27 stycznia 2020 20:45 Odpowiedz
eskie napisał:...Już tylko kilka godzin i wtorek ;) kkl1976 napisał:Informacje praktyczno techniczne zapisane. Przydadzą się w lutym. Fajnie, że coś komuś się przyda.
eskie 2 lutego 2020 00:05 Odpowiedz
Miło się czyta, ale przeredaguj to zdanie, bo padłaś ofiarą własnej politpoprawności. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: "Niemniej organizacja, informacja, czystość w miejscu gdzie codziennie przewijają się setki ludzi mniej zamożnych jest na akceptowalnym poziomie."Czyli co?1. Pomimo mnustwa żuli siedzących pod ścianami jest czysto.2. Jestem tak bogata paniusia, że inni mi śmierdzą.Ad. 1 chyba o to chodzi, tylko chciałaś jakoś tak delikatnieAd. 2 z Twojej relacji wynika, że jesteś normalna (i dobrze :D :D :D )
pawel-p 2 lutego 2020 07:34 Odpowiedz
Zarówno Sagrada Familia jak budynki Gaudiego bardzo zyskują po wizycie wewnątrz. Fakt bilety do najtańszych nie należą ale warto. Zawsze można się podzielić - jedna osoba zwiedza i robi zdjęcia. Za to jest powód by wrócić. ;) Niestety w dzisiejszych czasach na tłumy trzeba przymknąć oko.
jaww 2 lutego 2020 14:14 Odpowiedz
eskie napisał:Miło się czyta, ale przeredaguj to zdanie, bo padłaś ofiarą własnej politpoprawności. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: "Niemniej organizacja, informacja, czystość w miejscu gdzie codziennie przewijają się setki ludzi mniej zamożnych jest na akceptowalnym poziomie."Czyli co?1. Pomimo mnóstwa żuli siedzących pod ścianami jest czysto.2. Jestem tak bogata paniusia, że inni mi śmierdzą.Ad. 1 chyba o to chodzi, tylko chciałaś jakoś tak delikatnieAd. 2 z Twojej relacji wynika, że jesteś normalna, więc chyba nie to Masz faktycznie rację, całkiem niefortunnie zostało to sformułowane, a wręcz użyte, tym bardziej, że w rzeczywistości było dużo lepiej niż się spodziewaliśmy, że będzie po przeczytanych opisach. Przez nie powstało dość negatywne wyobrażenie miejsca, które może niekoniecznie chcielibyśmy pokazywać dzieciom. Więc nawet nie chcę bronić tej frazy czy wyjaśniać, gdyż po głębszym zastanowieniu nijak nie pasuje do zastanego, widzianego stanu i zupełnie niepotrzebny był ten wpis.
seth11 2 lutego 2020 17:22 Odpowiedz
Dzięki za relację, może się przydać ;) Ps. Jakim sprzętem robiliście zdjęcia?
jaww 2 lutego 2020 19:20 Odpowiedz
seth11 napisał:Dzięki za relację, może się przydać ;) Ps. Jakim sprzętem robiliście zdjęcia? Bardzo się cieszę, choć w dzisiejszych czasach ciężko dodać jakąś nową informację, która nie chodziła by gdzieś w sieci ;)Aparat to najzwyklejszy który wchodzi do każdej kieszeni, to główna jego zaleta. Kupiliśmy kiedyś na lato do zdjęć pod wodą Panasonic LUMIX DMC-FT30 https://www.panasonic.com/pl/consumer/k ... t30ep.html. Wydaje mi się, że z telefonów wychodzą lepsze, ale mąż woli tradycyjnie cykać.Żadni z nas fotografowie, zwykłe strzały do albumu rodzinnego, też w żaden sposób tego nie obrabiamy tu.
grzes830324 6 października 2020 12:08 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja, przypomniala mi pobyty w obu miastach. Zaskoczony jestem Waszą pogodą w styczniu. Kiedy byłem w Barcelonie w listopadzie było 20-kilka stopni i ludzie się jeszcze kąpali w morzu. Walencja styczniowa byla dość chłodna i deszczowa. Tegorooczna Andaluzja w styczniu również na 10 dni 6 deszczu. Za to wolę chyba jednak nieco deszczu na zwiedzaniu niż takie przygody na powrocie. Grunt, że wszystko się udało :-) do orchaty koniecznie trzeba było dokupić farfones - i mielibyscie typowe walencjanskie śniadanie. No i i nigdzie nie trafilem na opis degustacji ichniejszego napitku - aqua di valencia :-) ?
jaww 10 października 2020 12:04 Odpowiedz
Pogodę rzeczywiście trafiliśmy super, w najcieplejszych momentach dnia spacerowaliśmy po plaży w krótkim rękawku. Jedynie ostatni dzień był deszczowy, więc cieszyliśmy się że tylko ten jeden, gdyż równie dobrze mogliśmy trafić odwrotnie.Na barcelońskiej plaży byliśmy świadkiem jak dziewczyna toples weszła do morza, ale to już był wyczyn. ;)Na powrocie nie czuliśmy jakiegoś stanu zagrożenia, a jedynie uciążliwe było narastające zmęczenie całą sytuacją. Raczej więc to wspominamy z uśmiechem jako element przygody, choć też nie chcieli byśmy tego doświadczać ponownie, raz wystarczy. ;)Aqua di valencia, tego typu napitki nas nie ciągną, gdyby była okazja nie mówimy nie, ale specjalnie nie szukaliśmy. Jeśli chodzi o farfones, nie doczytaliśmy i nie znamy.